Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pierwszy dzień zdjęć był wykańczający już przez sam fakt, że odbywały się w sobotę. Nie był pewien, czyj był to pomysł; zresztą, czyj by nie był, i tak by mu się nie spodobał.

Z drugiej strony jednak wiedział, że sobota to najlepszy moment, by nagrywać. Korytarze i sale lekcyjne były puste, to samo z boiskiem, więc mieli naprawdę wiele możliwości i wolną rękę. Nauczyciel pozwolił im przygotowywać projekt w weekendy, musieli tylko upewnić się, że zostawią wszystko tak, jak zastali i oddadzą klucze do pracowni woźnemu.

Oparł się plecami o słupek i zaczął przeglądać scenariusz. Seungmin bardzo się postarał i napisał go w zaledwie trzy dni, a przedwczoraj przekazał go aktorom, by zaczęli uczyć się swoich kwestii. Na szczęście nie było ich dużo, bo film był krótki i w niektórych momentach skupiał się na obrazie, nie na dźwięku, więc dialogi były zbędne.

Mruczał pod nosem swoje kwestie, przesuwając wzrokiem po reszcie grupy. Chłopcy, którzy zajmowali się dźwiękiem, oświetleniem i całą resztą, krzątali się to tu, to tam, ustawiając sprzęt i ustalając coś między sobą. Nieco dalej, Minho i Sooyeon siedzieli na ławce i rozmawiali żywo, być może ćwiczyli dialog. Zauważył też czyjąś nogę, która wystawała zza słupka. Z tej perspektywy Jeongin nie był w stanie zobaczyć, do kogo należy, chociaż miał już pewne podejrzenia.

Ruszył powoli w tamtą stronę, zwijając scenariusz w rulon. Nagle zobaczył Hyunjina siedzącego naprzeciwko chłopaka i dziewczyny, który trzymał na kolanach kamerę.

Od razu widać, że zjada go zazdrość, zauważył w myślach, przygryzając wargę.

Podszedł do nich, mruknął ciche przywitanie i usiadł obok Hwanga. Od razu poczuł, że chłopak jest zdenerwowany; zobaczył też, jak zaciska palce na rączce kamery do tego stopnia, że jego kłykcie pobielały.

W tamtym momencie serce Jeongina nie wiedziało, co powinno czuć. Smutek, że Hyunjin cierpi przez nieodwzajemnione uczucie czy szczęście, że może być obok niego?

Jego serce zadrżało niespokojnie. Poczuł, jak robi mu się gorąco, a oddech przyspiesza...

— Innie, nauczyłeś się wszystkich swoich kwestii na dzisiejsze nagrania? — zapytała nagle Sooyeon.

Yang podniósł na nią wzrok i zamrugał kilka razy. Dopiero po chwili dotarło do niego pytanie, wcześniej był zbyt skupiony na tym, jak zaczął się czuć; odchrząknął.

— Tak. — Przygryzł wargę, mając nadzieję, że dziewczyna nie zobaczy, jak drżał. A był prawie pewien, że prędzej ona to zobaczy, niż któryś z chłopców. — A ty?

— Też, mam nadzieję, że uda nam się nagrać wszystko bez większych problemów — uśmiechnęła się szeroko. — Hyunjin, powodzenia w nagrywaniu — powiedziała, a Jeongin widział kątem oka, jak chłopak się wzdryga.

Hwang spojrzał na nią, jednak nic nie powiedział, jedynie przytaknął. Yang poczuł delikatne ukłucie w sercu. Dobrze wiedział, co to oznaczało; znał Hyunjina zbyt dobrze, by wiedzieć, że zachowywał się tak, kiedy ktoś go zranił lub zdenerwował. A Sooyeon, rozmawiając z Minho i nie odzywając się do Hwanga, zraniła go nieświadomie.

Wydawało mu się, że dziewczyna dostrzegła smutny wyraz twarzy chłopaka i chciała coś powiedzieć, ale nagle usłyszeli krzyk Chana, który oznajmił, że są gotowi, by zacząć nagrywać.

Westchnął głośno i wstał z ławki. Chciał mieć to już za sobą.

***

Nagranie pierwszych scen poszło im dość szybko i bez większych problemów. Co prawda musieli zrobić kilka powtórek, bo czasem w kadrze znalazł się mikrofon albo ktoś zająknął się podczas recytacji swojej kwestii.

Robiło się już późno, więc zdecydowali, że nie opłaca się przenosić sprzętu na miejsce, w którym mieli nagrywać kolejne sceny, dlatego zaczęli wszystko sprzątać. Każdy był już zmęczony, więc nikt się nie ociągał. Wszystko szło sprawnie, do tego stopnia, że nawet Jeongin zapomniał zerknąć na Hyunjina.

Gdy to zrobił, poczuł ucisk w sercu.

Nie pamiętał, kiedy ostatni raz zobaczył tak smutne oczy Hyunjina. Chociaż stał daleko, był w stanie zobaczyć, jak wiele bólu kryło się w tych pięknych, brązowych tęczówkach.

W tamtym momencie po prostu pragnął do niego podejść i mocno go przytulić, nie zważając na resztę grupy. Tylko tego chciał — sprawić, by chłopak poczuł się choć odrobinę lepiej.

Zanim zdążył pomyśleć, ruszył w jego stronę. Stanął obok i wyciągnął rękę, którą chciał położyć na ramieniu starszego, ten jednak zabrał ją gwałtownie.

— Hyung-

— Zostaw — mruknął ostro Hyunjin i wyminął chłopaka, szturchając go lekko ramieniem.

Jeongin stał przez chwilę w miejscu, wbijając półprzytomny wzrok w przestrzeń.

Chciałem tylko pomóc.

***

Naprawdę chciałem tylko pomóc, pomyślał, wbijając wzrok w buty. Wszyscy już poszli, to samo zrobił Jeongin. Tak właściwie, to zrobił to dopiero, gdy Sooyeon podeszła do niego i zapytała, czy wszystko w porządku, bo dłuższą chwilę stał w bezruchu ze smutną twarzą. Zapewnił ją szybko, że po prostu się zamyślił i chwilę później znalazł się poza terenem szkoły.

Miał wrażenie, że gdyby jeszcze ktoś go o to zapytał, mógłby nie wytrzymać. Już teraz wciąż przygryzał policzki od środka, by odgonić swoje myśli od tamtego wydarzenia.

Powoli się ściemniało; słońce prawie zaszło, a niebieskoszare niebo pokryte było ciemnymi chmurami. W powietrzu unosił się zapach sobotniego popołudnia w centrum miasta, a to wszystko, włącznie z nadchodzącym deszczem, kojarzyło mu się z dniem, w którym jego serce prawie się zatrzymało.

Wtedy jeszcze nawet nie przypuszczał, że może czuć do Hyunjina coś więcej, niż przyjaźń.

To również była sobota, z tą różnicą, że tamtego dnia Yang chciał spędzić cały wolny czas w domu. Kiedy jednak dostał krótką wiadomość z propozycją spotkania od swojego przyjaciela, nie zawahał się nawet na moment.

W tamtym czasie Hyunjin zaczął się od niego oddalać, więc każda możliwość, by chociaż porozmawiać, sprawiała, że rzucał wszystko. Wtedy po prostu myślał, że chłopak jest zajęty, może ma jakieś problemy, o których nie chciał mówić albo chce poświęcić więcej czasu na naukę.

Dobrze pamiętał, jak czuł to dziwne napięcie w żołądku, gdy czekał na Hwanga w umówionym miejscu. Dlaczego się stresował? Może to dlatego, że wiadomość, którą od niego dostał, brzmiała poważnie?

Zaczęli iść uliczką, z początku jedynie milcząc, dopiero później przerywając ciszę spontanicznymi pytaniami i zdawkowymi odpowiedziami, zupełnie, jakby już nie umieli ze sobą rozmawiać.

I to naprawdę łamało Jeonginowi serce. Bał się stracić Hyunjina. Zależało mu na nim, w końcu był jego przyjacielem — jak mógł myśleć inaczej?

Pamiętał, że kiedy starszy otworzył usta, by powiedzieć mu, dlaczego chciał się spotkać, zaczęło padać. Nagle z nieba spadły miliardy kropel, przez co ruszyli biegiem w stronę miejsca, w którym mogliby się schować.

Nie spodziewali się deszczu. Tak właściwie, to tamtego dnia nie spodziewali się wielu rzeczy.

Zanim dobiegli do sklepu, którego dach zakrywał schody, zdążyli już zmoknąć. Jeongin zaśmiał się, żartując, że mama na niego nakrzyczy, jeśli się przeziębi. Gdy nie otrzymał żadnej reakcji od przyjaciela, skierował na niego swój wzrok. Przez kilka sekund patrzył na niego jak zahipnotyzowany, kiedy chłopak przeczesywał mokre włosy; kilka kropel spadło na jego twarz.

— Muszę ci coś powiedzieć — głos Hyunjina brzmiał dziwnie. Był taki... chłodny. Obcy.

— Co? — zapytał niepewnie młodszy, czując, jak ponownie zaczyna się stresować.

— Sooyeon mi się podoba.

W tamtym momencie serce Jeongina o mały włos się nie zatrzymało. Było blisko, jednak z jakiegoś powodu wiedział, że nie może tak zareagować. Jakby gdzieś z tyłu głowy rozumiał, że to nieodpowiednie.

Odwrócił wzrok i w ciszy patrzył na deszcz, dziękując w duchu kroplom skapywającym z jego włosów, które w ten sposób ukrywały kilka pojedynczych łez płynących po policzkach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro