(o8.) girl, your attitude is going to get you killed.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Some boys take a beautiful girl
And hide her away from the rest of the world
I want to be the one to walk in the sun
Oh girls, they wanna have fun"

10/05/2020

MŁODA FARMAUCETKA Z TRUDEM POTRAFIŁA SIĘ SKUPIĆ, kiedy para (e/c) tęczówek wraz ich właścicielką nie odstępowały jej na krok. Jakimś cudem zawsze potrafiła zorientować się gdzie dokładnie przebywała i w ciągu kilku sekund stać obok zadają monstrualną ilość pytań? Na początku, takie zainteresowanie schlebiało ciemnowłosej. Niestety, po czasie zaczynała mieć dość takiej admiracji ze strony niższej rangą koleżanki.

„Ara, ara, (Y/N)-chan znowu widzimy się pod moją pracownią? Co tym razem cię sprowadza?" Lawendowe tęczówki z zaciekawieniem oczekiwały odpowiedzi na pytanie, obserwując opierającą się o ścianę dziewczynę. Ubrana w bladozieloną piżamę jak każdy z jej pacjentów jako jedyna nie była zbyt zadowolona z doboru garderoby.

„Jaki rodzaj barwnika był użyty do tego haori? Coś zza granicy? Materiał ma swoje lata, nie był odnawiany, ale pigment trzyma się świetnie!" Tupot chronionych przez skarpety stóp to jedyny dźwięk towarzyszący (h/c) włosej, która krążyła wokół otwierającej drzwi Hashiry.

„Mówiłam ci już, że należało do mojej siostry i nie wiem o nim zbyt wiele. Nie powinnaś być na treningu? Sumi, Kiyo i Naho czekają na ciebie, musisz się porozciągać!"

Z tymi słowami zamknęła drzwi tuż przed nosem młodszej szermierz, która była daleka od odpuszczenia sobie poznania sekretów tak ciekawej osoby. Wzdychając ciężko powoli oddaliła się na trening – ku zachwytowi stojącej po drugiej stronie drzwi kobiecie. Shinobu nie pałała do niej nienawiścią, po prostu z lekka ją irytowała. Tak naprawdę jedyne czego od niej potrzebowała to próbka krwi, którą od dawana miała w swoim posiadaniu. Każdy Filar był choć odrobinę zdziwiony powiązaniami nowego nabytku wśród Mizunoto z Muzan'em. Musiała sprawdzić wszystkie opcje, a jeśli odpowiedź na choćby ułamek tej układanki kryła się w płynach ustrojowych (e/c) okiej – miała zamiar je pozyskać.

Sama w sobie była zagadką. Dlaczego przyczepiła się akurat do niej?

Wszyscy dookoła widzieli, że jest najsłabszym fizycznie Filarem. Najlżejsza, najniższa, do tego podatna na choroby i złamania. Gdyby nie sztuki oddechu była pewna, że pewnej zimy skończyłaby sześć stóp pod ziemią z powodu zwykłego przeziębienia. Więc dlaczego była tak zainteresowana? Czy wyśmiewała się z niej pytając o styl walki albo kształt ostrza? Zacisnęła w dłoni jedną ze szklanych probówek wypełnionych szkarłatną substancją na samą myśl o ponownym byciu obiektem żartów wśród szermierzy.

Ale (Y/N) brzmiała nad wyraz szczerze komplementując jej walkę.

Zatopiona w kontrastujących ze sobą myślach nieuważnie zahaczyła rękawem o krawędź biurka. Czując opór ze strony materiału, instynktownie pociągnęła za nie mocniej. Niestety, lawendowe tęczówki rozszerzyły się w szoku po usłyszeniu charakterystycznego dźwięku rozdzierającego się materiału. Z przerażeniem stwierdziła, że zerwała szwy od nadgarstka aż po sam tors. Jak mogła być tak nieuważna?

„Pani Kochō, przyniosłam herbatę i kuleczki ryżo- Co się stało?" Ciemnowłosa spojrzała w stronę drzwi znajdując w progu swoją podopieczną z tacą smakołyków. Wzdychając ciężko, zsunęła okrycie z ramion wieszając je na przeznaczonym do tego stojaku.

„Aoi, proszę poinformuj mojego szewca, że niedługo zawitam z małym zleceniem. I dziękuję za posiłek, ale obiecałam spotkać się z Rengoku przed południem."

Niebieskooka przytaknęła ochoczo od razu opuszczając pomieszczenie. W takich chwilach lepiej nie pozostawać w tym samym pokoju co rozwścieczona wojowniczka. Pośpiesznie skierowała się do Sali treningowej wciąż trzymając w dłoniach tace z przygotowanym posiłkiem.

„Kanazaki– ouch, to bolało Naho!" Nieaktywna członkini korpusu obróciła się w kierunku położnej na macie (h/c) włosej, która była poddawana rutynowej gimnastyce w celu uzyskania odpowiedniej formy. „Nie miałaś zanieść tego do Shinobu?"

„Chyba nie jest w humorze, rozerwała swoje haori-"

„ŻE CO!? AOI, PRZYNIEŚ MOJE NICI."

»»————- ★ ————-««

Ciepły śmiech mieszał się ze zgrzytaniem żwiru pod stopami dwójki spacerujących Filarów. Obecność Rengoku uspokajała wszystkich wokół, nawet kogoś tak zajętego pracą jak Shinobu. Jej więź z współpracownikiem była bardzo braterska, optymistyczne podejście do każdej sprawy przypominało jej uosobienie ukochanej Kanae. Dlatego znalezienie wspólnego języka między tą dwójką było tylko kwestią czasu.

„Takie zadrapanie po błahym patrolu? Co się stało, Rengoku-san?" Pytanie, powierzchownie brzmiało jak prześmiewka, jednak było zupełnie na odwrót. Ciemnowłosa zdawała sobie sprawę z potęgi przyjaciela, dlatego była zdziwiona widząc drobną, ale jednak, ranę.

„Ku niezadowoleniu mojej niegasnącej determinacji, pominąłem jedną ręką demona, która lekko uszkodziła moje przedramię! Wybacz, że musimy przenieść nasze spotkanie do twojej rezydencji!" Podniosły głos dało się słyszeć z dystansu pięćdziesięciu metrów, ciemnooka zastanawiała się jakim cudem potrafił być dyskretny na misjach. „Co z nowymi nabytkami? Narzucają się?"

„Cała czwórka zaczęła pracować nad całkowitą koncentracją, do tego robią jakiś postępy. Są dość, hm... Specyficzni? Ale mogło trafić się gorzej." Wyznała szczerze, z ulgą widząc swoją rezydencję w niedalekiej oddali. „Znasz (Y/N), prawda? Od zawsze była taka ciekawska?"

„Od pierwszej wizyty, ha ha!" Po raz kolejny z pomiędzy warg mężczyzny wydobył się wypełniony radością rechot. „Kiedy pierwszy raz u nich zawitałem, moje haori tak bardzo przypadło jej do gustu, że postanowiła pokazać mi każde ze swoich i zapytać o moją opinię – dokładną opinię. Skoro o tym mowa, gdzie twoje okrycie?"

„Nie mogłam się skoncentrować i niechcący zerwałam szwy w rękawie... Będę musiała zawitać w mieście przy najbliższej okazji, akurat brakowało mi dodatkowej pracy." Westchnęła ciężko, marszcząc brwi kiedy przed wejściem oczekiwało na nią już grono powitalne.

Na pierwszy rzut oka coś było nie tak. Widziała to po spojrzeniu na trzęsącą się sylwetkę jasnowłosego szermierza, który wraz z dzikim dzieckiem w masce wyczekiwali jej powrotu. Definitywnie coś planowali, nie mogła znaleźć w pobliżu Kamado. Jedynej osoby, która nie potrafiłaby jej okłamać – ktoś to przemyślał.

„Ara, ara, co tu robicie, hm? Mieliście trenować całkowitą koncentrację." Wykorzystała moment, żeby przyjrzeć się scenerii wokół. Nikogo nie było w pobliżu, nawet mieszkających z nią pomocnic. „Agatsuma-kun, Hashibira-kun?"

„Wiedźma kazała nam 'odciągnąć uwagę'." Odpowiedział bezmyślnie, a ciemnowłosa już wiedziała, że zapowiadają się z tego niezłe kłopoty.

„Imbecylu! Nie miałeś tego mówić głośno- Kochō-san!"

Lawendowe tęczówki rzuciły kątem oka na dwójkę przyjaciół, nim wyminęła ich w progu kierując się w stronę zamieszania na górnym piętrze. Rozbawiony obrotem sytuacji Rengoku podażał tuż za nią, spodziewając się jeszcze większej rozrywki. Wszystkie głosy dochodziły z pracowni farmaceutki co zmartwiło ją jeszcze bardziej, gdy dostrzegła stojące w progu towarzystwo.

„Spokojnie Aoi, nic się nie stanie! Zenitsu i Hashibira stoją na straży-„

„Mówiłaś coś (Y/N)-chan?"

(h/c) włosy na karku dziewczyny zjeżyły się na dźwięk kobiecego głosu. Przyłapana na gorącym uczynku, po raz pierwszy w życiu! Przecież wszystko zaplanowała! Najpierw przekonała Kanazaki, żeby otworzyła pracownie zapasowym kluczem – co zrobiła z wielkim oporem. Potem poprosiłą swoich przyjaciół o małą dywersję, zapewne ta część planu zawiodła. Dodatkowo pozbyła się jedynej osoby, która nie wytrzymałaby presji i wyznała prawdę! Uwielbiało towarzystwo Tanjirō, ale w takich operacjach nie powinien brać udziału.

A teraz została złapana trzymając na kolanach prawie naprawione odzienie.

„Ah, Kochō-sama...! Wcześnie wróciłaś, myślałam, że nie będzie cię do obiadu, ha ha..." Po raz pierwszy w życiu czuła strach, może dość irracjonalny, ale tak mrocznej aury jeszcze nie widziała. Przeczuwając nieuniknioną śmierć z rąk utalentowanej Filar w akcie desperacji podniosła do góry materiał demonstrując swoje dzieło. „Chciałam tylko je naprawić, proszę nie zabijaj mnie zanim nie zostanę Hashirą...!"

Ciemnowłosa zmarszczyła brwi zbliżając się do wyciągniętego w jej kierunku haori. W pierwszej chwili miała zamiar wyrwać je z rąk dziewczyny by oddać się chęci mordu, jednak jej spojrzenie złagodniało po spojrzeniu na ścieg. Był praktycznie niewidoczny, do tego wyglądał solidniej niż oryginalne szwy. Lawendowe tęczówki zabłysnęły z ciekawością, próbując z lekką siłą rozerwać ponownie materiał – by nie osiągnąć tym żadnego skutku.

„Ara, ara, naprawdę masz rękę do tkanin, (Y/N)-chan! Czy mogłabyś wzmocnić pozostałe szwy, hm?"

(e/c) tęczówki rozszerzyły się w szoku po propozycji kobiety. Zdeterminowana pochwałą od idolki przytaknęła gwałtownie z dumną prostując swoje plecy. Zawsze lądowała na czterech łapach! Do tego może wreszcie wzbudzi sobą uwagę Panny Shinobu? To byłoby spełnienie marzeń!

„Oczywiście, że tak! Moje palce tworząc cuda, gwarantuję!"

„Ara, ara, cóż za skromność." Kobieta z motylą spinką we włosach wyprostowała się, poprawiając kołnierz od swojego munduru. „Ale jakim dorosłym byłabym, gdybym nie wyciągnęła konsekwencji? Włamanie do pracowni, dotykanie moich rzeczy bez pozwolenia a na koniec manipulacja przyjaciółmi – dla mnie brzmi jak dodatkowa sesja treningowa po kolacji przez następny tydzień! Pod moim nadzorem."

„HUH?!"

»»————- ★ ————-««

O tej porze roku, słońce potrafiło być zabójcze. Młoda szermierz cieszyła się, że na razie nie jest zmuszona do noszenia ciężkiego, ciemnego munduru. Była pewna, że skończyłaby jak ugotowane ziarenko ryżu! Wymachując zwisającymi z werandy nogami popijała rozpuszczone we wrzątku leki wydając siorbiąc przy tym cicho.

„Jestem pewny, że Shinobu na pewno będzie bawić się cudownie wyciskając z ciebie siódme poty, (Y/N)!" Uradowany głos siedzącego obok niej Filara Płomieni wcale nie pocieszał załamanej sytuacją kobiety. „Dobra droga, żeby wzmocnić swój hart ducha! I możliwie zniszczyć ciało!"

„Nie pomagasz mi, Rengoku-sama... Z tej gromadki tylko ja jestem w stanie poradzić sobie z treningiem od Hashiry! Reszta boi się własnego ogona, hm!" Z podniesionym podbródkiem, obróciła spojrzenie w kierunku uśmiechającego się mężczyzny. Złote tęczówki z czerwonymi obwódkami cały czas skupione na (h/c) włosej przed nimi. „Dawno u Nas nie byłeś, dlaczego?"

„Ah, powinnaś uważać na ton kiedy mówisz do kogoś wyższej rangi – części może się to nie spodobać! Prawdę mówiąc zawitałem u Waszych progów, całkiem niedawno, i twój ojciec poinformował mnie, że pracujesz już w Korpusie!" Rada nie była karcąca, wszystko z jego ust brzmiało jak przyjemne upomnienie, które miało na celu tylko ochronę. „Do tego tak niecodzienna sprawa, powiedziałaś Panu (L/N) o swojej sytuacji?"

„Tak, tak... Wysłałam kruka z wiadomością parę dni temu, ale w odpowiedzi dostałam tylko potwierdzenie tego, że wyślę mi potrzebne materiały na nowe haori. Otosan potrzebuje trochę czasu, żeby to przetrawić – byłam pewna, że będzie kazał spakować moje rzeczy i siłą zaciągnąć mnie do domu!" Zaciskając uścisk na glinianym naczyniu, skupiła spojrzenie na ogrodzie przed nimi. „Bycie Mizunoto nie jest w moim guście... Ile demonów musze pokonać żeby wreszcie stać się Hashirą? Sto? Dwieście!?"

„Nie do końca! Choć sam pogubiłem się w ilości pokonanych bestii, wiem, że tylko opanowanie swojego oddechu do perfekcji oraz zabicie jednego z Dwunastu gwarantuje miejsce w naszych szeregach!" Wyjątkowe haori przesuwało się gwałtownie wraz z każdym energicznym ruchem szermierza. „Z tego co wiem twoje spotkanie z Piątym nie zakończyło się najlepiej, co znaczy, ze twoja technika ma wady!"

Słysząc słowa swojego autorytetu, jej policzki zalały się z lekka różem. Czy w jego oczach wyglądała na słabą? Nie potrafiła pokonać kogoś tak niskiego w hierarchii Kibutsuji'ego – oczywiście, że tak sądził! Zawstydzona swoim pośpiechem w działaniu, otrząsnęła się dopiero kiedy duże dłonie mężczyzny objęły jej własne, sprawiając, że w lekkim zaskoczeniu zmierzyła się z intensywnymi ślepiami naprzeciw.

„Nie zinterpretuj mych słów źle! Większość osób z twojej rangi nie przeżyłoby sekundy w starciu z tym demonem! Co nie zmienia faktu, że teraz pozostaje ci tylko zdobycie jeszcze większej siły, żebym mógł zobaczyć cię w szeregach moich najbliższych towarzyszy! Trening z Shinobu to idealna okazja!" Słysząc znajomy, dumny ton, uśmiechnęła się nikle. Spięte do tej pory mięśnie, rozluźniły się, a (h/c) pozwoliła aby stosunkowo większe dłonie ogrzewały jej własne. „Jednak jestem pewny, że trening z Shinazugawą zdziałałby cuda – w końcu twój oddech opiera się na jego sztuce!"

„Może zapomniałeś, Rengoku-sama, ale ten mężczyzna chciał mnie zabić." Odpowiedziała dosadnie, nie koniecznie kryjąc się ze swoją prawdziwą opinią co do tak niedorzecznego projektu. „Nie ma możliwości, żebym nawet spojrzała na niego z własnej woli."

„Ah, agresywnie stanowcza jak zawsze..." Jasnowłosy westchnął ciężko, delikatnie masując delikatne ręce (h/c) włosej siedzącej tuż obok. „Filar Wiatru jest trochę jak skała..."

„Twardy i bezużyteczny, a kiedy go rozłupiesz, w środku i tak nie ma nic pożytecznego?"

„Bardzo okrutne porównanie, nie spędzasz przypadkiem zbyt wiele czasu w męskim towarzystwie? Bardzo trudno go poruszyć, ale przy odpowiednim podejściu można osiągnąć co się chcę!" Uradowany optymista po raz kolejny obdarował znajomą szermierz swoim ikonicznym uśmiechem, nadal nie puszczając jej dłoni. „Nie myśl o tym jako zawieranie przyjaźni, ale jako drogę do własnej potęgi. Kto będzie w stanie pomóc ci lepiej niż mistrz sztuki? Kto jak kto, ale jesteś na tyle uparta, żeby to zrobić. Pierwsza 'udomowiłaś' rodzeństwo Kamado, to też powinno się udać."

„Rengoku-sama, nie powinno się mówić tak o damie! Nie jestem uparta, tylko zdeterminowana w spełnieniu swojej aspiracji, hm?" Złote tęczówki rozjaśniły się gwałtownie kiedy dostrzegły charakterystycznie podniesiony podbródek. „Podczas walki z Piątym Nezuko wbrew własnym żądzom ocaliła moją rękę – nie mogę tak po prostu odwrócić się od takich sojuszników!"

Widok znajomej twarzy w tym miejscu sprawił, że nuta nostalgii zawitała u progu płomiennowłosego. Przed swoimi oczami miał dorosłą kobietę, która walczyła w Korpusie ze zwykłego kaprysu – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Gdyby nie wyjaśnienia jej ojca, nie potrafiłby rozgryźć intrygującego podejścia (h/c) włosej. Kto by pomyślał, że przeżyje stracie z Księżycem?

„Ręczenie za tak nieprzewidywalną istotę może doprowadzić cię do grobu, (Y/N)."

„Ha! Mogą co najwyżej spróbować – Przyszły Filar Tkaniny nigdzie się nie wybiera!"

Tak pewny siebie głos! Czy tak wypadało dla młodej damy? Nie, żeby planował cokolwiek skomentować. Prawdę powiedziawszy zobaczenie dziewczyny całej i zdrowej ukoiło jego zmartwienie. (e/c) ślepia błyszczały jeszcze jaśniej niż pamiętał, a przyglądał się im bardzo dobrze podczas ostatnich wizyt – nie opuszczała go nawet na krok! Jako, wtenczas, dziewiętnastoletni mężczyzna z radością opowiadał o swoich przygodach, zwłaszcza gdy sprawiały jej tak wielką radość.

Kto nie chciałby być powodem uśmiechu tak uroczej panny!

Z każdą kolejną wizyta coraz bardziej przywiązywał się do pałającej pasją do sztuki kobiety. Jego ulubiony moment spotkań? Oboje chowający nogi pod ciepłym okryciem kotatsu. Kyōjurō popijając herbatę słuchał dokładnie każdej uwagi, którą wtrącała powoli zszywając kolejne odzienie. Zawsze cieszył się gdy pytała o opinię na temat wzoru czy kroju. A sposób w jaki troszczyła się o jego własne okrycie! Nie potrafił opisać radości kiedy z delikatnością drobnego słowika, pełnymi gracji ruchami naprawiała ewentualne uszkodzenia.

„Podoba mi się to podejście! Brakowało mi tych słów podczas ostatnich odwiedzin! Tak samo jak ciebie, (Y/N)!"

„Hm, to oczywiste! Tylko głupcowi nie brakowałoby kogoś tak niesamowitego jak ja!"

Zezowate, bladoniebieskie ślepia futrzastej maski maskowały zmarszczone brwi jej właściciela. Wyglądając przez okno w ich sypialni miał perfekcyjny widok na dwójkę wesoło rozmawiających ludzi w ogrodzie. Wyłapywał tylko urywki ich rozmów, jednak nawet ktoś taki jak Inosuke potrafił dostrzec ich kontekst. Co on sobie wyobrażał? Dotykanie wiedźmy równało się z klątwą, nie wiedział o tym!?

Kim jest ten koleś?

Nie lubił tego widoku. Pierwszy raz ta uciążliwa kobieta wydawała się zainteresowana kimś innym niż samą sobą. Co ona wyprawiała? Zgrzytając zębami obserwował jak wyciągnęła dłonie z uścisku mężczyzny tylko po to by położyć je na jego torsie. Źrenice zielonych tęczówek zwężyły się niebezpiecznie kiedy te same dłonie, które w utkwiły mu w pamięci jako kojące i ciepłe, przejeżdżały wzdłuż uniformu mężczyzny by zatrzymać się na otaczającym jego ramiona haori. Po ruchu czerwonych warg mógł rozpoznać, że cokolwiek mówiła, robiła to z podekscytowaniem.

Co z nią nie tak?

„Oi, powinieneś leżeć! Jeszcze bardziej zepsujesz sobie gardło, jeśli będziesz siedział w przeciągu!" Poirytowany nagłym wtargnięciem do pokoju, obrócił głowę w kierunku intruza. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył jedną z pielęgniarek trzymającą tacę z jego ukochanym przysmakiem. „Czas na kolację."

„Skąd... To masz...?" Zapytał z lekka zszokowany tym, że ktoś inny niż (h/c) włosa podaje mu wyjątkowy smakołyk.

„Hm? Tempurę? (Y/N) dostała od Shinobu zakaz wstępu do kuchni, więc poprosiła mnie, żebym ci to zrobiła – podobno lubisz." Wytłumaczyła dokładniej stawiając tace na szafce nocnej przy jego łóżku. „Jest gorące, nie poparz się."

Czuł się oszukany. Ale nie dlatego, że (e/c) oka okłamała go mówiąc, że jest jedyną osobą potrafiącą stworzyć ten przysmak. Skoro tak się martwiła, czemu nie przyniosła mu ich sama? Dlaczego wolała spędzać czas z tym gachem zamiast z Wielkim Panem Inosuke? Miała obowiązek tu być! Rozgoryczony wojownik wziął kęs panierowanego smakołyku, powoli go przeżuwając.

To nie to samo.

»»————- ★ ————-««

Powinna czuć się rozgoryczona? A może zlekceważona? Kto wpadł na tak irracjonalny pomysł? Kimkolwiek była ta osoba mogła szykować list pożegnalny. Nie sądziła, że podczas relaksującej kuracji doświadczy tak stresującego wydarzenia, które zniszczy budujący się od początku dnia dobry humor.

„Gotō, mam nadzieję, ze bawił cię ten żart. Proszę, podaj mi dobry uniform. Dziękuję." Trzymając w dłoniach ciemnobordowy materiał, miała ochotę rozerwać go na strzępy. „Moje ciało to świątynia, nie mogę pozwolić, żeby coś tak ubliżającego ja skaziło!"

„Hę? To nie moje broszka, ja tylko dostarczam." Ciemnooki wzruszył ramionami, niekoniecznie przejmując się zabójczym spojrzeniem kierowanym w jego stronę.

Spędził wystarczająco czasu u boku szermierz, żeby powoli zrozumieć różnorakie reakcje. Na początku była oziębła oraz pyszałkowata w stosunku do niego. Miała w zwyczaju wyśmiewanie funkcji, z której był dumny! Jednak po kilku dniach ignorowania w zupełności jej egzystencji – przydarzył się cud. Robił pranie w ogrodzie, gdy nie wiadomo skąd pojawiła się tuż obok. W milczeniu przystąpiła do pomocy w rozwieszaniu prześcieradeł i wyrzynaniu odzieży, nigdy nie spodziewał się, że potrafi to robić.

Tym co zaskoczyło go najbardziej był fakt, że przeprosiła za swoje zachowanie.

Był pewny, że to sen, kiedy opowiadała o lekceważącym podejściu do tak ważnej funkcji jak kakushi. Oznajmiła, że ktoś kto patrzy na innych z góry nigdy nie będzie w stanie dostrzec własnej słabości. Mówiła o tym jak w przyszłości na pewno będzie zawdzięczała życie szybkiej reakcji tej kadry oraz tylko dzięki ich wiernym usługom będzie w stanie stać się Hashirą jakiej nikt jeszcze nie widział – oczywiście, na koniec zboczyła z lekko z tematu oddając się uwielbionej paplaninie o sławie oraz potędze, której pragnęła.

Ale miło było choć raz usłyszeć coś miłego z jej ust. Potrafi przyprawić człowieka o ból głowy – cokolwiek Pani Shinobu robi jej na tych treningach, niech dołoży jeszcze parę powtórzeń.

„W takim razie, zwracam do adresata. Nikt nie zmusi mnie do noszenia czegoś takiego! Czemu nie zapytali mnie o zdanie? Chciałam tylko inny kolor – nie krój!"

„(Y/N), nie mogę nic zrobić. Miałem to przynieść, powinnaś się cieszyć, że w ogóle pozwolili ci na taki kolor. Teraz kiedy jest tyle nowych przybytków trudno znaleźć choćby pasujące rozmiary..." Mężczyzna westchnął ciężko, kiedy dziewczyna nie miała zamiaru odpuścić podążając za nim aż do bramy głównej rezydencji.

„Ara, ara, co to okrzyki? Znowu coś zrobiłaś, (Y/N)-chan?" Słysząc za sobą głos znajomej wojowniczki, obróciła się na pięcie podbiegając do starszej koleżanki niczym zagubione dziecko. „Nie sprawiasz znowu problemów Kakushi, prawda?"

„Pani Kochō pomocy! Mój nowy mundur jest uwłaczający!" Oburzona użytkowniczka Oddechu Tkaniny, zaprezentowała, na pierwszy rzut oka, zwyczajny komplet uniformu swojej rangi. „Skąd ten dekolt!?"

„Ah, więc w tym problem... Gotō-kun, czy mógłbyś wymienić strój (Y/N)-chan? Ewidentnie jest niezadowolona!" Zwyczajny uśmiech Filara zmartwił z lekka ciemnookiego pomocnika, który jak najszybciej chciał uciec od obecności onieśmielającego szermierza.

„Niestety, Kochō-sama nie mogę tego zrobić... Dostałem instrukcje-„

„Hm? Ah, w takim razie musimy poradzić sobie inaczej!"

Melodyjny głos ciemnowłosej prawie przyprawił go o ciarki na plecach. Szybkim ruchem wyrwała materiał z uścisku jednej ze swoich pacjentek by rzucić go na grunt. Dosłownie sekundę potem wyciągnęła z kieszeni pudełko zapałek, szybko odpalając trzy z nich. Przerażone, czekoladowe tęczówki przyglądały się płonącemu na wiór mundurowi, który dostarczył. Lawendowe ślepia z nieukrywanym rozbawieniem spoglądały na pomocnika Korpusu.

„Oh nie! Jak mogło do tego dojść? Cóż za tragedia! Niestety nie ma wyjścia, chyba (Y/N)-chan musi dostać nowy uniform. Mam nadzieję, że tym razem będzie bardziej odpowiadał jej oczekiwaniom... Słyszałam, że niektóre z nich potrafią być łatwopalne!" Przerażony widowiskiem Kakushi obrócił się na pięcie by zacząć biec jak najszybciej potrafił, wykrzykując obietnice o przyniesieniu lepszego odzienia dla (h/c) włosej. „Do zobaczenia niedługo! Bezpiecznej drogi!"

(e/c) tęczówki wędrowały między gasnącą resztką popiołów na ziemi a machającą w kierunku uciekającego ciemnookiego kobiecie. W swojej wypełnionej własnymi ambicjami głowie od pierwszego spotkania idealizowała postać Shinobu, jednak teraz mogła postawić ją na równi ze swoim największym autorytetem!

„Proszę, twoja własna paczka – na wypadek, gdyby wrócił z podobnym świństwem!" Posiadaczka czerwonego ostrza złapała kartonowe pudełko, spoglądając po chwili na ciemnowłosą przed sobą. „Jeśli cokolwiek o co będą cię prosić sprawi, że poczujesz się poniżona – nie daj im satysfakcji. Mitsuri lubi ten krój i nie ma w tym nic złego, ale gdy zmuszają do tego kogoś kto czułby się zmieszany z błotem prezentując tyle skóry musisz się im postawić za wszelką cenę, (Y/N)-chan! Ten Korpus jest zdominowany przez 'silnych' i 'męskich' mężczyzn, dlatego jeśli chcesz coś osiągnąć musisz być silniejsza od nich wszystkich razem wziętych!"

Po raz pierwszy, dotknęła jej z własnej woli. Drobna, filigranowa wręcz, dłoń ostrożnie zmierzwiła czubek, (h/c) czupryny. Lawendowe tęczówki zabłysnęły z lekka, a muśnięte różową szminką wargi były wykrzywione w ciepłym uśmiechu. Była taka miła... Prawie jak starsza siostra, której nigdy nie miała.

„Jesteś niesamowita, Kochō-sama!"

Nie myśląc wiele owinęła swoje napięte od wielogodzinnych treningów ramiona wokół drobnej ramy ciemnowłosej, czując bijący od niej zapach kwiatów wisterii. Czyżby wytworzyła specjalne perfumy? Skołowana farmaceutka zamrugała kilkukrotnie, nim wzdychając lekko owinęła swoje smukłe ręce wokół pleców podopiecznej. Tak bardzo przypominała jej siebie samą sprzed kilku lat. Zapatrzona w cel, bezkompromisowa oraz gotowa do ciężkiej pracy pełnej poświęceń. Nawet podczas tak bolesnych treningów, które dla niej przygotowywała – nie opuściła ani jednego.

Będę cię dopingować, (Y/N)-chan. Ktoś musi wpoić tym zapatrzonym w mięśnie kołkom szacunek do płci pięknej – zrobisz to o wiele lepiej niż ja, czuję to.

Czy tak czuła się Kanae, kiedy przychodziła do niej z rezygnacją? Oczywiście, że (e/c) oka bywała utrapieniem oraz nie raz krzyżowała plany związane z projektami. Mimo tego, Shinobu nie chciała by w żaden sposób tego zmienić. Kanao nigdy nie okazywała zbyt wielu emocji, dlatego poznanie prawie egzaltowanej dziewczyny było niecodzienną odmianą. Z radością mogła stwierdzić, że Rengoku wciąż pozostawał nieomylny w swoich osądach. (Y/N) była dziwnym przypadkiem.

„Ara, dopiero teraz się zorientowałaś? Szkoda!"

»»————- ★ ————-««

Zachodzące słońce było jedynym co pozwalało na jakiekolwiek optymistycznej myśli na zawitanie w umyśle użytkowniczki Oddechu Tkaniny. Miała pewność, że za kilka chwil może pożegnać się z własnymi stopami a do tego twarzą. Dlaczego? Wszystko dzięki swojej idolce, która stojąc kilka metrów pod nią efektywnie rzucała w nią ostrymi kamieniami. Jednym z kluczowych elementów treningu Filar była równowaga oraz lekkość ruchów, niezbędne przy zdobywaniu zatrważającej szybkości. Dlatego metody ich nauczania także były niekonwencjonalne.

„(Y/N)-chan, czubki palców, mówiłam ci! Chyba znajdę większe kamyki, jesteś zbyt przyzwyczajona do małych otoczaków." Rozbawione ślepia spoglądały na zmęczoną podopieczną, która resztkami sił po sesji intensywnego treningu usiłowała utrzymać się na powieszonej kilka metrów nad ziemią linie po której chodziła. „Raz, dwa, trzy – jak w tańcu! Czy słyszałam jakiś dźwięk? Hm? Mam wrażenie jakbyśmy dopiero zaczęły, a marnujemy mój cenny czas od tygodnia!"

Jak miała utrzymać kompletną koncentracje w takich warunkach? Powoli zaczynała paranoicznie reagować na przepływający wzdłuż jej szyi wiatr, myśląc, że to kolejny zbliżający się kamień! Rany nie były fatalne, zawsze kończyło się na siniakach albo małemu zadrapaniu. Była zmęczona, mało powiedziane. Wyczerpana – tak, lepsze określenie. Sesje u boku składu Kamaboko były wycieńczające same w sobie, a dodatkowe lekcje pozwalały jej na odpoczynek tylko w czasie posiłków i snu.

Ale była daleka od narzekania.

Potrafiła powalić Tanjirō w walce wręcz, oblała Zenitsu ohydnie pachnącym lekiem w trakcie pojedynku kubków oraz mogła przechytrzyć zmysł orientacji Inosuke, skutecznie się przed nim kryjąc. Mówiąc w skrócie była zachwycona swoim postępem! Nie myląc go oczywiście z satysfakcją, do tego brakowało jeszcze wielu lat praktyki. Wyrzeźbione mięśnie ramion sprawiły, że czerwony nichirin mógł przejść teraz praktycznie przez wszystko co spotka na swojej drodze.

„Ara, Tomioka-san? Co sprowadza cię w moje skromne progi?"

Melodyjny głos mistrzyni wytrącił dziewczynę z równowagi i gdyby nie wypracowany refleks raczej na pewno spotkałaby się z ziemią. Wypuszczając z ulgą powietrze podniosła głowę spotykając się z dość niecodziennym widokiem.

Co za wzór...! Takiej mieszanki kolorów jeszcze nie widziałam! Połączył dwa różne haori? Ale co to za poszarpane skrawki, nie wygląda za dobrze, hm!

Oczywiście, że (e/c) tęczówki w największym stopniu były skupione na niecodziennym okryciu nieznajomego mężczyzny. Czy był zupełnie obcy? Nie, skądś kojarzyła te znudzone egzystencją, błękitne oczy. Racja, był Filarem Wody! Patrząc obiektywnie wydawała się być ideałem ówczesnego mężczyzny. Ciemne, bujne loki związane w luźny kucyk. Ostro odznaczona żuchwa oraz szpiczasty nos. Do tego stoicka mimika dodająca tajemniczości - Tomioka Giyū we własnej osobie.

„Oyakata-sama rozkazał, abym przyszedł tu opatrzeć rany z ostatniej misji. Zajmiesz się tym?" Miał zaskakująco chłopięcy głos jak na kogoś o tak poważnym wyglądzie, spodziewała się czegoś głębokiego! Wyglądając zza bezpiecznego ramienia ciemnowłosej, widziała, że mężczyzna nie wydawał się zainteresowany niczym konkretnym.

„(Y/N)-chan, pamiętasz Tomiokę? To on przyniósł cię z Góry Natagumo!" Radosny głos farmaceutki rozbrzmiewał w powietrzu, kiedy pokazywała dłonią w kierunku nieobecnego mężczyzny. „Byłam naprawdę zdziwiona, kiedy się pojawił. Nie jest zbyt lubiany, nie spodziewałam się, że zrobi coś takiego."

Teraz zaczął interesować się konwersacją! Poirytowane błękitne tęczówki skupiły się na niezbyt dyskretnie szepczącej użytkowniczce Oddechu Insektów, nim przejechały po sylwetce (h/c) włosej powoli przyzwyczajając się do niespodziewanej prezencji. Chwilę potem już w pełnym skupieniu wdał się w pełną przekornych komentarzy dyskusję ze swoją współpracowniczką – był lubiany przez ludzi, po prostu Hashira są wredni.

Ah, wygląda na taki miękki materiał! Do tego ten pigment, skąd oni wszyscy biorą tak intensywne kolory?

Ciekawskie niczym należące do dziecka dłonie (Y/N) mimowolnie powędrowały w kierunku zniszczonego materiału. Nie przywiązywała uwagi do małego naruszenia przestrzeni osobistej mężczyzny, dając się ponieść swojemu rozmarzeniu. Gdy zniszczone treningiem palce prawie dotknęły rąbka materiału w powietrzu rozległo się charakterystyczne plaśniecie.

„Ouch...!" Razem z dźwiękiem, pojawił się piekący ból pulsujący na grzbiecie dłoni dziewczyny, która instynktownie przyciągnęła ją do siebie.

Czy on właśnie ją uderzył? Spoglądając na ciemnowłosego z lekko skonfundowaną miną, od razu zauważały zszokowane wręcz spojrzenie lawendowych tęczówek swojej idolki. Po raz pierwszy widziała, żeby kobieta przybrała taką ekspresję. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, została dosłownie wciągnięta do rezydencji przez zdejmującą w ogrodzie pranie Aoi. Ostatnim co zobaczyła, była uśmiechająca się Shinobu, która poprawiała rękawy swojego haori.

„Dlatego ludzie cię nie lubią, Tomioka."

»»————- ★ ————-««

Od początku swojego pobytu w Motylim Dworze (Y/N) zaobserwowała dystans do płci przeciwnej, który kreowała Kochō. Oczywiście nie patrzyła tak na uważany wszechobecnie za dzieci, skład Kamaboko. Jednak zawsze wydawała się bardziej oziębła, nawet w swej rozbawionej naturze, gdy napotykała na drodze jakiegoś mężczyznę. Ośmieliła się zapytać dlaczego to robi, z początku niechętna farmaceutka powoli wytłumaczyła swoje motywy. Nie była zainteresowana romansami, więc nie widziała powodu by traktować ich specjalnie. Do tego zazwyczaj była z góry uznawana za słabą oraz niegodną ich uwagi by się pojedynkować – więc czemu miała poświęcać im swoją własną atencję?

„Dlatego musisz trenować ciężej niż Tanjirō czy Inosuke. Kobiece ciało jest zupełnie inaczej zbudowane, obiektywnie rzecz ujmując – zazwyczaj słabsze. Tylko ciężka praca pozwoli ci na osiągnięcie choćby równej formy fizycznej, co dopiero przewyższenie ich." Sącząca herbatę przy biurku, ciemnowłosa kończyła zapisywanie swoich obserwacji, podczas gdy zasłuchana w opowieści (h/c) siedziała wygodnie na podłodze powoli łącząc w całość starannie wycięte fragmenty nowego okrycia. „Ah, prawie zapomniałam. Wypierz w tym nowe haori, to specjalny wywar z wisterii, który otępi zmysły demonów."

„Dlatego pachniesz jak wisteriia, Kochō-sama? Chyba bierzesz kąpiel w tym olejku!" Lawendowe tęczówki złagodniały słysząc rozbawiony śmiech podopiecznej obok.

„Ara, można powiedzieć, że to we krwi!" Składając plik papieru do specjalnie odłożonego katalogu, wzięła do ręki gliniany kubek by skierować się w stronę wyjścia. „Położę się, proszę nie dotykaj moich notatek jeśli będziesz siedzieć tu do rana, dziękuję!"

„Dobranoc..!"

Nawet nie podniosła wzroku, zbyt skupiona na dopracowaniu nowego dzieła do perfekcji. Z każdym stworzonym odzieniem potrafiła sprawniej oraz precyzyjniej łączyć skrawki materiału, choć bała się, że jeśli zaniedba tę sztukę na dłużej może powoli stracić swoje nadzwyczajne umiejętności! Na szczęście niezdarni towarzysze mieli tendencję do rozdzierania swoich ubrań na każdym kroku – dlatego nigdy nie brakowało jej materiału do ćwiczeń. Teraz, gdy otrzymała Mundur w cudownym odcieniu ciemno brunatnej czerwieni była pewna, że wzorzaste okrycie stanie się wisienką na torcie w jej zapierającej dech w piersiach aparycji.

Ah, już widzę te wszystkie panny w kimonach! Będą zazdrosne o żołnierza, ha ha!

Zanurzona we własnych gdybaniach nie zauważyła stojącego w progu mężczyzny, który nie do końca wiedział jak powinien się zachować. Po dość 'owocującej' rozmowie z Shinobu po niefortunnym wydarzeniu spędził kilka godzin w poszukiwaniu odpowiedniego zadośćuczynienia za gwałtowne posunięcie w postaci specyficznych nici, których brakowało (h/c) włosej dziewczynie. Czuł się naprawdę źle z faktem, że na powitanie musiał wyrządzić młodej kadetce krzywdę. Zagłębiony w kłótni ze swoją współpracowniczką poczuł prezencję obok i instynktownie zaatakował – w końcu był zabójcą demonów, nie wiadomo kiedy coś może zaatakować. Ale kiedy zobaczył zaskoczone (e/c) tęczówki wiedział, że popełnił błąd. Duży błąd.

„Hm? Kochō-sama poszła do łóżka, chyba musisz poczekać do jutra jeśli to nic ważnego." Prawie przeląkł się słysząc kobiecy głos wyrywający go z zamyślenia. Oczywiście, jego mimika pozostawała niezmienna, gdy błękitne tęczówki napotkały znajome ślepia.

„Przyszedłem pomówić z tobą, (L/N)." Oznajmił nonszalancko, zajmując miejsce naprzeciw dziewczyny – oczywiście w odległości, która nie pogwałcała jej przestrzeni osobistej. „W sprawie wcześniejszego wydarzenia."

„Wydarzenia...? Ah, mówisz o ogrodzie? Nie ma do czego wracać." Zamrugał kilkukrotnie, gdy młodsza współpracowniczka wzruszyła ramionami wciąż skupiona na krwiście czerwonym materiale przed sobą. „Nie rób takiej miny, Tomioka-san. Pracuję z tkaninami od lat, wiem jak rozpoznać wzrok kogoś sentymentalnie przywiązanego do ubrania. Może byłam zbyt ciekawska, wiele osób mówi mi, że zbyt gwałtownie podchodzę do obcych osób i onieśmielam ich takim zachowaniem – prędzej czy później musiało się to jak skończyć – choć nie sądzę, żebym naprawdę była tak nachalna. Może ciekawska, ale żeby od razu natarczywa? Nie, oczywiście, że nie!"

Słysząc całą wypowiedź (h/c) włosej był nadzwyczaj zdziwiony. Faktycznie był przywiązany do skrawka materiału, nawet jeśli brzmiało to dziecinnie. Ten wzór był jedynym wspomnieniem po jego przyjacielu Sabito, chciał w ten sposób uczcić pamięć o nim. Jej ciśnienie nie podwyższyło się, czyli naprawdę mówiła prawdę – nie była zła za dość brutalne powitanie. Jednak nawet mimo tego, nie czuł, że zrobił wystarczająco dużo by zrekompensować nieprzyjemne wspomnienie. Sięgając do kieszeni swojego munduru wyciągnął z niej szpulkę złotej nici, kładąc ją ostrożnie na kolanach (e/c) okiej.

„Nawet jeśli, nic nie usprawiedliwia moich czynów. Choć tyle mogę zrobić."

Z zainteresowaniem obserwował jak powoli odkłada na bok trzymany wcześniej materiał by obiema dłońmi pochwycić drobną szpulkę. Przyglądała się dokładnie z każdej strony, pociągnęła za końcówkę nici wyciągając ją i sprawdzając jej wytrzymałość. Giyū czuł się tak samo sprawdzany jak jego prezent – co jeśli to nie o to chodziło? Może Shinobu nie wyraziła się jasno?

„Powiem wprost." Drobna dłoń szermierz odłożyła podarunek na ziemi między nimi by chwilę potem spojrzeć w błękitne tęczówki beznamiętnego ciemnowłosego. „Są bardzo dobrej jakości, patrząc na długość oraz ilość użytego materiału były niesamowicie drogie. Nie mogę tego przyjąć."

„Nalegam. To nic takiego."

„Nic takiego? Za cenę tej szpulki mogłabym kupić co najmniej cztery rolki materiału! Hashira naprawdę zarabiają takie kokosy, że nie widzą różnicy?" Wzdychając cicho, spojrzała na wyprostowanego mężczyznę. Nie spodziewała się takiego spotkania o tej porze, a do tego nie wyglądał na kogoś kto łatwo się podda. Musiała wymyślić coś dzięki czemu będzie mogła przyjąć ten prezent bez żadnych wyrzutów sumienia. „Zaakceptuje go pod warunkiem, że będę mogła naprawić twoje haori – tu i teraz, przy tobie. Inaczej będę miała dług, a nienawidzę tego najbardziej na świcie. Zaraz po demonach oczywiście."

Wahał się. Miał ofiarować coś tak cennego praktycznie obcej osobie? Podobno miała do tego smykałkę, możliwe, że większą niż krawiec do którego uczęszczał zazwyczaj. Chciał mieć tę sprawę z głowy, żeby jak najszybciej oddalić się od Motylego Dworu, a skoro to jedyne wyjście by to zrobić – był gotowy na poświecenie. Bez trudu zsunął z ramion kolorowy materiał, podając go (h/c) włosej.

„A więc to jednak dwie połączone połówki! Musiało należeć do kogoś specjalnego, hm? Czyżby narzeczona?" Stoicka ekspresja niewzruszonego drażnieniem mężczyzny zbiła ją lekko z tropu, nim przystąpiła do ostrożnego łączenia poszarpanych końców materiału. „Nieistotne, hm?"

Błękitne tęczówki z uwagą przyglądały się każdemu ruchowi. Podczas całego procesu zszywania materiału oraz wzmacniania wszystkich szwów opowiadała różnorakie historie. Czy też związanie z nią samą, w większości te, czy opowiadające o ludziach poznanych po drodze. Tomioka był zadziwiony osobą tak pewnie mówiąc o swoich zdolnościach, oczywiście nie raz hiperbolizowała własne osiągnięcia, ale podniesiony podbródek nadawał tym przechwałkom dziwnie motywujących wibracji.

Oyakata-sama jak zwykle się nie mylił. Ona i Tanjirō to wyjątkowe przypadki.

Coś w tak troskliwej opiece nad zużytym materiałem mającym w jego życiu tak ważną rolę sprawiło, że (L/N) stała się o wiele bardziej przyjazną osobą niż z początku zakładał. Był pewny, że lekceważyła pozycję Filarów uważając się za kogoś wyższego – a tak naprawdę po prostu niewiarygodnie ich podziwiała i próbowała ze wszystkich sił stanąć w równej walce u ich boku. Giyū nie potrafił odróżnić wielu rzeczy, to samo dotyczyło oceny czyjejś aparycji. Nie tylko nie potrafił stwierdzić czy ktoś posiadał urok czy nie, ale także nie czuł potrzeby wyznaczania tego. Jednak po spojrzeniu na skupioną (h/c) włosą nie miał żadnych wahań – była kimś godnym uwagi. Od błyszczących (e/c) oczu, po czerwone usta, niespotykane aż tak często jak mogłoby się wydawać. W ciszy wsłuchując się w energicznie prowadzoną narrację czuł przyjemne mrowienie w całym swoim ciele.

Wbrew swoim wstępnym planom, miał plan jeszcze kilkukrotnie zawitać u progu Motylego Dworu.

ARA, ARA.

Maratonik jest już za nami - 3/3!

Wszyscy życzymy cudów tego świata dla najlepszego mężczyznę z universum, dziękuję! BRUH CHAPTER 204 GOT ME CRYING SO MUCH.

Mam nadzieję, że niespodzianka wam się podobała!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro