(o2.) greedy, little demon.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"You know I'm solid gold
Worship me at the altar
What you got to offer?
You better do as you're told
I ain't gonna say it twice"

18/04/2020

CIĄGNĄCY SIĘ Z LEKKA DESER OTOCZONY WYSZUSZONYM LIŚCIEM od razu wprawił (h/c) włosą w lepszy nastrój. Tak jak sobie zażyczyła – specjalny smakołyk z czerwonej fasoli oraz klejącego się ryżu znajdował się w jej rękach. To jedyny sposób powstrzymania kobiety przed ucięciem głowy demonowi, który towarzyszył w podróży ciemnowłosemu. Spacerując ramię w ramię z pałaszująca słodycz współpracowniczką, Kamado nie wiedział kiedy powinien zacząć tłumaczyć swoją pozycję.

„Na co czekasz? Lepiej, żebym nie skończyła mojego o-hagi zanim cokolwiek z siebie wydusisz, Kamado-kun." Nawet nie obróciła wzroku w jego kierunku, zbyt skupiona na skonsumowaniu upragnionych słodyczy, które siedziały w tyle jej głowy od momentu opuszczenia swojego domu.

„Wiem, że to wydaje się dość sprzeczne z tym co robimy i z góry dziękuję, że nie próbowałaś zaatakować Nezuko!" Ukłonił się z lekka, odnotowując fakt, że nie rzuciła się na jasnooką po zobaczeniu jej podczas bitwy. „To moja młodsza siostra, jedyna przeżyła po ataku na moją rodzinę, niestety została zamieniona w demona... Ale mam zamiar znaleźć sposób, żeby zamienić ją z powrotem w człowieka!"

Posiadaczka czerwonego ostrza uporczywie milczała, skupiając się na przeżuwaniu smakołyku. To wiele wyjaśniało, choć nie było w stanie zaspokoić ciekawości dziewczyny. Ukradkiem spoglądając w kierunku swojego towarzysza mogła dostrzec na jego twarzy determinację wraz z ambicją, które zdawały się przyćmiewać wszystkie negatywne emocje związane z przeszłością. Tak łatwo mówił o utracie swojej rodziny... Cóż innego mógł zrobić? Żył w świecie, gdzie mężczyzna nie mógł okazywać słabość, smutek był jedną z nich. W nagłym biegu wydarzeń na pewno nie miał nawet czasu uronić kilku łez nad straconymi bliskimi.

Ciekawe ile zachodu musiał mieć z przemyceniem tego demona...

Troszczył się o nią, los nieszczęśliwie przemienionej siostry nie był mu obojętny. Był silny, fizycznie i psychicznie, ale teraz, gdy przyjrzała się bliżej jego poczynaniom oraz słowom... Czysta, niewinna radość oraz empatia – te dwie cechy od razu go odznaczały. Nawet dla niej, zupełnie obcej osoby, był w stanie wykazać zrozumienie i upierać się z jej charakterem. Burgundowe tęczówki przypominały (e/c) okiej bijący żar ogniska, które ojciec rozpalał letnimi wieczorami. Ciepłe, zwiększające się z każdą chwilą płomienie, które nie mogły zgasnąć dopóki nie spełnią swojej roli.

„Wiem co myślisz, ale Nezuko nigdy nie skrzywdziła człowieka, nie zjadła nawet żadnego ciała. Jeśli by do tego doszło, do czego nie mam zamiaru dopuścić... Sam ją zabiję, a następnie wykonam seppuku – tylko tak będę mógł odkupić swoje winy!" Oznajmił dynamicznie podwijając rękawy od kraciastego haori na swych ramionach. „To ogromna prośba, ale czy mogę liczyć na twoją współpracę dopóki dowódca korpusu nie rozdzieli naszych ścieżek, (L/N)?"

„Jeśli naprawdę chcieli by się was pozbyć już dawno przysłaliby, któryś Filar... Nie mam innego wyjścia, Kamado." Westchnęła ciężko spoglądając kątem oka na ciemne pudełko spoczywające na jego plecach. „Ale skąd wiesz, że w ogóle istnieje możliwość zamienienia jej w człowieka?"

„Mistrz Urokodaki, mój nauczyciel, powiedział, że jedyną osobą, która może cokolwiek wiedzieć będzie sam Kibutsuji Muzan – jedyny demon, który potrafi zamieniać ludzi w podobnych sobie." Wytłumaczył dokładniej odpowiadając przy okazji na kolejne pytanie, które pragnęła zadać.

„Jakim cudem jeden demon był w stanie przemienić tylu ludzi? Przecież wszędzie ich pełno." Dodała bardziej sama dla siebie, niż w celu rozpoczęcia dyskusji. Kimkolwiek był ten Muzan, musiał być niezwykle potężny. Dlaczego? Skoro był znany wśród najbardziej prestiżowej rangi Korpusu i wciąż nie został zgładzony, jego potęga musiała być niewyobrażalna nawet dla niej, przynajmniej na razie. „Może tułanie się z tobą nie będzie takie złe... Od razu doprowadzisz mnie do największego z nich, ha! A kiedy go pokonam na pewno zostanę Hashirą!"

„Tkaniny, racja?" Zapytał uradowany optymizmem towarzyszki ciemnowłosy. Choć na początku wydawała się zdystansowana, powoli zaczynała otwierać się w stosunku do niego. Na samą myśl o zaprzyjaźnieniu się z nową osobą, czuł niewinną radość. „Nigdy o nim nie słyszałem."

„Oczywiście, że nie – wszyscy patrzą tylko na podstawowe żywioły jak ogień, czy właśnie woda." Zaśmiała się triumfalnie zadowolona ze swojej zaczepki, jednak gdy zrozumiała, że nie uzyskała pożądanego efektu odkaszlnęła cicho i rzuciła okiem na zaintrygowanego chłopaka. „To specjalna technika, którą pielęgnuje się w klanie (L/N). Wywodzi się od Oddechu Wiatru, więc o wiele lepiej sprawdza się w otwartej przestrzeni. Przyjrzyj się mojemu nichirin."

Burgundowe tęczówki z zaciekawieniem obserwowały jak zwinnym ruchem wyjęła czerwone ostrze, prezentując je z nieukrywaną dumą. Skanował najpierw jego rękojeść, a gdy nie zauważył żadnej niecodziennej zmian, skupił się na ostrzu. Zrządzeniem losu dostrzegł małą dziurkę, o średnicy nie szerszej niż pół centymetra, na samym czubku miecza.

„Ten mały, niepozorny wylot pozwala mi na używanie praktycznie niewidocznych nici do rozpłatania przeciwnika na kawałki." Wytłumaczyła dokładniej, przybliżając dłoń do ostrza przez co na jej skórze mógł dostrzec kilka różnokolorowych nici. „Może nie są w stanie zabić demona bez pomocy miecza, ale na pewno go poturbują, żebym mogła pozbawić go głowy."

„Niesamowite..." Spoglądając kątem oka na ciemnowłosego, mogła zobaczyć czysty podziw. Podniosła głowę do góry w charakterystyczny dla siebie sposób, z dumną prezentując opracowaną przez lata technikę. „To twoje nici zatrzymały wtedy w miejscu demona?"

„Jak już wspominałam ten oddech wywodzi się od techniki wiatru, używając jej podstaw kieruje drobnymi powiewami powietrza, które jak igły do akupunktury wbijają się w odpowiednie nerwy blokując je, a co za tym idzie – unieruchamiając demona." Widząc czystą adorację swojej pracy nie czuła potrzeby powstrzymywania się przed zdradzeniem detali dotyczącej pierwszego ataku. „Mój ojciec jest użytkownikiem Oddechu Wiatru i cały czas zmuszał mnie do utrzymywania ognia w piecu... Każdy myśli, że dla żaru istotne jest jedynie drzewo, ale bez odpowiedniej ilości tlenu płomień zgaśnie w mgnieniu oka."

Zbyt zajęta własnym wywodem na temat istotnych aspektów techniki, nie zauważyła jak ciemne tęczówki powoli łagodnieją. Kamado niezmiernie się cieszył, że mógł zobaczyć ją w tak otwartej postaci. Pasja jaką darzyła owoce swojej pracy była godna adoracji i sprawiła, że młodzieniec spojrzał na nią pod zupełnie innym kątem. (h/c) włosy odbijały promienie wschodzącego na horyzoncie słońca, a (e/c) tęczówki błyszczały wypełnione dumą. Czerwone, wzorzaste haori bardzo ładnie obramowywało jej sylwetkę otuloną przez mundur Mizunoto.

Jest urocza!

Tanjirō nie bał się tego słowa – komplementowanie i szacunek do kobiet były jednym z jego priorytetów. Skoro Nezuko była uważana za piękność w jego mieście, (Y/N) na pewno była tak samo sławna w swojej okolicy. Obecność urodziwej dziewczyny sprawiła, że jego policzki lekko się zarumieniły, jednak to nie tylko dzięki wdziękom fizycznym jakie posiadała. Każde słowo, które opuszczało malowane czerwoną farbą usta wydawało się dodawać coraz więcej wdzięku dobrze wychowanej kobiecie. Ciemnowłosy nie mógł być szczęśliwszy, że trafił na tak błyskotliwą osobę na swojej drodze! A do tego robił coraz śmielsze kroki w kierunku zaprzyjaźnienia się z nią.

„Ale co z tobą, Kamado?" Wybudził się z zamyślenia na dźwięk swojego nazwiska. Spoglądając w kierunku towarzyszki zobaczył, że (e/c) tęczówki po raz pierwszy skupiły się na nim, a delikatna dłoń podaje mu ostatnie z zakupionych w formie przeprosin o-hagi. „Wtedy, w tym bagnie, udało ci się wykonać potężny atak bez gruntu pod stopami, jakim cudem? Potraktuj to jako łapówkę, musze poznać ten sekret."

Zamrugał kilkukrotnie, nim z uśmiechem przyjął zaproponowany smakołyk. Od razu wiedział, że po prostu chciała poczęstować go deserem, a zapach sympatii tylko utwierdził go w tym przekonaniu. Spacerując ramię w ramię z (h/c) włosą podzielił się z nią wszystkim o co zapytała, sam także dodając kilka swoich spostrzeżeń na temat jej techniki. Droga to Tokyo nie będzie tak samotna jak sądził.

»»————- ★ ————-««

Wysokie budynki, ulice rozświetlone lampionami oraz tłumy ludzi – tak zapamiętała to miasto po swojej ostatniej wizycie przed kilkoma miesiącami. Otwarte stragany, eleganccy mężczyźni w zagranicznych strojach oraz kobiety w przecudownych, kolorowych sukniach, o których mogła pomarzyć tylko w snach. Sznury pereł spływały wzdłuż smukłych szyj wykwintnych dam, stawiających drobne kroki w swoich butach na obcasie. Tylko tutaj mogła zobaczyć takie zderzenie kultur i kochała to całym sercem. Czego nie mogła powiedzieć o człapiącym za nią ciemnowłosym oraz jego siostrze.

„Tak dużo ludzi... Czemu jest tu tak jasno, przecież jest późny wieczór? Te budynki są wyższe od sosen... Co to za metalowa puszka...?!" Z niezwykłą irytacją przysłuchiwała się każdemu zażaleniu jakie składał tuż za jej plecami.

„Kamado, czy ty nigdy nie byłeś w prawdziwym mieście? Zachowujesz się jak pięciolatek..." Złapała się za mostek nosa, delikatnie masując go opuszkami palców, żeby uspokoić swoje poszargane nerwy. W całym tym zamieszaniu usiłowała odnaleźć sklep, w którym ostatnim razem udało jej się kupić tkaninę, a każdy kolejny komentarz wyprowadzał ją z równowagi.

„No tak, nie zdarzyło mi się jeszcze być w tak rozwiniętym miejscu." Odpowiedział szczerze, bez skrępowania czy zawstydzenia, co sprawiło, że (h/c) włosa nie mogła być zła. W końcu każdy na jego miejscu byłby zadziwiony tak szybkim rozwojem metropolii.

„Co ja z tobą mam... Nie masz wyjścia, musisz wytrzymać jeszcze chwilę, chcę znaleźć jeden sklep. Potem od razu wyjdziemy z centrum." Westchnęła ciężko wypatrując znajomego szyldu, który dostrzegła po kilku chwilach usilnego rozglądania. Łapiąc oszołomionego ciemnowłosego za nadgarstek, ruszyła w kierunku znaku, ciągnąc go za sobą.

We framudze nie było żadnych drzwi, ale od razu po wejściu do wnętrza sklepiku można było dostrzec prostokątną kładkę ze zbitych desek, która zapewne blokowała wejście. Wzdłuż najdłuższej ze ścian zwisały wałki różnokolorowych materiałów. Od zwykłych kolorów, po egzotyczne wzory pozyskane z krajów Nowego Świata. Złote, mieniące się liście na ciemnozielonym materiale czy ręcznie wyszywane białymi nićmi kwiaty wiśni na różowym tle. Po drugiej stronie sklepu znajdowało się składane z paru skrzynek biurko przy którym zasiadał właściciel zakładu. Mężczyzna w podeszłym wieku w błękitnej yukacie, zerknął na nich kątem oka, po czym wrócił do układania shōgi.

Nigdy nie widziałem tyle kolorów w jednym miejscu, mieni mi się w oczach.

Odważny w walce z demonami Kamado, który nie raz spojrzał już śmierci w oczy, czuł się przytłoczony tak wielką różnicą między swoim życiem, a tak wielkimi reformami. Słysząc charakterystyczny zgrzyt rozwijającego się wałka spojrzał w górę, już domyślając się co mogło go spowodować. Para dłoni pewnie pochwyciła (f/c) tkaninę, a jej palce ostrożnie badały strukturę materiału. Skupione (e/c) tęczówki doszukiwały się jakichkolwiek skaz czy też drobnych dziur. Po raz kolejny mógł doświadczyć (L/N) przy zajęciu, które sprawiało jej oczywistą radość. Jednak nie tylko on był pod wrażeniem namiętnej pasji jaką pałała do sztuki tworzenia ubrań. Ośmielona zrelaksowaną aurą brata Nezuko powolnym korkiem skierowała się w stronę rolki różowego materiału. Nieśmiało złapała za koniec płachty, lekko ją rozwijając.

Więc naprawdę zdaję sobie sprawę z tego co dzieje się wokół.

Spoglądając na ciemnowłosą dziewczynę mogła zobaczyć jak zwykle zwężone źrenice powoli rozszerzają się. Jakby przypominała sobie o fragmencie swojego życia jako człowieka... Może chciała mieć nowe kimono? Po wstępnej analizie stroju dziewczyny od razu zauważyła, że lata świetności ma za sobą. Wielokrotnie naprawiany, łatany oraz przetarty w miejscach użycia materiał nie był czymś o czym marzyła młoda kobieta. Patrząc na reakcje jasnookiej, (Y/N) zaczynała rozumieć różnice między nią a pospolitym demonem. Ona czuła co znaczy należenie do człowieczeństwa, nie pragnęła potęgi – chciała po prostu wieść szczęśliwe życie u boku swojego brata. Skoro mowa o ciemnowłosym, rzuciła mu badające spojrzenie. Wpatrywał się w swoją siostrę ze zmarszczonymi w zadumie brwiami, choć burgundowe tęczówki otwarcie pokazywały żal.

Nie miałem szansy kupić dla niej nowego kimona... Jeśli nie znajdę lekarstwa, nie będzie miała szansy, żeby założyć suknie ślubną...

„Do tej pory nie ma nic nowego? Przecież byłam tu trzy miesiące temu, Ojisan." Oznajmiła głośno, zwracając na siebie uwagę każdego w pomieszczeniu.

„Jeśli się nie podoba to wypad. Ciesz się, że twój ojciec pozwala na takie głupoty, a nie szuka ci męża." Starszy mężczyzna nie oderwał wzroku od gry, zwinnie przekładając jeden z drewnianych klocków na planszy. „Co cztery miesiące przypływa statek z Nowego Świata, czekaj albo spadaj, mi to wisi."

„Tch... Chodźcie stąd, nie ma na co patrzeć." Kliknęła językiem w poirytowaniu, delikatnie chwytając za nadgarstek jasnookiej dziewczyny praz jej brata, nim wyciągnęła ich na zewnątrz. „Ta droga zaprowadzi nas na przedmieścia, tam powinno być spokojniej."

Zmartwienie...? Troska?

Kilka razy pociągnął nosem, żeby upewnić się, że wyczulony zmysł nie płata figli. To pierwszy raz kiedy odważyła się dotknąć Nezuko z własnej woli, a do tego w takich okolicznościach... Może to przez jej miłość do tkanin, ale chyba zaczęła spoglądać na jego siostrę w trochę lepszym świetle. Na tyle dobrym by pod przykrywką znudzenia odciągnąć ją od miejsca, w którym odczuwała nostalgiczny żal i tęsknotę. Teraz była w trakcie prowadzenia ich w bardziej ustronne miejsce, żeby on sam mógł odpocząć od miejskiego zgiełku. Łagodne spojrzenie ciemnych tęczówek obserwowało (h/c) loki przed sobą, które podskakiwały przy każdym kroku ich właścicielki.

Jesteś dobrą osobą (Y/N), wiesz o tym?

»»————- ★ ————-««

Wreszcie mogła pozwolić swojemu ciału na chwilę relaksu. Zajmując miejsce między ciemnowłosym, a jego siostrą na ławce przed małym stoiskiem przypomniała sobie jak błogi był odpoczynek. Choć nie miała tak wyostrzonego węchu jak jej towarzysz od razu mogła wyczuć rozmaite przyprawy oraz zapach świeżo szatkowanej cebuli dymki. Spoglądając do wnętrza budki zobaczył łysego mężczyznę w prostym kimono, który mieszał bulion w ogromnym, żeliwnym garnku. Do jej uszu dotarło także skwierczenie świeżo rozbitych na patelnie jajek – piękny odcień żółtka, zmusił ją do przełknięcia nagromadzonej w ustach śliny. Długie, sprężyste kluski udon odbijały się od metalowego sitka, w którym kucharz odcedzał je z wody.

Ujmując wszystko w skrócie – umierała z głodu.

Miała szczęście, że w końcu nie kupiła żadnego materiału, inaczej mogłaby mieć o wiele większe wyrzuty sumienia co do wydatków na błahostki. Z tak niską rangą nie zarabiali kokosów, spokojnie starczało na przeżycie w podróży, jednak nie pozwalało na duże oszczędności na przyszłość. Razem z ciemnowłosym zamówili po jednej misce smakołyku, co uradowało kochającego swoje jedzenie kucharza. Nim się obejrzeli w ich dłoniach spoczywały gliniane miski po brzegi wypełnione gorącą zupą z sycącym makaronem i odżywczym jajkiem.

„Dziękuję za posiłek!" Powiedzieli w synchronizacji, nim oboje zanurzyli się w swoich miskach, oczywiście metaforycznie.

(h/c) włosa plątała soczyste kluski wokół pałeczek by wciągnąć je do ust wydając przy tym ciche siorbanie. Aromatyczny bulion od razu ocieplił ciało dziewczyny, która bez wahania zanurzyła się po więcej. Chrupka cebulka dodawała całemu daniu specyficznej ostrości wyjątkowo dobitnie odświeżając zmęczone podróżą zmysły. Makaron rozpływał się w ustach, gdy powoli pozwalała sobie na wybieranie coraz to większych porcji z miski – miękki i do żucia, jej ulubiony typ. Płynnym ruchem rozcięła ściętą, białkową osłonę pozwalając, żeby piękne żółtko wypłynęło dodając jeszcze więcej smaku potrawie.

„Ile lat ma Nezuko?" Zapytała bez ostrzeżenia, nie odrywając wzroku od makaronu, który cały czas spożywała. „Jest od nas młodsza prawda?"

„Czternaście, odbiega tylko rok!" Oznajmił z uśmiechem spoglądając na machającą w powietrzu nogami siostrę, która zajmowała miejsce obok (h/c) włosej. „Jest drugim najstarszym dzieckiem w rodzinie, zaraz po-„

Źrenice (e/c) ślepi zwężyły się w szoku, a sama ich właścicielka syknęła głośno, gdy gorąca ciecz zderzyła się z materiałem jej czarnych tabi. Gliniana miska roztrzaskała się w drobny mak tuż obok ich stóp. Zszokowana tak nagłym aktem niezdarności z jego strony, nie zwracała uwagi na uporczywe pieczenie swoich kończyn. Otrząsając się ze swojego oszołomienia od razu chciała zaatakować młodzieńca, aby wyjaśnił to wszystko - ale ten ignorując nawet swoją siostrę, pobiegł w kierunku miasta.

„Kamado! KAMADO!" Nawołująca za nim dziewczyna, chciała od razu ruszyć w pościg za dziwnie zachowującym się towarzyszem, jednak zerkając na ciemnowłosą, która wciąż pozostała w tym samym miejscu zrezygnowała ze swojej próby. „Niech go szlag..."

Nie była głupia. Zostawienie tutaj demona bez żadnej opieki nie musiało, ale mogło, przynieść tragiczne konsekwencje – nawet jeśli urocza niewiasta miała w ustach profilaktyczny bambus. Jeśli naraziłaby jakiegoś człowieka na krzywdę ze stronę demona nie tylko nie spełniłaby swoich obowiązków jako członkini korpusu, ale i była zmuszona do pozbawienia jasnookiej głowy. Jakim cudem zawsze była przylepiona do niego niczym rzep, a akurat teraz nie ruszyła w pogoń za bratem?

To nie wróży nic dobrego, dlaczego trafiłam akurat na nich!?

„Ten mały... JAK OŚMIELIŁ SIĘ ZNIEWAŻYĆ MÓJ UDON?!" Rozemocjonowany i czerwony wręcz od złości właściciel stoiska wybiegł z małego wagoniku, wykrzykując rozmaite klątwy w kierunku zniknięcia ciemnowłosego. „Powinnaś nauczyć swojego przyjaciela trochę ogłady, nie można- Niech go licho... Siadaj dziewczyno."

Ciemne tęczówki mężczyzny w pasiastymi kimonie złagodniały, kiedy zobaczył, że ucierpiała nie tylko jego duma jako wybitnego kucharza, ale także stopy (h/c) włosej. Nie chcąc rozwścieczać poirytowanego mężczyzny bardziej niż musiała, zrobiła co kazał. Zarówno ona jak i Nezuko z zaciekawieniem obserwowały jak mężczyzna nasącza kawałek materiału zimną wodą po czym go wyrzyna.

„No co czekasz, zdejmuj je! Już na pewno masz poparzenia, ten dzieciak ma tupet!" Rozgoryczony właściciel straganu podał dziewczynie wilgotny materiał samemu przystępując do sprzątania bałaganu, który pozostawił za sobą ciemnowłosy. „Zniszczył mi miskę, pogardził makaronem, a do tego zrobił ci krzywdę – co to za pokolenie!"

Uśmiechnęła się lekko słysząc słowa narzekającego kucharza, który wbrew swojej nienawiści do młodzieży w bardzo troskliwy, patrząc na skalę zupełnie obcej osoby, zajął się (h/c) włosą. Idąc za instrukcjami ciemnookiego, zdjęła swoje skarpety z oddzieleniem na duży palec z rozgoryczeniem oglądając zaczerwienioną skórę swoich stóp. Wzdychając ciężko, ułożyła je na ławce by wysuszyły się choć trochę, a sama przyłożyła materiał do urazu. Choć pozycja była dość niewygodna, musiała to zrobić jeśli miała pozbyć się obrzęku.

Tyle by było z wieczornego patrolu. Kamado wyparował, zostawił mi demona do opieki, a ja oberwałam od miski zupy – cudownie.

Przemyślenia Mizunoto przerwał dotyk smukłych, zimnych dłoni, które objęły jej własne. Zamrugała kilkukrotnie gdy zobaczyła przed sobą długowłosą, która jedną ręką przytrzymywała materiał na stopach, a drugą pogłaskała (h/c) włosą po głowie. Próbując zinterpretować znaki jakie dawała, członkini Korpusu wypuściła z dłoni wilgotną szmatkę przybierając wygodną pozycję. Tak jak sądziła, Nezuko sama zajęła się przytrzymywaniem okładu.

Demon, który zajmuje się człowiekiem... Nie sądziłam, że dożyje...

„Nezuko?" Na dźwięk swojego imienia, spojrzała w kierunku (L/N) z dość nieobecną ekspresją. Czy to wyuczony manewr? A może naprawdę rozumiała co do niej mówi? „Jeśli rozumiesz co mówię, pokiwaj głową, proszę."

Szatynka delikatnie kiwnęła głową, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy.

„Więc naprawdę rozumiesz..." (e/c) oka była lekko zszokowana tym faktem, nic dziwnego, że ciemnowłosa mogła tak łatwo wtopić się w tłum ludzi. Gdyby nie pałka bambusa między zębami, w ogóle nie sądziłaby, że jest demonem.

Teraz kiedy skupiła na sobie jej uwagę, mogła zapytać o cokolwiek chciała. Ale o czym powinna rozmawiać? Nie chciała rozdrażnić jasnookiej bez Tanjirō w pobliżu – tylko on mógłby ją uspokoić w razie ataku. Nie czuła, że są na tyle blisko by mogła zapytać o wspomnienia z bycia człowiekiem, więc musiała uciekać się do innych, alternatywnych środków.

„Materiał w sklepie, ten różowy, podobał ci się, prawda?" Zaskoczona tego rodzaju pytaniem jasnooka po chwili wahania przytaknęła lekko. „Jest taki gładki i lekki prawda? Stworzyłby naprawdę piękne kimono... Czy twój brat wie, że brakuje ci tego typu rzeczy?"

Jasnooka zamrugała kilkukrotnie, nie do końca orientując się w sytuacji. (Y/N) była człowiekiem, czyli traktowała ją na równi z członkami swojej własnej rodziny, jednak to pytanie zbiło ją z tropu. W sklepie nie panowała nad swoimi ruchami po zobaczeniu tak ślicznej tkaniny, odrobina egoizmu przekroczyła jej myśli, co jeśli mogłaby pozwolić sobie na nowe odzienie?

„Tanjirō nie jest zbyt szybki jeśli chodzi o tego typu rzeczy... Nie wie czego potrzebuje młoda dziewczyna, ale jestem pewna, że jeśli zobaczyłby ile sprawia ci to radości sam czułby się lepiej. Od przesiadywania w tym pudełku twoje włosy są całe poplątane..." Różowe ślepia z ciekawością obserwowały jak (h/c) włosa przeszukuje wszystkie kieszenie swojego munduru, nim z jednej z nich wyciągnęła zwyczajny, drewniany grzebyk. „Już nie boli, naprawdę. Mogę spróbować je rozczesać?"

'Nezuko, znowu masz kołtuny! Mówiłam, żebyś chodziła spać w warkoczach. Chodź, rozczeszemy je.'

Bez słowa zbliżyła się do (h/c) włosej, która uznała oznaki śmiałości za otwarte pozwolenie. Złapała za jedno drobne pasmo ciemnych włosów, zakończonych pomarańczowym odcieniem. Zaczęła powoli i cierpliwie rozplątywać różnego rodzaju pętle, zaczynając od końcówek a na nasadzie kończąc. Starała się oszczędzić jasnookiej jak najwięcej bólu, jednak niektóre z kołtunów wymagały bardziej siłowego podejścia. Ciemnowłosa nie skarżyła się, w ciszy siedziała tuż obok oddając się błogiej chwili.

»»————- ★ ————-««

Kamado nie mógł uwierzyć w to czego był świadkiem. Spotkał swojego największego wroga, który ukrywał się pod przykrywką człowieka w centrum tętniącego życiem miasta! A do tego był na tyle bezczelny by przemienić niewinnego człowieka w potwora, żeby samemu uciec od konfrontacji. Po reakcji Pani Tamayo nie mógł oprzeć się wrażeniu, że byłaby w stanie pomóc Nezuko. Dopiero wtedy zorientował się, że pod wpływem nagłych emocji zostawił w tyle zarówno swoją siostrę jak i zapewne teraz rozwścieczoną, (L/N).

Niedobrze, na pewno ją rozwścieczyłem – ucieczka bez słowa, a do tego musiała zająć się Nezuko!

Wzdychając ciężko, skręcił w uliczkę przy której znajdowała się budka z makaronem. Podnosząc wzrok prawie zadławił się powietrzem, kiedy burgundowe tęczówki spoczęły na dwóch sylwetkach. Dłonie (e/c) okiej były wplątane w ciemne loki jego siostry, a po chwili analizy zrozumiał, że (Y/N) rozczesuje je. Jasnooka bez słowa pozwalała na ten akt troski ze strony dziewczyny w radości wymachując swoimi nogami zwisającymi z ławki. Patrząc na scenę przed sobą, poczuł jak po raz kolejny, delikatny rumieniec zawitał na jego policzkach.

(Y/N) naprawdę jest urocza!

Skupiona na rozplątywaniu kołtunów dziewczyna nawet nie zauważyła zbliżającego się towarzysza, który samolubnie wykorzystał tę chwilę by trochę dłużej przyjrzeć się jej w tak spokojnej odsłonie. Gdy miał otworzyć usta, aby coś powiedzieć przerwał mu trzask gwałtownie otwieranych drzwi od sklepiku.

„WRÓCIŁEŚ NIEWDZIĘCZNIKU!" Hałas zwrócił uwagę obu kobiet na starszego mężczyznę, który w niesłychanie szybkim tempie zbliżył się do młodszego chłopaka. „JAK ŚMIESZ GARDZIĆ MOIM WYŚMIENITYM UDONEM!? NAWET NIE DOKOŃĆZYŁEŚ JEŚĆ!"

„PROSZĘ MI WYBACZYĆ! NAPRAWDĘ BYŁ PRZEPYSZNY!"

„TAK SĄDZIESZ!? MASZ ZJEŚĆ JESZCZE JEDNA MISKĘ!" Obrócił się w stronę dwójki kobiet na ławce, wskazując palcem na ciemnowłosą. „TY TEŻ, ALE NAJPIER ZDEJMIJ TEN BAMBUS! PO CO CI TO!?"

„WEZMĘ DWIE MISKI!"

(h/c) włosa westchnęła cicho słysząc głośny dialog kilka metrów od nich. Jej rozgoryczenie przerwała smukła dłoń Nezuko, która po raz kolejny pogłaskała ją po głowię w celu uspokojenia. Nawet (L/N) nie była w stanie gniewać się na kogoś tak słodkiego jak ona.

„Może powinnam pleść ci warkocze na czas podróży, hm? Oszczędzimy sobie kłopotu z rozczesywaniem ich co wieczór." Słysząc tupot stóp kierujący się w ich stronę, obróciła się w ich kierunku widząc, że dorosły mężczyzna z dumną miną wrócił do gotowania swojego popisowego dania. „Kamado, mam nadzieję, że masz dobre wyjaśnienie na to wszystko, bo nie ręczę za siebie."

„Wyczułem zapach-„

Przyjrzał się dokładniej miejscu, w którym siedziała (h/c) włosa. Nie zauważył by nic dziwnego gdyby nie to, że czarne skarpetki leżą na jego miejscu. Instynktownie spojrzał na nagie stopy towarzyszki, które wciąż były zaczerwienione od lekkich poparzeń. Odtwarzając w myślach bieg wydarzeń sprzed niecałej półtora godziny zatrzymał się na momencie, w którym z jego rąk wypadła miska z wrzącym wywarem oraz dźwięk jak wydobył się z ust dziewczyny, gdy miska upadła na ziemię.

Zrobiłem jej krzywdę! Po raz kolejny...

Od walki z Mulastym Demonem była dla niego tylko i wyłącznie miła oraz troskliwa. A co dawał w zamian? Najpierw bez pozwolenia mocno przekroczył jej strefę komfortu, a teraz nawet zniżył się do poziomu zadawania bólu z powodu swojej porywczości. Słowa nie były w stanie wyrazić jak bardzo bolał go widok zmarszczonych brwi (e/c) okiej, gdy nakładała wysuszone odzienie na nogi. Bez słowa upadł na kolana, nisko kłaniając się przed zmieszaną dziewczyną.

„Wybacz mi, (L/N)! Po raz kolejny zrobiłem coś co cię skrzywdziło! Od teraz obiecuję, że będę cię chronił przed krzywdą!"

Oznajmił głośno, wylewając swoje szczere uczucia w przeprosinach. Po nie otrzymaniu odpowiedzi spanikował. Przesadził prawda? Nie mogła dać mu kolejnej szansy na naprawienie swojego zachowania. Na pewno myślała, że jest niekompetentny! Zamartwianie się przerwał solidny cios piętą o głowę, w którego wyniku jego czoło zderzyło się z gruntem.

„Naprawdę jesteś powolny, Tanjirō-kun. Nikt nie jest w stanie obronić mnie lepiej niż ja sama!" Odpowiedziała, na pierwszy rzut oka, wyśmiewając kajającą postawę młodzieńca, jednak po chwili zdjęła swoją stopę z burgundowej czupryny pozwalając posiadaczowi czarnego nichirn na wyprostowanie się. „Po prostu nie zrób tego po raz kolejny. Działaj, nie gadaj. I skoro mowa o działaniu... Jak mogłeś dopuścić do tego, ze włosy Nezuko są w takim stanie?! To prawdziwa zbrodnia! Lepiej, żebyś miał dobre wytłumaczenie dlaczego zniknąłeś, bo mam ochotę ukręcić ci łeb na miejscu za takie traktowanie tych pięknych loków!"

Zakłopotany chłopak z ulgą stwierdził, że (L/N) wróciła do swojego starego 'ja' w przeciągu milisekund. Choć delikatny rumieniec utrzymujący się na jego policzkach zdradzał, że jego serce z lekka podskoczyła na dźwięk własnego imienia wydobywającego się z ust dziewczyny.

Zapamiętała je! Wiedziałem! (Y/N) to naprawdę dobra osoba!

Ara, ara kochani.

Bardzo się cieszę, że ta książka przyjęła się tak ciepło! Przynajmniej przez was, bo Wattpad robi mi dużo psikusów podczas edycji, i'mma be on edge soon-

Mam nadzieję, że się podobało!

@yurugina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro