(13.) she sees colors that I can't see, what did I do to deserve her next to me?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Hold me, if you love me, come show me
Found myself down on the pavement
No matter which way that I turned, I was low
But you went before me and traveled the stories
To places I shouldn't go"

24/06/2020

KAŻDEJ NOCY WPRASZAŁ SIĘ DO DOMU, w pewnym momencie nie kłopocząc się by choćby zapukać do drzwi. Codziennie, gdy starsza pani oddała się rozkosznemu odpoczynkowi, w najbardziej zwyczajny sposób wkradał się do pokoju (h/c) włosej przez czekające na niego, uchylone okno. Jego wymówka? Chciał widzieć każdy etap tworzenia zamówionego przez siebie stroju by upewnić się, że wszystko zostanie wykonane perfekcyjnie. Zazwyczaj czekała na niego już szklanka ciepłej herbaty oraz pozostawione z kolacji resztki. Choć nigdy nie poczęstował się przysmakami, zawsze miał taką możliwość – czego innego mógł się spodziewać po wyrafinowanych manierach dziewczyny?

„Ah, jestem pewna, że dzisiaj spotkamy się po raz ostatni, Panie Michikatsu. Zostały tylko ostatnie poprawki, a skoro nikt nie musi go przymierzać, jestem już na końcówce!" Oznajmiła z uśmiechem, robiąc ostatnie poprawki w nostalgicznym dla ciemnowłosego stroju.

Wiadomość nie ucieszyła niezaspokojonego mężczyzny. Z każdą minutą spędzoną u boku dziewczyny, pragnął jeszcze więcej czasu. W głowie odkładał pokazanie jej Muzanowi latami, może gdy skończy trzydzieści wiosen. Doskonale zdawał sobie sprawę z prawdziwej profesji (h/c) włosej, nie tylko dzięki dokładnym wytycznym od swojego przełożonego. Zawsze opuszczał domostwo po około dwóch do trzech godzin, by dać dziewczynie czas na odpoczynek. Ta jednak nie pozwalała sobie na coś tak błahego jak sen. Korzystając z osłony nocy, wyciągała swój przeklęty nichirin i do samego rana wykonywała wycieńczające manewry.

Dlatego jej dłonie były tak szorstkie w dotyku, zupełnie inne od tych, które pamiętał.

I w tym momencie zawitał w nim niepokój. Skoro para się tak obrzydliwym zajęciem, która sam niegdyś wykonywał... Jak bardzo musiała nienawidzić jego pobratyńców? Co musiała przecierpieć? Kogo stracić by stanąć w boju? Trenowała dwa razy ciężej niż samurajowie w jego oddziale, nigdy nie pozwalając sobie na skrótowe działanie. Jak wiele nienawiści musiało kryć to osłonięte czerwonym materiałem serce? Czy gdyby odnalazł ją wcześniej i z cienia bronił przed niefortunnymi traumami, dołączyłaby do tych osiłków?

„Idealnie w przewidzianym terminie, nie mogę być niezadowolony." Wymruczał, ostrożnie sącząc gorący wywar z glinianego naczynia. Ciemne ślepia wciąż przylepione do niecodziennie zaczerwienionej twarzy towarzyszki. Marszcząc brwi w niezadowoleniu ze swojej obserwacji, odstawił kubek na drewniany blat. „Codziennie zabieram ci dużo czasu, na pewno masz czas na sen?"

„Hm? Czy to sugestia, iż nie wyglądam najlepiej? Powinieneś się wstydzić, takich rzeczy nie mówi się damie." Wyszeptała półgłosem, zbyt skupiona na równoważeniu piorunującego bólu głowy oraz dokładnego zszywania fragmentów materiału. Nie raz była tak wycieńczona brakiem snu, miała wrażenie, że coś innego pogarszało jej prawdziwą kondycję. „Pozwól mi dokończyć pracę, dobrze...?"

Ślepia mężczyzny zatrzęsły się, gdy bezwiedne ciało (h/c) włosej upadło na ziemie. W przeciągu ułamka sekundy znalazł się u jej boku, delikatnie ujmując rozżarzoną sylwetkę. Przykładając własne czoło do odpowiednika kobiety w szoku stwierdził, iż jej temperatura jest niebezpiecznie podwyższona. Oddychała bardzo płytko jakby nie mogła w pełni wypełnić swoich płuc, a wzdłuż odsłoniętej szyi spływały krople zimnego potu. Ułożył głowę (e/c) okiej na kolanach, próbując jak najszybciej znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Nawet jeśli była przemęczona, nie powinna mieć tak wysokiej gorączki...!

Przebywanie obok mnie w ludzkiej formie przez tak długi okres czasu... Wybacz mi (Y/N), nie pomyślałem o skutkach jakie tak wiele energii wywrze na twoje ciało.

Odgarniając (h/c) pasma z płonącego wręcz czoła dziewczyny, kontemplował nad swoimi opcjami. Mógłby zamienić ją w demona na miejscu, ale w tym stanie nie przeżyje przemiany. Kibutsuiji ma specjalnie przygotowaną dla niej krew, która od lat czeka na jej spożycie. Ale jeśli spróbuje dostać się do Twierdzy może umrzeć przy przekraczaniu pieczęci zabezpieczających. Nie miał pojęcia gdzie znaleźć lekarza, wiedział wyłącznie, że ta wioska takowego nie posiadała. Delikatnie ujął policzek utalentowanej tkaczki, gładząc gładką skórę własnym kciukiem.

Gdybym nie był tak samolubny i od razu zaprowadził cię do Muzan'a... Po raz kolejny cierpisz przez mój egoizm, czy będziesz w stanie mi wybaczyć?

Nie był w stanie zobaczyć jej śmierci po raz kolejny. Do tej pory ta blada twarz, półprzymknięte powieki, pusty wzrok oraz pętla owinięta wokół smukłej szyi – widok martwej kobiety sprawiał, że nie potrafił zasnąć. Teraz gdy los złączył ich ponownie, postawił swoje zachcianki ponad zdrowy rozsądek. To wszystko jego wina, po raz kolejny. Zerkając na postawione w kącie, ukryte ostrze, wiedział jaka jest jedyna pozostała mu opcja.

Najpierw obudź staruszkę. Potem... Potem wezwij Filara, który zabierze ją w bezpieczne miejsce.

Nie ważne jak bardzo bolała go ta decyzja. Będzie musiał zniknąć nie tylko z miasta, które stało się jego stałym źródłem pokarmu, ale i z życia (h/c) włosej. Przynajmniej dopóki nie znajdą luki, dzięki której już na zawsze stanie się częścią ich życia. Przemienienie (Y/N) w demona to jedyne wyjście, by nikt nie musiał cierpieć z powodu jej straty – czemu nie potrafili tego zrozumieć? Rodzina Ubuyashiki doskonale wiedziała o wszystkich reinkarnacjach, były śledzone od pokoleń i zawsze udawało im się zabrać ją z przed ich nosa. Za każdym razem, podobno z własnej woli, pozbawiała się życia tylko po to by nie dostać się w ręce demonów.

„Dlaczego tak bardzo przed nami uciekasz... Kochałaś nas (Y/N), dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć?" Wydusił z siebie kilka pytań, na które odpowiedzi nigdy nie był w stanie odnaleźć. Nie ważne jak wiele generacji rodziny (L/N) obserwował. To pierwsze odrodzenie, którego mógł doświadczyć – nie będzie w stanie czekać kolejne setki lat. „Nie możesz umrzeć jeszcze raz, w żadnym wypadku... Poczekam aż sama przekonasz się gdzie jest twoje miejsce, bylebyś była w tym czasie żywa."

Tak bardzo tęsknił za jej twarzą. Krągłymi policzkami, błyszczącymi oczami oraz drobnym, lekko szpiczastym nosem. Mógł bez problemu wskazać każdy aspekt tego pięknego dzieła sztuki. Jednak w jego pamięci najwyraźniej wyrył się widok czerwonych jak krew ust, o których nie raz śnił. Jakie były w dotyku? Czy jeśli ośmieliłby się skraść z nich pocałunek, to czy jego własne także zostały by naznaczone tym kolorem?

Nie, taka kobieta nie zasłużyła sobie na wykorzystywanie jej nieprzytomnego stanu. W przyszłości, sama złoży pocałunek na jego ustach. Był co do tego pewny.

Ciemnowłosy demon nie potrafił oprzeć się ułamkowi swoich skrywanych od dziesięcioleci pragnień, więc płynnym ruchem pochylił się nad ciałem dziewczyny, składając delikatny pocałunek na czole chorej. To jedyna pamiątka po tej krótkotrwałej sielance jaka mu pozostanie.

W tym życiu będziesz szczęśliwa u mojego boku, obiecuję.

Ułożył ciało kobiety w wygodnej pozycji na posłaniu nim udał się do pokoju staruszki. Do tej pory używał na niej dość silnej pieczęci sprawiając, że nie obudzi się przed jego odejściem. Jednym ruchem usunął działanie demonicznej sztuki sprawiając, że emerytka wybudziła się z głębokiego wypoczynku. Siwowłosa od razu ruszyła sprawdzić co dzieje się z (h/c) włosą, nie zauważając dobrze zakamuflowanej prezencji sześciookiego demona. Widząc jak kobieta opiekuje się nieprzytomną dziewczyną, odetchnął z ulgą. Bez trudu wydostał się z pomieszczenia, rozglądając dokładnie wśród panoramy miasta. Gdy spostrzegł swój cel w ciągu kilku sekund zaciskał w dłoni kark czarnopiórego ptaka, który próbował wyrwać się ze śmiertelnego uścisku.

„Jeśli najbliższy Filar nie pojawi się tu wciągu godziny, zabiję każdego mieszkańca. Przekaż mu pozdrowienia od Pierwszego Kizuki'ego." Z tymi słowami wypuścił przestraszone zwierzę, które natychmiast ruszyło w podróż do najbliższego Hashiry. „Upewnij się, że przyjdzie do tego domu. Będę czekał. Jeśli poinformujecie więcej szermierzy, zapewniam, że zarżnę tych osadników jak prosiaki."

Gdy kruk zniknął za horyzontem, ubrany w fioletowe haori demon, zajął miejsce na pobliskim dachu by dzięki odsłoniętemu oknu, przyglądać się sytuacji dotyczącej jego ukochanej. Był w stanie poświęcić wiele dla jej bezpieczeństwa, nawet szansę na przemienienie ją w demona. Znał swoją siłę, na pewno wywalczy sobie następną taką okazję – nie ważne kto stanie na jego drodze.

»»————- ★ ————-««

To była zbyt oczywista pułapka, ale nie mógł narażać życia żadnego człowieka. Co w tych okolicach robił Pierwszy Księżyc? A co ważniejsze – dlaczego zażyczył sobie przybycia Filara? Może chciał pojedynczo wyeliminować wszystkich Hashirów? Giyū ufał swoim umiejętnościom w boju, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że w pojedynkę nie ma szans z tak nadludzką potęgą jaką mają zmutowane potwory. Dlatego bez zwłoki posłał swojego kruka do siedziby głównej, by zaalarmować pozostałych szermierz – w tym samym czasie, sam był już od dawna w drodze do wyznaczonej lokacji.

Jest cicho, czyli jestem na czas.

Od razu po przekroczeniu bram miasteczka, trzymał stabilną dłoń na rękojeści od własnego ostrza by w razie potrzeby szybko je wysunąć. Podążając za obcym krukiem przykuwał ogromną uwagę do otoczenia. Każdy dźwięk, cień czy nawet podmuch wiatru musiały być w pełni zbadane. Zatrzymał się dopiero przed, niczym nie wyróżniającym się od reszty, domostwem. Marszcząc brwi rozejrzał się dookoła by nie dostrzec nikogo w okolicy.

Niemożliwe aby kruk kłamał, musiał uciec przed moim przyjściem...!

Skonsternowany niebieskooki postanowił zajrzeć do domu, pod który został przyprowadzony. Zapukał do drzwi, jednak po nie otrzymaniu odpowiedzi postanowił wprosić się do środka. Izba wyglądała zwyczajnie, nie była opuszczona w końcu wciąż unosił się w niej zapach przygotowywanego niedawno posiłku. Słysząc głosy z pobliskiego pomieszczenia, położył dłoń na rękojeści nichirin i otworzył drzwi do pomieszczenia.

„Kim jeste- Ah, pracujesz z moim wnukiem!" Skupił spojrzenie na niskiej staruszce, która trzymała w rękach wanienkę z wodą, którą zapewne miała zamiar wymienić. „Muraty nie ma w domu, ale możesz się rozgościć. Tylko proszę, nie przeszkadzaj (Y/N)."

„(Y/N)?" Znajome imię natychmiast przykuło uwagę młodzieńca, który bez wahania spojrzała za kobietę by dostrzec leżącą w pościeli (h/c) włosą.

„Biedaczka nabawiła się okropnej gorączki, boję się, że nie uda mi się sprowadzić medyka do miasta w tym tygodniu. Jej stan pogarsza się z każdą chwilą, ale jedyne co mogę zrobić to załagodzić objawy..." Wytłumaczyła siwowłosa, wymijając ciemnowłosego młodzieńca w progu. „Na zmianę odzyskuje i traci przytomność, proszę dopilnuj, żeby nie próbowała się podnieść."

Niebieskooki odprowadził wzrokiem emerytkę, ale gdy tylko zniknęła za rogiem, wszedł do pomieszczenia. Jak najspokojniej potrafił zajął miejsce obok dyszącej kobiety, zdając sobie sprawę z prawdziwej sytuacji znajomej. Czerwone policzki, płytki oddech oraz bolesny grymas utwierdził go w przekonaniu, że nawet bez świadomości odczuwała każde z negatywnych zjawisk. To było naprawdę otwierające oczy przeżycie, by zobaczyć ją w tak bezbronnym stanie.

Od początku miał dobrą opinię o (Y/N).

Podziwiał jej umiejętności, fechtunek oraz pasję do tworzenia ubrań. Była tak interesującą osobą, że nie raz miewał wrażenie, iż jest zbyt szarą osobistością by choćby stać w jej pobliżu. Jednak mimo tego, jakimś cudem, zawsze odnajdywała go w tłumie. Potrafiła przywołać z drugiego końca ogrodu, tylko po to by się przywitać i życzyć mu bezpiecznej drogi. Kolejna rzecz, którą zawdzięczał Sabito – w końcu zwróciła na niego uwagę tylko dzięki nietypowemu haori, a przynajmniej tak uważał.

Wiec to była twoja misja? Demon cię nie wyczuł? Dlatego nie wróciłaś do domu... Shinobu wyglądała na zmartwioną, chyba powinienem ją powiadomić.

Błękitne tęczówki momentalnie skupiły się na powoli otwierających się (e/c) ślepiach dziewczyny. Instynktownie podłożył rękę pod podnoszące się plecy szermierz, by w razie utraty przytomności nie wyrządziła sobie jeszcze większej krzywdy. Zamglone spojrzenie uświadomiło go co powagi sytuacji. (Y/N) była naprawdę silna fizycznie, bardziej niż Kochō, dlatego infekcja nie mogła być byle przeziębieniem.

„Tomioka-san?" Wymamrotała, powoli rozglądając się wokół pomieszczenia, nim po raz kolejny skupiła się na beznamiętnych, przynajmniej z wierzchu, błękitnych tęczówkach. „Jest tu demon, na pewno należy do Księżyców Kibutsuiji'ego... Nie zabił mnie od razu, chyba powoli doprowadzał mnie do tego stanu, kiedy próbowałam się czegoś o nim dowiedzieć."

Widział jak wiele kosztowało ją każde słowo. Jej gardło musiało być już zniszczone na tym etapie. A jednak uparcie spełniła swoją rolę – powiadomiła go o okolicznościach sytuacji oraz przekazała wszystkie potrzebne informacje do ułożenia wstępnego planu działania. Wbrew temu, miał ochotę skarcić ją, zapewne by to zrobił gdyby nie stan dziewczyny.

Ledwo utrzymujesz przytomność, powinnaś troszczyć się o siebie.

Ostrożnie owinął swoje ramiona wokół ramy (h/c) włosej, opierając ją o swoje własne ciało by ulżyć jej jak najbardziej mógł. Głowa dziewczyny spoczywała na jego ramieniu, sprawiając że szybkie oddechy łaskotały ucho ciemnowłosego. Pozwolił sobie na delikatne poprawienie garderoby wojowniczki, która musiała ulec nieładowi podczas niespokojnego snu. Złapał za kołnierz jasnej yukaty, powoli zakrywając odsłoniętą skórę dziewczyny.

Giyū był dżentelmenem, który nigdy nie wykorzystałby słabości kobiety by zaspokoić własne potrzeby.

Jednak to nie zmieniało faktu, że w oczach Filara Wody (L/N) była naprawdę atrakcyjną kobietą. Nie miał styczności z walorami płci przeciwnej, którymi i tak nigdy się nie interesował – uznając siebie za niegodnym szczęśliwego życia, którego nigdy nie mogła zaznać jego siostra. Ale to było przed poznaniem narcystycznej kobiety.

„Hm? Nie naprawdę nie poszedłeś do szewca...? Cieszę się..." Wymamrotała półgłosem, pozwalając by ciężar jej ciała spoczywał w całości na umięśnionym ciemnowłosym. Delikatnie złapała za jeden z poszarpanych fragmentów, przewijając go miedzy palcami. „Naprawię go jak tylko wydobrzeje, obiecuję... Naprawdę ci pasuje, byłoby szkoda jeśli będzie w tym stanie..."

Ich pierwsze spotkanie nie było zbyt ciekawe. Do tej pory nie potrafił sobie wybaczyć, że w akcie nieuwagi ośmielił się podnieść na nią rękę. Po wymienieniu kilku zdań, od razu wiedział, że stanie się przyjemną rozmówczynią, do której nie zawaha się zajrzeć. Sposób w jaki wypowiadała poszczególne sylaby oraz akcentowała ważniejsze, w jej opinii, szczegóły był naprawdę magnetyzujący. Nim się obejrzał, każdą wolną chwilę poświęcał na spotkanie z dziewczyną, która nigdy nie odrzucała jego chęci do pogawędki – nawet jeśli to ona wypowiadała się w większości.

To była prosta symbioza – (Y/N) lubiła mówić o sobie, a Giyū przepadał za słuchaniem jej.

Wychwytywał drobne szczególiki z każdego zdania, przykuwając uwagę do opinii o poszczególnych rzeczach czy osobach. Dla przykładu, jako jeden z nielicznych wiedział, że wbrew pozorom, ulubionym kolorem szermierz jest (f/c), nie czerwony. Poznając takie smaczki, czuł się odrobinę wyżej niż reszta otaczających dziewczynę osób. Wiedział co zrobić jeśli była w złym humorze, jedyna prawidłowa odpowiedź – skomplementować jej aparycję oraz zaprosić na rozmowę przy herbacie. Nie miała pojęcia jak wiele satysfakcji dawał mu fakt, że w tak bliskim jej sercu haori były wplecione sprezentowane przez niego nici.

W ten sposób, zawsze miała cząstkę jego przy sobie.

Czując jak ciało (e/c) okiej ponownie staje się bezwładne, uznał to za znak, że straciła przytomność. Nie pomylił się, widząc zamknięte oczy oraz bezwiedne kończyny. Ostrożnie ułożył sylwetkę kobiety na futonie, nim wstał podchodząc do pobliskiej szafy. Szybko pozbył się wszystkich wątpliwości i pozwolił sobie na spakowanie rzeczy należących do schorowanej towarzyszki. Nie było ich dużo, dlatego odetchnął z ulgą. Przeczekanie do rana to wystarczające opóźnienie, nie potrzebował kolejnego.

Najważniejsze, żebyś jak najszybciej trafiła pod opiekę Kochō, tylko ona może wiedzieć co pomoże.

Surowe spojrzenie błękitnych tęczówek złagodniało, gdy ukryta pod kołdrą sylwetka zaczęła drżeć. Nie wiedział czy w jakiś sposób pomoże, ale bez wahania zsunął z ramion wzorzaste haori, nim szczelnie otulił nim sylwetkę (h/c) włosej. Jakież było jego zdziwienie, gdy dziewczyna wtuliła się w materiał błogo wzdychając.

Podoba jej się...?

Przykładając grzbiet dłoni do ust, zamknął oczy i starał się powstrzymać niepohamowane zawstydzenie spowodowane nieświadomą akcją (L/N). Nie ważne jak bardzo się opierał, czubki jego uszu zarumieniły się, a on sam odkaszlną cicho by utrzymać pozory niewzruszonej postury. Otworzył jedno z zamkniętych ślepi, spoglądając na śpiącą kobietę, która rozgościła się pod materiałem.

Jeśli długo tak zostanie, jej zapach przejdzie na moje ubrania...

Przełykając całe zdenerwowanie, upewnił się, że okrycie otacza chorą z każdej strony. Sam nie miał zamiaru zaznać odpoczynku. Oczekiwał na pierwszy promień słońca by bez przeszkód przenieść (Y/N) w bardziej odpowiednie miejsce. Zbyt zajęty swoją dokładną obserwacją drzemiącej dziewczyny szermierz, nie potrafił dostrzec trzech par złotych ślepi, które nie tyle co były zdziwione, co rozwścieczone zastanym widokiem.

Nie po to sprowadzał tu Filara by ten mógł wykorzystywać niedyspozycję (h/c) włosej dla własnych zachcianek.

Chciał wkroczyć do akcji, wyzwać nieudolnego amanta na pojedynek, ale teraz najwyższym priorytetem było zdrowie dziewczyny. I czy chciał tego czy nie, ten mężczyzna był jego kluczem do osiągniecia tego celu.

»»————- ★ ————-««

To pierwszy raz kiedy widziała dziewczynę od niecałych dwóch miesięcy. Może dlatego tak bardzo ubolewała nad faktem tego, w jakim stanie wreszcie ją spotkała. Lawendowe tęczówki skupione na twarzy nieprzytomnej dziewczyny dokładnie sprawdzały reakcję pacjentki na igłę wkłuwaną pod jej skórę. Ze swego rodzaju ulgą stwierdziła, że brwi (h/c) włosej nieznacznie się marszczą, czyli nie była tak zanurzona we śnie jak sądziła.

Widząc nadchodzącego w dystansie Tomioke, mentalnie przygotowała kilka drażniących komentarzy pod jego nazwiskiem – póki nie dostrzegła noszonej przez niego (Y/N).

Nie miała czasu na rozmowę, każdy rozkaz wypływający z jej ust był od razu wykonywany. Nigdy nie można lekceważyć objawów, które zawitały w organizmie dziewczyny. Pierwsze trzy noce spędziła na ostudzaniu nieprzemijającej gorączki, wraz z pomocą innych kobiet w Motylim Dowrze. Przez kolejne dwa dni usiłowała podać jej leki mające na celu zatrzymać infekcję, tylko po to by chwilę potem zostały zwrócone. Minął tydzień, a stan szermierz choć z lekka lepszy niż przy pierwszym spotkaniu, wciąż się nie poprawiał. Mieli wystarczająco szczęścia, że czasem odzyskiwała przytomność na tyle by uzupełnić konieczne płyny.

Ara, (Y/N)-chan... Musisz z tym walczyć, dowiem się co ten demon ci zrobił, ale teraz potrzebuję twojej świadomości.

Shinobu znała swoje umiejętności, była bardzo dobrym jeśli nie jednym z najlepszych medyków w całej Japonii. Lata praktyki oraz ciężkiej pracy nad tłumaczeniem zagranicznych atlasów oraz zapisek, a także doświadczenie w leczeniu rannych mówiło samo za siebie. Chwytając za blade dłonie podopiecznej, pozwoliła sobie na chwilę odpoczynku w ukojeniu skupiając się na pulsie pacjentki.

„Ah, kiedy przybyłaś tu z Rengoku nie chciałaś odejść od niego ani na moment... Domagałaś się nawet bycia przy jego operacji! Pamiętasz?" Ciemnowłosa zaśmiała się na myśl o odległym wspomnieniu, które obiektywnie patrząc nie było tak przyjemne jak uważała. „Zapytałam czy ty chciałabyś, żeby ktoś widział cię w takim stanie... A ty oznajmiłaś, że nigdy nie będziesz w takiej sytuacji. Nie ładnie, kłamać (Y/N)-chan..."

Zadufana w sobie wojowniczka nigdy nie pozwoliłaby by ktokolwiek widział ją w tak bezbronnej oraz słabej formie, profesjonalna farmaceutka doskonale o tym wiedziała. Dlatego nie udzieliła nikomu pozwolenia na wchodzenie do pomieszczenia, tylko ona i dziewczyny z personelu mogły zawitać w jego progach. Nie ważne jak wiele razy odganiała gromadzących się pod drzwiami szermierzy, którzy codziennie oczekiwali na jakiekolwiek informacje o stanie dziewczyny.

Nawet Oyakata-sama o ciebie dopytuję, naprawdę robisz wokół siebie dużo zamieszania.

Tę sytuację najgorzej znosił sam Tanjirō, wciąż obwiniając się za pozostawienie jej samej – bez przerwy wypatrywał każdego znaku. Zenitsu odmawiał jedzenia, skandując coś o strajku głodowym za brak możliwości zobaczenia (h/c) włosej. Inosuke kilkukrotnie próbował włamać się do pokoju, na różne sposoby – raz nawet usiłował wpełznąć przez strych! Nezuko usilnie próbowała przemknąć się obok stróżującej Aoi zmieniając swoje rozmiary. Tomioka oznajmił, że nie ma zamiaru nigdzie się ruszyć póki (Y/N) nie naprawi jego haori. Praktycznie codziennie dostawała wiadomości od Rengoku z zapytaniem o stan zdrowia dziewczyny. Nawet ten Kakushi, bodajże Gotō co chwila zaglądał do pokoju, codziennie przynosząc jakieś smakołyki na wypadek, gdyby w końcu miała na tyle siły by je skonsumować. Sam ojciec (e/c) okiej skontaktował się z nią w celu poznania szczegółów choroby.

„Kochō-sama, przybył ojciec (Y/N)." Ciemnowłosa przytaknęła na słowa swojej podopiecznej, powoli odstępując od boku pacjentki, która i tak nie miała zamiaru obudzić się w najbliższym czasie. „Wpuściłam go do pracowni, jeśli to nie problem."

„Ara, bardzo dobry wybór, Aoi. Czy mogłabyś coś dla nas przygotować? Pan (L/N) na pewno jest zmęczony podróżą." Posiadająca dwa kucyki po bokach głowy pielęgniarka, przytaknęła ruszając do kuchni.

Filar Insektów bez pośpiechu skierowała się do pracowni, przygotowując do dość ciężkiej rozmowy. Była pewna, że nie będzie należała do najprzyjemniejszych w końcu ten człowiek jest bardzo bliski utraty jedynej córki. Po otworzeniu drzwi od razu spotkała się z dziwnie znajomymi (e/c) tęczówkami oraz delikatnemu uśmiechowi zdobiącego twarz ich właściciela. Mężczyzna był w średnim wieku, ku zdziwieniu ciemnowłosej do jego yukaty przypięty był nichirin.

„Czyżbym wreszcie miał przyjemność poznać słynną Filar Insektów? Moja córka bardzo wiele o Tobie opowiadała w swoich listach, to naprawdę zaszczyt wreszcie spotkać Cię osobiście." Głos był definitywnie męski, jednak nosił w sobie dużo łagodności, zupełnie kontrastował z żywiołowym tonem nieprzytomnej dziewczyny.

„Ara, proszę nie przejmować się formalnościami. Jestem Kochō Shinobu, Panie (L/N). Poznanie Pana jest prawdziwym zaszczytem." Zajęła miejsce naprzeciw nowopoznanego człowieka, starając się powstrzymać własną ciekawość. „Niesamowite jak szybko udało się Panu przybyć."

„Cóż, chodzi w końcu o moje jedyne dziecko, zwłoka nie byłaby mile widziana." Uśmiechnął się pogodnie, obracając głowę w kierunku drzwi przez, które chwilę potem weszła ciemnowłosa pielęgniarka z tacą przysmaków. „Ah jakie miłe powitanie! Czego innego mogłem spodziewać się po Hashira? Dziękuję Ci bardzo!"

Wyczuł Aoi, na pewno ma historię związaną z Korpusem.

Wbrew pozorom (h/c) włosa nigdy nie opowiadała szczegółów o swojej rodzinie. Jedynie wspominała najbardziej oczywiste z faktów, by oszczędzić sobie tłumaczenia nieporozumień. Dlatego jedynymi informacjami jakie posiadała był fakt tego, iż dziewczyna była jedynaczką oraz półsierotą. Reszta zacierała się wśród rozmaitych historii o spotkanych demonach czy ciekawych tkaninach.

„Więc, przejdźmy do sedna – (Y/N) umrze?" Ciemnowłosa zamrugała kilkukrotnie po usłyszeniu dosadnego pytania od sączącego herbatę mężczyzny. „Ah, bardziej precyzyjnie, kiedy?"

„Panie (L/N) czy to nie jest odrobinkę nie na miejscu?" Zapytała z wymuszonym uśmiechem, dość poirytowana obojętnością mężczyzny.

„Panienko Kochō, doskonale wiem jak to brzmi. Co nie zmienia faktu, że moja córka zdawała sobie sprawę z konsekwencji, które wynikają z dołączenia do Korpusu. I nie ważne jak bardzo mnie to boli, muszę zaakceptować wszystkie fakty. Sama napisałaś, iż to niespotykana infekcja a wszystkie podawane specyfiki nie przyniosły dłuższego skutku. Oyakata-sama także o tym wie, dlatego wezwał mnie tutaj." Wytłumaczył dokładniej, a (e/c) tęczówki wciąż pozostawały przynajmniej powierzchownie nie wzruszone. „Dlatego proszę tylko o prawdziwe informacje, bez słodzenia-„

„Wytrzyma jeszcze góra trzy dni." Przerwała mu stanowczo, prostując z lekka swoją posturę. „Ale składanie kondolencji nie jest prawdziwym powodem, dla którego Pana wezwałam."

Podnosząc jedną brew przyjrzał się dokładniej drobnej kobiecie. Była niczym dorastająca dziewczynka, ale patrząc na pozycję oraz powagę musiał być dojrzałą kobietą. Z jakiegoś powodu przypominała mu własne dziecko, nie dziwił się dlaczego (Y/N) tak bardzo przywiązała się do Filar. Gestem dłoni wskazał, aby kontynuowała swoje wyjaśnienia.

„Chodzi o Pana zgodę na zastosowanie leczenia, którego nie miałam szansy przetestować. Jak już wspominałam, ten stan jest spowodowanym negatywnym działaniem sztuki Pierwszego Księżyca. Patrząc na swoje badania, jestem w stanie stworzyć surowicę biologiczną, która może usunąć negatywny wpływ pieczęci. Od lat udoskonalałam truciznę z Wisterii, dlatego mam na zbyciu dość sporo prototypów surowicy. Jednak nigdy nie badałam jej działania, dlatego nie jestem w stanie zagwarantować, że zadziała." Dokładniejsze wyjaśnienia młodej Filar zmusiły mężczyznę do chwilowego zamyślenia nad nową koncepcją. „Mogę ręczyć, że nie wyrządzi jej większej krzywdy. W najgorszym przypadku po prostu nie zadziała."

„W tej chwili chyba nie mamy innego wyjścia, nieprawdaż? Jestem pewny, że nawet jeśli odmówię i tak mnie nie posłuchasz, a potem będziesz wcierać w twarz fakt, iż podziało." Wbrew powierzchownej krytyce, zaśmiał się ciepło biorąc kęs przyniesionych przez Aoi smakołyków. „Dziękuję, że tak troskliwie opiekujesz się (Y/N). Nie sądzę byś była tak wyrozumiała, gdyby chodziło o losowego szermierza."

„Jak sam Pan zapewne wie, ciężko pominąć ją w tłumie. Nic dziwnego, że wprosiła się także do mojego życia." W odpowiedzi na szczere podziękowanie rozmówcy, zaśmiała się z lekka. Odrobina relaksu była zbawienna dla tej dwójki, która wbrew swoim stoickim ekspresjom, od wielu dni zamęczała się psychicznie stanem zdrowia dziewczyny. „Choć z początku odrzucała mnie jej wścibskość."

Oznajmiła z nostalgicznym uśmiechem, nim wstała z krzesła kierując się w stronę pobliskiej szafki. Otworzyła drewniany mebel odsłaniając wiele szklanych probówek z gęstą cieczą w blado lawendowym kolorze. Po dokładnej selekcji wybrała jeden z pojemników, po czym pobrała jego zawartość do wysterylizowanej strzykawki.

„To prawda, że nie jesteś w stanie ściąć demona?" Gwałtowna zmiana tematu sprawiła, że instynktownie spojrzała na (h/c) włosego. Zaciskając w dłoni strzykawkę, odwróciła wzrok nie mając ochoty na poniżenie ze strony obcego człowieka. Słyszała to od każdego, czy choć raz mogła obejść się bez uszczypliwych komentarzy? „A mimo tego zostałaś Filarem, zapewne jesteś silniejsza ode mnie. Do tego postanowiłaś wziąć moją córkę pod swoje skrzydła, żeby miała większe szansę w starciu z demonami. Ja... Nie wiem jak mógłbym odpłacić za tak wielki dług. Proszę, jeśli kiedykolwiek będziesz w pobliżu, czuj się zaproszona do odwiedzenia naszego domu – to będzie zaszczyt, Kochō-sama."

Miała tak wspierającego ojca, nic dziwnego, że obrosła w piórka!

„Nie mamy czasu do stracenia, Pana córka czeka." Uśmiechając się delikatnie, położyła dłoń na ramieniu lekko zaskoczonego gościa. „Przyjmę te podziękowania dopiero, gdy (Y/N) się obudzi. Wtedy dopełnię swojej roli."

Minęło kilkanaście godzin od kiedy młoda farmaceutka zaaplikowała surowicę. Po raz pierwszy od tygodnia pozwoliła by wszyscy oczekujący odpowiedzi członkowie korpusu weszli do środka. Nikt nie miał zamiaru się ruszyć, póki lekarstwo nie wywoła jakiejś reakcji. Wraz z Panem (L/N) siedziała na drewnianych krzesełkach, podczas gdy reszta wyczekiwała w milczeniu stojąc wokół łóżka lub siadając na podłodze. Tylko Nezuko miała pozwolenia by w swej skurczonej formie zająć miejsce na legowisku obok nieprzytomnej (h/c) włosej.

„Naprawdę nie musicie z nami czekać – Tanjirō, Zenitsu, Inosuke, nawet Tomioka-san! Potrzebujecie snu przed jutrzejszym treningiem, nieprawdaż?" Głos widocznie zmęczonego mężczyzny rozbrzmiewał w zatłoczonym pokoju, a jego spojrzenie oraz nikły uśmiech były zaadresowane do cierpliwych wojowników. „Nie wiem czy w ogóle zadziała, nie warto żebyście tracili na to czas-„

„Proszę nie mówić, że to strata czasu, z całym szacunkiem Panie (L/N)!" Przerwał mu zdeterminowały młodzieniec o żurawinowych tęczówkach, który wraz z Filarem Wody zajmował miejsce na podłodze. „Nie mogliśmy zobaczyć (Y/N) aż do teraz, bycie przy jej boku w takich chwilach to nasz obowiązek jako przyjaciół! Myślałem, że moce Nezuko będą w stanie jej pomóc, ale jak widać sprawa jest o wiele poważniejsza..."

„Gonpachirō ja miałem powiedzieć te trudne słowa! Nigdzie się nie ruszę, wiedźma obiecała mi tempurę jak wróci – nie spłaciła długu!" Oznajmił poirytowany mieszanką elokwentnych słów Hashibira, który w dość wyzywający sposób wskazywał na swojego towarzysza palcem. „Ostatnio mnie przechytrzyła, muszę znowu z nią zawalczyć- OUCH, CO JEST MONITSU!?"

„(Y/N)-CHAN LEŻY NIEPRZYTOMNA IMBECYLU, TROCHĘ RESPEKTU DLA KOBIET!" Wykrzyczał piskliwie jasnowłosy zaraz po tym jak złożył solidne uderzenie w tył głosy ciemnowłosego przyjaciela. „Słodka (Y/N) potrzebuje teraz naszego bezgranicznego wsparcia, takie groźby mogą ją odstraszyć i już się nie obudzi!"

„Czy moglibyście być ciszej? Takie krzyki na pewno nie pomagają." Do rozmowy dołączył się zdystansowany głos Mistrza Sztuki Wody, który westchnął ciężko słysząc irytujący harmider.

„Ara, co za zamieszanie... A dziwicie się dlaczego nie wpuściłam was wcześniej..." Wymamrotała ciemnowłosa kręcąc przez moment głową w akcie rozgoryczenia, nim skupiła się ponownie na ekspresjach pacjentki.

„W takim razie cieszę się, że moja córka ma tylu wiernych przyjaciół. To duża ulga..." Spoglądające na wciąż kłócące się towarzystwo (e/c) tęczówki, z radością stwierdziły przywiązanie różnorakich osobowości do jego potomkini. „To będzie dużo łatwiejsze niż sądziłem...!"

Bardziej opcjonalnym, wręcz trywialnym, argumentem, który przesądził o tym, że dziewczyna otrzymała jego błogosławieństwo był fakt, że w tych szeregach poznaje się znajomości na całe życie. Po śmierci Masachiki chciał, by jego córka nie pogrążyła się w żałobie po utracie ukochanego i uporczywie zmuszał ją do spotykania coraz to nowszych kandydatów. Bezowocne poszukiwania wybranka zakończyły się pewnego wieczora, gdy zaczął kontemplować nad prośbą dziewczyny o wypuszczenie jej do boju.

Gdzie znajdzie lepszego kochanka, niż w Korpusie? Kogoś kto będzie mógł ją chronić i czcić, kiedy jego własne życie dobiegnie końca.

Im dłużej rozmyślał nad tym aspektem, tym więcej plusów widział. Dziewczyna była urodziwa, to oczywiste. Mogło to mieć negatywne skutki, w końcu nie każdy w szeregach był honorowym szermierzem. Ale jak widać przykuła uwagę odpowiedniego grona adoratorów. Był żonatym mężczyzną, doskonale wiedział gdy jakiś młodzieniec wykazywał romantyczne zainteresowanie niewiastą. Od pierwszej wizyty grupki w domostwie wiedział, że jego córka wpadła każdemu z nich w oko.

Ale nie spodziewałem się, że jej harem tak gwałtownie się powiększy...!

Najpierw drużyna Kamaboko, potem wiadomość o feralnej spince sprezentowanej przez Filara Płomieni, a teraz sam Filar Wody oczekiwał na rozwiązanie sytuacji! Nie wiedział czy powinien się cieszyć czy zaostrzyć swój rygor, wiedząc, że dziewczyna spędzała praktycznie cały czas w otoczeniu niedoszłych amantów. Piękna jak własna matka, ale jej charakter? Zastanawiał się jakim cudem ktoś o tak wybujanym słownictwie, zwłaszcza po tej negatywnej stronie, był w stanie wzbudzić uwagę tak wielu osób. Jednak jedyne co mu pozostało to wyczekiwanie na ostateczny wybór (Y/N). Ktokolwiek ją uszczęśliwi, przyniesie radość także jemu.

Wiedz, że nie oddam Cię bez walki (Y/N)! Naprawdę, jakim cudem dopiero teraz masz kwitnące życie miłosne? Chcesz żebym zszedł na zawał? Wiesz ile razy byłaś z nimi w podróży? Przebierałaś się w ich pobliżu? A co jeśli...! NIE.

„Panno Kochō, przyniosłem coś do jedzenia na wypadek gdyby się obudziła..." W progu pojawił się zamaskowany Kakushi, trzymający w rękach tacę z kawałkami miodowego ciasta. Słodki zapach rozniósł się w całej izbie – rozpraszając przebywających w niej gości na parę sekund.

„Czy to Castella...?"

Spojrzenie wszystkich gwałtownie skierowało się w kierunku wyczekiwanego od wielu dni głosu. Po kilku sekundach oczy dziewczyny otworzyły się, a ona sama powolnie podniosła do pozycji siedzącej. Zdziwiona zgromadzeniem oraz zszokowanymi ekspresjami ich uczestników, postanowiła je zignorować i skupić swoje spojrzenie na apetycznie wyglądających smakołykach.

„Ah, są dla mnie prawda? Wiesz jak poprawić mi nastrój, Gotō!"

„Jakim cudem... To pierwsza rzecz, którą powiedziała... (Y/N), zachowuj się...!" Zrezygnowany przez obrót sytuacji ojciec, złapał się za głowę kiedy jego potomkini była bardziej zainteresowana ciastkami niż własnym wybudzeniem. „Gdzie ja popełniłem błąd..."

„Ara, myślę, że to kara od Boga, (L/N)-san... Dla nas wszystkich." Dodała Shinobu, która od kilku sekund wpatrywała się w pobliską ścianę, podziwiając równo nałożoną farbę. „A ja spędziłam cały tydzień tutaj... Cóż za komedia."

„Hej! Nie powinniście się cieszyć?! Żałujesz, ze mi pomogłaś, Kochō-sama!? Papa, to zbyt okrutne!"

»»————- ★ ————-««

Dwójka ostatnich członków rodu (L/N) z lekko zdezorientowaną ekspresją wyczekiwało na jakąkolwiek informacje. Przebywanie w siedzibie głównej Oyakaty-sama było wystraczająco przytłaczające samo w sobie, a dodatkowa cisza tylko grała na nerwach rodziny.

„Stresujesz się, Otōsan?" Zapytała półszeptem dziewczyna, która bez trudu dostrzegła nerwowe zachowanie rodzica – na zmianę plątał swoje palce by odwrócić swoją uwagę od zdenerwowania. „Myślałam, że jesteś dorosły...!"

„Przez całą służbę w Korpusie nigdy nie spotkałem Oyakaty-sama twarzą w twarz, (Y/N)! Musisz mnie zrozumieć...!" Odburknął poirytowany prześmiewcza uwagą córki (h/c) włosy. „Najpierw Filary, teraz sam dowódca..."

Cichą rozmowę dwójki przerwał spokojny dźwięk rozsuwanych drzwi. Oboje, gwałtownie się wyprostowali z ciekawością, niczym papużki nierozłączki, wypatrując nowego gościa. Ku zdziwieniu (h/c) włosych w progu pojawiła się zaskakująco urodziwa kobieta o białych włosach oraz bladofioletowych tęczówkach – podobieństwo do Pani (L/N) było wręcz zbyt uderzające. Nieznajoma w towarzystwie dwóch córek zbliżyła się do skonfundowanych szermierzy by zająć miejsce przed nimi.

„Witam was bardzo serdecznie w naszych skromnych progach, niestety Oyakata-sama nie czuje się dziś wystarczająco dobrze by was zobaczyć, więc zostałam upoważniona do przekazania wam informacji. Jestem Ubuyashiki Amane i postaram się odpowiedzieć na wszystkie z waszych pytań." Pełna gracji kobieta ubrana w różowe kimono okryte czarnym haori w błękitne wzory, ukłoniła się przez co jej goście także złożyli pokłon w akcie respektu do kobiety.

„Przepraszam za wtrącenie, Ubuyashiki-sama... Ale z góry chciałam przeprosić za swoją nieodpowiedzialność podczas ostatniej misji." Spojrzenie ojca dziewczyny, gwałtownie zawędrowało w jej kierunku po usłyszeniu tak ukorzonej postawy. Od kiedy przyznawała się do swoich błędów tak otwarcie? „Powinnam od razu wysłać wiadomość do Korpusu o obecności Pierwszego Księżyca w mieście. Przez moje egoistyczne posunięcie ucierpiałam nie tylko ja, ale naraziłam jednocześnie mieszkańców. Nie wspominając już o tym, że pozbawiłam nas szansy na zabicie tak potężnego demona."

„Nie mogę przyjąć twych przeprosin, gdyż nie należą nam się. Twoja obecność tam nie była przypadkiem, (Y/N). Jeśli już, nasza rodzina winna jest prosić o wybaczenie za narażenie twojego życia." Słysząc te słowo, dwie pary (e/c) tęczówek skupiły się z niemałym zdziwieniem na pełnej gracji kobiety. „Zostałaś tam wysłana po otrzymaniu przez nas informacji o jego przebywaniu w tamtej okolicy."

„Więc wysłaliście moją córkę, zwykłą Mizunoto, na spotkanie z Pierwszym Kizuki'm naumyślnie?" Znała swojego ojca, rozjuszenie go było niezwykle trudnym zadaniem – tylko raz w życiu podniósł na nią głos. Ale teraz obawiała się, że niefortunna informacja połączona ze stresem związanym z jej zdrowiem, mogła przelać szalę goryczy. „Naprawdę mam nadzieję, że motywacja tych działań jest wyjątkowo przekonująca."

„Otōsan, pamiętaj z kim rozmawiamy...!" Złapała za rękaw od beżowej yukaty swojego rodziciela, starając się powstrzymać go przed nieprzemyślanym wypowiadaniem słów.

„Zapewniam, iż nie jest to jedynie kaprys. Jak zapewne już zauważyliście, moje podobieństwo do matki (Y/N) nie jest przypadkowym zbiegiem wydarzeń. Mogę z przekonaniem poinformować was, iż należymy do tego samego drzewa genealogicznego." Amane nie wydawała się poruszona wypowiadając tak mieszającą w głowie wiadomość, gdy otworzyła jeden ze zwojów podanych przez swoją córkę. „Oto dowód na nasze pokrewieństwo. Jestem bliską kuzynką pańskiej żony, twojej rodzicielki. Nasz ród był wybrany do spełnienia dwóch wyjątkowych funkcji – jedną z nich jest poślubienie Oyakata-sama."

Wszystkie informacje mieszały się w głowie posiadaczki czerwonego nichirin. Co to miało do sprawy z wysłaniem jej na pewną śmierć? Przecież ktoś o tak niskiej randze nie miałby szans w spotkaniu z tym demonem.

„Pana żona była pierwszym wyborem do tego stanowiska, ale odmówiła argumentując swoją decyzję miłością do innego mężczyzny. Dlatego rolę tę powierzono mnie, jak widać, przyjęłam ją. Jednak to nie jest najistotniejsza z ról w naszym klanie. Tak samo jak rodzina Ubuyashiki została przeklęta za uczynki Muzan'a, tak i na rodzie (L/N) ciąży niejaka klątwa." Otwierając kolejny zwój przejrzała jego zawartość, nim przekazała go w ręce młodej szermierz. „Od wieków śledzimy każde urodzone w nim dziecko, ponieważ tylko w tej linii reinkarnuje niejaka – (Y/N). Z zapisków wynika, iż z jakiegoś powodu Kibutsiji Muzan wyrobił sobie obsesję na jej punkcie, ścigając ją w każdym życiu. Do tej pory udało nam się odnotować cztery reinkarnację, z czego jedną jesteś ty."

„Reinkarnacje...? Przecież, to niemożliwe, żeby ścigał konkretnie mnie przez setki lat...!" Przerwała zmieszana natłokiem nowych informacji dziewczyna.

„Każda z nich była poinformowana o tym losie, jak do tej pory wszystkie z nich wybrały odebranie sobie życia by nie skończyć w rękach tego demona. Jednak to nie jedyny fragment tej klątwy. Jak możesz wiedzieć, wedle powszechnych wierzeń osoby odrodzone zakochują się w tych samych osobach co w życiu poprzednim. Nałożona na ciebie klątwa za wywołanie w Muzanie tak skrajnych uczuć, sprawia, że nigdy nie będziesz kochać tej samej osoby w każdym życiu." Wyjaśniła dokładniej białowłosa, nie dbając już o spokojne dawkowanie wiedzy. Dziewczyna zasłużyła na prawdę o swoim pochodzeniu i roli. „Pierwszy Księżyc to jeden z twoich przeszłych wybranków, dlatego wysyłając cię tam chcieliśmy sprawdzić czy twoja obecność coś zmieni. Jak się okazało, mieliśmy rację. Nie zaatakował cię, zachłanny we własnych żądzach nie zabrał cię także do Muzan'a."

„Więc mówisz, że moja córka..."

„Była kobietą, którą stała się obsesją Kibutsuji'ego Muzan'a. Teraz ściga każde z jej wcieleń by przemienić je w demona i zatrzymać u swojego boku. Dzięki ścisłemu powiązaniu naszego rodu z rodem Ubuyashiki skutecznie zapobiegaliśmy takiemu przebiegowi sytuacji. Mój mąż uważa, że skoro po raz pierwszy wybrałaś drogę szermierza, to czas by przestać cię ukrywać – sądzi, iż to znak, że w tej generacji go pokonacie." Oznajmiła bez owijania w bawełnę podsumowując wszystkie podane wcześniej informacje. „Wiem, że to wiele do przyswojenia, ale ukrywanie przed tobą tak istotnych faktów nie może trwać ani chwili dłużej. Chcemy dać ci wybór, (Y/N). Nie ważne ku czemu się skłonisz, nikt nie będzie go kwestionował."

(e/c) tęczówki skupiły się na dziwnie wyrozumiałych, lawendowych ślepiach. Próbowała pozbierać wszystko do czego dziś doszło. Czyli dlatego była przynętą na wszelkiego rodzaju demony? O której generacji mówiła Tamayo wspominając jej imię? Nie dość, że pochodziła z przeklętej rodziny to do tego była reinkarnacją osoby, która spowodowała ten zły urok.

„Możemy skutecznie zatuszować twoją egzystencję albo pozwolić ci na kontynuowanie walki w Korpusie, jednak nie będziemy mogli zagwarantować ci, że nie zostaniesz przechwycona przez Muzan'a. Teraz jest w pełni świadomy co do twojego istnienia i na pewno nie podda się łatwo."

Miała pozostawić wszystko co osiągnęła i zniknąć bez śladu? Nigdy nie spełnić swoich ambicji, pozostać żywym cieniem, który nigdy nie pozostawił po sobie śladu na kartach historii. Porzucić wszystkich ludzi, którzy do tej pory stali się głównym powodem oporu przeciw czyhającym na ludzi bestiom. Każdy z nich stracił kogoś wyjątkowego w niesprawiedliwym starciu z demonami, a mimo tego nie bali się – walczyli o pomszczenie bliskich.

I ja mam stać z boku, przyglądając się jak moim przyjaciele walcząc z kimś kogo tak bardzo nienawidzimy?

Tanjirō i Nezuko utracili całą rodzinę. Kochō była świadkiem traumatycznej śmierci ukochanej siostry. Rengoku prawie stracił życie w walce o bezpieczeństwo niewinnych cywilów. Hana nie potrafiła przełknąć nic przez tydzień po śmierci Masachiki... A ona miała porzucić wszystkie wspomnienia o swojej matce i pokornie przyjąć fakt, iż poświęciła swoje życie by (h/c) włosa mogła wreszcie przełamać ciągnący się wiekami los?

„Jestem przekonana, że uda nam się pokonać Muzan'a, Amane-sama. Z jakiegoś powodu myślę, że przez tyle lat niesprawiedliwych mordów, w ludziach wzrosła tak niewyobrażalna nienawiść do jego osoby, że jest ona w stanie przewyższyć nawet jego siłę." Wyznała szczerze (e/c) oka, przypominając sobie ciężką pracę każdego z nich. „A ja dołączę do nich jako, co prawda jeszcze nieoficjalny, Filar Tkaniny. Wierzę-... Nie, ja wiem, że go pokonamy."

„Miałam nadzieję, że wybierzesz tę ścieżkę. Czuję się zaszczycona dzieląc więzy krwi z tak honorową wojowniczką jak ty (Y/N)."

„W takim razie czemu ja nie miałem o tym pojęcia?" Pytanie upuściło usta widocznie sfrustrowanego mężczyzny, który do tej pory wyłącznie przysłuchiwał się słowom jasnowłosej kobiety.

„Jako klan strzeżemy tego sekretu ściśle, dlatego małżonkowie z innych linii niż Ubuyashiki nie mogą poznać tych informacji. Pana żona była zmuszona do zatajenia swojej wiedzy o reinkarnacji (Y/N). Jej krew była specjalna, ale nie w ten sposób który przedstawiła. Amulety ochronne z pieczęciami z jej krwi pozwalały na ukrycie lokalizacji (Y/N) przed Muzan'em." Wytłumaczenia Amane zaskoczyły (h/c) włosą dwójkę. Co jeszcze musiała przed nimi ukrywać? „Od dnia, w którym przyszłaś na świat, codziennie wykonywała nowy talizman. Ale gdy pewnego dnia ochrona zawiodła, wiedziała, że tylko jeśli demon pożre jej zwłoki będzie w stanie zbić Kibutsuji'ego z tropu."

„Więc dlatego tak bardzo upierała się przy imieniu...?" Kolejne pytanie ze strony lekko uśmiechającego się mężczyzny, sprawiło, że jego córka ośmieliła się pochwycić jego dłoń. „Jest coś jeszcze co przed nami ukrywała?"

„Po wstępnej inspekcji położnej, wszystkie charakterystyczne znaki się zgadzały – była zobowiązana do zatuszowania wszystkiego. Ale nie, nic poza tym." Elegancka kobieta skrzyżowała dłonie na kolanach, spoglądając wprost na dwójkę rozmówców. „Pałam nadzieją, że nie będziecie żywić do niej urazy – jej honor nie mógł pozwolić na złamanie tak ważnej tradycji, nie ważne jak bardzo bliscy byliście."

„Wiemy." Odpowiedzieli synchronicznie, sprawiając, że na twarz spokojnej zazwyczaj kobiety wkradło się lekkie zaskoczenie.

„W takim razie... Miło mi powitać was jako oficjalną rodzinę. Od dziś, w każdy niedzielny wieczór chciałabym przedstawić ci dokładną historię twych poprzednich wcieleń – wierzę, że to pomoże ci w podjęciu dobrych decyzji, (Y/N)."

SET MY HEAR ABLAZE- 
Wybaczcie mą nieobecność - this bitch has finals next year - moje priorytety troszkę się przestawiły i Wattpad spada w hierarchi, choć nie porzucam go kompletnie. 

»»Taishio Secret««
Podobno yuru chcę zrobić małą niespodziankę, ale jeszcze nie wie jak sie za to zabrać! Ciekawe czy warto na nią czekać, hm? 

A teraz troszkę poważniejsza sprawa, która w sumie popchnęła mnie do wstawienia tego rozdziału tak przedwcześnie (wybaczcie brak przygotowania).

To co się ostatnio dzieje w naszym kraju to czystka komedia groteskowa. 

Antagonizowanie jednej grupy, która i tak ma już nienajlepsze warunki do życia w Polsce - inaczej nie da się tego opisać. Wszystko by stworzyć wroga, z którym walczenie ma połączyć i tak już przekonany co do pewnych wartości procent wyborców. Sama nie jestem jeszcze w stanie głosować (she was born in December), ale jeśli wśród osób, które ro czytają są także ci posiadajacy prawa wyborcze:

Idźcie na wybory, zagłosujcie wedle własnego sumienia i chociaż spróbujcie ocalić przyszłość dla naszego pokolenia.

To nie wszyscy zasiadający w ławach posłowie będą pozostawieni z konsekwencjami teraźniejszych decyzji. Nim nadejdą, każdy z nich będzie już na wygodnej emeryturze. A my pozostaniemy przyduszeni przez odpowiedzialność za wybory, których nie podjęliśmy. Katastrofa klimatyczna, przemiany w Unii Europejskiej, kryzys gospodaczy spowodowany rozdawaniem 'darmowych' pieniędzy oraz poważnie uszkodzony system edukacji.

Zatoniemy szybciej niż Titanic, bruh.

Nie mam zamiaru mówić komukolwiek na kogo warto głosować, a na kogo nie - to tylko i wyłącznie prywatna sprawa każdej osoby. Ale miejmy na uwadzę, że to wszystko zostanie na naszych barkach jako dorastającej klasy pracującej i jeśli teraz nie opanujemy tego chaosu, nikt nas od tego nie ocali, bo jego winowajcy zniknął bez śladu.

Tylko tyle miałam do powiedzenia, peace out.

@yurugina


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro