#4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ja też zaczęłam sie przygotowywać.
Przebrałam się w krótką czerwoną sukienkę przez głowę z odsłoniętymi plecami.
Ściągłam buty bo uważałam że nie będzie wygodnie tańczyć na szpilkach a do sportowych to one by nie pasowały.
Makijaż zostawiłam był dobry,
Jedynie zrobiłam sobie czerwone usta.
Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekkie loki,
Ale takie ledwie ledwie bo jednak wolę proste.
Była już 22.00 więc zaczęliśmy imprezę.
Była włączona muzyka chyba z wszystkimi tańczyłam ale głównie to z Benem.
Sally ciągle siedziała na krześle i obserwowała wszystko jedząc albo pijąc.
Dlatego często siadałam obok niej i chwile rozmawiałam.
1.59min później
Wyszliśmy na pole.
Zaczęło się odliczanie.
-10...9...8...7...6...5...4...3...2...1... Nowy rok!!!-wszyscy
-Masky wyszczelaj.-Slenderman
-ale że teraz?-Masky
-zgadnij-Katie
-no dawaj!-Jeff
Masky wyszczelił petardy.
Siedzieliśmy na dużym kocu i obserwowaliśmy wszyscy sztuczne ognie.
Poszłam się przejść.
Nie interesowało mnie że nie mam na sobie butów.
Usiadłam na drzewie przed jeziorem.
Podziwiałam widoki.
Wpadłam na pomysł.
Zeszłam z drzewa i stanęłam przed jeziorem po czym wskoczyłam do niego.
Pływałam tak i odprężałam się dopóki nie zrobiło mi się zimno.
Wyszłam z wody i mnie dreszcz przeszedł.
Zagwizdałam w gwizdek.
Po 30sekundach kobieta zjawiła się.
-o co chodzi?
-zimno mi!!
Pstrykła palcem i zniknęła.
Popaczyłam na siebie i miałam na sonie długą szarą bluzę z kapturem i białe trampki.
Nie byłam już mokra od wody a w ręce czymałam wysuszonom sukienkę.
Poszłam do mojego tym czasowego domu.
I od razu poszłam spać.
Nie musiałam się myć bo jezioro mnie umyło ściągłam tylko trampki i zasnęłam.
2tygodnie later
Skończyłam szkolenie,
Miałam dzisiaj wyjeżdżać.
Od tych dwóch tygodni dużo się zmieniło.
Poznałam seryjnych morderców.
Ben został moim chłopakiem.
Sally otworzyła się przede mną.
Jeff został jednym z moich najlepszych przyjaciół,
Można powirdzieć że BFF.
Zadomowiłam się z creepypastami.
Żal mi było ich opuszczać.
Spakowałam walizki
I zeszłam na dół na czekającego na mnie Jeffa i Slendera.
Oprócz nich byli tam wszyscy.
Pożegnałam się z nimi.
Ciężko było mi się żegnać z Benem ale musiałam.
Pomachałam jeszcze wszystkim i papa mnie Jeffa i moje walizki przeteleportował do mnie.
Jeff wręczył mi jakąś kartkę.
-słuchaj ta kartka jest magiczna. Wystarczy że napiszesz przyjćcie po mnie to my się zjawimy.-Jeff
-dzięki-Katie
Pożegnałam się z nimi a oni zniknęli,
W samą porę bo usłyszałam otwierający się zamek.
Szybko pobiegłam do mnie.
Usłyszałam głos rodziców z dołu "wróciliśmy".
Włożyłam jeszcze nie rozpakowane walizki do szafy.
Po czym napisałam kartkę
"Jeśli już wróciliście to jak coś to poszłam do Klaudi."
Położyłam ją na łóżku.
Oczywiście nie tą kartkę co dostałam od Jeffa tylko inną.
Schowałam tą kartkę do kieszeni w bluzie,
I wyszłam cicho przez okno.
Zeszłam po drzewie i zaczęłam wychodzić z ogrodu.
Byłam ubrana tak jak ubiera sie Jeff.
Tylko makijaż miałam normalny.
Miałam przy sobie tylko klucze, komórkę,
Chusteczki, nóż i tą kartkę.
Oczywiście miałam też ten naszyjnik który dostałam.
Poszłam do Klaudi tak jak napisałam.
Zapukałam do dżwi nikt nie otwierał.
Żuciłam więc kamieniem w jej okno.
Otworzyła
-k*rwa chcesz mi okno wybić?!
Nie odpowiedziałam wdrapałam się na jej parapet i weszłam do środka.
-Są twoi starzy?
-nie-Klaudia
-dlaczego nie otwierałaś?
-nie słyszałam bo słuchałam głośno muzyki.
-a
-gdzie ty byłaś przez te dwa tygodnie?
-pojechałam do znajomych.
Ale jak by co to mów że byłam w domu.-nie mogłam przynajmniej na razie powiedzieć jej prawdy.
-Ok-Klaudia
Usiadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy gadać.
- narysowałam Bloody Paintera-Klaudia. pokozała mi go
-wow ty tak zajebiście rysujesz! Chciałam bym tak umieć.-Katie
-i tak umiesz lepiej-Klaudia
-haha świetny żart-Katie
-dobra zmieńmy temat.-Klaudia
-no to może romanse?-zaproponowałam
-no Ok.
-to co Klaudia,
Dzieje się coś u ciebie w świecie miłosnym?
-wież, mam kogoś na oku.
To John Miller.
-ooo wybrałaś se chyba najfajniejszego i najładniejszego chłopaka w szkole.
-raczej to on mnie wybrał.
A co u ciebie z miłostkami?
-znalazłam chłopaka. Ale i tak go nie znasz,
To Ben Dro...-ugryzłam się w język-Drogen!
-już myślałam że powiesz Ben drowned. I żeczywiście nie znam.
-Haha Ben Drowned. Ciekawe czy bym wytrzymała z mordercom hah.-udawałam rozbawioną by nie wydać wszystkich.
-w sumie ja to bym mogła być z którymś z creepypast.
W końcu są ładni, przynajmniej tak wygląda z ich fanartów.-Klaudia
-no ale wiesz, to tylko fanarty w rzeczywistości może być na odwrót.
-co się dzieje? Jeszcze nie dawno się w prawie wszystkich bujałaś.-Klaudia
-no ale mi przeszło. Nawet nie wiemy czy oni na prawdę istnieją.
4godz later
Graliśmy z Klaudią w gry,
Robiliśmy challenche, oglondaliśmy film, no i gadaliśmy.
I tak szybko czas zleciał,
Że była już 22.00.
-będę się już zbierać. Późno się zrobiło.
-dobra to pa.
-pa.-wyszłam przez okno tak jak wcześniej.
Wróciłam do domu i usłyszałam płacz i krzyki.
Kiedy weszłam, zobaczyłam jak mój brat i ojciec biją moją matkę do krwi.
Byli pijani, krzyczeli że jest szmatą bo im obiadu nie zrobiła.
K*rwa jaka wściekłość się we mnie zagrzała.
Wyjęłam nóż i zaczęłam iść w ich stronę.
Kiedy już byłam przy nich,
Jednym ruchem podcięłam ojcu gardło.
Opadł na ziemie martwy.
Brata rzuciłam na podłogę i zaczęłam mu wymierzać ciosy wszędzie gdzie sie dało.
Chciałam żeby cierpiał.
Kiedy bez silny przestał sie ruszać,
Dla pewności podcięłam mungardło.
Od rzuciłam nóż,
I podeszłam do mamy była rozczęsiona zalana płaczem krwią swoją i swoich najbliższych prócz mnie.
Przytuliłam ją.
-już wszystko będzie dobrze.
Poszłam z mamą do łazienki.
Ona umyła się z wszystkiego.
A ja jej zabandarzowałam wszystkie rany.
Na dole przenieśliśmy ciała,
I wytarliśmy ślady krwi.
Zaczęłam opowiadać mamie całą prawdę.
-rozumiesz że nie mogę tu zostać, prawda?
-Tak. Ale obiecaj że się jeszcze kiedyś zobaczymy!
-Obiecuje!
Wyjęłam kartkę od Jeffa i napisałam:
"Wprowadzam się na stałe do was. Przyjdźcie po mnie."
Zjawili się po 30sekundach.
Był Slender i Jeff.
Mama się z początku bała,
Ale po paru minutach się oswoiła.
Poszłam z nią mnie spakować.
Gdy byłam gotowa poszłam do łazienki.
Najpierw się załatwiłam i umyłam ręce i mój nóż.
Potem się przebrałam,
W białe rurki z dziurami i szarą bluzę, założyłam też Białe konwersy i białą czapkę krasnal. Włożyłam ten wisiorek od wróżki.
Do kieszeni od bluzy włożyłam kartkę od Jeffa i swój nóż.
Zrobiłam sobie make-up i rozczesałam włosy po czym zostawiłam je rozpuszczone.
Zagwizdałam w gwizdek.
-o co chodzi?-spytała moja wróżka.
-potrzebuje trzech miliardów!
-dobrze coś jeszcze?
-tak dobrą maść na rany.
Dostałam to co miałam dostać a wróżka zniknęła.
-masz mamo to dla ciebie żeby ci się dobrze powodziło i żebyś wyzdrowiała! I nie pytaj skąd to mam.-Dałam mamie maść i trzy miliardy.
Ustaliłyśmy że powiemy prawde na policji, zmieniliśmy koniec że uciekłam a nie że zabrali mnie mordercy.
Pożegnałyśmy się z mamą.
Jeff jak kiedyś wziął mnie na ręce. Slender i walizki stały obok.
Po chwili znaleźliśmy się w moim nowym domu.
***
Jej skończyłam czwarty<3
Ale z tą wróżką to odj*bałam heh niczym Kopciuszek.😂
No i sory za błędy.
Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro