Pierwsza noc podróży- wstęp

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sen był niezwykle realistyczny. Znalazłem się w czarnym tunelu, którego końca ani początku nie widziałem. Słyszałem muzykę, którą mogłem porównać tylko do siarczystego, zimowego wiatru. "To Chopin"- pomyślałem, choć nie znałem tytułu tej pięknej melodii- "to z pewnością Chopin".

Powoli zacząłem iść do przodu. Otaczały mnie emocje i myśli- nie były werbalne, nie były też w jakiś sposób obrazem, one po prostu były wewnątrz mnie, lodowate i przerażające.

Korytarz cały czas wyglądał tak samo- czarne ściany i co jakiś czas krwistoczerwone lampy na suficie, a może lampy to złe określenie... Światło sączyło się powoli spod jasnych punktów, rozpraszając się w dymie, który znajdował się wokół nich.

Miła atmosfera na wieczorny spacerek, czyż nie? Po chwili takiego przechadzania się spotkałem dwie postacie: starszego mężczyznę i małego chłopca. To był sen, ale byłem przerażony jak nigdy- nie wiedziałem co zrobić.

Na szczęście starszy mężczyzna nie zmuszał mnie do odzywania się jako pierwszy- powiedział mi cicho:

-Hej, czekaliśmy na ciebie. Pewnie zastanawiasz się, kim jesteśmy. Jestem superego, a to jest id.

-Ciastecko?- przerwał mu chłopiec.

-Nie teraz mały, nie teraz. Jesteś w swojej świadomości, a jesteś tutaj, ponieważ potrzebujemy pomocy.

-Chwilka- przerwałem mu- id, superego... Przecież was jest trójka!

-Tak- odpowiedział Superego- i to jest właśnie nasz problem.

Wtedy zauważyłem jeszcze trzecią osobę. Młodą, zwiniętą w kulkę dziewczynę, chyba w moim wieku, siedzącą w kącie i płaczącą.

-Ego- wyszeptałem- a-ale przecież to ja!

-Tak, świadome ty. Ty przez duże T. I sam widzisz, w jakim jest w stanie.

-Egiooo- westchęło id.

-A-ale ci ja mam zrobić?- spytałem- jak ja mam pomóc samemu siebie?

-Musisz zostać jej psychologiem. Musisz się poznać, musisz nas poznać, musisz ją poznać. Musisz odciąć przeszłość grubą linią, musisz być szczęśliwy... Prosimy- powiedział Superego.

Zapadła chwila niezręcznej ciszy, którą znów przerwał starszy mężczyzna:

-Będziemy cię tu wzywać co noc, przez parę nocy, póki jej stan się nie poprawi. A teraz przywitaj się z nią, dobrze?

-Dobrze...

Podszedłem do Ego i cicho powiedziałem:

-Cześć...

Odpowiedziała mi cisza.

-Hej...- powtórzyłem- jestem tu żeby ci pomóc.

Nie wierzyłem że to mówię. Nie potrafiłem pomóc nawet samemu sobie w moich problemach, a próbowałem... Pomóc części mojej osobowości znajdującej się w mojej głowie? Chore, to wszystko jest chore.

Ego nadal zachowywała milczenie.

-Ego...

-Zostaw mnie proszę...- odpowiedziała wreszcie.

To był najsłabszy głos jaki w życiu słyszałem. Głos oddający idealnie stan mojej psychiki. Głos przyprawiający mnie o dreszcze. Głos prawie jak mój...

Superego położył dłoń na moim ramieniu.

-Zostaw ją na dzisiaj- powiedział- dajmy jej czas, zresztą faza REM niedługo się skończy. Powodzenia ze wszystkim, mój drogi.

Nagle poczułem coś przytulającego się do mojej nogi. Jak się okazało, to id.

-Powodzieniaa- powiedziało.

I obudziłem się, skonfundowany jak nigdy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro