(o5.) mommy issues covered by red material.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Take my hand in the middle of a crisis
Pull me close, show me, baby, where the light is
I was scared of a heart I couldn't silence
But you make me, you make me feel good, I like it"

10/05/2020

BYŁA OBURZONA NA MYŚL O WPUSZCZENIU TEGO DZIKUSA DO SWOJEGO DOMU. Najpierw mocno ją pokiereszował, potem obraził, a teraz ma mu usługiwać! Czy tego chciała czy nie, wiedziała, że ich ród od wieków należał do otoczonych specjalną opieką Korpusu Rezydencji Wisterii. Tak jak jej mieszkająca na północy babcia Hisa, (h/c) włosa wraz z jej ojcem opiekowali się i przyjmowali w gościnę każdego gościa, który walczył z demonami. Od zawsze uwielbiała przyglądać się ich treningom w ogrodzie i przysłuchiwać się opowieściom o przygodach, które opowiadali przy wspólnej kolacji. Wreszcie udało jej się zostać jednym z wybranych szermierz i mogła zrozumieć, dlaczego te domostwa były dla nich ostoją spokoju – była wykończona, psychicznie i fizycznie!

„To twój dom racja, (Y/N)?" Zapytał Kamado, a (h/c) włosa oparła głowę na ramieniu noszącego ją Zenitsu, chłopak był uradowany, że mógł położyć dłonie na okrytych materiałem nogach dziewczyny.

„Mhm, mój papa na pewno już czeka na nasze przybycie. Kruk zawsze powiadamia gospodarza przed szermierzami żebyśmy mogli przygotować ubrania i posiłek." Wyjaśniła dokładnie, zaciskając dłonie wokół barków blondyn, spoglądając z pogardą w kierunku idącego obok Inosuke. „A ciebie nie wpuszczę do środka! Takie traktowanie damy? Kto to widział!"

„He? Jakiej damy? Nie ma tu żadnej." Oznajmił dosadnie ukryty pod maską chłopak sprawiając, że użytkownik Oddechu Błyskawicy mógł poczuć jak uścisk wokół niego zaciska się.

„COŚ TY POWIEDZIAŁ, PROSTAKU!?"

„TO CO SŁYSZAŁAŚ OHYDNA KOBIETO!"

„Us-uspokójcie się, proszę! Mieszkańcy zaczynają się niepokoić!" Uprzejmie poprosił ciemnowłosy noszący na plecach pudełko. Większość pobliskich ludzi już stało w oknach lub werandach obserwując z ciekawością zamieszanie, a przynajmniej tak myśleli członkowie składu Kamaboko.

„Czy to córka Pana (L/N)?"

„Co to za mężczyźni?"

„Ah, może wreszcie wyda ją za mąż!"

„(Y/N)-chan, wróciłaś!"

Wszystkie głowy obróciły się w kierunku damskie głosu zza nich. Należał on do młodej kobiety w kwiecistym, różowym kimono. Jej ciemne włosy były spięte w elegancki kok przy pomocy zdobionej spinki, która pasowała do czekoladowych, błyszczących oczu. Zmęczona, krótkim truchtem panienka oparła dłonie na kolanach, biorąc głęboki wdech.

„Kumeno, nie możesz wychodzić na zewnątrz, powietrze jest za suche." Lekko obolała zeskoczyła z pleców blondyna, by ku zdziwieniu swoich przyjaciół podbiec do przyjaciółki podając jej wodę. „Wypij co najmniej trzy łyki, inaczej nie wrócisz do domu!"

Drużyna nie potrafiła przyswoić jak ta starsza od nich kobieta posłusznie słuchała poleceń od (h/c) włosej, która w tym czasie poprawiała kokardę związaną wokół tali ciemnowłosej. Kamado bez problemu mógł wyczuć od swojej towarzyszki najsilniejszy zapach szczęścia jaki do tej pory poznał.

„Ma'ma powiedziała, że widziała cię w bramie z grupą mężczyzn! Szybko założyłam buty i ruszyłam, żeby was dogonić." Oznajmiła ciemnowłosa po wytarciu zwilżonych wodą ust, oddając przyjaciółce prawie pusty pojemnik. „Ostatnio czuję się o wiele lepiej, mogę nawet robić porządki w domu. Nauczyłam się gotować!"

„Co ty mówisz? Naprawdę? Ten nowy lekarz naprawdę zdziałał cuda kiedy mnie nie było!" Uradowana (e/c) oka okrążyła dziewczynę kilkukrotnie przyglądając się jej od stóp do głów. „Masz pełniejsze policzki, nawet są rumiane! I kimono już nie jest za duże! A twoje włosy są takie błyszczące i gładkie!"

„(Y/N), posłuchaj mnie uważnie." Ciemnowłosa złapała za dłonie swojej przyjaciółki, a w czekoladowych tęczówkach pojawiło się spojrzenie pełne determinacji zmieszanej z ekscytacją. „Wychodzę za mąż!"

„Ty co...?" Momentalnie (e/c) tęczówki rozświetliły się tysiąc razy bardziej i z pomiędzy warg ich właścicielki wydobył się głośny piska. „O MÓJ BOŻE KUMENO, GRATULACJĘ!"

„Wiedziałam, że się ucieszysz-„

„Kiedy dokładnie? Kto to jest? Mam nadzieję, że wiesz kto będzie robił poprawki sukni ślubnej twojej mamy, prawda!?"

Spojrzenie burgundowych tęczówek złagodniało, kiedy zobaczył dziewczynę w tak czystej euforii. Przez ostatnie wydarzenia miał wrażenie, że jest w niej coraz mniej radości, ale jak widać po prostu musiała spotkać kogoś kto wzbudzi tak miłe wspomnienia. Ku niewiedzy Tanjirō para czekoladowych ślepi jego towarzysza obserwowało dokładnie jego reakcje oraz mimikę.

Niemożliwe... Kamado nie może lubić (Y/N)-chan! Miała zostać moją żoną!

Przygryzając dolną wargę w rozgoryczeniu, nie mógł pozbyć się zmartwienia. To jedyna dziewczyna, która zwróciła na niego uwagę w pozytywny sposób. A teraz widząc tego silnego szermierza, który znał ją dłużej, zaczynał panikować. Nie może się poddać, serce słodkiej (Y/N) nie jest jeszcze zajęte przez nikogo! Osobiście dopilnuje, żeby tak pozostało.

„W przyszłym roku, to mój doktor...! Powiedział, że zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia – czy to nie romantyczne?" Rozmarzona kobieta, dopiero teraz zauważyła stojącą kilka metrów za nimi gromadkę uzbrojonych w miecze mężczyzn. „Ah, to twoi przyjaciele z Korpusu, prawda?"

„Dwóch z nich tak." Odparła dosadnie, otwarcie antagonizując ubranego w maskę szermierza. „Od lewej: Kamado Tanjirō, Agatsuma Zenitsu i porażka naszego społeczeństwa – Hashibira Inosuke."

„To nie było miłe, (Y/N)-chan..." Ciemnowłosa westchnęła ciężko, widząc tak chłodne podejście do jednego z wojowników. „To zaszczyt poznać nowych szermierzy Korpusu, którzy walczą z demonami tak jak robił to mój brat! Nazywam się Kumeno Hana."

„Bardzo miło cię poznać!" Dwójka mężczyzn ukłoniła się, synchronicznie dziękując za miłe powitanie, a ostatni z nich wzruszył ramionami rozglądając się wokół miasta, zdziwiony taką ilością budynków w jednym miejscu.

„Powinnaś wracać do domu, Kumeno. Robi się późno, twoja matka już na pewno grzeje ci kąpiel." Pośpieszając dziewczynę w kierunku jej domu, po raz ostatni uścisnęła jej wątłą ramę. „Uważaj na siebie, teraz musisz być zdrowa nie tylko dla mnie, ale i dla narzeczonego."

„Jak zawsze masz rację, uważajcie na siebie! Do zobaczenia!"

Kiedy uśmiechnięta ciemnowłosa zniknęła za horyzontem, (L/N) przestała delikatnie machać ręką na pożegnanie. Nim zdążyła poprosić o asystę, ramiona blondyna już delikatnie podniosły ją do góry niczym pannę młodą. Burgundowe tęczówki nie omieszkały dostrzec tego nietypowego spojrzenia jakie jasnowłosy posyłał w kierunku dziewczyny. Nie wie co wydarzyło się podczas ich walki w domu demona, ale cokolwiek to było, zbliżyło ich do siebie. Po raz pierwszy w życiu to nie podobało się Tanjirō. Bardzo chciał samodzielnie nosić (h/c) włosą, jednak ta sprzeciwiała się mówiąc o tym, że ma już na plecach dodatkowy balast, więc musiał odpuścić.

Zenitsu ma na sobie ostatnio bardzo słaby, słodki zapach... Taki sam jak mój ojciec kiedy opowiadał o tym jak poznał mamę.

Po kilku minutach wypełnionego spontanicznymi rozmowami spaceru dotarli do otoczonego murem budynku, na którego bramie widniał znak wisterii. Nim zdążyli zapukać, wrota otworzyły się ukazując mężczyznę o (e/c) oczach oraz ciemnych, (h/c) włosach.

„Wreszcie jesteście! Wchodźcie, wchodźcie! (Y/N) złamałaś tylko parę żeber, jestem pod wrażeniem!"

»»————- ★ ————-««

Trzy dni wystarczyły, aby Mizunoto zrezygnowała z odpoczynku w swoim łóżku tak jak to przykazał jej lekarz. Oczywiście spotkało się to z sprzeciwem zarówno Zenitsu jak i Tanjirō, którzy próbowali wytłumaczyć jej ważną rolę rehabilitacji. Lekceważąca ich troskę dziewczyna nie przejęła się tym i przystąpiła do swoich zwyczajnych obowiązków. Z tego co wie od ojca, praz parę kolejnych dni mają jeszcze pozostać w rezydencji, a trójka dorastających chłopców wymagała dużych nakładów pracy. Pan (L/N) z początku był skonfundowany obecnością Nezuko, jednak po dokładnym tłumaczeniu córki oraz ciemnowłosego postanowił zaakceptować sytuację.

„Mówiłam, żeby plótł ci warkocze, kiedy wchodzisz do pudełka, Nezuko. Ale oczywiście nikt mnie nie słucha!" Postanowiła przyjąć ciemnowłosą do swojego pokoju, podczas gdy pozostała trójka miała zajmować sypialnie dla gości. Demon czy nie, wciąż była młodą dziewczyną, a blondyn wydawał się zachwycony wizją spania z nią w jednym pokoju – zbyt zachwycony. „Takie długie włosy to udręka, ale możesz bawić się fryzurami."

Wszyscy byli zdziwieni kiedy okazało się, że oswojony demon coraz częściej opuszczał bok swojego brata by podróżować za pracującą dziewczyną. Przyglądała się jak siekała warzywa w kuchni u boku swojego ojca, z utęsknieniem wyciągała ręce z okrytej cieniem werandy, gdy (h/c) włosa wieszała pranie w nasłonecznione dni oraz coraz częściej zasypiała na jej kolanach podczas wspólnych posiłków.

Jakim cudem próbowałam ją zabić kilka tygodni temu?

Z dumą przyglądała się eleganckiej fryzurze, do której utrzymania użyła jednej z licznych spinek w swojej kolekcji. Nie byli bogaci, większość z tych ozdób była prezentami powitalnymi od odrzuconych przez nią adoratorów. A ta złota spinka z różowym kwiatem idealnie pasowała do jasnookiej. Przyglądając się stworzonej przez siebie fryzurze, zrozumiała, że coś psuje cały obraz.

„Nezuko, wybierzemy ci nowe kimono, dobrze?" Ciemnowłosa przytaknęła kilkukrotnie bardziej z przyzwyczajenie niż prawdziwej akceptacji propozycji. Krok w krok podążając za Mizunoto z zaciekawieniem spojrzała do środka szafy wypełnionej kolorowymi materiałami. „Które ci się podoba? Śmiało."

Jasnooka skanowała zawartość szafy by zatrzymać się na skromnym, różowym kimono z wzorem przypominającym pnącą łodygę winorośli. Uzbrojone w ostre pazury dłonie dotknęły miękkiego materiału – sprawiając, że ich właścicielka przez chwilę pozostała oszołomiona. (e/c) oka uśmiechnęła się lekko wyjmując odzienie z szafy i rozkładając na podłodze.

„Bardzo dobry wybór, Nezuko. Ma podobny kolor do tego materiału w Tokyo, prawda?" Chwytając ciemnowłosą za ramiona efektywnie podniosła ją do góry sprawiając, że urosła do swoich normalnych rozmiarów. „Musimy cię przebrać. Zajmę się twoim starym kimono, nie martw się."

Burgundowe tęczówki nie mogły uwierzyć w to co widzą. Czekoladowe ślepia obok nich też nie potrafiły opanować ekscytacji. Przed nimi stała ubrana w prześliczne kimono Nezuko. Cudowna fryzura odsłaniała całą jej twarz, która po raz pierwszy od dawna wydawała się być radosna. Tanjirō poczuł niesamowitą ulgę – jego siostra wciąż mogła być człowiekiem. W momentach gdy zacznie wątpić co do powodzenia ich misji przypomni sobie ten obrazek szczęśliwej jasnookiej i ponownie ruszy do działania. Ale komu zawdzięczał tak piękną chwilę?

Gdzie jest (Y/N)? Nie widziałem jej od wczoraj...

Pozostawiając za sobą podekscytowanego blondyna chwalącego urodę jego siostry, kierował się wzdłuż korytarzy w rezydencji by stanąć przed drzwiami prowadzącymi do pokoju (h/c) włosej. Delikatnie zapukał do drzwi, by po otrzymaniu pozwolenia wejść do środka i zamknąć je za sobą.

„Tanjirō? Czegoś potrzebujesz? Kolacja za godzinę, ale mogę wykraść coś z kuchni jeśli jesteś głodny po treningu."

Była tam, siedziała na skromnym futonie, a na kolanach trzymała stare kimono jego siostry, które zszywała i od nowa barwiła pigmentem w miejscach przetarcia. (e/c) oczy z ciekawością przyglądały się jego oszołomionej sylwetce, by zacząć panikować kiedy burgundowe ślepia zaczęły opuszczać soczyste łzy.

„Tanjirō!?"

Natychmiast zbliżyła do towarzysza, upewniając się, ze nie ma żadnych fizycznych oznak bólu. Był taki szczęśliwy, nie potrafił opisać tego słowami. (h/c) włosa przez moment przywróciła ich do czasów sprzed tragedii, do których tak rozpaczliwie pragnął wrócić. W pełni zaakceptowała Nezuko, dając jej szansę na odrobinę ludzkiego życia – z dala od walki z potworami.

„Jestem taki wdzięczny, (Y/N)...!" Oznajmił głośno przełykając łzy i zaciskając pięści na materiale swoich spodni, gdy próbował się uspokoić. „Nezuko jest taka szczęśliwa..."

Zajęty powstrzymywaniem swojego szlochu nie zauważył cichego śmiechu jaki wydobył się z pomiędzy warg kobiety. Ocknął się dopiero, gdy objęła jego barki ramionami, a swoją głowę położyła na burgundowej czuprynie.

„Powinieneś być. W tym kimono było więcej piachu niż przed wejściem do domu, do tego musiałam wzmocnić wszystkie szwy, cały dzisiejszy trening stracony." Choć słowa były dość ostre, krytykujące wręcz, spokojny ton głosu oraz dłonie masujące obolałe ramiona sprawiły, że to dziwne, ciepłe uczucie rozkwitło jeszcze bardziej – a biedny chłopak nie wiedział co z tym zrobić. „Uratowała mi życie, choć trudno przechodzi mi to przez gardło. Z resztą ty też nie raz mi pomogłeś – nie ważne jak bardzo nie chcę tego przyznać. To jedyne co mogę zrobić, niech Nezuko je zatrzyma i tak nigdy w nim nie chodziłam."

„A-ale to za dużo...! Zapłacę za to!" Po oznajmieniu tego usłyszał znajome kliknięcie językiem, nim promieniujący ból rozlał się po jego głowie, gdy dziewczyna uderzyła o nią podbródkiem.

„Nie mów takich głupot przy damie! To prezent, obrażasz mnie chcąc za niego zapłacić – myślisz, że mnie na to nie stać, hm?" Ku niechęci ciemnowłosego wypuściła go z uścisku, podając mu materiałową chusteczkę. „Jeśli chcesz oszczędzić sobie wyzwisk Hashibiry, lepiej pozbądź się dowodów."

Zarumienił się z lekka rozumiejąc, że właśnie popłakał się przed dziewczyną. Pośpiesznie wytarł pozostałości po łzach, chcąc oddać skrawek materiału, jednak jego właścicielka wzruszyła ramionami mówiąc aby zatrzymał go na przyszłość. Przytaknął delikatnie wkładając chusteczkę do przedniej kieszeni munduru by zawsze mieć ją przy sobie.

„Myślę, że każda dziewczyna od czasu do czasu chce się poczuć piękna. Nie chodzi o nic więcej niż patrzenie na siebie w dobrym świetle." Wytłumaczyła cicho, wracając do zszywania różowego materiału. „Jestem pewna, że kiedy Nezuko stanie się z powrotem człowiekiem, będzie chciała wyjść za mąż – musisz dopilnować, żeby tak się stało, Tanjirō."

„A ty (Y/N)? Czy ty też... Chciałabyś kiedyś wyjść za mąż?" (e/c) tęczówki zamrugały kilkukrotnie zastanawiając się nad zadanym pytaniem. W momencie niepewności, ciemnowłosy był pewny, że bicie jego serca było słyszalne dla wszystkich rezydentów.

„Spójrz tutaj." Wyjęła szufladę z toaletki dumnie prezentując młodzieńcowi kolekcję ozdobnych spinek do włosów. „Tylko jedna z nich nie jest od mężczyzn, którzy poprosili ojca o moją rękę."

„Je-jedenaście!?"

„Dwanaście, łącznie z tą, którą ma Nezuko." Odparła spokojnie odkładając fragment mebla na miejsce, gdy przygnębiony ciemnooki spoglądał na ziemię. Jak mógł zadać tak głupie pytanie!? „Wbrew temu co widzisz – tak, bardzo chciałabym wyjść za mąż."

Uszy Kamado zabarwiły się na czerwono po usłyszeniu tych słów. Nieśmiało spojrzał na kobietę przed nim, która z lekkim uśmiechem kontynuowała zszywanie odzienia.

„Ale najpierw musze zostać Filarem Tkaniny. A co ważniejsze, musze znaleźć osobę, którą poznam i pokocham – nie, którą mam się nauczyć kochać po poznaniu. Mam to szczęście, że mój ojciec jest dobrym człowiekiem i do tej pory nie wydał mnie wbrew mojej woli. Żaden z ówczesnych kandydatów nie pozwoliłby mi zostać szermierzem! Bali się, że będę silniejsza od nich – swoją drogą już jestem, ha ha!" Zaśmiała się delikatnie, skupiona na pracy, praktycznie nie zwracając uwagi na jego obecność tam. „Jeśli się ożenisz, nie traktuj swojej żony jak przedmiot, bo inaczej się tam przejdę, Tanjirō!"

„Naprawdę jesteś piękna, (Y/N)..."

Słysząc półszept opuszczający usta chłopka, uniosła głowę z pytającym spojrzeniem. Gdy młodzieniec zorientował się co opuściło jego usta, cała - rumiana dotąd - twarz zalała się czerwienią. Burgundowe tęczówki z trudem utrzymywały kontakt z rozbawionymi sytuacją (e/c) odpowiednikami.

„Dopiero to zauważyłeś? Co za zniewaga mojego oblicza."

Tanjirō był w kropce. W tym momencie zrozumiał, jak bardzo zakochany był w (Y/N).

»»————- ★ ————-««

Kochała swojego ojca, ponad wszystko na ziemi, ale każda miłość na swoje wzloty i upadki. Jednym z upadków była decyzja mężczyzny, aby (h/c) włosa zajęła się zbieraniem brudnych ubrań. Samo w sobie było dość prostymi i miłym zadaniem, gdyż dwójka z jej towarzyszy chciała współpracować i nawet pomogli jej w zaniesieniu rzeczy do ogrodu, w którym miała się tym zająć. Jednak problem pojawiał się kiedy musiała stanąć twarzą w twarz ze znienawidzonym od pierwszego spotkania Inosuke.

„HASHIBIRA ODDAJ MI TE SPODNIE!"

„NAJPIERW MUSISZ MNIE ZŁAPAĆ, WIEDŹMO!"

Od poranka w całej rezydencji słychać było głośny tupot stóp zderzających się z drewnianym parkietem. Dobry trening kondycji, jednak wizja nocnego prania nie pocieszała dziewczyny. Gdy tylko myślała, że brakuje jej centymetra, żeby złapać towarzysza, ten w ostatnim momencie potrafił podskoczyć i przyczepiony do sufitu uciekać dalej. Z tego co opowiadał, był wychowany w górach, dlatego nie przywiązywał dużej uwagi do odzienia. Ale będąc w tym domu miał obowiązek chodzenia w ubraniu, które nie było schroniskiem dla insektów!

Czas na zagranie poniżej pasa.

Biegnąc po podłodze, efektownie udawała poślizgnięcie by chwilę potem upaść na podłogę wydając z siebie cichy syk bólu. Nie minęło nawet dziesięć sekund nim obok jej ciała zwijającego się w udawanej agonii pojawił się cel misji, wyśmiewający niezdarność dziewczyny.

„HA HA! MYŚLAŁAŚ, ŻE DOPADNIEZ WIELKIEGO INOSUKE!? W TWOICH SNA-„

„Mam cię!"

Korzystając z nieprzygotowania przeciwnika powaliła do na ziemię. Usiadła na jego torsie, nogami przytrzymując ramiona, a rękami łapiąc za skórzany pasek od jego spodni. Szybkim ruchem rozpięła rozporek i pociągnęła mocno za nogawki – zdejmując je z ciała półbestii. By oszczędzić sobie koszmarów zamknęła oczy i rzuciła nieszczęśnikowi strój na przebranie.

„Trzeba było po prostu je oddać, Hashibira!" Chwyciła za spodnie od munduru i nie tracąc ani chwili wbiegła do ogrodu wrzucając je do wody i głęboko szorując.

Nie miała pojęcia, że pozostawiła za sobą skonfundowanego Inosuke, który był zbyt zszokowany, aby nałożyć na siebie przygotowaną przez nią yukatę. Ku rozpaczy Zenitsu zaniepokojonego odgłosami z korytarza.

„INOSUKE ZAŁÓŻ COŚ NA SIEBIE! (Y/N)-CHAAAAAN!"

Reszta dnia minęła zadziwiająco spokojnie. (h/c) włosa cały czas trzymała się na baczności oczekując zemsty za wcześniejszy atak. Naprawdę nie chciała uciekać się do takich środków, ale wychowany w górach chłopak nie dawał jej innego wyjścia. Stała w kuchni smażąc w żeliwnym woku krewetki w tempurze, proste ale sycące – do tego niezbyt drogie, a przy ilościach, które pochłaniał skład Kamaboko to bardzo istotna kwestia. Postanowiła, że dzisiejszego dnia odciąży ojca od robienia posiłku i pozwoli mu na lepsze poznanie towarzyszy podróży.

„Ah, wybacz zachowanie mojej córki Inosuke, bywa dość porywcza..." (h/c) włosy mężczyzna zaśmiał się niezręcznie widząc skupione na misce ryżu przed nimi, zielone tęczówki.

„To wina Inosuke, że rozzłościł (Y/N)! Jest zbyt dobra, żeby traktować ją tak oschle i znieważająco!" Oznajmił z dumą Zenitsu, gwałtownie prostując swoje plecy, gdy bronił honoru damy swego serca – a przynajmniej tak mu się zdawało. „Do tego jest silniejsza od ciebie, gdyby nie miała połamanych żeber na pewno zgniotłaby cię na kwaśne jabłko!"

„Hm, widzę, że naprawdę dobrze się bawicie na tych wyprawach! Kto by pomyślał, że zabijanie demonów jednoczy młodych?" Mężczyzna posłał rozumiejące spojrzenie w kierunku blondyna. „(Y/N) jest silna, ale daleko jej do Hashiry. Nie zrozumcie mnie źle, to moja córka i wierzę w nią, ale droga jest dłuższa niż sądzi."

Wszystkie głowy w pomieszczeniu zwróciły się w kierunku zamyślonego mężczyzny, który opierał głowę na swojej dłoni, posyłając im wyrozumiałe spojrzenie.

„Całe życie dorastała widząc przychodzących tutaj członków Korpusu, ale praktycznie nigdy nikt nie wrócił tu dwa razy. Tylko raz w życiu spotkała kogoś kilka razy. Bodajże rok temu, często odwiedzał nas Hashira Płomieni i była zachwycona jego opowieściami – bardzo dobrze się dogadywali. Nie mogłem ukrywać przed nią prawdy, gdy dowiadywałem się o śmierci poszczególnych osób. Zwłaszcza gdy sama chciała zostać szermierzem. Zrozumiała o czym mowa kiedy okazało się, że brat Hany – Kumeno Masachika – został zabity w walce z demonami Dwunastki." Uśmiechnął się gorzko na wspomnienie dwóch zapłakanych dziewczynek ciągnących za jego kimono, błagając aby wrócił życie temu chłopakowi. „Dlatego tak bardzo szanuje Korpus Zabójców Demonów za to, że chcą chronić bezbronnych ludzi kosztem własnego życia. Wiem, że trudno to zauważyć... Zwłaszcza przy pierwszym spotkaniu, ha ha..."

„Kiedy pierwszy raz poznałem (Y/N) wydawało mi się, że chciała mnie zamordować za moje istnienie..." Oznajmił otwarcie Tanjirō, otrzymując w odpowiedzi ciepły śmiech mężczyzny. „Ale kiedy poznała naszego przyjaciela Yushirō byłem pewny, że to zrobi, gdybym jej nie zatrzymał."

„Czyżby rzucił jakąś obelgę w stronę jej aparycji? Bardzo niemądrze..." Ciemne, (h/c) pasma ruszały się wraz z głową dorosłego, który kręcił nią w niesmaku. „Potrafi być narcystyczna, nie zaprzeczę, ale to wszystko ze względu na swoją matkę."

„Panią (L/N)?" Zapytał zaciekawiony wspomnieniem kobiety Zenitsu, zastanawiał się czy są do siebie podobne.

„Została zamordowana przez demona trzy lata temu, (Y/N) miała niecałe 12 lat, do tego widziała to na własne oczy. Kiedy wróciłem do domu były w jednym pokoju, demon pożerał zwłoki mojej żony, a ona w przerażeniu nie potrafiła się ruszyć." Na wspomnienie o gorzkim wydarzeniu, wziął łyk gorącej herbaty, choć uśmiech nigdy nie znikł z jego twarzy. „Pani (L/N), jak to perfekcyjnie ująłeś Zenitsu, była przepiękną kobietą – nie mam pojęcia jakim cudem wybrała zwykłego szermierza takiego jak ja. Od małego (Y/N) była świadkiem jak wszyscy w wiosce upajają się widokiem jej matki, a gdy ta mówiła jej, że są jak dwie krople wody, nie mogła być bardziej szczęśliwa."

Zatrzymał się na moment, w myślach odtwarzając wizerunek szczęśliwej małżonki trzymającej ich jedyne dziecko na rękach. Choć te chwile już nie wrócą, będzie trzymał je w swoim sercu jako ciepłe wspomnienie, a nie gorzki powód do żalu – bo to on sprawia, że ludzie stają się demonami.

„Od momentu jej śmierci, moja córka postanowiła bronić honoru swojej matki będąc najpiękniejszą kobietą jaką tylko może. Więc gdy ktoś obraża jej urodę, nie odbiera tego jako uderzenie w swój majestat – ale w jej matki. Powiem, że wygląda bardzo podobnie do niej, mają nawet te same oczy! Do tego zaczęła pielęgnować sztukę tkaniny, której ją nauczyła. W życiu nie pomyślałbym, że użyje tego w walce!" Zmarszczył brwi, gdy przypomniał sobie swoją czternastoletnią córkę ze szpulką nici tłumaczącą mu nową technikę walki. „Kocham moją córkę, ale ona nie ma własnych granic moralnych, wszystko czym się kieruje opiera się na tym co pokazała jej matka. Dlatego jeśli obraziła was w jakiś sposób w trakcie podróży, proszę wybaczcie. Jedyne co uzyskała ode mnie to wiedza jak 'machać' mieczem."

„Przepraszam, że zapytam..." Zaczął nieśmiało Tanjirō, nie chcąc w żaden sposób urazić pana tego domostwa. „Ale ten dom jest otoczony drzewami Wisterii, czy demony nie powinny trzymać się z daleka?"

„Ah, bardzo dobre pytanie, młodzieńcze! Moja żona była marechi, człowiekiem, którego krew była w stanie zaspokoić apetyt demona jak pięćdziesiąt, nawet sto osób! Jakiś zdesperowany demon przedarł się do środka, choć był wyjątkowo osłabiony przez naturalną ochronę – dlatego udało mi się go szybko zabić." Wytłumaczył dokładniej mężczyzna, kończąc swój kubek ciepłego napoju. „Oh, znowu zacząłem paplać? Wybaczcie, panowie!"

„Nie przepraszaj ich, tato. Wystarczy, że ich karmimy." Wszystkie głowy zwróciły się w kierunku noszącej tacę (h/c) włosej. „Coś się stało?"

„WIELKI INOSUKE JEST GŁODNY, ILE MOŻNA CZEKAĆ WIEDŹMO!?"

„Inosuke, nie mów tak do (Y/N)-chan!"

„Us-uspokójcie się oboje! Proszę wybaczyć, Panie (L/N)!"

Rozkładająca talerze wymieniła się z rodzicem porozumiewawczymi spojrzeniami, które były pełne rozbawienia. Po raz pierwszy od tygodni czuła się bezpieczna. Towarzystwo tak wesołej gromadki nie mogło się szybko znudzić.

»»————- ★ ————-««

Wizja zza tak obszernej maski była nieco ograniczona, jednak mocny kark rekompensował wszystkie wady takiego odzienia. Siedzący na werandzie Inosuke, korzystając z luksusu pobliskich kamieni ostrzył swoje miecze nichirin. W oczekiwaniu na zwrot swoich spodni nosił na sobie wygodne, blado niebieskie kimono. Nawet ktoś tak nadpobudliwy jak on potrzebował czasem chwili wytchnienia, dlatego korzystał z samotności w rozświetlonym lampionami ogrodzie.

„Oh, Inosuke powinieneś napić się herbaty, rozgrzeje cię od środka." Spojrzał w górę spotykając się z łagodnym spojrzeniem (e/c) okiego mężczyzny, który zajął miejsce obok niego stawiając herbatę w bezpiecznej odległości. „Jeśli chcesz, żeby były ostrzejsze, użyj kamienia szlifierskiego,"

Zielone tęczówki z ciekawością obserwowały jak mężczyzna chwilę buszuję po ogrodzie by sięgnąć za masywny piec podnosząc ciemnoszarą cegiełkę. Gdy podał mu kamień, jego tekstura wydawała się ciemnowłosemu szorstka oraz z lekka wapniowa – tego szukał! Patrząc na rozbawionego mężczyznę, nie mógł powstrzymać miłego uczucia, które go opanowywało. Co to jest? Nie miał bladego pojęcia, ale czuł się lekko i przyjemnie, jakby leżał w cieplutkiej, miękkiej pościeli.

„Miłej nocy, Inosuke. Nie siedź za długo, musisz się wyspać na jutrzejszy trening."

Maska dzika obserwowała jak sylwetka mężczyzny znika za rogiem. Gdy to zrobił, wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, energetycznie ostrząc swoje miecze. Polubił go, nawet jeśli jego córka była wiedźmą z bagien, (e/c) oki nie wydawał się mieć złych zamiarów co do niego. Czując zbliżające się kroki po raz kolejny obrócił się w kierunku wyjścia by ku swojemu niesmaku zobaczyć (Y/N).

„Mogę wyczuć jak wykrzywiasz się pod tą maską, ciebie też miło widzieć Hashibira." Westchnęła ciężko, zajmując miejsce obok ciemnowłosego. Kątem oka zauważył znajomy materiał spoczywający na jej kolanach. „Przyszłam w pokoju, spodnie są już wyprane, suche i pachnące – nie musisz się obrażać, gdybyś oddał je po dobroci oszczędziłabym ci wstydu."

„Wielki Inosuke nigdy się nie poddaje! Nigdy!" Oznajmił dumnie, zabierając swoje odzienie od dziewczyny dość gwałtownie, od razu je chowając.

„Nawet jeśli chodzi o pranie? Masz dziwny system wartości, Hashibira. Ale lepiej nie rób sobie we mnie wroga... Znam twoją słabość." Zbliżyła się do zamaskowanego chłopaka, prawie przykładając usta do ucha dziczej głowy. „Tylko ja potrafię zrobić tem-pu-rę."

„Wiedziałem, że to jakieś czary, wiedźmo! Nic nie smakuje tak dobrze!" Spłoszony jak sarna ciemnowłosy cofnął się pokazując na rozbawioną (h/c) włosą palcem wskazującym. „Nie możesz mnie tak szantażować-„

Oboje zamilkli kiedy brzuch ciemnowłosego zaburczał na tyle głośno by można go było pomylić z ryczącym demonem. Kto by pomyślał, że na samą wzmiankę o jedzeniu już będzie tak głodny? Nie tego się spodziewała, ale nie może zostawić rezydenta w takim stanie – nie może umrzeć z niedożywienia.

„Wstawaj królu gór, trzeba uspokoić twoją wewnętrzną bestię. Zobaczysz na żywo moje czary, tylko się nie przeraź."

Zielone tęczówki obserwowały jak (h/c) włosa wstaje z miejsca kierując się w stronę kuchni, nawet nie zerkając za siebie. Czy to prowokacja? Na pewno! Ta kobieta jest zbyt podstępna! Ale wizja ukochanych smakołyków przyćmiewała jego instynkty, dlatego szybko ruszył za nią do pomieszczenia wypełnionego różnym jedzeniem. Wśród tak bajecznej scenerii stała (e/c) oka, zakładając na siebie coś w rodzaju białego okrycia.

„Myślisz, że ile zjesz, Hashibira? Pięć? Dziesięć?" Zapytała wyjmując przygotowane popołudniu krewetki, które miały służyć jako śniadanie następnego dnia. Najwyżej zrobi omlety dla wszystkich.

„Wielki Inosuke chcę dwadzieścia!" Oznajmiło głośno otrzymując w odpowiedzi dosadnie lekceważący wzrok ze strony dziewczyny. „Śmiesz się nie zgadzać!?"

„Jesz jak dwóch dorosłych mężczyzn! Gdzie ty to mieścisz, kolacja była dwie godziny temu!?" Choć narzekała pod nosem na apetyt chłopaka, naszykowała wyznaczoną przez niego ilość, plus kilka dodatkowych dla samej siebie. Nocna przekąska nigdy nikomu nie zaszkodziła. „I nie mów o sobie w trzeciej osobie, to niesmaczne."

„Sama jesteś niesmaczna!"

„Naprawdę jesteś jak przerośnięty pięciolatek..."

Skwierczenie wrzucanego na głęboki tłuszcz smakołyku odwróciło uwagę chłopaka. Przyglądał się jak jego upragniona przekąska powoli rumieni się pod wpływem gorącego tłuszczu, a ta wiedźma obracała je pałeczkami, aby się nie przypaliły. Jakiekolwiek czary stosowała, czuł jak jego usta wypełniają się mimowolnie produkowaną śliną. Gdy tylko wyjęła pierwszy kąsek pałeczkami, nie tracił czasu. Zrzucił maskę i chwycił smakołyk wprost z pałeczek ku zaskoczeniu kucharki.

Jednak momentalnie pożałował tego ruchu.

Wyczulony zmysł dotyku sprawił, że bolące poparzenie było jeszcze silniejsze niż u zwykłego człowieka, jednak zdeterminowany ciemnowłosy nie zważał na krzywdę i połknął krewetkę w całości – choć prawdę mówiąc nie czuł żadnego smaku, tylko pieczenie.

„Co z tobą nie tak!? To jest gorący tłuszcz, musisz poczekać albo chociaż podmuchać, idioto!" Przerażona tak nagłym aktem samodestrukcji półbestii natychmiast wzięła do kubka odrobinę lekko chłodnej wody oraz namoczyła w tej samej cieczy czystą szmatkę. „Wypij to, szybko! Potem od razu knebluję cię ścierką."

Nie mający zbyt wielkiej puli rozwiązań Inosuke od razu wypił cały kubek wody, czując jak chwilowo łagodzi to ból w jego przełyku, a potem przygryzł ścierkę między zębami skutecznie ochładzając poparzony mięsień. Młoda Mizunoto odetchnęła z ulgą wracając do poprzedniego zajęcia, tym razem trzymając się na baczności aby łapy tego łakomczucha nie chwytały co popadnie. Po usmażeniu wszystkich smakołyków, część wsypała do miski, którą postawiła przed nosem ciemnowłosego, a drugą trzymała przy sobie.

„Chyba już wystarczy, ale uważaj, są jeszcze ciepłe mogą podrażnić twój język. Zaraz dostaniesz szklankę mleka, może jakoś pomoże." Wytłumaczyła licząc na choćby odrobinę współpracy ze strony dzikusa, gdy nalewała do kubka białego napoju ze szklanej butelki. „Wypij powoli, małymi łyczkami."

Dlaczego nagle przebywanie w jej towarzystwie stało się takie... miłe? Czy to dobre słowo? Nie był zły czy zirytowany. Nawet nie chciał podstawić jej nogi kiedy przechodziła obok! Postępując wedle instrukcji, poczuł odrobinę ulgi, nawet jeśli tylko na krótki moment. Od kiedy zaczęło ją obchodzić co się z nim dzieje?

„Powinieneś wyczyścić tę maskę, wiesz? Jest cała w kurzu i błocie, to siedlisko bakterii." Jej usta nie miały na sobie zwyczajnego pigmentu w końcu szykowała się do snu, jednak noszenie mocnego koloru sprawiło, że na stałe miały bardziej intensywne zabarwienie niż powinny. Zielone tęczówki ze zmarszczonymi brwiami obserwowały jak jej wargi otaczają panierowany smakołyk – był zazdrosny, powinien dostać jeszcze więcej krewetek.

„Bakterii? Wymyślasz słowa? Bardzo tanie zagranie, wiedźmo!" Zaśmiał się głośno, nie zauważając niedowierzającego spojrzenia ze strony towarzyszki.

„Hashibira, nie wymyślam słów po prostu ty jesteś ptasim móżdżkiem. Bakterie to takie mikroskopijne demony, których nie jesteś w stanie zobaczyć, mogą zaatakować w każdej chwili i będziesz umierał w cierpieniach przez kilka dni!" Wytłumaczyła zadowolona, ze wzbudziła zainteresowanie tego pięciolatka w ciele zabijaki. „Jedyny sposób żeby je zabić to czyszczenie brudnych rzeczy i mycie swojego ciała."

„Na mojej masce mogą być demony!? Trzeba je zabić! Wiedźmo, jak zabić te bakteria czy jak to tam." Prawie prychnęła śmiechem widząc zaciekawione i zdeterminowane spojrzenie chłopaka po drugiej stronie stołu.

„Musisz mi zaufać, znam odpowiednie zaklęcia, żeby je zamordować."

„Nie wierze ci!"

„Chodź, zaraz ci pokażę."

Pół nocy spędzili w ganku skutecznie szorując oraz wyczesując zaniedbaną maskę. (h/c) włosa była w szoku jak wiele brudu była w stanie pomieścić tak ograniczona przestrzeń. Trzymając na odsłoniętych kolanach mokrą głowę, starannie wyczesywała wszystkie kołtuny oraz spłukiwała pozostałości po środku myjącym.

Jest mi ciepło... Dlaczego? Znowu coś zrobiła, czuję to! Bez ostrzeżenia! Mogłem się tego spodziewać! Tak jak jej ojciec!

Inosuke wydął w poirytowaniu jeden ze swoich policzków, obserwując jak ta przeklęta kobieta z troską oraz szacunkiem opiekuje się jedną z najważniejszych w jego życiu rzeczy. Był zły, że nie może być zły na nią – jeśli miało to jakikolwiek sens. Jego twarz była ciepła, ręce były jak gotowany makaron, do tego coś dziwnego łaskotało go w brzuch. Nie był gotowy na coś takiego, nie na to się pisał.

Co nie znaczy, że nie zaczynał powoli tego lubić.

SET YOUR HEART ABLAZE-

DZISIAJ MAMY WYJĄTKOWE ŚWIĘTO - URODZINY KOCHANEGO RENGOKU KYŌJURŌ (czytaj najlepszej postaci całego universum, fight me).

Jako, iż okazja jest niezwykle ponadprzeciętna i bardzo ubolewam nad faktem, że nie znacie jeszcze wątku, który z nim zaplanowałam - pora na mały maraton, żeby przyśpieszyć ten moment! 

Upublicznie dziś TRZY kolejne rozdziały! Wszystko dla mojego ukochanego, płomiennowłosego amanta, którego kocham i nigdy nie wypuszczę z objęć nizwykłej miłości-

Czyli zapewne za moment zobaczycie, że ostatnim dodanym rozdziałem będzie (o8.)! 

《ZAPYTANKA YURU TIME》
Kochani, not to be ahead of myself, ale co powiedzielibyście na książkę z universum kny, która zawiera otwarte sceny erotyczne? Cause this bitch has idea- Dajcie mi koniecznie znać, żebym mogła zabrać się do pracy!

Mam nadzieję, że niespodzianka mi się udała!

@yurugina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro