48. We had a few drinks at one of the parties and ended up in bed

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwie wielkie firmy przeciwko sobie... oczywiście, że to nie mogło skończyć się dobrze. Przed budynkiem sądu zebrał się już niemały tłum, głównie dziennikarzy, którzy chcieli mieć najświeższe nowinki. Pewnie obstawiali, która za niedługo zniknie z rynku; to było jak starcie tytanów, jeden musiał zginąć, aby drugi zwyciężył.

— To będzie męczące — wymamrotał Louis, odpinając pas bezpieczeństwa.

— Tak... pewnie tak — westchnął Harry.

Obaj założyli okulary przeciwsłoneczne i wysiedli z samochodu. Woleliby przejść niezauważeni, ale nie było nawet takiej opcji, bo ludzie byli przed wejściem. Zaczęli się przekrzykiwać, aby zadać pytanie, ale Styles i tak każdego ignorował, obejmując Lou i prowadząc go do drzwi, które następnie otworzył.

— Nie wierzę, że wybrał tę tanią dziwkę zamiast porządnej dziewczyny.

Zmarszczył brwi, odwracając się i próbując dostrzec, kto to, kurwa, powiedział. Chciał być miły, ale teraz, gdy jego chłopak został obrażony, chrzanił tę całą życzliwość.

— Zostaw — mruknął szatyn, ciągnąc go do środka.

— Ale on-

— Wiem — przerwał mu.

Starszy spojrzał na niego rozczulony i wszedł do środka, zamykając drzwi, aby w końcu zaznać ciszy. Pochylił się, całując usta ukochanego i przesunął kciukiem po jego policzku.

— Kocham cię — szepnął.

— Ja ciebie też kocham, Hazz — uśmiechnął się.

Przeszli pod odpowiednią salę, Louis rozglądał się dookoła, nie bardzo wiedząc, co miał robić. Stresował się, a rozprawa nawet nie dotyczyła jego! Miał na sobie czarny, brokatowy garnitur, który doradził mu H, a sam ubrał czerwonobiały w kratę, co młodszy skomentował słowami: super, więc teraz obrusy to garnitury, ale poważnie... czy on się mylił?

— Hej, Lou... — zaczął w pewnym momencie, czując się tak źle, że skrywał tajemnicę. Chciał być szczery ze swoim partnerem, ale wtedy przybyła Rowe i zostali zwołani do środka.

— Będzie okay — zapewnił cicho, składając buziaka na jego policzku.

Harry skrzywił się nieznacznie, bo naprawdę chciał mu to powiedzieć i przeczuwał, że coś się stanie... coś złego.

Usiedli na odpowiednich miejscach i zaczęło się. Cała procedura przebiegała raczej spokojnie, ale i tak wszyscy się stresowali, a już zwłaszcza Taylor, która usiedzieć nie mogła. Krew ją zalewała, gdy patrzyła na Camille i miała ochotę wstać i wyrwać jej te kłaki.

Louis także musiał odpowiedzieć na kilka pytań, bo w końcu to on naprowadził Stylesa na to, że ta go okradła. Nie bardzo rozumiał słów Rowe, która mieszała jeden temat z drugim, gubił się w tym!

— Jakie były nasze relacje? Cóż... dobre, tak myślę — mówiła z jakimś dziwnym wyrazem twarzy. — Ale później wszystko się posypało.

— Później to znaczy...?

— Jesteśmy dorośli, więc wypiliśmy trochę na jednej z imprez i skończyliśmy w łóżku, a po tym Harry zaczął się dystansować, jakby chodziło mu tylko o to — odpowiedziała, a Lou uchylił usta i spojrzał na swojego chłopaka. Czy on go zdradził? — Było mi przykro, chciałam z nim porozmawiać, ale był taki chłodny...

— Ona kłamie! — odezwała się Taylor, wstając.

— Panno Swift... nie może pani się tak wtrącać — westchnął mężczyzna, a następnie dodał — dlaczego pani sądzi, że Camille Rowe kłamie?

— Ponieważ zaczęła współpracować ze Stylesem już wtedy, gdy był blisko z Louisem Tomlinsonem, a znam Harry'ego i nie zdradziłby ukochanej osoby.

— Dlaczego miałabym kłamać? — wtrąciła druga blondynka.

— Ponieważ jesteś szma... — ucięła, wywracając oczami. — Jesteś złodziejką i kłamczuchą. Podoba ci się Harry i chcesz zniszczyć jego związek, od początku tego pragnęłaś, co nie?

— Panie Styles, jak to było?

— Ja... cóż, było kilka sytuacji, w których Camille mnie podrywała, nawet w obecności Louisa, ale... nie wierzę, że mógłbym go zdradzić, kocham go — zapewnił.

— Co znaczy nie wierzę, że mógłbym? — dopytywał mężczyzna.

— Um... to trochę niewyjaśniona sprawa — bał się odwrócić, bał się spojrzeć w oczy L, bał się, że może wszystko zniszczył.

— To jest wyjaśniona sprawa! — oznajmiła Rowe. — Dlaczego się tego wypierasz? W hotelu są kamery!

Harry przyłożył dłoń do czoła i przymknął oczy. Skoro Camille gadała o kamerach, na pewno to zrobił. Ale jak i dlaczego? Boże, przecież już wtedy szalał za Lou!

Młodszy spojrzał na Taylor, która ujęła jego dłoń i potarła kciukiem, chcąc jakoś pocieszyć. Wciąż nie wierzyła tamtej szmacie, ale L najwidoczniej zaczynał to robić, sądząc po jego minie.

— Hej, nie płacz — szepnęła, obejmując go i ścierając łezkę, która spłynęła mu po policzku. Czuł się tak bardzo źle, najpierw Zayn go zdradził, a teraz Harry? I to jeszcze wiedząc, jak bardzo go zrani! — Kochanie...

— Zrobił to? — spytał cicho.

Swift pokręciła głową, uparcie pozostając przy swojej racji, choć tak naprawdę pierwszy raz o tym słyszała i nie mogła być pewna. Po prostu znała H kilka lat i nie mogła uwierzyć, że mógłby to zrobić! Nigdy się tak nie zachowywał, nawet po alkoholu, a imprezowała z nim już nie raz.

Przez resztę rozprawy Louis był nieobecny, jakby znajdował się pod wodą; niby słyszał, ale nie rozumiał. Czuł, jak jego serce pęka na pół, a jego organizm wypełniał się smutkiem. Został zdradzony... drugi raz w tym roku. Harry czuł się okropnie z tym wszystkim, właśnie to chciał mu powiedzieć przed salą, a teraz było już za późno, zniszczył wszystko. Chciał wyjść i rzucić wszystko, a później błagać młodszego o wybaczenie, ale nie mógł... musiał wciąż tam siedzieć, tłumaczyć całą sprawę i jakoś odratować firmę. Gdyby ją stracił, dużo ludzi straciłoby pracę, a mieli rodziny i kredyty, niełatwo znaleźć nową pracę i to dobrze płatną.

— Następna rozprawa dziesiątego listopada — oh, świetnie, kolejna! Miał już serdecznie dość.

Louis wstał i szybko opuścił salę, zakładając okulary przeciwsłoneczne, aby nikt nie zauważył jego załzawionych oczu, a Taylor popędziła za nim, doskonale wiedząc, że przyjechał z H, a na pieszo iść nie mógł, bo ktoś na pewno by go zaczepił.

— Odwiozę cię — powiedziała, łapiąc go za dłoń.

— Nie chcę wracać do domu — odparł cicho.

— W porządku, więc zatrzymasz się dzisiaj u mnie — zaproponowała.

— Louis! — zawołał Harry, ale ten nawet się nie odwrócił. — Proszę, zaczekaj!

Swift westchnęła ciężko, wychodząc z szatynem i gdy w końcu przepchnęli się przez dziennikarzy, wsiedli do jej samochodu. Dyskretnie napisała wiadomość do przyjaciela, a następnie wyjechała z parkingu.

Taylor: nie martw się, odwiozę go do ciebie jutro. obaj odetchnijcie i lepiej załatw jakieś wytłumaczenie

Styles pokręcił głową, czytając wiadomość. Nie miał wytłumaczenia i to było najgorsze! Wczoraj odwiedziła go Camille, mówiąc o całym wydarzeniu i faktycznie, pamiętał, że byli tam na imprezie firmowej, obudził się w hotelowym pokoju, ale... nie pamiętał, aby się z nią pieprzył. To nawet brzmiało surrealistycznie! On i Camille? Ew. Z drugiej strony były te nagrania z kamer, które mieli zobaczyć dziesiątego listopada...

Wsiadł do swojego samochodu i przymknął na moment oczy, był tak bardzo zirytowany, że nawet teraz, gdy potrzebował spokoju, musiał się użerać z natrętnymi dziennikarzami. Kto ich w ogóle szkoli na takich?

Harry: dlaczego w ogóle wepchnęłaś tę noc w tę sprawę? to dotyczy naszych firm

Camille: ale to ma związek z naszymi relacjami, czyli jednak ma powiązanie z firmami

Harry: myślałem, że jednak jesteś mądrzejsza

Camille: a co, Louis od ciebie odszedł? :c

Styles wywrócił oczami, nie odpisując już, bo to najmniejszego sensu nie miało. Bał się, że przez to wszystko stracił Lou... w końcu jego serduszko było kruche, a on je właśnie połamał, niewiele później, gdy Zayn zrobił to jako pierwszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro