Eternal Ballade- epilog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

C o d a

Po długich godzinach męczenia się zasnąłem w końcu na łóżku szpitalnym. Pojawiłem się znowu w tym ciemnym korytarzu, jak gdyby pojawiał się zawsze, gdy moja psychika potrzebowała posklejania. Jednak dzisiaj, zamiast Ego, Superego i Id, zobaczyłem jedynie fortepian.

Z braku innej opcji, usiadłem przy nim i zacząłem grać nasz wspólny, ulubiony utwór, który (sam nie jestem pewien, jak) udało mi się opanować.

Podczas grania przypominały mi się słowa jej listu:

"Drogi Frycku.

Przepraszam, że musiałam odejść tak nagle. Obiecuję, wytłumaczę ci wszystko w tym liście, a jeszcze głębiej, jeśli się kiedyś spotkamy.

Widzisz, poznałeś mnie zapewne jako impulsywną, dziecinną i niezbyt inteligentną dziewczynę- i to jest z pewnością prawda. Nie mam pojęcia jakim cudem mnie polubiłeś, więc pozostaje mi się tylko z tego cieszyć, ale... Nie mogę pozwolić, żeby taki cudny człowiek jak ty marnował się z kimś takim jak ja. Widzisz, jestem zbyt egoistyczna, co pewnie już zauważyłeś. To nie jest tak, że ja dla ciebie coś zrobiłam- robiłam to dla siebie, jak wszystko w moim życiu.

Ale byłoby dobrze, prawda? Byłoby, z pewnością, gdyby nie mój głupi umysł. Wierzyłam w to, że gdybyśmy pozostali przyjaciółmi, byłbyś szczęśliwy, a i ja w końcu, dzięki tobie, poznałabym się swoich wad.

Tylko, że... Głupio mi o tym mówić nawet poprzez list. Zakochałam się w tobie, Frycek. Zrozumiałam to już w chwili, gdy zagrałeś dla mnie tą nieszczęsną etiudę. Oprócz dumy i szczęścia pojawiła się w tego we mnie również... miłość. Ja zdecydowanie nie chciałam tego czuć. Byłam pewna, że jeśli ci to powiem, skrzywdzę cię, a nie chciałam tego ukrywać. Jak miałaby wyglądać nasza relacja? Niemożliwym jest, żebyś ty też zakochał się w tak samolubnej i dziecinnej osobie, prawda? Ale chciałam doprowadzić cię chociaż do tego pierwszego od dawna występu. Czułam się po raz pierwszy w życiu odpowiedzialna.

To ty właśnie poruszyłeś te, wcześniej dla mnie nieznane, struny mojej duszy. Chciałabym ci za to podziękować. To szczęście móc, chociaż przez chwilę, czuć się za kogoś odpowiedzialną i się o kogoś troszczyć.

Znając ciebie, pewnie myślisz sobie jakieś różne głupie rzeczy, więc muszę cię uspokoić. Żyję, i zamierzam czekać aż wydasz wreszcie jakąś płytę z nagraniami Chopina, albo i własnymi kompozycjami. Chciałabym cię poprosić o jedno. Zamieściłbyś w takim zbiorze mój utwór? Jeśli, oczywiście, spodoba ci się na tyle... Możesz nawet powiedzieć, że jest twój, nie przeszkadza mi to! Chciałabym tylko usłyszeć, jak go grasz...

Skoro już o tym mowa, zapisałam cię na ten konkurs, wiesz? Pamiętam, że kiedyś mówiłeś mi, że jeśli jeszcze kiedykolwiek zagrasz, to wszystkie utwory będą dla mnie... Nie chcę cię o to prosić, ale czy mógłbyś ten jeden raz grać, myśląc o swojej Klarze? Tylko raz...

Jestem zdecydowanie egoistyczna.

Co jeszcze mogę powiedzieć? Czas spędzony z tobą był najwspanialszym czasem w moim życiu, więc gdy kiedyś stanę się lepszym człowiekiem, jeśli kiedyś stanę się lepszym człowiekiem, odnajdę cię. Zrobię wszystko, żebyśmy się spotkali raz jeszcze.

Chciałabym ci dać jeszcze jedną, ostatnią radę. Pamiętasz, jak mówiłam ci, abyś te złe wspomnienia przykrywał tymi dobrymi? Cóż, chyba jest na to też inny sposób. Widzisz, nie możesz zapomnieć wszystkiego o mnie i o swojej przyjaciółce. Na pewno musisz pielęgnować te pozytywne wspomnienia, ale te negatywne... One na pewno nadają się do przelania na klawiaturę.

Będziesz sławny, Frycek, oboje o tym wiemy. Wierzę w ciebie. Pamiętaj tylko przy tym wszystkim, że masz w tym być też szczęśliwy.

El. Psy. Congroo.

Klara"

Nadal nie mogłem uwierzyć w to, co się stało. Ale wiedziałem, że muszę zrobić jedno- odnaleźć ją. Jeśli nie fizycznie, to chociaż przy pomocy mojej muzyki. Chcę wydać tyle płyt, by chociaż jedna ją spotkała. Chcę grać tak, by usłyszała choć jedną moją nutę. Chcę zmienić historię, by i ona zapamiętała mnie na zawsze.

Mimo rozpaczy, która wtedy mnie ogarnęła, wiedziałem jedno. Muszę być szczęśliwy, dla niej. Muszę być kimś wielkim, dla niej. Muszę grać, dla niej.

Miałem wrażenie, że grana przeze mnie melodia unosi się do nieba. Opowiadając gwiazdom historię naszej dwójki, podróżuje od konstelacji do konstelacji i tworzy wieczną balladę, która będzie słyszalna po kres czasu.

Wieczną balladę, która jest manifestacją mojego gniewu, smutku, niezrozumienia dla świata, ale też i szczęścia, że to wszystko mogło mieć miejsce. Że oglądałem z nią noce, gwiaździste i bezgwiezdne, że spędzałem z nią czas, który płynął dla nas zupełnie inaczej niż dla reszty świata.

Wieczną balladę, w którą włożyłem całą swoją duszę z nadzieją, że zbliży nas do siebie i połączy nasze uczucia w jedną całość jeszcze jeden, ostatni raz.

Wieczną balladę, która razem ze mną śle w kosmos jedno, najważniejsze dla mnie pytanie.

Czy do niej dotarłem?

Cisza, która zapadła po ostatnich akordach, trwała długo, lecz w końcu usłyszałem gdzieś z tyłu głowy jej głos, szepczący mi:

-Watashi wa suki de.

Też cię kocham, Klara.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
終わり


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro