(o1.) smooth as silk, strong as burgundy steel.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"You wet my eyes but I don't mind it
I tell you lies but it's only sometimes
You pick a fight and I'll define it
I swear that I, I swear that I"

15/04/2020

KAŻDY CZŁOWIEK POSIADA INNY RODZAJ GRANIC MORALNYCH, które kończą się w różnych miejscach jego sumienia. Kierowanie się honorem? A może ścieżka dobrego serca? Nie, nie – heroizm, to co cechowało najsprawiedliwszych ze sprawiedliwych, kroczących po tej ziemi. W tych mrocznych czasach, gdy demony wynurzają się z otchłani ciemności w poszukiwaniu świeżej krwi oraz mięśni by zaspokoić swoje nieugaszone pragnienie potęgi i głód, nikt nie mógł czuć się bezpieczny. Większa część społeczeństwa nie zdawała sobie nawet sprawy z istnienia takiego zagrożenia. Wszystkie iskierki życia rozrzucone po tym kraju były chronione przez grupę setek ludzi, gotowych poświęcić własne życie w obronie nieświadomych dusz. Żołnierze cechowali się powagą, odwagą, heroizmem oraz niezwykłą siłą, zarówno psychiczną jak i fizyczną. Tak opisałby ich każdy, kto został kiedykolwiek ocalony przed śmiercią przez członka Korpusu Zabójców Demonów.

Ale czy każdy z nich mierzył tak wysoko? Posiąść niespotykaną siłę i czynami zasłużyć na życie szlachcica w następnym życiu?

„Ah wreszcie! Czerwony miecz nichirin, wiedziałem, że zobaczę go w tej selekcji!" Mężczyzna w masce klauna zaczął nieoczekiwanie podskakiwać w miejscu, kiedy obserwował jak ostrze barwi się w odcieniu jaskrawej czerwieni. Tsuba miała kształt rosety z ośmioma czerwonymi trójkątami otoczonymi białą obwódką, a sama tsuka była otoczona białą tasiemką, zza której prześwitywały czerwone rąby.

„Ha ha! Wiedziałam, że będzie pasować do mojego haori! Czy to nie urocze? Oczywiście, że tak! Jak właścicielka!" W izbie rozległ się głos uradowanej (h/c) włosej, która z dumą przypięła nowo otrzymany miecz do pasa swojego munduru.

Ciepłe spojrzenie (e/c) tęczówek jej ojca, gdy przyglądał się owocowi swojego małżeństwa w tak radosnej chwili było nie do podrobienia. Jedyna córka, którą posiadał, wreszcie zdobyła to na co pracowała latami po jego czujnym okiem. Z dumą spoglądał na ostrze ukryte pod czerwonym materiałem przyozdobionym wieloma białymi kwadratami – symbol ich klanu, który podtrzymują jako ostatni potomkowie. (L/N) (Y/N) nie chciała dołączyć do Korpusu dla chwały czy honoru. Jej powód był dość samolubny, z której strony by na to nie spojrzeć i starszy mężczyzna zdawał sobie z tego sprawę. Przynajmniej na pierwszy rzut oka brzmiał jak narcystyczny slogan.

Jedyna zasada, którą się kierowała – rzucaj się w oczy, inaczej nie pozostanie po Tobie nic godnego zapamiętania.

Ludzie życie było kruche, a śmierć czaiła się za każdym rogiem. Z tego powodu chciała spotkać jak najwięcej osób, zwrócić na siebie uwagę – tylko po to by utknąć w pamięci innych choćby na chwilę dłużej. Nie bała się bólu czy zmęczenia związanego z tą karierą. Pragnęła, aby wzorzaste haori, które nosiła stało się symbolem, legendą wręcz, a w ówczesnych czasach jedyna droga do osiągnięcia tego prowadziła na pole bitwy ze zmutowanymi, nadludzko silnymi demonami.

„Gdzie jest ten przeklęty ptak? Powinnam już ruszać na pierwszą misję, przecież wokół jest tyle demonów – muszą mieć coś dla mnie!" Naładowana emocjami dziewczyna nie zauważyła jak mężczyzna o ciemnych (h/c) włosach podnosi się z miejsca żegnając z gościem, który opuścił ich dom chwilę po wręczeniu miecza.

„Niesamowite jak bardzo chcesz rzucić się na pożarcie tym bestiom, (Y/N)." Poprawiając rękawy od swojej szaty, stanął przed obliczem córki, kładąc jedną ze swoich stosunkowo dużych dłoni na głowie podopiecznej. „Wyglądasz cudownie w tym haori, kiedy je uszyłaś? Tego jeszcze nie widziałem."

Z przyjemnością pozwoliła swojemu rodzicowi na zapięcie górnego guzika od nowego munduru oraz wyprostowania podwiniętego kołnierza czerwonego materiału. W każdym z tych ruchów mogła wyczuć dumę, którą odczuwał. Spełniała jego oczekiwania samą swoją egzystencją, jednak teraz nie mógł wymagać niczego więcej. Nikt w mieście nie posiadał tak niesamowitej córki, musiała się upewniać o tym codziennie.

„Materiał kupiłam kiedy odwiedzaliśmy Tokyo jakiś czas temu, a złote nici dostałam od kupca w mieście. Złożyłam je w tydzień, następne pięć dni malowałam wzory na tkaninie. Ale czekało właśnie na ten dzień! To strój zwycięscy, nie trupa!" Z dumą prezentowała się w różnorakich pozycjach by w całości przedstawić swoje dzieło – jak na dumnego twórcę przystało.

Biorąc do ręki rąb ubrania z zaciekawieniem przyglądał się prawie niewidocznym szwom, które stworzyła za pomocą zwykłej igły. Kto by pomyślał, że będzie miała taki talent do tkanin? Nic dziwnego, że tak pewnie czuje się w walce gdy ma przy sobie swoje nici.

„Naprawdę nie rozumiem jak potrafisz przełożyć takie drobne nitki przez oczko igły, co ja zrobię kiedy nie będziesz mogła naprawić mi ubrań do pracy? Czułbym, że zdradzam twoje zaufanie jeśli pójdę do szewca w mieście." Zaśmiał się rozczulony wspomnieniem, gdy po raz pierwszy planował skorzystać z usług miejscowego szwacza tylko po to by otrzymać w domu najdłuższy wykład o zaufaniu jaki kiedykolwiek dane było mu słyszeć.

„Ku gorzkiemu bólu mojego serca, teraz będę musiała pozwolić na taką zniewagę. Nawet jeśli serce będzie mi się krajać na widok obcych ściegów, wolę żebyś nie miał dziury od pieca w kimono." Poprawiając (h/c) włosy z lekkim uśmiechem kilkukrotnie sprawdziła czy wszystkie ze szwów w stroju jej ojca trzymają się swojego miejsca. Oczywiście, że tak było! W końcu nie była amatorką, żeby wszystko rozpadało się po tygodniu, co w ogóle sobie myślała?

„Twoja mama byłaby dumna, (Y/N)..." Ze stanu własnego samozachwytu wyrwały ją słowa mężczyzny, który korzystając z tego skonfundowanie złożył delikatny pocałunek na czole (e/c) okiej.

Nie ważne jak pozytywnie nacechowane były jego słowa, nigdy nie byłby w stanie zrekompensować jej obecności tutaj. Żaden skarb świata już nie przywrócił życia tej kobiety nawet gdyby oboje pragnęli tego najbardziej na świecie. Martwi nigdy nie powrócą do życia, które wiedli. Młoda specjalistka od tkanin pragnęła tylko i wyłącznie by przyszłe życie kobiety, która wniosła tak wiele ciepła do jej życia było lekkie i piękne jak szaty, które szyła.

„Kto by nie był?"

Z trzaskiem zamknęła bramę od swojego domostwa, wybiegając na zewnątrz jak najszybciej mogła. Wraz z czarnym krukiem na ramieniu ruszyła na swoją pierwszą misję jako oficjalny zabójca demonów. Nim zniknęła za rogiem po raz ostatni spojrzała w stronę domostwa by zobaczyć machającego w jej kierunku (e/c) okiego mężczyznę, któremu pośpiesznie odmachała nim zniknęła za najbliższym rogiem.

„Więc gdzie to jest? Jak daleko? Wiesz jaki to demon, hm?" Podekscytowana dziewczyna zadała swojemu towarzyszowi nieskończenie wiele pytań, na które nie dawała mu szansy odpowiedzieć. Zdesperowany ptak wziął głęboki wdech nim efektownie uderzył swoim dziobem w skroń (h/c) włosej. „Auć! Co ty sobie wyobrażasz!?"

„Daj mi powiedzieć ty niewdzięczna, zarozumiała kobieto!" Skrzek, który wydobył się z ciemnego dzioba skutecznie zamknął usta wojowniczki, która musiała ugryźć się w język by nie odpowiedzieć na tak uwłaczające w jej opinii słowa. Najpierw musiała się dowiedzieć gdzie zmierzają! „Miasto na południowym wschodzie! Co noc znikają tam młode dziewczęta, musisz to rozwiązać!"

„Od razu na głęboką wodę, hm? Podoba mi się to!"

»»————- ★ ————-««

Miasto nie wydawało się wzruszone tragediami, do których dochodziło podobno każdej nocy. To wręcz dziwne, ale nie w mniemaniu dziewczyny było to oceniać. Musiała skupić się na pierwszej pracy jaką otrzymała i upewnić się, że tej nocy żadna z jej rówieśniczek nie zaniknie bez śladu. Przechadzając się ulicami zwyczajnego miasteczka, kątem oka dostrzegła burgundową czuprynę znikającą za najbliższym rogiem. Zaciekawiona nietypowym kolorem, zwróciła się w kierunku nieznanego zjawiska by spotkać się twarzą w twarz z wyjątkowo zmęczonym, a do tego poobijanym mężczyzną.

„Proszę wybaczyć, ale nie wyglądasz najlepiej, hm." Podchodząc do mężczyzny od razu uraczyła go niezwykle realistyczny, ale nie do końca w granicach smaku, powitaniem. „Czyżbyś widział coś niezwykłego? Może niebezpiecznego?"

„Huh...? Ty też jesteś jak ten chłopak..." Przygnębiony mężczyzna nawet nie zwrócił uwagi na niekonwencjonalne powitanie, od razu zauważając znajomy mundur który nosiła. „Moja narzeczona, po prostu zniknęła, gdy odprowadzałem ją do domu wczoraj w nocy... Nikt mi nie wierzy, ale ona wyparowała zanim mogłem cokolwiek zrobić...!"

„Chłopak? Jaki chłopak?" Z ciekawością zaczęła rozglądać się wokół od razu dostrzegając specyficzne haori, które należało do młodego mężczyzny, który w tamtym momencie wąchał... ścieżkę...? „Co on robi w imię Boga..."

„Powiedział, że potrafi wytropić demona... Ale przecież... One nie istnieją, powinniśmy szukać mojej narzeczonej nie jakiejś zmory..." Spoglądając kątem oka na roztrzęsionego mężczyznę utwierdziła się w przekonaniu co do słów swojego ojca. Ludzie nie wiedzą co na nich czyha, póki nie spotka ich najgorsze – dlatego ktoś musi ich chronić.

„Narzeczona, hm? Jaki lubi kolor? Oh, czy ma już wybranego szewca na suknie ślubną?"

Jeśli chciała wydobyć z niego jakiekolwiek informacje musiała najpierw go uspokoić. A nie ma na to lepszego sposobu niż rozmawianie o rzeczach, które się kocha. Patrząc na jego stan, naprawdę darzył ją głębokim uczuciem, więc jeśli zdobędzie odrobinę zaufania może nawet odnaleźć ją żywą. Gdy mężczyzna zaczął odpowiadać na zadane pytania, (e/c) tęczówki z uwagą skanowały nieznajomego ciemnowłosego.

Pochodzi ze wsi, od razu widać – tak szorstki materiał haori, dawno tego nie widziałam, ale za to ma bardzo ładny pigment.

Zdobione pudełko na jego plecach także zwracała na siebie uwagę. Nosił tam wyposażenie? Aż tak wiele? Zwykłe kieszenie powinny wystarczyć na przechowanie czegoś do zjedzenia w trakcie podróży. Spodnie od munduru zdradziły prawdziwą motywację ciemnowłosego. Nie dało się ukryć, że była rozgoryczona – wysłali ją na pierwszą misję z kimś! Chyba naprawdę nie doceniali młodych kadetów, przecież mogłaby poradzić sobie sama.

„Ah, więc lubiła różowy? I nosiła we włosach kokardę? Brzmi jak urocza panna!" Skupiła się przez moment na odrobinę zrelaksowanym ciemnowłosym. „Rozumiem panikę jej rodziców, ale powinieneś udać się do lekarza... Te siniaki wyglądają poważnie, hm..."

„Nigdzie się nie ruszę póki jej nie odnajdziecie. Tanjirō obiecał, że ją zobaczę."

Słysząc swoje imię ciemnooki podniósł głowę znad brudnego gruntu, na którym wyczuwał resztki zapachu demona. Z zaciekawieniem spoglądał na nową postać, która pojawiła się obok spanikowanego mężczyzny. Burgundowe tęczówki zmierzały się osądzającym spojrzeniem (e/c) odpowiedników kobiety w mundurze naprzeciw.

Pachnie jak piec hutniczy... I rozgoryczenie..?

Nie zważając na swoje wstępne założenia wstał z drogi, otrzepując swoje kolana ze zgromadzonego na nich pyłu nim obrócił się w kierunku nowo przybyłej postaci. Od razu rzuciło mu się w oczy czerwone haori, które pachniało jak krucze pióra oraz sosnowy las, dzięki czemu mógł wywnioskować, że przybyła nie dość, że niedawno to dodatkowo miał podejrzenie, iż podróżowała z zachodu.

„A kim byłbyś ty?" Uniesiony w geście obrazy podbródek oraz chłodny ton głosu zupełnie zbił młodzieńca z tropu. Sam cieszył się z widoku współpracowniczki, jednak miał podejrzenie, że ona nie była zbyt zachwycona. „Mają tupet, żeby wysyłać kogoś do pomocy!"

„Ale jesteśmy tej samej rangi-„

„Poradziłabym sobie sama! Jak mam się wspinać w hierarchii jeśli nie mogę zabijać sama demonów, to jakieś żarty!" Zupełnie zignorowała dość logiczny argument ze strony nieznajomego, od razu stając twarzą twarz z nim. Ku niezadowoleniu (h/c) włosej była trochę niższa od ciemnowłosego, więc nie mogła górować nad nim.

Burgundowe tęczówki nieznajomego mierzyły się z intensywnym spojrzeniem (e/c) ślepi przed nim, gdy zastanawiał się jak wyjść z tej sytuacji. Zamyślony potencjalnymi planami wyjścia z niezręcznej sytuacji, nie zauważył jak wzrok kobiety dyskretnie przejeżdża po jego sylwetce by zatrzymać się na drewnianym pudełku. Coś było nie tak, musiała znaleźć odpowiedni moment by go skonfrontować.

„Ah, pamiętam cię! Co się stało z tamtym haori? Niebieskie z falami, dobry materiał, ręcznie zszywane z turkusowym pigmentem." Młoda zabójczyni demonów zaczęła krążył wokół chłopaka dokładnie badając każdy aspekt jego sylwetki. „Ah, jakie urocze kyahan w kratkę, hm."

Marynarka munduru przylega do ciała czyli jest umięśniony, ale nie na tyle by być ociężały. Szybki i silny, hm? Do tego czarny miecz nichirin. Choć musze przyznać, te kolczyki są gustowne.

„(L/N) (Y/N), przyszły Hashira Oddechu Tkaniny! Przedstaw się." Ponownie stanęła przed nim, poprawiając kołnierz od materiału spoczywającego na jej ramionach. Nie był groźny, na głupiego też nie wyglądał.

„Kamado Tanjirō – syn Tanjurō i Kie Kamado, bardzo miło cię poznać!" Czując lekki postęp w relacjach z dziewczyną, uśmiechnął się szeroko z dumą informując o swoim pochodzeniu. Choć nadal wyczuwał od niej zapach irytacji tracił on na swojej sile. Powoli zastępowała go woń ciekawości, co mógł także dostrzec w oczach nowopoznanej sojuszniczki, gdy analizowała jego aparycję. „Użytkownik Oddechu Wody, ranga Mizunoto!"

„Woda, hm? Niezbyt oryginalnie, myślałam, że czarne ostrze to tajemniczość a tu taka nuda, no cóż. Jak to, ah, Kamado-kun, która to twoja misja?" Źrenice (e/c) oczu zwężyły się co nie umknęło uwadze młodzieńca. Czyżby coś zauważyła? Dosłownie sekundę potem do jego nozdrzy dotarł nieprzyjemny, gnilny zapach.

Demon się pojawił, zapach dochodzi z wschodu!

„Ah, nie mógł poczekać jeszcze chwili, co?" Nim zaskoczony tymi słowami żołnierz zdążył zareagować, (h/c) włosa wykorzystała pudełko na jego plecach jako podest by wskoczyć na najbliższy dach. „Jeśli nie chcesz stracić pierwszego demona, lepiej się ruszaj!"

W ciągu mili sekund otrząsnął się z zaskoczenia podążając za dziewczyną, którą bez trudu dogonił. Biedny niedoszły narzeczony musiał kontynuować swoje rozpaczliwe poszukiwania w pogoni za dwójką wytrenowanych zabójców demonów. Ich wędrówka zakończyła się dopiero w jednej z ciemnych uliczek, gdy nadgarstek posiadaczki czerwonego ostrza został pochwycony przez szorstką i poniszczoną dłoń ciemnowłosego.

„Jest tutaj, czuję go." Oznajmił nagle, trzymając w gotowości do wyciągnięcia swój miecz. Miała ochotę nawrzeszczeć na niego za zepsucie rytmu kroku jaki wytworzyła, jednak patrząc na jego powagę, powinna choć na chwilę mu zaufać.

„Czujesz? O czym ty mówisz?" Prychnęła pod nosem, także ustawiając się w pozycji bojowej, tuż za plecami chłopaka w celu utworzenia wielostronnej ochrony.

„Mam bardzo czuły węch, a demony zostawiają za sobą bardzo charakterystyczny zapach, a jego epicentrum jest tutaj...!" Z tymi słowami wbił swoje ostrze w ziemię i nawet jeśli chciała nazwać go szalonym oraz irracjonalnym, zamknęła swoje usta gdy usłyszała potworny krzyk dochodzący z podziemi.

Błyskawicznie wyjęła swój miecz, osłaniając ciemnowłosego który zanurzył dłonie w dziwnej, czarnej smole w podłożu by chwilę potem wyciągnąć z pod niego młodą dziewczynę w zaskakująco uroczym kimono, pastelowy kolor współgrał z jej bladą cerą! Na widok dłoni wyposażonej w szpony, która zerwała kawałek materiału tak ślicznego ubioru miała ochotę pociachać ją na kawałki. Choć wolałaby załatwić te sprawę sama musiała chronić chłopaka, który się nawiną. To byłoby wbrew kodeksowi Korpusu, a nie mogła sobie pozwolić na niesubordynację zanim zaczęła karierę!

„Chyba teraz jestem w stanie ci uwierzyć, Kamado-kun." Wymamrotała pod nosem, wypatrując nowopowstałych ciemnych plam, po zniknięciu pierwszej. „Zmiennokształtny demon, który ma własną sztukę krwi? Pewnie dlatego wysłali dwójkę..."

„(L/N)!"

Kątem oka dostrzegła dłoń kierującą się w jej stronę zza szarej ściany. Paskudna kończyna była otoczona przez ciemnozieloną, gęstą maź i na samą myśl o tym, że takie paskudztwo miało znaleźć się na faworyzowanym haori, czuła jak krew gotuje się w jej żyłach. Uniknęła ataku poprzez obniżenie swojego środka ciężkości i korzystając z siły jaką wytworzyła wbiła czerwone ostrze w przedramię monstrum skutecznie odcinając rękę, która upadła tuż przed nią. Nim zdążyła wrócić do wyjściowej pozycji i dorwać uzębionego potwora ten ponownie zanurzył się w kałuży mazi.

„Jest ich trzech..? Nie, nie. To jeden demon, w trzech osobach!" Oznajmił głośno ciemnowłosy podając nieprzytomną dziewczynę poobijanemu mężczyźnie by samemu dobyć miecza u boku (e/c) okiej.

Drażniąc dźwięk zgrzytających zębów wyrwał oboje ze skupienia. Pod ich stopami ponownie rozlała się ogromna, ciemna kałuża z której wyłoniły się dwie głowy, obie paskudnie rozgoryczone. Spotkania z demonami nigdy nie były przyjemne, ale ta grupka powoli wyprowadzała (h/c) włosą z równowagi. Czemu nie wyjdą z tego bagna, żeby mogła spokojnie ich ściąć? Nie ważne jak bardzo chciała ponieść się swoim żądzom, musiała patrzeć na to obiektywnie.

Powiedział trzy, mylił się? Nie sądzę.

Jakby na zawołanie za dwójką szermierzy wyłonił się smukły, ale nie mniej przerażający demon stanowiący lustrzane odbicie dwójki przed nimi. Jego cios skierowany był prosto w kark ciemnowłosego, który nie był w stanie obrócić się w porę. (e/c) oka zmarszczyła brwi, gotowa do odcięcia potworowi co najmniej dwóch rąk – zaszturmowała z myślą zabójstwa wszystkiego co stanie na jej drodze, jednak nagle otwarte pudełko powstrzymało szarżę.

Jaki zużyty materiał... Róż kompletnie wyblakł na krawędziach, a wzór jest niewyraźny w przetarciach. Biedactwo...

Blada, smukła noga wyłoniła się z drewnianego pudełka efektywnie uderzając w brzuch demona, który od razu odskoczył do tyłu wykrzywiając się w bólu. Zaciekawiona posiadaczka czerwonego ostrza obserwowała jak wyprostowuje się przed nią kobieca sylwetka. Piękne, naturalnie ciemne włosy sięgały aż do bioder rówieśniczki o jasnych oczach. Zielona pałka bambusa zatykając usta ciemnowłosej potwierdziły domysły Mizunoto.

„Kamado-kun... Dlaczego podróżujesz z demonem?" Zapytała uśmiechając się uprzejmie, choć w tajemnicy miała ochotę rozszarpać tego człowieka. Sam fakt przyjaźni z czymś z czym walczą po prostu ją dziwił, ale to, że przez jego nieodpowiedzialność może sama wpaść w kłopoty – tego nie była w stanie znieść lekko.

„Ah, Nezuko nie możesz tak robić!" Zmartwiony ciemnowłosy, spojrzał na swoją siostrę, która wciąż utrzymywała kontakt wzrokowy ze swoim przeciwnikiem. Przygryzł dolną wargę zastanawiając się nad swoim następnym posunięciem, nim błagalne, burgundowe tęczówki spotkały się z krytycznym wzrokiem współpracowniczki. „Obiecuję, ze wyjaśnię wszystko kiedy się stąd wydostaniemy... Błagam, nie rób jej krzywdy jest dla mnie ważniejsza niż moje własne życie!"

Ah, narzeczona? Nieszczęśliwy kochanek, który nie mógł pogodzić się ze stratą? No cóż, na razie chyba nie warto tworzyć nowych wrogów. Potem się nią zajmę... Ale dlaczego nie próbuje mnie atakować?

„Jeśli dowódcy Korpusu wyciągnął z tego jakieś konsekwencję od razu cię wydam! I liczę na bardzo dobre wyjaśnienie jeśli chcesz wciąż mieć wszystkie palce u ręki." Wysyczała cicho, skupiając się na dwójce przed nimi. Słysząc te słowa, ciemnowłosy odetchnął z nieukrywaną ulgą.

»»————- ★ ————-««

Pot spływał wzdłuż skroni (h/c) włosej, gdy w wyczerpująco ciasnej przestrzeni starała się ramię w ramię z Kamado odbijać wszystkie ataki od niezidentyfikowanych potworów. Oboje nie byli wstanie ich dogonić, kiedy oddalali się w celu odciągnięcia ich od dwójki ludzi, których chronili.

„Agrh! Nie mogę już, moje Pierwsze Ja!" Wzrok członków Korpusu skierował się w kierunku jednego z demonów, cały czas zwracając uwagę na pozostałą dwójkę czyhającą za rogiem. „Jestem taki głodny, jak mogą odbierać nam takie soczyste mięso?!"

„Spokojnie moje drugie Ja, prędzej czy później odzyskamy nasze jedzenie z tego co czuję może dostaniemy nawet małą nadwyżkę..." Obrzydliwe ślepie spojrzały prosto w (e/c) tęczówki, które nie ugięły się pod próbą zastraszenia. „Wyświadczylibyśmy ci ogromną przysługę, kobiety tracą cały smak kiedy skończą szesnaście wiosen. Powinnaś umrzeć kiedy jesteś jeszcze soczysta i pełna aromatu, żeby ten, który prędzej czy później cię zje był zadowolony! Nie chcesz poprawić mi humoru, kąsku?"

Czuła nie smak gdy tylko spoglądała w stronę tego demona, a po usłyszeniu tych słów miała ochotę napluć mu w twarz, jednak powstrzymała się ze względu na obecność Kamado oraz dwójki przerażonych ludzi – nie ważne jak brutalną, ale była wciąż damą.

„Jesteś potworny... Ile niewinnych dziewcząt już pożarłeś? Jak możesz wybierać tak bezbronny cel, chyba nawet za życia nie miałeś honoru - takie spaczenia zostają w duszy na zawsze." Sprzączka pasa zapiętego wzdłuż bioder dziewczyn zabrzęczała, gdy uniosła głowę w górę, w podobny sposób przy poznaniu swojego partnera w walce.

Nozdrza ciemnowłosego wypełniał zapach dumy oraz wyższości. Jednak gdy dokładniej go zbadał, był w stanie poczuć woń nostalgii oraz współczucia w stosunku do istoty. Odnotowując uniesiony z lekka podbródek zrozumiał, że należy go przypisać dystansowaniu się, a nie czystej pogardzie jak na początku sądził.

Więc też mu współczujesz, (L/N). Wiedziałem, że nie możesz być tak samolubna!

Ciepłe uczucie rozbrzmiewało w klatce piersiowej chłopaka, gdy z uradowaniem stwierdził, ze trafił na dobrą osobę. Teraz nie mógł się doczekać dalszej rozmowy z nowopoznaną (h/c) włosą, która okazała się także bardzo dobrym szermierzem. Chyba te wszystkie przechwałki na początku nie były do końca wyssane z palca.

„Ile? Aj, za duże to liczby. Piętnaście? Hm, może szesnaście?" Obie pary oczu obserwowały jak demon podnosi materiał swojego okrycia ukazując im kolekcję kobiecych ozdób do włosów. „Wybierzcie sobie, która się podoba. Jeśli jej spinka tu jest, dziewczyna nie żyje."

„Sa-satoko... Nie, błagam, nie...!" Mężczyzna trzymający w ramionach nieprzytomną, niedoszłą ofiarę demona zaczął głośno szlochać, nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanej.

Kamado zamrugał kilkukrotnie gdy wyczuł, że zapach współczucia oraz żalu nasila się. Nowa woń różniła się od rozpaczy ciemnowłosego. Była delikatna, prawie pomylił ją z nostalgią. Burgundowe ślepia spojrzały na swoją towarzyszkę, której mimika pozostała niezmienna, jednak spojrzenie wlepione było w zrozpaczonego Kazumi'ego. Na kilka sekund zamknęła swoje oczy nabierając głębokiego oddechu.

„Breath of The Fabric, First Form: Needle Movement..."

Wyszeptała cicho przytrzymując ostrze wzdłuż prawej nogi. Wybijając się w powietrze przy pomocy przedniej części stopy uniosła się na tyle wysoko by górować nad otaczającymi ich domami. Wylądowała na krawędzi pobliskiego dachu, z którego od razu zeskoczyła – prawie nie zauważył, ze podeszwa dziewczyny zderza się z dachówkami. Czerwone haori powiewało we wszystkie strony, gdy nurkowała w stronę demona.

Tak prostolinijny atak... Taka niedoświadczona, z chęcią rozerwę jej gardło!

Uśmiech potwora powiększył się co zaniepokoiło Tanjirō, ale sam doskonale wiedział przez co musieli przejść, żeby nosić te mundury. Wiedział, że jeśli postawiła na taki atak jedyne co może zrobić to obronić ją gdyby coś poszło nie tak. Ciemne tęczówki po chwili zauważyły jak spanikowane stają się czerwone, puste ślepia. Jego kończyny wydawały się być związane w miejscu i nie ważne jak mocno próbował się wyrwać, nie mógł tego zrobić. Sekundę przed tym jak czerwone ostrze miało zanurzyć się w szyi demona, jedno z odzwierciedleń wciągnęło go z powrotem w mazistą głębinę. Potężne ścięcie nożem zakończyło się chwilę potem, gdy (h/c) włosa z cichym stąpnięciem wylądowała na ziemi, klikając językiem w poirytowaniu.

„Oi, co ty sobie wyobrażasz, huh!?" Z oburzeniem obróciła się w stronę ciemnowłosego, który był zbyt wciągnięty w przyglądanie się całej sytuacji, żeby zareagować inaczej niż kilkukrotnym zamruganiem oraz przekrzywioną głową. „Idioto miałeś ich zająć, żebym mogła go ściąć! Myślałam, że się domyślisz, ale jak widać nie jesteś na tyle błyskotliwy... Straciłam dobrą szansę."

„Ah, wybacz (L/N), ale nie znam jeszcze twoich technik walki i nie wiem co powinienem robić, żeby dobrze ci asystować!" Czuła się lekko cofnięta tak przyjaznym tonem głosu młodzieńca. Nie ważne jak bardzo pragnęła złościć się na niego dalej tak szczera i wyrozumiałą odpowiedź na frustrację, którą odczuwała, skutecznie zamknęła jej usta. „To był imponujący atak, nie widziałem takiej sztuki oddechu!"

„Oczywiście, że tak – w końcu jest mój." Prychnęła pod nosem, zadowolona ze swojego popisu. Już wzbudza podziw co będzie kiedy w pełni opanuje wszystkie formy! Jej chwilę radości przerwały warknięcia dochodzące z ogromnej kałuży, w której dwa potwory zanurzyły się na dobre pozostawiając za sobą tylko jedno odbicie. „Ale i tak go nie dorwałam... Musimy coś wymyślić, bo inaczej padniemy z wycieńczenia."

Ciemnowłosy spojrzał na swoją siostrę, która skutecznie odstraszała osamotnionego demona, w obronie dwójki ludzi z nimi. Stał na bardzo niestabilnym gruncie – bał się pozostawiać tu swoją siostrę, ale musiał zacząć rozumieć, że teraz Nezuko jest o wiele silniejsza, na pewno bardziej niż sądził. Pochylił się nad pozostawioną kałużą, która stanowiła oczywistą pułapkę, ale jakie miał wyjście?

„Wejdę tam." Oznajmił głośno, sprawiając, że (e/c) oka popatrzyła na niego jak na psychicznie chorego. „Inaczej nigdy nie doprowadzimy do końca."

„Doskonale wiesz, że to oczywista pułapka, prawda?" Masując mostek swojego nosa, opuściła ostrze, dochodząc do wniosku, że to jedyna opcja jaka pozostała. Wzdychając ciężko, zrzuciła z ramion czerwony materiał, który upadł na podłoże ku zdziwieniu ciemnowłosego. „Nie pozwolę ci po raz kolejny czegoś zepsuć. Jesteś pewny, że nie pożre nikogo kiedy nas nie będzie?"

„Nezuko nigdy nie skrzywdziłaby człowieka." Odpowiedział bez nuty zawahania po czym odstawił na ziemie ciemne, charakterystyczne pudełko.

„Mhm, mhm." Wymamrotała pod nosem, z obrzydzeniem stawiając pierwsze kroki w ciemnej mazi. „Przypilnujcie mojego haori, dziękuję!"

Zdezorientowany Kazumi został tam z nieprzytomną dziewczyną na rękach, kobietą demonem wdającą się w walkę z żądnym krwi demonem oraz wzorzastym materiałem. Nie tego się spodziewał.

»»————- ★ ————-««

Otwierając powieki jak najszerzej się dało, próbowała zobaczyć w ciemności coś więcej niż osady wytrącającego się brudu z dna teoretycznie nieskończonej kałuży. Praktycznie nie mogła nabrać oddechu w tak skrajnych warunkach zawartości tlenu, jednak po spojrzeniu na niewzruszonego brakiem powietrza ciemnowłosego nie mogła się poddać. Wbrew swoim płucom płynęła głębiej, pozostając jednak w małym odstępie za Kamado.

Tak wiele ślicznych kimon, jakim potworem trzeba być, żeby zabić tyle dziewcząt, a do tego zniszczyć tak cudowne stroje!

Dryfujące wokół skrawki ubrań były idealnym materiałem dla jej sztuki, jednak nie mogła wykorzystać ich efektywnie w tak małej zawartości powietrza w otoczeniu. Bazowany na Oddechu Powietrza styl potrzebował dużej swobody, dlatego została ograniczona do trzech pierwszych technik oraz własnej siły.

Zamyślona nad swoim opcjami, zderzyła się z plecami ciemnowłosego, który gwałtownie się zatrzymał.

Zaskoczona nagłym zagraniem przytaknęła, gdy wskazał ruchem dłoni by trzymali się blisko siebie. Nie znała zbyt wiele technik oddechu oprócz swojej własnej czy kilku podstawowych takich jak ogień czy właśnie woda, co dopiero zrozumieć ich wszystkie formy. Jego sztuka miała wiele lat oraz użytkowników, co sprawiało, że na pewno była bardziej potężna niż przekazywany w jej rodzie styl –przynajmniej dopóki nie dopracuje go do perfekcji.

Nie chcę wejść mu w drogę, kiedy już zacznie atakować. Kto wie jak bardzo może nie wycelować?

Ich otoczenie było gęstsze niż zwykła woda w jeziorze, dlatego ruchy także były wolniejsze. Zwłaszcza (Y/N) wydawała się mieć problemy z szybkością swoich uderzeń ostrzem. Marszcząc brwi skupiła się na rozglądaniu wokół, dwa szybkie cienie krążyły wokół nich wyczekując reakcji.

Jest źle, jeśli znowu mamy bawić się w kotka i myszkę nie wytrzymam długo.

Wtedy usłyszała cichy wdech za sobą, a plecy ciemnowłosego wyprostowały się. Uniósł ostrze swojego miecza w gotowości wyczekując ataku ze strony przeciwnika. Gdy (e/c) tęczówki zobaczyły błyskawicznie zbliżający się cień, zacisnęła dłonie na tsuce swojego nichirin.

„Breath of The Water: Whirpool!"

Gdyby mogła otworzyć usta, zrobiłaby to. W szoku obserwowała jak ich sylwetki otacza wodny wir, który nie tylko porusza wodą, ale i ucina głowy obu demonów nurkujących z nimi.

Nie musiał mieć gruntu pod nogami...

Zszokowana całą sytuacją dziewczyna otrząsnęła się dopiero gdy zobaczyła oderwany skrawek ciemnego materiału przekłutego na wskroś spinkami należącymi do zmarłych ofiar potwora. Po spojrzeniu na różową kokardę spoczywając wewnątrz zagłębienia nie mogła odpuścić. Korzystając po raz kolejny z obecności Tanjirō, odbiła się stopami od jego pleców by przyśpieszyć swoje nurkowanie w kierunku upadającej w nicość kolekcji. Z dumą pochwyciła zdobycz, jednak źle oceniła limit swojego powietrza. Powoli próbowała wydostać się z o wiele gęstszej części wody, jednak mimo swojej woli zaczynała widzieć mroczki przed oczami.

Nie otwieraj ust, pod żadnym pozorem, nie możesz tu utonąć. Jeszcze tylko chwila.

(e/c) oczy powoli się zamykały, jednak nim powieki w pełni je zasłoniły, ukazał się im obraz zbliżającego ciemnowłosego. Owijając jedną rękę wokół tali dziewczyny, próbowała wypłynąć na powierzchnię, jednak widząc jej zmachania z brakiem powietrza postanowił zdecydować się na jedyny możliwy ruch.

Wybacz mi, (L/N). Obiecuję, że ci to zrekompensuje!

Chciała krzyczeć, piszczeć, a nawet kopnąć ciemnowłosego, kiedy objął jej usta swoimi. Nie do końca w pocałunku bardziej w celu udzielenia pierwszej pomocy, jednak wciąż naruszał znacząco przestrzeń osobistą dziewczyny. Czuła jak powietrze wypełnia jej drogi oddechowe, nawet jeśli było to dzięki pomocy natarczywego młodzieńca. Akt nie trwał dłużej niż dwie minuty, gdy tylko Kamado upewnił się, że wystarczy jej powietrza, odsunął się i wciąż pomógł dziewczynie wypłynąć na powierzchnię.

Uratował mnie... Ale za jaką cenę!?

Usiadła na brzegu głośno odkasłując. Ciemnowłosy pomógł jej wydostać się na zewnątrz zanim sam postanowił wyjść. Stając na nogach, nie miała pojęcia jak się zachować. To była naprawdę niezręczna sytuacja, nawet jeśli czuła się poważnie obrażona, uratował jej życie. Do tego tylko przepompował powietrze do jej płuc, nie dotkną ust.

„Argh!"

Słysząc za sobą kobiecy pisk, przestraszyła się, że nieprzytomna kobieta odczuwała ból. Jakież było jej zdziwienie gdy tak jak mówił Kamado, ciemnowłosa walczyła w obronie dwójki ludzi, sama zyskując obrażenia. Dlaczego to robiła? Nie miała pojęcia, ale postanowiła zapytać o to posiadacza czarnego ostrza, gdy wydostaną się z tego bagna. Gdy potwór po raz kolejny ruszył by zaatakować jasnooką, (Y/N) nie zastanawiała się długo. Korzystając z pierwszej formy swojego oddechu, przyszpiliła go w miejscu od razu próbując skrócić go o głowę.

„Nie zabijaj go!"

Tak bardzo nie chciała słuchać kolejnych, głupich pomysłów ciemnowłosego. Kolekcjonował demony, czy co? Jednak fakt tego, że chwilę temu uratował ją przed utonięciem sprawił, ze po usłyszeniu tych słów zmieniła położenie swojego ciała skutecznie odcinając obie ręce demona. Nezuko korzystając z okazji kopnęła do w brzuch, przez co wbił się w ścianę. Nim mógł odzyskać siły czerwony nichirin był przystawiony do jego gardła.

„Naprawdę nie wiem, czemu w ogóle cię słucham. Nosisz w pudełku demona!" Powiedziała bardziej sama do siebie, niż do zbliżającego się ciemnowłosego, jednak jej miecz nie opuszczał gardy. Z ciekawością przyglądała się Kamado, który kucnął przed twarzą demona.

„Co możesz mi powiedzieć o Kibutsuji'm Muzan'ie?"

Na sam dźwięk tego imienia, potwór zaczął się wić we wszystkie strony. Dwójka Zabójców z Korpusu z zaskoczeniem obserwowało paniczny strach w trakcie którego próbował po raz kolejny zaatakować ciemnookiego chłopaka. (L/N) nie dała mu na to szansy jednym szybkim cięciem sprawiając, ze jego głowa potoczyła się wzdłuż ścieżki.

„To by było na tyle, huh..." Wkładając zakrwawiony miecz z powrotem do jego prawowitego miejsca, skierowała się w stronę dwójki cywilów, opartych o ścianę.

Burgundowe tęczówki obserwowały jak po drodze podnosi charakterystyczne haori by od razu je założyć. Co bardziej go zdziwiło, to fakt, że przykucnęła przed Kazumi'm. Od razu domyślił się co próbowała zrobić, gdy zobaczył czarny materiał w jej dłoniach. Otworzyła skrawek przed twarzą ciemnowłosego prezentując mu zawartość.

„Nie zrekompensuje to utraty Satoko, ale na pewno chciałaby żebyś zatrzymał jej kokardę, w końcu zgodziła się kiedyś zostać twoją żoną prawda?"

Tanjirō uśmiechnął się nikle, czując zapach współczucia oraz empatii od (Y/N). Choć ciemnowłosy na początku pogardził tym symbolicznym podarunkiem, nie była zła, choć z tego co zauważył irytowała się dość szybko. Rozumiała go. Posiadacz czarnego ostrza zaczynał czuć w się swobodnie w jej towarzystwie, nawet jeśli wydawała się dość nieprzewidywalna na początku.

„KRA! KRA! Kamado Tanjirō! (L/N) (Y/N)! Kolejna misja! Demon grasujący w Tokyo! Szybko! KRA!"

Wzdychając na dźwięk kolejnego wezwania zleconego przez ich kruki, położyła kolekcję spinek na kolanach oszołomionego mężczyzny, który zaczął namiętnie przepraszać za swoje zachowanie. Zbyła go ruchem ręki, po czym obiecała, ze wybaczy mu jeśli zaopiekuje się nieprzytomną dziewczyną.

„Chodźmy, Kamado-kun. Tokyo nie jest za rog-„

„WYBACZ MI (L/N)! NARUSZYŁEM TWOJĄ PRZESTRZEŃ OSOBISTĄ BEZ TWOJEGO POZWOLENIA, ZROBIĘ COKOLWIEK MOGĘ ŻEBY ODPŁACIĆ ZA TAKĄ ZNIEWAGĘ!"

Patrząc na klękającego przed nią ciemnowłosego, który trzymał swoje czoło nisko przy ziemi nie mogła powstrzymać westchnięcia. Jak długo będzie musiała się z nim jeszcze użerać? Pewnie wystarczająco, żeby mieć tego dość. Obok jego sylwetki stała nieznajoma dziewczyna, która krążyła wokół swojego brata zastanawiając się co robi. (h/c) włosa kucnęła przed nim, sprawiając, że podniósł spojrzenie by spotkać się z skonsternowanymi, (e/c) tęczówkami.

„Możesz zacząć od opowieści o tym jak udało ci się udomowić demona będąc w Korpusie. Potem możesz kupić mi ohagi."

Ara, ara, myśleliście, że poddam się na jakimś fandomie? 

To źle myśleliście! Oczywiście, że musiałam zacząć opowiadanie z ukochanego Kimetsu na Yaiba!

Jako, iż jestem na bieżąco z mangą, spodziewajcie się spoilerów z niej, oczywiście postaram się pisać ostrzeżenia przed rozdziałami z nimi. Z uwagi na to, że eksperymentujemy trochę z formatem - będę zmieniać przebieg wydarzeń w oryginale! Little disclaimer here, bby.

Tradycyjnie, jeśli chcecie, można zadawać pytania na temat tej książki! 

Powiem szczerze, że całą serię (anime i mangę) pochłonęłam w ciągu dwóch dni dlatego książka powstała pod wpływem czystego zachwytu tą kreacją. Ten shōnen jest naprawdę przyjemny i w przeciwieństwie do reszty gatunku nie zmusza czytelnika do poznania całego lore'u, aby zrozumieć fabułę czy pokochać postaci. Do tego te barwne postaci!
Shinobu Kochō I swear-

Mam nadzieję, że będziemy się tu dobrze bawić!

@yurugina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro