kamado tanjirō ★ sweet, tasty and squishy - love in its purest form.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Buried her dolls and lost her curls
Painted on lipstick red
Grew herself up and then she'd
Walk into a smoke filled room
Oh no one could keep their eyes off you

20/09/2020

WIECZORNY CHŁÓD NIE STANOWIŁ ŻADNEJ PRZESZKODY dla wczytanej w korespondencje dziewczyny. Zupełnie nie spodziewała się tak szybkiej odpowiedzi ze strony ciemnowłosego młodzieńca, którego nie widziała od wielu miesięcy. Ich ostatnie spotkanie odbyło się na co półrocznym zjeździe wszystkich wojowników w Rezydencji Oyakaty-sama. Sama, będąc jedną z głównych organizatorek imprezy nie miała zbyt wiele czasu na konwersację z kimkolwiek. Zapominając się w swojej pedantycznej naturze, nie zdążyła zamienić więcej niż paru słów powitania z przyjaznym ciemnowłosym okrytym haori w kratkę. Dużą część swojej absencji u jego boku zrzucała na przeklętego Tengen'a, który po kilku filiżankach sake nie potrafił odczepić się od jej boku. Nie zrobił nic złego – po prostu zachowywał się jak żądny atencji pięciolatek.

Ale nawet mimo tego braku kontaktu, słowa zapisane na papierze zmusiły ją do zduszenia odrobiny śmiechu.

Pierwszym co rzucało się w oczy było powitanie, rozciągnięte na cztery linijki. Nic dziwnego, że cała kartka była zapisana z obu stron. (h/c) włosą najbardziej rozbawiła informacja o tym, że w momencie gdy otrzymała jego odpowiedź, sam młodzieniec opuścił już swoje domostwo i jest w trakcie podróży do ich domu. Uwzględnił także prawdopodobną datę swojego przybycia z góry przepraszając za kłopot ugoszczenia go. Ten chłopak nic się nie zmienił prawda?

Ale nie odpowiedział...

Pomimo tak entuzjastycznego nastawienia w liście, coś nadal nie dawało jej spokoju. Tanjirō należał do grupy mężczyzn, którzy cechowali się większą ilością cnót niż można sobie wyobrazić. Uprzejmy, taktowny, szarmancki oraz, z tego co zaobserwowała podczas ostatniego spotkania, przystojny. Jego serce nigdy nie życzyło nikomu jakiejkolwiek krzywdy, dlatego była święcie przekonana, że nie mogła okazać się wyjątkiem w tej zasadzie. Mimo tego, wciąż bała się tego co nadejdzie.

„Hm? Nie śpisz jeszcze, (Y/N)?" Spojrzała w kierunku stojącego w progu ojca, który wyglądał na gotowego do snu. Widząc korespondencje ściskaną w dłoniach swej podopiecznej, zajął miejsce tuż obok niej ciekawsko zaglądając na treść wiadomości. „Cóż to?"

„Zaprosiłam do nas Tanjirō! Powinien pojawić się tutaj pojutrze, przynajmniej jeśli nie będzie miał żadnego opóźnienia." Bez skrępowania podała (h/c) włosemu skrawek papieru, w pełni świadoma braku jakichkolwiek prywatnych sekretów jakie wolałaby zachować wyłącznie dla siebie. „Poczciwy jak zwykle, uwzględnił wszystko przed przyjazdem."

Zaśmiała się delikatnie nim z lekką konsternacją malowaną na rumianej twarzy przyglądała się śmiertelnie poważnemu mężczyźnie, który wciąż skanował napisane piękną kaligrafią słowa. Trudno by dziewczyna mogła w tym czasie zachować spokój, odrobinę zmartwiona niedostrzeżeniem jakiegoś szczegółu, który mógł wzbudzić niepokój ojca. Minęła minuta, (e/c) oki obrócił kartkę na drugą stronę cały czas w ciszy pochłaniając zapisany ciemnym atramentem tekst. Po kolejnych trzech minutach, powoli odłożył kartkę na pobliski stół nim spojrzał wprost na oblicze skonfundowanej tkaczki.

„(Y/N), czy Tanjirō zaleca się do ciebie?" Dosadne pytanie zbiło zdziwioną obrotem sytuacji dziewczynę. Zamrugała kilkukrotnie, dając swojemu licu czas na osiągniecie odcienia delikatnego różu.

„Hm? W którym momencie się tego dopatrzyłeś, otōsan?" Z dziecięcą ciekawością oraz nadzieją, przez sekundę wróciła do analizowania tekstu. Niewyobrażalnym było jej rozczarowanie, gdy mimo tak wielkich chęci, wciąć nie była w stanie odnaleźć w wiadomości ani odrobiny odwzajemnienia posłanych przez nią intencji. „Jeśli mam być szczera, to raczej ja zalecam się do niego. Mimo tego nie odpowiedział, po prostu oznajmił, że przyjedzie... Znasz Tanjirō, to dobry człowiek. Na pewno nie chciałby powiedzieć mi czegoś przykrego w formie listu."

Emerytowany od ponad dekady wojownik obserwował z dokładnością mowę ciała córki. Obserwował ją od momentu urodzenia, oczywiście, że wiedział kiedy była zakłopotana oraz smutna. Gdy tylko po raz pierwszy zobaczył te znajome, a zarazem o wiele piękniejsze od własnych, ślepia wiedział, że jedyne co chcę robić to chronić tę drobną istotkę przed wszystkim co mogłoby ją skrzywdzić. Mimo tego, sprawy sercowe nie należały do jego mocnych stron. Chciałby by ukochana małżonka była teraz przy nim i służyła dziewczynie większym oparciem, niż sam potrafił.

Miał wrażenie, że wraz z upływającym czasem coraz trudniej było mu znaleźć rozwiązania problemów dręczących ukochaną (Y/N).

Gdy była mała wszystkie z nich ograniczały się wyłącznie do naprzykrzających się dzieciaków z sąsiedztwa czy lubowania się w drogich błyskotkach, które de facto były o wiele za duże dla sześciolatki. Wtedy zawsze, niczym bohater pojawiał się zza rogu gdy tylko jakiś zapchlony bachor ośmielił się obrazić jego córkę! Potem, ku niewiedzy ukochanej żony, zabierał zapłakaną dziewczynkę na coś słodkiego do zaprzyjaźnionej restauratorki. Zazwyczaj pocieszający wypad kończyła zasypiając w ramionach mężczyzny z zaciśniętą w drobnej piąstce ozdobą z okolicznego straganu. Nie raz obrywał za to po głowie od wyczekującej ich powrotu jasnowłosej, ale nigdy nie żałował tych drobnych chwili radości u boku córki.

Nim się obejrzał, nie potrzebowała już jego ochrony.

Po stracie żony skupił całą swą uwagę na (h/c) włosej, z przerażeniem stwierdzając, że powoli kroczyła w kierunku dorosłości. Zdawało się, że mrugnął i widział jak opuszczała próg ich domu w znajomym mundurze. Wtedy z całych sił pragnął zatrzymać ją w progu, zabronić udziału w tym szaleństwie. Ale nie mógł być tak egoistyczny, nie jeśli chodziło o własne dziecko. Sama zaczęła zwalczać dręczących ją łapserdaków. Wszystkie nowe ozdoby oraz materiały kupowała z własnego kieszonkowego lub otrzymywała od nieudolnych adoratorów.

Nim się obejrzał, to ona zaczęła opiekować się nim.

Był wdzięczny za te dwa lata, w których spokojnie powrócili do rutyny sprzed dołączenia (e/c) okiej do Korupsu. Wspólne spacery, domowe posiłki oraz energiczna (Y/N) – to wszystko czego potrzebował do szczęścia. Widząc, że zadomowiła się w mieście na nowo, nie mógł rozpromienieć bardziej. Mimo tego, zaczął dostrzegać subtelne różnice. Teraz kiedy zarabiała własne pieniądze, kiedy samodzielnie podejmowała decyzję, o których nie miał nawet pojęcia... Zrozumiał, że ma przed sobą nie tylko ukochaną córeczkę, ale także dorosłą kobietę. Nie potrzebowała ochrony, sama wydawała się bardziej utalentowana niż on sam – trudno jest zostać Filarem w wieku szesnastu lat! Aczkolwiek teraz wiedział, że ma przed sobą ostatnie zadania w roli nadopiekuńczego ojca.

Musiał upewnić się, że przekazuję ją w ręce godnego jej wdzięków mężczyzny.

„Dawno nie spotkałem kogoś tak szczerego jak młody Tanjirō. Skoro powiadomił nas o swoim przybyciu..." Zdziwiona nagłą pauzą ze strony rodzica dziewczyna spojrzała na niego z zapytaniem, jednak powstrzymała wszystkie ze swoich słów w momencie gdy poczuła ciepłą dłoń okrywającą jej własną. „W takim razie powinienem powitać go jak potencjalnego adoratora, hm? Jesteś już młodą panną, (Y/N). Powinniśmy ugościć go jak należy!"

„Nie sądzisz, że to będzie dość niezręczne...? Jeśli nie jest mną zainteresowany chyba zakopię się ze wstydu." Delikatnie przytłoczona wizją kompromitującego odrzucenia, chciała odciągnąć swojego ojca od ceremonialnego powitania potencjalnego narzeczonego. „Jakby na to nie patrzeć, powinnam była sama ich odwiedzić. Wtedy łatwiej byłoby mi odejść..."

(e/c) ślepia zamrugały kilkukrotnie, gdy obie dłonie jej właścicielki zostały pochwycone przez duże odpowiedniki siedzącego naprzeciw niej mężczyzny. Ostatnio widziała w tych bliźniaczo podobnych tęczówkach taką porcję determinacji, gdy oznajmiła mu swój pomysł o założeniu sklepu w mieście. Faktycznie, dokładał wszelkich starań by szczęście było po stronie (h/c) włosej... Posiadanie kogoś kto wspierał ją niezależnie od podjętej decyzji naprawdę przyprawiało dziewczynę o ciepłe myśli.

„Jesteś moją jedyną córką. Zasługujesz na wszystko co czeka każdą młodą damę przed zamążpójściem." Uśmiech mężczyzny wystarczył jako niepodważalne potwierdzenia każdego wypowiedzianego przez niego słowa. „To ostatnia rzecz jaką mogę zrobić, więc w spokoju odpocznij i przygotuj coś ładnego na wasze spotkanie, hm?"

Wyczuła w tym ciepłym głowie odrobinę smutku, ukrytego za toną niepodważalnej troski. Bądź co bądź w ten sposób straci swoją córkę. Nie na zawsze, ale wciąż zostanie pozbawiony pewnego ułamka najbliższej mu osoby, która pozostała żywa na tym świecie. Mimo tego, wszystkie te zmartwienia zniknęły w mgnieniu oka, gdy ramiona ukochanej córki bez wahania owinęły się wokół jego masywnego torsu zamykając go w pełnym czystej miłości uścisku. I to okazało się być bardziej niż wystarczającym gestem by uspokoić wszystkie wątpliwości (h/c) włosego raz i na zawsze.

»»————- ★ ————-««

Nawet jeśli utracił wzrok w jednym ze swoich żurawinowych ślepi, wciąż potrafił dostrzec piękny widok przed sobą. Wioska, w której niegdyś miał przyjemność przebywać. Miasteczko, w którym oczekiwała pewna (e/c) oka kobieta, która otwarcie przyznała się do swoich uczuć w liście. Nie mógł zaprzeczyć, po przeczytanie pierwszego akapitu korespondencji coś w nim pękło. Bez zwłoki oznajmił swojej siostrze, że rusza w drogę do domostwa (L/N). Ciemnowłosa okazała się niezwykle zaskoczona tak porywczym zachowaniem starszego brata i natychmiast kazała mu się uspokoić, tym samym sugerując, że powinien także powiadomić (h/c) włosą o swojej wizycie – w końcu pojawienie się tam bez uprzedzenia mogłoby być nieuprzejme!

„Niichan, to tutaj prawda? Pamiętam ten budynek!" Uśmiechnął się nikle w kierunku maszerującej obok niego Nezuko, która miała na sobie zrobione przez słynną tkaczkę kimono. „Ah, tak dawno nie widziałam (Y/N)-chan! To cudowne, że tu jesteśmy!"

Nie potrafił powstrzymać jasnookiej, która uparcie naciskała na współuczestniczenie w wyprawie. Miał słabość do swojej ukochanej siostry, nic nie mogło go usprawiedliwić. W pewnym momencie pękł i postanowił nie stawiać większego oporu. Na jej miejscu też z niecierpliwością wyczekiwałby spotkania z (h/c), ba – sam niemal wyrwał drzwi z zawiasów, gdy skończył czytać przyprawiającą go o zawał notkę. Musiał dotknąć ręką gorącego czajnika by upewnić się, że na pewno nie śni!

Mimo tylu lat rozłąki oraz kontaktu wyłącznie drogą pocztową, jego uczucia nie zmalały – jeśli już, chęć zobaczenie jej wzrastała z każdym zapisanym na papierze słowem.

A gdy wreszcie się spotkali... Wstydził się przyznać, ale zamarł w bezruchu. Zapamiętał ją jako przepiękną oraz wykwintną damę, jednak nie był przygotowany na to co zastał. (h/c) włosy wydawały się jeszcze bardziej lśniące niż wcześniej, (e/c) ślepia jakimś cudem błyszczały zupełnie inną gammą barw niż przy ostatnim spotkaniu, a muśnięte czerwoną szminką usta uśmiechały się w tak niesamowity sposób, że nie potrafił zdobyć się na odwagę by stanąć z nią twarzą w twarz. Wydukał z siebie wyłącznie niezręczne powitanie, nim z utęsknieniem obserwował jak zostaje porwana przez różne osobowości nie mając ani chwili spokoju. Głęboko żałował, że nie ośmielił się na zawiązanie dłuższej konwersacji z dobrą przyjaciółką... Choć teraz, chyba nie powinien jej tak nazywać. Nie kiedy wiedział, że oboje odwzajemniają to uczucie.

Z pewnością byłby tu już poprzedniego dnia, gdyby nie posłuchanie niezwykle przydatnej rady swojej siostry – musiał znaleźć dla (e/c) okiej godny podarek.

Nie był wychowany w przepychu oraz nie wartościował też błyskotek w sposób jaki robili to ludzie wokół. Ale kiedyś, pewna bardzo oburzona dziewczyna powiedziała mu, że każda kobieta chcę czuć się piękna – dla samej siebie. Idąc tym tokiem myślenia, sam uważał, że ta sama dziewczyna zawsze onieśmielała swoją urodą. Wiedział, że nie przywiązywała większej wartości do wszystkich posiadanych ozdób, traktując je bardziej jako przyjazne dodatki a nie niezbędne atrybuty. Mimo tego, chciał znaleźć coś co choćby w ułamku opisze jak wiele dla niego znaczyła. Korzystając z niezawodnej porady Nezuko udało mu się wybrać drobiazg, który nie stłumi, ale wręcz uwydatni piękno (h/c) włosej.

„Niichan, czy to...?" Zaskoczony nagłym pytaniem ciemnowłosej, instynktownie spojrzał w kierunku gdzie zatrzymały się jej własne, momentalnie łagodne ślepia. „To musi być robota, (Y/N)-chan."

Limonkowa zieleń od razu uderzyła prosto w serce Użytkownika Oddechu Słońca. Nosząca skarpetki dziewczyna w niczym nie przypominała poległej w bitwie Filar, ale w żaden sposób nie ujmowało to nostalgicznemu widokowi. Wyglądała na tak szczęśliwą nosząc materiałowe okrycie, o którego genezie nie miała pojęcia. Idąca obok niej dziewczynka okryta pasiastym haori także nie zdawała sobie sprawy jak wiele przykrej, jednak niezapomnianej, historii kryje za sobą materiał. Momentalnie zrozumiał co tak naprawdę oznaczały znajome odzienia.

To sposób (Y/N) na kultywowanie pamięci o bliskich.

Sprawiając ludziom radość z noszenia charakterystycznych dla swoich towarzyszy kroi, składała hołd za ich poświęcenie i dbała o to by ułamek z tych niezapomnianych charakterów wciąż krążył wokół nich. Racja, przecież (L/N) była piękna nie tylko na zewnątrz. Wszystko co posiadała: serce, ciało, dusza czy też myśli było nieskazitelnie niesamowite. W swej zuchwałej naturze, ani razu nie wspomniała o tak altruistycznym czynie. Zachowała go dla siebie, jako mały gest, który nie był robiony dla poklasku czy też pochwał. Wyłącznie dla ludzi, którzy stali się dla niej rodziną.

„Powinniśmy się pośpieszyć, nie sądzisz Nezuko?" Słysząc serdeczny ton swojego brata, uśmiechnęła się szeroko podążając jego śladem. Na każdym kroku napotykali coraz więcej osób, którzy serdecznie witali ich już z daleka, jedną z nich był (h/c) włosy mężczyzna czekający pod oznaczoną znakiem Wisterii bramą. „Pan (L/N)! Mam nadzieję, że trzyma się Pan dobrze!"

„Ah, Nezuko! Jak ty urosłaś! Matko, niedługo nie będę w stanie cię poznać!" Ciepły rechot znajomego wojownika, udzielił dwójce zmęczonej z lekka podróżą odrobiny swojej pozytywnej energii. (e/c) oki zmierzwił ciemne loki młodszej z rodzeństwa nim odstąpił na bok. „Śmiało, (Y/N) na pewno się ucieszy! Pamiętasz gdzie jest pokój dzienny prawda? Poczęstuj się słodyczami, kochanie!"

Skażony blizną na czole chłopak poczuł dziwny dreszczy, gdy mężczyzna wreszcie spojrzał na niego. Po raz pierwszy widział tego pociesznego z natury człowieka, posyłającego w stronę kogokolwiek tak surowe spojrzenie. Mimo tego, nie miał zamiaru się wycofać. Nie gdy po drugiej stronie tej bramy czekała (Y/N). Prostując zgarbione z lekka plecy odważnie spotkał się ze wzorkiem przeciwnika.

„Kamado Tanjirō, nim wpuszczę cię do środka muszę wiedzieć jakie są twoje intencje w stosunku do mojej córki!" Oznajmił donośnie, krzyżując ręce na okrytym jasną yukatą torsie. Przypięty do pasa miecz otwarcie informował ciemnowłosego o poważnym podejściu Pana Domostwa. „Mam nadzieję, że jesteś w pełni świadomy czego wymagam od potencjalnego mężczyzny, który ośmieli się choćby spojrzeć w stronę (Y/N) z takim zamiarem!"

„Tak jest, Panie (L/N)!" (e/c) oki z trudem powstrzymał instynktowne parsknięcie śmiechem po usłyszeniu tak posłusznej odpowiedzi – nie żeby spodziewał się czegoś innego ze strony uprzejmego młodzieńca w kolczykach. „Chciałbym prosić o Pana błogosławieństwo oraz o rękę Pańskiej córki!"

„Hm? Czy to nie zbyt wiele?" Słysząc słowa mężczyzny, młodszy z dwójki przełknął odrobinę strachu związanego z potencjalną odmową. Mimo tego, starał się pozostać niewzruszony nawet jeśli stres zżerał go od środka. „Czy skrzywdzisz moją córkę jeśli odmówię?"

Nagłe pytanie wydawało się zupełnie bez sensowne, przynajmniej powierzchownie. Minęła chwila nim ciemnowłosy powoli rozumiał prawdziwy sens kryjący się za z pozoru dość sprzecznym przekazem. (h/c) włosy od razu dostrzegł znajomy błysk w żurawinowej tęczówce chłopaka – podobny do jego własnego, gdy bojował z ojcem swej ukochanej prosząc go o oddanie mu swej córki pod opiekę. Prawdę mówiąc, był podobny do Tanjirō. Bez wielkiego majątku, jedyne co posiadał to miecz oraz wolę walki – do tej pory zastanawiał się czym zasłużył sobie na zgodę tak znamienitego rodu.

„Nie! Jeśli dojdzie do tej skrajności, włamie się do pokoju (Y/N) i zaproponuję jej ucieczkę wraz ze mną. Jeśli wyrazi zgodę, zabiorę ją do mojego domu!" Młodzieniec okryty kraciastym haori nie kłamał, był przygotowany na skrajną okoliczność. Teraz, gdy wiedział, że (e/c) oka darzy go tym samym uczuciem, nie potrafiłby zrezygnować. „Będę dbać o nią jak najlepiej potrafię i spełnię wszystkie wymagania jakie zostaną mi postawione! Nigdy nie skrzywdzę jej, nawet nieumyślnie! Proszę tylko o Pana przychylność!"

Ukłonił się nisko, uważając przy tym na swoją pozbawioną czucia rękę. Czekał teraz na ostateczny wyrok, na wypadek niepowodzenia układając w głowie sposób przechytrzenia właściciela domostwa przed złapaniem go. Mimo tego, spotkał się wyłącznie z dużą dłonią czochrającą burgundową czuprynę. Spoglądając w górę, dostrzegł znajomy ciepły uśmiech, który ponownie zagościł na ustach serdecznego z natury człowieka.

„Chyba nie będzie takiej potrzeby. Ufam ci, Tanjirō. Jesteś szczerym człowiekiem, więc mam nadzieję, że dotrzymasz słowa. Moja córka zasługuje na wszystko co najlepsze i ma mieć to zapewnione, zrozumiano?" Słysząc upragnioną zgodę opuszczającą usta przyszłego teścia, uśmiechną się szeroko przytakując kilkukrotnie po usłyszeniu zapytania. Widząc radość swego zięcia, Użytkownik Oddechu Wiatru uśmiechnął się pod nosem nim zszedł mu z drogi. „Czeka w ogrodzie. Pośpiesz się, od wczoraj siedzi jak na szpilkach."

★★★★★

Nezuko słynęła ze swojej niezwykłej intuicji, zwłaszcza jeśli w grę wchodziły uczucia bliskich jej osób. Dlatego bez problemu dostrzegła niezwykle nerwowy sposób w jaki starsza przyjaciółka pedantycznie poprawiała śliczną fryzurę. Nigdy wcześniej nie widziała (L/N) w tak odświętnej odzieży, oczywiście była przepiękna z natury, ale zupełnie co innego! Cudne kimono, które wyglądało jak gdyby zostało wykonane z materiału droższego niż ich własny dom, skrupulatnie ułożona fryzura uwydatniająca rysy twarzy oraz delikatny makijaż podkreślający naturalnie śliczne aspekty – ciemnowłosa mogła tylko marzyć o takiej w prawie w byciu wyrafinowaną damą!

Mimo tak, z pozoru niewzruszonej postawy, jasne ślepia od razu spostrzegły jak drżące okazały się być dłonie nalewające jej herbaty.

W swojej pamięci zakodowała postać (h/c) włosej jako nieustraszoną wojowniczkę, która wzięła ją pod swoje skrzydła z czystej dobroci serca. Cóż, wciąż postrzegała ją w tym, odrobinkę przerysowanym, świetle! Jednak teraz, była w stanie otwarcie dostrzec w niej odrobinę ludzkiej słabości. Sama nie wie jak byłaby w stanie zareagować na tak wymagające wydarzenie jak spotkanie z potencjalnym amantem – nawet jeśli młodsza z rodzeństwa Kamado pozostawała dobrej myśli co do obrotu wydarzeń, rozumiała przeżycia siedzącej naprzeciw kobiety.

„Aoi-chan też wysłała wam herbatę z przepisu pani Shinobu? Jest taka delikatna i orzeźwiająca, zawsze piję je z samego rana, żeby mieć dobry dzień!" Słowa ciemnowłosej wyrwały zamyśloną szermierz z nadmiernych zmartwień. W odpowiedzi na zdanie rozładowujące zgromadzoną w pomieszczeniu atmosferę, uśmiechnęła się przytakując w kierunku urodziwej piękności swych stron. „A te truskawkowe daifuku rozpływają się w ustach!"

„Spodziewałaś się czegoś mniej dobrego goszcząc w moich progach, Nezuko? Spędziłam cały wczorajszy wieczór robiąc je – oczywiście, że są nieziemsko dobre." Ubrana w różowe kimono szatynka parsknęła śmiechem po usłyszeniu utęsknionej maksymy przyjaciółki – gdyby tylko miała w sobie choćby ułamek cechującej ją pewności siebie. „Skoro o tym mowa, miałam zapytać co chciałabyś zjeść na kolację? Najlepiej podaj mi menu na następne siedem dni! Nie wypuszczę was stąd nim nie upłynie co najmniej tydzień!"

„Nie moglibyśmy tyle tutaj zawadzać...! Słyszałam, że otworzyłaś własny sklep – na pewno nie masz teraz czasu na opiekowanie się tyloma gośćmi!" Zarumieniona, z powodu otwartości gospodyni, dziewczyna w bardzo uprzejmy sposób starała się odmówić hojnej propozycji, jednak doskonale zdawała sobie sprawę, że jest to starcie, którego nie może wygrać. „Wystarczy, że wpadliśmy z tak późną zapowiedzią..."

„Nonsens, czyżby udzieliło ci się nastawienie Tanjirō? Ugoszczenie tak bliskich mi ludzi to czysta przyjemność, poczuję się otwarcie urażona jeśli nie wykorzystacie mojej gościny! Jest wiele miejsc, które chcę wam pokazać, wliczając w to mój mały projekt." Ciemnowłosa z dziecięcą ciekawością próbowała zaobserwować każdy ruch siedzącej naprzeciw damy. Kiedyś chciała stać się tak wyrafinowana i pełna gracji jak ona. Jednym ruchem oraz pojedynczą sylabą sprawić by każdy w pomieszczeniu poświęcał jej niepodzielną uwagę. „Prawdę mówiąc, ostatnio zaczęłam rozmyślać nad małym co nieco dla ciebie, Nezuko. Pozwolisz mi zrobić przymiarki, prawda?"

„Przymiarki...? (Y/N), nie mogę pozwolić ci na coś takiego...! Wystarczająco źle czuję się z faktem, że dostałam od ciebie to piękne kimono oraz spinkę!" Pomimo swojego niewinnego oburzenia, stoicka ekspresja ze strony (h/c) włosej odebrała młodszej kobiecie odrobinę animuszu. „Gdybym dostała od ciebie coś jeszcze, zapadłabym się pod ziemię..."

„Proszę nie czuj się źle, kochana. To wyłącznie życzenie mojej zachłannej osoby." Skonsternowana nagłą mieszanką słów jasnooka z lekką konfundacją spojrzała na sączącą ostrożnie herbatę (e/c) oką. Po odstawieniu glinianego naczynia z drobnym stuknięciem, spojrzała na ciemnowłosą z odrobiną współczucia. „Teraz, Tanjirō to jedyna osoba, która może cię wspierać. A ja, w swojej zuchwałości chcę go zabrać tylko dla siebie... Jedyne co mogę zrobić by odpokutować odebranie ci należnej uwagi to odciążenie go z odrobiny obowiązków jakie musi spełniać."

Słysząc niespodziewane wyjaśnienia, Nezuko z trudem powstrzymała swoje ciało przed okazaniem nadzwyczajnego zdziwienia. Ograniczyła swe reakcje wyłącznie do otworzenia ust w zdumieniu oraz kilkukrotnemu zamruganiu. Po chwili spojrzenie różowych tęczówek złagodniało gwałtownie. Nigdy nie sądziła, że taka przyczyna mogła stać za hojnym podarkiem ze strony kobiety. Nawet jeśli była świadoma, że nie tylko te okoliczności wpływały na jej dobro, i tak czuła się niezwykle poruszona indywidualnym podejściem do ich sytuacji.

„Prawie trzy lata temu, obiecał mi, że wyjdziesz za mąż – jeśli tego zechcesz oczywiście. Powoli wchodzisz w wiek, w którym zaczniesz podejmować tę decyzję..." Pamiętała każdą interakcję z podziwianą od lat dziewczyną, a mimo tego jak wiele czasu minęło, wciąż wydawała się zaskakiwać swoim niekonwencjonalnym podejściem oraz pomysłowością. „Chciałabym uszyć dla ciebie suknię ślubną. Jeśli nie chcesz przyjąć jej jako podarunek, potraktuj ją jako zapłatę za mój egoizm."

„(Y/N)-chan... Jak możesz tak mówić? Nie jesteś mi nic winna! Jeśli już, to ja powinnam ci podziękować!" (e/c) ślepia zamrugały kilkukrotnie po usłyszeniu odpowiedzi szatynki, która okazała się nadzwyczaj poruszona. „Przez cały czas kiedy była demonem razem z Tanjirō troszczyłaś się o mnie z własnej, nieprzymuszonej woli.... Traktowałaś mnie jak siostrę mimo tego jak ciężko nam było! Dzięki tobie niichan doznał odrobiny szczęścia, które do tej pory omijało go szerokim łukiem pomimo tego jak wiele dobrego uczynił. A teraz, spełniasz jego największe marzenie... Jak mogłabym żądać od ciebie czegoś więcej? Chcę, żeby Tanjirō był szczęśliwy. A tylko ty jesteś w stanie mu to dać... Czas, żeby wreszcie pomyślał o sobie. Proszę, pozwól mu być samolubnym – choćby przez chwilę."

Słodki głos, pełen wdzięczności powoli pociągał za odpowiednie sznurki w sercu zadufanej w sobie Filar, powoli rozpuszczając wszystkie z jej wcześniejszych zmartwień związanych z konfrontacją ukochanego. Pokrzepiające słowa oraz altruistyczna postawa ciemnowłosej wcale nie odciągnęły (e/c) okiej od wcześniejszego postanowienia, wciąż miała zamiar podarować ciemnowłosej szykowany od kilku miesięcy projekt. Aczkolwiek, nie mogła zaprzeczyć, że cała wypowiedź dodała jej odwagi na stawienie czoła spotkaniu z wybrankiem.

„Poczekam tutaj, na pewno potrzebujecie chwili osobności, żeby ze sobą porozmawiać... Na ważne tematy." Delikatny chichot kończący wypowiedź jasnookiej sprawił, że lico (h/c) włosej zarumieniło się z lekka – bardziej z lekkiej kompromitacji niż kobiecego zawstydzenia.

„Hm? Czyżby ktoś powoli zyskiwał więcej wigoru? Nie myśl, że nasza wcześniejsza dyskusja dobiegła końca – nie pozwolę byś założyła suknię od innego, pospolitego krawca!" Podniosła się z siedzenia, rozsuwając drzwi prowadzące do ogrodu. Zatrzymując się na moment w progu, spojrzała kątem oka na sączącą herbatę dziewczynę. „Obiecuję, że go uszczęśliwię, Nezuko."

„To wszystko co chciałam usłyszeć, (Y/N)."

»»————- ★ ————-««

Zachwyt – to słowo, z pozoru wielkie oraz dokładne, nadal nie było w stanie opisać buzujących wewnątrz młodzieńca emocji. Nie zwlekał ani chwili, ruszył bezpośrednio do barwnego ogrodu. Pierwszą charakterystyczną cechą magicznego miejsca były kwitnące wisterie, przypominające ciemnowłosemu cięższe czasy. Mimo swojej okrutnej natury, wciąż wspominał je z odrobiną uśmiechu. Stał się silny, zrozumiał gdzie leży jego miejsce oraz spotkał osoby, które nigdy nie zniknął mu z pamięci.

Jedną z nich była zapierająca dech w piersiach kobieta, która stała pod jednym z kwitnących drzew.

Momentalnie zamarł w miejscu zdając sobie sprawę, że zaistniała sytuacja nie jest snem. Powątpiewał w jej realizm, nawet po rozmowie z (h/c) włosym przed bramą, jednak teraz nie mógł się mylić. Nie kiedy ukochane, (e/c) ślepia spoczęły na jego sylwetce momentalnie rozpromieniając się jeszcze bardziej niż sądził, że było to możliwe. Czuł, iż opisanie jej zwykłym 'piękna' w żaden sposób nie byłoby w stanie określić całego zachwytu jaki zagościł u jego progów po zobaczeniu posiadaczki szkarłatnego ostrza w tak pokojowej scenerii. Mimo wielu pięknych kwiatów otaczających znajomą sylwetkę, żaden z nich nie mógł równać się jej urodzie – nie było takiej możliwości.

Wszystkie uczucie, kumulujące się w nim latami nagle wróciły.

Drżące dłonie, gwałtowny nawrót gorączki, ciepłe mrowienie w całym ciele oraz agresywne bicie serca – to tylko część symptomów, które uderzyły w zdezorientowanego chłopaka. Tęsknił za każdym aspektem dziewczyny. Od szpiczastego nosa zaczynając, przez uniesiony podbródek, aż do opuszków drobnych w porównaniu do jego własnych palców. Nigdy wcześniej nie widział jej w tak odświętnej odsłonie i myśl o tym, że specjalnie dla niego dołożyła tak wielkich starań by prezentować się niczym ziemska Bogini, sprawiła, iż potrafił widzieć tylko i wyłącznie ją. Kimono, z pozoru mogło wydawać się proste oraz skromne, ale wiedział doskonale dlaczego wybrała tak nieangażujące wzrok odzienie.

Spoczywające na jej ramionach, wzorzaste haori skupiało na sobie całą uwagę.

Upięte w cudowny sposób, (h/c) włosy dawały tej urodziwej z natury twarzy zupełnie nowego uroku. Uroku, który przyprawiał posiadacza żurawinowych tęczówek o drobny zawał. Blizna zdobiąca szyję kobiety, przypominała mu o traumatycznym wydarzeniu, w trakcie którego prawie ją stracił. W jakiś sposób, dodawała jej więcej piękna niż jakakolwiek ozdoba. Świadomość tego, że poświeciła własne ciało w imię dobra była dla niego największym wyznacznikiem w określeniu pięknej wybranki.

Ponieważ (Y/N), którą pokochał dbała o swój wygląd skrupulatnie – zarówno swoją aparycje jak i wygląd swojego serca.

Przez sekundę zastanawiał się czy aby na pewno zasłużył na względy kogoś takiego. Pozbawiony jednej ręki, ślepy na jedno oko, biedny jak mysz kościelna – co takiego mógłby dać tej niesamowitej kobiecie, która radziła sobie doskonale samodzielnie? Jednak jeden dotyk tej szorstkiej dłoni rozwiał wszystkie z jego wątpliwości.

„Tęskniłam za tobą, Tanjirō." Uśmiech tych szkarłatnych ust oraz kilka opuszczające je sylab w zupełności wystarczyło by rozpuścić serce wojownika momentalnie. Słysząc tak czułe powitanie kobiety, którą darzył uczuciem od lat było druzgocące w skutkach. Dosłownie zapierała mu dech w piersiach, stał się niemy. „Musisz być zmęczony... Zrobiłam herbatę i daifuku z truskawkami, na pewno pomogą ze strudzeniem."

Niemal zaskomlał niczym szczeniak, gdy odsunęła swoją dłoń. Czuł się zakłopotany widząc, że ruszyła w kierunku werandy. Nie zdążył choćby jej powitać, tym bardziej wymówić wszystkie swe intencje otwarcie! Choć wiedział, że teraz na ich drodze nie ma przeszkód – przynajmniej nie tak niebezpiecznych jak przedtem – wciąż chciał jak najszybciej przekazać co naprawdę czuje. (L/N) była bardziej niż uczciwa w swoich czynach, od początku wyjawiła mu uczucia jakimi go obdarzyła. Nie mógł być szczęśliwszy niż w momencie przeczytania całej zawartości listu, który z resztą cały czas miał przy sobie. Nawet uzyskał błogosławieństwo ze strony ojca dziewczyny...!

„(Y/N)...!"

Wreszcie wydusił z siebie, lekko niezdarnie, ale jednak, imię dziewczyny. Poruszona nagłym wywołaniem (h/c) włosa, obróciła się do swojego rozmówcy, przez moment dostrzegając dziwnie znajome spojrzenie w klarownej tęczówce – to samo, którym obdarzył ją tamtego dnia w gorących źródłach. Samo wspomnienie tego wydarzenia zaowocowało w delikatnym rumieńcu na czubkach uszu niewiasty.

Zakochanie się w tym chłopcu było wyłącznie kwestią czasu, wiedziała o tym doskonale.

Każdy gest, każde ciepłe słowo, a nawet zwyczajne, przychylne spojrzenie z jego strony przyśpieszało rozwój kiełkującego w niej uczucia. Od pierwszego spotkania wiedziała, że posiadacz kolczyków hanafuda wkradnie się na specjalne miejsce w jej sercu. Zawsze zdawał się być przy niej w każdej trudnej chwili, dostrzegać więcej niż ktokolwiek inny. Wyczulony zmysł węchu stał się dla niego idealną mocą by robić to co Tanjirō potrafi najlepiej – dbać o wszystkich wokół. Nie mogła zaprzeczyć, ich wspólna historia związana z walkami demonów nie należała do najprzyjemniejszych. Mimo tego, świadomość tego, że przeżyli to wszystko razem dodawała dziewczynie swego rodzaju otuchy.

Pokonali najpotężniejszego demona, nic nie stało teraz na przeszkodzie ku uciesze normalnym życiem.

Czy mogła być na tyle samolubna by przywłaszczyć sobie najcudowniejszą osobę na tym świecie? Nawet w swej zuchwałej naturze, miała wątpliwości co do uczciwości swego postępowania. Kochała go – mocno, szczerze i dłużej niż jest w stanie się przyznać. Aczkolwiek, wciąż czuła się winna odebraniu tej dobrej duszy zarówno z części życia Nezuko jak i nieszczęśliwie zauroczonej Kanao.

Czy krzywdząc tak wiele innych osób zasłużyła na miłość Tanjirō?

Nawet jeśli odrzuciłaby na bok obie z bliskich przyjaciółek, które adorowała ponad życie... Wciąż nosiła na sobie ciężar odrzucenia wszystkich darzących ją uczuciem wojowników. Skrzywdziła każdego z nich, wybierając kogoś innego. W takim razie miała prawo do uzyskania szczęścia takim kosztem?

„Tanjirō...?"

W ułamku sekundy wszystkie dręczące ją zmartwienia zniknęły bez śladu, wystarczyło jedno pełne determinacji spojrzenie ze strony wybranka. Cokolwiek miało nadejść, na pewno będzie dobre. I pojedyncza, żurawinowa tęczówka bez słów zapewniał ją o czekającej ich świetlanej przyszłości. (h/c) włosa nabrała gwałtownie powietrza, gdy sprawna dłoń ciemnowłosego ujęła jej policzek w pełnym czułości geście. Mogła przysiąc, że rozpuszcza się pod wpływem zwykłego dotyku ze strony odzianego w kraciaste okrycie mężczyzny.

„Tak bardzo za tobą tęskniłem, (Y/N)... Nie jestem zmęczony, jeśli już... Jestem zachwycony. W najśmielszych snach nie marzyłem, że to naprawdę się wydarzy. Że naprawdę będziesz w stanie pokochać mnie w ten sam sposób." Wiązanka ciepłych słów skutecznie roztapiała wszelkie bariery wątpliwości otaczające serce dziewczyny. (e/c) ślepia, w nieśmiałym wręcz spojrzeniu, obserwowały rozkoszną mimikę goszczącą na opalonym z lekka licu rozmówcy. „Jestem zwykłym synem sprzedawcy węgla, nie mam nic co mógłbym ci zaoferować... Nic, oprócz mojej miłości. Jakim szczęściarzem musze być, jeśli to wystarczyło byś spojrzała na mnie przychylnym wzrokiem?"

„O czym ty mówisz, Tanjirō... Jakim cudem, po tylu latach bez odpowiedzi, wciąż jesteś w stanie mówić do mnie w tak czuły sposób...?" Ostrożnie położyła swoją dłoń, na odpowiedniku mężczyzny, który wciąż ujmował jej twarz w czułym objęciu. Delikatnie głaskała zniszczoną latami ciężkiej pracy skórę, nim obracając głowę złożyła pocałunek na szorstkiej skórze. „Masz stanowczo za dobre serce, wiesz o tym?"

„Nie było dnia, w którym nie myślałby o tym co robisz. Czy wszystko jest w porządku... Czy potrzebujesz pomocy, czy wciąż promieniejesz tak jak kiedyś. W głębi wiedziałem, że jesteś w stanie poradzić sobie sama... I z jakiegoś powodu, czułem się odrobinę zasmucony." Ciepły śmiech ze strony ciemnowłosego momentalnie rozjaśnił cały dzień patrzącej na niego z adoracją kobiety. Zwłaszcza, gdy dostrzegła jak ani na chwilę nie odrywał od niej swego wzroku. „Po drodze tutaj, widziałem wszystko co zrobiłaś... Z naszej dwójki tylko ty zasługujesz na pochwałę."

Ciekawskie, (e/c) ślepia z uwagą obserwowały jak ostrożnie wysuwa dłoń z jej uścisku, tylko po to by sięgnąć do znajdującej się pod haori kieszeni. Po sekundzie poszukiwań, wciągnął spod materiału mały tobołek owinięty znajomą, (f/c) chusteczką. Widok nostalgicznego skrawka tkaniny, wystarczył by poruszyć dumną z natury kobietę – po całym tym czasie, wciąż trzymał przy sobie tak drobny prezent?

Mimo tego, prawdziwe zaskoczenie zawitało u progów okrytej wzorzastym haori kobiety, gdy sprawnie odpakował zawiniątko.

Przed oczami zuchwałej tkaczki pojawiła się niezwykła ozdoba do włosów. Dwie, srebrne igły zostały zakończone przepięknym ornamentem z (f/c) akcentami. Drobne perełki przyczepione do każdego z niekonwencjonalnych wzorków dodawał spince odrobiny przepychu – w rozbawieniu zrozumiała, dlaczego akurat ta ozdoba przykuła jego uwagę. Tanjirō lubił rzucające się w oczy rzeczy, co?

„Wiem, że posiadasz ich dużo, ale praktycznie nigdy z nich nie korzystasz... Mam nadzieję, że ta stanie się wyjątkiem." Badającym ruchem oznajmił dziewczynie zamiar wsunięcia ozdoby w (h/c) loki. Ta, bez wahania dała mu większe pole do popisu, czując przenikliwe dreszcze w momencie, gdy opuszki palców ciemnowłosego stykały się z jej skórą. „Kiedyś wyznałaś mi, że bardzo chcesz wyjść za mąż..."

Słysząc obiecującą sentencję, spojrzała wprost na zarumienione z lekka lico wybranka. Ten w celu dodania sobie odwagi, odgarnął opadające na czoło dziewczyny pasemka. Skupiając się na wpatrzonych w niego, (e/c) oczach usiłował wydusić z siebie propozycję, którą planował złożyć dziewczynie od pamiętnego popołudnia w jej domostwie.

„Nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty, (Y/N). Od pierwszego spotkania wiedziałem, że będziesz dla mnie kimś ważnym. Widzenie cię codziennie, do tego u mojego boku, byłoby spełnieniem moich największych marzeń. Wiem, że nie mam wszystkiego na co zasługujesz... Ale zrobię wszystko co w mojej mocy by cię uszczęśliwić i zapewnić cokolwiek sobie zażyczysz." W jakiś sposób jego słowa dzwoniły w uszach zuchwałej szermierz, która z nieukrywanym zachwytem wyczekiwała każdego, następnego słowa. „Więc jeśli jesteś w stanie przyjąć mnie mimo tego... Czy zechciałabyś zostać moją żoną?"

„Przyjęłam spinkę, prawda? Czy to nie mówi samo za siebie?" Niemal natychmiast po usłyszeniu tego upragnionego pytania, owinęła swoje ramiona wokół szyi stojącego naprzeciw mężczyzny. Ciemnowłosy w odpowiedzi na czuły gest, pozwolił sobie na objęcie tali ukochanej swoją zdrową ręką. „Naprawdę cię kocham, Tanjirō."

„I z tego powodu jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, (Y/N)."

Nie zdążył zareagować. W ułamku sekundy odsunęła głowę od jego torsu tylko po to by chwilę potem, stając na czubkach swoich palców, złożyć delikatny pocałunek na ustach starszego z rodzeństwa Kamado. Zszokowany nagłym wydarzeniem ciemnowłosy, dopiero po kilku sekundach zorientował się co dokładnie miało miejsce. Gdy chciał odwzajemnić czuły gest, poczuł jak (h/c) włosa powoli oddala się – zapewne z powodu jego bierności. Dlatego bez dłuższego przedłużania, pochylił się odrobinę, po raz kolejny ujmując szkarłatne usta w o wiele dłuższym i pełniejszym uczucia pocałunku. Wreszcie zrozumiał czym jest prawdziwe szczęście – byciem u boku (Y/N).

Ponieważ oboje nareszcie czuli się kompletni.

»»————- ★ ————-««

Każdy dzień stawiał na swojej drodze zupełnie nowe wyzwanie. Kiedyś zapewne jego rolę spełniałby demon, siejący spustoszenie w okolicach. Mimo tego, teraz zmieniły z lekka swoją rangę. Świat bez demonów zmieniał się dynamicznie, Japonia powoli otwierała się coraz bardziej a wiążące się z tym zmiany wpływały pozytywnie na jakość życia jej mieszkańców. W tym pewnej pary małżonków.

„(Y/N), nie możesz nosić ciężarów...! Wezmę te skrzynki!" Ciemnowłosy mężczyzna w przeciągu upływającego czasu zapuścił włosy na tyle by został zmuszony do wiązania ich w wysoki kucyk. Pośpiesznie ruszył do boku swojej małżonki, jedną ręką podnosząc wszystkie masywne pojemniki z jakimi się borykała. „Proszę, wołaj mnie jeśli trzeba to zrobić...!"

„Tanjirō, przecież jestem w stanie sobie z tym poradzić! To tylko dwie, drobne skrzyneczki z odrzuconymi skrawkami materiałów." (e/c) oka kliknęła językiem w poirytowaniu przez nadopiekuńcze zachowanie swojego wybranka. Przecież te drobiazgi nie ważyły nawet kilograma! „To, że jestem w ciąży nie znaczy, że potrzebuję sługi!"

Ubrany w kraciaste haori mężczyzna westchnął cicho po spojrzeniu na powoli pojawiający się brzuch ciążowy. Teraz wiedział dlaczego jego ojciec zawsze tak troskliwie zajmował się mamą, gdy ta była brzemienna. Zmartwienie o los swojego pierwszego potomka stało się priorytetem numer jeden na liście ciemnowłosego. Oczywistym było, że chciał ograniczyć każde potencjalne dla niego zagrożenie!

„Wiem, wiem... Po prostu się martwię, (Y/N)." Teraz przyszła kolej by to (h/c) włosa westchnęła uśmiechając się nikle, gdy sprawne ramię męża owinęło się wokół jej tali, a sam mężczyzna złożył pocałunek na skroni ukochanej. „Najlepsza, przyszła matka na świecie, powinna odpoczywać trochę więcej."

„Nie zbywaj mnie słodkimi słówkami. Wystarczająco ograniczyłam swoje zajęcia, dobrze? Ale tutaj chodzi o suknię dla twojej siostry, czyżby ktoś zapomniał, że bierze ślub?" Bez skrępowania złożyła krótki pocałunek na policzku swojego wybranka, który w odpowiedzi ujął jej usta w odrobinę dłuższym zbliżeniu. „Myślisz, że się wymigasz, hm?"

„Wiem, że zginę jeśli pozwolę Nezuko na założenie sukni od kogoś innego... Ale może zapytam Aoi czy mogłaby ci pomóc? Albo Sumi, Naho i Kiyo?" Kobieta przewróciła oczami po usłyszeniu kolejnej propozycji z ust ciemnowłosego, który uporczywie trzymał się jej boku. „Nie chcę zostawiać cię tutaj samej, kiedy wrócę do domu na tyle czasu..."

„Musisz wrócić, a skoro ja nie mogę podróżować zostaję – ustaliliśmy to już dawno temu, mój drogi. I o czym ty mówisz? Otōsan i Kumeno są ze mną cały czas!" Pewna swego tkaczka przystąpiła do segregowania skrawków materiałów wedle ich kolorów, a stojący za nią mężczyzna ułożył swoją głowę na czubku (h/c) czupryny. „Teraz, Nezuko potrzebuje cię bardziej niż ja!"

„Mówisz jakbyś w ogóle za mną nie tęskniła, (Y/N)...!" Dramatycznie zrozpaczony tak oschłym podejściem ukochanej ciemnowłosy, delikatnie gładził osłonięty przez yukatę brzuch kobiety w ciszy napawając się wyczuwalnym wybrzuszeniem. „Wrócę jak najszybciej się da, obiecuję."

„Myślisz, że masz inne wyjście? Zabawne." Parsknął ciepłym śmiechem po usłyszeniu tak charakterystycznej odpowiedzi. Odpowiedzi, którą mógł otrzymać wyłącznie z ust swej małżonki. „Pamiętaj, kocham cię."

Jedno, lekko wypowiedziane zdanie momentalnie rozpromieniło cały dzień Pana Kamado. Zwłaszcza, gdy towarzyszył mu bardzo przyjemny pocałunek z inicjatywy ukochanej. Nie liczył ile lat minęło, nie widział sensu w tak dokładnym spoglądaniu w kalendarz. Jedyne co miało dla niego jakąkolwiek wartość to bezgraniczne chwile spędzone u boku osoby, którą darzył najgłębszą miłością tego świata.

Osobie, którą obiecał chronić do końca swego życia – Kamado (Y/N).

ARA, ARA-

Zaczynamy nasz finał bardzo lovey dovey, nieprawdaż? A czy o to nie chodzi? Odrobina cukierkowego świata przyda się każdemu w dzisiejszym świecie! 

Zobowiązuje się do dostarczania szczypty słodyczy do waszych powiadomień!

have fun out there my dudes

@yurugina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro