(o9.) you will be his gasoline, pretty one.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"You're the worlds most extravagant girl
I just can't understand I'm a time bomb that's ticking away
Still you're holding my hand
You say what's love without the pain
Without a chance that it could break"

17/05/2020

★DISCLAIMER★
Ten rodział wprowadza nas w fabułę mangi, która będzie zarówno w tym jak i we wszystkich następnych rozdziałach!

NA ZATŁOCZONYM PERONIE BYŁO ZASKAKUJĄCO CICHO, może ze względu na późną porę, ale była też szansa, że mroczna aura udzielała się nie tylko czwórce zabójców demonów. Po ukończeniu leczenia od razu zostali rzuceni na głęboką wodę. Po raz kolejny musieli zderzyć się z zupełnie innym światem. (h/c) włosa razem z blondynem przyjmowali sytuację niezwykle spokojnie, siedząc na pobliskiej ławce dyskutując następne posunięcie. Za to dwójka ciemnowłosych miała zupełnie inne podejście do sprawy.

„Co... CO TO ZA DEMON?!" Łamiący się krzyk Inosuke zwrócił uwagę nie tylko jego towarzyszy, ale także reszty czekających na środek transportu pasażerów.

„Inosuke, to może być Pan tej ziemi! Nie możemy obrazić jego honoru, wygląda potężnie!" Dodał zamyślony posiadacz czarnego nichirin, kontemplując nad ich następnym posunięciem.

Słysząc ciężkie westchnięcie ze strony siedzącej obok dziewczyny, jasnowłosy wyprostował się gwałtownie. Nie zirytował jej swoją niewiedzą? To dodatkowe punkty, prawda? Kątem oka przyglądała się jak filigranowe dłonie walczą z rozmierzwionymi wiatrem oraz podróżą lokami. To jego szansa! Położył na kolanach mały tobołek z brązowej chusty, który od razu rozwiązał ukazując kilka dojrzałych, pokrojonych na ćwiartki brzoskwiń.

„(Y/N)-chaaaaan..." Zanucił z lekka, oczywiście niezbyt głośno by nie zwrócić uwagi walczących z pociągiem neandertalczyków. Twarz towarzyszki obróciła się w jego kierunku z pytającą ekspresją. Tak jak podejrzewał, wciąż układając fryzurę. „Masz ochotę na brzoskwinie? Zebrałem trochę po drodze, witaminy dobrze robią na cerę!"

„Sugerujesz, że moja jest zła?" Podniosła jedną brew, widząc jak mężczyzna naprzeciw gwałtownie blednie by chwilę potem agresywnie gestykulować przy tłumaczeniu swojego motywu.

„Nie, nie! W żadnym wypadku! Po prostu chcę, żebyś w podróży miała wszystkie substancje odżywcze jakich potrzebujesz! Będziesz o wiele bardziej energiczna i zdrowsza. Twoja skóra jest gładka i lśniąca-„

„Wiedziałam, że spanikujesz Zenitsu." Zaśmiała się pod nosem, powolnymi ruchami próbując doprowadzić swoją czuprynę do należytego początku. Wstyd się przyznać, ale zaspała tego poranka i nie miała czasu na wyczesanie stworzonej przez poduszkę fryzury. „Wszystko jest lepsze niż onigiri pięć razy pod rząd... Tylko spróbuję rozczesać włosy, dobrze?"

Czekoladowe tęczówki zaświeciły się – na taką okazję czekał! Ostatni raz spojrzał w kierunku swoich męskich przyjaciół, utwierdzając się w przekonaniu, że są zbyt zajęci samymi sobą by cokolwiek zauważyć. Wziął do ręki najdorodniejszą ćwiartkę, unosząc ją w kierunku lekko zdziwionej dziewczyny.

„Pozwól mi pomóc! Zaraz będziemy musieli ruszać, a kto wie jaki demon czai się w środku. Lepiej iść do walki po dobrym posiłku!"

„Twój tok myślenia czasem mnie zastanawia... Ale dziękuję."

Muśnięte czerwoną farbą usta, pełnym gracji ruchem, otoczyły kawałek soczystego owocu. Ich właścicielka powoli oraz dokładnie go konsumowała – ku radości użytkownika Oddechu Pioruna. (e/c) tęczówki rozbłysnęły wesoło kiedy ich właścicielka delikatnie przejechała językiem po zmoczonej sokiem dolnej wardze. Agatsuma mógł poczuć jak rumieniec powoli zalewa jego twarz aż po czubki uszu, zwłaszcza kiedy poprosiła o kolejny kawałek.

Ah, wreszcie mam swój moment z (Y/N)-chan! Sam na sam, jak para zakochanych! Jest taka urocza!

Od rehabilitacji w Motylim Dworze starał się wykorzystywać każdą okazję by zbliżyć się do ubranej w czerwone haori szermierz. Przynosił jej herbatę kiedy do późna pracowała nad swoją kreacją, dopingował podczas sparingów z Inosuke, a nawet pomagał w malowaniu białych kwadracików zdobiących ukochane okrycie dziewczyny. Na pewno musiała uważać go za hojnego i dobrego człowieka – w skrócie, idealny materiał na przyszłego męża!

„MONITSU...!" Tuż przed tym jak miał zamiar podać wybrance kolejną ćwiartkę, znajomy okrzyk wyrwał go z dziennej fantazji – solidny cios w brzuch zrobił to dość brutalnie.

„Hashibira...! Co ty wyprawiasz?! Ludzie patrzą!" Wysyczała ze złością (h/c) włosa, której w końcu udało się ułożyć niesforne loki w odpowiedniej pozycji.

„Wiedźmo, czemu tylko ty masz dostać coś dobrego!?" Oburzony wieprz wypuścił przez nozdrza maski dwa strumienie pary pokazując swoje rozgoryczenie. „Wielki Pan Inosuke zasługuje na wszystko co ty, jak nie więcej!"

„Dobrze, tylko błagam bądź cicho! Jeśli się nie uspokoisz, wyrzucą nas stąd...! Dlaczego twoje ręce są całe w smole?!"

Nie podobało mu się to wszystko. Miał ochotę zatrzymać dłoń (h/c) włosej, która chwyciła losowy kawałek owocu podnosząc go w kierunku świńskiej maski na karku tego osiłka. Nie chciał, aby ktoś odbierał to opacznie – darzył towarzyszy boju silną, braterską więzią, której nie przerwie nic na tym świecie. Ale kiedy tak łatwo skradziono mu piękną, romantyczną chwilę z wybranką, dostawał szału.

Głupi Inosuke! (Y/N)-chan traktuje go jak dziecko, którym trzeba się opiekować! Jeśli chcę zdobyć jej serce musi pokazać, że ma coś do zaoferowania!

Tak, doskonale zdawał sobie sprawę, że oprócz Tanjirō pojawił się kolejny oponent na jego drodze – nawet jeśli sam był zbyt tępy by to dostrzec. Serce tego wieprza prawie połamało jego żebra kiedy przechodził niedaleko sypialni, w której w czwórkę odpoczywali pod opieką pięknej Pani Kochō. Jak się potem okazało, (h/c) włosa poprawiała poluzowane bandaże owinięte wokół jego szyi. A on siedział spokojnie napawając się troską ze strony ukochanej (Y/N)-chan! Niewybaczalny grzech!

BUM BUM

Ten dźwięk brzmiał zbyt znajomo! Obracając głowę ze zmarszczoną grymasem miną zamarł na moment. Filigranowa dłoń dziewczyny podniosła jego maskę na tyle by mieć dostęp do ust dzikusa. Na pewno były spierzchnięte! (Y/N)-chan musi cierpieć katusze! Druga ręka dziewczyny delikatnie wsunęła owoc między zniszczone wargi towarzysza podróży – na ułamek sekundy dotykając opuszkami tych obleśnych, w opinii Zenitsu, ust.

„Już? Zadowolony? Możemy iść dalej- Tanjirō..."

Mimowolnie spojrzał w kierunku podnoszącego dłonie posiadacza czarnego nichirin. One także były pokryte plamiącą smołą, choć mógł przysiąc, że jego kończyny jeszcze chwile temu były czyste. Coś w myślach jasnowłosego automatycznie kliknęło – ten partacz! Zrobił to, żeby zdobyć słodką afekcje od cudownej (Y/N)! Niewybaczalne!

„Wybacz (Y/N)... Chyba dałem się ponieść..."

Przeklęty Tanjirō i ten jego uśmiech. Ktoś taki jak on mógł zwrócić nawet uwagę faceta, co dopiero uroczej dziewczyny! Dlaczego musiał starać się akurat o względy tej samej słodkiej panny co biedny spadkobierca Oddechu Pioruna!? Przełykając gorzkie łzy, westchnął głęboko gdy ostatni kawałek słodkiego owocu znalazł się w ustach ciemnookiego. Nie dość, że stracił romantyczną chwilę z towarzyszką to nawet nie skosztował własnoręcznie zbieranych owoców! Nieszczęsny Zenitsu, nigdy nie mógł dostać tego o co tak ciężko się starał!

Do tego misja z Filarem! Musi być niebezpieczna! Na pewno tu umrę! Umrę nieszczęśliwy i samotny!

Pociągnął kilkukrotnie nosem, starając się powstrzymać od szlochu. Musiał być męski jeśli chciał zaimponować (e/c) okiej! Miał jeszcze szansę! Tak jak mówił Staruszek – nie ważne ile porażek napotkasz, nie poddawaj się!

Huh...?

Skonfundowane, czekoladowe tęczówki zamrugały kilkukrotnie nim ich właściciel zalał się gwałtownie czerwienią. Siedząca obok niego (h/c) włosa bez wahania złożyła delikatny pocałunek na policzku jasnowłosego. Trwał dosłownie kilka sekund, ale był wystarczający by przyjemne mrowienie rozpłynęło się po całym ciele szermierza. Dotykając rumianego policzka, spojrzał na opuszki swoich palców – były czerwone od pozostawionego po farbie śladu. Czyli to nie sen! (Y/N)-chan właśnie go pocałowała!

„Ha, wiedziałam, że zadziała! Kto nie chciałby dostać buziaka w policzek ode mnie? Idiota, hm!" Pełny dumy ton wybranki nie przeszkadzał wypełnionemu miłością Agatsumy, który w zauroczeniu trzymał się za muśnięty kolorem policzek. „Potraktuj tę łaskę jako podziękowanie, w twoim przypadku tylko to zadziała."

Mógł bez trudu zobaczyć rozgoryczone obrotem sytuacji tęczówki swoich przyjaciół. Żurawinowe ślepia odwróciły wzrok, starając się nie pokazywać własnych uczuć, a z maski dzika ponownie wydobyły się dwa strumienie pary. Nie patrząc na to, posiadacz złotego ostrza owinął bezkarnie ramiona wokół drobniejszej ramy dziewczyny zatrzymując ją w mocnym uścisku.

„Ah, (Y/N)-chan czy mogę dostawać buziaka za każdym razem? Najlepiej codziennie, przed treningiem, po treningu, przed posiłkiem, po posiłku, przed snem-„

Oczywiście, że otrzymał solidny cios w tył głowy. Ale tym razem mógł umrzeć szczęśliwy.

»»————- ★ ————-««

Spoglądając przez okno mogła dostrzec tylko i wyłącznie ciemną, gęstą puszczę przez którą przebijały się pojedynce pasy torów. Po ucieczce przed ochroną peronu udało im się przemycić ostrza do wnętrza pociągu. Bez trudu odnaleźli siedzącego przy oknie użytkownika Oddechu Płomieni. Nie dość, że tak specyficznej fryzury nie spotyka się często, to do tego wykrzykiwane w powietrze pochwały posiłku utwierdziły ich w podejrzeniach – to musiał być Rengoku Kyōjurō. Dwoje tak energicznych, wypełnionych, płomienną wręcz, pasją mężczyzn sprawiało, że (h/c) włosa nie czuła potrzeby wtrącania się w rozmowę o teorii Oddechów. Preferowała rozkoszować się komfortowym siedzeniem, póki jeszcze mogła.

„Naprawdę? (Y/N) ma czerwony nichirin, czy to nie powinno oznaczać, że posługuje się Oddechem Płomienia?" Słysząc swoje imię, obróciła głowę w kierunku dwójki zaskakująco podobnych charakterem postaci.

„Nie, nie dokładnie! Kolor to symbolika szermierza, najwyraźniej ten odcień ją reprezentuje! Choć sam sądzę, iż łączy się to bardziej z jej chęcią dopasowania do ulubionego odzienia, jeśli mam być szczery." Wytłumaczył płomiennowłosy, w zamyśleniu przykładając palec wskazujący do podbródka, nim przeszywające tęczówki skupiły się wprost na kobiecej szermierz. „Jeśliby się tak zastanowić, jeszcze nie widziałem twojego ostrza, (Y/N)! Żałuję, że nie miałem okazji ci pogratulować – bardzo nieuprzejmie z mojej strony!"

„Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nie zdążysz wysunąć swojego ostrza przed tym jak mój nichirin pozbawi tego demona głowy, hm!" Uśmiechnęła się dumnie, klasycznie unosząc głowę w geście samozadowolenia.

„Ha ha! Towarzyszy ci płomienny zapał – mój ulubiony!" Ciepły, szczery śmiech jasnookiego mężczyzny rozbrzmiewał w zatłoczonym wagonie, zwracając na krótko uwagę otaczających go ludzi.

„(Y/N) nie powinnaś tak mówić do Hashiry...!"

Złote tęczówki Rengoku mimowolnie skierowały się na ciemnowłosego młodzieńca, który zwinnym ruchem zajął miejsce u boku znajomej (h/c) włosej – bez zastanowienia, instynktownie wręcz. Będąc Filarem musiał wykazywać się wieloma umiejętnościami. Wybitnym słuchem, świetnym wzrokiem czy perfekcyjną koordynacją ruchów. Dlatego bez trudu zauważył niezdarne potknięcia w mowie ciała chłopaka. Zapatrzone w posiadaczkę czerwonego ostrza ślepia, drżące z lekka ręce oraz gwałtownie zaczerwieniające się czubki uszu.

No, no, czyżbym był światkiem namiętnego romansu? Cóż za niefortunna okoliczność, młody Tanjirō.

Doskonale wiedział o wszystkich amantach, których odrzucała. Nikt nie zdołał porozmawiać z nią dłużej niż przez jedno popołudnie. Skąd o tym wiedział? Cóż, Pan (L/N) często częstował go wysokiej jakości sake, choć sam nie miał zbyt mocnej głowy do alkoholi. Dlatego zazwyczaj ich przyjazne konwersacje zamieniały się w ciągłe rozterki związane z wyborami jego córki. Kochał ją i wspierał, ale z powodu utraty żony pragnął by choć ona mogła pójść dalej, nie zaplątana w demony przeszłości.

Ale była uparta jak jej matka, z tego co opowiadał lekko podpity mężczyzna.

Starał się znajdować jak najbardziej przystępnych kandydatów na spotkania ze swoją potomkinią, jednak zawsze kończyły się fiaskiem. Każdy z nich był odstraszony wizją kobiety dzierżącej miecz, która do tego samodzielnie chciała zarabiać na swoje utrzymanie w boju. Była pięknym kwiatem swojego regionu, ale żaden z młodzieńców nie był w stanie pojąć toku jej rozumowania.

Taką kobietę należy doceniać, czcić wręcz. Nie traktować jak ozdobę domu!

Zawsze nutka radości pojawiała się w sercu mężczyzny, gdy był wysyłany na misję w pobliżu domostwa. Dbał o to by choć na moment zagościć w ich progach. Sympatyzował się z dziewczyną, która także utraciła matkę. Lecz szybko przekonał się, iż nie potrzebowała współczucia. Widział tę pasję, determinację oraz czysty talent do dzierżenia ostrza. Nie była żądna zemsty, pragnęła jedynie bronić honoru tej kobiety, której niestety nie było mu dane poznać. Płomienna ambicja biła od niej przy każdym stawianym kroku – był zszokowany jak szybko pokonywała kolejne stopnie na drodze ku pozycji Hashiry.

„Wkrótce sama będę Filarem, muszą się przyzwyczajać, Tanjirō."

To nowość. Ciemne brwi lekko zmarszczyły się na dźwięk tak beztrosko wypowiadanego imienia młodzieńca. Po krótkim zastanowieniu doszedł do wniosku, że (h/c) włosa nie wydawała się odrzucać ewidentnych zalotów z jego strony! Po takim doświadczeniu z mężczyznami na pewno zdawała sobie sprawę z zamiarów młodego szermierza! Jednak im dłużej spoglądał na zupełnie nieświadoma ekspresję, wątpił we wstępne założenia. Więc nie odrzuciła go z góry? Nie poprosiła by mimo nieodwzajemnionych uczuć pozostali przyjaciółmi?

Jak nierozsądnie z mojej strony! Widocznie popełniłem wyjątkowy błąd w poprzednich wnioskach!

Złote ślepia z czerwonymi obwódkami zamrugały kilkukrotnie, kiedy ciemnowłosy gwałtownie obrócił się w jego kierunku kręcąc nosem. Spotkał się z żurawinowymi tęczówkami w dość zaciętym pojedynku, który został zakończony pytającym uśmiechem ze strony Hashiry. Zmieszany z lekka Kamado wrócił na wcześniejsze miejsce u jego boku, pozwalając sobie na kontynuację konwersacji z dziewczyną.

Czy przed chwilą wyczułem zapach zazdrości od Rengoku...?

»»————- ★ ————-««

Zapach wisterii pieścił nozdrza kobiety, która z uśmiechem podążała ścieżką wzdłuż ukochanego miasteczka. (h/c) włosy spięte odziedziczoną po matce spinką, błyszczały w słońcu zwracając uwagę każdego przechodnia. (e/c) oczy, zadziornie wyzywały na pojedynek każdą napotkaną damę, która ośmieliła się podważyć urodę ich właścicielki. Oczywiście, w ostatniej chwili wycofywały się ze starć ustępując miejsca najpiękniejszej z nich – (L/N) (Y/N).

Ah, to kimono tak cudownie leży! Gdybym tylko mogła pochwalić się, że sama je uszyłam. Niestety damie mojego pokroju już nie wypada.

Dumnie krocząc wśród fioletowych, kwitnących kwiatów zapierała dech w piersiach każdego kto przechodził obok. Mężczyźni rzucali jej się pod nogi składając nieziemskie podarunki w zamian za szanse na uzyskanie uczuć tak dostojnej kobiety. Bez wahania odrzucała każdego z nich pozostając przy tym bezwzględnie uprzejma, przez co stawała się wyzwaniem dla coraz to nowszych adoratorów z coraz dalszych stron.

Ōsaka-shi? Kyōto-shi? Nawet Yokohama-shi? Cóż, nie mogę winić tych biedaków – w końcu o mnie mowa! Legendarnej piękności w czerwonym haori!

Krocząc pewnym korkiem pozostawiała za sobą łańcuszek zrozpaczonych zalotników, przekonanych o tym, że każdy z nich jest tym jedynym godnym jej adoracji. Nie mogli być w większym błędzie. Uśmiechając się od ucha do ucha przystanęła widząc w progu domostwa znajomą twarz Kumeno. Ciemnowłosa trzymałą na rękach swojego pierworodnego, który wykrzywiał się w ramionach kobiety. Przy tak słabym ciele jakim została obdarzona, przeżycie porodu było niemalże cudem, za który każdy w wiosce był wdzięczny Bogu. A także kochającemu mężowi, który zapewnił jej najlepsze z możliwych warunków do urodzenia bobasa.

„Ah, (Y/N) znowu spowodowałaś zamieszanie na rynku! Nie powinnaś dać, któremuś z nich choćby szansy? Może naprawdę jest tam ktoś godny uwagi...!" Zmartwiona przyjaciółka próbowała przekonać swoją znajomą do nowego podejścia do sprawy, jednak ta zbyt zajęta zabawą pulchnymi rączkami malucha nie zwracała najmniejszej uwagi do otrzymywanych rad. „Posłuchaj mnie, uparciuchu."

„Kumeno, naprawdę uważasz, że którykolwiek z tych tarzających się po ziemi mężczyzn jest mnie godny? Biją się o żwir po którym stąpam – nie myśl o mnie tak nisko." Zaśmiała się delikatnie, pozwalając sobie na spojrzenie prosto w czekoladowe ślepia przyjaciółki. „Obie wiemy, kto skradł moje serce..."

Spoglądając przez ramię ubranej w różowe kimono kobiety, z rozmarzeniem położyła wzrok na sylwetce ciemnowłosego młodzieńca rozmawiającego z mężem swojej siostry. Jakim cudem tak rozchwytywana kobieta jak ona nie potrafiła przykuć uwagi upragnionego Masachiki? Za każdym razem zbywał jej oczywiste zaloty braterskim poklepaniem po głowie! Cóż za zniewaga! Zezłoszczona całą sytuacją panna, wydęła zarumienione ze złości policzki pozwalając sobie na naruszenie powierzchownej ogłady.

„Oh, (Y/N) wiem, że twój ojciec poprosił mojego brata o zostanie w przyszłości twoim mężem, ale miałaś wtedy niecałe dziesięć wiosen! Teraz obie jesteśmy już dorosłymi kobietami, nie musisz trzymać się tej obietnicy..."

„Hana, nie rozumiesz! Masachika to jedyny, który jest w stanie mnie zaakceptować! Dzięki niemu zaczęłam uczyć się walki... mieczem...? Huh?" (e/c) ślepia rozszerzył się mimowolnie, sprawiając, że ciemnowłosa z zatroskaniem spoglądała na przyjaciółkę.

„Co się stało, wszystko w porządku? O czym mówisz, przecież nigdy nie uczyłaś się czegoś takiego, (Y/N)... Uraziłam cię prawda? Wybacz mi!" Pokorna postawa Kumeno zdezorientowała urodziwą kobietę, która powoli kontemplowała nad swoim nagłym odkryciem.

„Nie, nie... Masz rację, przecież nigdy nie miałam w rękach nic ostrzejszego niż nóż kuchenny!" Zaśmiała się lekko, gładząc powoli ułożoną elegancko fryzurę na czubku głowy przyjaciółki.

„(Y/N), nie wiedziałem, że przyjdziesz – założyłbym coś stosowniejszego dla naszej lokalnej szlachcianki."

Twarz dziewczyny zalała się czerwienią po usłyszeniu komentarza wypływającego z ust ciemnowłosego, który stanął obok siostry. Te brązowe ślepia sprawiały, że rozpływała się na miejscu, a kojący głos osładzał nawet najgorszy humor. To prawda, że kiedy była jeszcze młoda jej ojciec poprosił aby w przyszłości się nią zaopiekował, oddając rękę swojej jedynej córki. Jednak Masachika nie przyjął zaręczyn, jedynie obiecał opiekę nad nią – chciał by podjęła własne wybory w swoim życiu, nie czuła się zobowiązana by za niego wyjść. Ale po tylu latach u boku tak cudownego mężczyzny, wiedziała, że nie pokocha nikogo innego.

„Dla mnie we wszystkim wyglądasz tak samo przystojnie, Kumeno-kun. Cóż za zaszczyt, że odważyłeś się ze mną porozmawiać z własnej woli!" Widząc delikatny rumieniec zdobiący policzki dojrzałego już mężczyzny, zaśmiała się delikatnie. „Te blizny naprawdę dodają ci męskości!"

'A te dwie? Walka w Korpusie jest niebezpieczna! To demon mnie tak urządził. Są całkiem imponujące, prawda?'

Korpus? O czym on mówił? Przecież, to głos ciemnowłosego! A jednak ten zdawał się nie otwierać ust. Jedynie patrzył na dziewczynę ze zmartwioną ekspresją gdy naglę pobledła i wydawała się zagubiona. Demon? Walczył z demonami? Przecież całe życie spędził w mieście! Codziennie ich odwiedzała!

„(Y/N) nie czuje się dziś najlepiej, może odprowadzisz ją do domu, oniisaan?"

„Nie trze-trzeba, przepraszam chyba naprawdę nie jestem w pełni zdrowia. Nie będę sprawiać kłopotu, obiecałam mamie, że wrócę przed południem... Do zobaczenia, kochani!"

Z przepraszającym uśmiechem, oddaliła się od skonfundowanego rodzeństwa, które nie zdążyło zaprzeczyć tak nagłemu żądaniu. (h/c) włosa nie czuła się dobrze, coś ewidentnie nie było tak jak powinno. Przyśpieszając do truchtu, szybko skręciła na znajomym zakręcie spotykając się z bramą swojego domostwa. Jednak po jednym spojrzeniu na nią, czegoś brakowało. Przejeżdżając dłonią po heblowany drewnie nie mogła pozbyć się dziwnego wrażenia, które tylko coraz bardziej się nasilało.

Mogłam przysiąc, że był tu jakiś znak. Może nasz herb?

Kontynuując podróż do wnętrza posiadłości spotkała się z zadbanym ogrodem, który od lat pielęgnował jej ojciec. Piękne kwiaty, krzewy oraz rozłożyste drzewa wisterii... Czuła się tu nad wyraz bezpiecznie, pomijając fakt bycia w rodzinnym domu. Przekraczając próg domostwa od razu została powitana przez wyśmienity zapach – potrawka musiała być gotowa.

„(Y/N), znowu dręczyłaś tych biednych nieszczęśników, prawda? Cóż to za przeszklone oczy? Czyżby coś ci doskwierało?"

Białe włosy spięte w najpiękniejszą fryzurę, której nigdy nie potrafiła odtworzyć. Cudowne (f/c) kimono otaczające drobną sylwetkę, która z dumą oraz czystą gracją przygotowywała posiłek. Blado fioletowe ślepia wyrażały zmartwienie oraz troskę na widok swojej córki. Widząc oblicze kobiety, uspokoiła się zajmując miejsce przy stole.

„Nic takiego, okaasan. Po prostu jestem zmęczona, ale twoja potrawka na pewno postawi mnie na nogi!" Zarzucając ramiona wokół kobiety, wtuliła twarz w zagłębienie jej szyi napawając się zapachem różanych perfum, które tak uwielbiała.

„Nie jeśli, to ja zjem wszystko, ha ha! Kto pierwszy ten lepszy!" Ze zdenerwowaniem obróciła się w kierunku pałaszującego posiłek ojca, który co chwila sięgał do porcji swojej córki podbierając z niej co nieco.

„Otōsan! Masz już wystarczającą porcję!"

To był tak sielankowy scenariusz. Jak wiele musiała mieć szczęścia, aby jej życie było spełnieniem wszystkich marzeń, które miała? Cudowni, troskliwi rodzice. Przystojny narzeczony, którego kochała całym sercem. Ukochana przyjaciółka mieszkająca w pobliżu. Czegóż jeszcze mogłaby chcieć? Z dumą nosiła barwne haori prezentując wszystkim jak dumna jest ze swojego pochodzenia. Ale przecież kochała (f/c)... Więc dlaczego upierała się by codziennie je zakładać?

'Twoja mama byłaby dumna, (Y/N)...'

Kto to był? Czy to jej papa? Dlaczego brzmiał tak smutno? I co znaczy, że 'byłaby'? Przecież jest tu z nimi, jedzą wspólnie kolację rozmawiając o głupstwach. Spoglądając na profil jasnowłosej kobiety widziała znajomy uśmiech z nutą nostalgii nieznanego pochodzenia.

„Otōsan, okaasan... Skąd Masachika ma blizny na twarzy? Ja... Nie mogę sobie przypomnieć." Nagłe pytanie sprawiło, że dwójka domowników spojrzała na swoją córkę w milczeniu.

(e/c) tęczówki trzęsły się kiedy widziała konsternację na twarzy swoich rodziców. Coś było nie tak, mogła to wyczuć. Zaciskając dłonie na czerwonym materiale, spojrzała na podłogę bojąc się tego co miało nadejść za moment. I słusznie.

„To nie ty, (Y/N)... Ja... Ja nie żyję."

Gwałtownie spojrzała w kierunku białowłosej kobiety naprzeciw, która po raz pierwszy zaszlochała przy niej. Nawet gdy przeźroczyste łzy spływały wzdłuż rumianych policzków zapierała dech w piersiach. Szybkim ruchem, znalazła się u boku córki, zaciskając ramiona wokół jej ramy pozwalając sobie na głośny płacz w drżącym uścisku.

„Zrobiłaś tak dużo... Jestem taka dumna, córeczko! Jesteś szermierzem, należysz do Korpusu... Zabijasz demony, żeby dać im szansę na lepszy los w następnym życiu. Tak bardzo przepraszam... To moja wina, gdyby nie moje pochodzenie – nie szukałby cię." Odsuwając się na moment, ujęła policzek dziewczyny swoją filigranową dłonią. „Beze mnie czujesz gorycz oraz żal... Niepotrzebnie, pyszczku. Kocham cię i czekam, aż po reinkarnacji ponownie zostanę twoją matką. A teraz, musisz się obudzić... Nie pozwól, abyśmy spotkały się tak wcześnie. Musisz pokonać tego demona."

Mimowolnie pociągnęła nosem, pozwalając sobie na przyłożenie czoła do odpowiednika rodzicielki. Błyszczące łzy wsiąkały w kolorowy materiał munduru, pozostawiając po sobie ciemne ślady. Jak mogła tak mówić? Przecież była najważniejszą osobą w jej życiu! Musiała chronić jej honoru! Tak bardzo chciała ponownie zobaczyć te piękne białe loki... Ale teraz nie potrafił przestać płakać.

„Jego blizny powstały po bitwie z demonem... Opowiadał o tym z taką lekkością, gdybym tylko wiedział, że nie wróci z następnej misji nie oddałbym mu twojej ręki. Najpierw straciłaś przeze mnie narzeczonego, a potem matkę... Wybacz mi (Y/N)." Stoicki spokój, kiedy łzy mimowolnie wypływały z jego oczu – dokładnie jak podczas pogrzebu mamy. „Weź go, pokonaj ich. Jeśli nie ty, to kto?"

Bez trudu złapała znajome ostrze. Chwytając za rękojeść wysunęła nichirin, szlochając cicho, gdy czerwony kolor przypomniał (h/c) włosej jak wiele krwi wylała walcząc nim. Jak wiele osób poznała i przyrzekła chronić. Wycierając resztki łez rękawem swojego haori spoglądała na dwójkę ukochanych osób wylewających przed nią łzy.

Chcę zostać Filarem Tkaniny, żeby moja mama zaznała spokoju po śmierci, a ojciec nie musiał wstydzić się takiej córki jak ja. Będę szyć najpiękniejsze stroje i dumnie je prezentować.

Tak bardzo chciałaby pozostać w tej złudnej rzeczywistości, gdzie każdy kogo kocha żyje w pełni szczęścia. Ale te chwile już nie wrócą. Zmarli wrócą do tego samego życia, które wiedli poprzednio. Nie ważne jak bardzo chciałaby to zmienić. Jedyne co mogła zrobić to ochronić ludzi przed tragedią, która spotkała ją samą. Być silna, sprawna i dumna. Piękna, pełna gracji oraz uroku. To była realna (Y/N).

„Nie możesz być ze mnie dumna, okaasan... Nie jestem Filarem, ale obiecuję, że nie zobaczysz mnie nim Kibustuji Muzan wciąż będzie kroczył po tej ziemi. A do tego zrobię to w tym haori."

'Żyj swoim życiem w pełni, rób rzeczy, które sprawiają ci przyjemność – nie patrz za siebie, nie szukaj mnie. Prędzej czy później odejdę, a ty jesteś jedynym co po mnie pozostanie. Moja piękna, utalentowana oraz zaradna córka. Nie pozwól nikomu wmówić sobie inaczej. Nie mogłabym życzyć sobie niczego więcej niż tak niesamowitej potomkini.'

Zawsze wiedziała co powiedzieć. Niezmienny autorytet (Y/N) – jej własna matka.

»»————- ★ ————-««

Powoli pozwoliła sobie na otworzenie oczu, widząc znajomy różowy płomień otaczający jej ciało. Po chwili łączenia za sobą kropek zrozumiała prawdziwą naturę demona. Bytował między jawą a snem, zacierając granicę tak dobrze, że ofiara nie potrafiła tego rozróżnić. Zmartwione, różowe ślepia spoglądały opiekuńczo na roztrzęsioną szermierz. Tak nieprzewidywalna ekspresja sprawiła, że dopiero zrozumiała iż nie tylko w śnie pozwoliła sobie wylewanie łez.

„To nic, Nezuko. Dziękuję, że mnie obudziłaś!" Delikatnie poklepując czuprynę, ciemnowłosej pozwoliła sobie odetchnąć z ulgą – która nie była zbyt długa.

Dostrzegła brata ciemnowłosej stojącego u boku Hashiry Płomieni. Ku zdziwieniu dziewczyny, jej współpracownicy powoli nokautowali atakujących ich pasażerów, sprawiając, że upadali głucho na posadzkę pociągu. Korzystając z asysty uroczego demona, przedarła się przez resztę maniakalnie skupionych na zamordowaniu ich ludzi. Stając u boku dwójki wojowników, pomagała odpierać nacierające na nich fale żywych trupów.

„Młody Tanjirō, Inosuke zajmijcie się tym demonem! Zenitsu i Panienka Nezuko weźmiecie trzy pierwsze wagony! Ja wraz z (Y/N) zajmiemy się pięcioma ostatnimi!"

Nikt nie kwestionował rozkazów doświadczonego wojownika. (h/c) włosa bez słowa podążała tuż za nim, starając się nadążyć za tak zatrważającą szybkością. W duchu dziękowała Shinobu za ten wyczerpujący trening, nawet jeśli ledwo pozwalał jej na zrównanie kroku z wybitnym szermierzem. Gdyby w porę się nie opamiętała, na pewno sam pozbawił by przytomności tych wszystkich pasażerów. Stojąc u jego boku, czuła się niezbyt przydatna, ale ponarzeka o tym po zakończonej misji.

„Nie bójcie się cywile! Wiem, że ta siła nie pozwala wam myśleć trzeźwo – nie żywię żadnej urazy!"

Patrząc na osłonięte pięknym w opinii dziewczyny materiałem sama mogła dostrzec żar bijący od pocieszających słów mężczyzny. Czy kiedykolwiek będzie w stanie mieć tyle empatii oraz współczucia co on? Nie, nikt nie byłby w stanie odwzorować uosobienia Rengoku. Będąc obok czuła się bezpiecznie, nawet jeśli demon dosłownie czaił się w ścianach.

„(Y/N)! Znaleźli go! Proszę upewnij się, że wydostaniesz się z pociągu bez szwanku!"

Z tymi słowami dosłownie wyparował, a razem z nim część nieprzytomnych pasażerów. Więc to jest moc Filara...? Nie wiedziała czy powinna być pod wrażeniem czy czuć się urażona takim lekceważeniem jej umiejętności. Oczywiście, że wybrała to drugie. Dumna niczym paw podniosła dwie nieprzytomne kobiety, które musiały być wychudzone przez wiele dni męczarni. Wyskakując z pociągu upewniła się, że ofiary znajdują się w bezpiecznym miejscu. Obróciła się w kierunku odjeżdżającego środka transportu z zamiarem powrotu do środka, jednak ku zdziwieniu dziewczyny – wykoleił się.

To znaczy, że pokonali go...! Przecież nie minęło nawet pół godziny!

Zdecydowanie nie doceniła potęgi jaką posiadał użytkownik Oddechu Płomienia. Co najmniej sto osób leżało bezpiecznie ułożonych wzdłuż traktu kolejowego. Kiedy zdążył ich wynieść? Przecież wszystko trwało dosłownie moment! Sama zdołała wyciągnąć jedynie dwie kobiety. Przygryzając dolną wargę, zaczęła biec w kierunku wypadku z szokiem widząc jak jasnowłosych pochyla się nad wykrzywiającym się z bólu Tanjirō.

„Gonpachirō, nie poddawaj się!" Od kiedy ten rozwydrzony wieprz potrafił okazać choć odrobinę empatii? To musiało być poważne!

„Oddychaj, głęboko. Skup się na zatrzymaniu krwawienia." Spokojny ton Rengoku dawał jej złudną nadzieję, że wszystko będzie dobrze, gdy szkarłatna ciecz przesączyła doszczętnie bok munduru młodzieńca. „Bardzo dobrze! Teraz musisz wytrzymać do przybycia Kakushi – świetna robota!"

Nawet w takiej chwili, gdy jedno z głównych naczyń krwionośnych posiadacza czarnego ostrza było uszkodzone, Filar Płomieni nie tracił pogody ducha – wręcz wykazywał się coraz bardziej żarliwą pasją! Od pierwszego spotkania nie odstępowała go na krok, chciała poznać sekret bycia kimś potężnym. Na początku chodziło tylko o siłę... Jednak po czasie zrozumiała, że moc tego mężczyzny tkwiła w tym, iż zapisywał się w pamięci każdego dookoła. Osiągnął coś, do czego dążyła od samego początku swojego świadomego istnienia. A do tego robił to w tak piękny sposób!

Adorowała go tak samo jak Pannę Shinobu.

Nie w ten sam sposób. Coś dotyczącego uczucia do tego płomiennego szermierza było zupełne inne niż admiracja w stosunku do drobnej kobiety. Gdy wątpiła w swoje przeznaczenie, zawsze pomagał jej stanąć na nogi. Nigdy nie słodził komplementami, wyłącznie poradami oraz pasjonującymi monologami o wytrwałości w działaniu. Może było to dość cliché, ale naprawdę je lubiła.

On miał rację przysyłając mnie tutaj, ktoś tak niskiej rangi jak ten słabeusz nie poradzi sobie z legendarnym Filarem."

(e/c) tęczówki ze zmartwieniem spoglądały na powolnie podnoszącego się jasnowłosego. Wyjmując swój miecz z charakterystyczną gardą stanął przed nowym demonem. Całe ciało potwora było wytatuowane znakami złodzieja, a błękitne tęczówki zdobił znajomy symbol – przed nimi stał Trzeci Wyższy Księżyc Kibutsuji'ego.

„Wyglądasz na kogoś potężnego, może zechcesz zostać demonem? Brakuje nam kogoś takiego w szeregach."

„Dziękuję za propozycję, ale wolę pozbawić cię życia!"

Wypięta pierś, uniesiony podbródek oraz skierowane wprost w stronę oponenta ostrze. Była zahipnotyzowana po jednym spojrzeniu na tak dumnego wojownika. Pewny siebie, siły jaką władał – brzmiał onieśmielająco nawet dla niej! Spoglądając za siebie dostrzegła zmartwione spojrzenia swoich towarzyszy, każdy z nich poobijany, część nieprzytomna.

To czas, aby naprawdę pokazać na co ją stać.

Pozostawiając przyjaciół w bezpiecznej odległości, stanęła kilka kroków za płomiennowłosym mężczyzną, gotowa do starcia z bezdusznym demonem. W ułamku sekundy jasne tęczówki potwora skupiły się na niej, patrząc z lekceważeniem oraz litością na kobiecą sylwetkę. Zadumana w sobie dziewczyna bez trudu wyciągnęła ostrze. Jednakże, w jednej chwili straciła jakąkolwiek pewność co do własnych działań. Rengoku wyciągnął jedną rękę, definitywnie zabraniając jej przystąpienia do starcia.

„(Y/N), odsuń się. Nie mogę pozwolić by twój ojciec stracił ostatniego członka rodziny!" Nie uśmiechał się, po raz pierwszy w rozmowie z nią nie pałał czystą radością. Gdzie podziało się jego zachęcanie do działania? Czy naprawdę była tak słaba w jego oczach, że nie mogła być nawet wsparciem? „Nie mogę pozwolić nikomu umrzeć, spełnię swoją powinność jako Filar!"

Jedyne co po nim zostało to porywający wiatr, mierzwiący (h/c) włosy. Z mieszanymi uczuciami przyglądała się walce, ledwo dostrzegała każdy z ruchów które wykonywali. Każde uderzenie kończyło się sparowaniem, nawet jeśli demon nie posiadał miecza. Bronił się tylko i wyłącznie własnymi kończynami! Do tego był w stanie położyć na jasnowłosym kilka solidnych ciosów.

Tak bardzo chciała móc coś zrobić, ale dzwoniące w jej uszach słowa nie pozwalały na choćby jeden ruch.

Miał rację, przecież jeśli tu zginie, jej ojciec pozostanie na tym świecie sam. Do tego obiecała mamie, że nie spotkają się przed pokonaniem Muzan'a. Musiała pomóc w wyleczeniu Nezuko, a także naprawić haori Tomioki, który podczas ich wyjazdu wrócił w dość poobijanym stanie. Wiele osób liczyło na to, że wróci do domu.

Więc dlaczego czuła, że to wszystko jest niesprawiedliwe?

„Rengoku-sama...!" Z przerażeniem, obserwowała jak dwa palce czerwonowłosego zagłębiają się w oczodole wojownika, po chwili wydłubując z niego lewą gałkę oczną. Podrzucił nią kilkukrotnie, nim bez wahania odtrącił na bok.

„To nic z czym nie mógłbym sobie poradzić, (Y/N)!"

Był poważnie ranny, jego ciało nie mogło powoli nadążać za bezlitosnymi uderzeniami oponenta. To było nie fair. Ktoś tak cudowny jak on powinien móc wrócić bezpiecznie do ukochanych osób. Przecież jego rodzina wyczekuje jego powrotu. Uratował tyle żyć, czemu nie może zachować także własnego? Bohater to zbyt skromny tytuł do opisania mężczyzny. Jak mógł być gotowy na takie poświęcenie... (Y/N) wiedziała, że przegra.

Po tym wszystkim co dla niej zrobił, nie będzie mogła się odwdzięczyć.

Już nigdy nie zawita u ich progu pytając czy może napić się herbaty w towarzystwie znajomych (L/N). Nie będzie mogła karcić go za złe traktowanie swojego odzienia, które przecież było tak piękne. Już nie będzie mogła widzieć swojego najwierniejszego fana dopingującego każdy z jej treningów. Kto będzie oceniał nowe projekty, które uszyje? Kto będzie chwalił jej aparycję, nawet gdy tylko i wyłącznie podcięła końcówki włosów?

Kto będzie jej tak bliski jak Kyōjurō?

Nigdy nie sądziła, że będzie zmuszona żeby wystąpić przeciw woli tak szanowanego wojownika jak on. Bez wahania wysunęła szkarłatne ostrze, korzystając ze sztuczek, które pokazała jej Shinobu zbliżając się do dwójki pochłoniętych intensywnym sparingiem. Źrenice (e/c) tęczówek zwężyły się w szoku kiedy zobaczyła odciętą rękę potwora, która w szybkim tempie się regeneruje. Choć nichirin jasnowłosego był wbity w szyję demona, niezraniona ręka skutecznie powstrzymywała go przed ścięciem głowy. Dlatego był unieruchomiony i podatny na każdy atak! Widząc pojawiające się palce u dłoni demona, wiedziała, że musi działać szybko.

„Breath of The Fabric, Sixth Form: Velvet Misery!"

Duszący kaszel oraz szkarłatna ciecz spływająca po jej ramieniu. Nie była wystarczająco szybka! Patrząc na potężny krwotok w jamie brzusznej Filaru Płomieni zrozumiała jak mało potrafiła. Co gdyby nie odcięła temu demonowi ręki? Zapewne przebiłby ciało Rengoku na wylot, pozostawiając bez najmniejszych szans na przeżycie.

„(Y/N)! Odejdź natychmiast!" Pierwszy raz w życiu podniósł na nią głos. Spoglądając na wycieńczonego walką mężczyznę, widziała to samo zatroskanie co zawsze spojrzenie, nawet jeśli pokazywało jej to tylko jedno oko.

„Brzydzą mnie słabi ludzie. Kobiety nie nadają się do walki, kiedy wreszcie zrozumieją? Najszybciej stają się papką dla tych pozbawionych honoru padalców." Czerwonowłosy patrzył na nią z wyjątkową pogardą, pozwalając sobie na złapanie dziewczyny za kołnierz munduru, unosząc z lekka do góry. „Dlaczego musisz się wtrącać? Nie przeżyje nawet jeśli będziesz machać tym swoim nożem do masła. Ja nie umrę, nie jesteś w stanie mnie zabić."

Te oczy będą prześladować ją w każdym śnie. Spokojne, a zarazem duszące za sobą ogromną dolę nienawiści oraz rozgoryczenia. Co doprowadziło tego człowieka do takiej agonii? Czy nie rozumie, że tkwiąc w tym ciele nigdy nie zazna spokoju?

„Myślisz, że o ty nie wiem...?" Wymamrotała pod nosem, starając się dosięgnąć podłoża pod sobą. Dość nieudolnie. „Codziennie słyszę, że jestem za słaba. Kobiece ciało nie jest tak silne jak męskie, nie jestem głupia...! Ale jedyne co mogę zrobić to pracować jeszcze ciężej! Czemu mam stać z boku i patrzeć jak zabijasz niewinnych ludzi?! Jakim tchórzem trzeba być, aby atakować bezbronnych cywili! Chyba postradałeś zmysły, jeśli myślisz, że posłucham, któregokolwiek z was...! Będę walczyć, dopóki nie stracę sił, ba – życia!"

Jej słowa były ostre, wypowiedziane pod wpływem czystych emocji. Ale Filar Płomieni doskonale mógł zrozumieć ich przekaz. Każdy ruch sprawiał mu niemiłosierny ból, jednak trzymał to w sobie. Nawet teraz był w stanie obrazić dumę dziewczyny, lekceważąc pomoc z jej strony. Jak mógł zrobić coś tak sprzecznego z wartościami, które wyznawał? Złota tęczówka z czerwoną obwódką obserwowała jak dziewczyna zostaje opuszczona na ziemię przez zdekoncentrowanego demona.

To luka w obronie!

Korzystając z okazji, ponownie wbił swój nichirin w szyję oponenta, zwinnym cięciem prawie sięgając jej końca. Niestety, przerażony wręcz wizją śmierci Akaza, jednym uderzeniem odłamał kawałek ostrza, wypuszczając go z uścisku. Ah, racja – na horyzoncie pojawiało się słońce. Upadając na kolana, pozwolił sobie na dotknięcie sparaliżowanego od bólu brzucha widząc karmazynową ciecz sączącą się na jego kolana.

Straciłem za dużo krwi.. Do tego moje płuca są uszkodzone, zostałem pozbawiony oka, a żebra przebiły przeponę. Nadszedł mój czas.

Nie zdołał zabić Trzeciego, ale udało mu się obronić wszystkich przed uszczerbkiem na zdrowiu. Młody Tanjirō na pewno przeżyje, Zenitsu choć nieprzytomny jest w dobrym stanie, a Inosuke był zbyt wytrzymały by poddać się tak błahym urazom – spełnił swoją rolę.

'Dobrze się spisałeś, ale pozostała ci jeszcze jedna osoba do uratowania. Jeszcze nie teraz, Kyōjurō.'

Zamrugał kilkukrotnie otwierając ocalone oko by spotkać się z niespodziewanym widokiem. Przez chwilę odłączył się od rzeczywistego świata nawet nie zauważając, ze zostaje ułożony na ziemi. Drżące dłonie przyciskały znajomy, czerwony materiał tamując krwotok. Przeszkolne (e/c) ślepia nie mogły powstrzymać opadających na tors jego munduru łez, gdy ich właścicielka robiła wszystko co w swojej mocy by go ocalić. Pierwszy raz w życiu widział te dumną, pewną siebie dziewczynę w stanie kompletnej rozpaczy. Niekontrolowany szloch rozrywał serce szermierza, który delikatnie ułożył dłonie na odpowiednikach szermierz, uciskającej jego ranę.

„(Y/N)... Dopiero je uszyłaś, twoja szminka się rozmazała... Nie powinnaś płakać." Uśmiechnął się pogodnie widząc, jak te słowa wywołały kolejny potok łez ze strony dziewczyny. „Straciłem zbyt wiele krwi, proszę zajmij się sobą-„

„Nie! Nie, nie, nie! Bądź cicho, nie mów nic! Kakushi zaraz przyjdą z pomocą! Użyj swojego oddechu, pomóż mi!" Poplątane wiązanki opuszczały usta kręcącej gwałtownie głową szermierz. „Nie pozwolę ci tu umrzeć! Pomyślałeś o swojej rodzinie? Pomyślałeś o mnie?"

„Zniszczysz je w zupełności, utalentowana panno (L/N)..." Wyszeptał cicho, pozwalając sobie na oddanie się przyjemnemu mrowieniu, które zwiastowało utratę przytomności. Nie miał zamiaru z tym walczyć, w końcu spełnił swoją misję. „A jest tak dobrze zrobione, czyżbyś poprawiła swoje ściegi, hm...?"

„Nie zbywaj mnie...!" Rytmicznie uciskając miejsce zranienia upewniała się, że nie wyrządza mu jeszcze większej krzywdy, gdy płakała nad jego osłabionym ciałem. „Czemu tego nie widzisz? To jest tak niesprawiedliwe...! Ratujesz każdego, każdego oprócz siebie! Zasługujesz na to, powinieneś żyć! Tak wiele ludzi wciąż cię potrzebuje, ja cię potrzebuję! Nie jestem gotowa, żeby stracić kolejną osobę! Błagam cię... Pomóż mi ci pomóc, Kyōjurō. Musisz być częścią mojego życia..."

Sylaby jego imienia nigdy nie brzmiały tak pięknie, nawet gdy ton głosu kobiety był tak błagalny. Jakim cudem zdołała to zrobić? Chciał zobaczyć te (e/c) tęczówki błyszczące ze szczęścia, nie zamglone łzami. Poświęciła coś tak istotnego jak rodzinny wzór by dać mu szansę na wrócenie do zdrowia. Mówiła o nim jak o kimś wielkim, godnym podziwu – nie zasługiwał na te pochwały. Bo po usłyszeniu tak błagalnej prośby, posłuchał jej. Zaczął powoli koncentrować swój oddech, w niewielkim stopniu regenerując zniszczone tkanki. Uważał, że był prawie tak skupiony na sobie jak pochylająca się nad nim kobieta.

Chciał jeszcze raz zobaczyć jak się uśmiecha.

Nie przywiązywał do tego większej uwagi, ale w swoim dwudziestoletnim życiu, jedyną przedstawicielką płci pięknej, która zwróciła jego uwagę była zadziorna (h/c) włosa. Sposób w jaki otwarcie wyrażała swoją opinię, a zarazem nie przekraczając tym żadnych granic dobrego smaku. Chciałby jeszcze raz zobaczyć to entuzjastyczne spojrzenie, gdy bez zapowiedzi pojawi się w progach jej domostwa. Będąc przy jej boku czuł niesamowitą presję, nigdy nie mógłby urazić delikatnych uczuć dziewczyny.

Nie mogę nigdy więcej wywołać tych łez, nie zasłużyłem by widzieć tak piękny widok.

Nie ważne jak bardzo starał się to odrzucać, to on potrzebował (Y/N) – nie na odwrót. Urodziwa panna zwróciłaby uwagę każdego, jednak Rengoku obdarzył ją na tyle głębokim uczuciem, że postanowił poprosić Bogów o ostatnią szansę. Jakim cudem z zupełnie obcej osoby stała się kimś, kogo był w stanie czcić niczym ziemską boginię? Nie miał pojęcia, ale sięgając dłonią by ująć zarumieniony policzek dziewczyny wiedział jedno.

Te uczucia nigdy się nie zmienią. Będzie pierwszą, a zarazem jedyną.

'Zaopiekuj się nią, synu. Nawet jeśli jest silna, daj jej życie, którego nie będzie mogła uzyskać przy boku nikogo innego. Teraz możesz wreszcie odpocząć.'

„Mógłbym przysiąc, że się przesłyszałem. Od kiedy potężna (Y/N) potrzebuje kogokolwiek?" Zaśmiał się pod nosem, skupiając się intensywniej na utrzymywaniu stabilnego oddechu. „No, no, nie mógłbym zawieść twoich oczekiwań, zwłaszcza gdy straciłaś przeze mnie tak piękne odzienie."

Zrobię to z przyjemnością, okaasan.

YOU SET ME HEART ABLAZE-

To ten czas, Train Arc is here! Postanowiłam, że musimy uczcić zakończenie mangi, na której bazuje w tej książce! Kny to shōnen jak żaden inny - z humorem, interesującą linią fabularną oraz świetnie napisanymi postaciami. Nie wspominając już o łatwym do zrozumienia lore, przez który tak bardzo wyróżnia się na tle znanych z tego gatunku BNHA czy Naruto. Dziękuję Gotōge-sama za tak dużo radości oraz miłych wspomnień!

Co nie zmienia faktu, że zabicia Kyōjurō nie wybaczę.

Dlatego cieszmy sie wszyscy, nawet jesli sama mam lekki niedosyt z powodu oficjalnego zakończenia - rozumiem i szanuję podjętą przez Gotōge-sama ścieżkę fabularną. But not spoilin' anything!

Swoją drogą, nie wiem jak do tego doszło, ale zaczęłam lubować się w robieniu memów z tej książki. Chcecie czy nie, nie potrafię się powstrzymać - to chyba będzie już stały element końcowych notatek ★

Enjoy my shitty editing, you will see more of those-

Mam nadzieję, że się podobało!

@yurugina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro