43.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


1806 słów.


Nie wiem o której zasnęłam, nawet nie pamiętałam. Gdy się obudziłam było już wcześnie rano. W dormitorium były już dziewczyny, które w pełni ubrane spały na swoich łóżkach. Dorcas leżała z Syriuszem, który przytulał ją od tyłu. Z drugiej strony mojego łóżka zobaczyłam Remusa opartego ramieniem o moje łóżko, który smacznie spał z otwartymi ustami. Musiał zostać ze mną przez całą noc. Na wspomnienie wczorajszego zdarzenia ukuło mnie serce i poczułam wzbierające się we mnie łzy. Z powrotem dałam nura pod kołdrę płacząc. Już widziałam, że cały weekend stąd nie wyjdę.


***


- Lunatyku, jeszcze raz. Na spokojnie, bo nic nie rozumiemy - usłyszałam szept Syriusza.

Remus westchnął głęboko.

Delikatnie podniosłam kołdrę patrząc na scenerię przede mną. Remus siedział na łóżku Dorcas razem z nią i Łapą, a przed nimi na podłodze siedziała Ann. Lunatyk schował twarz w dłonie po czym znów westchnął tylko że teraz znacznie głośniej.

- Gdy wróciłem wczoraj z Lily do Pokoju Wspólnego - uważnie dobierał słowa - rozglądaliśmy się poszukując w nim was - przerwał na chwilę - I wtedy gdy spojrzałem na nasze schody to zobaczyłem Jamesa całującego się z jakąś dziewczyną. Lily też ich zobaczyła - powiedział, a jego głos znacznie posmutniał.

Usłyszałam zduszony krzyk Dorcas.

Znowu zalała mnie fala łez gdy przed oczami stanął mi ten moment.

- Ale najgorsze dopiero przed nami - Łapa wypuścił głośno powietrze, gdy Lupin wypowiedział to zdanie czekając na dalszy rozwój wydarzeń - James wziął tę dziewczynę na ręce i dalej całując się z nią, wziął ją do naszego dormitorium. Lily stała w szoku chyba przez dziesięć minut i się popłakała, ale gdy się ogarnąłem i chciałem jej coś powiedzieć ona szybkim krokiem zaczęła iść w ich stronę, więc poszedłem szybko za nią - rzucił na jednym wydechu i nie czekając na reakcję innych ciągnął dalej.

- Podeszła do naszego dormitorium i przyłożyła ucho do drzwi. Nie wiem co tam usłyszała, ale po chwili oderwała głowę jak oparzona i spojrzała w dziurkę od klucza. I wtedy naprawdę zaczęła płakać i szlochać. Domyśliłem się co takiego mogła zobaczyć więc chciałem do niej podejść, ale ona odeszła od drzwi i zsunęła się ze ściany po przeciwnej stronie korytarza. Siedzieliśmy tam z dobre piętnaście minut, ale nagle wstała i powiedziała, że chce do dormitorium, no to ją tu zabrałem i tak od wczoraj leży...

Nastała cisza, nikt nie wiedział co powiedzieć. Zacisnęłam powieki chcąc znów zasnąć.

- Zabije go jak go tylko zobaczę - wysyczała Dorcas.

- Nie wierzę, że Rogacz byłby takim idiotą - Łapa nie mógł uwierzyć.

- Lily musi się teraz czuć koszmarnie - Ann głos zrobił się strasznie współczujący - ostatnio nawet sama przyznała, że Potter się jej podoba.

- Wszyscy wiem od dłuższego czasu, że Ruda leci na Pottera, ale od jeszcze dłuższego czasu wiemy, że z wzajemnością - Łapa wstał - trzeba z nim pogadać i dać mu w mordę, na pewno już wstał, bo jest po dwunastej.

- Idziemy z wami - Ann wstała i już przestała szeptać.

- Ann, lepiej będzie jak z nią zostaniecie - zaproponował cicho Lunatyk - my pogadamy z Jamesem.

- Kanalia - Dorcas była wściekła - chcę wiedzieć co ten frajer ma do powiedzenia, bo jeszcze wczoraj prawie ją w tym dormitorium przeleciał, a teraz takie coś? Urwę mu łeb!

- I sam Ci ten łeb przyniosę, tylko proszę, zostańcie tutaj - powiedział Remus i otworzył drzwi. Usłyszałam jak chłopaki wychodzą, a w pokoju nastaje głucha cisza.

Poczułam jak mój materac ugina się po obu stronach pod wpływem ciał moich przyjaciółek. Nic nie mówiły, po prostu leżały obok mnie przez jakieś pół godziny.

- Lily? - zapytałam cicho Dorcas, ale nie odezwałam się. Nie chciałam jeszcze rozmawiać.

- Proszę odezwij się do nas, martwimy się - poczułam jej rękę na mojej nodze. Westchnęłam.

- Jak zacznę mówić to znowu się rozpłaczę - szepnęłam i delikatnie odkryłam swoją twarz wpatrując się w sufit mojego łóżka.

- Kochanie... - Dorcas przytuliła mnie od razu - kochamy Cię.

- Wiem - powiedziałam tępo i spojrzałam jej w oczy. Wiedziałam, że wyglądam jak siedem nieszczęść, ale na chwilę obecną mnie to nie obchodziło. Wszystko mnie bolało i chciałam płakać, ale już nie miałam czym.

- Chcesz o tym pogadać? - zapytała cicho Ann, ale ja tylko pokręciłam przecząco głową.

Jeszcze nie teraz.

- Chcę zostać w tym łóżku - powiedziałam cicho kładąc się z powrotem i otulając kołdrą.

- Przynieś Ci coś do jedzenia? - pytały zaniepokojone.

- Nie jestem głodna - mruknęłam - nienawidzę go - znowu łzy zagościły w moich oczach.

One jak na komendę położy się obok mnie i przytuliły.


***


Leżałam na łóżku nadal myśląc o tym jakie to wszystko popieprzone.

Dlaczego uwierzyłam w jego słodkie słówka? Dlaczego pozwoliłam mu się do mnie zbliżyć? Dlaczego byłam na tyle głupia by na całego zauroczyć się w Jamesie Potterze?

Dziewczyny nadal były ze mną, Ann poszła na obiad i miała przynieść coś do jedzenia, mimo że mówiłam, że nie mam najmniejszej ochoty nic jeść. Dorcas siedziała na moim łóżku czytając najnowszy numer czarownicy i pokazując jakieś obrzydliwe stroje. Wiedziałam, że robi to wszystko po to aby poprawić mi humor. Niestety czułam się w środku pusta, jakby mnie z nią obecnie nie było. Byłam cholernie smutna i czułam się oszukana, ale jednocześnie też byłam zła na siebie za to, że dopuściłam do siebie Jamesa Pottera.

Nagle drzwi się otworzyły i pojawiła się głowa Syriusza. Widząc mnie uśmiechnął się, ale widziałam w jego oczach współczucie dlatego nawet na to nie zareagowałam. Dorcas wstała zostawiając na moich kolanach gazetę po czym skierowała się w stronę swojego chłopaka i oboje wyszli na korytarz.

- I co wam powiedział ten idiota? - zapytała Dorcas.

Nawet nie musiałam ich podsłuchiwać, bo wszystko słyszałam z racji tego, że mówili dość głośno.

- Mówi, że nic nie pamięta - westchnął Łapa - musiał się naprawdę nieźle schlać.

- Powiedzieliście mu, że Lily widziała to wszystko i że...no wiesz? - Dorcas ściszyła głos.

- Dorcas, jak tylko weszliśmy do dormitorium Luniaczek od razu sprzedał Rogaczowi taki prawy sierpowy, że ten o mało się nie wywrócił. Nie dziwię się zresztą, w końcu to on siedział z Rudą całą noc i widział zaistniałą sytuację - Syriusz przerwał, by wziąć dłuższy wdech - Potter był w szoku, bo nie widział o co Remusowi chodzi, ale gdy Lunatyk wykrzyczał mu całą te historię co nam dzisiaj po wstaniu z każdym możliwym detalem to uwierz mi Rogacz sam chciał się pobić - dokończył.

- I dobrze - prychnęła czarnowłosa.

- Rozwalił prawie całe dormitorium, był taki na siebie zły.

- Niech sobie jeszcze ten tępy łeb rozwali skoro nie potrafi nim myśleć - po raz kolejny moja przyjaciółka prychnęła.

- On bardzo chce porozmawiać z Lily - powiedział nagle na co mnie zacisnęło się gardło.

Nie chcę go widzieć!

- Nie ma mowy! - syknęła Dor - Ty widziałeś jak ona wygląda?! - Syriusz westchnął.

- Jak tylko się o tym wszystkim dowiedział to chciał tu przyjść, ale z Lunatykiem i Peterem jakoś go odwodziliśmy od tego pomysłu, ale w kółko nie damy rady - powiedział i wydawało mi się, że przytulił Dorcas.

- I niby co ten idiota chce jej powiedzieć? Możesz mu przekazać ode mnie, że Lily nie chce go widzieć - powiedziała - a jak tylko się tu pojawi to dostanie ode mnie drętwotą w ryj.

- Kiedyś i tak będą musieli o tym porozmawiać - mruknął Łapa.

- Lily stanie do tej rozmowy odkochana. Jeszcze dzisiaj zaczniemy operację pod tytułem "Odkochać się w Potterze" - rzuciła wściekle Dorcas.

Łzy mi się cisnęły do oczu, a serce bolało niemiłosiernie.

- Idę zobaczyć czy Lunio go nie rozszarpał - powiedział i chyba pocałował Dorcas.

Moja przyjaciółka weszła do pokoju i szybko jeszcze pobiegła do łazienki załatwić swoją potrzebę.

Gdy wyszła skierowała się w moją stronę z delikatnym uśmiechem, ale wtedy rozniosło się głośne i energiczne pukanie do drzwi. Spojrzałyśmy na siebie, a ona zatrzymała się w półkroku. Moje serce przyśpieszyło, bo wiedziałam kto to może być. Dor odwróciła się i otworzyła drzwi tak, żeby nie było mnie widać.

- Muszę nią porozmawiać - jego głos zadzwonił mi w uszach i momentalnie poczułam łzy w oczach.

- Ja nie żartowałam z tą drętwotą parszywy gnoju - syknęła, a jej oczy zwęziły się jak u węża.

- Dorcas proszę, wpuść mnie - powiedział pewnym siebie tonem.

Spojrzała na mnie, zaczęłam kręcić głową na nie, a gorące łzy słynęły mi na policzki. Podniosła wzrok ze mnie z powrotem na Pottera i pokręciła głową.

- Ona nie chce Cię widzieć Potter - powiedziała i chciała zamknąć drzwi, a zatrzymał je ręką.

- Muszę z nią porozmawiać - nie ustępował.

- Potter cholera, czego Ty nie rozumiesz? - czarnowłosa zdenerwowała się - co Ty niby chcesz jej takiego powiedzieć? Straciłeś u niej szansę, więc odwal się i przestań ją ranić.

Siedziałam jak na szpilkach bojąc się, że wejdzie tu siłą, więc na wszelki wypadek przygotowałam się do ucieczki w stronę łazienki, otarłam łzy i zaczęłam liczyć do dziesięciu by się uspokoić.

- Dorcas... - zaczął.

- Nie idioto, bzykałeś inną laskę, a dzień wcześniej obściskiwałeś i rozbierałeś się - zaznaczyła - z Lily, odwaliłeś więc teraz po prostu odpuść i daj jej spokój - i zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.

Dziękowałam jej za to.

Gdy do mnie podeszła od razu porwała mnie w ramiona i pozwoliła się wypłakać. Płakałam głośno szlochając i wyzywając Pottera od najgorszych epitetów jakie na chwile obecną przyszły mi do głowy dając przy tym upust swoim uczuciom, wiedziałam, że dzięki temu poczuję się lepiej.

Po czterdziestu minutach do dormitorium wpadła Ann z jedzeniem w pudełkach.

- W końcu! Co tak długo? Umieram z głodu! - Dorcas wstała jej pomóc i wszystko położyły na moje łóżko.

- Yyymm - Ann podrapała się po swoich blond włosach i rzuciła nam dziwne spojrzenie - dlaczego Potter siedzi pod naszym dormitorium? - zapytała.

- Jak to? - wydukałam przyswajając daną informację.

- Powiedział, że nigdzie się nie ruszy dopóki Lily z nim nie porozmawia - powiedziała i spojrzała na mnie wzrokiem, który wyrażał chyba współczucie.

Serce mi stanęło.

- Nie chcę - powiedziałam starając się ogarnąć roztrzęsiony lekko głos.

Jamesie Potterze zraniłeś mnie strasznie więc teraz łaskawie weź się odczep.

- Pff, skoro chce tak grać, okej. I tak się dzisiaj nigdzie nie wybieramy, więc niech sobie tam siedzi do swojej usranej śmierci - Dorcas otworzyła pudełeczko i zaczęła jeść sałatkę jakby nigdy nic.

- W sumie racja i tak tym sposobem nic nie wskóra - Ann poszła w jej ślady.

O Merlinie, zdałam sobie sprawę, że Potter musiał usłyszeć mój płacz i wyzwiska, skoro tam siedział. W gardle poczułam ucisk wstydu.

- Lily, zjedz choć trochę - Dorcas podała mi jedno pudełko, ale ja naprawdę nie miałam ochoty.

- Naprawdę nie mam ochoty - wydukałam i zakryłam głową twarz.

Do dupy z tym wszystkim.

Do dupy z Jamesem Potterem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro