ROZDZIAŁ 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wyczerpana Emily, po wyjątkowo ciężkim dniu w pracy, wróciła do domu. Jej myśli krążyły jedynie wokół jednej rzeczy: gorącego prysznica, który miał zmyć cały stres i zmęczenie. Gdy tylko przekroczyła próg, zrzuciła wysokie obcasy, czując natychmiastową ulgę. Uwielbiała te buty – idealnie dopełniały jej elegancką stylizację i dodawały kilku centymetrów – ale po całym dniu noszenia ich miała ochotę rzucić je w kąt i na zawsze zapomnieć o ich istnieniu.

Skierowała się w stronę kuchni, gdy nagle usłyszała muzykę dobiegającą z salonu. Zdziwiona zmarszczyła brwi. Albo ktoś był w jej mieszkaniu, albo miała kolejne omamy. Szybko, ale cicho, przeszła przez korytarz i zajrzała do pokoju. Widok, który tam zastała, kompletnie ją zaskoczył, a jednocześnie wywołał szeroki uśmiech na jej twarzy. Jej młodsza siostra Amy tańczyła, trzymając w ręku kieliszek białego wina.

– Nie jesteś za młoda na picie? – krzyknęła Emily, udając oburzenie.

Różowowłosa dziewczyna o delikatnym uśmiechu, przewróciła oczami, ale mimo to nie zdołała ukryć radości. Pospiesznie odstawiła kieliszek na stół i z piskiem rzuciła się w ramiona starszej siostry.

– Nie mogłam się doczekać aż wrócisz z redakcji! – powiedziała podekscytowana.

– Przepraszam, miałam dużo pracy – powiedziała dziennikarka, odsuwając Amy i uważnie jej się przyglądając. – Co ty tu robisz? Miałaś być dopiero za tydzień!

– Chciałam zrobić ci niespodziankę, no i pogadać z Aidenem. Martwię się o niego. Dzwonił do mnie kilka dni temu i mówił naprawdę dziwne rzeczy.

– Tak, wiem... był tutaj wczoraj. – Emily próbowała odsunąć od siebie wydarzenia z poprzedniego dnia, ale widok przerażenia w oczach kuzyna co chwilę do niej wracał. Dotąd nie widziała go w takim stanie i obawiała się o jego zdrowie psychiczne. – Z nim jest źle, Amy i mówiąc źle mam na myśli, że totalnie oszalał.

– Jak widać to u nas rodzinne. Jesteśmy przeklęci... – mruknęła młodsza siostra, nie zdając sobie sprawy z tego jak blisko prawdy była.

Przeklęci...

To słowo wciąż odbijało się echem w głowie Emily, a twarz nieznajomej kobiety z jej snów zaczynała stawać się coraz bardziej wyraźna. Dreszcze przeszyły jej ciało, a serce zaczęło bić w zawrotnym tempie, jakby jej organizm wyczuwał zagrożenie, którego jeszcze nie rozumiała. To wszystko nie mogło być przypadkiem – te koszmary, głosy, które słyszała, i demony, o których bredził Aiden.

Instynktownie potarła ramię, upewniając się, że czarna bluzka, którą miała na sobie, dobrze zasłania wszystko, co miało zostać ukryte. Próbowała się uspokoić, wmawiając sobie, że to tylko wytwory jej zmęczonego umysłu, ale gdzieś w środku wiedziała, że to było coś więcej – coś, od czego nie mogła tak łatwo uciec.

– Dość tych smutków. Opowiadaj, jak było w Kanadzie? Poznałaś tam kogoś? – Pociągnęła siostrę na kanapę, chcąc oderwać się od ponurych myśli.

– Kanada była... cóż, zimna. – Amy roześmiała się, a jej oczy rozbłysły, gdy zaczęła opowiadać o swoim ostatnim miesiącu. W porównaniu do starszej siostry, dwudziestolatka żyła beztrosko, bez stałego miejsca zamieszkania. Po śmierci ojca odziedziczyła spadek, który pozwalał jej na podróże po całym świecie. Przez ostatnie dwa lata zwiedziła dwanaście krajów, a do Houston wracała tylko na krótkie przerwy, żeby spotkać się z Emily i naładować baterie. Dziewczyna prowadziła bloga podróżniczego, którego śledziły miliony fanów, zachwyconych jej przygodami i lekkim stylem życia. Ustatkowanie się nie było na liście jej priorytetów, co Emily szanowała, choć czasami martwiła się o jej beztroskę. Mimo to zawsze wspierała siostrę, pomagając jej w planowaniu kolejnych wypraw, a powroty Amy do domu były dla niej wielką radością.

– Dość o mnie. Powiedz co słychać u ciebie – poprosiła Amy, nalewając wino do dwóch pustych kieliszków.

– Co ma być u mnie słychać. Wiesz o Aidenie.

– Tak, wiem o Aidenie. Ale ja pytam o ciebie, nie o niego. Jak tam sprawy z Nathanaelem? – Dwudziestolatka spojrzała na nią z ciekawością.

Emily westchnęła, czując, jak napięcie zaczyna powoli opadać. Zawsze mogła liczyć na Amy, była dla niej nie tylko młodszą siostrą, ale i najlepszą przyjaciółką. Mogła jej powiedzieć o wszystkim.

– To skomplikowane... – westchnęła, próbując zebrać myśli. – Nathanael jest cudowny. Serio. Zawsze wie, co powiedzieć, wspiera mnie w trudnych momentach, ale... – Zawiesiła głos, obracając kieliszek w dłoniach. – Mam wrażenie, że coś go powstrzymuje. Jakby bał się zbliżyć bardziej, mimo że widać, że mu zależy.

Amy uniosła brwi, wyraźnie zaciekawiona.

– Może boi się zaangażowania? Albo ma jakieś własne sprawy, o których ci jeszcze nie mówił?

Emily wzruszyła ramionami, po czym wzięła łyk wina. – Może. Tylko to nie pasuje do tego, jak się zachowuje. Niby jesteśmy blisko, ale czuję, że coś go powstrzymuje. Coś, czego mi nie mówi. To sprawia, że zaczynam się zastanawiać, czy to w ogóle ma sens.

Amy zachichotała, szturchając ją lekko w ramię.

– Brzmi, jakbyś trafiła na jakąś tajemnicę do rozwikłania! Może on po prostu potrzebuje więcej czasu, żeby się otworzyć. Ludzie często boją się pokazać swoją prawdziwą stronę.

Emily pokiwała głową, choć w głębi duszy wciąż miała wątpliwości. Coś w zachowaniu Nathanaela nie dawało jej spokoju.

– A co jeśli to ja źle odbieram sygnały? Co jeśli w ogóle go nie pociągam?

– Nie wydaje mi się – Amy nie dawała za wygraną – ale musisz mi o wszystkim opowiedzieć.

Dziennikarka westchnęła przeciągle i zapatrzyła się na zegar wiszący na ścianie. Wiedziała, że siostra jej nie odpuści, dopóki nie powie jej o wszystkim co wydarzyło się podczas jej nieobecności.

– Czasami czuję, że między nami coś iskrzy. Jednak za każdym razem, gdy robię krok w jego stronę, on robi dwa kroki wstecz – wzięła łyk wina, czując, jak ciepło rozlewa się po jej ciele. – Nie wiem co mam o tym myśleć.

– Myślę, że przesadzasz. Widać, że ten facet na ciebie leci. Musisz z nim porozmawiać i przedstawić swoje obawy.

– To nie takie proste... Za każdym razem, kiedy pytam o coś osobistego, Nathanael się zamyka. Poza tym, że pracuje w ośrodku prawie nic o nim nie wiem. Nie mam pojęcia skąd pochodzi, czy ma rodzeństwo, nie wiem nic... To frustrujące.

– Ja bym powiedziała, że to zabawne.

– Co jest zabawne?

– To, że się w nim zabujałaś i boisz się, że on nie odwzajemnia tych uczuć.

Emily przewróciła oczami. Uważała, że nie sensu spierać się z siostrą, bo tylko potwierdziłaby tym jej przypuszczenia. Postanowiła zmienić temat, choć nie była pewna jak rozpocząć tę trudną rozmowę, szczególnie, że były już w stanie, który jednoznacznie sugerował, że czas kończyć imprezę.

Pomieszczenie wypełniała stłumiona muzyka, a pusta butelka po winie świadczyła o intensywności wieczoru. Emily przysunęła się bliżej do Amy, jej oczy błyszczały, a twarz była zaczerwieniona od alkoholu.

– Muszę ci coś pokazać – powiedziała, patrząc siostrze głęboko w oczy.

– Co takiego? Co znowu wymyśliłaś?

Emily zawahała się, po czym zdjęła koszulkę i przesunęła tak, żeby jej ramie było dobrze widoczne. Na jej skórze widniał skomplikowany wzór. Amy szeroko otworzyła oczy i zakryła usta dłonią.

– O Boże, zrobiłaś sobie tatuaż? A tak mnie krytykowałaś za to! – Jej głos był pełen niedowierzania i lekkiej urazy, gdy podwinęła rękaw bluzki ukazując czarno-czerwone róże pokrywające prawie całą jej rękę.

– To nie jest tatuaż.

Dziennikarka pokręciła głową, a wyraz jej twarzy stał się poważny.

– W takim razie co to jest?

– Dobre pytanie... – westchnęła. – Kilka dni temu pojawiło się na mojej skórze. Nie mam pojęcia co to jest, ale...

Przerwał jej głośny śmiech młodszej siostry. Był głośny i dźwięczny, przez co dziwnie kontrastował z powagą sytuacji.

Emily zaklęła, czując narastającą frustrację. Spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, że zostanie wyśmiana.

– Lepiej nie pij beze mnie. Widzisz, jak to się kończy.

– Amy, mówię poważnie. To znamię... pojawiło się samo. Miałam sen o mamie, która zamieniła się w jakiegoś upiora. Dotknęła mnie, a kiedy obudziłam się rano, ono już tam było!

– W co ty mnie wkręcasz? Wypiłam trochę wina, ale nie jestem pijana.

– Nie wkręcam cię.

– W takim razie idź z tym do lekarza. Co ja ci mogę poradzić?

– Posłuchaj mnie – Emily pochyliła się do przodu. Ciężko jej było o tym rozmawiać, ale to była jej młodsza siostra. Musiała ją wysłuchać i zrozumieć. – Pamiętasz tatuaż ojca?

Amy zamyśliła się na chwilę, a jej twarz przybrała wyraz zadumy.

– Tak, pamiętam.

– Czy to nie wygląda podobnie? – Emily wskazała na swoje ramię.

– Tak, chyba tak – szepnęła dwudziestolatka próbując skoncentrować się na wzorze, ale zmęczenie i alkohol zaczęły zbierać swoje żniwo.

– Prowadzę sprawę dwóch morderstw, w której ofiary miały na szyjach medaliony z takim samym znakiem. To nie jest przypadek, Amy! Tatuaż ojca, moje znamię i te morderstwa są ze sobą powiązane i muszę dowiedzieć się co to wszystko znaczy.

– A możesz się tego dowiedzieć jutro? Jestem śpiąca i poza tym, że twoje znamię przypomina mi drzewo, nic innego nie przychodzi mi do głowy.

– Drzewo? – zdziwiła się Emily i przejechała palcem po jedwabistej skórze. Faktycznie, znamię na jej ramieniu przypominało drzewo z korzeniami odrobinę mniejszymi od korony, ale ta wiedza w żaden sposób nie przybliżyła jej do rozwiązania zagadki.

– Tak, wygląda jak to biblijne drzewo życia. Naprawdę tego nie dostrzegałaś? – Amy zachichotała, cały czas myśląc, że siostra wkręca ją i rano, kiedy się obudzą będą miały z tego niezły ubaw. – Chodźmy spać – dodała, głośno ziewając. – Jutro o tym pogadamy, bo teraz jestem padnięta i za dużo wypiłam.

Emily skinęła głową, również czując narastające zmęczenie.

– Masz rację – powiedziała cicho. – Jutro.

Obie dziewczyny powoli wstały, chwytając się wzajemnie dla równowagi. Kierowały się w stronę sypialni, gdy cień niepokoju przemknął przez twarz Emily. Czy ten dziwny wzór mógł mieć głębsze znaczenie?

Te myśli wkrótce jednak ustąpiły miejsca senności, a cisza nocy pochłonęła ich zmartwienia, pozostawiając tajemnicę na kolejny dzień.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro