XLII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Eren, co się stało? - spytał chłopak.
- Raczej ja powinienem się ciebie o to spytać, Floch - rzekł oschle szatyn - Czemu tu jesteś, a wraz z tobą ta mała bestia?
- Gabi? - za chwilę zaśmiał się - Z tego, co wiem, ona tu zostaje do końca tygodnia. Ja przyszedłem z twoimi dziadkami w odwiedziny. Mamy wam coś do przekazania. Właściwie tylko ty jeszcze nie wiesz...
- Kiedy wróciłeś?
- Niedawno. Ale dobre wiadomości są takie, że zostaję i będę chodził do tej szkoły co ty!
- Co?! - wrzasnął - No chyba nie! Floch, przecież...
- Nie martw się, nikt nie wie o naszym sekrecie...
- Nikomu nigdy ani słowa. Rozumiesz?
- Wiesz przecież, że możesz na mnie liczyć.
- Idę się umyć, a ty trzymaj się z daleka i to dziecko też.
- Nie bądź taki niedostępny, Eren - uśmiechnął się Forster - W domu nie ma nikogo poza nami. Gabi można wypuścić na dwór albo wysłać do sklepu...

Szatyn jedynie pogroził mu palcem, po czym wszedł na schody. Zaraz szybko uciekł do łazienki, gdzie się zamknął. Teraz zaczął serio panikować... Pojawił się Floch. Przecież on kleił się do Erena, jakby nie wiedział, co to jest odmowa.
Rudowłosy zdawał się nie pomyśleć jeszcze, aby wykorzystać ich wspólny jeden raz, aby pogrążyć swojego przyszywanego niby bratanka.
W praktyce Floch był młodszy od Erena i miał zaczynać naukę w liceum. Wszystko tak wyglądało, ponieważ dziadkowie Jaegerów adoptowali chłopaka i po prostu go zaczęli wychowywać. Ten nigdy nie ukrywał słabości do Erena i na każdym kroku to okazywał, co śniadoskóry kiedyś nawet wykorzystał. I ciągle bał się, że ten opowie o wszystkim rodzinie i będzie miał problemy. Tak jak wydawał się odporny na konsekwencje i poczucie odpowiedzialności, tak ta sprawa go stresowała. Nie dość, że straciłby w oczach własnego ojca to jeszcze i dziadków. Zresztą teraz miał Levi'a, z którym tworzył związek po kryzysie. Floch w ogóle nie był tam potrzebny... W końcu Eren westchnął cicho i po prostu rozebrał się, po czym wziął kąpiel.

Za jakiś czas ktoś zadzwonił do drzwi akurat, gdy szatyn skończył. Wtedy zorientował się, że nawet nie wziął ze sobą rzeczy na zmianę. Burknął z irytacją, po czym owinął się ręcznikiem wokół bioder. Miał zamiar szybko polecieć do pokoju, a przy tym zignorować nieznajomego. Jednak dźwięk nie ustawał, dlatego Eren zbiegł na dół prosto przed drzwi. Kiedy je otworzył, zamarł. Nawet otworzył szerzej oczy, wiedząc, że zaraz może pojawić się problem.

- Levi... - zaśmiał się nerwowo szatyn - Co tu robisz? Nie jesteś w klubie?
- Myślałem o tym, co się stało i... Musimy porozmawiać o tym... - brunet wyglądał na zmieszanego i nieco zawstydzonego, jakby swoją osobą.
- Porozmawiać? Jasne, wchodź, wchodź!

W tym momencie Jaeger skupił myśli wokół swojego ukochanego, zapomniał o Flochu. Przecież Ackermann był najważniejszy i chłopak gotów był rzucić wszystko, byleby wysłuchać, co jego królewna ma mu do powiedzenia.
Kiedy brunet wszedł do środka, od razu spojrzał czule na wyższego, po czym rzekł:

- Niepotrzebnie na ciebie nakrzyczałem, Eren.
- Już o tym zapomniałem... - zaśmiał się szatyn - Rozumiem, po prostu byłeś przejęty klubem, a tu przychodzi jakiś debil i przeszkadza.
- Nie, nie! - zabrzmiał emocjonalnie - Eren, tak naprawdę było mi miło, że przyszedłeś! Ja... Przepraszam cię...
- Jesteś taki słodki, Levi - uśmiechnął się z rozczuleniem, po czym po prostu ułożył dłoń na potylicy starszego i wtulił go w siebie.

Levi od razu opuścił powieki, wtulając się w szatyna. Natychmiast wyczuł świeżą skórę chłopaka zaraz po kąpieli, a do tego nie brakowało jej ciepła. Jeszcze dokładnie słyszał bicie serca Erena, co wywołało na jego twarzy lekki uśmiech. Już miał się odrywać, żeby pocałować chłopaka, kiedy usłyszał obcy głos. Ten zbliżał się coraz bardziej. Nagle oderwał się od Erena i spojrzał na niego uważnie, a wtedy ten otworzył szerzej oczy i już naprawdę chciał się tylko schować przed wszystkimi.

- Eren - zaczął Floch - Wiesz może, gdzie znajdę ulubioną miskę Gabi? Zawsze była na swoim miejscu, a teraz nie wiem gdzie jest...
- Poszukaj - szatyn rzekł przelotnie i oschle, po czym objął ramieniem bruneta i szybko zaprowadził go do siebie do pokoju.

Tam poprosił ukochanego o chwilę cierpliwości, żeby mógł się ubrać. Zaraz po tym położył się obok niego na łóżku, gdzie pozwolił, żeby ten ułożył głowę na jego torsie. Brunet nie odzywał się, tylko z wyraźnym skupieniem ocierał palce o zgięty w ręce materiał bluzki młodszego, kiedy ten bawił się jego włosami. W końcu Eren nie wytrzymał i rzekł czule:

- O czym myślisz, kochanie?
- O tym chłopaku... - zmarszczył nieco brwi i kontynuował - Kto to jest? Czemu jest u ciebie w domu, kiedy ty byłeś prawie nagi?
- Hm... - westchnął - Sam byłem zaskoczony, kiedy wróciłem. Naprawdę miałem ochotę dzisiaj odpocząć, ale Floch i Gabi zwalili mi się na głowę, a nikt mi nic nie powiedział o tym, że przyjdą. Przez tę dwójkę nie mogę teraz zrobić tego, na co mam ochotę... - subtelnie przejechał ciężką dłonią wzdłuż ciała bruneta, zatrzymując się na jednym z jego pośladków.
- A na co masz ochotę? - uśmiechnął się, wiedząc, do czego dąży szatyn.
- Na przykład na to - pociągnął go bliżej do siebie, a przy tym wpił się w jego wargi.

Brunet od razu wyraził aprobatę dla czynów młodszego, a przy tym jego dłoń zaczęła wodzić po ramieniu Erena. Czasem też wchodził jeszcze wyżej, na ciepłą żuchwę czy policzek chłopaka. Przy tym obydwaj wyczuli, kiedy chcą pogłębić i płynnie przeszli ze zwykłego pocałunku na francuski. Wtedy też dłoń Levi'a sprawnie weszła we włosy Jaegera, który mimowolnie powoli przesuwał się na górę. Zdarzyło mu się nawet zadrżeć, kiedy wyczuwał na karku przyjemnie drażniące paznokcie starszego. Do tego wszystkiego brunet ulegle rozkładał nogi, jakby robił miejsce dla bioder śniadoskórego.W końcu po bardzo długiej chwili bladoskóry odsunął od siebie Erena, po czym poklepał go po ramionach.

- Wiesz co... I tak miałem przyjść na chwilę i chyba się zasiedziałem - zaśmiał się delikatnie - Dzisiaj nie mogę. Ale jutro... Mam wolny weekend. Bardzo chciałbym go z tobą spędzić. Zwłaszcza, że znowu muszę wyjechać.
- Znoowuu? - zamarudził szatyn - To strasznie wkurzające... - objął go jeszcze mocniej - Już byłeś tak długo i było fajnie, i znowu się zaczyna... Już za tobą tęsknię.
- Ja za tobą też, Eren - przyznał brunet - Dlatego zależy mi, żebyśmy spędzili te trzy dni razem.
- Nie mogę się doczekać... - subtelnie zawędrował wargami na szyję bruneta, ale ten go odepchnął z uśmiechem.
- Ej! To dopiero jutro... I jak będziesz grzeczny.
- Grzeczny? Nie wiem co to znaczy, kiedy mam w łóżku takie cudo... Aż tracę głowę i ulegam swoim pragnieniom.
- A ja uwielbiam takiego Erena. Ale tym razem musimy zaczekać - pocałował go krótko, po uprzednim podniesieniu ciała. Spojrzał chłopakowi czule w oczy - Minie trochę godzin i zanim się obejrzysz, już będziemy rozwalać łóżko od namiętności. Poczekasz?
- Moje ciało już wariuje od samej myśli...

Brunet tylko pokręcił pobłażliwie głową, a przy tym uśmiechał się. Za chwilę wstał na nogi i skierował się do wyjścia pokoju, żeby zaraz zupełnie opuścić dom. Jednak szatyn nie kłamał, jego ciało naprawdę reagowało na samą myśl o wspólnych chwilach sam na sam z Levi'em Ackermannem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro