6. Klaudia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od początku było jasne, że ta kobieta jest zmienna.

Za bardzo zmienna.

Dlaczego więc jej zaufał? Po co podarował ten cholerny pierścionek?

No i gdzie ona wysyłała te listy? Miała kogoś jeszcze?

Kiedy wpatrywała się w biały sufit sypialni, pytania, którym towarzyszyły niewyraźne obrazy wspomnień, wciąż krążyły po głowie Klaudii. Dziewczyna westchnęła z irytacją, spoglądając na ekran telefonu.

Jeśli chciała zdążyć do szkoły, powinna wreszcie wstać i się przygotować.

A jeśli chciała dowiedzieć się czegoś o niezrozumiałych strzępkach swojej pamięci, powinna przeszukać mieszkanie.

***

— Co? Przeszukałaś sypialnię rodziców? — Rose otworzyła szerzej oczy.

— A gdyby nakryła cię mama? — dodała ściszonym głosem Eliza.

— Oj tam, opowiadaj, co znalazłaś! — odezwała się znowu Rozalia. — Jakieś pikantne znaleziska? Będzie co pożyczyć?

Klaudia zamrugała, a Eliza z przerażeniem spojrzała na rozemocjonowaną Rose. Dziewczyna parsknęła, wzruszyła ramionami i kontynuowała:

— No, opowiadaj! Przecież zaraz mamy francuski!

— Znalazłam list — powiedziała powoli Klaudia. — Ale bez koperty i nazwiska, w zasadzie po prostu wypełniona kartka. Przypomniała mi się jakaś kobieta, pismo na tym liście jest identyczne, rozpoznałam je.

Rose uniosła brwi, a Eliza poruszyła się nerwowo. Klaudia rozejrzała się po korytarzu – uczniowie spieszyli w różne strony, rozmawiali i śmiali się głośno. Przy schodach grupa nastolatek z trzeciej klasy próbowała rozstrzygnąć jakiś spór. Agresją.

— I co było w liście? — Założywszy włosy za uszy, Rose nachyliła się bliżej. — Pisała do twojej mamy czy taty? Kim w ogóle jest?

Klaudia westchnęła.

— Nie wiem, kim jest, ale pisała do mamy. Zrobiłam zdjęcie wiadomości. — Wyciągnęła telefon, pokazując ekran nastolatkom.

— Chyba masz rację, muszę to zrobić. Inaczej nigdy nie opuszczą mnie wspomnienia. Dzięki, że nikomu nie powiedziałaś, byłabym skończona. — Rose spojrzała najpierw na Klaudię, a potem na Elizę. — Nie kojarzę, żeby pani Edyta miała jakąś przyjaciółkę, z którą wymieniałaby listy.

— Ja też nie... — Eliza ściągnęła brwi, odruchowo wędrując ręką w kierunku gumki na nadgarstku.

— No i kogo ona kryje? I z jakiego powodu?

— No... ja od pewnego czasu się zastanawiałam, czy nie księżycowych nazistów.

Tym razem brwi Elizy powędrowały do góry, a Rozalia, wcześniej pochylona, wygięła się do tyłu i wybuchnęła szczerym, niekontrolowany śmiechem.

— Czekaj, c-co? — wyjąkała, zwijając się na ławce. Zaczynający lekcję dzwonek zagłuszył jej dalsze słowa.

Chociaż Klaudia wzdrygnęła się na nagły, drażniący uszy dźwięk, a Eliza przylgnęła do ściany, kuląc się na siedząco, Rose zdawała się w ogóle go nie usłyszeć i śmiała się dalej, czerwieniejąc na twarzy.

— Czy nasza klasa nie powinna się tu już zebrać? — odezwała się po krótkiej chwili Klaudia. — Kim oni są? Czy nie wchodzą do naszej sali?— Ruchem głowy wskazała na grupę głównie dziewczyn i zaledwie kilku chłopaków.

— O nie! — Eliza zerwała się z ławki. — Dzisiaj jest poniedziałek! Naszą pierwszą lekcją jest polski! Rose, dlaczego od dwóch dni cały czas mówiłaś, że francuski?! — zawołała, wciągając plecak na ramię.

Rozalia uniosła brwi, jej piwne oczy rozszerzyły się w przerażeniu.

— Ups, musiałam pomylić mój plan z planem Dawida — rzuciła, mocnym chwytem łapiąc swoją czarną torbę z książkami i biegiem ruszając za przyjaciółkami.

Niecałe pięć minut później, wyczerpane, dotarły pod odpowiednie drzwi.

— Czy Dawid nie chodzi na niemiecki? — wysapała Klaudia, kątem oka spostrzegając, że Eliza waha się, co do pociągnięcia za klamkę.

— A podobno masz amnezję!

— Napisałaś to na tej kartce razem z nauczycielami i innymi uczniami...

— Okej... — burknęła, ale zaraz rozciągnęła usta w szerokim uśmiechu. — Ale nie spodziewałam się, że zapamiętasz to tak szybko. No dobra, polski mamy z Czarnecką, ona nie powinna nas zabić — powiedziała, pewnym ruchem otwierając drzwi i wchodząc do klasy.

Klaudia, starając się zachować kamienną, pozbawioną strachu twarz, podążyła tuż za nią, natomiast Eliza już u progu drżała, rozglądając się po pomieszczeniu.

Ręka Katarzyny Czarneckiej zawisła przy tablicy, a kobieta spojrzała na spóźnione uczennice, wymownie unosząc brwi. Nie odezwała się jednak słowem, kiedy cała trójka jak najciszej zajmowała miejsca – Klaudia z Rose, a Eliza obok szczupłego szatyna z kręconymi, opadającymi na czoło włosami. Klaudia rozpoznała w nim Oskara Swobodę, który na notatce od jej przyjaciółek figurował jako jeden z najlepszych w klasie.

Katarzyna Czarnecka sprawiała wrażenie zaangażowanej we własną pracę. Klaudia od razu zauważyła, z jakim zapałem opowiadała o bohaterach lektur i chociaż nie przepadała za „Lalką" Prusa, nie mogła powiedzieć, że nie słuchała nauczycielki z przyjemnością. Zwłaszcza że Katarzyna zapraszała do dyskusji, które uznawała i sama kontynuowała, rozgadując się na temat prześladowczych skłonności Wokulskiego czy rozległych, nużących opisów charakteryzujących lekturę.

Rozalia rozsiadła się wygodniej i wyszeptała:

— Zobacz na Messengera. Kamil Olech stworzył grupę dotyczącą swojej osiemnastki.

Klaudia dyskretnie wyciągnęła telefon i zerknęła na niego pod ławką. Powiodła wzrokiem po szybko pojawiających się wiadomościach.

— Nie lubię takich imprez.

— Co? — Brwi Rose powędrowały do góry. — W wakacje zaliczyłyśmy o wiele większe ogniska.

Klaudia wzruszyła ramionami.

— Teraz nikogo nie znam.

— Uch, no to poznasz ich jeszcze raz! — syknęła, wciąż siląc się na cichy ton. — Może ktoś stamtąd coś ci przypomni? — dodała, a potem popatrzyła w kierunku Elizy. — Musimy też ją namówić.

— Przez jakiś czas chodzili razem na tańce, prawda?

— Tak, dlatego się całkiem dobrze znają. Ale Eli nie chodzi na przyjęcia z alkoholem...

— Rodzice jej nie pozwalają? — Klaudia zmrużyła oczy, przyglądając się pochylonej nad zeszytem blondynce.

— To nie to, pani Kaja pewnie nie miałaby nic przeciwko, chociaż w sumie nie wiem. — Poprawiła się na krześle, przestając obserwować przyjaciółkę. — Eliza nie przepada za pijanymi ludźmi. Boi się ich.

Klaudia w milczeniu skinęła głową. Doskonale rozumiała dziewczynę – sama często czuła się zagrożona w towarzystwie osób pod wpływem alkoholu. W wyobraźni pojawiały jej się wtedy najróżniejsze sceny, których mogłaby doświadczyć i później długo żałować. Lubiła być czujna, zawsze gotowa na ewentualny atak czy zdradę.

W końcu ludzie to najbardziej nieprzewidywalny gatunek. Właśnie dlatego wolała już wcześniej przygotowywać się na wiele prawdopodobnych scenariuszów.

W tym ten, że życie tak naprawdę jest symulacją, a ona sztuczną inteligencją, której zrobiono reset.

— Rozalio. — Łagodny, lecz nieco podniesiony głos Katarzyny rozległ się tuż obok Klaudii.

Rose drgnęła, szybkim ruchem chowając telefon. Uśmiechnęła się niewyraźnie. Przez chwilę cała klasa wpatrywała się w nauczycielkę, wyczekując, aż ta ukarze nastolatkę, ale Czarnecka tylko wyciągnęła zza pleców kartki i dodała:

— Przez ferie oceniłam wasze prace. Tutaj jest twoja, a ta jest Klaudii.

***

— Byłem pewny, że zaraz odejmie ci punkty! — zawołał jakiś czas później Oskar, gdy razem z Elizą, Klaudią oraz Rozalią czekał na język francuski. — Czarnecka to anioł! I do tego wydaje się taka mądra! — westchnął, siadając na parapecie, tuż obok trójki przyjaciółek. — Słyszałem, jak kiedyś rozmawiała z Glinką o najnowszych odkryciach dotyczących terapii okularami VR... Eliza, czy ona lubi sushi? Mógłbym ją zaprosić na sushi? Albo pizzę. Lubi pizzę? Doradź mi coś! — Spojrzał błagalnie na dziewczynę.

— Em... — Na policzkach Elizy zakwitły rumieńce. — Lubi pizzę, ale woli makarony. No i nie wiem, czy gustuje w młodszych... Zresztą jest przecież twoją nauczycielką, to nieetyczne.

— Jeszcze trochę i już nie będzie, a wtedy będziemy mogli być razem. — Oskar wzruszył ramionami. — Jakie lubi randki? Chodzi na nie często? Powinienem zbierać pieniądze?

— Chyba wystarczyłby jej spacer albo wspólne oglądanie filmu... — Eliza zeskoczyła z parapetu, uśmiechając się na widok nadchodzącego blondyna. — Hej, Kamil.

Klaudia uważnie przyjrzała się delikatnym, chłopięcym rysom oraz opadającej na czoło, kręconej grzywce. Kiedy się uśmiechnął, zrobił to niepewnie, ale gdy wybrzmiał głos Kamila, Klaudię zaskoczyła jego pełna głębi, niska barwa:

— Hej. Widziałem, że Rose i Klaudia odczytały wiadomości na grupie... Jeszcze nie zdążyłaś, czy może nie zauważyłaś, bo wpadła do spamu? — Podniósł rękę, aby potrzeć kark.

— Nie wiem, czy przyjdę... — Eliza przygryzła wargę, wysuwając barki do przodu. Nagle wydawała się jeszcze mniejsza niż zwykle. — Dam ci prezent w szkole czy coś...

Kamil spuścił wzrok.

— Nie chodzi mi o prezenty. Po prostu chciałem, żebyś przyszła...

— I przyjdzie! — odezwała się Rose, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciółki, która pod silnym chwytem drgnęła nerwowo. — Przyjdziemy razem.

Chłopak uśmiechnął się słabo i kiwnął głową, a potem ręką wskazał na drzwi sali francuskiego.

— Uczyliście się coś?

Jedynie Eliza i Oskar skinęli głowami. Kamil poszerzył uśmiech.

— Jak będzie pytał, zgłosicie się?

Oskar ponownie skinął i zaczął opowiadać o francuskich filmach, które obejrzał przez ferie. Klaudia nagle straciła zainteresowanie rozmową. Spojrzała na lekko zdartą, bladożółtą barwę ściany i zdusiła westchnienie. Oskar z przejęciem omawiał dialekty aktorów.

Dlaczego musiała słuchać ludzi, skoro czasem już sam ich głos sprawiał, że chciała wyjść i zaszyć się w lesie, ewentualnie skoczyć pod samochód? Nie mówiąc już o nudnych informacjach, którymi się dzielili. Dobrze że ściana ma tyle pęknięć, pomyślała, bo dzięki temu bez problemu mogła skupić na niej uwagę.

Rozmyślania Klaudii szybko przerwał dzwonek na lekcję oraz to, że z końca korytarza zmierzała ku niej grupa nastolatków w towarzystwie szczupłego, poruszającego się sztywno mężczyzny. Marynarka i spodnie od garnituru od razu rzuciły się dziewczynie w oczy, jednak to przez fryzurę i cień wąsów rozpoznała nauczyciela.

Tym razem Rozalia zajęła miejsce obok Elizy, a Klaudia usiadła w ławce z Kamilem. Blondyn nie był rozmowny, wydawał się zamyślony, więc bez większego rozpraszania Klaudia rozsiadła się na krześle i wpatrzyła w Adama Müllera.

Mężczyzna sięgnął do postawionej na biurku ciemnoszarej, płóciennej listonoszki, z której wyjął książki i kubek z gęstym, pomarańczowym koktajlem. Klaudia zwęziła oczy, a nauczyciel pociągnął mocny łyk marchewkowego smoothie, po czym rozejrzał się po klasie. Każdy zdążył już wyjąć podręcznik oraz zeszyt, jednak w Müllera wpatrywali się nieliczni.

Niedługo później zrozumiała dlaczego. Wzrok Müllera zdawał się mrozić i Klaudia niejednokrotnie złapała się na strachu, że tym razem to ją zaszczyci tym surowym, błyszczącym spojrzeniem jasnych oczu. Jedynie Oskar niczym się nie przejmował i z uśmiechem na twarzy zgłaszał się do odpowiedzi, za co reszta grupy była mu dozgonnie wdzięczna.

Podczas tej lekcji Klaudia zauważyła, że nauczyciel zerkał na nią o wiele częściej niż na resztę uczniów, a za każdym razem, gdy to robił, dziewczynę przechodziły dreszcze.

***

Pierwszy dzień w szkole uświadomił Klaudii jedno: ona naprawdę lubiła siedzieć zupełnie sama, owinięta ciepłym kocem w swoim pokoju. W którejś z szafek znalazła pusty pamiętnik, oparła go więc o podciągnięte kolana i zaczęła pisać o tym, czego się dowiedziała. Wciąż nie potrafiła wymazać z głowy wzroku, jakim obdarzył ją pod koniec lekcji Adam Müller.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro