XII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zostało parę dni do świąt, a Levi akurat wrócił. Nie mógł zostać niezauważonym przez chłopaka, który tylko wyczekiwał na Ackermanna. Zirytowany brunet właśnie szedł z blondynem przez korytarz, próbując na niego nie zwracać uwagi. Ten ciągle dopytywał o podróż, co Levi jadł i czy w ogóle jadł i tym podobne.

- Może ponieść ci plecak? - spytał Zeke z troską w głosie - Na pewno jesteś zmęczony...
- Nie - westchnął, po czym odpowiedział ironicznie - Nie martw się, mam trochę siły.
- Ja się nie martwię - zaśmiał się - Chcę być dobrym przyjacielem.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi - warknął na odczepnego. Tak naprawdę ciężko było mu nie nazwać blondyna kimś bliższym niż po prostu znajomy - Dobrze wiem, że chodzi ci o coś więcej, a ty wciąż mnie oszukujesz. Mógłbyś być szczery.

Zeke zamilkł na chwilę, patrząc w bok i drapiąc się w kark. Zwykle naprawdę mówił niższemu wszystko, ale w tej kwestii musiał ukrywać swoje prawdziwe myśli. Nie potrafił wyznać zawstydzającej prawdy, a chowanie tego wydawało mu się o wiele bezpieczniejsze. Raczej takie było, dopóki nie pojawił się Eren. Od kiedy szatyn zaczął przejawiać wyraźne zainteresowanie Levi'em, Zeke poczuł zagrożenie uderzające w jego tajemniczą relację z brunetem. Jednak po wylocie Akcermanna, młodszy brat nie wyglądał na przygnębionego ani nic z tych rzeczy. On wręcz tylko angażował się coraz bardziej w swoją szkolną sławę, a przy tym świecił coraz jaśniej, był wyraźnie zadowolony. Chętnie kontynuował, kiedy ktoś zaczynał z nim flirtować, a przy tym sukcesywnie brał każdego na swój urok. Mimo, że Eren przynajmniej z pozoru interesował się innymi chłopakami, Zeke wolał mieć pewność:

- Uważaj na Erena, Levi - rzekł blondyn.

Kiedy brunet usłyszał to imię, poczuł gwałtowne przyśpieszenie rytmu serca i to charakterystyczne uczucie w brzuchu, a przy tym otworzył szerzej oczy. Jednak spróbował to szybko opanować, nie chcąc wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń u wyższego. Twarz znów ułożył w tę swoją, po czym odpowiedział sucho:

- Nie interesuje mnie ten błazen. Czemu o nim mówisz? - spojrzał na wyższego z czymś w rodzaju zdegustowania.
- Aa, tak po prostu!
- Jesteś zazdrosny... - warknął, po czym odsunął się i spojrzał jeszcze przez ramię, zirytowany - Nie będę z tobą rozmawiał, dopóki nie będziesz znów ze mną szczery.

Po czym brunet poszedł w zupełnie innym kierunku, chowając ręce do kieszeni. Miał zamiar iść do klasy, ale inną drogą. Jednak coś sprawiło, że zatrzymał się i spojrzał wyraźnie zaintrygowany. Z pewnej odległości ujrzał wysokiego szatyna, który ze swoją arogancją w oczach szedł, jakby uważał swoją osobę za pana świata. Był tak pewny siebie, że nawet nie starał się tego podkreślać. Pewnie wielu ludzi pomyślało, że chłopak jest rozdrażniony, ale nie Levi. On doskonale już poznał mimikę Erena, a wręcz zakochał się w niej... Jego szybciej bijące serce zostało zajęte przez całego Jaegera, a bruneta wprowadzało to w przyjemny stan. Tak teraz widok śniadoskórego wywoływał w nim podobne odczucia, ale o wiele mocniejsze. Levi nie mógł się powstrzymać...

Szybko podbiegł, po czym mocno wtulił się w wyższego chłopaka od tyłu, wciągając nosem jego zapach. Zaskoczony szatyn pewnie spojrzał zza ramienia, a wtedy wszystko stało się jasne, na co on uniósł kąciki ust w górę. Za chwilę odwrócił się całkiem i zwrócił wzrok na wyraźnie skupionego na nim bruneta. Zauważył w oczach starszego coś, czego wcześniej jeszcze nie było... Jakby Ackermann ujawnił przed Jaegerem głębszy poziom swojej wrażliwości, co skłoniło chłopaka do przemyśleń. Jednak nie było mu to dane, ponieważ ten już chwycił go za nadgarstek i pociągnął.

- Hej, zaraz lekcja - zaśmiał się zaciekawiony Eren.
- Mam to gdzieś - rzekł krótko, kierując młodszego do konkretnego miejsca.
- Mmm, co to za zmiana?

Brunet już nie odpowiedział, tylko otworzył drzwi od schowka i pociągnął tam wyższego, a następnie zamknął ich na klucz. Zachłannie ściągnął z siebie plecach, po czym popchnął Erena na ścianę i wpił się w jego wargi, stając na palcach oraz obejmując jego szyję z obu stron. Zaskoczony szatyn szybko zrozumiał sytuację i pewnie chwycił starszego w talii, pogłębiając pocałunek. W końcu jednak Levi wargami powędrował niżej, a tak samo jego dłonie teraz zmieniły miejsce pobytu na okolice brzucha, bioder i boków młodszego, co znów zainteresowało samego Jaegera. Szczególnie, że palce bruneta z ekscytacją spacerowały również po pasku szatyna.

- Eren... - westchnął ciężej Levi - Przyznaj się, ile dup zaliczyłeś, kiedy mnie nie było?

Szatyn uśmiechnął się, chwilę pomyślał, po czym odpowiedział:

- Tylko swoją rękę. A tak w ogóle, Levi... - teraz chwycił tył głowy starszego, po czym sam zbliżył nos do jego szyi i rzekł gorąco - Znowu jakiś nowy zapach?
- A co wyczuwasz?
- Hmm... Pomarańcza i czekolada..?
- Idealnie - pochwalił go. Szatyn wyraźnie usłyszał to w tonie starszego, co nieco go onieśmieliło - Podoba ci się?
- Szczerze mówiąc... - niewinnymi muśnięciami powędrował do ucha bladoskórego - O wiele bardziej podobało mi się, kiedy pachniałeś wanilią...

Levi zaśmiał się cichutko, co dla Erena zabrzmiało jak coś nieprawdopodobnego, a jednocześnie to było... miłe. Niespodziewanie brunet ułożył dłonie na ramionach szatyna, po czym odsunął go od siebie. Teraz patrzył chłopakowi w oczy jakoś tak czule, co Jaegerowi wydało się nawet urocze.

- Mogę zrobić coś innego, co na pewno ci się spodoba... - uśmiechnął się subtelnie, po czym znów zbliżył wargi do szyi młodszego. Jednocześnie jego palce znów wylądowały na pasku zielonookiego.
- Mmm, Levi... - uśmiechnął się figlarnie z ciekawością - Zaskakujesz mnie... Czym chciałbyś mnie uszczęśliwić? Nie przeszkadza ci, że jesteśmy w szkole?
- Nie. Powiedz mi, co robiłem w twoim śnie... - rzekł zmysłowo w jego szyję, jednocześnie zaczął rozpinać mu pasek - Chociaż domyślam się...
- Królewna jest taka inteligentna? - chciał się podroczyć, choć sam poczuł ekscytację na myśl o tym, co za chwilę Levi będzie chciał zrobić - Więc co robiłeś w moim śnie?
- Pokażę ci to.

Po tych słowach brunet gwałtownie zniżył głowę, tym samym kucając. Jego język zaczął odważnie jeździć po podbrzuszu szatyna po uprzednim podniesieniu bluzki chłopaka oraz opuszczeniu trochę materiału bokserek. Spodnie młodszego zostały rozpięte zaraz po rozpięciu paska przez bruneta.

Eren automatycznie ułożył dłoń we włosach starszego, uśmiechając się przy przyśpieszonym oddechu, a dodatkowo wszystko obserwował. Dokładnie czuł język starszego mocno naciskający na jego skórę, co wywoływało w nim pobudzenie. Brunet powolutki szedł niżej, a wraz z tym ściągał jeszcze więcej materiału z bioder Jaegera, czym drażnił jego ciało niesamowicie. Eren szybko odczuł wyższą temperaturę ciała, a przy tym zapragnął, żeby bladoskóry już przeszedł do rzeczy.

Nagle dwójka usłyszała szarpanie za klamkę, co wywołało w nich nagłe drgnięcie i automatycznie spojrzeli na drzwi. Za chwilę Levi wstał i spojrzał na Erena z paniką w oczach, ale ten niemal natychmiast uspokoił go wzrokiem i ułożył palec na swoich ustach. Przez chwilę myślał, patrząc na drzwi, po czym wyjął klucz z kieszeni bruneta, jeszcze wziął jego plecak i rzucił gdzieś głębiej. Następnie tam też poprowadził niższego.

- Zostań tu - wyszeptał Eren, szybko zapinając swoje spodnie - Daj mi swój numer. Napiszę ci, kiedy będziesz mógł wyjść.

Brunet niepewnie pokiwał głową, po czym szybko wpisał Erenowi te dziewięć cyferek. Wtedy szatyn uśmiechnął się ciepło, pocałował starszego w policzek, a następnie zakrył go jakimiś szafkami czy czymś. Teraz spokojnie podszedł do drzwi, włożył tam kluczyk i przekręcił. Kiedy otworzył, jego oczom ukazał się woźny wraz z dyrektorką. Kobieta, widząc Erena, od razu zmarszczyła brwi w irytacji, ale chłopak rzekł pierwszy:

- No co? Chciałem załatwić swoją potrzebę z dala od wszystkich... - wyraźnie wskazał na swoje dolne partie ciała, czym zmusił kobietę do spojrzenia, na co ona jeszcze bardziej się wściekła.
- Zapnij ten pasek. I następnym razem opanuj swoje żądze. To jest porządna szkoła. I proszę oddać klucz.
- Już, już, proszę - mówił, jak gdyby nic, a przy tym posłusznie oddał klucz woźnemu - Co teraz, pani dyrektor? - powiedział z sarkastycznym, udawanym szacunkiem - Zadzwoni pani do moich rodziców i powie, że dorastam i hormony mi buzują?
- Poproszę, żeby zaprowadzili cię do jakiegoś specjalisty. Niech ci wytłumaczy, co trzeba, ja nie mam do ciebie siły... Zresztą nie będę się tłumaczyła uczniowi! - mówiła dość ostro, ale bardziej jak na skraju wytrzymałości.
- Sądzę, że to niepotrzebne - uśmiechnął się niewinnie - Wie, pani, mam ojca lekarza... Już rozmawialiśmy o, uwaga - tutaj prowokująco zniżył głos - o seksie. Może chce się pani czegoś dowiedzieć?

Kobieta nie wiedziała czy bardziej się wstydzi, czy jest wściekła. Eren Jaeger jednoznacznie doprowadzał ją do szału, a jej ręce opadały. Nie wiedziała jak poradzić sobie z uczniem, który był tak bezczelny, a jednocześnie jego oceny czyniły go jednym z najlepszych. Nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że ktoś taki w ogóle istnieje, to było po prostu niemożliwe... Z frustracji westchnęła głęboko, po czym rzekła:

- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy, Jaeger. I spodziewaj się kary. A teraz idź na lekcję - pomachała mu palcem, już idąc.
- Po prostu nie mogę się doczekać! - uśmiechnął się.

Kiedy rozjuszona kobieta wreszcie odeszła i woźny też gdzieś się ulotnił już dawno, Eren jeszcze popatrzył na wszelki wypadek. Wtedy napisał do Levi'a, żeby ten wyszedł. Po dłuższej chwili brunet wyszedł z miną raczej niezbyt zadowoloną, na co szatyn od razu zareagował:

- Co się stało, królewno? - zapytał smutno.
- Rzuciłeś mnie w jakiś zakurzony kąt. Mój plecak cały w tym jest... - rzekł z obrzydzeniem.
- No przepraszam - teraz zabrzmiał już poważniej - Musiałem na szybko wymyślić plan, żebyś nie miał problemów...
- Ta, dziękuję bardzo - rzekł ironicznie - W ogóle mój numer nie był ci potrzebny. Mogłeś tu wejść i mi powiedzieć.
- Szczerze, nie wiedziałem, czy będę miał możliwość... - podrapał się w kark - Poza tym dzięki temu zdobyłem go - uniósł kąciki ust w górę - i teraz będę mógł do ciebie pisać niegrzeczne rzeczy i wysyłać nudesy...
- Eren, nie... - zabrzmiał z lekką paniką - Nie chcę, żeby te wścibskie baby to zobaczyły...
- Nie uwierzę, że nigdy nie dostawałeś czegoś takiego... - uśmiechnął się figlarnie - Na pewno nie jednemu stawał na twój widok, a potem chętnie ci to pokazywali i pytali o szybki numerek albo inne rzeczy...
- Nie przypominaj mi nawet o tym - zabrzmiał z obrzydzeniem, a przy tym otwierał szerzej oczy, jakby z traumą - Nie interesują mnie takie rzeczy...
- To co to było z Zeke'iem? - przybrał wredny uśmieszek.
- Eren! - warknął i walnął go w tors, po czym spojrzał w podłogę z zakłopotaniem - Zeke to Zeke...
- To który w końcu ma większego?
- Sam go zapytaj! - wrzasnął, po czym odszedł od zadowolonego z siebie szatyna.

Chłopak chwilę tak stał i myślał, po czym uznał, że właściwie... Levi ma rację. Po lekcjach poszedł pod salę, gdzie jego brat miał mieć następną lekcję. Na szczęście tam też był Zeke, co znacznie ułatwiało sprawę. Szczególnie, że niedaleko siedział Levi i melancholijnie patrzył w ścianę naprzeciwko niego. Gdy zobaczył Erena, wyraźnie zmieszał się. Nie wiedział gdzie ulokować wzrok, a bardzo nie chciał na szatynie. Jednak Eren nie zwrócił na to większej uwagi, w końcu miał swój cel do zrealizowania. Zdecydowanie podszedł do brata, po czym spojrzał niewinnie i zaczął:

- Zeke...
- Co? - spytał na odczepnego, coś sprawdzając.
- Który z nas ma większego? - Levi z oddali klepnął się w czoło z zażenowania.
- Nie wiem... - odpowiedział wymijająco, po czym spojrzał uważniej na młodszego Jaegera - Czekaj, co?
- No spytałem... Który z nas ma większego?
- Cóż... - podrapał się w głowę, próbując z tego wybrnąć. Nie spodziewał się takiego pytania nawet od Erena - Ja.
- Ty? - zaśmiał się głośno - Skąd to wiesz?
- To oczywiste. Ty masz większe ego, ja większego penisa.
- To tak nie działa chyba... - spojrzał na bruneta, po czym ułożył twarz we wredną minę - Może spytamy Levi'a?
- Levi ma cię gdzieś - warknął, czując irytację.
- Och, naprawdę? - uśmiechnął się, posyłając brunetowi znaczące spojrzenie, po czym znów spojrzał na brata - Jaka szkoda... Chętnie bym jeszcze się pobawił.
- On potrzebuje kogoś porządnego, a nie takich beztroskich dzieciaków.
- Nie doceniasz mnie, Zeke - uśmiechnął się wymownie - Jestem dojrzalszy niż myślisz...
- To, że uprawiasz seks, nie znaczy, że jesteś już wystarczająco dojrzały.
- Ty to powiedziałeś - spojrzał na niego niewinnie, wzruszając ramiona i zaczął iść. Jeszcze dodał - Nie miałem tego na myśli. Może powinieneś znaleźć sobie chłopaka... W końcu głodnemu chleb na myśli...
- Nie podpuszczaj mnie, Eren - warknął - Obydwaj wiemy, że miałeś na myśli właśnie to.
- Nic mi nie udowodnisz.

Potem po lekcjach Eren miał już iść do swojego klubu, kiedy zauważył idącego tam Levi'a, zapewne porozmawiać z Niccolo jak zawsze. Postanowił na chwilę porwać bruneta do własnych celów, dlatego przyczaił się i kiedy starszy już miał chwytać za klamkę, szatyn chwycił go za rękę i pociągnął szybko. Zaskoczony brunet nawet nie zdążył krzyknąć, kiedy znalazł się w łazience razem z Erenem. Patrzył na niego pytająco, a ten uśmiechał się ciepło, przez co i Ackermannowi było cieplej na serduszku. Nagle wyższy znów pociągnął bruneta, tym razem do jednej z kabin. Tam wręczył mu małe, lecz ładne czerwone pudełeczko.

- Eren, co to? - spytał Levi.
- Za kilka dni masz urodziny, ale nie mogłem się doczekać, żeby ci to dać - odpowiedział tak przyjemnie, że brunet, aż uniósł leciutko kąciki ust w górę - Otwórz!

Oczy Levi'a teraz przypominały niewinne oczy małego dziecka, co ponownie onieśmieliło szatyna. Brunet ogólnie wyglądał teraz tak bezbronnie i nieświadomie, był taki czysty od negatywnych uczuć. Posiadał też wrażliwy zarys twarzy, jaki nie dawał spokoju Erenowi...

Ackermann z zaufaniem otworzył małe pudełeczko, a wtedy zauważył karteczkę. Przelotnie spojrzał na Erena, po czym przeczytał:

- Liczę na seks? - znów spojrzał na Erena, ale jakoś tak neutralnie - Musiałeś się potwornie namęczyć...

Szatyn próbował zachować powagę, ale nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Przez dłuższy czas nie mógł się uspokoić, a dziecięcy wyraz twarzy Levi'a tylko go jeszcze prowokował. W końcu udało mu się w miarę opanować śmiech:

- Przepraszam, Levi... - oparł się na ramieniu starszego, próbując powstrzymać kolejny atak głupawki - Naprawdę nie mogłem się powstrzymać... A ty jeszcze masz taką minę... Cudowne po prostu!

Levi chwilę patrzył na rozbawionego Erena, po czym skrzyżował ręce oraz spojrzał w bok, robiąc te swoją minę. Szatyn przez moment analizował pozę starszego, po czym zmarszczył brwi, powstrzymując irytację:

- Nie, Levi... Nie będziesz obrażoną królewną...

Ackermann już miał zamiar wychodzić, kiedy Eren złapał go mocno i przyparł do ścianki plecami do siebie. Trzymał obydwa nadgarstki bruneta z tyłu, a przy tym zaczął muskać jego kark. Uznał to za swój sposób na udobruchanie starszego, ale ten rzekł sucho:

- Nawet nie zasłużyłeś...
- A jak mogę zasłużyć? - uśmiechnął się chytrze Eren.
- Przede wszystkim przestań udawać takiego łobuza i w ogóle...
- Ależ ja nie udaję - odwrócił go i nacisnął na niego jeszcze mocniej - Ledwo się powstrzymuję... Najchętniej wziąłbym cię teraz w tym miejscu - szeptał zmysłowo - Aż na samą myśl... ach, cały płonę. A może też masz ochotę?
- Nie, nie, nie - poklepał go po ramionach, co Eren uznał za znak, żeby puścił starszego, co uczynił - Zastanowię się, co musisz zrobić... Teraz bądź po prostu grzeczny.
- Może coś łatwiejszego? - uśmiechnął się.
- Jeśli mnie chcesz, musisz się postarać.
- Ach... Skoro tak, faktycznie muszę - uśmiechnął się i podał starszemu dłoń niczym rycerz królewnie - Może zacznę od zaproszenia cię na spacer do Niccolo? Wiem, że i tak idziesz z nim porozmawiać...

Levi przez chwilę patrzył na szatyna, po czym uraczył go swoim delikatnym uśmiechem i przyjął propozycję chłopaka, dając mu swoją dłoń. Oczywiście przed opuszczeniem łazienki puścili swoje ręce, żeby nie wzbudzać podejrzeń.

Podczas zajęć w pracowni, Levi udawał, że słucha Niccolo. Czasem mu przytakiwał, choć nie wiedział nawet w jakiej kwestii. W końcu blondyn się zorientował:

- Widzę to, Levi... - uśmiechnął się wymownie, lustrując przyjaciela - Widzę, jak patrzysz na Erena...
- Wziąłem sobie do serca twoje słowa - wyznał szczerze.
- Powiedziałeś mu już?
- Nie. Nie chcę, żeby wiedział.
- Sam zawsze powtarzasz, żeby mówić od razu, co się czuje, a nie chować tego w sobie.
- Wciąż tak uważam - rzekł melancholijnie - Ale, jeśli to zaczyna w tobie gnić...
- Czyli nie męczysz się, ukrywając, że się zakochałeś? - znów uniósł kąciki ust w górę, widząc subtelne, ciepłe kolorki na twarzy bruneta oraz jego wyjątkowe spojrzenie. Levi musiał dobrze pielęgnować uczucia do Erena.
- To uczucie jest miłe i nie chcę tego psuć. Za szybko, żeby mówić o tym... Nawet nie powinienem mówić tego tobie...
- Nie martw się - uśmiechnął się, klepiąc go po ramieniu - Nie mów mu, tak długo jak chcesz. Byleby było ci z tym dobrze... Eren pewnie się nawet nie domyśla, co?
- Nie wiem... On jest taki beztroski, a przy tym taki spełniony... Dla niego wszystko jest proste...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro