11. Co ja zrobiłem...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Michael

Matt nie musiał mnie długo namawiać, bo przyznałem mu rację. Zaproponowałem wspólne wyjście Jennie, Noah i Lauren. Noah jednak odmówił w imieniu swoim i swojej siostry, twierdząc, że Jen źle się czuje i woli zostać z nią w domu. Lauren za to, widząc wiadomość o treści „Chodź ze mną, napijemy się razem” była u mnie w domu szybciej, niż ja zdążyłem odczytać jej odpowiedź.

Mój nowy znajomy też nadal był ze mną. Wydał się być zauroczony moją przyjaciółką.

Lauren pod każdym względem była zupełnie normalna, ale na swój sposób ładna. Nie przejmowała się specjalnie swoją figurą, więc nie była jakoś bardzo szczupła, ale nadal całkiem zgrabna. Jej włosy były ciemne i obcięte na krótko, choć od jakiegoś czasu je zapuszczała. Bardzo ładnie wyglądała w zwykłej, białej bluzeczce bez ramion i prostych dżinsach.

– Matt Tuck – przedstawił się mężczyzna, podając dłoń mojej przyjaciółce.

– Lauren James, miło mi cię poznać – od razu chwyciła jego rękę i posłała mu ładny uśmiech. Jednak też wydała mi się odrobinę spięta.

Później dopiero podeszła do mnie i się przytuliła. Pocałowałem ją w policzek.

– Cześć, Lolly. Cieszę się, że pójdziesz z nami – powiedziałem, puszczając ją. – Świetnie wyglądasz.

– Dzięki i żaden problem. Nikt więcej? Tylko my we troje? Noah i Jen?

– Liczyłem na Noah, ale on chce zostać z siostrą w domu, więc tak. Tylko ty, ja i Matt. Mam nadzieję, że się polubicie.

Popatrzeli po sobie. Lauren zaczęła przyglądać się baczniej, podeszła bliżej, jakby nagle miała ze sobą niewidzialną linijkę...

– Po paru głębszych to nawet bym się przelizała – odpowiedziała żartobliwie, na co wybuchnąłem śmiechem.

Matt zachował powagę i podszedł do Lauren, robiąc to samo, co ona przed chwilą.

– Cóż. Ja ciebie brałbym nawet na trzeźwo – przyznał.

– Ale dlatego, że jestem ładna, czy dlatego, że jesteś na tyle zdesperowany, że chodzi o sam fakt, że jestem kobietą i mam wszystko na miejscu? – zapytała Lolly. Już po tej wymianie zdań wiedziałem, że się polubią.

– Oczywiście, że to drugie – odparł Matt. – Jak sobie wypiję, to będzie mi wszystko jedno, czy jesteś ładna, czy nie.

– Ej, dobra – pohamowałem ich. – Źle mi się tego słucha, naprawdę. Nie chciałem wiedzieć, jakie macie plany na później.

– Przynajmniej jakieś mamy, w przeciwieństwie do ciebie.

– Mój plan jest taki, żeby wejść, napić się, być w stanie załatwić sobie podwózkę do domu i pójść spać – odpowiedziałem. – Nieważne. Chodźmy.

Lauren szła spory kawałek przed nami, pozwalając nam swobodnie rozmawiać.

– Niezła jest – ocenił, ściszając głos na tyle, żeby dziewczyna nie mogła nas usłyszeć.

– Widzę, że ci się spodobała, skoro już planujesz się z nią przespać...

– I tak zrobię, zobaczysz.

– No właśnie wolałbym tego nie widzieć – odpowiedziałem, po czym wziąłem do ręki telefon. Zdecydowałem się go wyłączyć, żeby nie odwalić nic głupiego i schowałem go do kieszeni.

Zerknąłem też, ile mam kasy w portfelu. Cóż. Biorąc pod uwagę moje zdolności do wydawania pieniędzy w pubach, albo wrócę kompletnie pijany, albo będę stawiać alkohol także swoim przyjaciołom. Tudzież jakaś laska wpadnie mi w oko, różnie z tym bywało na imprezach.

Matt popatrzył mi przez ramię.

– Wiesz, że zrobiłeś błąd?

– Wiem, ale nic na to teraz nie poradzę. Zresztą. Pieprzyć to – mruknąłem, wkładając portfel do kieszeni.

Na miejscu byliśmy za chwilę. Ledwie Lolly pojawiła się przy barze, podniosła rękę do góry.

– Trzy shoty poproszę!

Natychmiast podano jej to, o co prosiła. Podniosła swój kieliszek i zwróciła się do mnie i do Matta.

– A wy na co czekacie? Chodźcie!

Podeszliśmy do baru i wszyscy razem opróżniliśmy swoje kieliszki. Gorycz alkoholu szybko została zastąpiona przez przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele. Stwierdziłem, że właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, żebym sobie pozwolił wypić nieco więcej, chociaż już wcześniej wraz z Mattem opróżniliśmy pół butelki whisky, więc niewiele było już nam potrzebne.

Nie miałem nawet ochoty wyjść na parkiet zatańczyć, choć moi przyjaciele wychodzili tam co chwila, pomiędzy kolejnymi porcjami alkoholu. Ja w zamian wyszedłem na zewnątrz, zastanawiając się, czy może znajdzie się ktoś, kto zechce poratować szlugiem.

Przy barierce na schodach stała dziewczyna paląca papierosa. Stwierdziłem, że zapytam. Może przy okazji porozmawiamy?

– Przepraszam... – zacząłem, czekając, aż dziewczyna się odwróci.

– Słucham? – usłyszałem niski, ale ładny, kobiecy głos. I aż nagle nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

Kobieta była przepiękna! Wysoka, szczupła, zgrabna... Jej włosy były długie, czarne i kręcone, a oczy... Jej oczy miały taki sam kolor, jak oczy mojej ukochanej Aaliyah! Zaczepiona przeze mnie dziewczyna jednak była od niej zupełnie inna. Biła od niej elegancja i zmysłowość. Kompletnie inaczej, niż u uroczej Ally.

– Mogę cię prosić o papierosa? – zapytałem, gdy minął mi pierwszy szok po zobaczeniu kobiety.

– Jasne – odpowiedziała, wyciągając w moją stronę pudełko i zapalniczkę. – A co, własne się skończyły?

– Na co dzień nie palę, a wyjście dzisiaj w ostatniej chwili zaproponował mi kolega, więc nie miałem w ogóle przy sobie – odpowiedziałem. – Ogólnie to jestem Michael – przedstawiłem się, wyciągając dłoń do nieznajomej.

– Charly – odpowiedziała krótko dziewczyna. – Miło mi cię poznać, Michaelu. Nie widziałam cię tutaj nigdy wcześniej, a jestem tutaj co tydzień od jakiegoś czasu...

– Od dłuższego czasu nie chodziłem do baru. Nie miałem ochoty, dzisiaj znajomy wyciągnął mnie z domu, ale ostatecznie przystawia się do mojej przyjaciółki, a mnie ma głęboko w poważaniu.

– Świetnie, w takim razie chętnie dotrzymam ci towarzystwa – ucieszyła się dziewczyna.

Czułem się coraz bardziej zauroczony jej anielską urodą. Na miłość boską, Michael, twoja najlepsza przyjaciółka leży w szpitalu, a ty oglądasz się za innymi...

Jednak gdy razem wypiliśmy kilka kolejek, moje podejście zmieniło się w „a, pieprzyć to” i coraz bardziej coś trącało mnie i Charly do siebie. Wtulała się we mnie, mruczała coś do ucha, nie protestowała, gdy ją obejmowałem... Lauren i Matta dawno straciłem z oczu. Zdawało się, że wprowadzali w życie swój plan.

Ja zajmowałem się moją towarzyszką. Znów byliśmy na zewnątrz, z racji, iż tam było mniej ludzi. Ja siedziałem na ławce, a dziewczyna na moich kolanach. Pozwalała, żebym trzymał dłoń pod jej bluzką, na jej nagim ciele. Ona opierała się o mnie tak, że czułem jej włosy pod moim podbródkiem. Poczułem, jak odchyla głowę.

– Coś się stało? – zapytałem.

– Chcę coś zrobić, ale nie wiem, czy będzie ci to odpowiadać – odpowiedziała kobieta i podrapała mnie paznokciami po karku.

– Śmiało, Charly – zachęciłem. – Rob, co chcesz.

A ona zrobiła coś, czego się nie spodziewałem.

Szybko przysunęła się do mnie i złączyła nasze wargi ze sobą. Nie spodziewałem się tego, ale odwzajemniłem jej pocałunek. Całowała chciwie i zachłannie, jakby jej tego brakowało. Mnie w sumie też, choć Charly nie udało się zażegnać tego braku.

Ale korzystałem, ile się dało. Piękna kobieta sama zainicjowała pocałunek. Pozwalała mi absolutnie na wszystko. To dlaczego miałbym się ograniczać?

Ona też szła na żywioł. Aż poczułem, że jej palce wędrują do guzików mojej koszuli...

– Charly – szepnąłem, przerywając na moment pocałunek.

– Przepraszam, ja tylko...

– Nie masz za co – położyłem palec na jej ustach. – Chciałem zapytać, czy nie możemy po prostu pójść do mnie.

Nie wiem, skąd mi się wzięła ta propozycja. Przyszła nagle, nie chciałem się rozdzielać z tą dziewczyną...

– Oczywiście, że możemy – odpowiedziała kobieta.

Zdecydowałem się zamówić taksówkę, żeby szybciej być na miejscu.

W domu kontynuowaliśmy to, co zaczęliśmy w barze. Charly nie ustępowała nawet na moment. Cały czas była taka, jak na początku. Aż w końcu, gdy miałem dosyć tych podejść, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Nie było sensu się rozdrabniać.

Piękna, młoda dziewczyna doskonale pomogła mi przez chwilę poczuć się lepiej. Została u mnie całą noc, odwieźć ją miałem rano, choć nie byłem pewien, czy będę w stanie...

*****

Zdecydowanie nie byłem. Gdy rano się obudziłem, byłem w szoku, że leżę w łóżku i obejmuję nieznajomą dziewczynę. Co gorsza – oboje nie mieliśmy na sobie absolutnie nic. Kurwa, znowu to samo.

Chwilę zajęło mi przypomnienie sobie, co się wydarzyło. Przypomniałem sobie, że byłem zauroczony piękną Charly i pół imprezy spędziłem na całowaniu się z nią, aż w końcu akcja przeniosła się do mojej sypialni. Brawo, Michael, bądź z siebie dumny.

– Gdzie ja jestem? – usłyszałem nieprzytomny, kobiecy głos.

– Tam, gdzie wczoraj wieczorem – odpowiedziałem. – Cóż. Wygląda na to, że świetnie się razem bawiliśmy.

Dziewczyna chwilę próbowała sobie coś przypomnieć.

– Tak... Ja już pójdę – powiedziała tylko, szybko wychodząc z łóżka, po czym włożyła na siebie swoje ubrania i wyszła.

Zawiesiła tylko wzrok na zdjęciu Ally. Bez wątpienia pomyślała, że jesteśmy parą...

Nie zdążyłem nawet zaproponować jej podwózki. Tak nagle, jak się pojawiła, tak nagle zniknęła.

Wziąłem do ręki telefon, próbując zignorować okropny ból głowy. Całe szczęście, była sobota, mogłem sobie pozwolić na umieranie. Ledwie włączyłem internet, zasypały mnie wiadomości od Lauren i Matta.

Michael? Gdzie jesteś?

Odbierz ten cholerny telefon

Mickey, zaczynam się bać

Pierdzielę to. Wracasz do domu z buta.

A, dobra. Matt mówi, że pojechałeś gdzieś z jakąś laską, w takim razie odpisz mi rano.

Ej, Michael, co to za laska? Znasz ją w ogóle?

Ty, ale ona ładna jest...

EJ GDZIE TY Z NIĄ JEDZIESZ? Jutro rano proszę mi opowiedzieć...

Odpisałem im obojgu wiadomością o jednej treści:

Żyję.

Czułem się fatalnie. Nie tylko ze względu na fakt, że nie miałem siły nawet wstać z łóżka, ale też z powodu tego, co się stało. Przecież ja nawet nie znałem tej dziewczyny...

Zwlokłem się z łóżka i poszedłem do łazienki, gdzie wziąłem chłodny prysznic. Z lekka mnie to ożywiło.

Już brałem do ręki filiżankę i niosłem ją do ekspresu, gdy dotarło do mnie, że kawa w moim stanie będzie co najmniej złym pomysłem. Nie chcąc osobno wstawiać wody na herbatę, ostatecznie zrobiłem sobie kakao.

To był pierwszy dzień od prawie dwóch miesięcy, kiedy kompletnie nie miałem ochoty wsiąść w samochód i jechać zobaczyć, w jakim stanie jest LeeLo. Chciałem tylko poużalać się nad sobą i wyzywać się od dupków i skończonych idiotów. Wiedziałem, że gdyby Aaliyah była tutaj, byłoby jej naprawdę przykro. Kurwa, Michael, bądź teraz z siebie dumny.

Odczytałem nową wiadomość od Lauren.

To, że żyjesz jest kwestią bezsporną. A jak się czujesz?

Podle. I fizycznie, i psychicznie.

Matt mówił coś o jakiejś dziewczynie...

I właśnie to z jej powodu. Nieważne. Mam nadzieję, że Ty i Matt dobrze się razem bawiliście.

Nawet nie wiesz, jak bardzo! Później Ci wszystko opowiem. Póki co jestem w drodze do szpitala. Chcę trochę pobyć z Aaliyah.

Świetnie! Ja dzisiaj się tam niestety nie wybieram, ale ufam, że wszystko w porządku. Znaczy, no. Względnie w porządku. Do później.

Odłożyłem telefon i upiłem łyk słodkiego, czekoladowego napoju. Cholera. Nigdy więcej żadnych imprez. Nie bez nadzoru Ally. Przy niej to na pewno by się nie zdarzyło...

Nagle drzwi do domu się otworzyły. Aż się wzdrygnąłem, ale poszedłem zobaczyć, kto to, choć znałem odpowiedź.

– CZY TY ZA KAŻDYM PIEPRZONYM RAZEM MUSISZ WCHODZIĆ DO MOJEGO DOMU JAK DO SIEBIE?!

– Też się cieszę, że cię widzę, Mike – odpowiedział Matt. – Coś mi mówi, że grubo sobie wczoraj zabalowałeś...

– Nic mi nie mów – odpowiedziałem, idąc do kuchni, żeby dokończyć swoje kakao. – W tej szafce masz kubki, na blacie stoi ekspres, możesz sobie zrobić kawę, kakao czy co tam uważasz. A jak chcesz herbatę, to bardzo mi przykro, ale też musisz zrobić sobie sam, bo naprawdę nie mam siły.

Muzyk poszedł po najniższej linii oporu, przelewając do kubka wodę z butelki.

– Co to była za dziewczyna wczoraj? – zapytał, siadając na przeciwko mnie.

– No właśnie najgorsze jest to, że właściwie to sam nie wiem – westchnąłem. – Kurwa, wystarczyła chwila, a przelizałem się z nieznajomą laską na imprezie... Niżej już chyba nie mogłem upaść.

– Michael, uspokój się. Byłeś pijany.

– I co z tego? Nie mogę zrzucić całej winy na alkohol.

– Jestem pewien, że na trzeźwo nie dopuściłbyś do takiej sytuacji. Ja w ogóle ci się nie dziwię, widziałem, że dziewczyna była naprawdę ładna...

– Nie była nawet w połowie tak ładna jak kobieta, którą kocham ponad życie – odpowiedziałem.

– Nie wyrzucaj sobie tego. Naprawdę. Jesteś jeszcze młody. Masz prawo popełniać błędy. Wiesz już, że popełniłeś głupstwo, więc nie sądzę, żebyś zrobił to kolejny raz...

Odłożyłem kubek.

– A jak bawiłeś się z Lauren? – zapytałem, mając dosyć użalania się nad sobą.

– Zajebiście – odpowiedział Matt i naprawdę wyglądał na zadowolonego. – Dlaczego nie mówiłeś mi wcześniej, że masz taką fajną znajomą?

– Mam nawet dwie – zauważyłem. – Ale cieszę się, że ty i Lolly się polubiliście...

– Powiem ci więcej. Chcę poznać ją lepiej i będę dążył do tego, żeby się z nią choćby zaprzyjaźnić – jego ton był wyjątkowo poważny.

Cóż. Spodziewałem się tego. Wiedziałem, że oboje wpadli sobie w oko, polubili się... Mattowi na pewno chodziło też o coś więcej... Miało szansę. Bez wątpienia.

– Trzymam kciuki. Myślę, że bylibyście fajną parą – powiedziałem.

On mógł startować do swojej wybranki serca w każdej chwili. A ja? Ja musiałem czekać, aż los pozwoli mi znów choćby ją zobaczyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro