Emancypacja Serca

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Joanna Abakanowicz dostała główną, damską rolę w najnowszym filmie dużej wytwórni filmowej całkowicie przypadkowo. Pewnego dnia do PWST w Krakowie przyszedł producent filmowy, szukając młodej dziewczyny do zastąpienia jego aktorki, która zaraz przed rozpoczęciem zdjęć złamała nogę i musiała wycofać się z całego projektu. Na gwałt zwołano wszystkie studentki i przeprowadzano castingi, ale pan Kołomyjski miał konkretne wymagania i mało czasu, dlatego pobieżnie przeglądał dokumenty wszystkich dziewczyn i jednym uchem słuchał tego, co do niego mówiły. Kiedy przyszła pora na Joannę, widziała wyraźnie, że mężczyzna przestał zwracać na nią uwagę, dlatego zamiast odgrywać scenę z jakiegoś dennego filmu, który dano im przed castingiem, zaczęła opowiadać „Baśń o trzech braciach i królewnie" Aleksandra Fredry. Pan Kołomyjski momentalnie się ożywił, kiedy usłyszał inną niż do tej pory treść, a że był człowiekiem wesołego usposobienia i bardzo lubił żarty, przyjął Joannę bez zastanowienia. Nigdy później nie musiał żałować swojej decyzji, gdyż dziewczyna była niezwykle utalentowana i wszyscy spodziewali się w najbliższym czasie ujrzeć ją na wielkim ekranie.

Gdyby nie poczucie humoru dziewczyny, jej irytacja zachowaniem pana Kołomyjskiego i łut szczęścia, nigdy nie dostałaby tej posady. Czuła więc, że jej posada jest dosyć niepewna, dlatego uznała, że musi się bardzo pilnować, żeby nikomu nie podpaść. Z tego powodu nie mogła sobie pozwolić na spóźnienie pierwszego dnia nowej pracy...

***

Joanna biegła na plan filmowy. Zaspała, akurat tego jednego dnia zaspała! Dlaczego nie zdarzało jej się to nigdy wcześniej, tylko wtedy, kiedy miała po raz pierwszy pojawić się w nowej pracy? Jak ja zapamiętają ludzie, z którymi będzie współpracować przez następny rok? Pal licho innych aktorów, co na to producent?! Jeśli wyleją ją na samym początku... Wolała o tym nie myśleć.

Dziewczyna popchnęła duże drzwi i wpadła do budynku jak burza, o mało co nie uderzając nimi o ścianę. Ludzie wewnątrz popatrzyli na nią zdziwieni, jednak ona nie zwróciła na nich uwagi i popędziła do pomieszczenia, w którym miano kręcić dzisiejszego dnia. Zaraz po tym, jak dostała tę rolę, agentka pana Kołomyjskiego wysłała jej rozkład całego budynku z zaznaczonymi pomieszczeniami, w których odbywały się zdjęcia, dlatego Joanna nie spytała nikogo o drogę i wbiegła na plan, który wydawał jej się tym odpowiednim. To był błąd. Już będąc wewnątrz zorientowała się, że coś było nie tak, ale nie dano jej czasu na reakcję. Niespodziewanie wpadł na nią mężczyzna ubrany w czarny kostium pokrywający całe jego ciało, z maską na twarzy. Jako że był wyższy i silniejszy, mało brakowało, a dziewczyna wylądowałaby na podłodze, jednak złapał ją w ostatniej chwili.

-Maks, co się dzieje?!- Krzyknął ktoś zza mężczyzny złym głosem.- Miałeś zastąpić Roberta w tej scenie, gdzie się podziewasz? I kto to jest?!- W polu widzenia Joanny pojawił się wściekły reżyser wymachujący scenariuszem. Maks, dalej w masce, wzruszył ramionami, na co mężczyzna zmierzył dziewczynę wściekłym wzrokiem. Miał może z pięćdziesiąt lat, siwe włosy i paskudny wyraz twarzy, kiedy patrzył na dziewczynę znad swoich okularów.- Czego tutaj szukasz? Nie widziałaś tabliczki na drzwiach z napisem 'nie przeszkadzać'? Jesteśmy w trakcie nagrywania, dla zwiedzających dostępne są inne pokoje, więc idź mi stąd, przeszkadzasz. No już, sio!- Machnął na nią rękami, jakby odganiał wróble od rozsypanego ziarna. Joanna, która do tej pory stała oniemiała, po gburowatym zachowaniu reżysera odzyskała rezon i spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.

-Nie jestem żadną zwiedzającą- powoli i spokojnie powiedziała, na co reżyser odwrócił się do niej, zdziwiony, że jeszcze coś od niego chce.- Pracuję tutaj, odgrywam główną rolę w najnowszym filmie historycznym, więc proszę mną tak nie pomiatać. Przyszłam na czas, jednak to on mnie zatrzymał- machnęła na Maksa, próbując się jakoś usprawiedliwić i zrzucić winę na kogoś innego, który wyraźnie oburzył się na jej stwierdzenie. Mężczyzna wyprostował się i zsunął maskę, w której do tej pory stał, na czoło.

-Przepraszam bardzo, ja cię zatrzymałem?! To ty na mnie wpadłaś!- Uniósł się, a Joanna po raz pierwszy mogła przyjrzeć mu się dokładniej. Maks wyglądał na nie więcej niż trzydzieści lat, był wyższy od niej o głowę, miał krótkie, ciemne włosy i zielone oczy oraz niezwykle ekspresywną, a także przystojną twarz. Szczególnie, kiedy stał nad Joanną i krzyczał.

-Złotko, bardzo mi przykro, ale to nie twój plan. Jeśli to ty odgrywasz rolę tej buntowniczej emancypantki, to idealnie dobrali cię do roli, bo już zrzucasz całą winę na mężczyzn. A teraz proszę cię bardzo, idź tam, gdzie powinnaś być i nie przeszkadzaj nam tutaj.- Znowu przegonił ją reżyser i odszedł na swoje miejsce, zostawiając ją sam na sam z Maksem.

-Wiesz, że się spóźniłaś?- Spytał mężczyzna, z lekka zaskakując dziewczynę. Spojrzała na niego zirytowana i zauważyła cień uśmiechu na jego ustach.

-Wiesz, że na mnie wpadłeś?- Próbowała przedrzeźniać jego ton, ale jej nie wyszło. Maks uśmiechnął się szeroko i wyciągnął do niej rękę.

-Maksymilian.

-Joanna- wyciągnęła rękę, którą uścisnął, i zanim zdążyła zareagować, pocałował ją w dłoń, zaskakując ją po raz drugi tego samego dnia.

-Miło mi- popatrzył na nią uważnie, po czy nieznacznie się zmieszał.- Chyba to jednak ja na ciebie wpadłem. Przepraszam.

-Jeszcze się tym przejmujesz? Zdążyłam zapomnieć. Bardziej przejmowałabym się reżyserem, który coś do ciebie krzyczy- uśmiechnęła się zadziornie, mężczyźnie zajęło trochę czasu, zanim oderwał wzrok od piwnych oczu dziewczyny i zorientował się, co mówi.

-Maksymilian, jeśli za chwilę tutaj nie przyjdziesz, to podrę twój kontrakt i kaskaderem będziesz mógł być tylko w reklamach jogurtu naturalnego! Jako zobrazowanie spadającej ceny!- Krzyknął reżyser, wywołując tym śmiech u całej ekipy filmowej. Maks mrugnął tylko do Joanny i ruszył w stronę właściwego planu filmowego.

-Mam kopię, nic nie może mi zrobić- rzucił przez ramię z uśmiechem w kąciku ust, zanim założył maskę na twarz. Joanna pokręciła z politowaniem głową i patrzyła za nim, bo, niestety, było na co. Po chwili zadumy przypomniała sobie, że kilka minut temu powinna była zameldować się u producenta, żeby jednak nie wylali jej z pracy pierwszego dnia.

***

Pomimo obaw Joanny nikt nie przejął się jej spóźnieniem, a kiedy usłyszeli o tym, co zrobiła na planie filmowym pana Oleksieja, śmiali się z tego przez najbliższy tydzień. Każdy kolega czy koleżanka, z którymi pracowała Joasia, byli świetnymi ludźmi, wszyscy dawali jej dobre rady, pomagali odnaleźć się w rzeczywistości prawdziwego aktora. Często nie było łatwo, niektóre sceny nagrywali nawet przez kilka dni, a frustracja rosła przy każdym komentarzu reżysera: „Zagrałaś to zbyt żywo, entuzjastycznie. Nie jesteś wiejską dziewką z ADHD, tylko poważną, młodą kobietą, zdeterminowaną walczyć o swoje prawa. Masz być silna, twarda, trochę smutna, a nie zachowywać się jakbyś dopiero co kupiła nowe buty na wyprzedaży i chwaliła się tym koleżankom. Jeszcze raz.". Mimo takich sytuacji i pojedynczych wpadek ze scenografią Joanna radziła sobie całkiem nieźle, co zauważali wszyscy wokół. Pan Kołomyjski, producent filmowy, od czasu do czasu przychodził na plan i stojąc w cieniu obserwował poczynania swojej podopiecznej. Nigdy nie przyznałby się do tego przed nią, ale polubił tę dziewczynę i chwalił ją na prawo i lewo, oczywiście, jeśli nie było jej obok. Zdarzali się tacy, którzy podziwiali jej wrodzony talent, ale byli i tacy, którzy kipiąc z zazdrości starali się uprzykrzyć jej życie. Czasami słyszała nieprzyjemne plotki na swój temat, czasem spotykały ją pojedyncze przykrości, ale Joanna zdawała sobie sprawę ze źródła problemu i nie zamierzała nic z tym robić. Na szczęście więcej ludzi z branży filmowej było zauroczonych Joasią, jej charakternością i poczuciem humoru, więc naprawdę ciężko było się do niej zrazić. Nawet pan Oleksiej, któremu zepsuła ujęcia pierwszego dnia, po pewnym czasie przekonał się do dziewczyny i okazał się naprawdę sympatycznym człowiekiem, równie skorym do żartów, co ona. Jednocześnie, mimo dość luźnego podejścia do swoich podopiecznych, bardzo poważnie traktował swoją pracę, dlatego wszystko dopinał zawsze na ostatni guzik. Na planie filmowym pana Oleksieja panował ład i porządek, a jeśli ktokolwiek próbował go zakłócić, od razu spotykał się z ostrą krytyką ze strony starszego pana. Joasia i pan Edmund, bo dziewczyna nie zgodziła się zwracać do niego po imieniu, wyjaśnili sobie wszystko przy pierwszym spotkaniu po pracy, kiedy to pan Oleksiej, zafascynowany jej grą aktorską, zaprosił ją na kawę i udzielił kilku ważnych, z punktu widzenia reżysera, rad. Joanna bardzo ceniła towarzystwo starszego pana, który żył swoją pracą, nie widział prawie niczego poza nią.

Życie Joanny Abakanowicz upływało spokojnie między planem filmowym, a znajomymi i studiami, które kończyła zaocznie, do czasu, kiedy reżyser zadecydował, że potrzebny jest kaskader do pewnej sceny. Do tej pory nic nie mąciło jej poczucia harmonii, jednak w tym momencie po raz drugi spotkała się z Maksymilianem. Wcześniej udawało jej się go w jakiś sposób unikać, chociaż nie robiła tego specjalnie. Zwykle pracowali w innych godzinach, a że każdy plan filmowy miał przerwy w innym czasie, to po prostu się rozmijali. Właśnie w tym momencie, kiedy kaskader wszedł do pomieszczenia ze strojem pod pachą i uśmiechnął się do Joasi, dziewczynę coś szarpnęło w środku, jakby próbując wydostać się na zewnątrz. Nie wiedziała, że może cieszyć się tak na spotkanie z osobą, z którą widział się tylko raz w życiu i wymieniła jedynie kilka zdań. Maksymilian podszedł do niej i rozpoczęli rozmowę, którą przerwano im po chwili i zagoniono do pracy. Zmuszeni byli dokończyć ją już po całym dniu pracy, jednak nie wystarczyło im te kilka minut, w ciągu których wyszli z budynku, usiedli na Plantach i tam spierali się o daną kwestię, nie zauważając ani na piękno otaczającego ich zimowego krajobrazu, ani na mijających ich ludzi. Tak już im zostało. Podczas wszystkich scen, które kręcili razem, inni aktorzy musieli odrywać ich od siebie, a kiedy nawet to nie pomagało, reżyser zagroził, że jeśli nie przestaną, wtedy będą musieli zmienić kaskadera. Aleksander Butlewski, mimo że młody i spokojny, a czasami nawet niepewny tego, co robił, nie rzucał słów na wiatr i ostatecznie to przekonało Joasię i Maksa do zachowania profesjonalizmu w pracy. Od tej pory nikt nie przyłapał ich w studiu filmowym rozmawiających o czymś innym, niż o technicznych aspektach danej sceny czy sprawach związanych stricte z grą aktorską. Widząc ich podejście do pracy oraz wzajemne, dosyć ograniczone stosunki wszyscy myśleli, że wybili sobie z głowy ewentualne romanse, a na takiej opinii im zależało. W końcu oboje byli aktorami, jaki problem miała im sprawić gra przed resztą współpracowników?

***

-Nie złapiesz mnie!- Krzyknęła Joanna i pobiegła w górę schodów, które prowadziły do jej mieszkania na najwyższym piętrze kamienicy.

-Czy to wyzwanie?- Spytał Maksymilian i ruszył za nią, wywołując tym samym pisk dziewczyny. Joasia przeskakiwała na co drugi stopień, jednak Maks, znacznie od niej wyższy, i tak robił to szybciej, więc nie zdążyła nawet włożyć klucza do zamka, kiedy dopadł do niej.

-Chyba wygrałem- mruknął Maksymilian, przyszpilając Joannę do ściany. Dziewczyna podniosła wzrok i odważnie spojrzała mu w oczy, starając się zachować powagę, jednak drgał jej lekko kącik ust.

-Wcale nie, miałeś mnie złapać do końca schodów, co to za sztuka gonić kogoś, kto już stoi w miejscu?- Spytała, starając się go podpuścić, a on dobrze o tym wiedział.- Nagrody już nie będzie.

-A jaka była nagroda?

-Niestety, nagroda przepadła. Już się nie dowiesz- szepnęła, wpatrując się w niego z nikłym uśmiechem.- Już za późno, trzeba było biec szybciej- droczyła się z nim.

-A dostanę chociaż nagrodę pocieszenia?- Prawie że zaskomlał i otworzył szeroko oczy, robiąc najsłodszą minę jaką tylko potrafił.

-Nagroda pocieszenia? Nie przewidziałam takiej- udała zastanowienie, na co Maks naparł na nią mocniej ciałem.

-Jeden mały buziak?- Mruknął jej do ucha, na co Joasię przeszedł dreszcz.

-Tylko jeden- zgodziła się i odepchnęła go lekko od siebie, po to, żeby zarzucić ramiona na jego kark. Maksymilian uśmiechnął się przebiegle i złożył krótki pocałunek na ustach dziewczyny. Joanna spojrzała na niego zdziwiona, kiedy próbował się odsunąć, po czym jedną ręką złapała Maksa za przód koszuli i przyciągnęła do siebie, całując namiętnie. Po chwili uderzyli o ścianę, nie mogąc oderwać się od siebie, a mężczyzna zaczął składać pocałunki na szyi dziewczyny, trzymając ją przy tym w pasie.

-Może darujemy twoim sąsiadom darmowy film porno i wejdziemy do środka?- Szepnął, przygryzając jej płatek ucha. Joanna podniosła klucze, które zdążyły jej upaść i drżącymi rękami znalazła ten odpowiedni, który cicho szczęknął w zamku. Od razu została wepchnięta do środka przez Maksa, który zatrzasnął za nimi drzwi.

___

-Wiesz co?- Mruknęła Joanna, która leżała ledwo przykryta prześcieradłem i odwróciła się w stronę Maksymiliana.

-Nawet nie będę próbował zgadywać, jesteś nieprzewidywalna- uśmiechnął się i założył dziewczynie za ucho kosmyk włosów błąkający się po jej twarzy.

-Chyba zostanę starą panną- rzuciła beztrosko i uśmiechnęła się do mężczyzny, któremu twarz stężała.

-Starą panną?- Spytał zdziwiony, nie za bardzo nadążając za Joanną.- Dlaczego starą panną?

-Że niby ktoś miałby mnie chcieć? Kupię sobie tylko kota, to może nie będę czuć się samotnie. Albo dwa. Albo dwadzieścia.- Joasia zamyśliła się i podniosła się do pozycji siedzącej, szacując wielkość pokoju.- No, może siedem wystarczy. Takich siedmiu przyjaciół, prawie jak sierotka Marysia i siedmiu krasnoludków.

-Skoro ty chcesz zostać starą panną, to ja zostaję starym kawalerem, czy jakkolwiek się ten stan nazywa. W każdym razie, będziemy samotni do końca życia razem.- Mrugnął do niej, kiedy tylko spojrzała w jego stronę.

-Czy ty sugerujesz tutaj przyjaźń z korzyściami?- Chciała się upewnić, na co ten tylko przytaknął, szczerząc się jak głupi.- Tak w wieku pięćdziesięciu lat?- Spytała, a Maks znowu kiwnął głową.- W takim wieku to ci serce stanie od „korzyści"- zrobiła cudzysłów w powietrzu, obrażając tym samym jego ego.

-Chyba mnie nie doceniasz- usiadł na niej okrakiem i przytrzymał jej ręce za głową.- Wszystko, co powinno, działa jak należy.

-Taa, właśnie widzę- podniosła wzrok i popatrzyła na niego złośliwie.- Ktoś tu dostał wadliwy model. Halo, jest mechanik na sali?

-Myślę, że mechanik nikomu nie będzie potrzebny!- Warknął groźnie i nachylił się nad nią, na co Joanna pisnęła z udawanym przerażeniem.- Chyba, ze dalej twierdzisz inaczej?

-No nie wiem, może je...- przerwał jej Maksymilian przywierając ustami do jej ust, nie pozostawiając jej tym samym ani chwili do namysłu.

***

W taki sposób płynęły dni. Na planie filmowym zarówno Joanna, jak i Maksymilian zachowywali się, jakby nie do końca się znali, jednak poza pracą... było różnie, ale na pewno nie obojętnie. Zdjęcia powoli zbliżały się do końca, aktorzy zżymali się ze sobą coraz bardziej i nikogo nie dziwiło to, że początkowa, wielka przyjaźń tej młodej dwójki tak nagle i bez echa się skończyła, nikt niczego nie podejrzewał. Oboje byli dorośli, więc dlaczego ktokolwiek miałby ich pilnować jak dzieci? Wszystkim wystarczyło, że nie robili zamieszania na planie filmowym, nie utrudniali kręcenia.

W lutym, kiedy już większość filmu została zrealizowana, przyszedł czas na nagranie ostatnich scen kaskaderskich. Z tego właśnie powodu większość aktorów została zwolniona do domów, zostało tylko kilku, którzy byli konieczni tamtego dnia, w tym Joasia. Kiedy pomocnicy techniczni mocowali na Maksie ostatnie uprzęże, dziewczyna poczuła ścisk w gardle, jak za każdym razem, kiedy mężczyzna miał odgrywać jakieś niebezpieczne sceny w filmie. Maksymilian poszedł w stronę drabiny, po której miał wejść na rusztowanie, jednak tknięty jakby przeczuciem, odwrócił się i uśmiechnął do Joanny. Dziewczyna starała się oddać uśmiech, ale nie była w stanie. Wiele razy rozmawiała z mężczyzną o tym, co robi, jednak nie miał on zamiaru rezygnować ze swojej pracy. Podobała mu się i niestety Joasia musiała się z tym pogodzić, że widzi Maksa w coraz bardziej niebezpiecznych sytuacjach.

Maksymilian, pod czujnym okiem techników, wdrapał się na rusztowanie, po którym miał przebiec jako XX-wieczny sympatyk emancypantek, przenoszący dla nich wiadomości. Wszystko wyglądało tak, jak zawsze, każda rzecz wydawała się być na miejscu. Mężczyzna, na znak wykonany przez reżysera, ruszył szybko po drewnianych belkach z nienaturalną wręcz gracją jak na taką wysokość. Gdzieś w połowie drogi Maks niebezpiecznie się zachwiał, jednak zdołał odzyskać równowagę przez przeniesienie ciężaru na uprząż. I wtedy to się stało: sprzączka utrzymująca wszystkie paski na miejscu pękła, sprawiając, że Maksymilian stracił oparcie i przechylił się przez belki. Wszystko działo się tak szybko, że mężczyzna nie zdążył się niczego złapać i wypadł z rusztowania. Przez jeden, okrutny moment, kiedy Maks spadał, czas wydawał się zatrzymać. Cały świat jakby wstrzymał oddech, czekając na to, co nastąpi. W chwili, kiedy mężczyzna z głuchym łomotem uderzył o podłogę, rozpętało się piekło. Technicy rzucili się do Maksymiliana, leżącego nieruchomo pod rusztowaniem, kilka osób zaczęło przeraźliwie krzyczeć, ktoś zadzwonił na pogotowie. Pośród tego całego zamieszania stała Joanna- cicha, zdezorientowana, pełna szoku. Wszystkie te emocje zostały przytłumione przez otępienie.

W ciągu kilku minut na miejsce przyjechała karetka i ratownicy pędem przybiegli do Maksymiliana. Niestety, było już za późno- stwierdzono zgon na miejscu, mężczyzna zmarł z powodu złamanego kręgosłupa w odcinku szyjnym, nic nie dało się zrobić. Przez kolejną godzinę policja przesłuchiwała wszystkich po kolei, nie wyłączając Joasi. Dziewczyna nie kontaktowała za bardzo tego, co do niej mówiono, dlatego po kilku próbach nawiązania z nią kontaktu funkcjonariusz zrezygnował, zapisując w raporcie: „świadek w zbyt wielkim szoku, nie odpowiada na pytania". W trakcie przesłuchań na miejsce przyjechał karawan, gotowy zabrać ciało, które wcześniej ratownicy przykryli przed wzrokiem ludzi. Na znak dany przez policję wynieśli oni czarny worek z pomieszczenia, zostawiając w nim tylko rozhisteryzowanych ludzi. Kiedy wszystkie służby w końcu opuściły studio filmowe, zszokowany całym wydarzeniem pan Kołomyjski zarządził dwa tygodnie wolnego dla każdego pracownika. W trakcie tego czasu miał odbyć się pogrzeb, co wyszło dopiero następnego dnia. Podczas gdy wszyscy rozchodzili się do domów, do nieruchomej Joasi podszedł producent filmowy i łagodnym głosem zaczął namawiać ja do powrotu do siebie. Niestety, dziewczyna dalej nie kontaktowała, dlatego do bezradnej dwójki dołączył Edmund Oleksiej i delikatnie wyprowadził Joannę z budynku, po drodze zabierając jej rzeczy i pomagając jej się ubrać. Po nieowocnym nawiązaniu jakiejkolwiek rozmowy z dziewczyną, reżyser zadzwonił z jej telefonu po przyjaciółkę Joasi, która zaprowadziła ją do mieszkania. Przez okrągłe dwa tygodnie mieszkała z zszokowaną aktorką, pomagała jej we wszystkim, w czym ta potrzebowała pomocy. Dokładnie po siedmiu dniach od nieszczęśliwego wypadku odbył się pogrzeb, czego Joanna nawet nie zarejestrowała. Żyła w półśnie, ciągle żywiąc się nadzieją, że to wszystko to tylko koszmar, z którego zawsze może się wybudzić. Nie robiła tego specjalnie, bo jako racjonalna osoba nie mogła sobie na to pozwolić, ale przez śmierć Maksymiliana wpadła w dziwny stan, w którym kompletnie nic do niej nie docierało, nawet odejście mężczyzny. Dzień przed poniedziałkiem, w który mieli kończyć nagrywanie, do dziewczyny przyszedł pan Oleksiej, który chciał upewnić się co do stanu Joasi i jej zdolności do grania. Nie robił tego dla reżysera Butlewskiego, o nie, starszy pan rzeczywiście martwił się o Joannę. Spotkanie z dobrym znajomym jakby ją otrzeźwiło, jednak dalej nie dotarły do niej konsekwencje wypadku. Nie zdawała sobie z tego sprawy, mimo że rozum pukał do drzwi, w których zamknęła się świadomość dziewczyny, pukał dosyć natarczywie, jednak Joasia nie chciała ustąpić. Do czasu...

***

-Cześć Asia, jak się czujesz?- Zagadnęła jednak z aktorek, kiedy dziewczyna przekroczyła próg studia filmowego.- Witałam się z tobą na pogrzebie, ale wydawałaś się troszkę nieobecna, więc nie naciskałam. To przykre, ta cała sytuacja, która się wydarzyła. Nawet nie wiem jak technicy mogli do tego dopuścić! To karygodne! Jak można nie kontrolować swojego sprzętu! Policja mówiła, że ta sprzączka musiała być wcześniej naderwana, jednak technicy się upierają, że wszystko było w porządku- paplała aktorka, kiedy obie szły do konkretnego pomieszczenia. Już przed samymi drzwiami Joasia pożegnała się z nią, jako że kobieta pracowała przy innym filmie, i weszła do środka.

-Joasiu! Jak dobrze Cię widzieć! Odpoczęłaś przez te dwa tygodnie?- Zagadnął wesoło pan Kołomyjski, cały czas uważnie patrząc na dziewczynę. Ta niemrawo przytaknęła, nawet zdobyła się na uśmiech, który w zupełności wystarczył producentowi filmowemu.- Pójdź się przygotować, czeka tam nasz najnowszy nabytek- puścił do niej oczko, co Joanna nie do końca zrozumiała, i poszła na zaplecze, w którym zwykli przesiadywać aktorzy w wolnych chwilach.

Wewnątrz uderzył ją obcość tego pomieszczenia. Miejsce, w którym zwykle siedział Maksymilian, zajmował jakiś obcy dla niej mężczyzna, jak gdyby nigdy nic śmiejący się z kolegami z jakiegoś dobrego żartu. Maks... Kiedy tylko ją zauważyli, nieznajomy podniósł się z miejsca i z pięknym uśmiechem podszedł do Joasi i z teatralnym ukłonem pocałował jej dłoń.

-Madame, z kim mam przyjemność?- Zapytał, oszałamiając tym dziewczynę. Tak podobnie się zachowywał... Joanna szarpnięciem wyswobodziła rękę i przerażonym wzrokiem patrzyła na mężczyznę, który przestał się uśmiechać i patrzył zdziwiony. Na zapleczu nagle zrobiło się cicho, każdy ukradkiem spoglądał na rozgrywającą się sytuację. Dziewczyna odwróciła się i drżącymi rękami otworzyła drzwi, po czym wybiegła z pomieszczenia. Po drodze minęła panów Butlewskiego i Kołomyjskiego, którzy krzyknęli coś do niej, jednak Joasia nie usłyszała, biegła wprost przed siebie, nie patrząc na nikogo i na nic dookoła. Dziewczyna pędem wpadła do pustej toalety w najodleglejszym zakątku studia filmowego, gdzie nikt właściwie się nie zapuszczał, po czym dokładnie zamknęła za sobą drzwi i oparła się o ścianę, biorąc głębokie i świszczące oddechy.

Nie tak to miało wyglądać. Nie tak, nie tak, nie tak! Dziewczyna zaniosła się szlochem i osunęła się na podłogę, kiedy w końcu dotarło do niej co tak właściwie się stało. Maksymilian nie żył. Ten mężczyzna, który spędził z nią tyle czasu... on tak po prostu odszedł, nie było go już. O, jak bardzo wydawał się jej się wtedy ironiczny tytuł filmu, który kręcili. „Emancypacja Serca". Nie o taką emancypację serca chodziło, nikt nie pragnął aż takiej... wolności.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro