25. Kocham to, jak się uśmiechasz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Wyszło na to, że Harry nie rzucał słów na wiatr. Po powrocie do domu kazał mi odpoczywać, gdy sam z Horanem urzędował w kuchni. Słychać było stukanie garnków, a czasem przekleństwa wydobywające się  z ust zielonookiego. Mówił poważnie, święta nas nie ominą.

Zrozumiałem, że to nie sen  z chwilą, gdy na stole w jadalni na śnieżnobiałym obrusie wylądował półmisek z indykiem. Bardzo soczystym i wspaniale wyglądającym indykiem. Ledwo powstrzymywałem się przed tym, by nie zacząć się ślinić. Co było trudne, uwierzcie. Chłopcy naprawdę się postarali. Przygotowali wszystkie potrawy, które kilka dni temu sam chciałem przygotować.

Kto by pomyślał, że będę świętować wraz z moim największym wrogiem - Harrym Stylsem i jego przyjacielem, Niallem Horanem? To kiedyś dla mnie byłoby nierealne. Zamiast wspólnego obiadu, leżałbym w sypialni Malika i oddawałbym mu swoje ciało. Właśnie tak spędzaliśmy święta. Czasami nawet zamiast seksu, on wychodził i nie wracał przez cały dzień. Ja siedziałem sam w domu  i czekałem na niego z nadzieją, że tym razem nie zapomni o moich urodzinach.

Teraz wszystko było inaczej. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Próbowałem przepysznych potraw i czułem się naprawdę dobrze, tak... rodzinnie. Nie chciałem tego zmieniać.

- A teraz pora na prezenty! - Zawołał niebieskooki z błyskiem podekscytowania w oczach.

Zerwał się od stołu i gdzieś pobiegł. Uśmiechnąłem się, odprowadzając go spojrzeniem. Przez chwilę zostaliśmy z Harrym sami. Czułem na sobie jego spojrzenie, lecz nie odważyłem się na niego spojrzeć.

- Lou? - odezwał się, by zwrócić na siebie moją uwagę.

- Tak? - niepewnie na niego spojrzałem.

Bałem się, że nagle każe mi się wynosić, że to był kolejny nieśmieszny żart z jego strony. Teoretycznie mógłby to zrobić. Najpierw dał nadzieję i patrzył, jak coraz bardziej mu ufam, a potem wbiłby mi nóż w plecy i wyrzucił mnie ze swojego życia. Ale... Harry nie mógłby być aż takim potworem, nie on, już nie. Na pewno chodzi o coś innego, prawda? A może....

Stop! Nie mogę ciągle wymyślać czarnych scenariuszy. Muszę po raz ostatni zaufać. Ten ostatni raz.

- Na pewno dobrze się czujesz? - zapytał. - Nagle zbladłeś, nie chcesz się położyć?

- Nie - pokręciłem głową. - Jest w porządku, naprawdę.

- Gdyby coś się działo, to mi powiedz - dodał. - Na resztę dnia zaplanowaliśmy oglądanie filmów, więc położysz się na kanapie i odpoczniesz. W zasadzie teraz możemy tam przejść.

Skinąłem głową i wymusiłem uśmiech. Wstaliśmy najedzeni od stołu i poszliśmy do salonu. Mogliśmy podziwiać pięknie udekorowaną choinkę. Po chwili do nas dołączył blondyn, szczerząc się szeroko. W rękach trzymał kilka torebek z prezentami.Wszystkim porozdzielał prezenty, oznajmiając, że on otwiera jako pierwszy.

- Dzięki! - zawołał, wyciągając kupony rabatowe czy bony do swoich ulubionych restauracji z fast-foodami. - Będę mógł kupić więcej jedzenia, nie wydając tylu pieniędzy!

- Otwórz drugi prezent - powiedziałem, czekając na jego reakcję.

Nie miałem przecież pieniędzy, a przynajmniej nie tyle, by kupić mu jakiś drogi zegarek czy co innego z wyższej półki. Zdecydowałem się na skromny upominek.

- Jest wspaniała! - zawołał, rzucając mi się na szyję.

Uśmiechnąłem się i spojrzałem na jego głowę, gdzie była czapka z barwami flagi Irlandii. Po jego reakcji mogłem uznać, że mu się spodobała i się na mnie nie zawiódł. Przeniosłem swój wzrok na Harry'ego. Był zadowolony i ciągle się we mnie wpatrywał.

- Teraz kolej Lou! - zawołał Niall, wskazując na mnie palcem.

- W porządku - wzruszyłem ramionami i zabrałem się za otwieranie opakowania.

- Nie! - krzyknął Horan. - Najpierw prezent ode mnie!

- Och, w porządku.

Odłożyłem mniejszy prezent i zacząłem rozpakowywać ten drugi. Zapakowany był w śmieszny papier przedstawiający renifery i Mikołaja. Zajrzałem do środka i pokręciłem głową.

- Nie mogę tego przyjąć, Niall - powiedziałem stanowczo. - To zbyt drogie.

- Już go kupiłem, nie mogę oddać - odparł. - Poza tym Harry pomagał mi wybierać. Podoba się?

- Jest ładny, ale...

- Żadnego ale, Loulou - pogroził palcem Irlandczyk. - Przecież musimy mieć z tobą kontakt. I tak dziwiłem się, że przez tyle tygodni żyłeś bez komórki, to niesamowite!

- Niall ma rację - odezwał się Harry. - Prezentów się nie zwraca, kochanie.

- No dobrze... - westchnąłem, ostrożnie odkładając pudełko z nowym smartfonem.

- Otwórz teraz ten - zielonooki podał mi na wpół otwarty prezent.

Wziąłem go od niego i ostrożnie dokończyłem rozrywać papier. W środku znajdowało się pudełeczko. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem niepewnie na Stylesa. Jeśli on myśli, że ja... Nie, to zbyt szybko, za bardzo się pośpieszył... Ja nie jestem w tej chwili gotowy, nie teraz... Nie...

- Spokojnie, Loueh - zaśmiał się, widząc to, jak wpadam w panikę. - Jeszcze ci się nie oświadczam. Jeszcze nie, ale wkrótce...

- Co to jest? - nerwowo zacząłem obracać przedmiot w rękach, bojąc się uchylić wieczko.

- To jest... zresztą sam zobacz - machnął ręką, pośpieszając mnie.

Otworzyłem i wyciągnąłem znajdujący się tam przedmiot. Był to naszyjnik w kształcie papierowego samolotu. Podobał mi się, był piękny. Wydawało mi się, że gdzieś go już widziałem.

- Harry, to...

- Chciałem dać ci coś, co będzie ci o mnie przypominać. To jak... obietnica. Postaram się dla ciebie być najlepszym chłopkiem na świecie, obiecuję, że będę cię kochał jeszcze mocniej każdego dnia.

Mówiąc to, przysunął się do mnie bliżej i przytulił do siebie. Wtuliłem się w niego, uwielbiałem się przytulać. Kochałem uczucie dużych ramion owiniętych wokół mojego ciała. Czułem się wtedy tak wyjątkowo, bezpiecznie.

- Jest przepiękny, dziękuję - szepnąłem, całując go w policzek.

Następnie przyszła pora Harry'ego na otwieranie prezentów. Od Nialla dostał kij golfowy, choć tak naprawdę zielonooki nie miał nic wspólnego z tym sportem, nigdy w to nie grał. Podziękował i zapewnił, że kiedyś razem wybiorą się na pole golfowe. Chciałbym to zobaczyć, naprawdę.

Ode mnie dostał ramkę z naszym zdjęciem. Nie potrafiłem wymyślić nic kreatywnego, więc miałem nadzieję, że nie wyśmieje mojego prezentu. Sam robiłem to zdjęcie, zeszło mi się z ozdabianiem ramki, ale byłem zadowolony z efektu.

- Lou... - powiedział, a ja w końcu na niego spojrzałem.

Zobaczyłem łzy w jego  oczach i zacząłem się stresować. Prezent był tak koszmarny, że się popłakał! Myślałem, że spalę się ze wstydu!

- Przepraszam... - wymamrotałem po cichu.

- To jest takie piękne - powiedział wzruszony. - To zdjęcie jest takie... prawdziwe. To pierwsze nasze wspólne zdjęcie, prawda?

Skinąłem głową, zgadzając się z tym.  Teraz już wiedziałem, że wszystkie zdjęcia stojące w domu w ramkach i w albumie były sztuczne, komputerowo przerobione.

- Kocham to, jak się uśmiechasz - powiedział uśmiechając się i pocierając kciukiem zdjęcie w ramce.

Byliśmy tam my, we trójkę, gdyż Niall też chciał się załapać. Wyglądaliśmy na szczęśliwych i tacy właśnie byliśmy. Uśmiechaliśmy się szczerze, nie było to wymuszone. Dokładnie pamiętałem tamtą chwilę.

- Dziękuję Lou, tak bardzo cię kocham - ponownie mnie do siebie przyciągnął, mocno przytulając.

Odsunął się na chwilę, by złożyć krótki pocałunek na moich wargach. Uwielbiałem smakować jego ust. Każdy pocałunek był pełen uczuć i wywoływał na moim ciele dreszcze. Ale... byliśmy przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi.

- Ej! - zawołał blondyn . - Skończcie natychmiast! Jeszcze został prezent urodzinowy Lou...

- A właśnie! - uśmiechnął się zielonooki, gładząc mój policzek. - Wraz z Niallem mamy dla ciebie niespodziankę.

- Mam się bać? - zapytałem podejrzliwie.

- Co powiesz na długie wakacje na jakiejś gorącej wyspie? - spojrzał na mnie uważnie.  - Stwierdziłem, że już dość się nachorowałeś, dlatego pomyślałem o wakacjach, tylko nasza dwójka. Będziemy się mogli lepiej poznać, kochanie. Co ty na to?

- A Niall? - spojrzałem na zadowolonego blondyna.

- Rezerwuję lodówkę i kanapę z Netflixem - odparł, szczerząc się szeroko. - Bawcie się dobrze, nie wracajcie przez miesiąc. A teraz Harold rusz się po ten tort, bo zaczynam być głodny.

- Wszystkiego najlepszego, Lou - szepnął zielonooki, po raz kolejny mnie całując.

A ja oddałem ten pocałunek. Zawsze możemy być przyjaciółmi, takimi... całującymi się, prawda? Tylko przyjaciółmi, nic więcej.

♠♠♠♠♠♠♠

Witajcie!

Miłego dnia!

Dziękuję za gwiazdki i komentarze! ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro