Rozdział 2 "CEREMONIA PRZYDZIAŁU I PIERWSZY DZIEŃ W HOGWARCIE"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przybyliśmy do Hogwarts i od razu udało mi siè wymknonć od Syriusza i jego kolerzkuw. Musiałam dołończyç się do pierwszoroczniakuw bo tiara musi dać mi dom.
Hagrid zaprowadził nas do Wielkiej Sali. Profesor Macgonagal stała na końcu sali z jakimś kapeluszem i długim kawałkiem papieru.
Kiedy wszyscy oprucz mnie i pierwszoroczniakuw zajęli swoje miejsca zaczęła wyczytywać nazwiska uczniuw.
W końcu nadeszła moja upragniona chwila. Moja kolej.
- Evelyn Black! - zawołała Macgonagal donośnym głosem.
Dumnie podeszłam do niej i usiadłam na stołku. Nałożyła mi czapkę na głuwke.
- Hmmm... Ciekawe... Ciekawe...

Głupia czapa. To chyba logiczne że powinnam trafić do Slytherinu do Regulusa! W końcu jestem Black!
- HUFFLEPUFF! - wrzasnęła czapka a ja oniemiałam.
- Nie! To musi być pomyłka! - zaprotestowałam z przerażeniem.

- Czapka nigdy sie nie myli, siadaj. - powiedziała Macgonagal i musiałam iść do stołu durnych puchonuw. Kątem oka widziałam jak muj brat się śmieje. Na pewno ze mnie.

Usiadłam obok jakiejść dziewczyny ktura wyglądała tak:

- Hej. - powiedziałam.

- Hej, jestem Sky Buordeop. Wiem, durne imię ale tak mnie staży nazwali...

- Ja mam na imię Evelyn nie dramatyzuj.

- O lol xD

Od razu wiedziałam że to poczontek wspaniałej przyjaźni.
Po ceremonii prefekci naszych domuw odprowadzili nas do dormitoriuw.
Ja dzieliłam dormitorium ze Sky i dwoma innymi dziewczynami. Nazywały się Emily Pupciak i Vicky Smith.
Poznałyśmy się. Emily wydaje sie irytujonca, ale Vicky jest super. Ale za to Sky za niom nie pszepada. Głupia Sky jurz myśli że morze mi wybierać przyjaciuł!
Poszłam spać aby następnego ranka mieć siłę.

Obudziło mnie stukanie w szybę. O nie.. To pewnie list od rodzicuw! Na pewno są źli że jestem puhonem!
Otworzyłam okno i sowa wrzuciła list i odleciała.
Otworzyłam list ktury zaczoł się na mnie dżeć.

- EVELYN WILLOW BLACK! DOSTAŁAŚ SIĘ DO HUFFLEPUFFU?! JESTEŚ HAŃBĄ DLA CAŁEJ NASZEJ RODZINY TAK SAMO JAK SYRIUSZ! JESTEŚ OHYDNA I NIE CHCEMY CIĘ WIDZIEĆ W DOMU NA ŚWIENTA! - nagle list zaczoł zjadać sam siebie.

Dziewczyny zaczeły na mnie kszyczeć że je obudziłam wiec uciekłm z płaczem na błonia. Tam wpadłam na Remusa Lupina.
- Hej! Wszystko w pożądku? Czemu płaczesz? - spytał z troskąm.

- Nie! Rodzice się za mnie wstydzą bo jestem w durnym Hufflepuffie! - płakałam.

Remus mnie pszytulił, ale niestety Syriusz to zobaczył!!!
Teraz na pewno nie da mi spokoju...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro