Rozdział II - Życzenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Aww ^ ^ *obrazek w mediach*)

Error Pov.

Gdy tylko postawiłem stopę poza portalem moim oczom ukazał się-
Nie ten widok którego oczekiwałem. Swap? Chyba? Mruknąłem pod nosem, czyżby Znowu mój kod nawalił? Cóż. Chyba nie mogę na nic innego liczyć będąc pierdolonym błędem, nie powiem jednak że życie bez chociaż jednej pieprzonej przeszkody byłoby z pewnością milsze. Chociaż w sumie? Skoro już tutaj jestem, to może wypadałoby to jakoś wykorzystać i odreagować?
Od odrobiny zabawy jeszcze nikt w końcu nie umarł hah ~
Przemierzając Snowdin w poszukiwaniu jakiejś ciekawszej ofiary do podręczenia jedyne co dostrzegałem to jakieś słabe potwory...Czemu chodź raz nie może mi się napatoczyć np. Taki Blue? Może z nim byłoby jakoś bardziej zabawnie, albo z jego braciszkiem, jednak nie jak zawsze pod górę. Błądząc w swoich własnych myślach usłyszałem czyjś głos, który wyrwał mnie z rozmyślań. Na początku nieco nieznajomy, jednak z czasem jak najgorsze wszpomnienie nocą, pojawiła się sylwetka ostatniej osoby którą chciałbym zobaczyć. To jakiś nieśmieszny żart prawda? Zwyczajna fatamorgana czy inne majaki. Błagam tylko nie to.
Bliski obłędu, a ironicznie całkiem zdala od osoby którą w myślach przeklinałem, poczułem że coś nie gra mi w tym obrazku. Niczym puzzle, kawałek po kawałku w końcu do mnie dotarło gdy stając o krok bliżej przyjżałem się sylwetce. Brakowało czegoś. Szalik zazwyczaj szczelnie opatulający śnieżnobiałą szyję teraz spoczywał na dłoniach Ink'a, którego włosy zostały lekko rozwiane przez niepozorny podmuch powietrza. Po dłuższej chwili udało mi się ustalić. Z pewnością były znacznie dłuższe niż przypuszczałem, a szyja która dotychczas wydawała mi się być śnieżnobiała, w końcu nabrała bardziej ludzkiego koloru. Chociaż może to co przez ostatni czas postrzegałem jako szyja wcale nią nie było?
Długie białe włosy, które lekko kołysały się pod wpływem niezauważalnych ruchów w końcu przybrały na sile odsłaniąjąc część twarzy. Teraz bardziej dziewczęce i delikatne rysy twarzy zostały wykrzywione w grymasie, gdy dłonią przecierał swój brudny szalik.

- Ajajaj... urbudziłem go ehh... będę musiał potem-

Zmieszany, ale i zdezorientowany patrzyłem tak chwilę. Serio gdybym go nieznał zawahałbym się. Ale serio ten wątły chłopak wyglądał bardziej jak dziewczyna, zupełnie płaska kobieta. Chociaż gdyby miał piersi pewnie by-
Cholera jasna o czym ja myślę, naprawdę zaczynam wariować, przez chwilę naprawdę myślałem że wyglądałby jak dziewczyna gdyby tylko... Chociaż zaraz, istnieją przecież płaskie kobiety co jeśli...

- No cholera jasna bez jaj - Powiedziałem do siebie trochę za głośno przykuwając uwagę Ink'a. Gratulację, właśnie jak ostatni debil się wkopałeś. Źrenice chłopaka, wystraszone zmieniły się w dwa czerwone wykrzykniki.

- E-error? -  Postawia się zmieniła. Z zazywczaj dumnie stojącej teraz przykurczona, jak małe zwierzątko złapane w klatce. Wygląda na to że rzeczywiście coś może być na rzeczy. Nawet jeśli nie to co na początku miałem na myśli to z pewnością ukrywał coś jeszcze. Wyglądało na to że nieświadomie miałem go w garści.

- A co to chowasz dziewczyneczko? - Rzuciłem żartobliwie. Jego wyraz twarzy jakby został sparaliżowany. Prawie mogłem poczuć jak zimny pot spływa mu po skroni.

- Cholera - Wymamrotał jak w transie - Czy serio w taki sposób miało się to wydać? To nie tak... ja nie chciałam...

Z początku lekki zawadiacki uśmiech zmienił się w  zmieszanie, aż w końcu w niedowierzanie. Czy on właśnie powiedział "chciałam"? Nie wiedząc co zrobić, poczułem tylko jedno. Nieodpartą potrzebę. Śmiech aż sam cisnął mi się na usta, kiedy w niekontrolowanych jego konwulsjach ściskających mój brzuch wygiąłem ciało w niewielki łuk prawie się nim dławiąc.

Ink Pov.

Ze wszystkich w każdym możliwym świecie, trafić na te jedyną osobę od której się uciekało. Ironia losu nie zna granic. Niestety niekoniecznie jak kłamstwo, które tego dnia jasno wytyczyło swoją granicę. Tak oto zakończył się ostatni dzień mojego dotychczasowego życia, jak na okrutny los przystało, miał zakończyć go on. Jedyna osoba, którą chyba najlepiej udało mi się oszukać. A zarazem ostatnia, która miała się tego dowiedzieć.

Stojąc jak sparaliżowana patrzyłam na Error'a którego bawiła ta sytuacja przez co na chwilę zapomniałam o problemie. Jak tak teraz myślę, to był pierwszy raz gdy słyszałam jego na tyle normalny śmiech. Choć nadal daleki od śmiechu innych, bo bardziej ironiczny wydał mi się na swój własny sposób ciekawy. Ten w porównaniu do poprzednich był bardziej... Dopiero po chwili zrozumiałam na jak wiele sobie pozwoliłam karcąc siebie w myślach. Nie, nie powinnam tracić czujności, nie kiedy jeszcze chwilę temu walczyliśmy, nie kiedy jego słowa mogą jeszcze bardziej zaboleć.

- Tego się za cholerę nie spodziewałem. Doskonałe, wyśmienite przedstawienie! Nigdy tak dobrze się nie bawiłem. Brawa dla śnieżnobiałej aktorki która zwiodła cały świat swoim niepozornym kłamstewem!

- N-nie! - Wydukałam. Strach mnie sparaliżował. Podczas gdy on się śmiał, teraz bardziej w szyderczy sposób. Zabolało, bardziej niż wcześniej.

- Co cię tak bawi?! - Wykrzyczałam.

- Ty. Bardziej niż cokolwiek bawi mnie twoje beznadziejne kłamstwo. Tak proste do przejrzenia, a jednak tak doskonale zrobione. Czapki z głów, niesamowicie to sobie rozegrałaś chcąc wszystkich oszukać co do tego kim naprawdę jesteś.

Ból trawił mnie od środka. O ile mogłam wiele znieść, tak tym razem czara gorczyczy się przelała. Chcąc go uciszyć prawie zakryłam mu usta ręką, nim pośpiesznie ją wycofałam chcąc jakoś zagłuszyć jego słowa.

- Kłamstwo boli prawda? Zwłaszcza taką kruchą i śnieżnobiałą osóbkę. Ciekawe jak zareaguje reszta gdy się dowie - Wyprostował się odsłaniając niepostrzeżenie kły w zadziorno-triumfalnym uśmiechu. Miał mnie w garści, ta świadomość skutecznie odjeła mi mowę na dłuższą chwilę.

- Proszę nie mów tego nikomu... Błagam - Prawie wyszeptałam czując jak gula co raz bardziej rośnie mi w gardle. Mimowolnie opuściłam twarz zaś  palce zaplotłam w geście modlitwy prosząc o cud. Aby nagle zapomniał o wszystkim. Wolałam być pomiatana fizycznie, niż czuć jak ciężar skrywanego kłamstwa miażdży mnie doszczętnie.

- Niech będzie - Powedział niespodziewanie, krzyżując swoje ręce na piersi.

- Naprawdę? - Podniosłam wzrok, aby spojrzeć, prawie czułam na sobie jego palące spojrzenie, a dzielące nas może z piętnaście centymetrów nie pomagało w tym w jakikolwiek sposób.

- Jednak wiesz, będziesz musiała za to słono zapłacić.

Nie wiem co bardziej mnie przeraziło. Wzrok który sięgał tak głęboko we mnie, że poczułam się słabo, czy słowa które mogły znaczyć tylko jedno. Najprawdopodobniej nie miałam jak uciec. Albo krzywda innych, albo słodkie kłamstwo, od którego zrobiło mi się niedobrze.

Mogłabym jakoś cofnąć czas?

____                                                        ____

(582 słowa) (obecnie 1055)
Witam!! ^ ^
Jeśli się zgodzi, to co nasz Error zażąda?
Na narazie zostawię was z waszymi przemyśleniami!
(Jestem łasa na propozycje w komentarzach ^ ^ )
Znaleznione błędy proszę mi napisać w komentarzu Szybko je poprawie!
~ Ciocia Rose

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro