19. Do not touch me

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

trigger warning!!! w tym rozdziale będzie opisany stosunek, gdzie druga osoba nie jest pewna tego czy chce, podchodzi to pod sa, jeśli to dla was za dużo, nie musicie czytać, dbajcie o swoje zdrowie psychiczne
• • •

Louis starał się nie myśleć, ale gdy Zayn przytulał go w nocy, czuł lekkie... obrzydzenie? Sam nie wiedział, jak to nazwać. Wyobrażał sobie jego palce w ustach jakiegoś kolesia, a później... Nie, nie mógł tego zdzierżyć. Zakrył sobie usta, aby ponownie się nie rozpłakać i po prostu próbował zasnąć. Czuł się dziwnie. Dowiedział się o zdradzie tydzień temu i lepiej to zniósł, a teraz patrząc na Zayna, to uderzało go w twarz.

Odsunął się od partnera i zgarniając telefon z szafki, przeszedł do salonu. Okrył się kocem, który wyjął z szafki i niewiele myśląc, napisał do mężczyzny, wiedząc, że nie będzie mu przeszkadzać.

Louis: Wiem, że jest noc, ale chciałbym z tobą pogadać Hazz

Czekał na odpowiedź, wpatrując się w widok za oknem i zastanawiając, w którym momencie jego życie tak zboczyło z autostrady, którą jechał latami. Czy gdyby nie dał się namówić Zaynowi, teraz wciąż byliby szczęśliwi?

Gdy jego telefon się rozświetlił, poczuł się lepiej, widząc numer Harry'ego. Od razu odebrał i przystawił urządzenie do ucha.

— Hej — szepnął.

— Cześć, kochanie — odparł równie cicho loczek.

— Przepraszam, że zabieram ci sen — zaczął od razu. — Nie czuję się dobrze.

— Co się stało? — spytał, marszcząc brwi. — A o sen się nie martw, noc jeszcze młoda.

— Nie wiem, co się dzieje między mną a Zaynem — westchnął.

— Pogodziliście się?

— Nie wiem... my — zająknął się, nie bardzo wiedząc, czy mówić dalej. Nie był dumny z tego, na co pozwolił. — Kochał mnie.

— Co to znaczy? Już cię nie kocha? Co zamie-

— Pieprzył mnie — przerwał, na co Harry zamilkł. — Ale nie wiem, czy tego chciałem... To stało się zbyt szybko, czuję się brudny i... Harry, on mnie zdradził, a teraz... t-teraz oczekiwał, że o tym zapomnę.

— Spokojnie, kochanie — mruknął uspokajająco, naprawdę mając ochotę przytulić młodszego. — Dlaczego uprawialiście seks? Chcesz wybaczyć mu zdradę tak szybko... albo w ogóle wybaczyć?

— Nie wiem... nie wiem, czemu się nie sprzeciwiłem — jego oczy ponownie zaszły łzami. — Nie mogę przestać o tym myśleć, czuję, jakby moja głowa miała wybuchnąć od tych myśli.

— Przykro mi, Lou — odparł, naprawdę nie wiedząc, co mu powiedzieć. — Musisz z nim porozmawiać i jeśli... jeśli chcesz ratować wasz związek, dajcie sobie czas.

— Nie wiem, czego chcę... nie potrafię zdecydować — pokręcił głową, kładąc się na kanapie. — Nigdy nie byłem w takiej sytuacji.

— Okay, kochanie... — westchnął. — Myślę, że...

— Zostań, proszę — szepnął, przerywając Stylesowi, po czym zamknął oczy. — Nie rozłączaj się...

— Jasne, nie rozłączę się — zapewnił go z nikłym uśmiechem na ustach. — Ciepło ci?

— Dlaczego o to pytasz? — zmarszczył brwi, odruchowo okrywając się bardziej kocem.

— Bo mi jest zimno bez twojego małego ciałka — parsknął, na co Lou uśmiechnął się szczerze.

— Jestem w twojej koszulce — mruknął. Zayn tego nie wiedział, myśląc, że po prostu dostał albo kupił sobie nową.

— W tym momencie ogrzałeś moje serduszko, słońce.

Szatyn uśmiechnął się, wzdychając, a następnie wsłuchując się w oddech starszego, zamknął oczy. Spędzili w takiej ciszy jakieś kilkadziesiąt minut, nim obaj zasnęli, oczywiście nie rozłączając się.

Rankiem Zayn zdziwił się, gdy nie zobaczył swojego chłopaka obok, ale szybko stwierdził, że może jadł już śniadanie. Na spokojnie się ogarnął i ubrał, po czym chciał iść do kuchni, ale przystanął w salonie, marszcząc brwi. Podszedł do kanapy i potrząsnął lekko ramieniem Louisa, który dłuższą chwilę później się obudził.

— Co robisz? — zapytał Zayn. Nie widział telefonu, który w nocy wsunął się nieco pod poduszkę, za to Harry słyszał wszystko, obudził się ponad godzinę temu, ale nie odzywał się, aby dać pospać swojemu rozmówcy. — Dlaczego tutaj spałeś?

— Nie wiem — mruknął sennie, podnosząc się do siadu. — Było mi duszno... — skłamał.

— Mogłeś otworzyć okno — zmarszczył brwi.

— Nie chciałem, aby było ci zimno — odparł.

— Powiesz mi prawdę? — spytał nieco ostrzej, ale naprawdę tego nie planował.

— Prawdę? — naprawdę go teraz nie rozumiał. — Jaką prawdę, do cholery?

— Przespałeś się ze Stylesem? Wolisz tego pierdolonego bogacza, huh? Mam pieniądze! Chcesz ich? Weź je wszystkie! W dupie mam te pieniądze, chcę cię z powrotem — wyglądał nieco przerażająco ze łzami w oczach, ponieważ on się śmiał, patrząc prosto w niebieskie oczy, które były zdezorientowane.

— O czym ty gadasz, Zayn? — szepnął, wstając, aby być na równi. Nie chciał mieć poczucia niższości w czasie takiej rozmowy.

— W czym jest lepszy? Lepiej cię pieprzył, kupował drogie ciuchy? Ja też mogę to robić, kochanie! — rozłożył ręce, kręcąc głową. — Dlaczego się ode mnie odsuwasz? Myślisz, że jestem głupi i nie zauważyłem, że tak mało, kurwa, mówisz?

— Wyciągnij wnioski — polecił, chcąc odejść, ale wtedy poczuł dłoń na nadgarstku i nie wytrzymał... Człowiek miał swoje granice wytrzymałości, a Louis do najspokojniejszych nie należał. — Pieprzyłeś jakiegoś chłopaka, zdradziłeś mnie niemal od razu! Teraz robisz mi wyrzuty, zarzucasz, że pieprzyłem się z Harry'm i zależy mi tylko na pieniądzach, ale dobrze wiesz, że tak nie jest. Czego oczekujesz? Przeleciałeś mnie wczoraj i myślisz, że zażegnaliśmy kryzys? Że... będziemy tacy, jak jeszcze pół roku temu?

— Tak, tego oczekuję — kiwnął głową, podchodząc do szatyna i obejmując go w talii. — Kochamy siebie... tak jest, racja?

— Nie możesz tak mówić po tym wszystkim — pokręcił głową, odsuwając się od niego, ale wtedy Zayn przylgnął do jego pleców, mocno trzymając przy sobie. — Nie dotykaj mnie — szepnął, momentalnie mając łzy w oczach.

— Lubisz mój dotyk, Lou... naprawmy to wszystko, obaj zabłądziliśmy — mruknął, składając buziaka na jego skroni.

— Nie mogę, Zayn... nie mogę — westchnął, zamykając oczy. — Za każdym razem, gdy myślę, że mogę dać ci szansę, mam przed oczami ciebie z jakimś innym chłopakiem i to rozpierdala mnie od środka! Nie mogę po prostu... nie mogę nawet... — zająknął się, ciężej oddychając — wylałeś na mnie wiadro lodowatej wody i od razu oczekujesz, że... Z-Zayn, nie mogę.

— Shh... kochanie, będzie dobrze — zaczął przesuwać dłońmi po jego ciele, nie zdając sobie sprawy z tego, że zamiast uspokoić młodszego, jedynie dodawał oliwy do ognia.

Louis zaczął płakać, będąc zbyt słabym, a Malik trzymał go i chciał uspokoić, ale L chciał jedynie przestrzeni, tlenu... to było zbyt wiele dla obu. Cała ta sytuacja była popierdolona i nigdy nie powinna mieć miejsca.

Serce Harry'ego w tym momencie się łamało, czuł, jakby przeżywał w połowie to co Louis, ale wszyscy dobrze wiedzieli, że wcale tak nie było. Nie mógł znieść jego płaczu, który doskonale słyszał... jak zresztą całą kłótnię. Chciał wziąć go od Malika, sprawić, aby się uśmiechał, ale nie mógł. Przez chwilę poczuł się winny, że może gdyby nie ta jego propozycja, nie doszłoby do zdrady, ale stwierdził, że to jedynie wina Zayna. Mógł się opanować i trzymać kutasa w spodniach jak wierny chłopak, ale wybrał inne rozwiązanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro