17. Klaudia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy Rozalia opuściła skatepark, wszyscy postanowili wrócić do domów. Po powrocie Klaudia porozmawiała z mamą, jednak ta niewiele jej powiedziała. Dziewczyna opadła więc na łóżko i rozmyślała, skupiając wzrok na nierówno pomalowanym suficie.

Coś nadal nie dawało jej spokoju. 

Owszem, odkryli, kogo i dlaczego ukrywał Daniel Bartosiewicz. Partner matki Kamila miał żonę i córkę, które zginęły w tym samym wypadku, co ojciec Klaudii. Daria Bartosiewicz kilka dni przebywała jeszcze w śpiączce, prawdopodobnie na tym samym oddziale, a może i nawet w tej samej sali, gdzie leżała Klaudia. Tylko czy Daniel wiedział? Na pewno wiedział, do czego doprowadził wypadek – że pewien mężczyzna zmarł, a nastolatka trafiła do szpitala. Ale czy zdawał sobie sprawę, że to była Klaudia, która znała syna jego nowej partnerki? Czy myślał trzeźwo w obliczu śmierci rodziny? No i jak wiele informacji posiadała mama Klaudii? Twierdziła, że męża prowokatorki wypadku widziała przelotnie, nie zwracała na niego uwagi i nie chciała niczego ciągnąć, ale Klaudia nie do końca w to wierzyła. 

Westchnęła ciężko, a potem leniwie sięgnęła po telefon. 

Do kogo Laura Bartosiewicz pisała listy? Skąd Klaudia o tym wiedziała i dlaczego te myśli nie dawały jej spokoju? Musiała dowiedzieć się czegoś więcej. Na sesjach terapeutycznych, na które chodziła w celu odzyskania pamięci, usłyszała, że do zapomnianych wspomnień możliwe jest dotarcie za pomocą hipnozy lub głębokiej medytacji, więc wyszukała na YouTube odpowiadający jej wizualnym i dźwiękowym wymaganiom filmik, a potem odłożyła telefon, układając się wygodniej. Wcześniej była głównie sceptyczna, ale w tamtym momencie bardzo potrzebowała zrozumieć własne intencje i powód nieustannych rozważań o Laurze Bartosiewicz. 

Oby to podziałało, pomyślała, przymknąwszy oczy, aby zrobić pierwszy, głęboki wdech.

Wdech, wydech.

Wdech, wydech.

Wdech, wydech.

Wdech, wydech.

Klaudia, czując, jak spokojnie unosi się jej klatka piersiowa, skupiła myśli wokół okolic serca, starając się, aby następnym razem właśnie ten obszar najbardziej zareagował podczas oddechu. Dla ułatwienia położyła tam dłoń.

Wdech, wydech. Rytmiczne bicie.

Wdech, wydech. Rytmiczne bicie.

Wdech, wydech. Rytmiczne bicie.

Powoli, zgodnie ze wskazówkami instruktora medytacji, przeniosła uwagę z okolic serca do głowy, do tego, o czym myślała.

Laura. 

Wdech, wydech.

Listy. 

Wdech, wydech.

Męski głos. Płacz. 

On płacze nad córką.

Wdech, wydech.

Mężczyzna mówi o listach.

Listach, które Laura pisała do ojca. 

Mężczyzna, Daniel, zastanawia się nad odnalezieniem i poinformowaniem rodziny Laury o jej śmierci.

Wdech, wydech.

Rodziny. Ojca i dzieci, których opuściła. 

***

Niecałą godzinę później Klaudia, Eliza, Rozalia oraz Dawid znajdowali się w domu Kamila, razem oczekując na przybycie Daniela. Na szczęście pani Elżbieta pojechała spotkać się ze znajomą, więc mieli sporo czasu, zanim wróci i zobaczy mężczyznę. Pragnęli wszystko z nim omówić bez konieczności martwienia kobiety.

Klaudia popatrzyła na siedzących wokoło przyjaciół. Od wypadku minęły ponad trzy miesiące, a ona z każdym kolejnym tygodniem oraz wizytą u psychologa coraz bardziej sobie przypominała, co i dlaczego w nich ceniła, a także co wspólnie przeżyli.

Eliza podkuliła nogi na kanapie, wtulając się w ramię Rozalii – Klaudia wiedziała, jak długo dziewczyna kryła się ze swoimi uczuciami, pamiętała też chwilę, kiedy Eli wyjawiła jej swoje myśli. Miała w głowie różne sceny, w których wspólnie uczyły się na francuski lub angielski, wzajemnie się pocieszając. 

Rose natomiast wciąż wpatrywała się zmrużonymi, pełnymi pogardy oczami w swojego brata, Dawida. Od jakichś czternastu dni Klaudia nie potrafiła wyrzucić z głowy obrazów tego, że ich relacja zawsze była pełna wsparcia, sojuszu zgranego, bliźniaczego rodzeństwa, które swoimi charakterami idealnie się uzupełniało. A jednak Dawid, w tamtym momencie kątem oka zerkający na siostrę, postanowił ją oszukać. Wyjazdy nad rzekę czy nad morze, gdy Rozalia, Dawid, Łukasz oraz Klaudia spędzali razem wakacje, nie powinny nikomu z nich pozwolić sądzić, że ludzie są przewidywalni i można ich całkowicie poznać. Klaudia nigdy by nie pomyślała, że ten opiekuńczy, troskliwy i jednocześnie nerwowy chłopak, który nigdy nie chciał ściągać, i którego planowane dla kolegów niespodzianki stresowały niemiłosiernie, mógłby kiedykolwiek okłamać kogoś bliskiego. 

Klaudia nie podejrzewałaby również, że wiecznie roześmiany Kamil mógłby kiedykolwiek stracić ojca, a potem zrezygnować z uwielbianego przez siebie tańca. Nie sądziła, że jej kolega z zajęć francuskiego byłby w stanie się tak zmienić i nie przesypiać nocy. Pamiętała, że uważała Kamila za kopię jego ojca – pozytywnego do bólu mężczyzny, potrafiącego rozbawić niemal każde towarzystwo.

Cała grupa podskoczyła, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Klaudia spojrzała na Kamila, który skinął i ruszył otworzyć. 

Chwilę później Klaudia po raz pierwszy ujrzała na żywo Daniela Bartosiewicza, który, stanąwszy w salonie, od razu popatrzył centralnie na nią. 

Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. Już była pewna swoich przekonań.

— Ma pan to zdjęcie? — zaczęła, uważnie analizując mimikę mężczyzny – malującą się w ściągniętych brwiach konsternację oraz nerwowość w zaciśniętych ustach. — Kamil przekazał, że chcemy je porównać z innym, prawda?

— Tak, ale... — zawahał się — Po co? — Przełknął ślinę. — Nie rozumiem, dlaczego mielibyście porównywać moją byłą żonę z kimkolwiek...

— Pan wie, prawda? — Klaudia poszerzyła uśmiech. — Spokojnie, nie jestem z tych, co o wypadek będą obwiniać całą rodzinę. Zresztą — wzruszyła ramionami — stało się i tyle. 

Zauważyła, że Daniel wypuścił wstrzymywane powietrze. Kamil natomiast, przechodząc obok, aby wrócić na kanapę, wskazał Danielowi fotel, zachęcając do zajęcia miejsca.

— Usiądź — rzucił spiętym głosem. — Dzisiaj ani ja, ani oni nie zamierzamy cię o nic oskarżać. Chcemy tylko się czegoś dowiedzieć.

Daniel skinął, wciąż zmieszany, ale zaraz opadł na fotel, niepewnie sięgając do kieszeni. Wyjąwszy telefon, zamyślił się i spojrzał na nastolatków. 

Klaudia zdawała sobie sprawę, że przedsięwzięcie wydawało się dziwne – grupka młodocianych, w tym syn jego byłej partnerki, który doprowadził do ich rozstania, nagle pragnie zobaczyć zmarłą żonę mężczyzny. Klaudię zdziwiło, że Daniel w ogóle zgodził się przyjechać, nie otrzymawszy żadnych wyjaśnień. Pomyślała, że może sam był po prostu ciekawy. Rozalia jednak nie wytrzymała dłuższego milczenia i wypaliła, przechylając się do przodu:

— Chryste, czy pan zawsze tak się namyśla? — Przelotnie zerknęła na Dawida. — Połóż na stole nasze zdjęcia. — Zmrużyła oczy. — Chyba że wyrzuciłeś je gdzieś po drodze przez okno albo coś.

Dawid westchnął przeciągle, wykładając trzy różne, lecz przedstawiające tę samą osobę fotografie. 

Klaudia powstrzymała cisnący się na usta uśmiech. Już wiedziała, że rozwiązała zagadkę, bo dostrzegła, że Danielem wstrząsnęło – otworzył szeroko oczy, niemal natychmiastowo zsunął się z siedzenia i nachylił nad stołem, wpatrując w matkę Dawida oraz Rozalii.

— Laura — wyjąkał, spoglądając to na zdjęcia, to na obserwującą go Rozalię. Przełknął ślinę. — To was zostawiła?

Klaudia zauważyła, że Rose ma w oczach łzy. Przygryzła wargę.

— Ja... — Daniel pokręcił głową, kładąc telefon obok podobizn Laury. Na wyświetlaczu widniała uśmiechnięta, odrobinę starsza, lecz ta sama kobieta. — Obiecałem sobie, że wam powiem, że was odnajdę i powiem, że nigdy o was nie zapomniała, że ciągle się zastanawiała i nie chciała was zranić...

Dawid wymienił spojrzenia z siostrą, a potem się do niej przybliżył. Eliza trzymała dłoń na ramieniu będącej na granicy płaczu Rozalii, a Kamil i Klaudia przypatrywali się całemu zdarzeniu, co jakiś czas zerkając na siebie. Klaudia spostrzegła, że Kamil dopiero w tamtym momencie w pełni uwierzył w jej przypuszczenia, wcześniej był sceptyczny i musiała go przekonywać, żeby napisał i zaprosił Daniela. 

— Nie mam pojęcia, skąd wiedzieliście... — wymamrotał Daniel, trzęsącymi się palcami obrysowując młodą wersję Laury. — Moja córka była w szpitalu, ja... — Spojrzał na Klaudię. — Tam bliżej poznałem twoją mamę. Rozmawiałem z nią o Laurze, pisały ze sobą, miały urywany, ale dość regularny kontakt... — zawahał się, a potem kontynuował: — Obiecała, że ci nie powie szczegółów, bo nie wiedzieliśmy, jak przekazać rodzinie Laury, że ona cały czas była tak blisko i teraz już... — urwał, przygryzając drżącą wargę. Do oczu napłynęły mu łzy.

— Nie żyje — dokończyła cicho Rozalia, pozwalając, aby łzy swobodnie spływały jej po policzkach. Zacisnęła pięści. — Bo zmarła w tym cholernym wypadku!

Dawid objął Rose ramieniem – znowu byli zgodnymi, kochającymi się bliźniętami. Zwykłym rodzeństwem, które straciło matkę.

Klaudia poczuła się winna, ale jednocześnie wiedziała, że chciała, aby informacje o Laurze wyszły na jaw. Umysł dziewczyny pragnął tego do takiego stopnia, że mimo przebywania w śpiączce zapamiętał głos i słowa Daniela, który mówił do umierającej córki oraz rozmawiał z matką Klaudii. 

— Jaka była? — zapytał nagle Dawid. — Dla pana i Darii. — Uśmiechnął się krzywo, widząc, że brwi mężczyzny powędrowały do góry. — Tak, wiemy też o Darii. 

— Laura była... Ciężka — wymamrotał, a potem uśmiechnął się lekko, ale szczerze. — Daria za nią nie przepadała, ale ja naprawdę kochałem Laurę. Była bardzo czuła i wrażliwa.

— A piła? — wyjąkała słabo Rose. 

Kiedy Daniel skinął, Klaudia zauważyła, że mimo uśmiechu posmutniały mu oczy.

— Tak, ale w końcu zaczęła chodzić na terapię. Kiedyś trafiła do szpitala na odwyk, gdzie poznała kobietę, z którą się nawzajem wspierały.

— Aleksandrę Jankowską, tak?

Daniel, tym razem z wahaniem, ponownie skinął. 

— Skąd wiesz?

Rozalia uniosła rozedrgane kąciki ust. 

— Z Facebooka.

Przez chwilę Klaudia myślała, że Daniel wybuchnie śmiechem, ale ostatecznie jedynie pokiwał głową. A potem zaczął opowiadać – o pierwszym spotkaniu z Laurą, o długich rozmowach na temat jej rodziny, o listach, które pisała do ojca za radą Daniela, o cierpiącej z powodu tego związku Darii, o pisanym przez nastolatkę pamiętniku i o powolnym rozwijaniu jej relacji z Laurą. Daniel opowiedział też o Sylwestrze, kiedy to Daria po raz pierwszy poprosiła o transport nie ojca, a Laurę, bo ten nie chciał się zgodzić na imprezę.

Przyjaciele z uwagą słuchali słów mężczyzny, jedynie Klaudia nadal czuła się winna, obserwując łzy Rozalii oraz zaciśnięte usta Dawida. Niedawno przypomniała sobie jednak słowa ojca, jedno z jego ulubionych powiedzeń: „Prawdy się bał, od kłamstw umarł". Miała nadzieję, że tata byłby z niej dumny.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro