ROZDZIAŁ XVI - BORYS CZUJE SAMOTNOŚĆ

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Borys? Czy ty myślisz o nas... Poważnie? W sensie czy skoro już się spotykamy... - zaczęłam niepewnie, przykładając słuchawkę do ucha.

- To będziemy razem? - dokończył - Nie, przecież jasno dawałem ci do zrozumienia, że to ma być układ z korzyścią dla mnie i ciebie, nie ze związkiem. - odparł na luzie, jakby nigdy nic, a mnie to trochę ruszyło, nie powiem. Nastawiałam się po cichu na coś więcej, bo było nam dobrze. Seks był udany, rozmowy kleiły w całość, temat zawsze się znalazł, aż tu on wyskakuje mi z tym swoim NIE.

- Ale co to znaczy, że dawałeś mi do zrozumienia, co? Na nic się nie umawialiśmy. Ja myślałam, że między nami mogłoby coś być, że wiesz... Ja i ty.

Borys zaśmiał się głośno, drwiąc przy tym ze mnie:

- Ty myślałaś? Przestań myśleć Elena. Nie chcę z tobą być, bo jestem już w związku, przecież wiesz. Seks z tobą jest super, czas spędzony z tobą jest zajebisty, ale to tyle kochanie. Nie wiem co sobie myślałaś, co sobie wyobrażałaś, ale to nie wypali.

- Co... - zmarszczyłam brwi, niedowierzając.

- Zależy mi na tobie i chce się z tobą spotykać, ale bez związków i pierdolenia o czymkolwiek, rozumiesz? Jest nam fajnie, kiedy jesteśmy sobą podnieceni i kiedy się bzykamy, nie kiedy mielibyśmy spotykać się codziennie, nie kiedy mielibyśmy wobec siebie jakieś zobowiązania.

- Borys, a ja myślałam... - niedokończyłam, łapiąc się za głowę.

- To nie myśl. Mam teraz pracę. Potem do ciebie wpadnę - oznajmił spokojnie, a ja wtedy jakby wybuchłam. Ileż można było dawać mu to czego chciał?

- Nie wpadaj. Chyba czas już to zakończyć. Jeśli nie możemy być razem, to nie będziemy się też spotykać na seks ani na cokolwiek innego - oznajmiłam pewnie. - Przez cały czas przyłaziłeś i liczyło się dla ciebie tylko to, na co masz ochotę, a co ze mną? Nie będziemy się spotykać.

- Nie odpierdalaj, Elena. Przyjadę wieczorem to pogadamy.

Byłam tak załamana i zawstydzona, że się popłakałam. Czy to źle, że zależało mi na tym mężczyźnie? Sypialiśmy ze sobą dość długi czas, bo ponad trzy miesiące, codziennie, a on wkręcał mi, że na nic się nie nastawiał. Do tamtego momentu wydawało mi się, że też coś czuł. Mówił, że mnie kocha, że mu się podobam i jestem piękna, a teraz, kiedy byłam już gotowa zapytać, on stwierdził, że kompletnie nic do mnie nie czuje. Gadki-szmatki, każdy tak gada, a ja kompletnie niczego się nie domyśliłam.
Byłam naiwna i od razu mogłam powiedzieć o tym Smole. Może on mógł mnie wtedy powstrzymać i strzelić z liścia w twarz żebym otrzeźwiała.
Przez cały dzień szlajałam się po domu płacząc i rozmyślając. Z jednej strony w ogóle się nie dziwiłam. Ja byłam przeciętna, a on był jakby z wyższej półki. Drogie ubrania, auta, domy, wakacje czy nawet zachcianki. Poziomem bardziej pasowała do niego Majka, po prostu przestałam się dziwić, że mnie nie chciał.
Chwyciłam telefon, który leżał na stoliku w salonie i zadzwoniłam do Smoły. Miałam dosyć duszenia w sobie prawdy i postanowiłam wszystko mu wyznać, jak na spowiedzi. Miałam nadzieję, że mnie zrozumie i jakoś pocieszy:

- Ja nawet nie mam nic do zaoferowania - zaszlochałam do słuchawki. - Nie mam kasy, super samochodu, pięknych sukienek i fajnego mieszkania. Na co ja liczyłam? - zapytałam.

- Dlaczego nie powiedziałaś na początku i kłamałaś? Po co w ogóle się do niego pchałaś?

- Nie kłamałam. Po prostu nie powiedziałam ci o tym fakcie, bo bałam się twojej reakcji...

- To jest zatajenie, poniekąd kłamstwo. Oczekujesz ode mnie szczerości, wyznań, opowiastek o rodzinie, a sama praktycznie o niczym mi nie mówisz? Ty nazywasz to przyjaźnią? - zapytał nieco rozdrażniony Smoła.

- No, ty też do końca mi o wszystkim nie mówisz, tak?

- Na przykład o czym?

- Na przykład o tym jak poznałeś tą swoją, jaki jest twój syn... - zaczęłam, gdy on wszedł mi w zdanie.

- Wiesz co, Elena? Ogarnij się. - dodał, po czym zwyczajnie się rozłączył.

Może i byłam niesprawiedliwa lub przynajmniej odrobinę wścibska, ale to nie powód by zaraz się kłócić. Nie rozumiałam, dlaczego był zły. Za fakt, że sypiałam z Borysem czy to, że mu nie powiedziałam? Naprawdę, nie chciałam niczego przed nim ukrywać, ale chyba było mi bardzo wstyd i słusznie.

Przez kolejny tydzień miałam ogromnego doła. Smoła w ogóle do mnie nie dzwonił, a Borys dopominał się o swoje. Nie był niemiły, ale natarczywy. Chciał się spotykać, wychodzić do restauracji i ciagle ze sobą sypiać, a ja chciałam zapomnieć. Moje marzenia o nas legły w gruzach już dawno, a jedyne co pozostało to żal i złość.

W czwartek wieczorem, zaraz po prysznicu i pysznej kolacji, do moich drzwi zadzwonił dzwonek. Byłam zmęczona kolejnym dniem pracy i marzyłam już tylko o wygodnym, ciepłym łóżku, niechętnie podchodząc do drzwi. Domyślałam się, że to Borys mógł mnie o tej porze nachodzić, bo kto inny? Sąsiedzi nie byli towarzyscy, Smoła nadal siedział w Moskwie, a matka i ojciec od dawna mieli mnie głęboko w nosie, więc on pozostawał jedyną odpowiedzią:

- A co ty tu robisz? - zapytałam naprawdę zdziwiona.

- Wpuścisz mnie?

Majka stała w progu moich drzwi i dosyć podejrzanie patrzyła w moje oczy. Domyślałam się, że przyszła w sprawie Borysa, że dowiedziała się o naszym romansie, tylko nie byłam w stu procentach pewna. Ona była taka spokojna, jakby chyba nie o romans chodziło. Owszem, wyglądała mi na smutną, ale byłam pewna, że nie wiedziała o naszym romansie. Trochę się przestraszyłam, ale gdy zobaczyłam jej niepewność, całkowicie mi przeszło. Cholera, to wiedziała czy nie? Z każdą sekundą nabierałam niepewności. Kamienna twarz, pewny, aczkolwiek smutny wzrok i pewne ruchy, jakby pokazujące kto tu rządzi. Miałam niezły stres i niesamowicie trudną zagadkę:

- Tak, tak - otworzyłam drzwi szerzej i wpuściłam ją w głąb nieco nieuporządkowanego mieszkania - Wybacz za bałagan, ale właśnie kładłam się spać, a ty w jakiej sprawie mnie odwiedziłaś?

Ona weszła powoli dalej, rozglądając się na boki i przystanęła przy wejściu do salonu. Miała na sobie czarną, skórzaną kurtkę, białe spodnie i piękne wężowe szpilki do kostek z wycięciami na palce. Jej styl zapewne zawsze był tak niesamowicie uroczy, elegancki i kobiecy, w każdym bądź razie mi bardzo się podobał:

- Mam coś dla ciebie - wsadziła dłoń w średnią, skórzaną torebeczkę ze znakiem popularnej marki i wyjęła kopertę. - Masz.

Wyciągnęła dłoń trzymając kopertę i chciała mi ją wręczyć, pytanie tylko za co, po co i dlaczego? Mogłam się domyślić ze wewnątrz była gotówka, i to spora suma, bo koperta nie była cienka:

- Co to jest? - wzięłam więc papierową kopertę w dłoń i spojrzałam na nią:

- To trzydzieści tysięcy. Pieniądze - wskazała palcem.

- No tak, tylko po co mi aż tyle pieniędzy i dlaczego od ciebie? - zmarszczyłam brwi.

- Bo chciałabym żebyś odczepiła się od Borysa. - pokiwała głową - Ja nie wiem co ci obiecał, ale takich jak ty było już wiele. Każda była pewna, że będzie z nim na zawsze, że będą razem, że się kochają, ale Borys nigdy ode mnie nie odejdzie. Jesteśmy ze sobą siedem lat. To szmat czasu, a inne są tylko po to, by dać mu do spróbowania czegoś innego. Czegoś nowego - pokręciła głową nadal spokojnie.

- Ja mam wziąć te pieniądze i co? - zapytałam. - Ja już dziś mu powiedziałam, że kończymy tę znajomość, ale on nie daje mi spokoju... Nie wezmę tych pieniędzy. - oddałam jej - Sprawę z Borysem załatwiłam i nie chcę mieć z nim więcej nic wspólnego. Tylko niech on da mi już spokój.

- Obiecuję, że da ci spokój, tylko ty też już nigdy więcej do tego nie wracaj, bo on nie zostawi swojego ułożonego życia, żeby musieć je układać znowu. - odwróciła się i zwyczajnie wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Z jednej strony ją rozumiałam, bo przecież musiała go mocno kochać i chciała zrobić wszystko żeby nie odszedł do innej, a z drugiej zastanawiałam się, jak ona mogła to tolerować? Jak mogła patrzeć spokojnie na to, co on wyprawia? Miłość miłością, ale nie da się tego tak łagodnie przejść i zaakceptować tych innych, tych drugich w życiu człowieka, którego się kocha. Jak mniemam było ich więcej niż ja, na pewno było ich kilka, i ona im wszystkim wręczała gotówkę w zamian za odejście od Borysa? Przecież to było chore, ale przynajmniej ja nie przyjęłam gotówki i pokazałam klasę. O Borysie mogłam zapomnieć i to było jasne. Miałam tylko nadzieję, że on da mi zapomnieć i zniknie, a Smoła zadzwoni i w końcu ze mną porozmawia.
Po całej niemal nieprzespanej nocy, wyszłam do pracy na w pół żywa. Fatalnie się czułam, ale zwolnienia wziąć nie mogłam, bo kto by mi dał? Stanęłam za ladą jak codzień i obsługiwałam dziwnych klientów, chcących ode mnie rzeczy niemożliwych. Zabawne sytuacje, które kiedyś mnie bardzo śmieszyły, stały się codziennością. Tak, jak mówiła koleżanka - stało się to dla mnie normą:

- Tęsknię za tobą, rozumiesz? Za twoim ciałem... - wyszeptał, opierając się o półkę sklepową.

- Daj mi spokój Borys. Wracaj do domu, do Majki i więcej mnie nie nachodź.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro