Dotyk i pole D4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Ink*

- N-nie wiem. To już takie było jak przyszedłem.. - odpowiedziałem wciąż zszokowany widokiem przede mną. Error bez słowa podszedł do wejścia i przejechał końcówkami paliczków* po tym co zostało z drzwi do tej rezydencji. Powoli przeszedł próg i.. - Ty chcesz tam wejść?! Zwariowałeś?! Widzisz jak wyglądają te drzwi?! Coś co je rozwaliło musi być wielkie i niebezpieczne! I może być w środku! - Zwariował! Po prostu zwariował! Jak on może chcieć tam wejść?! A jak to coś tam jest i go zaatakuje? A jak nie będę w stanie go obronić?( Od kiedy zacząłem martwić się o Niego bardziej niż o siebie?) chwyciłem jego rękę, a on odskoczył jak oparzony. Co? Czemu wygląda ?jakby się bał? Zrobiłem coś nie tak? A może chwyciłem go za mocno?Nie rozumiem..

*Error* 

Ty chcesz tam wejść?! Zwariowałeś?! Widzisz jak wyglądają te drzwi?! Coś co je rozwaliło musi być wielkie i niebezpieczne! I może być w środku! - Ink chwycił moją rękę. Odskoczyłem szybko wyrywając się z jego uścisku. Chciałem na niego nakrzyczeć, ale się powstrzymałem (Dlaczego?). Westchnąłem, by się uspokoić, bo pewnie wyglądałem w tamtym momencie na wystraszonego ( Co nie było aż tak dalekie prawdzie.. )Następnie uśmiechnąłem się do niego przyjaźnie ( Od kiedy to ja się tak do niego uśmiecham?. Od kiedy ja się w ogóle uśmiecham?! )

- Dzięki twoim krzykom mam pewność, że nic tam nie ma, bo jak by było, to by tu przyszło. Po za tym w środku może być coś przydatnego. - powiedziałem i o diwo się nie zaciąłem. Tymczasem na moje słowa Ink'i spuścił głowę i lekko się zarumienił (Słodki...) - Dobra, nie stójmy tak.  Słońce zaraz będzie zachodzić i zrobi się ciemno, więc lepiej będzie w środku, a przy okazji może znajdziemy coś przydatnego. - powiedziałem( Czemu przestałem się zacinać i zmieniać ton? ) i wszedłem do środka budynku. Ink po chwili dołączył i teraz szedł u mego boku.

   Korytarz którym podążaliśmy był długi. Ściany były z ciemnego drewna, a podłogę przysłaniał czerwony dywan. Na suficie co jakiś czas wisiały żyrandole, ale w połowie parę leżało na ziemie blokując dalszą drogę. 
- Najpierw sprawdźmy tą część, a dalszą drogę utorujemy sobie później. Najlepiej jeśli znajdziemy jakieś miejsce do spania przed zmrokiem. - oznajmiłem skręcając w pierwsze w drzwi po lewej, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony.
   Popchnąłem je delikatnie, a one otworzyły się z przeciągłym skrzypnięciem. Naszym oczom ukazał się pokój prawdopodobnie gościnny. Wszytko w nim było w odcieniach zieleni. Dwa fotele ze skóry w malachitowym kolorze**, a pomiędzy nimi niewielki ciemno-brązowy, drewniany stoliczek na którym stały szklane szachy. Pod meblami kawowy dywan z elementami w oliwkowej barwie. Przy ścianie były okna, ale wszystkie były zabite deskami, tak jakby ktoś próbował się odciąć i schować. Na ścianach wisiało parę obrazów, ale były one porozrywane, za co prawdopodobnie  było odpowiedzialne to samo co za zniszczenie drzwi wejściowych. 
   Podszedłem z Ink'iem, który nie odstępował mnie na krok, jakby był moim cieniem, do komody, która stała przy ścianie, na przeciw foteli i nad którą wisiał jeden z większych zniszczonych obrazów. Praktycznie wszystko było tu zrzucone na ziemię i rozwalone, na blacie mebla ostał się tylko skrawek papieru. Podniosłem go i odwróciłem. Okazało się, ze jest to skrawek zdjęcia. Było na nim widoczne niewiele, tylko jakieś białe ramie i turkusowa ręka na nim. Nie mówiło mi to za wiele, a Ink też nie wyglądał jakby coś z tego wszystkiego rozumiał.
   Podczas gdy ja sprawdzałem szuflady mój towarzysz podszedł do foteli. 

- Co tam masz? - zapytałem zauważywszy, że przygląda się szachownicy.

- Coś mi tu nie pasuje.. W większości szachy są ułożone tak jak trzeba, ale czarna królowa stoi na polu D4.. Nie powinna tam stać. - powiedział z zamyśleniem patrząc na szachownicę.

- Pff. - parsknąłem - Jest tu taki roz**erdol, a ty się ułożeniem szachownicy martwisz? - teraz to już leżałem na podłodze i nie mogłem przestać się śmiać, sam nie wiem czemu mnie to tak wtedy rozbawiło..

- Nie śmiej się ze mnie. Mogę się założyć, że to jakaś ważna wskazówka. - powiedział i odwrócił się do mnie tyłem urażony.

- Oj no weź Ink'i, nie gniewaj się na mnie. Przepraszam. -Sam nie wiem kiedy i dlaczego, ale   przytuliłem Ink'a. Z moich oczodołów zaczęły płynąć łzy szczęścia. Dotykam go! To nie boli! Nie boję się już! Czyżby moja fobia zniknęła? Tak po prostu?Ale dlaczego, jak?.. Nieważne! Ale to super kogoś przytulać!

- E-Error? - Ink jęknął moje imię. Dopiero teraz zrozumiałem w jak dziwnej sytuacji go postawiłem odsunąłem się.- C-czy ty płaczesz? C-co się stało? Zrobiłem coś nie tak? - zapytał. Myślałem, że będzie na mnie zły,a  on patrzył na mnie zmartwiony. Nie rozumiem go ..

- Nie, nic sie nie stąło.. Po prostu jestem strasznie szczęśliwy. To pierwszy raz gdy kogoś przytuliłem.. Wcześniej nie mogłem... - Dlaczego ja mu to mówię?

- Co? Dlaczego?

-Bo.. Miałem pewnego rodzaju fobię na dotyk i.. po prostu się bałem.. Ale teraz to zniknęło. Tak po prostu.. Nie wiem jak ani dlaczego, po prostu zniknęło.. - powiedziałem, chociaż nie wiem poco..

- J-ja nie wiem co powiedzieć.. T-to okropne, n-nie móc się do nikogo przytulić. -powiedział malarz ze łzami w oczach i mnie objął. Odwzajemniłem to. Z moich oczodołów znów skapnęło parę złocistych łez i jestem pewien, że z oczu Ink'a płynęły również się lało, bo czułem jak moja bluza staje się coraz bardziej mokra..

*********************

FH: Tamtaratam! Kolejny rodział ~! I wiecie co! To jednak nie będzie One-shot xD Jakoś dobrze mi się to pisze i myślę, że będzie więcej rozdziałów niż cztery czy nawet siedem .. Moja wyobraźnia jest nieskończona xDDD 

Dlatego to sobie poczytajcie a ja nieco pozmieniam tytuł i opis ^^

paliczki*- to kości palców jak się było można domyślić xD

malachitowy**-

Liczę na komentarze i gwiazdeczki :3

Papateczki~ =)








Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro