Rozdział 2: Cała prawda

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałam na krześle w gabinecie dyrektorskim i czekałam na przyjazd moich rodziców. Byłam dość zdenerwowana całą sytuacją, bałam się, co się ze mną stanie.

Zresztą, pani dyrektor Brody też nie była spokojna. Przez ten cały czas siedziała przed komputerem i patrzyła w monitor.

Co... Co tak właściwie się stało? Czy ja... naprawdę to zrobiłam? Dlaczego... Dlaczego to się stało?

W końcu rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę - powiedziała dyrektor Stacy.

W tym momencie do pokoju weszła moja mama, Hannah, i jej mąż, Peter. Oboje byli mocno zdenerwowani. Mama miała na sobie elegancką sukienkę, więc chyba wyszła ze spotkania służbowego.

- Co się stało? - spytała, wystraszona. - Czy znowu ktoś ją gnębił?

- Niestety tak, ale... Nie o tym chciałam bezpośrednio rozmawiać. Sama nie rozumiem tego, co tak naprawdę miało miejsce - zaczęła pani dyrektor. - Chodzi o to... Zresztą, lepiej będzie, jak to pokażę - odwróciła swój monitor. - I tak by mi państwo nie uwierzyli.

Zobaczyłam, że to nagranie z monitoringu. Było widać to, jak Susan i Bill mnie atakowali, kłótnię dyrektor z tamtą dwójką... No i oczywiście to, co ja zrobiłam.

- O mój... - słyszałam, jak moja mama bierze głęboki oddech. - Więc jednak...

- Co takiego?

Poczułam, jak łzy mi lecą z oczu, znowu. Nie rozumiałam, co się dzieje.

- To... skomplikowane... Możemy porozmawiać w cztery oczy?

- Na pewno?

- Tak... Kochanie, zabierzesz Enderę do samochodu? - usłyszałam. - Za chwilę do was przyjdę...

- Oczywiście. Chodź - powiedział. Tak więc posłusznie wstałam i wyszłam razem z nim z gabinetu.

*

Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut. Miałam mętlik w głowie, nie miałam pojęcia co się dzieje. Zastanawiało mnie też, o czym mama chciała porozmawiać z panią dyrektor i dlaczego chciała to zrobić sama.

Wtedy zauważyłam, jak mama idzie do samochodu. Wsiadła i wtedy ruszyliśmy do domu.

- I co? - spytał Peter.

- Pani Brody powiedziała, że nie wyrzuci jej ze szkoły - wyjaśniła, przez co nieco mi ulżyło. - Nawet nie dostanie żadnej kary. Zasugerowała jednak, żeby wzięła tydzień wolnego. Wiesz, musimy jej powiedzieć. Najwyższy czas.

- O czym? - spytałam, zdenerwowana.

- Nie tutaj... W domu. To nie jest typ rozmowy, który można odbyć w samochodzie.

*

W końcu wróciliśmy do domu. Wysiedliśmy z auta i usiedliśmy w salonie, a mama zrobiła nam herbatę. 

Mieliśmy rozmawiać, ale... nikt nie miał odwagi się odezwać. Nastała nieprzyjemna cisza.

- Skarbie... - mama w końcu się odezwała. - Ja... muszę ci coś powiedzieć... O twoim biologicznym ojcu.

Zaskoczyło mnie to. Mama nigdy nie rozmawiała o nim, zawsze unikała tego tematu.

- T-tak...?

- Chodzi o to... On... On nie był człowiekiem. To był Enderman.

Ja:

- Co masz na myśli, mówiąc "Enderman"? W sensie że taki z Minecrafta? - to było dla mnie nie do ogarnięcia. Byłam bardziej zdziwiona niż w szoku. Wizja, że mój ojciec to coś z gry komputerowej, była nie do uwierzenia.

- Mało kto wie, ale oni naprawdę istnieją. Ja zakochałam się w jednym z nich - powiedziała. - Spotykaliśmy się przez pewien czas... aż w końcu zaszłam w ciążę. Mieliśmy zamiar wziąć ślub... Niestety ktoś go zabił niedługo po tym, jak się urodziłaś. Przez długi czas nie mogłam się po tym pozbierać, ale ty byłaś dla mnie ważniejsza niż mój smutek. Byłaś jedyną rzeczą, która mi po nim została. A kilka lat później spotkałam Peter'a i... sama widzisz.

- Twoja matka powiedziała mi o tym i obiecałem, że utrzymam to w tajemnicy - rzekł. - Więc to dlatego miało miejsce to zdarzenie w szkole. Widocznie masz niezwykłe zdolności, bo jesteś w połowie człowiekiem... i w połowie Endermanem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro