20. Coraz bliżej...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Michael

Decyzja Ally naprawdę mnie ucieszyła, chociaż jej motywacja – „pozazdrościłam Lauren” niekoniecznie do mnie przemawiała. Tak, jakby jedynym powodem, dla którego chciała wyzdrowieć była chęć wychowania dziecka. Czyli co? Ledwie Aaliyah wróci do pełnej sprawności, zaczniemy starać się o dziecko? Cholera, mieliśmy po dwadzieścia cztery lata... Wprawdzie samo wyleczenie miało zająć maksymalnie nieco ponad rok, ale nadal wydawało mi się to o wiele za wcześnie.

Mimo tej wątpliwości, szybko zajęliśmy się szukaniem miejsca, gdzie możliwe było przeprowadzenie odpowiedniej terapii. Nie było to trudne, więc w kilka dni później Aaliyah została zapisana na pierwszą dawkę, którą miała przyjąć za dwa tygodnie. Opłata już była uiszczona.

Nigdy nie spodziewałem się, że bez żadnego wahania wydam tak dużą kwotę na raz. Tym razem jednak byłem pewien, że było warto. Miało to zacząć przywracać normalne życie osobie, którą kochałem nad wszystko inne.

Tak, jak zapowiadał Matt, jego dziewczyna nie pojawiała się już u nas, więc znów wrócił mi obowiązek kąpania Ally. Ale akurat przestało mi to sprawiać problem. Tym bardziej, że wiedziałem, że nie będę musiał tego robić przez jakiś bardzo długi czas.

Nagrania już teraz były regularne. Jednego tygodnia nagrywałem z Brytyjczykami, drugiego – z Noah, i tak na zmianę. Nie tylko okazało się to sprawiać mi ogromną przyjemność, ale także duży zysk. Pieniądze wydane na urządzenie studio zwróciły się w ekspresowym tempie. Zgodnie z Ally ustaliliśmy, że większą część z zarobionych pieniędzy przeznaczymy na terapię. Poza tym zresztą nie mieliśmy żadnych większych wydatków. Co najwyżej zastanawiałem się nad nowym samochodem, żeby nie mieć problemów z upychaniem wózka do małego bagażnika. Ale i tak rzadko jeździliśmy gdziekolwiek samochodem, więc nie była to rzecz pierwszej potrzeby.

Jednak siedzenie z nią całymi dniami w domu zaczęło mi działać na nerwy, więc...

– Idziemy na spacer – zarządziłem, wchodząc do sypialni, gdzie na łóżku leżała Ally i oglądała serial. – Jeżeli dalej będziemy tu całymi dniami siedzieć, to zwariuję...

Aaliyah podniosła wzrok znad laptopa.

– Czyli generalnie będzie bez większych zmian?

Przewróciłem oczami i usiadłem na łóżku, zamykając od razu jej laptop.

– Nie chcę nigdzie iść – powiedziała dziewczyna. – Już gdy byłam z Lolly, miałam wrażenie, że cały czas ktoś się na mnie patrzy, a uwierz mi, że to wcale nie było przyjemne – wyznała.

– To nie jest coś, czym powinnaś się przejmować, mała – pocieszyłem, głaszcząc ją po dłoni. – Przecież ja będę z tobą. A dla mnie jesteś niesamowicie silną i godną podziwu osobą. I wiesz, że kocham cię bez względu na wszystko.

LeeLo posłała mi słaby uśmiech. Sprzedałem jej soczystego buziaka w policzek.

– Pójdziemy do parku – zaproponowałem. – Weźmiemy kocyk i po drodze wstąpimy może po jakieś ciasteczka i coś do picia, żeby posiedzieć trochę nad jeziorkiem. Co ty na to?

– Przebierz mnie, weź kocyk i możemy wychodzić – tym razem w głosie mojej dziewczyny było znacznie więcej entuzjazmu. Uśmiechnąłem się do niej i odwróciłem się, żeby wyjąć z jej szafy jakąś ładną sukienkę.

Chciałem, żeby poczuła się piękna i elegancka, co teraz, z racji ciągłego siedzenia w domu i chodzenia w piżamach, zdarzało się bardzo rzadko. A z racji, iż było wyjątkowo ciepło, wybrałem dla niej prostą, długą, jasną sukienkę. Wcześniej jej nie widziałem, a zdawało mi się, że będzie wyglądać w niej ładnie, a jednocześnie będzie jej wygodnie.

Ally popatrzyła na trzymaną przeze mnie sukienkę.

– Nie podoba ci się? – zapytałem.

– Nie chciałam jej kupować, Lauren za nią zapłaciła i stwierdziła, że muszę ją mieć – przyznała dziewczyna. – Jest przepiękna, ale... Nie wiem, czy mi wypada.

– A to przepraszam bardzo, jeżdżenie na wózku sprawia, że nie możesz nosić ładnych ubrań? – zdziwiłem się i przyklęknąłem przy Aaliyah, żeby zdjąć jej górę od piżamy.

– A jest sens, żebym teraz nosiła ładne ubrania?

– Zawsze jest taki sens – odparłem i włożyłem jej przez głowę sukienkę.

Na chwilę postawiłem ją na ziemi, żeby obciągnąć ubranie. Była na nią nieco za długa, ale przy drobnym wzroście Ally było to niemal codziennością. Niemniej jednak, sukienka wyjątkowo pasowała mojej LeeLo. Na stopy wsunąłem jej delikatne sandałki.

– Pięknie w niej wyglądasz – oceniłem, podnosząc dziewczynę do góry, żeby ją pocałować w policzek. – No dobrze. W takim razie biorę kocyk i wychodzimy.

Wybrałem jeden z najmiększych kocyków, jakie leżały w szafce i włożyłem go do schowka pod siedzeniem wózka i wraz z Ally wyszedłem z domu.

Dziewczyna miała rację. Czułem na sobie wzrok większości przechodniów. I to jako osoba po prostu pchająca wózek, a co dopiero musiała sobie myśleć siedząca w nim Aaliyah! Od czasu do czasu, zanim dojechaliśmy na miejsce, głaskałem ją po ramieniu, żeby była spokojniejsza. Po drodze wstąpiliśmy też do sklepu, gdzie wybraliśmy sobie dwa rodzaje ciasteczek i coś do picia.

W parku, całe szczęście, było bardzo mało ludzi. Wybrałem ustronne miejsce przy drzewie, niedaleko wspominanego jeziorka. Tam rozłożyłem koc i wyjąłem Ally z wózka, który odsunąłem gdzieś na bok. Samą dziewczynę posadziłem na własnych kolanach, żeby móc ją podtrzymać. Lekko ją przytuliłem.

– Wiesz, Mickey – zaczęła Liyah, wtulając się we mnie. – Może i byłam do tego sceptycznie nastawiona, ale wierzę, że gdy przyjdziemy tu następnym razem, będę mogła cię przytulić.

– Raczej zabiorę cię tu jeszcze nieraz w ciągu najbliższych dwóch tygodni, ale wiem, o co ci chodzi – uśmiechnąłem się. – I czekam na ten moment z ogromną niecierpliwością.

– A ja z ogromną niecierpliwością czekam, aż raczysz otworzyć ciastka i dać mi jedno – Ally zmieniła temat, wpatrując się uparcie w pudełko słodyczy leżące przed nią.

Otworzyłem je i włożyłem ciasteczko do ust dziewczyny. Z lubością się w nie wgryzła, omal nie odgryzając mi palca.

Gdy zjadła, znów mocniej ją przytuliłem, strzepując z jej sukienki okruszki. Zastanawiałem się, czy Ally nie ma przypadkiem więcej takich sukienek. Wyglądała w niej wyjątkowo dobrze. Chyba powinna częściej chodzić na zakupy z Lolly.

– Nad czym tak myślisz? – zapytała Aaliyah, wychylając głowę z moich ramion.

– Nad tym, jak dobrze ci w tej sukience – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

– No dobrze, a tak poważnie?

– Serio mówię. Muszę powiedzieć Lolly, żeby częściej wyciągała cię na zakupy.

Liyah się roześmiała.

– Matt nie będzie z tego powodu zbyt szczęśliwy – zauważyła.

– Niespecjalnie mnie to rusza – wzruszyłem ramionami.

Mocno przytulałem do siebie drobną istotę siedzącą na moich kolanach. Dwa tygodnie. Tyle czasu dzieliło moją dziewczynę od pierwszej terapii farmakologicznej. Czytałem, że pierwsze efekty mogą się pojawić dość szybko. Większość pacjentów odzyskiwała pełną sprawność po czternastu miesiącach, choć, oczywiście, musieli przyjmować lek do końca życia. Nie oczekiwałem, że Ally szybko odzyska pełną sprawność, ale z niecierpliwością wyczekiwałem momentu, w którym zacznę zauważać choćby minimalne postępy. Chciałem, żeby Aaliyah znów mogła prowadzić normalne życie.

I za te dwa tygodnie miała podjąć pierwszy krok ku temu, żeby tak było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro