1. List

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Na wstępie chcę powiedzieć, że jest to moja pierwsza książka, więc nie liczcie na nie wiadomo jak dobrą opowieść. Pierwszy rozdział czy dwa uważam, że są naprawdę słabe, ale każdy kolejny jest coraz lepszy. Mam nadzieję, że się komuś spodoba. Miłego czytania ;)

*****

 Leżę w pokoju i słucham tego co znowu przeskrobał mój starszy brat. Ostatnio jest to moje najciekawsze zajęcie. Nie mam za dużo znajomych, więc większość wolnego czasu spędzam sama w pokoju, może dla tego tak lubię słuchać tego co się dzieje u Liama... Bo w odróżnieniu do mnie u niego coś się dzieje.

Właśnie usłyszałam, że rodzice przechodzą do tej nudniejszej dla mnie części – kazania. Z tego też powodu podeszłam do mojej biblioteczki i wzięłam pierwszą lepszą książkę. Byleby zająć czymś czas.

Czytałam tak przez następne kilka godzin aż zrobiła się dwudziesta trzecia. Nie przejęłam się tym, ponieważ był 11 sierpnia, czyli były wakacje. Wstałam i jak najciszej poszłam do łazienki wziąć prysznic.

Kiedy wróciłam do pokoju była prawie dwunasta. Spojrzałam na kalendarz, ponieważ nigdy w wakacje nie liczę dni i zwykle nie wiem który jest dzień miesiąca, ani jaki mamy dzień tygodnia. Okazało się, że jutro jest 12 sierpnia.

No to dużo z wakacji już nie zostało.

Minuty mijały, a ja nie mogłam zasnąć. Przekręciłam się na plecy i zamarłam... Przede mną znikąd pojawił się jakiś mężczyzna. Odruchowo złapałam za pierwszą lepszą rzecz z szafki nocnej i trzymałam ją przed sobą gotowa do obrony. Doskonale wiedziałam, że nie mam szans z dużo wyższym ode mnie mężczyzną. Mimo to mając „broń" czułam się trochę pewniej.

- K-kim pan jesst? - Wyjąkałam – I-i czego pan chce? - Odpowiedzi nie dostałam. Mężczyzna jedynie zmierzył mnie wzrokiem.

- Aria, zgadza się?

- Może. Zależy kto pyta?

- Severus Snape-nauczyciel eliksirów w Hogwarcie. - tym razem to ja zmierzyłam wzrokiem go. - Mam dla ciebie list. Z tego co wiem żadnego z poprzednich nie dostałaś. Ktoś się postarał o to abyś ich nie odczytała.

Mężczyzna powoli do mnie podszedł i podał mi kopertę. Niepewnie ją od niego wzięłam i otworzyłam. Wyjęłam z niej kartkę (co chwilę zerkając na nieproszonego gościa) i przeczytałam:

Szanowna pani Ario Johnson

Mam zaszczyt ogłosić, że została pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Prosimy o zapoznanie z załączonym listem, wszystkich niezbędnych książek i wyposażenia.

Z poważaniem,

Minerwa McGonagall

Zastępca Dyrektora.

Oderwałam wzrok od listu i spojrzałam z niedowierzaniem na pana Snape.

- Może pan to jakoś udowodnić? - Spytałam już spokojniejsza.

W odpowiedzi mężczyzna skinął głową wyjął z szaty różdżkę i sprawił, że książka leżąca na moim biurku zaczęła się unosić. Otworzyłam szeroko oczy nie mogąc uwierzyć w to co widzę.

- Rok szkolny zaczyna się 1 września. - Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam – Jak chcesz jechać to się pakuj. - Znów kiwnęłam głową.

Ale zaraz! Muszę zapytać rodziców o zgodę! Co oni na to powiedzą?! Nigdy nie chcieli słuchać o magii!

- Proszę pana...

- Tak?

- Bo... chyba powinnam zapytać rodziców, nie sądzi pan? - Na to Snape głośno westchnął

- No tak... to oni nie pozwolili ci odczytać listu. Pierwszy przyszedł w dniu twoich jedenastych urodzin...

Czyli pod koniec grudnia tamtego roku.

-...Przeczytali go, a po tym porwali i wyrzucili.

- Co?

- To co mówię. Każdy kolejny list wyrzucali lub palili w kominku. - Przez chwilę się nie odzywał – Mogę rzucić na nich zaklęcie, że o tobie zapomną. - Nic już nie mówił tylko czekał na pozwolenie.

- Emm... No bo... Kto byłby wtedy moim opiekunem? Gdzie bym wracała na wakacje? Co by... - Nie zdążyłam skończyć bo mężczyzna mi przerwał.

- Coś się wymyśli. Dumbledore na pewno o wszystko zadba. - Spojrzałam na niego pytająco. - Dyrektor Hogwartu. To jak?

Zaczęłam się zastanawiać i analizować to co się właśnie dzieje. Mężczyzna cały czas patrzył na mnie jakbym coś zrobiła co mnie jeszcze bardziej stresowało.

- Yyy... No dobrze, niech będzie... I tak bez przerwy się kłócimy... - powiedziałam to bardzo niepewnie.

Po chwili mężczyzny nie było w moim pokoju. Wyszłam zobaczyć gdzie jest i zastałam go stojącego w drzwiach do sypialni rodziców. Zaraz po tym poszedł do sypialni brata i również mu wymazał mnie z pamięci. Po minucie byliśmy z powrotem u mnie. Od razu podeszłam do szafy w poszukiwaniu torby. Po kilku minutach wyjęłam sporej wielkości materiałową torbę. Kiedy zaczęłam wyciągać z szafy ubrania mężczyzna przetransmutował torbę w kufer. Spojrzałam na niego pytająco.

- Nie będziesz się wyróżniać.

Po kilkunastu minutach wszystkie moje rzeczy były w kufrze. A po chwili byłam w innym domu. Jak się okazało był to dom Pana Snape.

- Tę noc spędzisz u mnie. A przed południem stawimy się w Hogwarcie. Tam masz pokój. - wskazał na drzwi po lewej. - Dobranoc.

- Dobran...

Nim zdążyłam odpowiedzieć usłyszałam trzask drzwi. Poszłam więc do pokoju, który wcześniej wskazał mi czarodziej. Jest to bardzo małe pomieszczenie. Naprzeciwko drzwi jest duże okno, podłoga ma kolor ciemno-brązowy, a ściany beżowy. Po prawej stronie stoi jednoosobowe łóżko z ciemno-granatową pościelą, obok niego jest mały stoliczek. Po lewej stronie stoi wielka na całą ścianę szafa. Bez zastanowienia położyłam się do łóżka i niemal od razu zasnęłam.

*****

Możecie napisać w komentarzu co sądzicie. Tylko proszę o szczere opinie. Jeśli są jakieś błędy to bardzo przepraszam. Następny rozdział dodam jutro, albo jeszcze dzisiaj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro