Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Myślałam, że po powrocie Remo będę choć trochę spokojniejsza, ale było całkowicie na odwrót. Przez noc nie zmrużyłam oka, a nad ranem zasnęłam na raptem kilka minut. Obudziłam się z mocno bijącym sercem, kiedy tylko budzik w moim telefonie zadzwonił.

Zwleczenie się z łóżka zajęło mi dłuższą chwilę. Przy przygotowywaniu się do wyjścia każdy krok wydawał mi się cięższy od poprzedniego, co nie poprawiało mojej sytuacji. Musiałam się ubrać, pomalować, ogarnąć włosy i wyjść z domu. To wszystko po ostatnich dniach wydawało się poza moimi możliwościami.

W domu panowała cisza. Ostatnio moi rodzice rzadko kiedy przebywali na posesji. Przez większość czasu zajmowali się pracą, dzięki czemu z łatwością ich unikałam. Wiedziałam jednak, że moja matka stale była czujna i starała się kontrolować każdy mój krok. To nie było łatwe, szczególnie że za jej plecami musiałam wykonać wiele rzeczy. Wiele okrutnych rzeczy.

Po rozmowie z Remo nie kontaktowałam się z nim więcej i nawet teraz nie zerkałam na wyciszony telefon, by sprawdzić czy do mnie pisał lub dzwonił. Próbowałam jakkolwiek poradzić sobie z informacjami, które mi przekazał, ale nic nie mogłam poradzić na to, że jego wcześniejsze milczenie wpłynęło na dystans między nami. Nie wiedziałam, czy potrafiłam go ominąć, czy mogliśmy wrócić do tego, co było wcześniej. Nie byłam pewna, czy chciałam ratować naszą relację, czy byłam w stanie to zrobić.

Po przyjeździe do szkoły szepty na korytarzu utwierdziły mnie w przekonaniu, że Remo znajdował się w budynku. Sama świadomość sprawiła, że moje tętno przyspieszyło i musiałam naprawdę się postarać, by utrzymać na swojej twarzy obojętną maskę.

Skręciłam w prawo z zamiarem wejścia do odpowiedniej klasy, ale byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam człowieka, który szedł w moją stronę. Wpadłam na niego z impetem i natychmiast się wycofałam, spoglądając na niego z przekleństwem na języku.

– Przepraszam, nie zauważyłem cię. – Gdy do moich uszu dotarł spokojny, męski głos, zadarłam podbródek. Przyjrzałam się nieznajomemu uczniowi, który przerastał mnie o głowę i miał ładne, czekoladowe włosy. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech i po chwili wyciągnął do mnie dłoń. – Jestem Jack, a ty musisz być tą słynną uczennicą, o której wszyscy teraz gadają – powiedział bez ogródek i jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, gdy moje spojrzenie stwardniało.

Niechętnie wyciągnęłam dłoń i uścisnęłam jego rękę.

– Więc jesteś nowy i już o mnie słyszałeś? – spytałam niechętnie, zachowując między nami należyty dystans. Nie wiedziałam, jakich plotek nasłuchał się na mój temat, ale również nie chciałam o to pytać.

– Byłoby dziwne, gdybym nie słyszał – podkreślił z błyskiem w oku. – Ale nie martw się, żadnej tej plotki nie wziąłem sobie do serca. Ludzie gadają głupoty, odkąd pamiętam, nie zamierzam w nic wierzyć – dodał i w tym momencie zaskarbił sobie choć odrobinę mojej sympatii. W ostatnim czasie praktycznie wszyscy byli do mnie negatywnie nastawieni czy to z powodu plotek czy niepokoju, który według nich wywoływałam. – Mamy chyba teraz razem historię, prawda? – spytał po chwili ciszy między nami i kiwnięciem głowy wskazał na drzwi, do których się kierowałam.

– Będziesz chodzić do tej samej klasy? – dopytałam, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Zawahał się i wyciągnął z kieszeni spodni plan.

– Według tej kartki tak – przytaknął. – Byłoby miło wejść tam już z kimś, kogo znam – dodał, ale z zaskoczeniem zauważyłam, że na mnie nie naciskał, to była tylko luźna propozycja z jego strony. Rozchyliłam usta, przez moment zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie miałam żadnego powodu, żeby być dla niego niemiła, dlatego w końcu potwierdziłam z cichym prychnięciem. – Muszę tylko wyciągnąć książki – dodał nagle i wskazał na szafki, obok których przed chwilą przeszłam.

– W porządku, mogę iść z tobą – zaoferowałam, ale nie przestawałam być czujna. Może i Jack był dla mnie miły, ale nie wiedziałam, czy nie było w tym drugiego dna. Po śmierci mojej siostry byłam wyczulona na jakiekolwiek zagrywki skierowane w moją stronę.

Obróciłam się, by podążyć za Jackiem, a on natychmiast wciągnął mnie w niezobowiązującą rozmowę. Nie zadał żadnego pytania na temat plotek, które o mnie usłyszał, za to sprawił, że nawet lekko się uśmiechnęłam. W momencie, w którym rozejrzałam się po korytarzu, zaaferowana rozmową, moją uwagę zwrócił Remo, który stał przy wyjściu.

Patrzył wprost na mnie i na chłopaka, który mi towarzyszył. W jego oczach pojawił się znajomy, niebezpieczny błysk i nawet z takiej odległości widziałam, jak powoli zacisnął zęby. Choć wyglądał, jakby zamierzał do mnie podejść, nie zrobił tego. Minął mnie bez słowa, a ja z trudem oderwałam od niego spojrzenie.

– Co o tym myślisz?

Zamrugałam, gdy dotarło do mnie pytanie zadane przez Jacka.

– Jeszcze raz, możesz powtórzyć? – spytałam.

– Mówiłem, że w weekend chciałbym zorganizować małą domówkę w moim domu. Znasz sporo ludzi, więc może udałoby nam się kogoś zaprosić i lepiej się poznać? – zapytał, a ja wzięłam wdech.

– Jeśli tylko znajdę chwilę – odpowiedziałam w końcu, wzruszając ramionami.

– Super, to jesteśmy umówieni – zdecydował, a ja pokręciłam z niedowierzaniem głową na jego śmiałość. Nie zaprzeczyłam.

Czara goryczy przelała się, kiedy weszliśmy razem do klasy, a siedzący w ostatniej ławce Remo od razu nas zauważył. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby Jack natychmiast się do mnie nie dosiadł, cały czas o czymś opowiadając. Musiałam się nachylić, by dobrze go słyszeć, przez co poczułam zapach jego wody kolońskiej i ciepły oddech na policzku. Tuż za sobą usłyszałam wymowne prychnięcie i tylko siłą woli nie odwróciłam się, by spiorunować Remo wzrokiem. Nie miał prawa się wtrącać, szczególnie, że od mojego wyjazdu minęło sporo czasu, a żadne z nas nigdy nie rozmawiało o związku.

Po całej lekcji uciekłam do biblioteki, by wypożyczyć dwie książki na kolejne zajęcia. Sunęłam między regałami sama, intensywnie myśląc nad kolejnym krokiem, który powinnam wykonać w sprawie śledztwa. Byłam na tym tak skupiona, że nie wyczułam za sobą czyjejś obecności i aż podskoczyłam, gdy obróciłam się i dostrzegłam przed sobą Remo.

– O, to ty – mruknęłam bez entuzjazmu i przycisnęłam dwie książki do piersi. – Coś się stało? – spytałam w końcu, gdy zlustrował mnie wzrokiem.

– Ty mi powiedz – odpowiedział cicho. Nie usłyszałam w jego głosie złości, ale byłam przekonana, że doskonale ją ukrywał. Otworzyłam usta, by się odezwać i natychmiast je zamknęłam, kiedy zrobił w moją stronę pierwszy krok. – Kim on jest? – zapytał.

– Masz na myśli Jacka? – spytałam ostrożnie.

– Więc tak nazywa się chłopak, który nagle zaczął się tobą interesować? Powinnaś być ostrożniejsza – zganił mnie, a ja z irytacją zmrużyłam oczy.

– Myślisz, że nie jestem? Wyobraź sobie, że świetnie sobie radziłam bez twojej obecności, więc nie musisz teraz mnie upominać – ostrzegłam go, zadzierając pewnie podbródek. W jego orzechowych oczach pojawił się błysk. Jak zwykle miał włosy w nieładzie i zakasane rękawy od białej koszuli.

– Powinnaś być bardziej czujna – dodał ostro.

– Przestań mi mówić, jaka powinnam być – warknęłam. – Zresztą, czemu ty się nim nagle tak zainteresowałeś? Tylko rozmawialiśmy.

– Tylko rozmawialiście? A nie dostrzegłaś przypadkiem, w jaki sposób na ciebie patrzył?

– Nie będę ci się z niczego tłumaczyć – odparłam z zamiarem wyminięcia go, ale Remo stał w przejściu jak posąg. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, gdy nie poruszył się nawet o milimetr. – Przepuść mnie.

– Nie, dopóki nie porozmawiamy.

– Nie mamy o czym rozmawiać – odparłam. – Chcę wrócić na lekcje. Zostaw mnie w spokoju – dodałam, ale kompletnie nie byłam przygotowana na jego dotyk, gdy złapał mnie za nadgarstek i siłą zmusił do wycofania się. Jak ostatnia ofiara uderzyłam plecami o regał wypełniony książkami i z cichym przekleństwem wyrwałam dłoń z jego uścisku. Chwila wystarczyła, by Remo pokonał dzielącą nas odległość.

– Jesteś zazdrosny – powiedziałam nagle. – Nie możesz być zazdrosny – dodałam od razu.

– Mam nie być zazdrosny o ciebie? – podkreślił dwa ostatnie słowa i ujął mój podbródek. Wiedziałam, że gdyby nie złość, nigdy nie zdecydowałby się na taki ruch, ale nic nie mogłam poradzić na to, że jego dotyk wytrącił mnie z równowagi.

Mocniej przycisnęłam plecy do regału, a on mocniej naparł na mnie klatką piersiową. Powietrze uciekło mi z płuc.

– Nie możesz tego robić. Nie teraz. Nie po takim czasie – szepnęłam zduszonym głosem, gdy nagle nachylił się i trącił nosem fragment mojej szyi. Moje serce zabiło mocniej.

– Czy na niego też reagowałabyś w taki sposób?

– Remo...

– Czy on też chciałby poznać wszystkie twoje sekrety? Czy on też wiedziałby o twoich wszystkich nieprzespanych nocach? – zapytał ledwie słyszalnie, a jego ochrypły głos posłał dreszcz wzdłuż mojego kręgosłupa. Uniósł dłoń i musnął kciukiem moje delikatnie rozchylone usta. – Co jeszcze mam zrobić, żebyś mi wybaczyła? – szepnął z wargami tuż przy moich.

Zacisnęłam powieki, nie mogąc poradzić sobie z jego bliskością.

– Co jeszcze mam zrobić? – powtórzył.

– Odsuń się, Remo. – Niemal poprosiłam, ale on oczywiście nie zamierzał wykonać żadnego mojego żądania. Jakby na próbę przysunął swoje usta do mojej skóry i złożył na moim dekolcie delikatny pocałunek. Jego druga ręka powędrowała na wcięcie mojej talii i zatrzymała się tam, zaciskając na niej palce. Zagryzłam wargi, by nie wydać się żadnym dźwiękiem, choć Remo zapewne usłyszał już mój ciężki oddech.

– Kiedy następnym razem z nim porozmawiasz, pamiętaj o tym – powiedział i pocałował mnie w to samo miejsce jeszcze raz.

Odsunął się, gdy nie byłam w stanie wziąć kolejnego wdechu. Rozchyliłam powieki i spojrzałam na niego z mocno bijącym sercem. Patrzył na mnie tak, jakby wiedział, że należałam do niego.

Nawet po takim czasie chciał mi to udowodnić. Nawet teraz mu na tym zależało.

Uśmiechnął się kącikiem ust, mrugnął do mnie i odszedł, gdy ja w końcu wzięłam kolejny wdech.

#elitaNA


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro