15: Mam nadzieję, że korona jej z głowy nie spadła!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Przetarłam twarz dłonią, po raz kolejny zerkając na śpiącą obok dziewczynę. Chyba już powoli się do tego przyzwyczajam, ale jest to coraz bardziej irytujące... Mam dość. Oryginalna Eruna straciła swoje ciało nie bez powodu. Muszę się jej pozbyć i zrobię to dzisiaj... 

***

Jeszcze raz spojrzałam na fiolkę z fioletowym płynem. Jestem pewna, że mieszanka, którą trzymam jest najobrzydliwszą z jaką miałam do czynienia.... Serio nie wierzę, że sięgnęłam do cholernej medycyny ludowej, by pozbyć się Eruny! Władowałam tyle punktów w inteligencje, a i tak nie mogę wymyślić lepszego rozwiązania. Wzięłam głęboki wdech opróżniając fiolkę do dna. Ku mojemu zaskoczeniu nie miała zbyt intensywnego smaku, a raczej... Gorzko-ostry posmak. Według tej starej wiedźmy stracę przytomność, co pozwoli mi spojrzeć w głąb siebie i rozwiązać moje problemy w sposób metafizyczny... Metafizyczny oznacza pozazmysłowy, ale podkładając to słowo w odpowiednim miejscu ma to jeszcze mniej sensu, więc już nawet nie staram się tego zrozumieć. Przymknęłam powieki, czując niesamowite zawroty głowy. Spodziewałam się czegoś takiego, więc nie robi to na mnie większego wrażenia, ale nie jest przez to mniej uciążliwe... 

-Więc to ty zabrałaś moje ciało. -otworzyłam gwałtownie oczy patrząc na niską dziewczynę, która stała przede mną. Nie widziałam nic poza jej sylwetką i twarzą. Całe jej ciało było spowite... Otoczone czarną mgłą. Nie musiałam pytać o jej imię, bo doskonale wiedziałam kto to. Nie wiedziałam co mnie czeka, ale nie myślała, że spotkam Erune- Jesteś bezczelna wiesz? -prychnęła, stawiając pierwsze kroki. Za każdym razem, gdy jej stopa stykała się z podłożyłem, powstawała niewielka fala, więc mogłyśmy stać na wodzie, ale nie jestem w stanie tego zweryfikować, ponieważ nie mogę się ruszyć- Z jakiegoś powodu straciłam swoje ciało. Można powiedzieć, że zrobiłam ci przysługę "umierając"! -krążyła dookoła mnie jak sęp, dokładnie skanując każdy kawałek mojego ciała, co niekoniecznie mi odpowiadało- A ty chcesz się mnie pozbyć, bo czasami mam ochotę zrobić coś po swojemu? -zatrzymała się dokładnie za moimi plecami, przez co nie mogłam jej zobaczyć- To ty jesteś lokatorem w moim ciele. Zwykłą podróbką, która próbuje prześcignąć oryginał...

Wiem, że ma rację... To ja zajęłam jej ciało i podszywam się pod nią od tamtej pory. Nie zmienia to jednak faktu, że ciało może posiadać tylko jedną duszę, a ja spędzam tydzień w mojej willi w Bhutan, by ostatecznie przejąć to ciało i stać się prawdziwą Eruną. Od kiedy ona odeszła, to życie należy do mnie. Poza tym... Jeśli ona jest tutaj.... Moje ciało umarło lub dalej jestem w śpiączce. Nie wiem czy czas mija inaczej w naszych dwóch światach, ale nie chce, by moja rodzina straciła córkę! Nawet jeśli otrzymają jedynie skorupę... 

-Nie Eruna... Prawdą jest, że z jakiegoś powodu reinkarnowałam się w twoim ciele, ale to ty jesteś lokatorem. -czuję się trochę winna. Miała prawo powiedzieć to wszystko i okazać niezadowolenie, ale dlaczego miałabym zostawić wszystko co zdobyłam? Nie ważne w jaki sposób to zrobiłam. Kłamałam i kopiowałam pracę artystów z mojego świata, ale zapewniłam sobie wszystko czego pragnęłam. Poza tym... Jako łowca też niemało zarobiłam. I to akurat osiągnęłam sama- Zdobyłam siłę, której ty nie mogłam mieć. Zemściłam się na każdym kto kiedykolwiek cię obraził. Powiedziałam ojcu co leżało ci na sercu, wyjawiłam mu całą prawdę o twoim życiu, a on w końcu zrozumiał co czułaś przez te lata. -wyliczałam, licząc na to, że to przekona ją do odejścia, ale ona milczała- Wiem, że nie jestem w stanie wynagrodzić ci twojej śmierci, ale jak jestem w dokładnie takiej samej sytuacji. Też umarłam i też zostałam zmuszona do zostawienia wszystkiego co znałam. Wrzucono mnie do świata z darami i dziwnymi portalami. Do tej pory mogłam jedynie czytać o takich cudach, a teraz kazali mi się przystosować. Mimo tego udawałam, że tak jest w porządku... Cały czas tłumiłam w sobie cholerny strach! Nie mogłam znieść myśli, że ukradłam czyjeś ciało i cały czas czułam się winna, dlatego chciałam sprawiedliwości za wszystko co cię spotkało! Pokierowałam twoim życiem tak jakbyś ciała, a gdy w końcu skończyłam ty zaczynasz mącić! Czemu!? -czuję się lepiej po wyrzuceniu z siebie tego chaotycznego wyznania... Jest mi lżej. Otworzyłam oczy, które nieumyślnie zamknęłam, gdy zaczynałam monolog i muszę przyznać, że sceneria, którą ujrzałam, byłam przyjemniejsza niż ta nieprzenikniona ciemność sprzed chwili- Co jest? 

Stałam przy jeziorze, które całkiem często odwiedzałam ze znajomymi. Znajdowało się niedaleko mojej szkoły, więc czasami chodziliśmy tam na wagary, zanim zginęliśmy... Też mieliśmy w planach tam pójść po lekcjach... Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś zobaczę to miejsce... Mam z nim sporo dobrych wspomnień. Poczułam niewielką dłoń na ramieniu, więc spojrzałam w kierunku jej właścicielki. Dostrzegając twarz, która towarzyszyła mi przed reinkarnacją, nie wiedziałam co zrobić. Byłam trochę starsza niż zapamiętałam... 

-Musisz być zdezorientowana... -mruknęła, drapiąc się po karku- Skoro możemy się spotkać musiałam przejść... Wewnętrzną rozmowę. -mój głos zawsze brzmiał tak dziwnie?- Cóż... Jestem tobą! To znaczy... Przejęłam twoje ciało. -skoro Eruna trafiła do mojego świata... Kim była ta dziewczyna sprzed chwili?- Nie wiem jak do tego doszło. Może ktoś na górze chciał byśmy się spotkały... Zapewne nie mamy wiele czasu, więc wymieńmy się doświadczeniami! -skinęłam głową, czekając na to co powie- Też miałam rozmowę z tobą. Chociaż wydaje mi się, że to nie byłaś ty, a poczucie winy, które odczuwałam przez zabranie twojego ciała i żal, który pozostał po tobie. Ostatecznie nikt nie chce umrzeć w młodym wieku... 

-To miałoby sens... -sapnęłam, skanując twarz, która niegdyś należała do mnie- Chce żebyś wiedziała, że nie byłam bezczynna. Zrobiłam wszystko co chciałaś zrobić, a na co nie miałaś odwagi. 

Dziewczyna przytaknęła głową, wpatrując się w jezioro z smutnym uśmiechem. 

-Ja... Też coś osiągnęłam. Miałam ukryte hobby... Wstydziłam się tego, że interesowałam się technologią, nawet nie wiem dlaczego, bo to nie jest wstydliwe, ale... Zarobiłam naprawdę sporo pieniędzy! Pomyślałam, że wynagrodzę twoim rodzicom stratę córki.

Czyli jej też się powodzi... Z jakiegoś powodu ulżyło mi. Chyba chciałam, by moja rodzina miała takie samo szczęście jak ja... 

-Też sporo zarobiłam. Mam kilka źródeł dochodu, ale myślę, że najbardziej zainteresuję cię to, że zostałam łowcą. -widziałam w jej oczach iskierki, więc postanowiłam kontynuować- Najsilniejszym łowcą na świecie. Twoja siostra już nie jest gwiazdką, a ja na każdym kroku jej o tym przypominam. 

Obje zaśmiałyśmy się cicho. Wiedziałam, że akurat to ją ucieszy. Eruna zawsze pragnęła siły, którą mogłaby przyćmić siostrę. 

-Ojoj! Mam nadzieję, że korona jej z głowy nie spadła! -gdy skończyła zdanie, drzewa, które było widać na horyzoncie po prostu się rozpadły- Kończy nam się czas... To nasze pierwsze i ostatnie spotkanie, ale cieszę się, że miałyśmy okazję porozmawiać. Dobrze wiedzieć, że moi bliscy mają się dobrze. 

-Racja... -mruknęłam, obserwując rozpadający się krajobraz- Mam jeszcze jedno pytanie. Pierwszym co zobaczyłam po przebudzeniu w twoim świecie, była tablica. Dosłownie widzę swój poziom, siłę i tak dalej, trochę jak w grach. Wiesz co to? 

Miałam nadzieję, że odpowie twierdząco, ale jej mina jasno pokazywała, że słyszy o tym pierwszy raz... Skoro ona nie ma o tym pojęcia, skąd wzięły się te cholerne powiadomienia? Czyżby Bóg istniał i upodobał sobie moją duszę? Zapewne nie... Ale skoro nie mam wszystkich wspomnień z jej życia, a sama Eruna nie ma pojęcia o czym mówię, zapewne nie dowiem się skąd wziął się system. 

-To tylko moja spekulacja, ale... 

Zanim zdążyła dokończyć, wybudziłam się. Czuję się tak jakbym miała najgorszy koszmar w życiu, mimo że pod koniec było całkiem przyjemnie. Jestem cała spocona, a mój oddech stał się zdecydowanie zbyt ciężki. Zastanawiam się czy faktycznie miałam okazję porozmawiać z poprzednią właścicielką tego ciała, czy może miałam halucynacje po tym specyfiku... Cokolwiek to było... Mam nadzieję, że pomogło, a ja nie będę tracić kontaktu z rzeczywistością na rzecz szybkiego numerku. W pierwszej kolejności nie spotkałam Eruny, a manifestację poczucia winy, które czułam przez zabranie jej ciało, co? Po prostu nadałam temu uczuciu cielesną powłokę... Zrobiłam z niego swoje alter ego... Wychodzi na to, że w losowych momentach, traciłam kontakt z rzeczywistością i robiłam rzeczy, które miałby uszczęśliwić Erunę. Martwiłam się tym i obawiałam się, że mogę zrobić coś Izuku... Ta chora sytuacja nie dawała mi spać po nocach, a okazuję się, że sama ją stworzyłam. Naprawdę mam nadzieję, że teraz wszystko wróci do normy...

***

-Dobry! 

Inko od razu się uśmiechnęłam, robiąc mi miejsce w drzwiach, co uznałam za zaproszenie. 

-Dobrze cię widzieć skarbie. Ostatnio nie odwiedzałaś nas zbyt często. -skinęłam głową, bo to prawda. Kiedyś przychodziłam znacznie częściej, chociaż może lepiej powiedzieć, że częściej się widywałyśmy- Martwiłam się, że między tobą, a moim synem coś zaszło... Tak dawno o tobie nie wspominał.

Więc wcześniej to robił? Czuję się trochę dziwnie z myślą, że rozmawiają o mnie w domu... Ale jest to również całkiem miłe i... Urocze? Odkaszlnęłam, próbując utrzymać neutralny wyraz twarzy. 

-Byłam ostatnio trochę zajęta i nie mieliśmy zbyt wiele czasu na spotkania. Po prostu nie miał co opowiadać... -wyjaśniłam, kładąc na stole trzymane pudełko. Podczas moich krótkich wakacji, natrafiłam na chińską kawiarnie, która oferowała ciastka księżycowe. Są całkiem niezłe, więc postanowiłam kupić kilka w formie prezentu. Po minie Inko wiedziałam, że podarek przypadł jej do gustu- Wybrałam trzy rodzaje nadzienia. Nasiona lotosu, czerwona fasola i kandyzowane owoce. Wybrałam te, które przypadły mi do gusty, bo nie wiedziałam jakie preferujesz... I czy w ogóle kiedyś je jadłaś. 

Kobieta zaśmiała się, wstając z miejsca i łapiąc pudełko. 

-Nie miałam okazji ich spróbować, ale przyjaciółka polecała mi te z kandyzowanymi owocami. -odparła, robiąc kilka kroków w stronę kuchni- Zrobię herbatę i przełożę ciastka na talerz. Ach! Może wolisz kawę? 

Oj tak... Kawusia jest tym co teraz potrzebuję. Przyszłam tu prosto po podróży i szczerze jestem padnięta. 

-Kawa brzmi dobrze. -pulchna kobitka skinęłam głową, odwracając się w stronę szafek. Przez chwilę obserwowałam jej ruchy, ale gdy poczułam, że muszę skorzystać z łazienki, postanowiłam posłuchać moich potrzeb- Zaraz wrócę. 

Oznajmiłam, odsuwając krzesło. Inko z początku nie zareagowała, ale to nie było zaskoczeniem... Pozwala mi dość swobodnie się poruszać po jej mieszkaniu. 

-Eruna! -odwróciłam się, gdy nagle mnie zawołała- Jeśli idziesz do łazienki, nie możesz jej zamknąć. Zamek ostatnio się zacina i możliwe, że jeśli to zrobisz, nie otworzysz drzwi przez następne kilkanaście minut. 

-Och... -niezbyt wiem co powiedzieć w takiej sytuacji, powinnam zaoferować moją pomoc? Teoretycznie mogłabym to naprawić, ale czuję, że by odmówiła, więc chyba nie ma po co pytać- Okej. Nie będę ich zamykać. 

Tak też zrobiłam. Byłyśmy same w domu, bo Izuku dalej ma zajęcia, więc nie ma opcji, że ktoś wparuję mi do środka. Spuściłam wodę, stając przed umywalką. Muszę przyznać, że nie wyglądam najlepiej. Na szczęście nie mam teraz żadnych obowiązków... Wszystkie prośby o pomoc zostały wycofane, po tym jak wypięłam się na nich ostatnim razem. Usłyszałam ciche syknięcie, więc automatycznie podążyłam wzrokiem za dźwiękiem. Wydaje mi się, że pani Midoriya oparzyła się, gdy próbowała przenieść moją kawę. Skoro jest moja, sama mogę przenieść ją do jadalni. To tylko kilka kroków... Nie spodziewałam się jednak, że ciche podejście, za skutkuję tym, że pani Inko gwałtownie się odwróci, a zawartość kubka wyląduje na mnie... 

-O mój Boże! Nic ci nie jest kochanie!? Musisz szybko ściągnąć koszulkę, bo inaczej... 

Przerwałam jej ruchem dłoni. To nie tak, że coś takiego mnie zrani, ale faktycznie nie jest to zbyt przyjemne... Poza tym spora część napoju wylądowała na moich włosach, przez co teraz się kleją. 

-Nic mi nie jest. To był zwykły wypadek... -mruknęłam, robiąc krok w tył- Wezmę szybki prysznic, przebiorę się i wszystko będzie okej. -starałam się zapewnić ją o swoich stanie, ale jej mina jasno mówiła, że nic nie jest w porządku, a ona czuję się winna- To naprawdę nic takiego. W końcu jestem łowcą, zwykła kawa nie może zrobić mi krzywdy! 

Powiedziałam bardziej energicznie, posyłając jej dumny uśmiech. To chyba przemówiło do kobiety, bo wygląda na mniej przejętą. Czasami mam wrażenie, że zapomina iż jestem najsilniejszą osobą w Japonii. Pamiętam jak na początku naszej znajomości zacięłam się się kartą, a ona robiła z tego aferę, jakbym straciła palca... Jest naprawdę nadopiekuńcza, ale to w sumie całkiem urokliwe. 

-Prawda... Zapewne byłaś wystawiana na wyższe temperatury. -szepnęła pod nosem, jakby chciała zapewnić się w tym, że nic mi nie jest- Dobrze! Weź prysznic i wrzuć ubrania do automatu, wypiorę je, byś miała w czym wrócić. 

Skinęłam głową i w pośpiechu ruszyłam do pokoju Izuku. Co jak co, ale chodzenie w mokrych ubraniach jest naprawdę irytujące. Stanęłam przed szafą chłopaka, zabierając z niej bokserki i jakąś przydługą koszulkę, gdyby nie fakt, że chce jak najszybciej zrzucić z siebie ciuchy, może skupiłabym się na przeszukaniu szafy i zdobyciu jakiś spodenek, ale aktualnie mam inne priorytety. Dlatego po zdobyciu tych dwóch kawałków materiału, od razu wystartowałam do łazienki, a gdy drzwi się za mną zamknęły, błyskawicznie pozbyłam się ubrań, które tak jak powiedziała Inko, wyrzuciłam do pralki. Spojrzałam na swój brzuch, dostrzegając całkiem sporą czerwoną plamę... Nie mam sensu się nad tym rozczulać, bo oparzenie i tak zniknie w przeciągu kilku minut, ale i tak rodzi to we mnie dziwną złość lub niepokój. Chyba odzwyczaiłam się od ran. Westchnęłam przeciągle, wchodząc do kabiny prysznicowej. Uh... Teraz, gdy o tym myślę, Izuku powinien już skończyć lekcję... Teraz fakt, że nie mogę zamknąć drzwi ma inne znaczenie. No cóż! Wydaje mi się, że jeśli wezmę szybki prysznic, wyjdę zanim wróci. Zresztą jestem w gościach, więc nawet nie chciałabym szczególnie długo tu siedzieć. Stanęłam pod strumieniem wody, jednocześnie sięgając po butelkę z szamponem. Spojrzałam na etykietę, sądząc po trzech pomarańczach, właśnie taki zapach posiada. Nie używałam jeszcze takiego, ale to akurat nie jest zaskoczeniem, bo nawet przed reinkarnacją, byłam wierna zapachom miętowym lub czekoladowym. Chociaż przez pierwsze kilka miesięcy w tym ciele, używałam kosmetyków zakupionych przez wcześniejszą właścicielkę, a ona nie miała konkretnych upodobań. Odsunęłam się na bok, by spokojnie umyć włosy, równolegle wodziłam już wzrokiem w poszukiwaniu męskiego żelu pod prysznic. Powód ku temu jest prosty i jestem pewna, ze wiele kobiet to zrozumie. Po prostu lubię ten zapach, a skoro mam okazję pachnieć nim przez następne minuty-skorzystam. Odnalezienie jaskrawo-zielonego żelu nie było problemem. Wyróżniał się pośród białych i kremowych butelek. Przepłukałam dłonie, nalewając na nie trochę płynu, który szybko spieniłam i zaczęłam wcierać w swoje ciało. Naprawdę przyjemny zapach. Mam wrażenie, że niezależnie od wymiaru, męskie płyny mają intensywniejszy zapach i nie wiem czy jest to sposób na poderwanie kobiety, czy może producenci zdaja sobie sprawę z tego, że jednostki męskie śmierdzą. Stanęłam centralnie pod prysznicem, pozwalając wodzie na zmycie ze mnie piany. Wplotłam palce we włosy, upewniając się, że nie zostanie na nich ani gram płynu. Trwało to kilka minut dłużej niż się spodziewałam, bo muszę przyznać, że stanie pod strumieniem ciepłej wody, jest bardzo satysfakcjonujące... Z cichym westchnięciem, odcięłam dopływ wody i otworzyłam drzwi kabiny. Pech chciał, że na podobny pomysł wpadł Izuku, którego celem było skorzystanie z łazienki...

~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro