s t a r s i s t o l e f o r y o u

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mija zaledwie parę minut, zanim siedzący do tej pory w fotelu mężczyzna podnosi się, aby zdecydowanym krokiem skierować się w stronę miejsca, które zna już doskonale. Zostawia za sobą niedokończonego drinka i nawet nie odwraca się, aby spojrzeć na samotnie stojący kieliszek, wiedząc, że teraz coś o wiele lepszego zaspokoi jego pragnienie.

Wie doskonale, gdzie iść i jak się zachowywać, żeby było mu to dozwolone. Jest już obeznany w tych terytoriach, porusza się niczym drapieżnik śledzący swoją ofiarę, już pewny tego, że ją dostanie i że nie uda jej się wyrwać z jego szponów. Jego spojrzenie jest ostre, nie przyjmujące sprzeciwu, obdarzone chłodną kalkulacją, która pozwala mu nie popadać w tłum, lecz wyróżniać się na jego tle w ten jedyny sposób, który jest w tej sytuacji poprawny. Po prostu, każdym swoim ruchem oraz samym spojrzeniem Hoseok podkreśla, że jest ponad wszystkich. Że jest lepszy. Że ma kontrolę.

Szczególnie nad tą jedną, drobną, lecz tak pociągającą osóbką.

Szef całej tej placówki powinien go zatrzymać i zabronić mu zrobić chociażby jeszcze jeden krok naprzód, lecz boi się na niego nawet spojrzeć, gdy mężczyzna przekracza granicę pomiędzy miejscem lokalu przeznaczonym dla gości, przepełnionym dymem, głośną muzyką oraz wonią alkoholu, a nieco spokojniejszym i cichszym zapleczem należącym do pracowników, będącym ich jedyną okazją do odpoczynku. Niestety, nie dla każdego z nich. Nie dopóki w okolicy kręci się Hoseok.

Znają go tam wszyscy. Wszyscy widują go regularnie i doskonale wiedzą, po co on tu przychodzi, a przede wszystkim słyszą, po co on tu przychodzi. Wiedzą też o tym, że to, co robi, nie jest do końca legalne, ale nikt nie jest wystarczająco odważny, aby się mu sprzeciwić, aby zapobiec tym sytuacjom. Wolą patrzeć i nie widzieć, lub odwracać z pokorą spojrzenie, ilekroć dostrzegają w oddali jego sylwetkę.

Nie rozbierając się ze swojej miażdżącej pewności siebie, akcentowaną łobuzerskim wyrazem twarzy, czarnymi włosami ułożonymi w artystycznym nieładzie, kolanami odkrytymi poprzez dziury w ciemnych spodniach i pistoletem schowanym w jednej z wewnętrznych kieszeni zbyt dużego płaszczu z motywem camo, mężczyzna kroczy dalej, coraz głębiej, doskonale wiedząc gdzie znaleźć to, czego potrzebuje. To, co od parunastu minut jest powodem wybrzuszenia w jego spodniach i tym samym to, co teraz będzie musiało zająć się problemem, który samo wywołało, biorąc za to należytą odpowiedzialność. Bez żadnego, kurwa, słowa sprzeciwu.

Bo Hoseok nienawidzi słów sprzeciwu.

I faktycznie, znajduje go tam, gdzie się go spodziewa. W jednym z pomieszczeń po prawej, różowowłosy tancerz stoi przy ścianie i właśnie wsuwa na swoje zgrabne, szczupłe uda jakieś jasne jeansy, przebierając się w swoje zwyczajne ciuchy. Jego zmiana się skończyła, wszyscy jego znajomi z pracy zdążyli już wyjść, bo tylko Yoongi po każdym występie zostaje na scenie trochę dłużej, uśmiechając się perwersyjnie do widowni, poruszając zmysłowo biodrami, wysuwając przyozdobiony piercingiem język, wypinając się do tyłu i ogółem robiąc z siebie dziwkę, jak to często określa przy nim Hoseok, więc teraz jest w pomieszczeniu sam. Idealnie.

Zresztą, jak zawsze. Dokładnie tak, jakby robił to specjalnie. Jakby uwielbiał, gdy Hoseok się nad nim znęca, gdy go maltretuje, gdy go używa, a następnie porzuca rozkosznie wypieprzonego i oblepionego w spermie na chłodnej podłodze, gdy traktuje go jak swoją własność, dobro materialne należące tylko i wyłącznie do niego, czego jest znakiem ślad po zębach na jego pośladku. Jakby uwielbiał, gdy Hoseok brutalnie pieprzy go w usta - tak mocno, że prawie dławi się własną śliną, która później spływa mu po brodzie i szyi.

A Hoseok uwielbia ten widok niemalże tak bardzo, jak Min Yoongi uwielbia jego brutalność.

Czarnowłosy spogląda na tancerza i myśli o tym, że nawet w swoim codziennym życiu ten ubiera się jak dziwka, co jest niezaprzeczalnym dowodem na to, że chłopak uwielbia nią być. Bo gdy tylko się prostuje i zauważa jego obecność, Hoseok patrzy na jego nogi i widzi spore dziury w materiale jego jeansów, głównie na udach, kolanach i łydkach, dzięki którym widać kabaretki, które Yoongi nosi pod spodniami. Jak stworzona do kuszenia, gotowa na ostre pieprzenie dziwka. Cały Yoongi jest takim pysznym zaproszeniem do maltretowania go w najbardziej rozkoszne ze sposobów, jak mógłby Hoseok sobie coś takiego odmówić?

Nawet gdy nie musi tego robić, Yoongi lubi wyglądać jak dziwka. Jak urocza zabaweczka do wypieprzenia, taka, która zadowoli i ładnie obciągnie, a następnie nie będzie narzekać, jeśli zostanie porzucona gdzieś w kącie z siwymi śladami na ciele. Taka, która podczas nieobecności swojego właściciela będzie niegrzecznie robić sobie dobrze dłonią na samą myśl o nim, szepcząc sama do siebie jego imię pomiędzy jękami w momencie otarcia się o orgazm. Taka, która należy w zupełności do niego, bo Hoseok doskonale zna jego niebezpieczne myśli, Hoseok regularnie penetruje brutalnie nie tylko jego ciało, ale także cały jego umysł, który uwielbia następnie bezpowrotnie niszczyć i jebać aż do jego fundamentów.

Zaczyna zbliżać się bez słowa, bo różowowłosy nie potrzebuje ich, aby wiedzieć, o co mu chodzi - Jung przychodzi do niego tylko po jedno. I faktycznie, gdy tylko odległość między nimi zaczyna maleć, tancerz zaczyna wykonywać parę kroków do tyłu, poruszając głową w geście przeczącym.

- Idź stąd, Hoseok - odzywa się, ale jego głos drży. - Zostaw mnie w spokoju. Nie chcę nic robić.

Yoongi mówi tak za każdym razem, a za każdym razem Hoseok ma to w dupie. Teraz także uśmiecha się do niego łobuzersko, niebezpieczne, zbliżając się jeszcze bardziej, aż wreszcie drobniejszy przylega plecami do ściany i nie może uciec. Czarnowłosy chwyta go brutalnie za nadgarstek, mocno zaciskając palce na jego kościach, a Yoongi uchyla odruchowo usta w niemym, nieistniejącym okrzyku bólu lub zaskoczenia. Hoseok uśmiecha się szerzej.

- Nie okłamuj się, skarbie, ze mną zawsze masz na to ochotę - mruczy, po czym jego druga dłoń chwyta różowowłosego za szyję. Zaciska się na niej, na co tancerz uchyla nieco szerzej usta, a wtedy palce przesuwają się nieco wyżej, na żuchwę, którą też ściskają. - Pokaż języczek, kochanie. Tym będziesz dzisiaj pracował.

I Yoongi posłusznie wysuwa język z ust, powoli, niespiesznie i zmysłowo, tak, jak Hoseok lubi najbardziej. Porusza leniwie jego koniuszkiem, stymulując tym samym wyobraźnię mężczyzny, który wpatruje się w błyszczący się śliną piercing na samym jego środku, przypominając sobie, jak cudownie ta kuleczka ociera się o sam czubek jego członka, gdy Yoongi mu obciąga i pieści go najlepiej, jak potrafi. Tak dobrze, jak tylko wyćwiczone dziwki potrafią. Odczuwa mocniejsze mrowienie w kroczu i chce, aby tancerz zrobił mu dobrze jak najprędzej.

- Och, tak - kontynuuje, wpatrując się w perwersyjny taniec języka, po czym bez ostrzeżenia wsuwa dwa palce pomiędzy usta różowowłosego, sięgając nimi wystarczająco głęboko, aby chłopak zaczął odczuwać odruchy wymiotne. Ale to się nie dzieje, bo Yoongi jest wyćwiczoną dziwką, a Hoseok uśmiecha się, zadowolony z tego faktu.

Nagle chwyta go ponownie za szyję i jednym, brutalnym ruchem ściąga w dół, sprawiając, że tancerz boleśnie upada przed nim na kolana. Czarnowłosy patrzy na niego z wyższością, zaczynając rozpinać swój pasek od spodni i wciąż nic nie mówiąc na temat. Yoongi doskonale wie, co będzie miał za moment robić. Zresztą, uwielbia to. Uwielbia obciągać i uwielbia też być pieprzony w usta, uwielbia dławić się mieszaniną spermy, własnej śliny oraz własnych łez, uwielbia nie móc oddychać, uwielbia jęczeć z potrzeby bycia dotkniętym podczas obciągania i uwielbia to, że Hoseok nigdy go nie dotyka tak, jakby tego chciał.

Bo Hoseok przychodzi tylko zasmakować jego erotycznej poezji.

- Przestań, nic dzisiaj nie robię - próbuje zaprotestować, a jego głos brzmi tak, jakby był już po jakimś intensywnym obciąganiu. Mężczyzna chwyta go mocno za włosy i ciągnie za nie, aby tancerz uniósł twarz w jego kierunku, ale wtedy ten zamyka oczy, nie chcąc na niego patrzeć. Z jego ust wyrywa się jęk, który sprawia, że Hoseok ma ochotę brutalnie pieprzyć go o ścianę.

- Oj, robisz, złotko. Naprawdę dużo, dużo dzisiaj robisz.

- Nie jestem dziwką! - krzyczy Yoongi, za co dostaje mocno w twarz, jęcząc przy tym z bólu i ze zdziwienia, a na jego policzku już parę sekund później widnieje czerwony ślad. Jakby nie wiedział już doskonale, że to na niego czeka. Bo Yoongi mówi to za każdym razem i za każdym razem Hoseok odpowiada mu w ten sam sposób, czasami nawet zostawiając ślady krwi na tej ślicznej buźce przypominającej tą należącą do lalki.

- Faktycznie, nie jesteś, bo za nic ci nie płacę - odzywa się z zadowolonym uśmiechem. - To oznacza, że jesteś po prostu puszczalską ciotą, która uwielbia dawać dupy. Która uwielbia być wykorzystywana, całkowicie za darmo. Jesteś gówno warty. I jesteś pojebany.

A wtedy Yoongi spogląda do góry na niego i lubieżnie oblizuje swoje wargi, wreszcie zapraszając go do zabawy, jakby dopiero teraz usłyszał właśnie to, co chciał słyszeć. Zaczyna rozpinać pasek od spodni Hoseoka, następnie jego rozporek, a jego usta są rozgrzane, ciepłe, przytulne i przyjemnie wilgotne tylko po to, aby przyjąć do swojego wnętrza członka czarnowłosego, aby obciągać mu tak, jak uwielbia to robić. Hoseok chwyta go ponownie za włosy i przyciąga bliżej siebie, nie napotykając na swojej drodze żadnego oporu.

- Jesteś moją własnością, Yoongi. Będę robił co tylko mi się podoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro