(17.) we might work for the same cause, but let me tell you (...).

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"I'm gonna be what I want, what I want
What I want, yeah (what I want)
I'm gonna do what I want, when I want
When I want, yeah (what I want, what I want, yeah)
I'm goin' hard 'til I'm gone, 'til I'm gone
'Til I'm gone, yeah ('til I'm gone, 'til I'm gone, 'til I'm gone)
Can you feel it? (ooh)"

(17.) we might work for the same cause, but let me tell you - this ain't friendship, i like rivalry more.

12/07/2020

NIE BYŁA PEWNA JAK ZAREAGOWAĆ, kiedy spojrzenie miętowo błękitnych tęczówek naprzeciw nie miało zamiaru zaprzestać skupiania się na niej. Spacer w poszukiwaniu tajemniczej broni, o której mówiła Filar Miłości będzie fajny – tak mówił Tanjirō. A teraz, natknęli się na kolejnego Hashirę, który wydawał się terroryzować dziecko! Jednak, gdy tylko położył spojrzenie na (h/c) włosej, wydawał się zatrzymać w miejscu niczym statuetka. Tokitō Muichirō – Hashira Mgły, który dosłownie stąpał po wszystkich ambicjach dziewczyny. Dlaczego? Miał czternaście lat, był podobnego wzrostu a już stał się kimś tak wysokiej rangi! Nie mogła znieść widoku tego dziecka.

Jak widać, ciemnowłosy miał zupełnie przeciwne zamiary w stosunku do niej.

Wypuścił kołnierz młodego kowala z uścisku tylko po to by chwile później stanąć twarzą w twarz z szermierz. Posyłała mu pytające spojrzenie, z coraz większą trudnością kryjąc swoją irytację jego specyficznymi pochodami. Drobna różnica wzrostu pozwalała by ich tęczówki spotkały się na tym samym poziomie, więc walka spojrzeń wrzała w najlepsze. Dopóki jedna z dłoni jasnookiego nie powędrowała na czubek głowy skonfundowanej (h/c) włosej, delikatnie ją poklepując.

„Lubisz świecidełka, prawda?" Monotonny, dziecięcy głos wyrwał ją z chwilowego oszołomienia tak nietypowym przywitaniem z nieznajomym do tej pory wojownikiem. „Ten klucz się błyszczy, jak skończę z lalką – dam ci go."

„Huh...? Wszystko z tobą w porządku? Tutaj?" Odpowiedziała dosadnie, wskazując na swoją głowę, mając nadzieję, że lekkoduszny chłopak zrozumie obrazę. Jednak po raz kolejny, myliła się.

„Mogę przynieść słodycze z kuchni." Dodał, jakby próbując w dość niewinny sposób targować się z (e/c) oką. Pozostawało tylko jedno pytanie – o co? „Ohagi. Daifukumochi. Castella?"

„Jakim cudem zostałeś filarem..." Westchnęła ciężko, nie potrafiąc zrozumieć intencji kryjących się za miętowymi ślepiami, które nie wyrażały nic poza brakiem zainteresowania. „...Ohagi."

„(Y/N)...!" Oznajmił błagalnie towarzysz jej podróży, który tak samo jak ona był co najmniej zaskoczony zachowaniem wyższego rangą współpracownika. Przed chwilą krzywdził niewinnego chłopca, a teraz napastował (L/N)! „Nie możesz zabierać komuś cennych rzeczy, a potem oddawać ich komuś innemu, Tokitō-kun!"

„Oczywiście, że mogę." Odparł nonszalancko, ewidentnie poirytowany wtrąceniem posiadacza kraciastego haori w bardzo istotną, w jego opinii, wymianę zdań z dziewczyną. „A jeśli nie, to po prostu wezmę (L/N)."

Co powinna zrobić. Wszystkie procesy myślowe automatycznie się wyłączyły, kiedy naprawdę drobny chłopak bez problemu uniósł ją w powietrzu. Powinna się bronić, prawda? Ale walka w szeregach jest zakazana, do tego to Filar! Nie wspominając już o obiecanych ohagi... Nim wyklarowała swoje myśli, ciemnowłosy zdążył pozbawić Kamado przytomności oraz wyrwać klucz z rąk przerażonego chłopca w masce klauna. Unieruchomiona spoczywała w rękach nieprzewidywalnego dziecka zabijaki – jak dochodziło do takich sytuacji?

„Wytłumaczysz mi dlaczego właśnie trzymasz mnie wbrew mojej woli, Tokitō-kun?" Podnosząc jedną brew spojrzała na skupionego na trasie szermierza. „Czy to po prostu zachcianka? Od tak, porwę sobie losowa osobę."

Zapatrzony w nicość młodzieniec milczał przez chwilę. Następnie przyłożył palec wskazujący do podbródka, zastanawiając się głębiej nad odpowiedzią. Po chwili przekrzywił głowę w bok, jednak jego usta wciąż się nie otworzyły.

„Wyglądasz jak chmura... Kiedyś taką widziałem. Jesteś jak znajoma chmura." Pobledła słysząc tak niedorzeczne wyjaśnienie zachowania młodszego młodzieńca. „Ale jesteś człowiekiem, więc nie możesz być chmurą."

„Skąd to błyskotliwe spostrzeżenie..." Wymamrotała wciąż zastanawiając się dlaczego każdy napotkany filar, oczywiście oprócz ukochanych Shinobu i Kyōjurō, musiał być taką specyficzną osobowością.

I dlaczego upodobali sobie akurat ją? Oczywiście, ktoś jej pokroju zwracał na siebie uwagę – była tego bardziej niż świadoma. Cudne włosy, piękna twarz, duże oczy, a czy wspominała już o wykwintnym guście do tkanin? Jeśli nie, pora to zmienić! Użytkownik Oddechu Mgły okazał się być na tyle łaskawy by postawić ją na ziemi, gdy sam zbliżył się do specyficznego wynalazku na polanie.

Czy to lalka...? Czemu ma sześć rąk?

Przyglądając się bliżej nietypowej inwencji, nie wiedząc czemu, coś kliknęło w nieodkrytym dotąd fragmencie pamięci (h/c) włosej. Żwawym krokiem podeszła do machiny, przyglądając się jej dokładnie. Była zniszczona, na pierwszy rzut oka brakowało temu dziełu dobrej ręki sprawnego rzemieślnika. Po chwili poszukiwań, lekko odchyliła głowę wynalazku by spotkać się z bardzo znajomym imieniem.

Yoriichi Reishiki, ma to samo imię co mężczyzna, o którym wspominała Tamayo!

Mówiła o nim z tak ogromnym zachwytem, w końcu w pojedynkę był o krok od zgładzenia Muzan'a. Nic dziwnego, że pamięć o nim gdzieś pozostała. Z tego co wiedziała nie pozostawił po sobie zbyt wielu śladów, jedynie instrukcje o tym jak skutecznie pozbywać się demonów. Amane nie pomijała żadnych szczegółów o przeszłości Korpusu, gdy zabierała (e/c) oką na lekcję historii. Czytując jasnowłosą krewną: 'To przeszłe doświadczenia innych, dają nam rozwiązania problemów teraźniejszości'. Jeśli ta lalka była bazowana na zdolnościach legendarnego wojownika, zmierzenie się z nią mogło być perfekcyjnym treningiem! Ślepia dziewczyny wlepiły się w niesamowite odkrycie, przyglądając mu się z każdej strony – punki nie skończyła za jego plecami, podziwiając realistycznie odwzorowane włosy.

Muichirō nie był fanem tego widoku. W żadnym stopniu.

Niewiele rzeczy wzbudzało w nim jakiekolwiek emocje. Uwielbiał patrzeć na chmury, to jedyna rzecz, której był pewny. Jednak kiedy na spotkaniu Filarów udało mu się uchwycić kątem oka sylwetkę (h/c) włosej, nie wiedział co zrobić. To uczucie nie było mu znane. Nigdy wcześniej nie potrafił opisać takich emocji. Było miłe, naprawdę miłe. Ale w zupełnie inny sposób niż jego pasja do oglądania przepływających na nieboskłonie obłoków. Pamiętał jej imię, płynne wymawianie tych sylab było dla niego najprostszym z zadań – (L/N) (Y/N), co w tym trudnego?

Ale scena, w której kryła się za plecami marionetki nie mogła zostawić go w spokoju.

Od pierwszego spojrzenia na maszynę nie pałał sympatią do jej wykonania. Był w stanie zbyć te odczucia, w końcu i tak niedługo miał zamiar zamienić ją w stertę rupieci. Jednak ta dziwna ciekawość (e/c) okiej w stosunku do nowego odkrycia była czymś zupełnie innym. Tokitō był tak beznamiętny jak tylko się dało, dlatego nagły przypływ sprzecznych emocji wywołał w nim nie małą konfundację.

Lubił patrzeć na (Y/N), ale nie na tę lalkę. (Y/N) była za lalką, jedyne rozwiązanie – zniszczyć marionetkę.

Tego typu myśli napływały do beztroskich rozważań chłopaka, który nie miał zamiaru pozostać obojętny w obliczu takiej sytuacji. Im szybciej zlikwiduje drewniany rupieć, tym szybciej odsłoni sobie widok na dziewczynę. Oyakata-sama nie raz mówił mu, że wspomnienia powrócą gdy przyjdzie na nie odpowiedni moment. Choć wiedział, że takowy jeszcze nie nadszedł, po zobaczeniu (e/c) tęczówek spoglądających na niego przez ułamek sekundy podczas spotkania – był pewny, że niedługo dowie się czegoś konkretniejszego.

Zanim zapomnę gdzie ją znaleźć.

Borykał się z tym problemem przy każdej próbie wyruszenia na poszukiwania tajemniczej osobowości. Zdeterminowany opuszczał próg kwatery, tylko po to by chwilę potem jakimś cudem wylądować w ogrodzie przyglądając się przepływającym obłokom. Za każdym razem. Nie ważne jak uparcie starał się dotrzeć do prawdopodobnego miejsca jej przebywania. Coś zawsze go rozpraszało, ale teraz kiedy sama przyszła do niego, nie mógł pozwolić by zniknęła kolejny raz.

Shinobu mówiła, że podbiera słodycze z kuchni... Do tego zawsze ma tę spinkę...

To jedyne informacje, które posiadał. Musiał wykrzesić z nich wszystko co mógł. Chodź klucz nie okazał się być najlepszym pomysłem, wzmianka o słodyczach wydawała się przykuć jej uwagę – nawet jeśli tylko na sekundę. Do tej pory, żadne spojrzenie nie wywoływało w nim takich uczuć. Chciał poznać więcej kombinacji.

„To powinno być szybkie." Oznajmił znudzony, sprawiając, że (e/c) ślepia uważnie przyglądały się gdy przekręcił charakterystyczny klucz w odpowiednim miejscu.

Maszyna zaskrzypiała kilkukrotnie, potem wydała z siebie bliżej nieokreślone dźwięki. Następnie gwałtownie wyprostowała się, a wszystkie z sześciu mieczy zostały pozbawione osłony. (h/c) włosa z podziwem przyglądała się majestatycznej machinie, która miała odzwierciedlać legendarnego wojownika. Choć brakowało mu połowy twarzy, te tęczówki prześladowały jej pamięć.

Tanjirō ma podobny kolor oczu...

Została pozbawiona szansy na dalszą kontemplację, kiedy lalka zaszarżowała wprost na niewzruszonego ciemnowłosego. Bez problemu uniknął ataku jednocześnie dobywając własne ostrze. Siłą ciosów była niewyobrażalna. Nie wiedziała jakim cudem żaden z mieczy jeszcze nie uległ uszczerbkowi. Ubrany w workowate szaty szermierz był nieprzewidywalny – przez ubiór nie była w stanie określić w porę jaki manewr planował wykonać. Choć z trudem, musiała docenić fechtunek swego porywacza. Może spędzenie z nim odrobiny czasu wyjdzie na dobre? Zaproponowane wcześniej ohagi nadal pozostawały w kącie jej myśli.

Przyjaźń z potężnym Filarem to dobra droga do podłapania jego techniki!

Ukontentowana swoim doskonałym planem, wzdrygnął się z lekka gdy do jej uszu dotarł dźwięk roztrzaskanego żelastwa. Spoglądając na scenę akcji dostrzegła ciemnowłosego, który odrzucił na bok połamane ostrze, nim przywłaszczył sobie jedno z należących do maszyny. Płynnym ruchem wyciągnął klucz, nim skierował się wprost do (h/c) włosej – dumnie prezentując błyszczący element.

„Weź go." Zamrugała kilkukrotnie, nim opornie wyciągnęła otwartą dłoń w kierunku jasnookiego. Ten bez większego wahania oddał jej klucz. „Ohagi."

Z tym słowami, złapał za nadgarstek dziewczyny ciągnąc ją w nieznanym kierunku. Spoglądając na pobliskie krzaki dostrzegła kryjące się w nich sylwetki, jedna z nich wyjątkowo znajoma. Kątem oka rzuciła spojrzeniem na beznamiętnego wojownika, nim ostrożnie rzuciła podarunek wprost w dłonie towarzysza podróży. W odpowiedzi na zmartwione spojrzenie żurawinowych tęczówek, przyłożyła palec wskazujący do muśniętych czerwoną farbą ust.

Wiedziała, że Tanjirō zrobi z tej lalki porządny użytek.

»»————- ★ ————-««

Miętowo błękitne tęczówki przykuwały uwagę do każdego aspektu ekspresji dziewczyny obok. Choć była starsza, zdawała się o wiele bardziej dziecinna niż on. Z każdym kęsem smakołyku otoczonego liściem mógł dostrzec jak (e/c) ślepia rozświetlają się na moment, a kąciki ust ich właścicielki delikatnie się unoszą. Sam nawet nie tknął własnej porcji zbyt skupiony na intensywnym obserwowaniu towarzyszki, która szczerze mówiąc nie wiedziała jak zareagować.

„Więc, Tokitō-kun..." Zaczęła powoli, spotykając się w pojedynku spojrzeń z nietypowym wojownikiem. Na moment odsunęła przysmak od swoich ust, nie chcąc wyjść na niewychowaną. „Jak zostałeś Filarem?"

Użytkownik Oddechu Mgły zamrugał kilkukrotnie, przekrzywiając głowę w bok. Następnie przyłożył palec wskazujący do podbródka by chwilę potem rzucić wzrokiem na nieboskłon nim powrócił spojrzeniem do (h/c) włosej.

„Zabijam demony swoim nichirn." Słysząc tak oczywistą odpowiedź, zaczęła zastanawiać się czy oby na pewno podjęła dobrą decyzję zamiast pozostać z Kamado przy lalce.

„Gdyby to było takie proste, też już dawno bym nim była...! Szczegóły, proszę." Westchnęła ciężko, ucinając krótko nieudane podchody – niektórzy ludzie są zbyt obojętni by poddać się takim sztuczkom.

„Nie jesteś? Musisz być słaba." Oznajmił dosadnie, sprawiając, że uścisk dziewczyny na miękkim smakołyku stał się na tyle mocny, iż rozbryzgł się on po zarówno mundurze jak i twarzy niebieskookiego – nadal nie poruszonego żadnym z wydarzeń. „Zniszczyłaś ohagi."

„Nie jestem słaba, wyjaśnijmy sobie jasno. Ty jak widać nie jesteś błyskotliwy... I tak, jestem świadoma, że rozgniotłam ohagi – nie musisz mi o tym mówić!" Sfrustrowana zachowaniem rozmówcy kobieta, pozwoliła sobie na przejechanie dłonią po zaczerwienionej od irytacji twarzy.

Przez szpary między palcami spojrzała na chłopaka przed sobą, z jakiegoś powodu czując się źle ze sposobem w jaki go potraktowała. Nie ważne czemu, ale zainteresował się nią z czystej ciekawości. Patrząc na jego sposobność, nie często pozwalał sobie na dłuższe interakcje z drugim człowiekiem. Wykorzystywanie młodszego współpracownika do zdobycia informacji nie należało do najbardziej honorowych z zagrań – a do tego było strasznie nieefektywne!

Tylko ten jeden raz... Co mam do stracenia? Kupił mi słodycze, choć tyle.

Jego oczy nie wyrażały zupełnie nic. Złość, radość, żal, gniew, irytacja... Wszystkie wydawały się być mu zupełnie obce. I jakiś ułamek współczucia, który tkwił w głębi zarozumiałej dziewczyny, pozwalał jej na spojrzenie na niego pod innym kątem. Cokolwiek doprowadziło do takiej utraty animuszu, nie mogło należeć do najlżejszych. Nawet jeśli różnica wieku nie była ogromna, wciąż czuła się zobowiązana do próby pokazania mu czegoś innego – przynajmniej dla własnego spokoju.

„Nigdy nie widziałam takich oczu jak twoje, Tokitō-kun. Przypominają mi wielkie wody." Oznajmiła spokojnie, wyjmując z kieszeni nowo zdobytą chusteczkę, którą zaczęła wycierać zabrudzenia na twarzy młodszego kolegi. „Mają identyczny kolor, widziałam je tylko raz – kiedy papa zabrał mnie do Okinawy na podróż w interesach."

Nie rozumiał dlaczego porównanie wydawało się tak trafne. Nigdy nie był poza wyznaczonym przez Oyakate-sama terenem patroli. Ale z jakiegoś powodu był w stanie w ciemno uwierzyć jak celne było określenie. Spoglądając w (e/c) ślepia naprzeciw, nie wiedział czym są te wszystkie błyski – może słońce tak odbijało swe promienie? Dłonie dziewczyny były szorstkie, wyczuł to od razu. Na początku zastanawiał się czemu, ale po chwili zrozumiał, że przecież dzierżyła miecz. Sprzątanie bałaganu nie zajęło jej więcej niż pół minuty. Pół minuty, za którą już zdążył zatęsknić.

To było dziwne, nie ważne jak na to nie spojrzał.

Ona była dziwna, nie ważne ile razy o tym nie myślał. Pojawiła się znikąd. Jednak to on sam zaprosił ją do swojego życia i z jakiegoś powodu wiedział, że nie pożałuje tej decyzji. Zwłaszcza kiedy złapała za obwisły rękaw jego mundury by zacząć ciągnąć go w nieznanym kierunku. Oczywiście, cały czas o czymś mówiąc – Tokitō pozwolił sobie na zignorowanie treści jej wywodów, by skupić się wyłącznie na dźwięku głosu dziewczyny. Tylko po to by go zapamiętać.

„To jest mała metropolia! Niemożliwe, żeby robili tu tylko i wyłącznie miecze – musi być coś ciekawszego. Ale wracając, kupiłam rolkę materiału, a ten partacz wysłał mi tylko pół! Myślał, że nie zauważę, największy błąd w jego życiu...!"

Z trudem, ale analizował każde słowo, gdy przemierzali niezmierzone odległości w poszukiwaniu czegoś bardziej interesującego niż bijące żarem pracownie kowali. Zawsze miała jakiś komentarz, nie zostawiła niczego bez dodania swoich trzech groszy. I choć nie rozumiał połowy zdań opuszczających czerwone usta z zastraszającą prędkością – był daleki od narzekania. Sposób w jaki (e/c) tęczówki spoglądały na niego wyczekując jakiejś odpowiedzi wywoływał w nim odrobinę presji. Dlatego zazwyczaj utrzymywał stoicką mimikę, nawet nie próbując.

Ale (Y/N) wyglądała na daleką od narzekania.

Wydawała się już nie być zirytowana naturalną obojętnością z jego strony. Wręcz przeciwnie – próbowała wszystkiego co w swojej mocy by wymusić z niego jakąkolwiek reakcję. Coś czego nikt wcześniej nie próbował, nawet entuzjastyczna Kanroji poddała się po kilkuset nieudanych próbach. Zawsze, gdy (h/c) włosa spoglądała na niego w oczekiwaniu odpowiedzi, a do tego wyglądało na wyjątkowo przejętą zjawiskiem, wykorzystywał jedyny znany mu trik – poklepywał ją po głowie w akcie aprobaty.

„Nie jesteś głodny? Nawet nie ruszyłeś ohagi." Zapytała z ciekawością wskazując na papierowy worek wypełniony kilkoma przekąskami. Wzrok ich właściciela krążył między nią a rzeczonymi smakołykami, by koniec końców nie dać jej żadnej odpowiedzi. „Nie dość, że drobny to jeszcze blady jak ściana – musisz coś jeść."

Bez wahania zanurzyła rękę w opakowaniu, wyjmując z niego jeden owinięty zielonym liściem smakołyk. Ostrożnie rozwinęła okrycie odsłaniając brunatno-śliwkowy w kolorze deser. Dokładnie przyglądał się dziewczynie, która swoim palcem wskazywała na własne usta by po chwili je otworzyć. Sekundę potem ten sam palec był skierowany na niego – instynktownie rozchylił wargi, tylko po to by (h/c) włosa wsunęła do jego ust smakołyk. Skonfundowany posunięciem towarzyszki szermierz odruchowo zacisnął zęby na miękkiej przekąsce w efekcie biorąc kęs słodkiego deseru.

„Jakim cudem to działa na ciebie lepiej niż słowa..." Zamrugał kilkukrotnie, powoli przeżuwając naprawdę dobrze zrobiony przysmak. Przekrzywił lekko głowę, gdy posiadaczka czerwonego nichirin parsknęła śmiechem na ten widok. „Spróbuj, teraz już wiesz do czego to służy – przynajmniej mam taką nadzieję."

Używając własnej dłoni, pochwyciła jego odpowiednik wyciągając kończynę z pod rozległego materiału za dużego munduru. Następnie położyła nadgryziony smakołyk na jego dłoni nim zacisnęła uścisk na tyle stanowczo by zmusić go do chwycenia w poprawny sposób za dość prosty w spożyciu deser. Będąc Filarem nigdy nie spotkał się z kimś kto próbowałby się nim zająć, oczywiście nie licząc rodziny Ubuyashiki.

A sposób w jaki (Y/N) próbowała wytłumaczyć mu tak oczywiste czynności, sprawiał, że zastanawiał się czy częściej nie powinien maskować swojej wiedzy.

Tylko po to by po raz kolejny odważyła się dotknąć jego skóry, nie złapać za rękaw ciemnego munduru. By po raz kolejny usłyszeć instrukcje wypowiadane tym barwnym głosem. Żeby skupić na sobie (e/c) tęczówki. Niepewnie postanowił wziąć kolejny kęs kulkowatej przekąski, cały czas obserwując reakcje towarzyszki. Zamrugał kilkukrotnie widząc jak bardzo rozpromieniała po tak drobnym czynie.

„Chyba nie powinnam ciągać cię w tyle miejsc, jeszcze użyjesz o jedną szarą komórkę za dużo." Parsknęła śmiechem widząc nie poruszonego oczywistą obelgą towarzysza, który wydawał się zbyt skupiony na jedzeniu by choćby uznać, że cokolwiek mówiła. „Jest coś co robisz kiedy masz wolne, Tokitō?"

Miętowo błękitne ślepia zamrugały kilkukrotnie, gdy ich właściciel na moment odsunął się smakołyku. (Y/N) lubiła słodycze i świecidełka – nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek wykonywał jakieś czynności związane z nimi. Nie miał hobby, pasji czy też ogromnej chęci do samodoskonalenia. Przynajmniej tak wielkiej jak u stojącej naprzeciw niego szermierz. Ale była jedna rzecz, którą robił praktycznie codziennie.

„Huh? HUH?!" Nie miał ochoty układać nowych zdań by wytłumaczyć dziewczynie swoje zamiary, dlatego uciekł się do najlepszego, przynajmniej w jego opinii, rozwiązania. Jeśli chciał zabrać gdzieś (Y/N), musiał dosłownie zabrać ją ze sobą. Bez słowa uniósł ją do góry i zaczął iść w kierunku poznanej niedawno lokacji. „Dlaczego cały czas nie przyszło ci do głowy, że noszenie mnie nie rozwiązuje żadnych problemów."

Zbył ją milczeniem – nie żeby spodziewała się czegoś innego. Wzdychając ciężko pogodziła się ze świadomością, że tym razem jej żarliwy sarkazm obijał się dalekim echem w uszach ciemnowłosego. Zresztą jak wszystko co mówiła. Z jednej strony zwracał na nią uwagę, w końcu wymagał od niej dość dziecięcej atencji. Z drugiej zaś, wydawał się być zupełnie nieobecny, nigdy nie dając najmniejszego znaku życia. Sposób w jaki tylko obserwował jej akcje z początku wydawał się niepokojący wręcz, jednak po kilku godzinach przyzwyczaiła się do cichego towarzysza. Kontrastował z jej codziennym towarzystwem, więc przywitała odmianę z otwartymi ramionami.

Wyglądał na słabego, ale prawdę mówiąc, gdy była oparta o jego sylwetkę mogła bez problemu wyczuć wyrzeźbione mięśnie.

Muichirō także nie pozostawał bez spostrzeżeń na temat dziewczyny. Miała na sobie przyjemny zapach, przypominał mu kwiaty na jednej polanie, na której zatrzymał się w czasie podróży. Polubił tamto miejsce, dlatego zapach także przypadł mu do gustu. (h/c) loki łaskotały go w policzek, jednak nie na tyle intensywnie by wywołać jakąkolwiek reakcję. Wydawała się być o wiele cieplejsza niż on. Nie wiedział dlaczego, ale podwyższona temperatura ciała towarzyszki, była w jakiś sposób kojąca. Nie ważne jak bardzo konfundowała go ta świadomość. Lubił jej haori, dzięki niemu zawsze potrafił zobaczyć ją w tłumie – niewiele osób nosi tak krzykliwe odcienie. Jakby ułatwiała mu znalezienie się, nawet jeśli nie był świadomy swych poszukiwań.

Miał to czego chciał – (Y/N) nie próbowała opuścić jego boku.

Był egoistyczny, jakby na to nie patrzeć. Zupełnie zignorował fakt, że przybyła do wioski u boku Tanjirō i prawdopodobnie była z nim w bliższych relacjach. Ale z jakiegoś powodu postanowił odstawić to wszystko na bok. Od zawsze, gdy czegoś pragnął, brał to bez pytania. Miał zachciankę by zabić demona? Nim ktokolwiek przydzielił mu misję, potwór już nie miał głowy. Postanowił zjeść kolację wcześniej niż zazwyczaj? Bez słowa opuszczał domostwo by zażądać błyskawicznej obsługi w pobliskiej restauracji. Dlatego w tej sytuacji zaadaptował jedyną wiedzę jaką miał.

„Hej, nie powinniśmy wchodzić na czyjś dach!" Zamyślony młodzieniec, swawolnie obrócił głowę w kierunku karcącej go towarzyszki. (e/c) oka wyraźnie oczekiwała rozluźnienia uścisku, jednak to nigdy nie nadeszło. „Co tu w ogóle robimy?"

„To miejsce do oglądania chmur." Oznajmił dosadnie, nim powoli postawił dziewczynę na nogach. Instynktownie poczuł chęć pomocy (L/N) w poruszaniu się po nieprzystępnej powierzchni, jednak jak się okazało zupełnie jej nie potrzebowała. Zgrabnie maszerowała wzdłuż belki, nim płynnie ześliznęła się po dachówkach zatrzymując przy rynnie na skraju budynku.

„To naprzykrzanie się właścicielom wiesz? Nie powinieneś wykorzystywać dobroci ludzi, który dają nam nichirin." Podnosząc jedną brew spojrzała na niewzruszonego Tokitō, który idąc jej śladem stanął obok by chwilę potem ułożyć się wygodnie na glinianym dachu.

„To zaszczyt, że używamy ich mieczy. Nie jestem im nic winny."

Grymas zawitał na twarzy (h/c) włosej, który obserwowała jak ciemnowłosy beztrosko zamyka oczy. Cokolwiek przeżył nie może usprawiedliwiać takiego zachowania. Gdyby każda osoba z traumami miała bezkarne prawo do znęcania się nad innymi, ten świat byłby pogrążony w jeszcze większym chaosie niż dotychczas. Dlatego korzystając z przewagi nad młodzieńcem, pozwoliła sobie położyć dłonie po bokach jego głowy, gdy sama górowała nad beznamiętną sylwetką.

„Myślisz, że dzięki czemu żyjesz, To-ki-tō?"

Otwierając jedno oko, instynktownie odsłonił obie z miętowo niebieskich tęczówek. Nie mógł zobaczyć obłoków pływających po błękitnym nieboskłonie. Widział tylko gromiące (e/c) tęczówki, pyzate policzki, czerwone usta, szpiczasty nos i (h/c) loki obramowujące całą twarz. Była blisko, nie widział czy nie zbyt blisko. Mógł poczuć ciepły oddech na swoim nosie, kiedy utkwili w zażartym boju na spojrzenia.

„Znasz Sztukę Oddechu, twój fechtunek też jest dobry... Ale bez nichirin nie dotarłbyś tu gdzie jesteś." Oznajmiła dosadnie, jakby właśnie próbowała wpoić mu największą z prawd tego świata. „Oczywiście, mógłbyś próbować mi wmówić, że poradziłbyś sobie czekając do wschodu słońca – ale czy zawsze to mogłoby cię uratować? Odpowiedź brzmi nie."

Znowu starał się skupić wyłącznie na barwie głosu, jednak teraz – kiedy jej wypowiedzi otwarcie karciły jego zachowanie – nie był w stanie ich wyciszyć. Od początku widziany za nieziemsko potężnego, w dwa miesiące od wstąpienia do szeregu stał się przecież Filarem. Należało mu się choć tyle, jego zachcianki nie były wyjątkowo wymagające. Ale nie chciał, żeby przez to (Y/N) postanowiła przestać zwracać na niego uwagę. Chcąc, nie chcąc, nigdy nie będzie w stanie zatrzymać jej u swojego boku na siłę – nie miał na tyle dużo energii by dzień w dzień nosić ja na ramionach, nie ważne jak poważnie rozważał tę opcję.

„Nawet ktoś tak silny jak ty musi zrozumieć, że potrzebujesz innych. Możesz uwierzyć mi na słowo, że próbowałam iść w te samą stronę... Ale prawdę mówiąc, pomoc innym zwraca się co najmniej dwukrotnie." Nie rozumiał dlaczego (e/c) tęczówki nagle złagodniały, przecież wciąż patrzyła na niego. Przed chwilą była zła, teraz wyglądała na spokojną – nie potrafił tego przyswoić. „Nie musisz być sam, żeby stać się potężny. Możesz na kimś polegać."

Szorstka dłoń powoli, badająco wręcz, przeniosła się na czubek ciemnej czupryny by po chwili kilkukrotnie ją poklepać – w prawie identyczny sposób jak robił to sam jej właściciel. Była ciepła, ale nie tylko w znaczeniu podwyższonej temperatury. Ten dotyk sprawiał, że samemu Muichirō było gorąco, a zarazem tak przyjemnie. Nikt wcześniej nie zrobił czegoś takiego, chociaż po chwili zastanowienia uznał, że nie chciał by ktoś inny niż (Y/N) miał ten zaszczyt. Ku niezadowoleniu niebieskookiego, powoli wycofała dłoń – oczywiście nie bez rozczesania palcami długich ciemnych loków.

„Sam musisz się tego nauczyć, ja nic nie zdziałam." Wzruszyła ramionami w dziwny dla niego sposób, nie często widział taką mowę ciała. Była niezwykle ekspresywna, czasem myślał, że aż zbyt egzaltowana. „Ale mogę być dobrym startem."

Zamrugał kilkukrotnie, spojrzał na twarz dziewczyny, którą dekorował lekki uśmiech. Z jakiegoś dziwnego powodu zaczął adorować tę mimikę, której wywołanie nie było tak trudne jak z początku sądził. Spojrzał na (e/c) tęczówki, które mimo bycia w odwrotnym od słońca kierunku, wciąż błyszczały w dość specyficzny sposób. Musiał odrzucić swoją teorię o odbijających się promieniach, nie żywił do tego żadnego żalu. Przekrzywił głowę obserwując sposób w jaki znajoma dłoń odgarniała pasemko (h/c) loków za ucho ich właścicielki odsłaniając więcej przyjaznej twarzy, która z początku wydawała się wroga.

Ale teraz... Wyglądała jak z obrazka w barwnej książce. Miła dla oka.

„Startem?" Wymamrotał cicho, zbyt wpatrzony w niecodzienny widok nad nim by nawet próbować sformułować bardziej skomplikowane pod względem konstrukcji pytanie.

„Ja będę liczyć na ciebie – ty na mnie. Dlaczego by nie, hm?"

Lubił (Y/N). Jej twarz, jej błyszczące oczy, jej pyzate policzki oraz szpiczasty nos. Każde słowo opuszczające czerwone usta brzmiało nad wyraz barwnie, czasem obawiał się, że był zbyt monotonny by w pełni zrozumieć ich przekaz. Wiedział, że lubi ozdoby i słodycze. Więcej wiadomości mógł wyciągnąć po pięciu minutach walki z losowym demonem. Ale wizja poznania większej ilości informacji, wbrew pozorom, nie wydawała mu się taka zła.

„Dlaczego by nie...?" Parsknęła śmiechem słysząc odpowiedź, która nie dość, że była kopią jej własnych słów, dodatkowo rozbrzmiewała niczym pytanie.

„Wreszcie mówisz sensownie, Tokitō-kun." Odparła rozbawiona, nim błogo ułożyła się tuż obok ciemnowłosego, splatając swoje dłonie na brzuchu. „Ten raz ci wybaczę, ale jeśli jeszcze kiedyś przyjdzie ci pomysł, żeby wylegiwać się na czyimś dachu bez powodu – dopilnuj, żebym się nie dowiedziała!"

Obrócił głowę skupiając się na profilu towarzyszki. Nie rozumiał dlaczego tak gwałtownie zmieniła do niego nastawienie. Czyżby ohagi naprawdę podziałały tak efektownie? Bardzo możliwe. Spoglądając w dół dostrzegł splątane dłonie z żalem stwierdzając, że nie będzie mieć okazji by dotknąć ich ponownie – przynajmniej nie w najbliższym czasie.

Ale powiedziała, że na mnie liczy... Czyli w przyszłości będę miał okazję.

»»————- ★ ————-««

Nie lubił tego widoku. W żadnym stopniu. Od kiedy (Y/N) tak otwarcie przywiązała się do Filara Mgły? Nie dość, że nigdy nie widywał jej popołudniami, to teraz musiał jeszcze widywać ich rozmawiających przy posiłku? Tanjirō wiedział, że zazdrość to bardzo złe uczucie. Przekonywał się o tym niejednokrotnie. Ale teraz, gdy obserwował z jaką troską palce posiadaczki czerwonego nichirn plączą warkocze z ciemnych loków zakończonych turkusowym kolorem, nie potrafił pozbyć się odrobiny gorzkiego uczucia w ustach.

'To Filar, a ma mentalność czterolatka – nie zastanawia cię to? Mnie tak! Wiem, że spędzanie ze mną czasu jest prawdziwym darem od Boga, ale muszę się czegoś dowiedzieć!'

Oczywiście, że skonfrontował swoje troski z (h/c) włosą. Uważał, że otwarta rozmowa to jedyny sposób na dobre rozwiązywanie konfliktów. Liczył na więcej zrozumienia ze strony przyjaciółki, jednak z żalem spotkało go wyłącznie odrzucenie. Rozumiał jej motywację, sam był zainteresowany nietypowym wojownikiem. Ale Tanjirō bywał dziecinny, częściej niż pragnął – życzył sobie więcej uwagi (Y/N). Zmęczony na treningach prowadzonych przez Kotetsu chciał tylko jednego spokojnego posiłku, przy którym bez przeszkód porozmawia z wybranką serca.

Miał wrażenie, że miętowo błękitne tęczówki otwarcie się z niego nabijają.

Jakby każda sekunda, w której (e/c) oka skupia się na ich właścicielu, dawała mu powód do wyższości. Starszy z rodzeństwa Kamado nie miał zamiaru poddać się jego sztuczkom. Respektował potężnego sprzymierzeńca, nawet jeśli ten wydawała się robić wszystko by zirytować spokojnego z natury chłopaka. Filar czy nie, to Tanjirō znał (Y/N) od ponad pół roku. Jej zachowanie, ulubione rzeczy czy też miał zaszczyt poznać najbliższą rodzinę dziewczyny.

'Hej, już ci mówiłam, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Teraz możemy rywalizować na równi – nie strać czujności, nigdy nie wiesz kiedy zaatakuje!'

„Znowu oddałeś mi swoje teriyaki? Jesteś niemożliwy!" (e/c) ślepia spojrzały wprost w żurawinowe odpowiedniki, gdy ich właścicielka spostrzegła nagły przyrost kawałków mięsa na swym talerzu. „Ile razy mam ci tłumaczyć, że jesteś rosnącym chłopcem? Musisz jeść więcej niż ja!"

Te dziecinne uczucia nie powinny mieć miejsca, miał wystraczająco wiele wiary w (h/c) włosą by zrozumieć, że ich ścieżki nie rozdzielą się tak łatwo. Zwłaszcza kiedy z takim zacięciem poprawiała jego mały akt dobroci, przy okazji oczywiście wspominając o wielu ze swoich zalet.

„Myślisz, że potrzebuje więcej, żeby walczyć lepiej niż ty? Ha! Kolejna pomyłka – idzie ci coraz gorzej, Tanjirō." Oznajmiła dumnie unosząc swój podbródek, gdy z pomocą pałeczek oddawała otrzymane kawałki kurczaka w ciemnym sosie. „Już teraz jestem szybsza, mam sprawniejsze oko, nie wspominając nawet o nieziemskiej prezencji w boju – 1:0 dla (Y/N), nie żebym się nie spodziewała."

„Cieszę się, że jesteś energiczna jak zazwyczaj! Ta mina bardzo ci pasuje!" Uśmiechnął się ciepło, gdy zwróciła ku niemu spojrzenie by chwile potem odwzajemnić przyjazny gest. Tak, to było naprawdę miłe.

„Zła odpowiedź – każda moja mimika jest boska, jasne?"

„Jak słońce!"

„Oh, widzę co tu zrobiłeś... Nie skomentuje tego." Parsknęła śmiechem słysząc doskonale dopasowany do jej słów komentarz. Jednak zrelaksowana ekspresja nie gościła długo, gdy (h/c) włosa gwałtownie obróciła głowę w kierunku drzwi. „Hm? Chcieliście coś jeszcze?"

Dwójka jej towarzyszy idąc za dość zdziwionym głosem, skierowali spojrzenia w stroną drzwi do pomieszczenia. Te powoli rozsuwały się by ukazać trójce szermierzy i jednemu demonowi, kolejnego potwora, który rozpaczając czołgał się po podłodze. Wszyscy wiedzieli, że skoro żadne z nich nie było w stanie określić, iż był to demon – musiał należeć do Księżyców Kizuki'ego.

„Wah... Dziewczyna jest tutaj... Ale dlaczego ma przy sobie Filara i chłopca z kolczykami... Nie fair, miałem zabrać ją do Pana i dostać nagrodę... Dlaczego zawsze nic nie jest sprawiedliwe..."

W ułamku sekundy trójka wojowników należących do Korpusu Zabójców Demonów zerwała się do walki. Każdy z nich w mgnieniu oka dobył swojego ostrza, nawet jeśli narzędzie do siania terroru (h/c) włosej było uszczerbione. Filar Mgły pierwszy ruszył do akcji, skutecznie raniąc poczwarę, której udało się uciec na sufit pomieszczenia.

„Przestań! Nie znęcaj się nade mną...!"

Posiadacz czarnego nichirin bez słowa dołączył do walki by z pomocą jednej z technik Oddechu Słońca skutecznie zrzucić nieproszonego gościa z drewnianego sufitu. Od razu po zetknięciu z podłogą spotkał się z solidnym kopniakiem ze strony ciemnowłosej Nezuko, by sekundę potem zostać ściętym przez czerwone ostrze (h/c) włosej. Ale wszystko poszło zbyt łatwo. Nie była jeszcze w stanie pokonać Kizuki'ego – nie ważne jak mocno bolało to jej ego.

„(Y/N) nie trać czujności!" Słysząc ostrzeżenie ze strony towarzysza bez problemu doskoczyła do jego boku by ze zdziwieniem przyglądać się rozmnożeniu potwora.

Nie były dokładnymi klonami, nawet jeśli posiadały podobieństwa w aparycji. Jeden z nich miał w dłoni dość specyficzną laskę, a drugi dzierżył nieznajomy liść. Pierwszy zaszarżował Tokitō, chcąc jak najszybciej pozbyć się uprzykrzających demonów. Jednak jego plan został pokrzyżowany przez jednego z potworów – a dokładniej trzymany w jego dłoni atrybut. Ogromnie silny podmuch powietrza wyrzucił długowłosego Filara w nieznanej odległości jedynym co uratowało (e/c) oką było złapanie za wyciągniętą dłoń Tanjirō dzięki czemu razem z rodzeństwem Kamado udało jej się pozostać w miejscu akcji.

„Karaku, uważaj – w im lepszym będzie stanie, tym więcej krwi dostaniemy. Taka ilość na pewno zagwarantuje nam awans." Posiadaczka czerwonego nichirin zmarszczyła brwi po usłyszeniu słów ubranego w dość eleganckie odzienie demona. „Wkurzasz mnie bardziej z każdą sekundą, rozgniećmy tego robaka i zabierzmy dziewczynę – nie komplikuj tego."

„Ale gdzie w tym zabawa, Sekido? Zdefiniował dobry stan jako brak maksimum trzech na cztery kończyny – mamy przestrzeń do interpretacji!" Oznajmił uradowany klon z odsłoniętym torsem, który przed chwilą posłał jej przyjaciela w daleki lot ku nieznanemu miejscu. „Tyle szczęścia, że wreszcie jesteśmy rozdzieleni!"

„Niesamowite, nie dość, że brakuje wam walorów w kwestii wyglądu to dodatkowo nie macie pojęcia jak traktować damy – poniżające, hm!" Dwie pary wygrawerowanych tęczówek zwróciły się w kierunku stojącej naprzeciw dziewczyny, u której boku stało nietypowe rodzeństwo. Unosząc karmazynowe ostrze jej czubkiem wskazywała wyzywająco na przeciwników. „Obrzydzające, zaprawdę."

„Zadufana w sobie, tak jak mówiły raporty." Z tymi słowami potwór zwany Sekido uderzył końcem brzęczącej laski o ziemię tym samym wywołując niesamowicie silny piorun porażający trójkę walczącą po stronie Korpusu. Okropnie bolesne doświadczenie zamroczyło zmysły (h/c) włosej, która instynktownie z powodu ogromnego bólu opadła na kolana podtrzymując się jedynie na uszczerbionym ostrzu. „Ulubiona taktyka, blef. Jak widać – nieskuteczny."

(e/c) tęczówki z pogardą spojrzały na niewzruszonego demona, który bezlitośnie kontynuował niehumanitarny atak. Miała więcej szczęścia niż Tanjirō, który wyglądał jakby za moment miał stracić przytomność. Dlatego rozważała wszystkie dostępne posunięcia. Jeden krok za daleko i skończy jak Tokitō, a teraz nie miała nawet okazji by znaleźć lukę w osłonie przeciwnika. Przynajmniej dopóki nie dostrzegła fioletowego materiału oraz nietypowego, metalicznego błysku.

Kto by pomyślał, mini Shinazugawa ma więcej wartości niż większa wersja!

Gdy tylko do uszu (h/c) włosej dotarł charakterystyczny wystrzał zaszarżowała na posiadacza specyficznej laski. Cokolwiek było ich słabym punktem, na razie nie miało znaczenia. Widząc zwisającą na pojedynczym ścięgnie głowę, odruchowo odcięła ją całkowicie.

„Kto pozwolił ci zabrać moją szansę, huh?" Słysząc obrażony wręcz ton ciemnowłosego, zmarszczyła brwi nim spotkała się z gromiącym spojrzeniem ciemnych tęczówek. „To mój strzał!"

„Szansę, huh? Będziesz miał jeszcze kilka, bo tak go nie pokonasz!" Wysyczała przez zęby obracając się w kierunku nowopowstałych klonów. Jeden z nich posiadał skrzydła oraz szpony, a drugi dzierżył niesłychanie długą włócznię. „Zabij tego, który ci się podoba – tylko zrób to dobrze! Gdzieś musi być prawdziwe ciało!"

„Ah jak cudownie, intuicja jak wspominał mistrz! Zaprawdę rozkosznie!"

Z szokiem obserwowała jak upierzony demon porywa ze sobą posiadacza żurawinowych tęczówek, a potwór dzierżący niesamowicie długą włócznie właśnie wbija ją w brzuch młodszego brata Filara Wiatru. Nie najlepsza sytuacja, na pierwszy rzut oka mogła to stwierdzić. Nezuko rzuciła się na Karaku tkwiąc z nim w równej walce wręcz. Dlatego (Y/N) pozostał tylko jeden – posiadający potężną laskę Sekido.

„Strasznie długo ci z nią schodzi, zgnieć ją wreszcie – denerwujesz mnie swoją nieudolnością." Nie wiedziała co irytowała ją bardziej. Fakt tego, że w ogóle nie uznawał jej za swoją przeciwniczkę i beztrosko konwersował z swym drugim wcieleniem, czy może sposób w jaki mówił o ciemnowłosej. „To zajmuje stanowczo za dużo czasu."

„Dołóż jeszcze kilka minut, nie potrzebuję więcej, żeby pociachać cię na papkę." Gromiące spojrzenie demona przeniosło się na dumnie unoszącą podbródek wojowniczkę przed nim. Słysząc bolesny okrzyk ciemnowłosego, instynktownie zerknęła w jego kierunku z żalem stwierdzając iż ostrze zostało siłą wyciągnięte z jego brzucha. „Jeśli chcesz mieć okazję choćby na przeżycie – odsuń się Shinazugawa!"

„Co za altruizm, po kimś twojego pokroju trudno się tego powdziewać – irytujesz mnie jeszcze bardziej." Wyposażony w parę rogów dumnie wystających z pomarszczonego od goryczy czoła demon, bez trudu zablokował swoją laską pierwszy z ataków (h/c) włosej. „Szkoda, że jedyne w czym jesteś mocna to gadanie."

„Hm? Mówiłeś coś? Słyszę tylko zazdrosny bełkot."

Wygrawerowane tęczówki rozszerzyły się w szoku kiedy nieznane nitki otoczyły dłoń trzymającą metalową laskę. Z początku próbował usilnie przerwać węzły, ale ku zaskoczeniu rogatego napastnika to jego palce stały się ofiarą. Spoglądając z niesmakiem na (h/c) włosej, mógł odczytać w jej mimice nieukrywaną wyższość. Dopiero po chwili zrozumiał naturę jej ataku. Niecodzienne nici nie były przywiązane do miecza, owinęła je wokół dłoni a ostrze służyło wyłącznie do naprowadzenia ich w dobrym kierunku bez jego podejrzeń. Gwałtownie pociągnęła za węzły sprawiając, że dłoń demona została pociachana na kawałki, jednak sama nie wyszła z tego cało – przeźroczyste nitki przecięły skórę jej lewej dłoni sprawiając, że odurzająco pachnąca, szkarłatna krew spływała wzdłuż nie widocznych do tej pory włókien barwiąc je na głęboki odcień czerwieni.

„Uwierz lub nie, ale w Korpusie jest kobieta, która na podstawie małej próbki odtworzyła przędze Piątego, Niższego Księżyca. Czuj się zaszczycony, że wykorzystałam tę technikę na tobie." Nim metalowa laska mogła zderzyć się z podłożem, posiadaczka szkarłatnego nichirn pochwyciła ją nim odskoczyła na porządną odległość od rozwścieczonego przeciwnika. „Ah, jaki piękny kolor twarzy – uwielbiam czerwony!"

Wszystko wyglądało dobrze. Nezuko była w stanie przechwycić broń demona, z którym wcześniej wdała się w namiętne starcie by posłać go w nieznanym kierunku. Genya jakimś cudem był w stanie zregenerować swoje rany na tyle by ponownie zaatakować, właśnie był w trakcie starcia z dzierżącym włócznie demonem. Wierzyła, że pomimo swoich niskich rang, poradzą sobie z tym demonem.

„Naprawdę myślisz, że musze mieć ją w ręku, żeby cię zabić?"

(e/c) tęczówki rozszerzyły się lekko kiedy potwornie piekący ból nie pozwalał jej na puszczenie przeklętej laski. Przygryzając dolną wargę usiłowała przeciwstawić się piorunom, jednak z każdym momentem jej siła do walki słabła. Jednak mignięcie różowego kimono przed na wpółprzymkniętymi oczami zwiastowało dobry scenariusz. Nezuko wbiegła w sylwetkę (h/c) włosej tym samym zmuszając ją do wypuszczenie atrybutu, gdy obie wylądowały na podłodze. Jasne ślepia po szybkim upewnieniu się, że ukochana przyjaciółka była w pełni zdrowia miały zamiar spojrzeć w kierunku pozostawionego w tyle przeciwnika.

Niestety, metalowy pręt przebijający jej szyję nie pozwolił na dalsze działanie.

(Y/N) z szokiem obserwowała jak dłonie demonicznej towarzyszki zatrzymują koniec laski by nie była w stanie dosięgnąć jej ciała. Po sekundzie przeciwnik już korzystał ze swojej techniki, dosłownie smażąc ciemnowłosą, która wciąż uporczywie chroniła posiadaczkę czerwonego ostrza przed jakimkolwiek urazem.

„Obrzydliwe odstępstwo, wstyd mi za to, że należymy do tej samej rasy." Oznajmił lekceważący, ochrypły głos należący do ich przeciwnika, który z nieukrywaną wyższością przyglądał się sytuacji. „Kazał ci ją przyprowadzić, dlaczego nie słuchasz? Mogłabyś mieć tyle krwi bez trudu, dziewucha ci ufa."

Nezuko nigdy nie potrafiłaby skrzywdzić człowieka. Co dopiero kogoś tak bliskiego jak (L/N). Każdej nocy słyszała ten okropny, bolesny wręcz, głos, który nakazywał jej uprowadzenie przyjaciółki obiecując w zamian nieziemskie nagrody. Chcąc, nie chcąc, miała w sobie komórki Muzan'a, które informowały swojego prawowitego właściciela o wielu różnych aspektach – nie ważne jak bardzo ciemnowłosa próbowała powstrzymać ten chory proces. W tej formie jej rozumowanie ograniczało się do podstawowych instynktów – spać, podążać za Tanjirō i chronić każdego człowieka.

Ale w pewnym momencie tak beztroskiej egzystencji dopadły ją wyrzuty sumienia – ona była kluczem przez, który Muzan wiedział gdzie wysłać demony w pogoni za (L/N).

Wykorzystywał każde wspomnienie z udziałem (e/c) okiej jakie posiadała. Nie wiedziała do czego, ale mogła wyczuć kogoś grzebiącego w jej głowie w poszukiwaniu informacji. Nowe informacje dawały mu lepsze szanse na faktyczne uprowadzenie dziewczyny, a myśl o tym, że Nezuko mogła się do tego przyczynić rozrywała demonicę na strzępy. Ktoś tak miły, pełen wiary w nią, miał zostać skrzywdzony dzięki niej samej? Nie w tym życiu. Dlatego była gotowa na samobójcze poświęcenie by obronić ukochaną towarzyszkę przed jakimkolwiek uszczerbkiem na zdrowiu.

„Nezuko... Jest pięknością swojej wioski, a ja zmiażdżę czaszkę każdego kto odważy się to podważyć. Demon czy nie, nie uznaję wyjątków!" Jasne ślepia powróciły w odpowiednie miejsce kiedy porażający ból gwałtownie ustał – wszystko dzięki fragmentowi dłoni jej właściciela wetkniętym w metalowy koniec. „Jedną z wielu rzeczy, które sprawiają, że jestem wyżej od ciebie jest to, że moje przechwałki są poparte faktami."

Szybkim ruchem wyrwała laskę z karku ciemnowłosej, nim asekuracyjnie przetoczyła się z jej wracającym do zmysłów ciałem na bok. Nawet jeśli będąc demonem miała większe progi bólu oraz nie mogła zginąć z ręki swoich pobratyńców nie oznaczało to automatycznie, iż musi spełniać rolę mięsa armatniego na każdy atak.

„(Y/N)! Nezuko!" Odetchnęła z ulgą widząc starszego z rodzeństwa Kamado, który efektownie przebił się przez ścianę z pomocą ciała przeciwnika. Szybko znalazł się u boku zbierających się do ponownej walki kobiet.

„Koniec zabawy, musimy uwinąć się przed wschodem!"

Cała trójka wydała z siebie jęki bólu kiedy pod wpływem ogromnego impaktu zostali dosłownie wciśnięci w podłoże na tyle mocno by wbić się w podłogę na paterze rezydencji. (h/c) włosa miała wrażenie, że straciła na moment świadomość, bo obudziła się dopiero na plecach uciekającej Nezuko. Po kolejnym uderzeniu pioruna wszyscy wylądowali w gruzach rezydencji, która niegdyś była źródłem ich wypoczynku.

„Nezuko, nie możesz...!" Żurawinowe oraz (e/c) tęczówki z zaskoczeniem przyglądały się jasnookiej, która namiętnie nacinała swoje dłonie na obsydianowym ostrzu starszego brata by chwilę potem podpalić je przy użyciu swojej techniki. „Huh...!"

Cokolwiek to było, nie mogło należeć do normy. Ciemne jak noc nichirin chłopaka momentalnie przybrało barwę intensywnej czerwieni. Zmartwiona wojowniczka obserwowała jak jej ostrze dostaje ten sam rodzaj opieki, by od razu po rozpaleniu zmienić barwę z głębokiego, ciemnego szkarłatu w jaskrawą czerwień. Spojrzała w górę by przez moment zatrzymać się w zadumie.

'To twój ulubiony kolor, prawda (Y/N)? Jestem zaszczycony, że odwraca twój widok od krwawej walki jakiej nie winnaś była doświadczyć. Pamiętaj, szkarłatne ostrze zawsze będzie cię chronić.'

Czyjkolwiek był ten głos, nie było w tym momencie istotne. Ale słowa, które wydawały się być tak znajome... Samo spojrzenie na płonący miecz w dłoni posiadacza żurawinowych tęczówek przyprawiło ją o przyjemny dreszcz, nawet podczas takich okoliczności. Rzucając okiem na twarz swojego towarzysza w szoku dostrzegła, iż blizna na jego czole nagle przybrała kształt płomiennego znamienia.

'Hm? Naprawdę? Uważasz, że podkreśla moje rysy? Komplement z ust tak wyrafinowanej kobiety to prawdziwy rarytas! Nie ośmieliłbym się sprzeciwić.'

Każde z tych wspomnień było przyjemne, na swój sposób przywoływały w niej nieznane do tej pory skrawki pamięci. Ten człowiek musiał być bliski jednemu z jej poprzednich wcieleń, sądząc po historii wszystkich odrodzeń na przestrzeni dekad zapewne chodziło o kobietę, która w erze Sengoku zamieszkiwała z pierwszymi szermierzami Korpusu – byłej wybranki Pierwszego Księżyca, Kokushibō. Nocami studiowała wszystkie zwoje, w których była choćby wzmianka o imieniu (L/N) (Y/N). Czasami było jedno zdanie, nieraz cały akapit, w najlepszym przypadku większość zwojów opierała się na jej opisach. Wiedziała tylko, że w tamtym wcieleniu była zwyczajną szwaczką, która po tragicznej śmierci rodziny w wyniku dziesiątkujących ludzi plagi, została przygarnięta przez szermierzy by opiekować się schorowanymi oraz zajmować kwaterą.

Amane wyraziła się jasno – współczesna wersja (Y/N) jest inna niż wszystkie do tej pory.

Patrząc na swego rodzaju wypracowany latami ciąg wydarzeń, jako pierwsza podjęła inne wybory. Jedyna zaczęła dzierżyć miecz by przynosić destrukcję demonom krzywdzącym niewinnych ludzi dla własnej potęgi. Przeżyła spotkanie z trzema księżycami, z czego pomogła w zabiciu dwóch. Dumny uśmiech wkradł się na twarz posiadaczki czerwonego nichirin, kiedy czuła, że temperatura jej ciała gwałtownie się podnosi a w żyłach płynie czysta adrenalina.

Jestem najlepszym z wcieleń? Nie żebym się nie spodziewała. Zajęło to parę wieków, ale czas na zemstę za wszystkie odrodzenia, które musiały przedwcześnie odejść.

„Breath of Fabric, Fifth Form: Scarlet patterns!"

Uszczerbione ostrze płynnie przebijało wszystkie tkani stojących na drodze dziewczyny demonów. Jego właścicielka z dumą przyglądała się poćwiartowanym fragmentom ciał lądującym na gruncie. Obrzydliwy zapach palonych ciał dotarł do jej nozdrzy, potwierdzając jej przypuszczenia – czymkolwiek były wzmocnione, te ostrza są ostateczna bronią na demony. Bolesne jęki potwierdziły ją w tym przekonaniu.

„(Y/N) twoja szyja!" Instynktownie dotknęła swojego karku w poszukiwaniu rany, jednak spotkała się wyłącznie z rozgrzanym okręgiem. „Wygląda jak wstążka...? Jest czerwona, prawie jak twoje haori!"

Korzystając z odbicia od powierzchni ostrza, dokładniej przyjrzała się nietypowemu odkryciu, by zobaczyć, że faktycznie także zmieniła swoją aparycję. Wokół jej szyi pojawił się znak w kształcie bardzo charakterystycznej wstążki, od razu dostrzegła podobieństwo do płomieni na czole Tanjirō. Jednak gdy miała skonfrontować ten fakt z ciemnowłosym, zaginiony w trakcie pojedynku Genya postanowił wreszcie objawić swoje istnienie – z głową jednego klona w dłoni.

„Ja pokonam Kizuki'ego, rozumiesz!?" Osiłek podniósł nieświadomego jego frustracji Kamado do góry, zapewne dusząc go w czasie całego procesu. (h/c) włosa nie mogła uwierzyć w jego nieodpowiedzialność podczas takiego momentu, nawet ona wiedziała, że to jeszcze nie czas na opijanie zwycięstwa! „To nie ty zabiłeś Szóstego...!"

„Racja! (Y/N), Inosuke, Zenitsu i Uzui-san to zrobili, ja tylko pomogłem!" Odpowiedział zupełnie niezorientowany ciemnowłosy, przez co (L/N) westchnęła ciężko w niedowierzaniu. „Oh, Genya ślinisz się! Trochę mnie podduszasz, wiesz?"

„Nie przeginaj! To ja zostanę Filarem, zabiję tego demona!" Przewracając oczami zbliżyła się do kłótliwego olbrzyma oraz nieświadomego antagonistycznego nastawienia wojownika w kraciastym haori.

„Ah! Rozumiem! Jesteś tak ambitny jak (Y/N)! Razem z Nezuko pomożemy ci jak tylko możemy! Postarajmy się wspólnie pokonać demony!" Miała ochotę parsknąć śmiechem na widok przytłoczonego taką dawką niewinnego altruizmu chłopaka. Każdy kto miał kontakt z pierworodnym Kamado, przechodził ten etap.

„Jeśli chcesz zostać Filarem w tym samym czasie co ja – bo nie wyprzedzisz mnie, nigdy w życiu na to nie pozwolę – to rozglądaj się za piątym ciałem!" Zamrugała kilkukrotnie gdy spotkała się z czarnymi białkami oraz złotymi tęczówkami skupionymi na jej sylwetce. Co jest z tym chłopakiem? „Daj mu działać, jego węchu nie oszuka żadna sztuczka! Pomóż mi go kryć!"

„(Y/N) z dobrymi pomysłami jak zawsze!" Uradowany ciemnowłosy wrócił do swojej pokojowej natury nawet jeśli chwile temu z zabójczą powagą pociachał część demonów. „Tylko uważaj żeby nie skrzywdzić Nezuko, to moja młodsza siostra!"

„Jeśli utniesz choćby jedno pasemko jej włosów, ja z przyjemnością pozbawię cię głowy!" Z jakiegoś powodu olbrzymi młodzieniec przytaknął nieśmiało, zbyt zdezorientowany nagłym obrotem charakterów swoich sprzymierzeńców. „Masz więcej rozumu niż braciszek, hm? Już mi się podobasz!"

„H-huh!?" Wyjąkał z lekka przytłoczony obrotem sytuacja, a także zawstydzony nagłym komplementem z ust uroczej dziewczyny.

„(Y/N)! Genya! Szybko, na północny wschód! Ciało jest gdzieś blisko ziemi!" Informacja z ust posiadacza czarnego nichirin wyrwała dwójkę szermierzy z przemyśleń by chwilę potem ruszyli w wyznaczonym przez towarzysza kierunku. „Nezuko i ja będziemy was osłaniać!"

Dwójka z lekka wprawionych w fachu wojowników biegła najszybciej jak potrafiła, starając się ignorować odgłosy niebezpiecznie intensywnej walki za nimi. Jeśli chcą pomóc rodzeństwu, muszą dorwać ostatniego z przeklętych demonów. Kątem oka spoglądała na ciemnowłosego obok, który wyglądał na bardziej sfrustrowanego z każdą sekundą przez co jego ruchy stawały się coraz mniej wyważone.

„Shinazugawa, jeśli nie chcesz tu zginąć, opanuj się. Znajdziemy go, Tanjirō wie co robi." Demoniczne ślepia skierowały się na dziewczynę, która pomimo stoickiej ekspresji zdawała się próbować polepszyć jego samopoczucie w czasie tej sytuacji. „Nie wspominając już o tym, że to ja ścięłam Szóstego. Z małą pomocą, ale to byłam ja! Skup się na zadaniu, wykorzystaj stres do motywacji – nie bądź słaby!"

„Hej! Nie jestem słaby! Zostanę Filarem przed tobą! Jesteś zbyt zarozumiała, żeby być Hashirą!" Młodszy brat mistrza sztuki wiatru, zmarszczył brwi w dość dziecinny sposób odpowiadając na dziennie kojące instrukcji towarzyszki.

„Ha! Udowodnij mi to, wtedy może to odszczekam! W co głęboko wątpię swoją drogą." Z konsternacją obserwował jak kąciki czerwonych ust unoszą się lekko, a szpiczasty nos (h/c) włosej kieruje się ku niebu. „Uważaj na słowa, mówisz do nieoficjalnego Filara Tkaniny – nawet nie żartuj, nikt nie zostanie Hashirą przede mną."

Miał ochotę po raz kolejny wdać się w zażartą dyskusję, w której przekaże jej wszystkie ze swoich myśli na dany temat. Jednak spoglądając na (e/c) tęczówki nie potrafił zobaczyć w nich pogardy, którą nosiła w stosunku do każdego. W gorących źródłach był święcie przekonany, że patrzyła na niego z wyższością, która nie była w żaden sposób uzasadniona. Była zbyt ładna, nie mogła mieć doświadczenia w walce!

Ale potem zobaczył ją w boju.

Sposób w jaki czerwone ostrze wydawało się nieomylne w osądach co do ruchów przyprawiało go o dreszcze. Jej oczy świeciły w bardzo dziwny sposób, gdy wykonała zadowalające uderzenie. A technika walki nadal nie mieściła mu się w głowie. Podobno obchodziło ją wyłącznie to czy dobrze wygląda – słyszał plotki, że ciąga ze sobą skład Kamaboko by mogli ją chronić! Teraz widział ją pokrytą w błocie, z rozmierzwioną fryzurą, rozmazaną szminką oraz zranioną ręką, którą poświęciła w walce z demonem. Może ugryzł się w język ze wstydu, że dał wiarę w te wszystkie półprawdy?

Był pewny jednego – (Y/N) może być ważnym sojusznikiem, który pomoże mu skupić na sobie uwagę Nemi'ego.

„Jest blisko! Ale bardzo przy ziemi! Po prawej!" W oddali dało się słyszeć okrzyki starszego z rodzeństwa Kamado, który na bieżąco informował ich o położeniu piątego ciała demona.

Dwójka szermierzy instynktownie spojrzała w dół by spotkać się z miniaturowym demonem. W ułamku sekundy Genya wystrzelił kolejną partię naboi, które niestety chybiły. Podążając za uciekającym demonem usiłował uciąć jego głowę, jednak ostrze pękło nim przebiło kark potwora pozostawiając oszołomionego chłopka w rozkojarzeniu.

Dlatego Nemi się do mnie nie przyznaje?

Czerwony materiał błysnął przed jego oczami by sekundę potem do widoku dołączył także dźwięk bolesnego jęku. W szoku obrócił się by zobaczyć (h/c) włosą, która zmieniła trajektorię metalowej laski. Nie przebiła jego karku, tak jak miała zamiar w pierwszym planie – wbiła się w bark dziewczyny. Opierała się o jego plecy własnym ciałem chroniąc przed śmiertelnym urazem z rąk demona.

„Myślisz, że co wyprawiasz!? Jak masz być moim rywalem o pozycję Filara postaraj się choć trochę! Nie znieważaj mnie w ten sposób, bo nigdy nie uznam cię za godnego przeciwnika, Genya!" Słowa były ostre, karcące wręcz. Jednak metalowy pręt w głębi jej ciała mówił zupełnie co innego. „Twój brat będzie jeszcze bardziej nie do wytrzymania jeśli zginiesz! I tak już nie znoszę tego tępaka! Skoro poddajesz się tak łatwo, to nigdy nie będziesz w stanie dorównać stopniu Hashiry! Utnij mu łeb do cholery!"

Dlaczego mu to mówiła? Czemu uderzała w takie struny, które od razu rozbrzmiewały w jego sercu? Skąd to rozumiała? Nie miał odpowiedzi na żadne z tych pytań. Jedyne co posiadał, to obolałą towarzyszkę, która poświęcając własne ciało usiłowała ocalić go przed śmiertelnym ciosem. Kątem oka zobaczył zbliżającego się Tanjirō, za którym niestety podążał kolejny z klonów.

Zrób coś wreszcie! Przez ciebie na pewno ma połamany obojczyk!

Znajdując w sobie resztki siły, z zastraszającą szybkością zdjął dziewczynę z laski na którą została brutalnie nabita nim odrzucił jej sylwetkę w stronę nadchodzącego wojownika. Tak jak przypuszczał, Kamado nie zastanawiał się nawet sekundę przed złapaniem (e/c) okiej. Zadowolony z przebiegu sytuacji Genya korzystając ze swojej dużej ramy osłonił dwójkę przed nadchodzącym atakiem, samemu zbierając największe obrażenia.

„MÓWIŁAM CI ŻEBYŚ NIE ZGINĄŁ, TŁUMOKU!" Skrzywił się z lekka słysząc gromiący krzyk kobiety zza pleców, która nie zdawała sobie sprawy z jego niezwykłego talentu.

„ZAMKNIJ SIĘ I ZETNIJ TEGO DEMONA – KTO POWIEDZIAŁ, ŻE JA UZNAJĘ CIĘ ZA RYWALA, HUH!?"

„POWINIENEŚ! URATOWAŁAM CI TYŁEK, ŻEBYŚ POKAZAŁ COŚ CIEKAWEGO!" Coś kliknęło w pamięci (h/c) włosej, kiedy spojrzała na powoli zasklepiające się rany chłopaka. „Lepiej, żebyś to przeżył, bo inaczej zmarnowałam swój obojczyk na marne!"

Razem z Kamado ruszyli w kierunku uciekającej miniatury i nie ważne jak bardzo chciała narzekać na bolesne doświadczenia z każdym ruchem – musiała brnąć dalej. To jedyna okazja, nie wiadomo kiedy Nezuko i Genya przestaną wystarczać przed powstrzymaniem tamtej czwórki. (e/c) tęczówki zaświeciły się w nadziei, kiedy ostrze ciemnowłosego przebiło skórę demona. Tylko po to by prawie cofnąć się w głąb czaszki po usłyszeniu przeraźliwie bolesnego dla uszu okrzyku. Wyczuwając czyjąś obecność, próbowała skupić się na nowym przybyszu jednak nim mogła wykonać jakikolwiek ruch znajome ramiona wyciągnęły ją z epicentrum pewnej śmierci w postaci grubych konarów drzewa.

„Ci którzy dręczą słabych są godni wyłącznie potępienia i hańby..." Z szokiem obserwowała pojawienie się kolejnego demona, przynajmniej tak sądziła, jednak po chwili rozglądania zorientowała się, że reszta klonów zniknęła. „Atakujecie małego, bezbronnego... To prawdziwa niesprawiedliwość!"

„Huh? Wszystko z tobą w porządku? Tutaj?" Demon zmarszczył brwi spoglądając na wskazującą na swoją głowę dziewczynę, która otwarcie wyrażała pogardę w kierunku potwora każdym swoim gestem. „Jesteśmy ludźmi, który się krusi jak porcelana, jeden silny uścisk a nasze kości się łamią. Celny strzał, a nasze serce przestaje pracować. I ty, który posiada potęgę umożliwiającą regenerację, nadprzyrodzoną siłę oraz nieuczciwy zestaw mocy, śmiech mówić, że to my jesteśmy godni hańby? Obrzydliwy hipokryta."

„Ile niewinnych ludzi zjadłeś, żeby stać się tak silnym? Nie my jesteśmy tymi złymi, bo to my przywrócimy równowagę pozbawiając cię głowy." Oznajmił Tanjirō, który wedle rozeznania (h/c) włosej właśnie osiągał stadium swojej maksymalnej wydajności. Po tak długim towarzyszeniu ciemnowłosemu bez trudu mogła rozpoznać jego fazy w boju.

»»————- ★ ————-««

Nie ważne, z której strony nie próbowali. Każdy atak był odpierany przez jedną z smoczych głów, które wydobywały z siebie nieziemskie dźwięki przez, które bębenki uszne wojowników były gotowe na pękniecie. Jednak nikt nie potrafił zbliżyć się do chronionego wieloma warstwami konarów wnętrza. (e/c) oka z przerażeniem obserwowała jak posiadacz żurawinowych tęczówek zostaje pochwycony przez jedną z paszcz by chwilę potem owinęły się wokół niego kolejne gałęzie.

„Wybaczcie za spóźnienie! Co za ulga, że nie jestem zbyt późno!" Radosny do tej pory głos, teraz wydawał się niezwykle zestresowany zaistniałą sytuacją. Jego właścicielka z lekkością przechwyciła Kamado, którego odłożyła w bezpieczne miejsce nim zwróciła się w stronę potwora. „Hej ty! Twoja żarty zaszły za daleko! Teraz wezmę (Y/N)-chan, Nezuko-chan i Genye!"

„Zamknij się ladacznico."

„La-la-ladacznico!?" Oburzona obrazą Filar bez wahania ruszyła w kierunku demona, którego atak przecięła bez najmniejszego problemu. „Teraz jestem zła! Może i wyglądasz jak dziecko, ale to niewybaczalne!"

(Y/N) z podziwem przyglądała się jak różwowłosa kobieta bez większych problemów parowała ataki, za którymi żadne z nich nie było w stanie wcześniej nadążyć. Używała tak nietypowych technik, że nawet (h/c) włosa poczuła lekką zazdrość o umiejętności starszej współpracowniczki. Miała siłę niczym co najmniej trzech wielkich mężczyzn – jeśli to nie było imponujące, trzeba zmienić definicję w słownikach. Niestety, nawet Hashira popełnia błędy, które kończą się niebezpieczeństwem. Krzyk demona zmusił ją do utraty przytomności, co dało potworowi idealną okazję do ataku nieświadomej kobiety.

„Breath of Fabric, First Form: Needle Movement!"

Choć nie była w stanie mocno zranić demona, udało jej się zdobyć wystarczająca ilość czasu by pozostała część grupy odciągnęła zielonooką w bezpieczne miejsce. Chciała tego czy nie, Hashira to jedyne co może ich uratować. Czując przeszywający ból w barku zrozumiała, że szpony demona wbiły się w ranę po lasce jednego z wcieleń, unosząc dziewczynę do góry w bardzo brutalny sposób.

„Powinienem zamknąć cię w klatce, żebyś nie próbowała takich sztuczek. Ale najpierw wypadałoby pozbawić cię tych rączek." Oznajmił dosadnie wbijając pazury coraz głębiej, definitywnie z zamiarem oderwania kończyny (h/c) włosej.

„Łapy precz od (Y/N)-chan! Nie przegram z tak podłym stworem! Ochronię wszystkich z Korpusu!"

Słysząc pogodny głos z ulgą stwierdziła, że różwowłosej udało się wyrwać ja z uścisku demona. Zmartwione zielone tęczówki przyglądały się głębokiej ranie przez kilka sekund nim pozostawiła współpracowniczkę pod opieką Nezuko.

„Jesteś okrutny! Wiesz ile znaczy dla niej to haori? Nie masz bladego pojęcia a traktujesz ją tak potwornie! Jako Filar Miłości będę chronić piękne i silne dziewczynki takie jak kochana (Y/N)-chan czy Nezuko-chan-„

„Przestań szczebiotać, nierządnico."

„HUH!? PODŁY I OKRUTNY!"

(e/c) ślepia zamrugały kilkukrotnie, kiedy znajome ciepło rozpłynęło się po całym jej ciele. Może rana nie zasklepiła się w całości, a kości nie zrosły, ale była gotowa do działania. A przynajmniej tak uważała, póki nie zobaczyła przelatującego nad sobą drzewa. Czy to wizję przed śmiercią? Otrząsając się z zamyślenia ruszyła wraz z pozostałą trójką szermierzy w pogoń za minaturowym ciałem, które z każdą sekundą zdawało się być coraz szybsze. Kiedy była pewna, że Tanjirō przetnie jego głowę ten naglę zwiększył swoje rozmiary. Na szczęście z pomocą Nezuko oraz Genyi miał lepsze pole do popisu. Jednak sytuacja gwałtownie pogorszyła się, gdy rodzeństwa Kamado wraz z demonem spadli w dół wysokiego kanionu. Niestety potwór kontynuował ucieczkę, nawet jeśli słońce powoli wschodziło na horyzoncie.

„Tanjirō, użyj tego!" Instynktownie spojrzała w kierunku znajomego głosu, który należał do niezwykle poruszonego Tokitō. Sam Filar Mgły wyglądał na mocno pobijanego, więc musiał mieć dobry powód by nie dołączyć do nich wcześniej.

„Udało się...!" Stłumiony głos młodszego Shinazugawy zmusił ją do spojrzenia na polanę, a której leżała głowa demona. Jednak ciało wciąż się poruszało.

„TANJIRŌ, TO NIE CIAŁO!" Wrzasnęła z całych sił mając nadzieję, że oddalony dobre parędziesiąt metrów towarzysza ją usłyszy. Niestety, okazała się być za cicho i to jasnooka została zmuszona do wskazania mu prawdziwej natury sytuacji. „NEZUKO!"

Czuła promienie słońca na swoich policzkach. Dla niej było to tylko przyjemne mrowienie, ale dla młodszej z rodzeństwa Kamado każdy z nich stanowił nieziemskie męczarnie przez które wydała z siebie bolesny okrzyk, sprawiając, ze jej brat gwałtownie zwrócił się do osłonienia jej przed słońcem. Mimo jego woli, jasnooka wypchnęła go w powietrze zmuszając do pokonania demona. (e/c) tęczówki z przerażeniem obserwowały jak piękna skóra ukochanej Nezuko przemienia się w popiół.

„(Y/N)! (Y/N)...!"

Nie zwracała uwagi na zmartwione krzyki przyjaciół, którzy w szoku obserwowali jak zjeżdża w dół stromego zbocza. Nie obchodziły jej rany na dłoniach, podarte ubrania czy nawet złamane kości. Musiała ochronić ją przed słońcem, nie miała innego wyjścia. Najszybciej jak potrafiła przybiegła do boku ciemnowłosej od razu pochylając się nad jej sylwetką.

„Już jestem, Nezuko! Spokojnie, nie ruszę się póki nie przyniosą twojego pudełka...!" Nie miała odwagi spojrzeć na zwęglone lico przyjaciółki, by w razie najgorszego, zapamiętać ją jako tą śliczną oraz troskliwą damę, którą pokochała całym sercem.

Ale ręka delikatnie głaszcząca jej policzek zmusiła ją do otworzenia oczu.

Nie ważne jak bardzo chciała przykryć każdy fragment jej ciała, sama nie była w stanie w pełni osłonić ciemnowłosą przed promieniami słońca. (e/c) ślepia rozszerzyły się w szoku kiedy światło uderzające w policzki młodszej z rodzeństwa Nezuko nie krzywdziły jej w żaden sposób. Ciekawskie, różowe ślepia spojrzały wprost w przeszklone odpowiedniki towarzyszki, a uroczy uśmiech zawitał na twarzy pozbawionej bambusowego knebla.

„Pu... Pudełko! Jestem!" Pierwszy raz w życiu mogła usłyszeć jej głos, który nie ograniczał się do stłumionych mamrotów. Bez wahania otoczyła drobną dziewczynę ramionami nie zwracając uwagi na własny ból.

„(Y/N)...! Nezuko!" Słyszała zbliżające się głowy, ale nie potrafiła rozróżnić do kogo mogły należeć. Wreszcie mogła być spokojna i wszystkie urazy, które do tej pory ignorowała dały za wygraną, sprawiając, że bezwiednie opadła w ramionach przyjaciółki.

„(Y/N)...! (Y/N)! Ładna! (Y/N)!"

Słysząc to, ostatkiem sił pozwoliła sobie na delikatny uśmiech – Nezuko zawsze wiedział co powiedzieć.

SET YOUR HEART ABLAZE-

Z góry przepraszam za spóźnienie pod ostatnimi rodziałami, życie prywatne i takie tam bezdety - teraz powinno być już spokojnie i na czas! 

Ostatnio zamówiłam przypinki z kny z aliexpress and bruh am i surprised! Przyszły z opóźnieniem (korona wirus itd), ale poza tym są śliczne oraz bezzarzutu. To chyba źle, że zaczynam ufać temu serwisowi... 

»»Taishio Secret««
Podobno Nezuko bez oporu powtarzała wszystkie słowa wypowiedziane przez (Y/N) - wliczając w to mnóstwo pochwał pod adresem (h/c) włosej.

abomination time duh.

see ya bruh, stay gucci

@yurugina


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro