18. Zdrowiej, Ally

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Michael

Aż w końcu nadszedł wrzesień, a wraz z nim – chłodniejsze temperatury. Mimo iż Aaliyah niemal nie przebywała na zewnątrz, i tak zdążyła zachorować. Od kilku dni uskarżała się na ból gardła i zatkany nos, w dodatku miała tak straszny kaszel, że niemal nie mogła normalnie mówić. Z racji, iż nie mogła nawet wydmuchać nosa, siedziałem przy niej niemal cały czas i modliłem się, żeby i mnie nie zaraziła.

Pomocy udzielała nam nie tylko niezastąpiona Lauren, ale i pani Martha Jacobson, dawna pielęgniarka Ally. Na moją prośbę, przychodziła każdego popołudnia i nadzorowała stan mojej dziewczyny. Z kolei Lauren przychodziła wieczorami, umyć i przebrać Aaliyah w czystą piżamkę.

Ally właśnie się obudziła. Oczy miała szklące i załzawione z powodu kataru, a twarz niemal zupełnie białą, z czerwonymi rumieńcami na policzkach.

Od razu do niej podbiegłem, wytrzeć jej nos i sprawdzić temperaturę. Trzydzieści osiem stopni. Czyli żadnej poprawy.

– Chcesz coś do picia? – zapytałem, głaszcząc dziewczynę po włosach.

Kiwnęła głową na „tak”.

– Herbata będzie okej?

Znowu potwierdziła kiwnięciem głowy.

– W porządku. Zaraz wrócę.

Wyszedłem z pokoju i zszedłem po schodach na dół, do kuchni, gdzie wyjąłem kubek i włożyłem do niego torebkę herbaty.

Gdy czekałem, aż woda się zagotuje, dostałem wiadomość od Matta.

Kiedy będzie Ci pasowało nagrać kolejny utwór? Chcielibyśmy się powoli za to wziąć.

Nie wiem, kiedy będzie mi pasowało. Aaliyah jest chora, siedzę przy niej 24/7, bo przecież nawet sobie nie może wytrzeć nosa. Jak wyzdrowieje, dam Ci znać. Chyba, że zależy Ci na czasie, to skombinuję Wam kontakt do kogoś innego.

Nie zależy. Poczekamy, aż Aaliyah wyzdrowieje. Zdrówka dla niej.

Podziękowałem i zalałem herbatę wrzątkiem. Poczekałem, aż odrobinę przestygnie i dodałem do niej łyżeczkę miodu i odrobinę soku z cytryny, po czym wziąłem do ręki kubek i zaniosłem go na górę.

– Herbatka wedle życzenia – uśmiechnąłem się i położyłem kubek na stoliku obok łóżka.

– Dzięki, kochany jesteś – odpowiedziała Ally. Jej głos był zachrypnięty i ciężki.

– Nie mów nic – poprosiłem. – Męczysz niepotrzebnie gardło.

Dziewczyna tylko przewróciła z irytacją oczami. Niespecjalnie chcąc ją pocałować, przesłałem jej buziaka na dłoni.

– Też cię kocham, LeeLo.

Przyklęknąłem na łóżku i wytarłem jej oczy z łez, a później nos. Po tym ostrożnie podniosłem ją do góry i położyłem w pozycji półleżącej na łóżku, żeby mogła się napić.

Siedząc obok niej, powoli przechylałem do jej ust gorący napój, uważając, żeby jej nie polać. Gdy się napiła, odstawiłem kubek i przyłożyłem dłoń do jej czoła. Nadal było gorące.

– Dam ci coś przeciwgorączkowego – stwierdziłem, sięgając do szuflady biurka. Wyciągnąłem z niej leki i podałem swojej dziewczynie, z nadzieją, że szybko zadziałają.

Patrzyła na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczyma, jakby coś ode mnie chciała. Po chwili już nawet wiedziałem, co ma na myśli.

– Nie, Ally, nie przytulę cię – powiedziałem. – Jeszcze tego brakowało, żebym za chwilę ja leżał tutaj obok ciebie.

Wyglądała na rozeźloną.

– Nie ma mowy, strzelaj sobie dalej te swoje miny, nie zrobię tego. Już i tak spędzam za dużo czasu zbyt blisko ciebie. I doceń, że nadal z tobą śpię, zamiast zwiewać do mniejszej sypialni.

Jej spojrzenie stało się bardziej groźne.

– Uważaj, bo się jeszcze wystraszę.

Aaliyah spojrzała na swoje ręce i z rezygnacją opadła na poduszkę. Zachichotałem. Dobrze wiedziałem, co chciała zrobić, ale jako iż nie mogła nawet podnieść ręki, a co dopiero zgiąć palców, musiała jednak zmienić plany.

– I vice versa, moja droga.

Podszedłem znowu wytrzeć jej nos i odchodząc z łóżka, zmierzwiłem jej włosy.

– Nie denerwuj się, LeeLo. Nadrobię, gdy wyzdrowiejesz.

Ona tylko pokazała mi język.

– Wiesz co, mała? Niesamowicie denerwuje mnie to, że co chwila latam z chusteczkami i wycieram ci nos, ale problemy z głosem akurat mogłabyś mieć częściej.

*****

– I jak się czuje pana podopieczna?

Pielęgniarka zaszczyciła nas swoją obecnością wczesnym popołudniem. Przyjechała głównie skontrolować, jak czuje się Ally, ale obiecała zostać i mnie zastąpić na kilka godzin.

– Bez zmian, od rana praktycznie tylko komunikacja niewerbalna, obudziła się z gorączką. Dostała leki przeciwgorączkowe i chyba jest trochę lepiej. Teraz śpi.

– W porządku, w takim razie zaraz do niej pójdę. A pan? Jakieś problemy? Daje sobie pan radę?

– Oczywiście, że tak. Ale jeżeli pani pozwoli, zaprowadzę tylko panią do sypialni, a sobie zrobię krótką przerwę na kawę.

– Ależ to żaden problem! Pamiętam, gdzie jest panna Jackson, proszę zostać i sobie odpocząć – kobieta spojrzała na mnie swoim dobrotliwym wzrokiem i odeszła.

Cóż. Pozostało mi wyjąć z szafki filiżankę i zrobić sobie mocne espresso. Gorączka Ally skutecznie utrudniła mi spanie przez większą część nocy. Nawet gdy LeeLo zasypiała, ja i tak nie spałem, kontrolując, czy na pewno wszystko okej.

Właściwie teraz miałem już zupełnie wolne. Zaraz po wyjściu pielęgniarki miała przyjść Lauren, żeby umyć i przebrać Aaliyah. Z tym wyjątkiem, że nie mogłem zupełnie ufać Lauren, jako iż ta nie była wyszkolona. Musiałem być przy niej, na wszelki wypadek.

Było mi szkoda Ally. Nie mogła robić absolutnie nic, całe dnie leżała w łóżku, a ja cały czas byłem przy niej i robiłem wszystko, co musiałem. Nie chciałem jej przytulać, żeby samemu się od niej nie zarazić, z tego samego powodu nie brałem jej na kolana, a po każdym bliższym kontakcie z nią, dokładnie myłem ręce. Ja nie mogłem sobie pozwolić na chorowanie. Biedna Ally, nie mogła nawet tak naprawdę mówić, i to nie z tego powodu, że ja jej zabroniłem. Po prostu mocno wtedy nadwyrężała gardło, a to raczej nie było wskazane, jeżeli chciała wyzdrowieć.

Dokończyłem kawę i poszedłem skontrolować, jak czuje się Ally. Wprawdzie była z pielęgniarką, ale sądziłem, że moja obecność ją ucieszy.

Pielęgniarka siedziała na łóżku przy Aaliyah, która znudzona podążała wzrokiem za każdym jej ruchem. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że wchodzę.

– Co, już skończyłaś się na mnie obrażać? – zapytałem, siadając przy biurku.

– A to miała być na pana obrażoną? Biorąc pod uwagę, do ilu rzeczy jest pan tu potrzebny, niewskazane jest, żeby panna Jackson się obrażała – zaśmiała się pielęgniarka. Mina mojej dziewczyny zdradzała, że przyznaje jej rację. – No dobrze. Temperatura już w normie. Oby tylko teraz tak się utrzymało.

– Będę to na bieżąco kontrolował – obiecałem. – A jak się czujesz, LeeLo?

– Nie jest źle – odpowiedziała cicho dziewczyna. Zdawała się nie być w stanie mówić ani krzty głośniej.

– Twoje gardło chyba ma nieco inne zdanie na ten temat – stwierdziłem, podchodząc bliżej.

– Kwestia kilku dni i będzie dobrze – zapewniła pielęgniarka.

Udałem, że mnie to smuci.

– Szkoda. Odkąd straciła głos, jej towarzystwo stało się znacznie przyjemniejsze – powiedziałem, z rozbawieniem patrząc na dziewczynę. Sprawiała wrażenie, jakby chciała mnie zabić wzrokiem.

– Ciesz się, że nadal mam niesprawne ręce, bo już dawno dostałbyś z liścia w tą twoją przystojną twarz – odparła cicho.

*****

Lauren minęła się w wejściu z pielęgniarką. Przytuliłem ją na powitanie.

– Cieszę się, że cię widzę, Lolly...

– Daruj sobie te ceremonie powitalne, powiedz mi lepiej, co z młodą – przerwała dziewczyna. – I co mam zrobić.

– Na razie jedyny postęp jest taki, że spadła jej gorączka. Mimo to wygląda na słabą, ma ogromny problem z gardłem, więc prawie się nie odzywa i tak straszny katar, że od rana tylko chodzę i wycieram jej nos. Tak więc podejrzewam, że nie będzie chciała nic jeść, zaraz co najwyżej zrobię jej herbatę. Dam jej leki, a ty później weźmiesz ją do łazienki, żeby ją umyć i przebrać.

– Jasne, tylko jak zawsze, poproszę cię, żebyś mi ją zniósł do łazienki i przyniósł wózek. Będziesz z nią dzisiaj coś ćwiczyć?

– Daj spokój, nie będę jej jeszcze dodatkowo dobijał. Wiem, że nie powinienem tak robić, ale nie mam serca, naprawdę. No dobrze. Idź do niej, ja zaraz przyjdę, tylko zrobię jej coś do picia.

Lauren pobiegła na górę. Ja pomyślałem przez moment i ostatecznie zdecydowałem się zrobić Ally kakao. Uwielbiała je, a w tej chwili było chyba jedynym sposobem, żeby wmusić w nią coś bardziej pożywnego, niż woda czy herbata.

Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Wypiła całe niemal od razu.

– Dasz radę coś jeszcze zjeść? – zapytałem, odkładając pusty kubek. Zaprzeczyła.

Lauren w tym czasie przeglądała jej piżamki, szukając takiej, która wyglądała na dostatecznie ciepłą. Ja podniosłem z łóżka moją dziewczynę.

– W takim razie pora na kąpiel. Chodź, Lolly – pospieszyłem, schodząc po schodach z Ally na rękach.

W łazience oddałem ją pod opiekę Lauren i poprosiłem, żeby mnie zawołała, jak będzie taka potrzeba, po czym wyszedłem z łazienki, chcąc pościelić łóżko. Wyjąłem też z szafki kocyk, na wypadek gdyby był potrzebny.

– JOSEPH, DO CHOLERY, TY SŁYSZYSZ, JAK SIĘ CIEBIE WOŁA, CZY NIE?!

Wzdrygnąłem się. Trochę zawiało grozą, skoro Lolly zwracała się do mnie po nazwisku.

– Już idę! – odkrzyknąłem i zbiegłem na dół.

Dziewczyny były już przy schodach. Wyciągnąłem Ally z wózka. Pachniała wyjątkowo ładnie, jakby czekoladą i poziomkami. Znając życie, za chwilę już nie będzie czuć tego zapachu.

Położyłem ją w łóżku, upewniając się, że jest jej dosyć wygodnie. Żeby zrobiło jej się trochę milej, ucałowałem ją w czoło. Uśmiechnęła się. Odwzajemniłem jej uśmiech.

– Znowu ci daruję te ćwiczenia, wrócimy do nich, gdy wyzdrowiejesz. Teraz śpij dobrze, mała – szepnąłem, wstając z łóżka.

– Zostań – poprosiła Ally. – I podaj mi rękę.

Znów usiadłem na łóżku i zrobiłem, o co poprosiła. Lekko chwyciła moją dłoń. Tylko tyle mogła zrobić.

Byłem przy niej, dopóki jej uścisk nie osłabł zupełnie. Lubiłem patrzeć, jak zasypia.

Gdy przykrywałem Ally kocykiem, weszła Lauren. Spojrzała na śpiącą dziewczynę.

– Biedna mała – powiedziała cicho. – Wracam do domu. Zobaczymy się jutro.

– Trzymaj się – odpowiedziałem, całując ją w policzek, po czym znów usiadłem przy śpiącej Aaliyah.

Jeszcze niedawno widok tej kobiety z zamkniętymi oczami wzbudzał we mnie rezygnację i skutek. Teraz patrzyłem na nią z uśmiechem i radością. Bo była w domu. I  rano mogłem obudzić się przy jej boku, wiedząc, że i ona za chwilę wstanie i spędzę w jej towarzystwie kolejny dzień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro