▲▼ ROZDZIAŁ 14 ▼▲

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

△▽ BILL ▽△

   Wokół mnie panował totalny chaos. Niebo było w odcieniach czerwieni, a wszystkie drzewa zniszczone. Wszystko wyglądało najmiej tak, jakby przeszło tędy tornado.

   Byłem tak słaby jak nigdy. Ledwo stawiałem krok za krokiem. Nie miałem już żadnych sił, cała moja moc nagle się rozpłynęła.

   Dostrzegłem kogoś leżącego na drodze. Moje serce zabiło mocniej, a kiedy podszedłem bliżej - pękło. Pokiereszowane ciało April leżało na ziemi. Nogi się pode mną ugięły, padłem na kolana, a łzy napłynęły mi do oczu. Dotknąłem jej zimnego policzka. Była martwa. Przytuliłem ją do siebie.

   - Przepraszam... To moja wina... Przepraszam...

   Obudziłem się gwałtownie. Ten sen był dla mnie jak grom z jasnego nieba. Najgorszy koszmar jaki mógł mi się teraz przyśnić. Teoretycznie nie potrzebuję snu, ale jak każda żywa istota mogę śnić. Tylko jeśli to ma tak wyglądać, to ja serdecznie podziękuję.

   - Bill, coś się stało?

   - Nie. To tylko zły sen - nawet na nią nie spojrzałem.

   Usiadła obok i mnie przytuliła. Nie wiem dlaczego, ale lubię jej przyjemne ciepło i sposób w jaki mnie traktuje. Bardzo nie chcę, żeby to się zmieniło.

   - Jest dobrze. To tylko zły sen - pocieszała mnie jak małe dziecko.

   Nie powiedziałem jej co mi się śniło. Wolałem zachować to dla siebie.

△▽ APRIL ▽△

   Przez całą resztę dnia Bill chodził jakiś przybity. Pytałam go, co mu się przyśniło, ale nie chciał mi powiedzieć. Martwiłam się o niego.

   Nigdy nie mówił mi jak się czuje, dobrze czy źle, on po prostu milczał, a wtedy ja wiedziałam, że coś jest nie tak.

   Właśnie siedział w piwnicy coś majstrując, podczas gdy Dipper i jego wujek wyszli gdzieś po coś, o czym kompletnie nie mam pojęcia. Jeśli chodzi o moją wiedzę na temat tego wszystkiego, to jest ona bardzo ograniczona.

   - Co robisz? - Spytałam.

   - Hm? Rozmontowuje portal. Liczymy, że to ich jakoś zatrzyma.

   Stanął przede mną otrzepując się z kurzu. Był cały brudny. Jego biała koszulka była umorusana czymś czarnym, a blond włosy przybrały szarawy kolor. Śmiesznie tak wyglądał.

   - Z czego się śmiejesz? - Momentalnie on też się uśmiechnął.

   - Z ciebie. Śmiesznie wyglądasz.

   - Czyżby? - Potrzepał głową, w efekcie czego cały kurz zleciał na mnie.

   - Ej! Dzięki.

   - Sama się o to prosiłaś - wzruszył ramionami.

   - Am, Bill.

   - Co?

   - Czy to się powinno tak skrzyć? - Wskazałam na rozebrany do połowy portal, który dziwnie skrzył się blado niebieskim światłem.

   Cyferka podszedł bliżej i przyglądał się temu, co się tam dzieje. Chyba on sam nie potrafił tego zrozumieć.

   - Na ziemię! - Odwrócił się do mnie i zasłonił swoim ciałem.

   Usłyszałam niewyobrażalnie głośny huk, a jedyne co widziałam to biel wokół mnie. Przerażona zamknęłam oczy.

   Nie wiem jak długo tak trwaliśmy, ale po jakimś czasie usłyszałam uspokajający głos Cyferki.

   - Już po wszystkim. Żyjemy.

   Wciąż dudniło mi w uszach, przez co nie do końca słyszałam co do mnie mówił.

   Pomógł mi wstać i przytulił do siebie, bo sama nie mogłam ustać na nogach

   Powoli wracały mi wszystkie zmysły oraz umiejętność chodzenia. Byłam w dużym szoku. Bill uleczył moją ranę na czole, którą musiałam nabyć, kiedy tak gwałtownie poleciałam na ziemię. Wszystko było zniszczone i spalone, nic praktycznie nie ocalało.

   - Wszystko szlag trafił.

   - Delikatnie mówiąc.

   Do piwnicy wbiegli Dipper wraz ze swoim wujkiem.

   - Co tu się stało? - Pan Pines był widocznie rozstrzęsiony. - Co zrobiłeś?

   - On nic nie zrobił - zaprotestowałam - portal sam wybuchł.

   Mężczyzna wycelował w demona z jakiegoś dziwnego urządzenia.

   - No dalej. Zrób to, ale wtedy sami sobie będziecie musieli radzić. Oprócz mnie nikt nie jest w stanie wam pomóc.

   Mierzyli się przez chwilę, aż w końcu pan Pines opuścił broń.

   - Co teraz?

   - Zobaczymy. Portal został zniszczony, więc może nic się nie wydarzy.

△▽ NARRATOR ▽△

   Podczas gdy Bill wraz z April byli świadkiem wybuchu poratlu, jeden ze słabszych demonów wydostał się ze swojego wymiaru. Miał za zadanie znaleźć kogoś, kto z jego drobną pomocą otworzy szczelinę i sprowadzi zagładę. Pod postacią cienia wymknął się na zewnątrz, po czym od razu zaczął poszukiwania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro