10. I won't lose a million cuz we're together

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czasami po prostu nie robiło się czegoś, bo się musiało, a dlatego, bo się chciało. Tak właśnie było i tym razem.

— Więc co, chcesz sprzedać swoje ciało? — spytał Zayn, zaciskając nieco mocniej dłoń na widelcu. Był tydzień spokoju, a dzisiaj Louis postanowił go wkurzyć, pytając, czy zgodzą się na układ Stylesa.

No, kurwa, to był milion dolarów! Nie sto tysięcy, a cały milion. Jeśli się podzielą, będą mieli po pięćset tysięcy, to kupa forsy i tylko głupek zrezygnowałby z nich z powodu kilku pocałunków!

— Nie sprzedam swojego ciała, dobrze o tym wiesz — mruknął. — To tylko kilka pocałunków.

— Tylko? — uniósł brwi, przyglądając mu się. — Te usta zarzekały się, że będą całować jedynie mnie.

— Więc nie chcesz pieniędzy? — wzruszył ramionami.

— Nie tym kosztem, jesteś moim chłopakiem.

— Może zaraz przestanę nim być — mruknął, a Zayn odłożył gwałtownie widelec na stolik, marszcząc brwi.

— Co ty właśnie powiedziałeś?

— Chcę mieć dobre życie — odparł Lou, spuszczając wzrok na podłogę.

— Oh, więc teraz się dowiaduję, że życie ze mną nie jest dobre... no super, kochanie — pokiwał głową.

— Nie chcę z tobą zrywać, ale zrobię to, jeśli nie pozwolisz mi się zgodzić... To milion dolarów, Zayn, nie będę głupcem, gdy pieniądze spadają z nieba jak w jakimś filmie.

— Więc zrywamy? — zapytał z kamienną miną, a Lou poczuł się źle.

— Po prostu się zgódź, a nie będziemy musieli zrywać — westchnął. — Nie zrezygnuję z tylu pieniędzy, rozumiesz?

— Pieniądze są dla ciebie ważniejsze? — prychnął, kręcąc głową.

— Nie możesz powiedzieć, że dla ciebie nie są ważne, bo to gówno prawda! — obruszył się. — To tylko tydzień.

— Świetnie, sprzedaj się temu skurwysynowi — wzruszył ramionami, wstając, a następnie opuścił kuchnię, zostawiając młodszego samego.

Tak, Zayn chciał pieniędzy, ale wkurwiała go sama myśl, że jego ukochany miał być całowany przez kogoś innego. Poza tym to było trochę chore, że Styles oferował tyle pieniędzy za pocałunki i... kto normalny tak robił?

Następne dni między dwójką były ciche, a żeby zniszczyć jeszcze bardziej Zaynowi humor, wpadł na mieście na tego wariata z fretką.

— To nie przypadek, że znowu się spotykamy — uśmiechnął się.

— Ta... lepiej się tłumacz, bo zadzwonię po gliny — zmrużył oczy.

— Jesteś zabawny — zaśmiał się cicho. — Chciałbyś usiąść przy fontannie?

— Nie znam cię nawet.

— Jestem Liam Payne, a ty? — wystawił dłoń w jego kierunku.

— Zayn — mruknął, ściskając krótko jego dłoń. — Ale spieszę się do tej cukierni, która nazywa się Nie Mam Czasu.

— Jesteś niemiły — pokręcił głową.

— Może tylko dla ciebie, huh? — uniósł brew.

Liam pokręcił ponownie głową, a następnie życzył mu miłego dnia i odszedł, a Zayn uśmiechnął się pod nosem.

~*~

— Dzwonię do Harry'ego — oznajmił Louis, siadając na kanapie tuż obok Malika.

— Co to znaczy? Usunąłeś jego numer — zmarszczył brwi, spoglądając na niego kątem oka.

— Tak, ale... zatrzymałem wizytówkę — zgubił ją wprawdzie trzy razy, ale aktualnie trzymał ją w dłoniach, więc nie było źle, racja?

— Pokażesz mi ją? — spytał, uśmiechając się delikatnie.

— Jest tam tylko numer, jego imię i nazwisko — mruknął, podając mu ją.

Zayn zaraz poszedł do kuchni i gdy tylko odpalił palnik, przysunął wizytówkę pod ogień. Louis marszcząc brwi, udał się za nim i uchylił usta na widok, jaki zastał.

— Popierdoliło cię?! — popchnął go, jednak nie bardzo to przemyślał, bo paląca się wciąż wizytówka wypadła mu z dłoni i trafiła na blat, na której zaś leżała poranna gazeta i również zaczęła się palić. — Zayn, Boże, Zayn, gdzie jest, kurwa... gaśnica?!

— Nie mamy pieprzonej gaśnicy, geniuszu — warknął, szukając soli po szafkach, bo z tego stresu aż zapomniał, gdzie zazwyczaj ją chowali. — Wyjdź stąd, kochanie.

— Co mam robić? — zapytał spanikowany.

— Ah, kurwa — zirytował się Malik, otwierając okno, a następnie wyrzucił przez nie gazetę. Wiedział, że nikomu nic się nie stanie, bo nikt tędy nie przechodził, a poza tym mieli obok bloku małe błoto, więc papier szybko przestał się palić.

— Przepraszam — szepnął, obejmując bruneta w talii i wtulając się w niego.

— Chciałeś nas zabić, huh? — westchnął, podnosząc go i podtrzymując pod udami. — Nie rób tak, Lou...

— Nie chciałem stracić wizytówki — spojrzał w piwne oczy, mając nieco smutną minę.

— Nie chcę, aby cię dotykał... nie w ten sposób — odparł. — Jesteś moim chłopakiem, tak czy nie?

— Nie stracę miliona, bo jesteśmy razem, Zayn — szepnął. — To nie jest stówa, to okrągły milion zielonych dolarów.

— Nie zgadzam się — pokręcił głową. — Dlaczego sprawiasz, że jestem zazdrosny? Lubisz to?

— Zrozum, Zee...

— Nie chcę — przerwał, odstawiając Louisa. — Powiedziałem nie, kotku, nie będę rozmawiał z tobą na ten temat... Nie zmienię zdania.

— W porządku — kiwnął głową w odpowiedzi.

Wcale nie zamierzał się podporządkowywać, był dorosły i miał prawo decydować za siebie. Nie mógł pozwolić, aby milion dolców przeleciało mu pod nosem.

Jeszcze tej nocy napisał list do Zayna, który zostawił na szafce nocnej i spakował się do jednej wielkiej walizki. Odnalazł numer Harry'ego w rejestrze połączeń i wysłał do niego smsa.

Louis: Zgadzam się na tydzień za milion. Jeśli nadal chcesz, możesz po mnie przyjechać jutro rano przed 5

Westchnął, całując krótko śpiącego Malika w czoło, a następnie przeszedł do salonu i czekał na loczka, który powinien zjawić się za kilka godzin... Gorzej, jeśli się nie zjawi. Wtedy spali list, żeby się nie zbłaźnić.

Dzień dobry, kochanie

Ostatnio jest między nami kwas, więc zadecydowałem za nas obu, że potrzebna nam przerwa. Wrócę za tydzień, a ty skorzystaj z tego czasu, aby zadbać o siebie. Wiem, że nie zgadzałeś się na ten pomysł, ale może kiedyś zrozumiesz moje postępowanie. Po prostu o tym nie myśl i rób swoje.

Kocham, Lou
Ps. przepraszam

To tyle... bo niby co innego miałby napisać? Nie żegnał się na całe życie, to tylko tydzień... z prawie obcym gościem, który da mu milion dolarów. Nie mogło być aż tak źle, racja?

• • •
Co was opętało? W 7 rozdziale dziękowałam za 1k, a teraz jest już 1.8k i jejku, to takie super. Postaram się częściej wstawiać rozdzialiki za to x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro