(o4.) keep your blush down for a bit, will you?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Well I know when you're around 'cause I know the sound
I know the sound, of your heart
I can't believe I forgot your name
Oh baby won't you come again?"

02/05/2020

CZEKOLADOWE, PRZESZKLONE TĘCZÓWKI BYŁY W NIEBIE, gdy ich spojrzenie zawędrowało na posiadaczkę czerwonego ostrza. Tak piękna dziewczyna pracująca w Korpusie? Cóż za tragedia, ale jakże szczęśliwa dla niego! Silna i śliczna – idealna żona by go bronić oraz kochać. Zenitsu kilka chwil wcześniej przylegał do nieznajomej, czarnowłosej dziewczyny, błagając aby ta została jego wybranką, ale gdy został odciągnięty za kołnierz przez tajemniczego towarzysza czuł się rozgoryczony.

Co on sobie wyobraża!? Mogę umrzeć w każdej chwili! Musze się ożenić! Urocza dziewczyna czekająca z utęsknieniem na mój powrót to jedyne co ocali mnie przed tym szaleństwem!

„Co ty sobie myślisz?!" Zrozpaczony jasnowłosy zaczął wymachiwać pięściami w kierunku nieznajomego, który ośmielił się przeszkodzić w jego zalotach. „To była moja ostatnia szansa, na następnej misji umrę-„

Jakże niepoważnie z jego strony! Dopiero teraz dostrzegł wzrok ciekawskich, (e/c) tęczówek zza pleców osiłka. Tak urocze oczy dopełniały czerwone usta, a rumiane policzki obramowywały pasma (h/c) włosów. Smukła szyja, ku jego niezadowoleniu, szybko znikała pod materiałem munduru, ale za to piękne, czerwone haori narzucone na jej wąskie barki dodawało kobiecie wdzięku oraz wyrazistości. Zenitsu był w niebie, nie miał zamiaru tego ukrywać. Kolejna urocza panienka na jego drodze.

Czyli ten paskudny gość przez cały ten czas, kiedy ja wylewałem krew i łzy podczas marszu, podróżował z tą pięknością? Oh, na pewno dotykał jej ciała kiedy opatrywał jej rany! Widział tyle gładkiej, miękkiej skóry... NIEWYBACZALNE!

„Ma miecz nichirin, Tanjirō. Należysz do korpusu?"

Ah, mógł rozpłynąć się po usłyszeniu tak delikatnego głosu! Wyważony, pełny gracji – miał do czynienia z prawdziwą damą. Patrząc na oblicze tej piękności już dawno zapomniał o napastowanej wcześniej kobiecie. Burgundowe ślepia zamrugały kilkukrotnie, gdy nim się zdążył się zorientować, blondyn chwycił ze rąbek czerwonego haori klękając przed skonfundowaną Mizunoto.

„Tak oczywiście! Dlatego mogę umrzeć w każdej chwili! Jestem Agatsuma Zen'itsu, czy mogę mieć zaszczyt poznania twojego imienia!?" Z poruszeniem objął dłonie zdziwionej (h/c) włosej swoimi własnymi, a brązowe tęczówki, błyszczące od łez, rozpływały się pod wpływem (e/c) ślepi naprzeciw nich.

„Podoba mi się twój tok rozumowania, Agatsuma – nazywam się (L/N) (Y/N) i musze przyznać, że twoje haori bardzo wpadło mi w oko! A do tego te włosy? Są naturalne!" Podnosząc podbródek w charakterystyczny dla niej sposób uśmiechnęła się dumnie. Co mogła poradzić? Jej względy sprawiły, że facet oszalał – nie żeby była zdziwiona.

Jest taka miła! Trafił mi się anioł!

„Komplement z tak pięknych ust jest prawdziwym błogosławieństwem! Cudowna (Y/N)-chan zapierasz mi dech w piersiach – zostań moją żoną!"

Kamado nie był zadowolony z tego co widział, w żadnym stopniu nie mógł tego zaakceptować! Jak ten praktycznie nieznany chłopak może tak narzucać się (L/N)? Nie tak powinien zachowywać się prawdziwy mężczyzna! I od kiedy miał pozwolenie, żeby mówić do niej po imieniu? On sam musiał czekać na to kilka tygodni! Tak gwałtownie chwyciła za jej dłonie, że na pewno nie miała czasu żeby zareagować, a komplementy przyjęła z grzeczności – jest zbyt miła by odmówić!

Pachnie jak... radość?

Musiał włożyć wiele wysiłku by uzyskać od niej jakieś pozytywne reakcje, a ten chłopak zrobił to z taką łatwością! Ciemnowłosy nie mógł uwierzyć jakim cudem nowopoznany szermierz powoli wspinał się wyżej w konkursie, którego nagrodą była uwaga dziewczyny. Proponowanie jej małżeństwa po tak krótkim czasie poznania było wręcz uwłaczające! Nie miał pojęcia jak cudowną osobą jest (h/c) włosa, a robi coś tak niedorzecznego. To Tanjirō znał jej ulubiony kolor, jedzenie czy urocze zachowania, które pozostały mu w pamięci do tego momentu. Na przykład to jak zawsze podnosiła lekko podbródek oraz prostowała plecy przy poznaniu nowej osoby, żeby wydawać się większa niż jest naprawdę albo jak uwielbiała testować wieczorami różne fryzury na włosach Nezuko.

Ktoś taki nie zasługuje na względy (Y/N)!

„Ha, ha, ha!" Obu mężczyzn z zapatrzenia w (h/c) włosą wyrwał jej melodyjny śmiech, przez który wyrwała dłonie z ucisku jasnowłosego by móc złapać się z brzuch. „Oczywiście, że nie! Jestem za młoda na myślenie o małżeństwie!"

„(Y/N)-CHAAAAN! NIE MOŻESZ BYĆ TAK OKRUTNA! MOGĘ UMRZEĆ W KAŻDEJ CHWILI, JEDYNĘ CO MI SIĘ NALEŻY TO UROCZA ŻONA!" Zrozpaczony blondyn owinął ramiona wokół tali (e/c) okiej, przykładając głowę do jej tułowia tylko po to by wybuchnąć jeszcze większym płaczem.

„CHU CHU!" Zaciekawiona dźwiękiem Mizunoto zupełnie zignorowała uścisk wokół swoich bioder oraz burgundowe tęczówki, które z osądzającym politowaniem zastanawiały się nad egzystencją Zenitsu. „Chu chu, chu chu!"

Poczuła jak delikatne łapki stają na czubku jej głowy. Okazało się, że należały one do małego wróbelka. Zaintrygowana zwierzątkiem dziewczyna zauważyła, że zdawało się ono upominać jasnowłosego wciąż przylepionego do jej ciała.

„Ah, nie wykonuje przydzielonych misji i cały czas napastuje spotykane dziewczyny? Rozumiem, rozumiem." (e/c) ślepia zamrugały kilkukrotnie, gdy ptaszek wdał się w rozmowę z towarzyszem podróży. „Podróżni znikają z pobliskiej drogi? Opuszczone domostwo? Oczywiście!"

„Woah, nie miałam pojęcia, że rozumiesz język ptaków Tanjirō. Mamy kolejne zadanie?" Zapytała z ciekawością, powoli rozplątując ramiona zapłakanego blondyna by otrzepać się i zbliżyć do zadowolonego z przebiegu sytuacji ciemnowłosego.

„Wychodzi na to, że wróbel Agatsumy ma kłopoty, bo jego właściciel nie chce wykonywać misji – teraz mamy pomóc ze sprawdzeniem domu, w którym podobno znikają ludzie."

„Naprawdę? Lepiej się pośpieszmy, może nie zdołał jeszcze zjeść wszystkich porwanych ludzi."

„Nie chcecie iść prosto do siedziby demon, prawda...? PRAWDA!? O Boże to mój koniec, a do tego (Y/N)-chan nie chcę być moją żoną, jestem naprawdę nieszczęśnikiem!"

»»————- ★ ————-««

Metaliczny zapach krwi dotarł nie tylko do nozdrzy wyczulonego Kamado. Trójka członków Korpusu z szokiem obserwowała jak dorosły mężczyzna wylatuje z drugiego piętra budynku, by z okropnym trzaskiem łamanych kości i zrywanych ścięgien wylądować na ziemi. Ciemnooki w przeciągu sekundy znalazł się u jego boku starając się uspokoić go w ostatnich chwilach życia, a posiadaczka czerwonego ostrza zajęła się grupką dzieci, które ku ich nieszczęście znalazły się w pobliżu nawiedzonego przez demona domu. Zasłoniła przerażone brązowe tęczówki, które z trudem powstrzymywały się od płaczu po tak koszmarnym widoku.

„Hej, hej spokojnie, jesteśmy tutaj, żeby pokonać tego złego demona. Jestem (L/N) (Y/N), możecie powiedzieć mi swoje imiona?" Gdy ciemnowłosy zasłonił trupa na ziemi swoim haori, odsłoniła oczy przerażonych dzieciaków próbując skupić na sobie ich uwagę.

Jednak przerażone dzieci nie były w stanie odpowiedzieć na żadne pytanie, wciąż trzęsąc się pod wpływem obrotu sytuacji – Zenitsu też się z nimi utożsamiał. Zakłopotana (h/c) włosa postanowiła użyć starej metody na odwrócenie uwagi, której używał jej ojciec, kiedy była w ich wieku. Wkładając kciuka prawej dłoni między palec środkowy a wskazujący w złożonej pięści przyłożyła ja do lewej dłoni w taki sposób, że wydawało się, iż prawy kciuk był przyłączony do lewej ręki.

„Hm, moje palce są magiczne, drugich takich nie zobaczycie! Mogę odczepiać je według własnej woli!" Oznajmiła głośno zwracając uwagę nie tylko dzieci, ale i dwójki swoich towarzyszy. „Ta-dam!"

Podniosła prawą pięć do góry, efektownie 'odczepiając' swój kciuk. Zszokowane z początku dzieci, z uwagą przyglądały się sztuczce, nim starszy chłopiec podszedł do niej od boku od razu rozgryzając zagadkę – ku wewnętrznej rozpaczy (L/N).

Czy tylko ja się na to nabierałam...!?

„Ale to twój prawy kciuk, po prostu zgięty w dziwny sposób!" Powiedział, głośno ciemnowłosy chłopiec pokazując swojej młodszej siostrze mechanizm stojący za magicznym trikiem. „Widzisz Teruko?"

Rozczarowana i odrobinkę upokorzona tak łatwym przejrzeniem swojej sztuczki (h/c) włosa nie zauważyła dwóch par tęczówek wypalających dziury w jej głowie. Ciekawe, czekoladowe ślepia nie mogły być bardziej szczęśliwe po zobaczeniu tak uroczej dziewczyny, która do tego potrafiła zająć się dziećmi. Idealny materiał na żonę i matkę jego własnych!

Dlaczego nie chcesz za mnie wyjść, (Y/N)-chan? Moglibyśmy mieć taką gromadkę!

Burgundowe tęczówki złagodniały widząc zakłopotaną swoim niepowodzeniem, ale szczęśliwą dziewczynę. Czego innego mógł się spodziewać? Nezuko traktowała z niewyobrażalną troską, a przecież jest demonem! To dobra osoba, jedna z najlepszych wręcz, w mniemaniu użytkownika Oddechu Wody.

Nic dziwnego, że Nezuko przytula się do niej kiedy tylko może!

„Wracaliśmy do domu razem z naszym starszym bratem, Kiyoshi'm, ale nagle pojawił się jakiś potwór, który porwał go do tego domu!" Wytłumaczył chłopiec, który opiekuńczo poklepywał po głowie swoją siostrę. „Miał pomarańczowe haori i ciemne włosy tak jak my."

„Bardzo dobrze się spisaliście przychodząc tu za nim, zaraz znajdziemy waszego brata." Zerkając za siebie spostrzegła stojącego obok Kamado, który zsunął z ramion szelki od ciemnego pudełka by postawić je na ziemi przed dziećmi. „Ale wy musicie zostać tutaj, w środku może być niebezpiecznie. Proszę, popilnujcie mojej skrzynki – jest dla mnie najważniejsza na świecie!"

„HUH!? CHCECIE WEJŚĆ DO ŚRODKA? TO SAMOBÓJSTWO, OSZALELIŚCIE – NA 100% JESTEŚCIE SZALENI! (Y/N)-CHAN NIE CHCESZ TAM WEJŚĆ RACJA, RACJA!?"

„Oczywiście, że tam wchodzę – nie pozwolę Tanjirō zabić tego demona samemu!" Uniosła dumnie głowę, chwytając za przyczepione do swojego pasa ostrze – ku rozpaczy blondyna. „Czy tego chcesz czy nie, też należysz do korpusu, naszym zadaniem jest ochrona tych ludzi i zabijanie demonów – nie bądź niedorzeczny i chodź z nami, Agatsuma."

„HE!? (Y/N)-CHAAAAN, NIE IDŹ TAM BEZE MNIE!" Zawołał w rozpaczy kiedy (h/c) włosa przekroczyła próg domostwa, ciemnowłosy podążał tuż za nią zachowując niezwykłą ostrożność. „Nie zostawiajcie mnie na pożarcie tym potwornym demonom, czemu nikt się o mnie nie martwi!"

Wystraszony jasnowłosy od razu wbiegł za dwójką towarzyszy do środka budynku. Z początku nie dostrzegli nic niezwykłego – opustoszały korytarz z porozstawianymi, zakurzonymi meblami, jak widać nikt nie był tu rezydentem od dawna. Niezwykły nos ciemnookiego wyczuwał słaby zapach demona w dalszych partiach domostwa, jednak nie potrafił określić dokładnie, z którego pomieszczenia dochodził.

„Huh? Słyszycie ten straszny dźwięk? Kto gra na bębnach?" Przerażony obcym dźwiękiem Zenitsu od razu przyległ do ramienia (e/c) okiej dziewczyny, która z początku poirytowana dziecinnym zachowaniem w końcu pozwoliła mu na kontynuowanie zajęcie. Może wtedy będzie odrobinę mniej panikował? „Nie jest za późno, zawsze możemy jeszcze wyjść! (Y/N)-chan, chodźmy stąd!"

„Przysięgam na Boga, że jeśli się nie uspokoisz jedyną osobą, które zaczniesz się bać będę ja – nie demony." Oznajmiła głośno, otwarcie pokazując swoją irytację tą postawą. Chciała tylko wytropić potwora, obciąć mu głowę i pochować zmarłego, nic więcej, a obciążenie w postaci blondyna nie było jej na rękę. „Zmężniej trochę, Agatsuma! Tchórze nie mają uroczych żon!"

Z tymi słowami wysunęła swoje ramię z uścisku jasnowłosego. Z początku jego komplementy były naprawdę miłe oraz podbudowujące, ale ona sama była jedyną osobą, która miała budować swoją wartość. Słowa innych ludzi powinny spływać po niej jak woda – może zmoczyć włosy, ale w końcu i tak wyschnąć.

„Jak możesz być tak okrutna (Y/N)-chan?! Wyznałem ci miłość, powinnaś się we mnie zakochać!" Zrozpaczony jasnowłosy padł na podłogę oddając się żalowi – ku niezadowoleniu dwójki szermierzy.

Ich rozgoryczenie przerwał odgłos tupotu stóp, który zbliżał się w ich kierunku. Zza rogu wyłoniła się dwójka dzieci, które miały zostać na zewnątrz – oboje wyglądali na przerażonych co zmartwiło członków korpusu.

„Coś drapie pudełko od środka!" Oznajmiła głośno, przestraszona dziewczynka, która ukrywała się za plecami brata.

„Zostawiliście je? Nie powinniście tu wchodzić, to niebezpieczne." Spokojny, ale stanowczy ton głosu Kamado odrobinę okrzesał poszargane nerwy dzieci. Sam chłopak złapał dziewczynkę za rękę. „Musimy się stąd wydostać, wyjdźcie na dwór-„

Nim zdążyli wykonać choćby jeden krok, całe pomieszczenie nie tylko zmieniło aranżacje, ale i swój kształt! Ku zdenerwowaniu szermierzy w żaden sposób nie mogli wyjść na zewnątrz. Wymieniając się porozumiewawczymi przytaknięciami z Kamado, (h/c) włosa chwyciła za rękę młodszego chłopca, a drugą usiłowała podnieść przerażonego Zenitsu. Ciemnowłosy z Teruko otworzył przejście do następnego pokoju, stawiając w nim pierwsze kroki, nim jednak pozostała część grupy zdążyła pójść ich śladem drzwi zamknęły się, a sceneria wokół nich ponownie się zmieniła.

„Tanjirō!" Zdenerwowana (e/c) oka otworzyła drzwi, by spotkać się z pustym pokojem. „No pięknie..."

»»————- ★ ————-««

Ciemne korytarze śmierdziały jak rozkładające się zwłoki, które co chwila napotykali. Zaciskając dłoń na drobnej rączce młodego chłopca mogła wyczuć jej drżenie. Nie winiła go, nie zdawał sobie sprawy o istnieniu demonów dopóki nie stał się ich ofiarą – praktycznie każdy w Korpusie to przeżył. Teraz miała szansę obronić go przed tym niebezpieczeństwem i ostrzec na przyszłość, może uda im się znaleźć najstarszego z rodzeństwa, jeśli się pośpieszą!

Rozumiem, że musze zająć się Shōichi'm – ale, żebym musiała niańczyć faceta w moim wieku!

Wzdychając ciężko sprawiła, że na karku jasnowłosego zjeżyły się włosy. Oddychając gwałtownie zwrócił się w kierunku idącej przed nim kobiety. Gdyby okoliczności były inne, byłby w Niebie pozostając sam z (h/c) włosą. Ale teraz? Co jeśli spotkają demona? Przecież na pewno nie dadzą sobie rady!

Nie potrafię pokonać demona! (Y/N)-chan jest zbyt śliczna, żeby pokonać monstrum! Urocze dziewczyny nie umieją zabijać demonów – to powszechnie wiadome!

Pamiętał ją z selekcji wstępnej. Była jedną z dwóch dziewcząt, którym udało się przetrwać ten maraton śmierci. To nie tak, że nie doceniał płci pięknej – wręcz przeciwnie, czcił ją ponad wszystko, dlatego nie chciał aby jej przedstawicielki musiały maczać ręce w tak brudnej robocie jak zabijanie demonów! On sam się do tego nie nadawał, wbrew temu co wmawiał mu Staruszek. Widok śmierci tak uroczej kobiety rozerwałby jego serce na milion kawałków!

„Agatsuma, weź Shōichi'ego."

Delikatna dłoń posiadaczki czerwonego ostrza wypuściła z uścisku rękę chłopca, wskazując mu by ukrył się obok zaniepokojonego blondyna. Ta sama kończyna sekundę później wyciągnęła nichirin, stając w gotowej do walki pozycji. Dopiero teraz do uszu jasnowłosego zaczęły docierać zbliżające się w zastraszającym tempie kroki.

„Z lewej, (Y/N)-chan!"

Trzask rozpadających się papierowych ścian przerwało zderzenie ostrz, których właściciele utknęli w sparingu. (e/c) oczy z ciekawością przyglądały się swojemu oponentowi, którym okazał się człowiek z maską dzika na głowie. Nie nosił żadnej koszuli, jedynie obuwie oraz spodnie od munduru, który mieli na sobie także oni. Z trudem utrzymywała pion, gdy dwa ostrza zaklinowały się na jej mieczu.

„HE!? Śmiesz zatrzymywać Wielkiego Pana Inosuke!?"

„Jesteśmy po tej samej stronie durniu!" Odpowiedziała wyjątkowo poirytowana, o ironio, zuchwalstwem chłopaka. Instynktownie podniosła podbródek, biorąc głęboki wdech.

„SAMA JESTEŚ DURNIEM, OHYDNA KOBIETO!" Wywrzeszczał głośno, a z nozdrzy jego maski dało się widzieć wydmuchiwaną w akcie zdenerwowania, parę.

„...COŚ TY POWIEDZIAŁ, NIEOKRZESANY NEANDERTALCZYKU!?"

Czekoladowe tęczówki zwężyły się na widok tak śmiercionośnego spojrzenia (e/c) ślepi, a ich właściciel czuł jak przechodzi go dreszcz. Dostrzegł jak rozwścieczona dziewczyna solidniej opiera stopy na podłożu by sekundę potem wykrzywić swój nichirnin, sprawiając, że oba posiekane na brzegach ostrza upadają na ziemię. Jednak nim zamaskowany właściciel mógł po nie sięgnąć – zaszturmowała na niego. W ostatniej chwili obniżyła swój tułów owijając ramiona wokół torsu nieznajomego, z rozpędu przepychając go przez najbliższą ścianę razem ze sobą.

„WSZYSTKO W PORZĄDKU, (Y/N)-CHAN!?" Przerażony biegiem wydarzeń Zenitsu zajrzał do wytworzonej w wyniku szarży dziury w ścianie by zobaczyć (h/c) włosą, która przygwoździła ramiona zamaskowanego szermierza obok jego głowy jednocześnie siedząc na jego nogach.

„Nie możesz walczyć z członkami Korpusu prawdziwym mieczem! Przecież nas wyczułeś, idioto! Chcesz, żeby wyrzucili nas oboje!?" Wykrzyknęła mu prosto w twarz, oczywiście wciąż zasłanianą przez głowę dzika, z trudem utrzymując go w miejscu – może nie był tak słaby jak sądziła. „I nie jestem ohydna! Uroda kobiet rodu (L/N) jest niezwykle adorowana od wielu pokoleń, niedouczony prostaku!"

„Przestań tyle gadać, wkurzasz mnie, wiedźmo!"

„WIEDŹMO!? POWINNAM WYDŁUBAĆ CI OCZY I DAĆ JE NA POŻARCIE JAKIEMUŚ DEMONOWI!"

Korzystając z chwili nieuwagi przeciwniczki, Inosuke dzięki swojej niezwykłej giętkości zdołał wysunąć jedną ze swoich nóg z pod jej ciała by od razu kopnąć dziewczynę w bok sprawiając, że spadła z jego ciała a on sam mógł stanąć na nogi.

„HA! Jesteś za słaba, żeby równać się z Wielkim Inosuke! Nie warto tracić na ciebie czasu – muszę pokonać tego demona!"

Blondyn trzymający za rękę młodszego chłopca z zatroskaniem obserwował jak dziwaczny nieznajomy chwyta za swoje ostrza by biegiem ruszyć w nieznanym mu kierunku. Gdy tylko zniknął za najbliższym rogiem, od razu wszedł do pomieszczenia ze zmartwieniem malującym się w czekoladowych tęczówkach. (h/c) włosa oddychała głęboko, trzymając się lewego boku – bez trudu rozpoznał bolesną ekspresję.

„Moje żebra nie zagoiły się od ostatniej misji, musiał od nowa je pokiereszować." Wysyczała cicho, podnosząc do góry w oparciu o swój nichirin. „Nie możemy długo zostawać z jednym miejscu, chodźmy! Nie spuszczaj z oka Shōichi'ego, ja osłonię was przed demonami – wyjdziemy stąd, choćby nie wiem co."

Żwawym, jednak kulawym z lekka krokiem przystąpiła do dalszej drogi w głąb budynku, ku zmartwieniu dwójki przedstawicieli płci męskiej. Była delikatna, jej kości już wcześniej były kruche, a ona wciąż miała zamiar walczyć? To samobójstwo! Mógł spróbować jej pomóc, odeprzeć atak tego brutala, który skrzywdził jego ukochaną (Y/N), a jedynie stał w miejscu – zamarł, kiedy ona walczyła w ich obronie. (h/c) loki kołysały się w różne strony, kiedy maszerowała korytarzem z wyprostowanymi plecami i dumnie podniesioną głową.

Nie powinnaś osłaniać mężczyzny (Y/N)-chan! To on powinien chronić ciebie!

Zenitsu nie był dzielny, był tchórzem i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Chciałby wyjść za urocza dziewczynę tylko po to by raz w życiu czuć się wystarczająco dobrym – choćby na tyle by zostać mężem. Na pewno nie mógł równać sile, którą przed chwilą widział. Była w stanie sparować atak dwoma mieczami, a na dodatek powalić tego osiłka! (L/N) nie była krucha, teraz już to zrozumiał. Widział jak bolesny jest dla niej każdy krok, jednak dla dobra młodszego chłopca zachowywała stoicką ekspresję – mógł słyszeć jak jej kości przemieszczają się wewnątrz jej ciała!

Dlaczego jesteś tak wyrozumiała (Y/N)-chan! Powinnaś mnie zbesztać za bycie takim słabeuszem! Widać po mnie jak bardzo się boję-

Realizacja uderzyła w niego jak woda spadająca z wodospadu do spokojnego jeziora. Rozumiała, że jest przerażony! Dlatego poświeciła swoje leczące się kości! Zrobiła to, żeby czuł się spokojniej. Teraz udaje, że nic się nie dzieję, aby nie panikował. Nie zmusza go do walki, uważa, że sam musi być na to gotowy. Mimowolnie jego policzki zalały się czerwienią, a wizja przez moment stała się różowa. Urocza (Y/N) troszczyła się o niego! Może nie jest jeszcze stracony w jej oczach!

„A-AH!" Obu szermierzy wyrwał z zamyślenia krzyk chłopca, który obrócił głowę za siebie. Idąc jego tropem, oboje spojrzeli do tyłu widząc ogromny, oślizgły język oblizujący pobliską ścianę.

„Agatsuma, uciekajcie stąd ja się nim zajmę!" Mniej płynnie niż zazwyczaj wybiegła przed dwójkę przedstawicieli płci męskiej, wysuwając swoje ostrze. „Na co czekasz!?"

Jest ranna! Jak ma zamiar pokonać tego potwora!? Przecież to samobójstwo!

„WYBACZ MI (Y/N)-CHAN ALE NIE MOŻESZ TU UMRZEĆ!"

Z tymi słowami złapał za kołnierz od munduru kobiety a drugą dłonią pochwycił jej kostkę, efektowanie przerzucając ją sobie przez ramiona nim wraz z chłopcem zaczęli najszybszą w ich życiu ucieczkę. Okrzyki niezadowolenia (h/c) włosej nie wytrącały jasnowłosego z równowagi, gdy dostali się do pierwszego otwartego pokoju. Delikatnie postawił ją na ziemi, trzęsącymi się rękami wyjmując swój własny nichirin.

„Je-jesteś ranna! Nie mogę pozwolić ci umrzeć, (Y/N)-chan!" Oznajmił stając przed z lekka zszokowaną dziewczyną. Czy to ten sam chłopak, którego musiała ciągnąć za kołnierz żeby się poruszył?

Ich przemyślenia przerwał trzask wpadającego do pomieszczenia demona. Długi język oblizywał uzbrojone w dwa rzędy ostrych kłów usta, gdy spoglądał na trójkę przed nim. Na widok monstrum, jasnowłosy mimowolnie stracił przytomność wpadając prosto w ramiona Shōichi'ego. Posiadaczka czerwonego ostrza stanęła w gotowości w duchu gratulując Zenitsu chęci, jednak wiedziała, że będzie musiała zająć się nim sama.

„Tyle pysznego mięska, będziecie idealną przekąską przed marechi!"

Więc ich brat ma rzadką krew? To wszystko wyjaśnia, te padalce zrobią wszystko żeby się do niego dobrać.

Zaciskając uścisk na rękojeści miecza wzięła głęboki wdech czując jak połamane kości nie pozwalają jej na zwiększenie objętości klatki piersiowej. Musiała poradzić sobie bez swoich technik jeśli nie chciała, żeby któraś z nich przecięła jej płuca – nikt potem nie ochroni tych bezbronnych chłopców. Bez wahania odcięła pędzący w ich kierunku język sprawiając, że krew demona rozbryznęła się na podłodze. Niestety, chwila nieuwagi wystarczyła by zraniony mięsień owinął się wokół rękojeści ostrza wyrywające je z uścisku kobiety by następnie wyrzucić za siebie.

„Co teraz człowieczku? To bolało wiesz? Sprawię, że twoja śmierć będzie trzydzieści razy bardziej bolesna!"

Nie jest w na tyle dobrym stanie by uniknąć jego ataków, pójście po nichirin równa się ze śmiercią na miejscu. Powolnym krokiem zaczęła wycofywać się w kierunku chłopca trzymającego w ramionach nieprzytomnego blondyna. Szybkim uderzeniem wybiła dziurę w papierowej ścianie, które rozszerzyła.

„Shōichi zabierz Agatsumę i uciekaj stąd, nie patrzcie na mnie – dołączę do was na zewnątrz. Szybko!"

Ciemnowłosy, któremu nie udało się powstrzymać wypływających z oczu łez przytakną, pociągając nieprzytomnego szermierza w kierunku jedynej drogi ucieczki. (h/c) włosa zrozumiała, że szanse na wyjście cało z tej sytuacji są bardzo małe, ale musiała kupić im jak najwięcej czasu mogła. Poprawiając kosmki, które zaplątały się na jej czole stanęła na nogi, gotowa do wali z monstrum.

'Zmężniej trochę, Agatsuma!'

(e/c) tęczówki rozszerzyły się w szoku, kiedy zobaczyła stojącego przed sobą blondyna. Kiedy wstał? Jak zdążył tu stanąć zanim zauważyła? Ruchem ręki wskazał, aby trzymała się z tyłu. Co się z nim stało? Obniżył swój tułów, wysuwając lekko złoty nichirin, stając bezpośrednio przed demonem.

„Ha!? Pierwszy chcesz być pożarty-„

Nim demon mógł dokończyć tę sentencję, jego głowa już toczyła się po podłodze, a jasnowłosy stający za nim chował swój miecz. Nie potrafiła uwierzyć w to co zobaczyła. Co to za szybkość? A ta technika? Czemu cały czas powtarzał, że jest bezsilny, kiedy zna tak potężne ataki? Podbiegła do ciemnookiego, aby zadać te wszystkie pytania, jednak kiedy zobaczyła jego upadając ciało, natychmiast upadła na kolana amortyzując jego upadek.

„On... Wciąż śpi!?" Oznajmił zszokowana swoim odkryciem. Czy ten człowiek jest normalny!?

„(Y/N)-chan...? Czy umarłem i jestem w niebie?" Zaczerwieniony przez bliskość z przedstawicielką płci pięknej blondyn, sięgnął ręką do góry jednak nim jego dłoń dotarła do twarzy (h/c) włosej została natychmiast uderzona. „JESTEŚ OKRUTNA, A JA CIĘ TAK KOCHAM!"

„Chyba nie rozumiem co się dzieje..." Wymamrotał chłopiec, który podał młodej mizunoto jej ostrze.

„Nie ty jeden..."

»»————- ★ ————-««

Gdy Zenitsu odzyskał oddech nie mogli odpocząć ani chwili dłużej ponieważ dom dosłownie wyrzucił ich na zewnątrz. (L/N) miała tyle szczęścia, że upadła wprost na tors blondyna, który nie był dość zadowolony z tak bolesnego uderzenia, ale nie narzekał – udało mu się wyczuć woń (h/c) włosów! Była tak cudowna! Obolały zespół zrozumiał, że skoro dom pozbywa się swoich 'gości' to demon nim władający musiał zostać pokonany przez Tanjirō lub tego drugiego szermierza – ku rozpaczy dziewczyny.

„(Y/N)-chan... Chciałem zadać to pytanie już od dawna..." Poważniejszy niż zwykle ton głosu blondyna sprawił, że od razu wykluczyła kolejną propozycję małżeństwa z jego strony i skupiła się na pytaniu. „Oboje wiemy co jest w tym pudełku, które nosi Tanjirō. Dlaczego jeszcze tego nie zabiłaś?"

Przez cały ten czas... Wiedział o Nezuko i nie próbował żadnych sztuczek?

„Myślę, że powinieneś porozmawiać z o tym z nim, tak jak ja." Odpowiedziała zerkając kątem oka na ciemne pudełko stojące w cieniu wysokiego drzewa. „Dziękuję, że nie zrobiłeś nic pochopnego – Tanjirō na pewno też to doceni."

Twarz młodzieńca płonęła różnymi odcieniami czerwieni. Uśmiechnęła się do niego! Nie z pogardą czy irytacją! Tak szczerej mimiki nie dało się podrobić. Patrząc na błyszczące (e/c) oczy zrozumiał, że (Y/N) miała rację gdy mówiła o kobietach w swoim rodzie – była przepiękna! Choć nie to sprawiało, iż jego serce nie potrafił się zatrzymać a jego bicie zagłuszało wybitny słuch. Odwaga, troska oraz wyrozumiałość, który wykazywała sprawiła, że jego świat stawał do góry nogami. Ale to uczucie było tak przyjemne, w życiu nie był tak zauroczony!

„AHA! MAM CIĘ!"

Od razu rozpoznał dźwięk kroków dochodzących z izby. Nim którekolwiek z nich zdążyło zareagować, ubrany w maskę dzika szermierz uderzył w drewniane pudełko sprawiając, że wykonało kilka koziołków po ziemi. Widząc przerażony wzrok (e/c) tęczówek, gdy nieznajomy planował wbić swoje ostrza w skrzynie ruszył bez namysłu. Osłonił pudełko jak najlepiej mógł odcinając do niego dostęp.

„HE!? WSZYSCY WIEMY CO W TYM JEST, NIE POWSTRZYMUJ MNIE PRZED ZABICIEM TEGO!"

„PTASI MÓŻDŻKU MOŻE RUSZYSZ ŁBEM!"

Z nozdrzy na pysku maski ponownie wydostała się gorąca para, kiedy jej właściciel obrócił głowę w kierunku krzyczącej (h/c) włosej. Czując drobny tik nerwowy na widok kobiety odstąpił od zaniepokojonego Zenitsu, który wciąż nie puścił skrzynki.

„JAK ŚMIESZ OBRAŻAĆ WIELKIEGO INOSUKE, WIEDŹMO!?" Strzelając swoimi knykciami zbliżył się do rannej kobiety, stając około trzy metry przed nią z podniesioną wysoko głową. „Ostatnio dostałaś ode mnie fory, zrozumiano!? Nie dałem się wykiwać, po prostu kobiety nie są na tyle silne, żeby-„

Czekoladowe oczy Agatsumy zamknęły się na moment, gdy do jego uszu dotarł dźwięk kruszonych kości. Gdy jednak je otworzył, na ziemi leżała maska dzika, a twarz jej właściciela była obrócona w bok dzięki sierpowemu zadanemu przez (h/c) włosą. Czy ona złamała mu szczękę?!

„Jeszcze jedno słowo, a wypatroszę cię jak... rybę..." (e/c) ślepia rozszerzyły się w szoku, gdy spoczęły na ślicznej twarzy przed nimi. Hipnotyzujące zielono-turkusowe ślepia, gładka skóra oraz piękne ciemne włosy z granatowymi końcami – czuła konkurencję, a on nie był nawet kobietą! „Ty... Wyglądasz jak kobieta!?"

„Huh?! Masz jakiś problem z tym jak wyglądam!?" Zaczerwieniony ze wstydu oraz złości szermierz ustawił się w pozycji bojowej. „Walcz ze mną!"

Nim mogła spróbować odpowiedzieć, solidny kopniak w brzuch wybił powietrze z jej płuc. Był szybki, a do tego giętki. Spokojnie potrafił sparować każde z uderzeń i doszukiwać się luk, których z czasem było coraz więcej. Każdy gwałtowny ruch mógł sprawić, że jej żebra uszkodzą narządy wewnętrzne, więc w akcie desperacji próbowała ponownie powalić go na ziemie poprzez kopnięcie w tył kolan – niestety, okazała się być za wolna.

„Mam Cię!" Oznajmił dumnie Inosuke, który złapał za kostkę dziewczyny efektownie rzucając jej ciałem o ziemię, by następnie trzymając nadgarstki obolałej szermierki ze plecami zaciągnąć ją w kierunku blondyna. „Zejdź mi z drogi, bo skończysz jak ona!"

„Zenitsu nie puszczaj, błagam- Agrh!" Oddychała coraz płyciej, czując jak wiele narządów wewnętrznych musiało być poobijanych. Odkaszlnęła panicznie, sprawiając, że mimowolne łezki bólu opuściły jej oczy.

„Puszczaj. To."

Bezlitosny młodzieniec nie zwracał uwagi na cierpienie dziewczyny, w pełni oddał się kopaniu nie broniącego się blondyna. Choć Agatsumę bolał widok cierpiącej (L/N), wiedział, że musi ochronić to co dla niej ważne. Nie zważając na siniaki, czy krwawiący nos, uporczywie trzymał skrzynkę w swoich ramionach.

Jest źle, bardzo źle! On nie rozumie co to logiczne myślenie!

W akcie desperacji próbowała po raz ostatni powalić giganta, tylko po to by ponownie zostać kopnięta z mocą, która sprawiła, że wylądowała metr od nich z trudem nabierając powietrza z powodu uderzenia w splot.

„Nie rób jej krzywdy...!" Wysyczała głośno widząc jak nieznajomy szermierz wyjmuje swoje ostrza ignorując jej wezwania.

Burgundowe tęczówki nie mogły uwierzyć w to co widzą. Poobijane, zakrwawione sylwetki jego przyjaciół chroniących skrzynkę z Nezuko. Po raz pierwszy w swoim życiu odczuwał złość i chęć zrobienia krzywdy drugiemu człowiekowi. Szalę goryczy przelały słone łzy spływające po policzkach (e/c) okiej – nie była smutna, po prostu ból był tak niewyobrażalny, że jej ciało reagowało samoistnie.

Po raz kolejny staje w mojej obronie, cierpi troszcząc się o mnie!

Nie zważając ani chwili dłużej zaszarżował na nieznajomego, skutecznie zatrzymując go przed zrobieniem komukolwiek krzywdy. Obaj wdali się w intensywną walkę, która zakończyła się solidnym uderzeniem zielonookiego w głowę, przez co stracił przytomność.

„Dzik w końcu upadł!" Oznajmił z ulgą Zenitsu, który od razu pojawił się u boku (h/c) włosej podając jej swój pojemnik z wodą. „Nic ci nie jest (Y/N)-chan?!"

„Przeżyję, Zenitsu. Dziękuję." Wytarła pozostawione z przed chwili łezki, z lekką asystą biorąc parę łyków orzeźwiającej wody. „Nawet ty potrafisz być odważny, hm?"

„(Y/N)-CHAAAN!" Płaczący ze szczęścia blondyn od razu przylgnął do boku posiadaczki czerwonego ostrza, starając się jej nie zranić.

„Zejdź ze mnie, Zenitsu...!" Z trudem odepchnęła rozmarzonego ciemnookiego, by położyć się w wygodnej pozycji na gruncie. „Pomóż Tanjirō pochować tych wszystkich ludzi, proszę."

„Oczywiście, (Y/N)-chan!"

Pozostawiona obok nieprzytomnego Inosuke dziewczyna z trudem zbierała różnorakie informacje z dzisiejszego dnia. Jej przemyślenia przerwało skrzeczenie znajomego kruka, który wykonywał nad nimi obroty.

„KRA! KRA! UDAJCIE SIĘ NA ODPOCZYNEK! REZYDENCJA WISTERII (L/N) NA WSCHODZIE! KRA!"

Ara, ara, witam serdecznie!

Kolejny rozdział, dlaczego by nie! Między nauką, a oglądaniem głupich seriali coraz lepiej nadganiam z pisaniem, więc musze was trochę porozpieszczać. Może mały maratonik? Któż to wie, not sure yet.

Ale chciałam z góry podziękować za wsparcie, które od was dostaje! Ostatnio mam wrażenie, że kojarzy mnie o wiele więcej osób niż mi się wydawało - quite shocking tbh. Dlatego dziękuję bardzo i mam nadzieję, że nowe kierunki, w które podążam ze swoim pisaniem także was zatrzymają przy mnie, just for a second.

Mam nadzieję, że się podobało!




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro