Rozdział 5: Z buta

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się następnego dnia i sprawdziłam godzinę na telefonie. 7:59.

- Uh, nie chce mi się wstawać... - walnęłam głową w poduszkę.

Po chwili jednak się pozbierałam i ubrałam się. Jednak zamiast kurtki narzuciłam na siebie bluzę-kangurek, bo było mi nieco zimno.

Wyszłam z pokoju i...

JEB!!!

- NO HEJ!!! - nagle ktoś wbiegł do mojego domu, wykopując drzwi.

Pisnęłam, bo właśnie zapinałam sobie spodnie i stałam w wejściu do salonu, dokładnie na przeciwko drzwi, z widoczną pod spodem bielizną.

- A ty to kto?!?

- Jestem Eleven, znajomy Alter'a! A ty musisz być Endera, nie?

- Eleven, ty nie masz poczucia prywatności czy co? Odwróć się! - krzyknął zza drzwi Alter.

- Okej, sory...

W tym czasie udało mi się ogarnąć z ubraniem.

- Uh, już...

- Dobra, wchodźcie - Alter wszedł do domu, a za nim cztery inne osoby. - To są właśnie moi znajomi. Tamten to Eleven, a ci to Jack, Mark, Bijuu i Jay. A to Endera Crystal, ale możecie też na nią mówić Endergirl.

- Hejka! - Bijuu (z włosami w kolorze zakreślacza) pomachał mi. - Kurde, wyglądasz jak kawaii wersja Obsidian!

- Uh... NO RACZEJ, w końcu Obsidian to ta zła... - zauważył Jack (posiadacz zielonej grzywki), ze swoim lekko irlandzkim akcentem. - Tak czy inaczej, miło cię poznać!

- Mi też... - szepnęłam. Czułam się lekko niekomfortowo w otoczeniu tylu nieznanych osób. Niektóre rzeczy się nie zmieniają...

- Dobra, starczy - przerwał nam Mark (z czerwoną grzywką). - Alter mówił nam, w czym problem, więc wam pomożemy.

- Na... Naprawdę?

- Ta, jasne. Zobacz - Jay wyjął z kieszeni podobny teleporter jak ten, który miał Alter. - Mamy ich sześć. To pewnie te, co są potrzebne do odblokowania drzwi. Pozostaje więc kwestia tych czterech kodów...

- Zgadza się. Udało mi się znaleźć jeden z kodów w Undertale... - zaczął Alter, ale w tym momencie Eleven krzyknął:

- ANDERTEEEEEEEEEEEJL!!!

Wszyscy popatrzyliśmy na niego.

- Yh... Sory. Kontynuuj.

- . . . Więc... Jeden z kodów będzie tam, więc się przygotujemy i teleportujemy tam. Jak go dostaniemy, łatwiej mi będzie zlokalizować kolejne.

- Zaraz, myślałem że dasz radę znaleźć je wszystkie tak od razu - zdziwił się Jack.

- A ja myślałem, że Eleven da radę stworzyć to najnowsze Bugatti, ale się przeliczyłem.

- Hej, próbowałem, tak?!

- No właśnie. Ja też nie potrafię zrobić wszystkiego, jak wam się wydaje... Tak naprawdę tylko jedna osoba zna lokalizację ich wszystkich i jest to- Wiecie co, nieważne.

Um, kogo on miał na myśli?

- Niech zgadnę, znowu chodzi o nią? - Mark popatrzył na niego.

- Wiesz że nie mogę... Ostatnio musiałem wymieniać drzwi i naprawiać stolik do kawy...

- Stolik do kawy? - uniosłam jedną brew. Ironiczne, że kiedyś wpadł na taki...

- Nieważne... To lepiej zachowam dla siebie. Po prostu zapamiętajmy, że znajdziemy jeden kod, a potem kolejne.

- Jak za starych, dobrych czasów... - blondyn uśmiechnął się. - Tylko tym razem nie zostaw nas gdzieś po drodze!

- Jasne... Dobra, zmieniamy ubranka - Alter pstryknął palcami i po chwili chłopacy mieli na sobie różnokolorowe kombinezony. - Już zdążyłem się stęsknić.

Uśmiechnęłam się i zmieniłam się w mój strój bojowy. Chwyciłam do ręki swój miecz.

- To co, ruszamy?

- Jasne... Zaczynajmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro