Rozdział 9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 a/n; przepraszam za kolejne opóźnienia, ale w sobotę miałam zawalony cały dzień i dodanie rozdziału mi umknęło, a potem była ta cała afera z wyciekiem danych i po prostu miałam dość wattpada :') i hope you understand

***

Złamane serce nie jest czymś, z czym można poradzić sobie od tak. Nikt nie był w stanie odkochać się w pięć minut... i Jeongin był tego świadomy.

Kiedy jednak Hyunjin poprosił go, by pomógł mu się odkochać jak najszybciej, płacząc i dusząc się, wciąż nie mogąc złapać oddechu, młodszy zapragnął, by ten proces trwał te pięć minut.

Ostatnio robił wszystko, by odsunąć myśli chłopaka od Sooyeon. We wtorek, dzień po tym, jak Hwang wyznał dziewczynie swoje uczucia, Jeongin poprosił swoją mamę, żeby mógł nie iść do szkoły. Tamten dzień był piękny: słońce świeciło wesoło, na niebie pływało tylko kilka białych obłoków, a temperatura nie była zbyt wysoka. Szczerze powiedziawszy, szkoda było spędzić taki dzień w szkole, chociaż wiedział, że nie powinien opuszczać zajęć.

Ale było warto. Naprawdę było warto nie pójść na te kilka lekcji, żeby móc zobaczyć uśmiech na ustach Hwanga choć na kilka sekund.

Był początek maja, więc niektóre wiśnie zaczęły już przekwitać. Alejki w parku były pokryte wciąż spadającymi płatkami, które Jeongin co jakiś czas łapał kilka w dłonie, po czym dmuchał na nie tak, by pofrunęły w stronę Hyunjina. Starszy uśmiechał się wtedy i próbował złapać kwiaty, by potem zrobić to samo, co jego przyjaciel i zaśmiać się głośno.

To było odrobinę dziecinne i może nawet głupie, ale działało i tylko to się liczyło.

Spędzili tak kilka godzin, głównie milcząc, jedynie od czasu do czasu rozpoczynając krótką i niezobowiązującą rozmowę. Jeongin bardzo martwił się o swojego przyjaciela i miał nadzieję, że z czasem zacznie czuć się lepiej. Czuł, że nie jest dobry w pocieszaniu, obiecał sobie, że będzie starał się ze wszystkich sił. Mógł zrobić dla niego chociaż tyle, prawda? W tamtym momencie naprawdę nie liczyło się to, jak bardzo cierpiał przez nieszczęśliwą miłość. On po prostu pragnął, by Hyunjin nie musiał długo tego przeżywać.

Wiedział, że w ten sposób ranił samego siebie. Naprawdę bardzo wyraźnie odczuwał ten ból w sercu, który stale przypominał mu, że Hwang widzi w nim tylko i wyłącznie przyjaciela.

Ale skoro wciąż był jego przyjacielem, chciał dać z siebie wszystko.

Hyunjin mógłby siedzieć w parku do zachodu słońca i pewnie jeszcze do świtu, jeśli nie dłużej. Jeongin pamiętał, jak któregoś razu starszy zrobił coś podobnego, bo był bardzo smutny i nie miał siły na nic, więc nie miał zamiaru ryzykować i siłą zaciągnął go w stronę knajpki w godzinach obiadowych. Hwang szedł powoli, jakby energia uchodziła z niego przy każdym kolejnym kroku. Szczerze powiedziawszy, Yang był trochę przerażony. Bał się, że Hyunjin zaraz zemdleje na środku ulicy, dlatego trzymał go mocno za ramię.

Tamtego dnia naprawdę wydawało mu się, że opiekuje się swoim młodszym bratem, a nie starszym kolegą z klasy. To było naprawdę... dziwne. Dotychczas to właśnie on był tym, którym się zajmowano, czasami nawet traktowano go jak małe dziecko, a hyungiem był tylko dla swojego kilkuletniego braciszka. Czuł się w nowej roli co najmniej dziwnie; nie było jednak czasu i miejsca na jakiekolwiek narzekanie.

Kiedy słońce zaczęło zachodzić, odprowadził chłopaka do domu. Sam jednak nie wrócił do swojego mieszkania od razu — po tak długim dniu po prostu potrzebował długiego spaceru.

Nie był pewien, ile czasu spędził, chodząc po mieście, wielokrotnie zbaczając z drogi prowadzącej do domu. Jego umysł był zbyt zajęty ogromem myśli, by przejmować się czymś tak błahym. Był zbyt zdezorientowany tym wszystkim, żeby skupić się na upływie czasu.

Było tak wiele sprzeczności, przez które momentami zapominał, jak się oddycha. Z trudem był w stanie powtarzać sobie, że to w porządku, że da radę. Momentami naprawdę nie dawał.

Tydzień później umiał już ignorować ból w sercu do tego stopnia, że nauczył się z nim normalnie funkcjonować. Cóż, najwidoczniej chęć pomocy Hyunjinowi i miłość do niego przyćmiewała cierpienie. Przynajmniej częściowo.

Jeongin westchnął głośno, sprawdzając godzinę w telefonie. Zaproponował Hwangowi spacer, by uspokoić go trochę przed jutrzejszymi nagraniami, ale chłopak spóźniał się już kilka minut. Yang miał nadzieję, że przyjaciel nie zapomniał o umówionym spotkaniu lub nie udawał, że zapomniał. Młodszy wiedział, że to sobotnie popołudnie będzie ciężkie dla Hyunjina. Chciał dodać mu otuchy, uspokoić jego nerwy i zrobić wszystko, by nie przejmował się tym nadmiernie.

Podniósł głowę i rozejrzał się po okolicy. Był spokojny, piątkowy wieczór, a na ulicach było pełno ludzi. Każdy z nich gdzieś się spieszył; Jeongin zawieszał wzrok na kolejnych przechodniach, zastanawiając się, czy oni, zupełnie jak on, cierpią lub cierpieli z powodu nieodwzajemnionej miłości. Czy znaleźli kogoś, kto też ich kocha? Czy odkochali się i ponownie zakochali, czy może wciąż cierpią w ciszy? Czy dla nich szczęście ukochanej osoby też jest ważniejsze od ich własnego?

Te i wiele innych pytań przemykało przez umysł chłopaka, który nie zorientował się, że jego przyjaciel już przyszedł. Hyunjin wyrwał go z zamyślenia chrząknięciem i delikatnym pociągnięciem za rąbek koszulki.

Spojrzał na niego i zamrugał, dopiero po kilku sekundach orientując się, że Hwang znajduje się obok niego.

— Przyszedłeś — odchrząknął Jeongin, czując jak atmosfera robi się trochę... napięta.

Hyunjin po prostu przytaknął, nie odzywając się. Miał spuszczoną głowę, a na jego twarzy malowała się powaga, jakby ukrył każde pozytywne uczucie głęboko w swoim sercu, zamknął je i wyrzucił klucz.

Przygryzł wargę.

— Możemy zostać u ciebie albo pójść szybko do mnie. Nie musimy nigdzie chodzić-

— Jest w porządku — mruknął starszy, wciąż wbijając wzrok w chodnik. — Po prostu... — westchnął głęboko, podnosząc głowę i patrząc na poszarzałe niebo. — Nie wiem, jak będę w stanie nagrać ostatnią scenę — wyznał, przymykając oczy.

Młodszy przez chwilę po prostu mu się przyglądał, próbując wymyślić, jak dodać przyjacielowi otuchy. Bał się, że ponownie stanie się bezużyteczny, nie umiejąc zrobić dla niego nawet tego...

— Może ja to zrobię za ciebie? — zaproponował, przygryzając wargę.

Hyunjin spojrzał przyjacielowi w oczy.

— Nie, ja... — głos uwiązł mu w gardle. — Ja muszę to zrobić. Ja...

— ...inaczej nigdy nie będziesz w stanie przestać jej kochać — dokończył za niego Jeongin. — Jeśli będziesz unikał jej tak samo, jak przez ostatni tydzień, nic z tego nie wyjdzie.

Starszy przytaknął powoli, chowając ręce w kieszeniach bluzy.

— Możemy... się przejść? Nie wiem, chodźmy zjeść tteokbokki, zaraz oszaleję, jeśli dalej będę przypominał sobie tamten dzień...

Yang złapał go za ramię i bez słowa zaczął prowadzić w stronę ulicy, gdzie znajdowała się jedna z ich ulubionych knajpek.

I chociaż Jeongin zapewne nie usłyszał cichego „dziękuję" z ust Hyunjina, starszy miał nadzieję, że chłopak wie, jak bardzo był mu wdzięczny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro