Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Xavier

Gdy tylko mnie zobaczyła i zrozumiała, że wypowiedziałem jej imię, wyraz jej twarzy się diametralnie zmienił. Nie miała już łez w oczach, jej malinowe wargi nie drżały, a jedyne co teraz pokazywała to obojętność. Cholerna obojętność, której nie potrafiłem zrozumieć.

Wyrwała swoją słuchawkę z mojej dłoni i najszybciej jak potrafiła znalazła się przy wyjściu. Z wielką trudnością przecisnąłem się między ludźmi z nadzieją, że nikt mnie nie rozpozna. Drzwi autobusu się rozsunęły, a krótkie brązowe włosy zniknęły mi z pola widzenia. Straciłem szanse, aby czegoś się dowiedzieć.

Rozejrzałem się wokół i znów ją zobaczyłem. Przebiegała między trąbiącymi na nią samochodami i kiwała ręką na znak przepraszania. Uśmiechnąłem się mimowolnie. Gdy biegła z ponurym wyrazem twarzy wyglądała tak pięknie, a zarazem przypominała wszystko co bolesne. Była moim własnym bólem.

Przeklinając się w myślach, ruszyłem prosto za nią, nie zważając na to, że jeszcze chwila, a potrąci mnie jakiś samochód. Teraz ona była najważniejsza. Przebiegłem na drugą stronę i na nowo odszukałem jej wzrokiem. Weszła w bramę parku w samym centrum miasta i nerwowo oglądała się za siebie, jakby bała się, że za nią pójdę. Bałem się, że kiedyś łączyło nas coś dziwnego.

Gdy zauważyłem, że zwolniła kroku, ja przyspieszyłem i po chwili byłem już obok niej. Musiałem zrobić cokolwiek, aby dowiedzieć się o co chodzi.

— Claire — powiedziałem, dotykając brunetkę w ramię.

Odskoczyła ode mnie, zupełnie tak jakby mój dotyk ją parzył. Uniosłem ręce w obronnym geście i spojrzałem w jej cudowne oczy. Były tak czyste i piękne. I w tym momencie przypomniało mi się, że najpiękniejsze oczy to takie, które wylały najwięcej łez.

— Czego ode mnie chcesz, co? — Syknęła, przygryzając dolną wargę. Zmarszczyłem zdezorientowany brew. — Jeszcze ci mało? Po co za mną łazisz?

— O co ci chodzi? — Spytałem, czując, że wchodzę na kruszący się lód.

— Mi o co chodzi?! — Krzyknęła, zwracając na nas uwagę kilku przechodniów.

Położyłem swoje dłonie na jej ramionach i po chwili przyłożyłem palec do jej ust w geście uciszenia. Zauważyłem jak wyraz jej twarzy drastycznie mięknie, a w oczach pojawiają się łzy. Nie miałem pojęcia o co jej chodziło. Czy my się znaliśmy?

— Zostawiłeś mnie Xavier — wyszeptała, patrząc prosto w moje oczy. Gdy pierwsza łza skapnęła po jej policzku, czułem jakby coś w środku mnie się budziło. — Wyszedłeś tak po prostu i nigdy nie powiedziałeś dokąd. Zablokowałeś mój numer i zniknąłeś — dodała, zgrzytając zębami przy każdym wypowiedzianym słowie. — Odszedłeś tak po prostu, a później wróciłeś jako popularny gość z cudowną muzyką i milionem fanek.

Patrząc w jej błękitne oczy zaczęło do mnie coś wracać. Jednak to coś, nie potrafiło przebić się przez mury, które wybudowałem przez te dwa lata. Mury, które tylko ona mogła zburzyć.

— Dlaczego spośród tysięcy fanek, łazisz akurat za mną, co? — jej blade policzki delikatnie się zarumieniły, a usta zostawiła rozchylone. Wzruszyłem ramionami. — Tak myślałam. — Prychnęła z wyrzutem, strzepując z ramion moje dłonie.

Odeszła ode mnie o krok, wsuwając do ucha jedną z słuchawek. Tuż nad jej ciemnymi włosami przeleciał biały motyl. Był zupełnie tak idealny jak ona.

— A teraz odejdę tak jak ty dwa lata temu.

Po tych słowach widziałem tylko jej oddalającą się sylwetkę. Choć pragnąłem za nią ruszyć, to nogi jakby wrosły mi w chodnik. W głowie huczały mi cały czas jej słowa. Czyli znaliśmy się, pomyślałem.

Nie miałem pojęcia jakim cudem, gdy na mnie patrzyła potrafiła w sekundę się rozpłakać. Jednak wiedziałem, że za wszelką cenę muszę się tego dowiedzieć. Wszystko co ostatnio pojawiało się w mojej głowie łączyło się w jedną całość.

Rozejrzałem się po opustoszałym parku i wyciągnąłem z kieszeni czarnych jeansów telefon. Na ekranie widniały trzy nieodebrane połączenia od Ellie i jedno od Josha. Wiedziałem, że powinienem im oddzwonić i chociaż powiedzieć gdzie jestem. Ale teraz nie potrafiłem skupić się na niczym innym niż na niej. Na dziewczynie, która mogła mi pomóc odzyskać wszystko, co straciłem.

Wszedłem na Instagrama, który ledwo mi działał przez ilość wzmianek w relacjach i wyszukałem szybko jej imię. Na ekranie ukazało mi się kilka dziewczyn o jej imieniu. Wchodziłem w każdy profil po kolei, ale żadna z nich nie była nią.

W końcu stuknąłem ostatni wyszukany profil. Zdjęcie profilowe pokazywało dziewczynę, która w różowej zwiewnej sukience uśmiecha się wprost do obiektywu, trzymając w dłoni kubek z kawą. Tło było identyczne do tej kawiarni, którą ostatnio odwiedziłem. Przewinąłem trochę niżej. W biogramie była data jej urodzenia, dwudziesty siódmy lipiec. Niżej pojawiło się jedno zdjęcie, które pokazywało ją i jakiegoś chłopaka w różowych włosach. Był jeden komentarz:

Duxstin69: zdjęcie robione chwilę przed upaćkaniem jej nosa brownie :)

Claire była tam szczęśliwa. Na jej pełnych wargach widniał szeroki uśmiech, a w policzkach pojawiły się dołeczki. Zdjęcie poniżej przedstawiało ją, gdy siedzi na polanie i czyta książkę. Nie dałem rady dostrzec jaką.

Kolejne i ostatnie już zdjęcie było z koncertu kilka miesięcy temu. Przewinąłem w bok i... To był mój koncert. Claire była na moim koncercie i wstawiła z niego zdjęcie na swojego Instagrama. Patrzyłem chwilę na jej roześmianą twarz pośród tłumu. Była szczęśliwa.

Wyszedłem z zdjęć i spojrzałem jeszcze raz na cały profil. Claire Flores. Tak się nazywa. W tej chwili miałem całkowite szczęście, że otaczałem się różnymi ludźmi. Wstałem drastycznie z ławki i szybkim krokiem skierowałem się do hotelu, w którym tymczasowo pomieszkiwaliśmy wraz z ekipą.

Niecałe piętnaście minut później wparowałem do apartamentu. Na kanapie spał Josh, który na twarzy miał położoną czerwoną czapeczkę, przy podłużnym stole siedziała Ellie, czytając jakąś gazetę, a tuż obok niej leżał służbowy laptop. Podszedłem do stołu i zająłem miejsce, przyciągając do siebie laptopa.

— Czasem mógłbyś odbierać telefon — powiedziała, nie odrywając wzroku od gazety.

Puściłem jej uwagę mimo uszu i skupiłem wzrok na ekranie laptopa. Wszedłem w odpowiedni program, który miał służyć tylko moim ochroniarzom, ale to była konieczność. Wyszukałem jej imię, a już po chwili miałem wszystkie jej informacje.

— Co ty chcesz od tej dziewczyny? — Spytała rudowłosa, wychylając głowę tak, aby widzieć ekran laptopa.

— Ona wie coś, co przypomni mi moje życie przed wypadkiem.

— Xavier to jest zwykła dziewczyna, a nie twoje koło ratunkowe. Daj jej spokój. — Odparła ostro Evans. Tym razem powstrzymałem się przed nawrzeszczeniem na nią. — A tak poza tym — czekała aż zwrócę na nią uwagę. — To nie zapominaj, że prasa jest wszędzie.

Zmarszczyłem nieco brwi i uniosłem wzrok na stojącą już kobietę. Nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Jej szczupłe, pokryte piegami dłonie sięgnęły do klawiatury laptopa i po chwili na ekranie pokazał się najnowszy artykuł.

— Gwiazda muzyki z nową miłością! Czy tym razem nie będzie tylko na chwilę? — przeczytała nagłówek Ellie. — Jeśli prasa ją będzie teraz gonić, bo jak widzisz, widać jej twarz, to cię pozwie. Radzę ci się trzymać od niej z daleka, a wiesz, że zawsze mam rację.

Ellie odeszła do kuchni, zostawiając mnie samego. Josh chrapnął tak głośno, że po moim ciele przebiegły ciarki. Skupiłem wzrok na ekranie. Zdjęcie w artkule pokazywało mnie i Claire, gdy staliśmy w parku. Byłem pewien, że nikogo tam nie było, a jednak te wredne plotkarskie strony czają się nawet w krzakach. Czasami mnie to przerażało.

Zamknąłem laptopa, aby choć chwilę odetchnąć. Musiałem ją znaleźć za wszelką cenę. Ona była moją przepustką do starego życia. Nie pamiętałem wielu rzeczy, które pewnie były tymi miłymi. W mojej głowie zostało wszystko co złe. Ból, cierpienie i problemy.

Wstałem od stołu w tym samym momencie co Josh z przeciągłym jękiem podniósł się z kanapy. Przeczesałem palcami swoje ciemne włosy i podszedłem do kuchni, sięgnąłem szklankę i nalałem sobie wody.

— Co tam u was, złotka? — powiedział promiennie blondyn, zaciągając na swoją bujną grzywę czerwoną czapkę z daszkiem.

Oboje spojrzeliśmy na niego w tej samej chwili.

— No to skoro nie złotka, to może sreberka? — dodał, zauważając, że wciąż mu się przyglądamy. — Sztywniacy! — rzucił i skierował się w stronę łazienki.

— On jest twoim managerem? — spytała Ellie, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami.

— Czasami sam się zastanawiam co robi na tak wysokim stanowisku — powiedziałem, kiwając bezsilnie głową.

— Mów mi więcej, woreczku! — krzyknął z oddali, na co Ellie głośno wybuchła śmiechem.

— Woreczku? — spytała, gdy drzwi łazienki się zamknęły.

Westchnąłem bezsilnie i odsunąłem się od kuchennego blatu. Wszedłem do swojego pokoju i na nowo zacząłem szukać Claire na mediach. Przez moment chciałem do niej napisać, ale w głowie panował chaos przez słowa Ellie, że powinienem ją zostawić. Choć rzadko słuchałem jej matczynych rad, tym razem czułem, że powinienem jej posłuchać.

Jednak zdrowy rozsądek, a resztki serca, które mi pozostały mówiły co innego. Zaobserwowałem jej profil i z westchnieniem opadłem na łóżko. Byłem ciekawy jak teraz zareagowała. Czy uśmiechnęła się w ten sposób co na zdjęciach, czy może patrzy w telefon z grymasem na twarzy. A może wyśmiewa mnie i myśli jakim jestem idiotom.

Odświeżyłem Instagrama i stuknąłem ponownie w jej profil, tym razem jednak już mi się on nie pokazał. W głowie pojawiły się jej słowa: zablokowałeś... I dotarło do mnie, że Claire Flores zrobi wszystko by ode mnie uciec.

A ja byłem pewien, że jej na to nie pozwolę. Nie wiedziałem jeszcze, że to ja ucieknę.

#ED

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro