15. Przygotowanie studio.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Michael

– Okej. W tym miejscu postawimy biurko, a tam ogarniemy tą klatkę do nagrywania wokalu.

Zorganizowanie prywatnego studia nagraniowego było jednym z moich największych priorytetów na ten moment. Wprawdzie obawiałem się, że okaże się to trudne, jednak Matt i Noah ledwie usłyszeli o moich planach, zaproponowali pomoc, dzięki czemu zmieniło się to w świetną zabawę.

Ally ich nie widziała. Było dosyć wcześnie rano, gdy wychodziłem z sypialni, jeszcze mocno spała. A z racji iż wygłuszenie udało mi się zrobić już wcześniej, mogliśmy wszystko robić, nie martwiąc się o to, czy ją obudzimy.

Urządzałem go na niezagospodarowanym do tej pory poddaszu. Doszedłem do wniosku, że tam będzie najlepiej – duża, wolna przestrzeń, na wszystko było miejsce, mogłem sobie pozwolić na więcej sprzętu, a tym samym – więcej możliwości obróbki nagrań, co wpływało na profesjonalizm studio. A nie chciałem w żaden sposób odbiegać jakościowo od miejsca, w którym do niedawna pracowałem.

– Ja bym jednak wygospodarował miejsce na wokal gdzieś tam – Matt wskazał na przeciwległy kąt pomieszczenia. Noah go poparł.

– Też tak sądzę. Tam będzie lepsze dojście, i prawdopodobieństwo, że ktoś potknie się o kabel byłoby niemal zerowe...

– Róbcie, co chcecie. To wy dwaj będziecie tam chodzić, nie ja – machnąłem ręką. Moi przyjaciele tylko na siebie popatrzeli i zaczęli nosić kartonowe pudełka ze szklanymi elementami w wybrane przez siebie miejsce.

Matt i Noah wprawdzie oboje byli muzykami metalowymi, ale niesamowicie się między sobą różnili, choćby wyglądem. Matt miał znacznie mniej tatuaży, ale zwykle nosił czarne, skórzane kurtki i przetarte dżinsy, z kolei Noah zawsze był ubrany, jakby za moment wychodził na randkę. Aż go podziwiałem. Zgłupiałbym, gdybym dzień w dzień miał zakładać białą koszulę. Przecież tym idzie się znudzić.

Noah mimo iż był z nas najmłodszy, bo liczył sobie ledwie dwadzieścia trzy lata, bez wątpienia był najbardziej dojrzały i najpoważniejszy. Być może dlatego, że był bardzo młody, zaczynając karierę, już wtedy zdecydował się wraz z ukochaną siostrą zamieszkać z dala od rodziców i musiał szybko dorosnąć... Od siedemnastego roku życia tak naprawdę matkę zastępowała mu bezwzględna, nieustępliwa menadżerka. Noah utrzymywał, że ją lubi, ale nie sądziłem, żeby mówił prawdę. Panna Clarke nie dawała się lubić. Całe szczęście, że dawno nie miałem z nią do czynienia.

W czasie, gdy panowie, zastanawiając się na głos i soczyście przeklinając próbowali złożyć mikrofon, ja skręcałem biurko, na którym miał stanąć mój laptop z programami do realizacji dźwięku. W przeciwieństwie do moich przyjaciół, ja byłem absolutnie cicho.

Gdy biurko w końcu było w całości, postawiłem je tam, gdzie zamierzałem i ogarnąłem wzrokiem całość.

– No i pięknie. Skończycie to dzisiaj, czy mam do was iść? – zwróciłem się do chłopaków i podszedłem do nich.

– Słuchaj, bo mamy problem – zaczął Matt, odsuwając się, żebym mógł zobaczyć. – Wszystko szło ładnie pięknie, tylko... Mikrofon się nie trzyma statywu.

Roześmiałem się.

– Nie wierzę, że dwóch facetów nie podołało zadaniu zamontowania mikrofonu na statywie. Jeszcze zrozumiałbym, jakbyście faktycznie nie mieli o takich rzeczach pojęcia. Ale, do cholery, jesteście muzykami. I to wokalistami... Z czego jeden z dwudziestoletnim stażem...

Ale faktycznie, statyw musiał być wadliwy, bo chwilę zajęło mi stabilne zamocowanie mikrofonu. Co nie zmieniało faktu, że mogli się nieco wysilić i bez problemu by to zrobili...

– Teraz to aż wam się boję dać jakąkolwiek poważniejszą robotę – zauważyłem.

– Dajesz. Najwyżej będziemy cię wołać – zaśmiał się Matt.

Wziąłem do ręki pudło pełne kabli i położyłem je na biurku.

– Wyjąć, rozplątać, posegregować i popodłączać – poleciłem. – Zostawiam was tu na moment samych, idę ogarnąć Ally, bo chyba już wstała – dodałem i nawet na nich nie spojrzawszy, wyszedłem.

Zszedłem po schodach piętro niżej i otworzyłem drzwi sypialni.

Ally istotnie już leżała z otwartymi oczyma. Ucieszyła się na mój widok.

– Cześć, mała – przywitałem się, od razu wyciągając do niej ręce, żeby ją wyjąć z łóżka. – Długo już tak leżysz?

Aaliyah spojrzała w bok, jakby przez moment o czymś myślała.

– Z pół godzinki? Zawołałam cię, gdy się obudziłam, ale wygląda na to, że mnie nie słyszałeś.

– Wybacz. Wzięliśmy się z chłopakami za sprzęt, a studio jest wygłuszone. Nie słyszałem cię.

– Ktoś tu jest? – zdziwiła się dziewczyna. – Tak wcześnie?

– Noah i Matt przyszli mi pomóc. Ciężko im to idzie, ale doceniam chęci – zaśmiałem się. – Dobra. Najpierw śniadanie, czy najpierw cię ogarnąć?

– Jak już tu jesteśmy, przebierz mnie i zwiąż mi włosy – poleciła.

Musiało to być dla niej dziwne. Cokolwiek nie chciała zrobić, musiała prosić o to mnie. Przebierz. Uczesz. Umaluj. Nakarm. Znieś do łazienki, bo muszę siku. Wykąp. Podnieś. To było aż przykre.

– Jakieś specjalne życzenia, czy wszystko ci jedno? – zapytałem, otwierając szafę.

– Tą błękitną sukienkę, która wisi dokładnie na wprost ciebie – odpowiedziała dziewczyna, przyglądając się ubraniom.

Wyciągnąłem, o co poprosiła i znów do niej podszedłem. Ostrożnie odsunąłem ją od oparcia łóżka i uważając, żeby nie upadła, zdjąłem jej piżamę, zamieniając ją na prostą, lekką sukienkę. Ten rodzaj ubrania był w tej chwili najwygodniejszy – żadnego problemu przy zakładaniu, w dodatku nie musiałem się martwić o to, że coś ją będzie uwierać za dnia...

Rozczesałem jej długie włosy i związałem je w kucyk. Wiedząc, że Ally lubi nosić biżuterię, założyłem jej długie kolczyki i naszyjnik. Cmoknąłem ją w policzek.

– No dobrze. A co księżniczka życzy sobie na śniadanie? – zadałem kolejne pytanie, biorąc dziewczynę na ręce. Nie chciało mi się znosić dodatkowo wózka na dół.

– Zjadłabym tosty. Da się zrobić?

– Jasne. Już się robi.

Zszedłem z nią po schodach do kuchni, i tam posadziłem ją na krześle. Kilkukrotnie upewniałem się, że na pewno nie upadnie i odszedłem na moment, zrobić tosty i przygotować leki.

Za chwilę na stole stanął talerz z tostami i szklanka soku. Ja zająłem miejsce obok Ally i podawałem jej do ust małe kęsy jedzenia i co jakiś czas sok. Jadła bardzo powoli, dłużyło mi się to w nieskończoność i zastanawiałem się, czy Matt i Noah zdążyli już choćby rozplątać kable. Może to zadanie ich nie przerosło.

Gdy w końcu zjadła, podałem jej leki.

– To co? Wziąć cię, żebyś nam potowarzyszyła? – zapytałem, znów biorąc ją na ręce.

– Chętnie zobaczę się z Noah, ale przecież Matta w ogóle nie znam...

– Jest bardzo w porządku, myślę, że się polubicie. Zresztą. Musisz zobaczyć te dwie pierdoły w akcji – stwierdziłem żartobliwie, zanosząc dziewczynę z powrotem do sypialni, żeby posadzić ją w wózku. Stamtąd już skierowaliśmy się na poddasze.

Ku memu wielkiemu zdziwieniu, Matt i Noah byli już w trakcie podłączania sprzętu. Gdy usłyszeli otwierające się drzwi, przerwali pracę.

– Przyprowadziłem nam towarzyszkę – obwieściłem, kładąc dłoń na ramieniu Aaliyah.

– Ally! Boże, jak dobrze cię widzieć! – ucieszył się Noah. Podbiegł do przyjaciółki, przyklęknął przy niej i mocno przytulił.

– Też się cieszę, że cię widzę, Nee – odpowiedziała LeeLo. Nie mogła go przytulić, ale oparła głowę na jego ramieniu, żeby chociaż tak mógł poczuć jej dotyk.

Nie, nie było mi z tym źle, że mój dobry znajomy tuli moją dziewczynę. W tym momencie doskonale go rozumiałem. Nie mieliśmy Ally przez półtorej miesiąca, a on nie widział jej też później – a odkąd się obudziła minęło kolejne półtorej miesiąca. A przecież Noah też przyjaźnił się z moją Aaliyah.

– A więc to jest ta twoja księżniczka – wtrącił Matt, przerywając tym samym Noah i Ally chwilę radości z powodu pierwszego od trzech miesięcy spotkania.

– Żadna księżniczka, zwą mnie Aaliyah – odpowiedziała LeeLo. – Ty musisz być Matt, prawda? Michael dużo mi o tobie mówi.

– Ciężko by było, żeby nie mówił nic, skoro przez jakiś czas prawie tu mieszkałem – roześmiał się Matt. – Mi za to mówił dużo o tobie i cieszę się, że w końcu mogę cię poznać – zmierzwił dziewczynie włosy.

Zatrzymałem wózek w miejscu, gdzie nie powinien nikomu przeszkadzać i skontrolowałem postępy pracy moich przyjaciół. Ku memu wielkiemu zdziwieniu, wszystko było dokładnie tak, jak być powinno.

– Co was tak nagle oświeciło? – zdziwiłem się. – Przed chwilą przerosło was założenie mikrofonu na statyw, a teraz ogarnęliście bez mojej pomocy wszystkie kabelki...

– Wyszedłeś z pomieszczenia. To nas oświeciło – odparł Matt. – Możesz sobie wyjść, my sobie na spokojnie skończymy, naprawdę.

– Nie po to wnosiłem na górę ten pieprzony wózek, żeby znowu z nim schodzić – odpowiedziałem. – Nie bądź zła, Ally – dodałem szybko, widząc z lekka zdziwioną minę mojej dziewczyny – nie narzekam na to, ale nie należy to do najprzyjemniejszych rzeczy.

– Nie jestem zła. Sam zaproponowałeś, żebym tu była, więc możesz mieć pretensje sam do siebie. Ja bym się obyła – usłyszałem. – A teraz zajmij się czymkolwiek, to może tym dwóm będzie się lepiej myślało, jak nie będziesz ich nadzorować.

– Problem w tym, że tu już nie ma nic do zrobienia. Jestem w szoku, jak szybko to ogarnęliśmy – ucieszyłem się. – Jak wyjdziecie, przetestuję to z komputerem i wydaje mi się, że w przyszłym tygodniu będziemy mogli kontynuować nagrania. Tylko wiecie. Koszta wzrosną, i to znacznie.

– Zrozumiałe. Ale myślę, że nikogo lepszego w zakresie realizacji dźwięku w okolicy nie ma, więc ja na pewno nadal będę nagrywał z tobą – obiecał Noah.

– Mówisz tak dlatego, że tak uważasz, czy dlatego, że się kumplujemy od dzieciaka? – zapytałem, siadając na biurku.

– Prawie. Dlatego, że nie mam porównania – zaśmiał się Noah. – Znaczy. Mam Ally jako porównanie, ale i tak nagrania czyścicie razem, więc na jedno wychodzi.

– Teraz będzie robił to tylko Michael – zauważyła Aaliyah. – Ale myślę, że kto jak kto, ale ty różnicy nie zauważysz. Samo czyszczenie dźwięku, okej. Ale najłatwiej usłyszeć autotune, którego tobie nigdy nie dodawaliśmy – uśmiechnęła się.

– To teraz ja zapytam. Faktycznie ma takie umiejętności, czy robicie to przez wzgląd na to, że to wasz kumpel z piaskownicy? – zapytał Matt.

– W tym przypadku to zasługa tylko i wyłącznie umiejętności – powiedzieliśmy zgodnie ja i Ally.

– Dajcie spokój – Noah poczuł się zawstydzony naszymi słowami. – Po prostu staram się jak mogę. Zresztą, dobrze, że tego nie używacie. Autotune to oszustwo – posłał wymowne spojrzenie starszemu wokaliście.

– Po coś to wymyślili. Nie mówię o kompletnej zmianie głosu, ale nie widzę nic złego w delikatnych poprawkach – odpowiedział Matt.

– To nadal oszustwo – ocenił Noah. Ku memu zdziwieniu, Matt nie odparł jego ataku, tylko poklepał młodego muzyka po ramieniu.

– I tacy, jak ty, osiągną coś jako artyści. Słuchacze to doceniają. Zobaczysz. Jesteś jeszcze bardzo młody, ja w twoim wieku nie zajmowałem się muzyką zawodowo, ale już wiem, że ty masz szansę być kimś.

Widziałem, że Noah zrobiło się miło. Właśnie dostał komplement od frontmana znanego zespołu.

– Dzięki – odpowiedział tylko. – To jeżeli już wszystko gotowe, wrócę do Jen. Nie lubię jej zostawiać samej na zbyt długo.

– Coś się stało?

– Opowiem wam może innym razem. Ogólnie rzecz biorąc jest bardzo niestabilna emocjonalnie, odkąd się znalazła. Wolę mieć na nią oko.

– Zrozumiałe – przytaknąłem i podałem mu rękę. – Trzymaj się, Nee.

– Na razie – Noah pożegnał się ze mną i z Mattem. Później ucałował w policzek Ally. – Do zobaczenia, Liyah.

I tyle go widzieliśmy. Matt podszedł bliżej. Patrzył na Ally, ona patrzyła na niego... W końcu przy niej przyklęknął.

– Nie wiem, czy mogę to powiedzieć, ale nie będę się tym przejmować. Poznałem Michaela, gdy stracił ciebie. Poznawałem go stopniowo, gdy uczył się bez ciebie funkcjonować. I byłem pierwszą osobą, którą poinformował, że znów jesteś. Wiem też, jak bardzo nie chciałaś się do niego zbliżać. Ale uwierz mi, mała. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś kochał inną osobę tak bardzo, jak Michael kocha ciebie. I cieszę się, że podjęliście to ryzyko. Wiem, że miałaś wątpliwości, ale zapewniam, że nie będziesz tego żałowała.

Ally na niego spojrzała. Później przeniosła wzrok na mnie.

– Nie pożałowałam nawet przez sekundę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro