Depresyjny oneshot (nominacja)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Okej, więc ArtemidaZohxq nominowała mnie do napisania shota o trudnej tematyce (osobiście wybrałam depresję i myśli samobójczę, ale nevermind)
Zakończenie shota jest otwarte, więc kto wie co stanie się dalej.
Jest to oneshot z Herosów Olimpijskich wujka Ricka.
[Wyjaśniam z góry: akcja się dzieje normalnie, że bohaterzy są herosami, tyle że jest to rok szkolny; plus nie będzie tu dialogów, wybaczcie]

***

Słyszę jak dzwoni mój budzik.
Jest już siódma rano.
Wyłączam go, ale nie wstaję.
Nie mam na to siły.
Przekręcam się na bok i zamykam oczy tak mocno, jak potrafię. Może zdołam jeszcze zasnąć?
Kilka sekund później dzwoni kolejny budzik. Minęło pół godziny, chociaż byłem pewien, że zamknąłem oczy zaledwie chwilę temu. Wzdycham, wyłączając urządzenie. Wlepiam swój wzrok w sufit. Nie daję rady wstać, chociaż wiem, że muszę. To nie jest oznaka zwykłego zmęczenia, czy gorzej, lenistwa. Po prostu brak mi sił, aby podnieść się z łóżka.
Myślami jestem już gdzieś indziej, ale ciałem nadal leżę. Sprawdzam godzinę, świadomy, że zaraz się spóźnię do szkoły. Skulam się, obejmując kolana ramionami. Nie dam rady wstać.
Słyszę jak mama woła mnie ponaglająco na dół. Ignoruję ją, a gdy czuję łzy docierające do moich oczu, szybko chowam twarz w poduszkę. Próbuję ukryć swoje słabości sam przed sobą, oszukać się, że nic mi nie jest.
W końcu drzwi od mojego pokoju się otwierają.
-William...- moja mama niecierpliwie odkrywa kołdrę. Uspokajam swój oddech i wręczam jej drobny, zmęczony uśmiech.

Zanim się obejrzę, już jestem w szkole. Spóźniłem się, ale nikt sobie nic z tego nie zrobił. Ozdabiam swoją twarz szerokim uśmiechem, chociaż z trudem ruszam się przed siebie. Zanim docieram do klasy, zaczepia mnie kilka osób. Odpowiadam im na pytania, żarty. Nadal się uśmiecham. Nikt nic nie zauważył. Nikt nic nie podejrzewa. Na lekcjach zbytnio się nie skupiam, myślami błądząc gdzieś indziej. Obserwuję te wszystkie sztuczne, roześmiane wyrazy twarzy moich rówieśników. Większość z nich jest w grupie, lub parami. Ja jestem sam. Mimo, iż na zewnątrz otaczają mnie dziesiątki osób, to w środku jestem sam, nikogo przy mnie nie ma. Wybiegam z sali. Nie mogę dłużej znieść głosów ludzi wokoło. Muszę się uspokoić. Trafiam do łazienki i obmywam sobie twarz wodą. Powtarzam, że wszystko jest dobrze, że wszystko będzie dobrze, chociaż wiem, że mówiąc to oszukuję sam siebie. Przeczesuję moje mokre włosy palcami i spoglądam na swoje odbicie w lustrze. Nie mogę dłużej znieść siebie, swojego odbicia. Rozbijam lustro. Krew spływa mi po dłoni. Wyciągam kawałki szkła z mojej ręki i biorę głęboki wdech. Zamykam oczy, szybko je otwierając po chwili. Odkręcam kran i obserwuję jak woda zmienia swój kolor przez moją zakrwawioną pięść. Opadam na kolana, a woda nadal się leje.
Jestem głupi. Wszystko co właśnie zrobiłem było głupie. Wszystko co kiedykolwiek zrobiłem było głupie.
Chwytam kawałek szkła, nawet nie zwracając uwagi na to, że już po samym dotknięciu, zrobiłem sobie drobne zacięcia na ręce. Opieram się o ścianę i spoglądam na sufit, próbując przełknąć łzy.
Nikt nie zwraca na mnie uwagi.
Czuję ból, po tym jak wbijam sobie szkło w rękę.
Nie daję sobie rady z obowiązkami.
Krew spływa mi po ramieniu.
Jestem samotny.
Robię kolejne cięcie.
Jestem beznadziejny.
Krew spływa mi po ramieniu, barwiąc spodnie.
Nikt się nie przejmie jak mnie nie będzie.
Na mojej ręce pojawia się kolejna rana.
Wszyscy będą szczęśliwsi jak mnie nie będzie.
Kolejne cięcie.
Jestem dla każdego problemem.
Wzdycham i chwiejnym krokiem podnoszę się z ziemi, aby zmyć krew z ręki. Woda nadal wylewa się z kranu. Podkładam pod niego moje rany, dokładnie przyglądając się różowej wodzie.
W końcu zakręcam kurek i owijam rękę ręcznikami papierowymi.
Próbuję udawać, że nic się nie stało, ale mi nie wychodzi. Zaciskam zęby i wychodzę z łazienki. Zanim jeszcze zdąży zadzwonić dzwonek, opuszczam szkołę. Nie mogę dłużej tu siedzieć.

Wracam do miejsca, w którym ludzie przynajmniej udają, że ich obchodzę. Wracam do miejsca, gdzie mogę udawać szczęśliwego. Bez ostrzeżenia mojej matki wracam do Obozu. W połowie drogi się zatrzymuję. Oni mnie tam również nie chcą. Nikt mnie nie chce. Dlaczego mam się wpraszać gdzieś, gdzie mnie nie potrzebują? Już słyszę śmiechy moich znajomych, nawet widzę kilku z nich. Wiem, że potrafią dobrze udawać. Będą udawać, że się cieszą, że mnie widzą. Będą udawać, że im na mnie zależy. Zamykam oczy.
-Przepraszam.- szepczę do siebie i odbiegam. Nikt nie będzie za mną tęsknił. Nawet nie zauważą, że mnie nie ma.

***

Nominuję:
Katrynkaa (wierzę w ciebie)
Broken013 (bro, plz zrób to, bro)

Musicie wykonać shota na temat probemów typu samobójstwo (tudzież próby samobójcze), depresja, anoreksja, bulimia, etc.
Akcja może się odgrywać gdzie chcecie. Najlepiej aby było to coś wujka Ricka, ale jak nie, to nie musi być.

Na końcu ocenię shot w skali od 1-10.
Możecie ominować maksimum trzy osoby oraz wybrać książki książki, które nominowani dostaną do wyboru.
Tematyka się nie zmienia.

Przytulam cieplutko i powodzenia x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro