(o3.) secretly blooming feeling.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"I've been growin' through these phases
And I've been changin', waitin' anxious, it's amazin'
I've been patient through these stages
If you only knew this flower is for you
I wonder once I bloom if I'll still wonder in my room"

24/04/2020

★DISCLAIMER★
Od tego rozdziału (włącznie) w historii będa pojawiać się lekkie, ale jednak, spojlery z mangi Kimetsu no Yaiba. Staram się być z tym wyjatkowo ostrożna, ponieważ nie chcę zepsuć nikomu zabawy. Miłego czytania!

ZMĘCZONA CIĄGŁĄ WALKĄ MIZUNOTO, PODDAŁA SIĘ. Z czym walczyła tak namiętnie? Otóż po raz kolejny wdała się w spór ze swoim towarzyszem podróży, który bez ostrzeżenia postanowił ulżyć jej w bólu poprzez noszenie przez cały wieczór. Próbowała wyskoczyć z jego uścisku, jednak za każdym razem był w stanie złapać ją ponownie, sprawiając, że już kilka razy była dosłownie przerzucona przez ramie ciemnowłosego niczym worek zboża. Nie była zawstydzona niczym nieśmiała niewiasta. Poirytowana? Upokorzona? Tak, to brzmi bardziej prawdopodobnie. Doceniała dobroć Kamado, zwłaszcza, że teraz czekała ich długa podróż za tajemniczym zielonowłosym młodzieńcem, którego podobno wcześniej napotkał.

„Pośpieszcie się... Te ohydne kobiety i ty sam, niewdzięczny dzieciaku, jesteś niemożliwie nieskoordynowani." Chłopiec w blado niebieskiej yukacie kliknął językiem w poirytowaniu, przyśpieszając kroku.

Burgundowe tęczówki rozjaśniły się, gdy usłyszał obelgę skierowaną w stronę zarówno swojej siostry jak i (h/c) włosej na jego rękach. Jak śmiał! Tak przepiękne kobiety jak one powinny być traktowane z szacunkiem, jeśli nie czcią! Otworzył usta by wywrzeszczeć swoje zdanie na temat obraźliwej wypowiedzi, jednak powstrzymał go nagły spadek ciężaru z ramion.

Zapach... Pogardy?

Z szybkością błyskawicy, zahaczył swoje ręce pod ramionami (e/c) okiej, która usilnie próbowała wyrwać się z uścisku. Jak widać nie tylko on był poruszony tymi słowami. Posiadaczka czerwonego ostrza naprawdę tylko czekała na moment nieuwagi i od razu przystąpiła do działania.

„Tanjirō jeśli teraz mnie nie puścisz wydłubie ci oczy!" Syknęła głośno, wymachując nogami we wszystkie kierunki byleby kopnąć młodzieńca za sobą.

„Oh, tak proszę też mi – nie będę musiał tak cierpieć patrząc na ciebie. Jaki brak wychowania!" Jasnooki chłopak wysunął wachlarz ze swojego rękawa tylko po to by przykryć swoją wykrzywioną z obrzydzenia twarz. „Tak niechlujnie rozprowadzony po ustach pigment, wracasz z Dzielnicy Czerwonych Latarni?"

Niedobrze, niedobrze! Zapach się nasila!

„Jak śmiesz ty ulizany lalusiu!? Patrzyłeś ostatnio w lustro! Kto pozwolił ci wyjść tak z domu?!" Rozemocjonowana (h/c) włosa, wierzgała coraz bardziej próbując się uwolnić. Jednak uścisk ciemnowłosego tylko nasilał się – nie chciał, aby dziewczyna zrobiła sobie krzywdę za dziecinne zaczepki. „Jeszcze jedno słowo, a urżnę ci łeb na miejscu! Moje haori jest porządniejsze niż te łachmany, które masz na sobie. Za kogo się uważasz?! Nezuko ma tak piękne włosy, nie to co ty łapserdaku!"

Kamado westchnął cicho kiedy zmęczona krzykiem dziewczyna widocznie rozluźniła się. Yushirō nie wydawał się być poruszony jej słowami i po wzruszeniu ramionami wrócił do wędrówki. Ciemnowłosy zdawał sobie sprawę, że aparycja była dość istotna dla (h/c) włosej, jednak nie podejrzewał, że przejmuje się tym do takiego stopnia. Zazwyczaj ułożona, nie przekraczająca wielu granic – teraz, rozdrażniona z ustami pełnymi wyzwisk.

„Puść mnie wreszcie."

Jakby na zawołanie rozluźnił uścisk pozwalając towarzyszce na wyślizgnięcie się z niego. Nie odwracając się ani na moment ruszyła w dalszą drogę, pozostawiając burgundowe tęczówki w niesłychanej konsternacji. Nonszalancko poprawiła rozmierzwioną przez całe zamieszanie fryzurę praz wyprostowała kołnierz czerwonego materiału na ramionach. Do nozdrzy ich właściciela dotarł zupełnie nowy zapach.

Czuje się poniżona... Naprawdę nie będzie mieć ze mną dobrych wspomnień, prawda...?

Reszta drogi przebiegała w kompletnej ciszy. Wyczuwając niezadowoloną aurę towarzyszki, Kamado nie zaczynał żadnej rozmowy. Jedynym przełamaniem napiętej atmosfery była Nezuko, która upodobała sobie otrzymywanie motywujących poklepywań po głowie od (h/c) włosej. Gdy (Y/N) zwróciła się w jej kierunku, po sekundzie zawahania ułożyła dłoń na szczycie ciemnej czupryny, delikatnie ją głaszcząc.

„Jesteś piękna, Nezuko. Nie daj nikomu mówić inaczej."

Gdyby nie skupił się na dwójce przed nim, zupełnie pominąłby ledwo słyszalny szept z pomiędzy muśniętych czerwonym kolorem ust. (e/c) ślepia wydawały się dumne, gdy mówiła wprost do jego siostry, która wydawała się nieobecna w całej sytuacji. Ale on usłyszał każde słowo. I po raz kolejny nie mógł pozbyć się wrażenia, że ta pewna swojej wartości dziewczyna potrzebowała ich bardziej. Jakim cudem tego nie dostrzegała? Mimowolnie, czubki uszu ciemnowłosego zaczerwieniły się.

Jesteś piękna, (Y/N). Zarówno na zewnątrz jak i w środku – masz zapach życzliwości i troski. Chciałbym móc powiedzieć ci to w twarz, ale jestem pewny, że w tym momencie nie odejdę bez śladu twojej ręki na policzku...

»»————- ★ ————-««

Rezydencja Pani Tamayo nie była duża – dwupiętrowy dom z pokaźną, z tego co mówiła sama właścicielka, piwnicą. Lawendowe tęczówki skupiały się cały czas na sylwetce (h/c) włosej, przez co nie mogła się pozbyć wrażenia, że ta wykwintna kobieta sprawdza jej maniery. Przyjmując wyzwanie przybrała najbardziej dumną postawę jaką mogła, a dłonie skrzyżowała na kolanach pokazując brak złych zamiarów wobec gospodarza. Kątem oka zobaczyła, że na muśniętych czerwienią ustach kobiety maluje się lekki uśmiech.

„Kamado-san, (L/N)-san, bardzo mi miło Was tu gościć. Choć okoliczności tego spotkania nie były zbyt przyjemne..." Słodki oraz wyważony głos ciemnowłosej imponował młodej Mizunoto. Naprawdę nie była byle kim, wiedza na temat manier oraz beztroska postawa pokazywały (Y/N), że ma do czynienia z kimś godnym rodu szlacheckiego. „Tak jak i wy, pragnę śmierci Muzan'a. Jednak gdyby było to tak proste sama zrobiłabym wieki temu... Widząc waszą akceptację nas, demonów, czuję, że jestem zobowiązana do odpłacenia tego."

„Tamayo-sama, nie musimy nic robić! Ci brudni ludzie nie zasługują nawet na przebywanie w twojej obecności!" Wtrącił się, lekko zarumieniony, zielonowłosy, który od początku spotkania postawił sobie za punkt honoru wypędzenie Zabójców Demonów.

„Ależ Yushirō, nie tak powinno się traktować gości – proszę, bądź miły." Na dźwięk rozkazu swojej mistrzyni od razu przytaknął, zajmując prawowite miejsce u jej boku. „Nezuko to specjalny demon... Nie wiem jak, ani dlaczego, ale odzyskuje siły witalne poprzez sen, a nie ludzką krew tak jak wszystkie inni nasi pobratyńcy."

„Czyli wy też..." Zaczął ciemnowłosy, jednak zabrakło mu odwagi na dokończenie sentencji.

„Tak, spożywamy ludzką krew. Ale nie zabijamy ludzi, kupuję ją legalnie pod przykrywką transfuzji, dlatego żaden człowiek nie cierpi. Udało mi się udoskonalić nasze ciała na tyle, że śladowe ilości pozwalają nam przeżyć." Wytłumaczyła z gracją gestykulując pomiędzy sobą oraz zielonowłosym pomocnikiem. „Powszechnie wiadomo, że Muzan jest jedynym, który potrafi przemieniać ludzi w demony, jednakże po złamaniu jego klątwy wiele lat temu nauczyłam się tej sztuki. Nie zrozumcie tego opacznie, nie próbuję zwiększyć liczby demonów na świecie. Daje swoim ciężko chorym pacjentom wybór przed śmiercią – umrzeć jako człowiek albo stać się demonem i pozbawić człowieczeństwa. Większość ludzi woli odejść w spokoju i jedyne czego mogę im życzyć to szczęścia po reinkarnacji."

„Więc myślisz, że byłabyś w stanie stworzyć serum, które przemieniło by moją siostrę z powrotem w człowieka?" Zapytał bez ogródek Kamado, zadziwiony umiejętnościami medycznymi lekarki.

„Na ten moment – nie, ale w przyszłości bardzo możliwe. Jednak by to zrobić, musze otrzymać od ciebie pozwolenie na pobranie krwi Nezuko oraz poprosić cię o niesłychanie trudne zadanie." Ciemnowłosy przytaknął, nie chcąc przerywać w monologu wdzięcznej kobiety. (Y/N) była zagubiona w sytuacji, ale zrozumiała, że jasnooka może być jedyną osobą, która może ocalić ludzi zamienionych w potwory. „Musisz zdobyć krew demonów, które otrzymały największa ilość krwi Muzan'a – Dwunastki Księżyców. Im wyższy w hierarchii jest, tym więcej krwi otrzymał. Dzięki tym próbkom będę mogła dokładniej przyjrzeć się jej zdolnościom i może będę mogła utworzyć serum."

„Zrobię to. Wszystko co potrzeba, żeby przemienić Nezuko z powrotem w człowieka."

Młoda Mizunoto była w lekkim zaskoczeniu, gdy usłyszała, że zgodził się na tak ryzykowną misję bez wahania. Czy zdawał sobie sprawę z tego na co się piszę? Tamayo sama powiedziała, że to najsilniejsi podwładni króla demonów – chciał to wszystko zrobić nie będąc nawet Filarem? To pewna śmierć! Zanim opanuje w pełni swoją sztukę będzie potrzebował wielu lat treningów i ciężkiej pracy, nie tylko szczęścia. Ale jeśli mu się uda... Sama nie może pozostać w tyle.

Dlaczego myślę, że sobie poradzi? Może jest imbecylem, ale gdy widzę jak walczy... Zapiera mi dech w piersiach. Takiego talentu nie widziałam nigdy wcześniej i zapewne już nie zobaczę.

Nie ważne jak bardzo chciała się z tym nie zgodzić, miał potencjał. Każdy wokół mógł zauważyć jego talent do fechtunku. Przygryzła dolną wargę, barwiąc czubki swoich zębów czerwonym pigmentem. Może i miał predyspozycje, ale to ona pokaże ciężką pracą na ile ją stać. Nie ważne jak wiele twarzy będzie ją wyśmiewało po drodze czy kpiło z naiwności jej ojca, który zamiast zmusić ją do zamążpójścia stał się podporą dzięki, której mogła przeć do przodu – nie ma innego wyjścia, (L/N) (Y/N) musi zostać Hashirą.

„Ah, nie miałyśmy przyjemności się poznać." Z zamyślenia wyrwał ją łagodny głos kobiety, która z wyrozumiałością spoglądała w jej kierunku. „Jak już pewnie wiesz, jestem Tamayo."

„Bardzo miło oficjalnie Panią poznać." W akcie szacunku, ukłoniła się na kilka sekund, nim powróciła do wyprostowanej pozycji dumnie mierząc się wzrokiem z lawendowymi ślepiami. „Nazywam się (L/N) (Y/N)."

Choć ciało kobiety pozostało niewzruszone, jej oczy pokazywały o wiele więcej niż chciała sobie na to pozwolić. Zmartwiony Yushirō natychmiast był u boku mentorki, pytając o powód tak gwałtownego zmartwienia. Słysząc głos podopiecznego, uspokoiła się z lekka jednak wciąż dało się od niej wyczuć zmartwienie – każdy w pomieszczeniu to widział.

„Wybaczcie moje poruszenie... Naprawdę nazywasz się (L/N) (Y/N)?" Poprawiając pasemko ciemnych włosów, które wypadło z elegancko spiętego koka skupiła wzrok na młodej Mizunoto, która przytaknęła z konsternacją malowaną na twarzy. „Jak już wiecie, część swojego życia spędziłam u boku Muzan'a dopóki nie udało mi się uciec i przerwać jego klątwy. Ten przerażający demon nie zdradza wiele tajemnic dla swoich poddanych, wszystko trzyma dla siebie... Jednak szczęśliwym trafem raz udało mi się usłyszeć jak wypowiadał właśnie to imię... Nie wiem dlaczego, ani w jakim kontekście to było, ale skoro wieki temu opuściło to jego usta – nie powinnaś go spotkać, (L/N). A na pewno nie, dopóki nie będziesz na tyle silna by się z nim zmierzyć."

Co to ma znaczyć...? Setki lat temu?

Chciałaby podważyć słowa ciemnowłosej, ale po zobaczeniu tej opanowanej kobiety w stanie takiego szoku nie mogła pozbyć się wrażenia, że to wszystko prawda. Dlaczego miałaby kłamać o czymś tak ważnym? Mówiąc jej o tym ofiarowała (h/c) włosej odrobinę lepszą szansę na podejście do tej sytuacji. Nie była gotowa by zmierzyć się z Muzan'em – nikt nie był. W swojej zadumie umknęło jej zmartwione spojrzenie burgundowych tęczówek młodzieńca obok.

Czy to znaczy, że (Y/N) może stać się jego następnym celem? Jeśli dowie się o jej istnieniu... Nawet jeśli nie byłaby tą osobą, której szuka na pewno nie ma dobrych zamiarów.

Nie czuł strachu unoszącego się w powietrzu, nawet teraz nie bała się spotkania z tym okrutnikiem. Jeśli spojrzy na to z dalszej perspektywy – nigdy się nie bała, nie wiedział jak pachnie jej strach i miał szczerą nadzieję, że nigdy nie będzie dane mu tego poczuć. Nie mógł pozwolić by kolejna osoba, która stoi u jego boku została zamordowana przez tego potwora. Współczuł demonom, ale gdy spotkał się spojrzeniami z wypełnionymi nienawiścią, czerwonymi tęczówkami – czuł gorzką nienawiść oraz rządze zemsty. Teraz, po raz kolejny zyskał kogoś o kogo się troszczy i te druzgocące wieści sprawiły, że chciał znaleźć dla niej odpowiednią kryjówkę.

Ale (Y/N) nie chciałaby się ukrywać.

Była twardym orzechem do rozgryzienia – pewna siebie, dumna oraz lekko zarozumiała. Przynajmniej na początku. Powoli ocieplała swój obraz w oczach młodzieńca. Tak małe gesty jak ochrona jego siostry, troska zarówno o nią jak i o niego samego, sprawiały, że zaczynał postrzegać ją w zupełnie innym świetle. Jej czyny zawsze były czymś motywowane. Sposób w jaki opowiadała o swoich ambicjach sprawiał, że Kamado stał się jej fanem po pierwszym usłyszeniu o nich. Był pewny, że (e/c) oka wybierze ścieżkę walki – jeśli nie, będzie musiała zrezygnować z Korpusu, w końcu każdy demon może poinformować Muzan'a o miejscu jej pobytu. To oznaczało tylko jedno.

Muszę cię chronić, (Y/N). Ty i Nezuko potrzebujecie tego bardziej niż czegokolwiek innego.

„Tamayo-sama, proszę trzymać się blisko mnie!"

Krzyk jasnowłosego zwiastował nadchodzącą tragedię. W pomieszczeniu rozległ się głośny trzask, a chwilę później runęła zewnętrzna ściana konstrukcji. Po pokoju zaczęły obijać się kolorowe piłeczki temari, których zakręty nie były motywowane pierwotną trajektorią lotu. Instynktownie przygwoździła do ziemi zdezorientowanego ciemnowłosego, cudem unikając piłki rozgniatającej jej własnej głowy.

„Ah, dwóch zabójców demonów i trzy demony! Co za zabawa! Chodźcie, chodźcie!"

Tak brzmiały nadchodzące kłopoty.

»»————- ★ ————-««

Rozbawiona para złotych tęczówek mierzyła się z (e/c) odpowiednikami, które nie zadrżały pod presją. Zaciskając dłonie na rękojeści swojego nichirin, usiłowała zaszarżować na czerwonowłosą, jednak masywne piłki przeszkodziły w każdej próbie wykonania tego. Musiała kupić trochę czasu, kiedy Nezuko zajmowała się przenoszeniem pacjentów Tamayo do piwnicy. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jedno uderzenie temari mogłoby w najlepszym przypadku pozbawić ją tylko kończyny – głowa tego zielonowłosego pyszałka uświadomiła jej to dość wcześnie. Przecinanie ich mijało się z celem, tworzyło tylko więcej obiektów do destrukcji.

Jest o wiele za szybka, do tego nie mogę przewidzieć trajektorii temari – cudem jeszcze mnie nie dorwały!

„(Y/N), jest tu drugi demon! On kieruje piłkami!" Ciemnowłosy w przeciągu kilku sekund stał u boku dziewczyny, podając jej kawałek papieru z namalowanymi krwią znakami – identyczny przylepił na swoje czoło. „Yushirō je zrobił, dzięki nim zobaczysz strzałki!"

W normalnych okolicznościach nie uwierzyłaby w ani jedno słowo, jednak już jakiś czas temu rozumiała, że walka z demonami jest bardziej szalona niż była sobie w stanie wyobrazić. Przyczepiła pomalowany skrawek do czoła w szoku stwierdzając, że faktycznie do każdej z barwnych temari przyczepiona była czerwona strzałka wskazująca jej kierunek.

Przysięgam na Boga, demony są coraz dziwniejsze! Skoro oni są tak wymyślni – to jakiej mocy jest Dwanaście Ksieżyców!?

Unikała piłki za piłką, ale powoli traciła siły. Towarzysz broni także nie wydawał się zachwycony przebiegiem sytuacji. Jego techniki oddechu zużywały wystarczając dużo energii by czuł piekące uczucie w płucach. Nezuko pobiegła zająć się demonem ukrytym w koronach drzew, muszą wytrzymać tylko moment!

„Teraz (L/N), Kamado!"

„Breath of The Fabric, First Form: Needle Movement!"

Brwi demona zmarszczyły się, gdy nie potrafiła poruszyć swoimi ramionami. Widząc szarżującą w swoim kierunku Mizunoto musiała działać szybko. Czy bała się celującej w jej szyję kobiety? Nie, nie kiedy Muzan-sama obdarzył ją tak hojną porcją swej krwi. (e/c) tęczówki rozszerzyły się w szoku, gdy z trudem uniknęła ataku kobiety, poprzez prześlizgnięcie się między jej nogami. Choć dwa ramiona opadły na ziemię w ich miejscu wyrosło kolejne sześć, które planowało rozgnieść jej czaszkę.

„Ah to było zabawne! Ale wiesz... Za każde ramię które odetniesz – powstaną dwa kolejne, gotowe żeby udusić cię gdy popełnisz najmniejszy błąd, ha ha! Jeszcze raz, jeszcze raz!"

Każda dłoń przywołała kolejną temari, która miała na celu zniszczenie większej ilość żyć. Była silna, jednak do perfekcji było jej daleko. Choć posiadaczka czerwonego ostrza adorowała urocze, pomarańczowe kimono na ciele swojej przeciwniczki musiała upewnić się, że to jedyna rzecz która po niej pozostanie.

„(L/N) pomóż Kamado – my się nią zajmiemy!" Prawie zapomniała, przecież pozostała tutaj z trójką demonów. Ale czy powinna wycofać się z potyczki? Co jeśli Nezuko stanie się krzywda?

Jej ciało się zregeneruje - Tanjirō już nie.

Spoglądając w stronę Pani Tamayo przytaknęła, szybko kierując się w stronę dochodzących zza budynku odgłosów wali. Widok podnoszonego ku niebu ciemnowłosego tylko po to by upadł na ziemię nie był zachęcający.

„Nie, nie, nie! Nikt nie odchodzi zanim nie rozkwaszę twojej głowy o moją temari!"

Sześć piłek na raz to stanowczo za dużo. Unikała każdego rzutu, tylko po to by sekundę później otrzymać kolejną serię jakby zasoby demona nigdy się nie kończyły. Jedna z nich po raz kolejny zmieniła swój tor, w ostatniej chwili ruszając w kierunku głowy (h/c) włosej. Nim zdążyła zauważyć zdradziecką zabawkę mogła tylko zamknąć oczy w oczekiwaniu na impakt. Zamiast tego poczuła gęstą ciecz o metalicznym zapachu rozbryzgująca się na wszystkie strony brudząc jej twarz i haori.

„Mówiłem, że nie dasz rady jej sile!" Poirytowany zielonowłosy wkroczył do sytuacji poprzez założenie na swoje czoło kolejnego talizmanu, dzięki któremu był w stanie zbliżyć się do złotookiej, zdając jej odciągające uwagę ciosy.

(e/c) tęczówki z szokiem spoglądały na ciemnowłosą, która bez oparcia jednej nogi upadła na ziemie, druga jej kończyna zamieniła się w mięsną papkę pod wpływem siły rzutu piłką. Gdyby nie ta osłona, mózg Mizunoto na pewno stanowiłby nowy mural na ścianie zrujnowanej rezydencji Tamayo. Jasne tęczówki były wypełnione bólem, gdy ich właścicielka zaciskała dłonie na swoim udzie w celu ulżenia agonii. Chciałaby mieć czas na rozczulanie się nad sentymentalnym wydarzeniem, jednak zamiast tego podniosła bardzo lekką dziewczynę i wniosła do wnętrza domostwa.

„Zajmę się nią, idź (L/N)." Kobieta o lawendowych oczach wyjęła z walizki drobną strzykawkę wypełnioną niebieską, gęstą cieczą. Bez wahania wkłuła igłę w odsłonięte udo Nezuko wstrzykując zawartość do jej krwioobiegu. „To serum pomoże jej się zregenerować o wiele szybciej, uważaj na siebie!"

Nie ważne jak bardzo chciała zostać i pomóc w pokonaniu maniaczki temari, choćby w akcie zadośćuczynienia za krzywdę wyrządzoną ciemnowłosej – musiała upewnić się, że jej brat nie pokiereszuje się bardziej niż powinien. W ciągu kilku sekund znalazła się za budynkiem ze zdumieniem obserwując czerwoną strzałkę przebijającą tors Kamado rzucając nim we wszystkie możliwe przeszkody.

Jego żebra są już w kawałkach! Jeśli tak dalej pójdzie mogą przebić płuca i będzie po nim.

Obecność nowego szermierza nie umknęła uwadze ciemnowłosego manipulatora kierunkami, który od razu posłał w jej kierunku kilkanaście czerwonych strzał. Zaciskając dłonie na rękojeści swojego nichirin ruszyła do ataku. Pierwsze z nich ominęła, jednak gdy postanowiła zadać cios by rozerwać jedną z nich z szokiem stwierdziła, że jej ostrze utknęło.

„Nawet nie podjęła walki, biedactwo."

Z tymi słowami kolejny z czerwonych znaczników przebił się przez tors dziewczyny unosząc ją do góry. Obserwowała jak oddala się od dachu rezydencji tylko po to by zostać wypuszczona wprost na ziemię. Próbowała wykonać jedną ze swoich technik by zamortyzować upadek, jednak kolejna ze strzałek zaskoczyła ją od tyłu z impetem uderzając ciałem Mizunoto o ścianę budynku. Usłyszała trzask pękających żeber w swojej klatce piersiowej, gdy opadła na ziemie z trudem podniosła się na łokcie obserwując demona z pogardą w oczach.

„Co to za spojrzenie? Nie moja wina, że ktoś twojego pokroju próbuje równać się z tak silnym przeciwnikiem. Szermierz tak słaby jak ty obraża mnie – słabe, kobiece ciało nie jest w stanie zrobić mi żadnej krzywdy."

Słysząc te słowa z ust podłej istoty, którą przysięgała zabić nie obyło się bez konsekwencji. Może i była słaba, może wręcz śmieszna, a jej ciało nie było tak silne jak Kamado. Miała odwagę się do tego przyznać.

„W przeciwieństwie do ciebie... Nie idę na łatwiznę. Bez krwi Muzan'a byłbyś nikim. Ja mogę trenować i stać się jeszcze potężniejsza, ty bez jego łaski nie jesteś niczym więcej niż pionkiem." Podtrzymując się na swoim mieczu, powoli wstała. Choć bolało to niemiłosiernie zwiększyła objętość płuc nabierając głębokiego oddechu. „Pokaż na co cię stać, a może ktoś z góry wleje ci do pyska jeszcze trochę tego świństwa... O ile nie oderżnę ci łba."

„Jak śmiesz wymawiać jego imię!" Oburzony demon z rozgoryczeniem wysłał w jej kierunku kolejne strzały, których unikała z całych sił.

Burgundowe tęczówki z podziwem obserwowały (h/c) włosą szarżującą wprost na potwora. Z każdym unikiem była coraz bliżej, dostała się dalej niż on sam! Także zaczęła kierować się zgodnie z kierunkiem znaków, skutecznie je niwelując. Nie wiele myśląc chwycił za swoje ostrze i ruszył do walki u boku dziewczyny. Ich złamane kości nie miały znaczenia, adrenalina płynąca w ich krwioobiegu wystarczała by zniwelować przeogromny ból, którego skutki na pewno odczują później. Skruszone ramię ciemnowłosego zmusiło go do podjęcia decyzji o przekazaniu ścięcia tego demona swojej towarzyszce – nie mogli ryzykować, że jego cios okaże się zbyt słaby.

Luka w osłonie! Teraz albo nigdy (Y/N)!

„Breath of The Fabric, Third Form: String Catch!"

Opowiadała mu o tej technice, jedna z jej ulubionych i najlepiej doszlifowanych form oddechu. Musiał przyznać, że to co słyszał z opowieści nie równało się z wrażeniem na żywo. Ostrze płynnie przeszło przez szyję demona, jednak czerwone od krwi nici owinęły się wokół jego głowy by przy pomocy jednego pociągnięcia oderwać ją i pociąć na jeszcze mniejsze kawałki. Błękitne korale rozsypały się po ziemi kiedy ciemnowłosy wykrzykiwał ostatnie przekleństwa w ich kierunku.

Miejmy nadzieję, że Bóg będzie na tyle łaskawy i w następnym życiu będziesz miał więcej szczęścia.

Mógł to poczuć. Bardzo słaby, prawie nieistniejący, zapach współczucia dochodzący od dziewczyny, która złożyła swoje dłonie w geście modlitwy na ułamek sekundy. Nawet jeśli oddawanie honoru zmarłym było dla niej przyzwyczajeniem, Kamado widział w tym coś więcej. Wiedziała, że każdy z nich kiedyś był człowiekiem i w akcie desperacji bądź strachu stali się poddanymi tego potwora.

„Możesz stać, Tanjirō?" Opierając się o własne ostrze wbite w ziemię, zaproponowała mu pomocną rękę, którą pragnął przyjąć jednak ból z poprzednich uderzeń zaniechał jego działania.

Był gotowy na przeczołganie się do miejsca przebywania Nezuko – zawsze gotowy na wszystko by bronić swoją siostrę. Wbrew oczekiwaniom poczuł jak szorstkie, małe, ale zarazem ciepłe, dłonie dziewczyny zakładają jego ramię na swoje barki pomagając wstać. Z trudem przejęła na siebie część jego wagi, sycząc z bólu nasilającego się w klatce piersiowej.

„(Y/N) nie musisz tego robić, twoje żebra-!"

„Myślisz, że tylko ty możesz zgrywać bohatera? Ha ha! Nic mi nie będzie, ty jesteś bardziej pokiereszowany, a mamy jeszcze jednego demona do pokonania." Oznajmiła dumnie, przerywając zmartwioną uwagę swoje towarzysza. „Mogę mieć tyle siły co ty, jeśli nie więcej. Depczę ci po piętach, Tanjirō – możesz zacząć się bać."

Uśmiechnęła się. Nie w zarozumiały sposób, pierwszy raz był w stanie zobaczyć ten wyraz twarzy, a do tego z tak bliskiej odległości. Pachniała jak czysta radość oraz determinacja – słodka, hipnotyzująca woń, którą mógłby czuć godzinami. W tej odsłonie (Y/N) zapierała mu dech w piersiach, chociaż może to jego płytko unosząca się klatka piersiowa, nie był pewny.

Temperatura mojego ciała wzrasta, puls przyśpiesza... Co to za stan?

„Nie wdychajcie tego! Jest szkodliwe dla ludzi!"

Instynktownie zakrył zarówno swoje usta jak i korzystając z dłoni przerzuconej przez barki dziewczyny, także jej. Oboje w konsternacji obserwowali jak z ust oraz brzucha właścicielki temari wystają ogromne, umięśnione ramiona. Dłoń jednego z nich bez problemu rozgniotła czaszkę ciemnowłosej, której bezwiedne ciało opadło głucho na ziemię.

»»————- ★ ————-««

Lawendowe tęczówki gospodyni nie opuszczały swoich zranionych gości ani na moment. Ciemnowłosy szermierz przeprosił na moment by móc zobaczyć co dzieje się z jego młodsza siostrą, pozostawiając dwie kobiety za medycznym parawanem same w pokoju. Tamayo dokładnie wcierała specjalną maść w posiniaczoną klatę piersiową dziewczyny starając się wyrządzić jak najmniejszą krzywdę.

„Jestem ci winna przeprosiny, (L/N)..." Zaczęła spokojnym tonem, powoli bandażując cały tors dziewczyny siedzącej na materacu. „Nie powiedziałam ci całej prawdy o okolicznościach, w których usłyszałam twoje imię."

Mizunoto nie bała się kobiety, nie miała ku temu powodów, gdyby ciała ją zabić zrobiłaby to od razu po zobaczeniu jej osłabionego stanu. Co więcej mogło się kryć za tym wydarzeniem? Nie sądziła, żeby Muzan potrzebował kogoś do powierzania swoich sekretów.

„Moment, w którym udało mi się uwolnić od klątwy nastąpił wtedy, gdy zobaczyłam, że pewien mężczyzna, człowiek, był w stanie pokonać Muzan'a. To był pierwszy w historii szermierz posługujący się Techniką Oddechu - Tsugikuni Yoriichi." Przez moment, dosłownie ułamek milisekundy, to obce zupełnie imię stało się znajome, wręcz bliskie. Jakby poznała tego człowieka w niedalekiej przeszłość. „Kibutsuji zaatakował go w gniewie i brakowało tylko chwili by został unicestwiony. Myślał, że zabije go bez żadnych przeszkód był wręcz pyszałkowaty gdy stanęli naprzeciw siebie. Nim rozpoczął się pojedynek, Muzan zapytał jak Yoriichi śmiał 'położyć łapy' na (L/N)(Y/N)."

To nie mogła być ona. Ile wieków temu doszło do tego starcia? Trzy? Cztery? Nie jest demonem, urodziła się piętnaście wiosen temu. Choć jej ród ma o wiele bogatszą historię, jednak jest pierwszą osobą, która przybrała to imię – jej ojciec nie ukrywałby czegoś tak błahego jak zbieżność imion.

„Wojownik przez chwilę zamilczał, po czym oznajmił, że nigdy nie dopuści do tego aby dostała się w jego szpony. Nie znam żadnego kontekstu, nie rozumiałam co się dzieję, gdybym była bardziej uważna mogłabym poszukać informacji, które teraz byłby bezcenne... Ale nie spodziewałam się takich okoliczności." Wyznała szczerze, wręczając skonfundowanej Mizunoto mały woreczek o dziwnie kwiatowym zapachu. „To nie wiele, ale powinno odstraszyć małe demony podczas waszej podróży. Musisz pamiętać, że każdy demon, z którym się zmierzysz to jego wysłannik. Jeśli go nie pokonasz Muzan będzie w stanie cię znaleźć. Mówię Ci to tylko dlatego, że wiem iż nie masz zamiaru ukryć się wraz ze mną oraz Yushirō."

„Dlaczego... Dlaczego mi pomagasz, Tamayo-sama? Powinnam razem z Kamado już dawno pozbawić cię głowy, a ty wciąż chcesz nam pomóc."

„(L/N), macie dobrą duszę, sama pragnę takiego oczyszczenia. Pałam czystą nienawiścią oraz gniewem z każdą minutą kiedy Kibutsuji wciąż żyje. Wiem, że możecie być w stanie go pokonać, więc jedyne co mogę zrobić w podzięce to pomóc wam pokonać wszystkie wasze limity, żebyśmy mogli zobaczyć się świat bez demonów – ani jednego z nich, nawet mnie."

Gdyby nie kilka przypadkowych spotkań, nie poczułaby ciężaru tej odpowiedzialności na swoich ramionach. Ciemnowłosa kobieta imponowała jej swoją gracją, wdziękiem oraz siłą woli – ale (Y/N) nie miała najmniejszego zamiaru zostawiać w tyle. Podoła wszystkiemu co zostanie na nią zrzucone przez los, nie ma innego wyjścia. 

Ara, ara, witam serdecznie!

Więc sprawa wygląda bardzo ciekawie. Ostatnio, w nagłym przypływie weny zrozumiałam, że jestem prawie sześć rozdziałów do przodu z jakąś książką - a dokładniej, ukochanym 'eye-catcher'. Będę dozować wam dawkę yuruginy w przystępnych porach.
do not tease me, i'll cry

《INFO》
Wiem, że na Polskim Wattpad nie ma za dużo książek z fandomu kny, dlatego jeśli ktoś jest zainteresowany dobrą lekturą po angielsku - zapraszam na moją listę lektur. Zdaję sobie sprawę jak ciężko znaleźć opowiadanie warte zachodu, dlatego udało mi się zgromadzić małą kolekcję perełek. Sama kontempluje nad stworzeniem książki z One-Shotami z tego uniwersum - może wkradną się tam forbidden smuts? it's a secret boys, we don't want me to be reported again or i swear-

《gotōge-sama, don't kill more of them i beg you》➤ dokładna nazwa Listy lekutr, jakby ktoś miał trudności ze znalezieniem.

Mam nadzieję, że się podobało!

@yurugina




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro