rengoku kyōjurō ★ a long-awaited answer finally reached his ears.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"You lift my heart up
When the rest of me is down
You, you enchant me, even when you're not around
 If there are boundaries, I will try to knock them down
I'm latching on babe
Now I know what I have found"

22/11/2020

ODROBINA ŻALU ORAZ WINY OTACZAŁA CIĘŻKO PRACUJĄCĄ SZWACZKĘ, która dedykowała każdy z ostatnich wieczorów dla niezwykle żmudnej sztuki. Mając do dyspozycji wyłącznie kilka odłamków skruszonej podczas przerażającego starcia spinki, usiłowała odtworzyć ją przynajmniej w odrobinie dawnej chwały. Mogła wyłącznie dziękować Bogu za posiadanie tak dobrego przyjaciela jakim był Gotō, który widząc zaistniałą sytuację od razu pochwycił nadające się do złapania fragmenty ozdoby by po kuracji przekazać je wprost do (h/c) włosej. Widząc z pozoru zwyczajną spinkę w formie niekompletnych fragmentów, nie wiedziała jak zareagować. Dla dobra ciemnowłosego Kakushi beztrosko podziękowała za dostarczenie zniszczonego mienia.

Jednak prawdę mówiąc, po zobaczeniu prezentu w tym stanie, była na skraju płaczu.

Coś wyjątkowego, niepowtarzalnego oraz wypełnionego wspomnieniami. Właśnie utraciła taką rzecz z ręki nieżyjącego już potwora. Wstyd mieszał się ze smutkiem nie do opanowania czy opisania. Ta egzotyczna ozdoba należała do kobiety, która dała życie tak bliskim jej mężczyznom. Do Pani Rengoku! Obiecała się nią zaopiekować i chronić za wszelką cenę! A teraz, z powodu nieprzemyślanej decyzji o założeniu jej podczas tak krytycznego momentu w historii Korpusu, dopuściła się niesamowitego zaniedbania. Pozwoliła na roztrzaskanie na kawałki tak istotnej części nie tylko jej własnego życia jak i trójki płomiennowłosych. To Shinjurō podarował ją swojej ukochanej małżonce, która w przyszłości stała się matką dwójki najcudowniejszych chłopców jakich kiedykolwiek poznała. Nie tylko ona miała sentyment do tej ozdoby, myśl o tym, że odebrała im kolejny fragment pamięci o Ruce, sprawiała, że (Y/N) nie wiedziała czy będzie w stanie spojrzeć w twarz któregokolwiek z nich.

Przynajmniej dopóki nie odtworzy jej ponownie.

Choć z pozoru obeznana w różnych trendach, nie miała zbyt wielkiego doświadczenia w tworzeniu tego rodzaju dodatków. Dlatego podjęte przez nią próby nie raz okazywały się być niezdarne, kilkukrotnie skarciła się za nieostrożne działania, które na szczęście jak do tej pory nie zaszkodziły zniszczonej spince. Mimo tego, nie poddawała się. Każdego wieczora po skończeniu pracy zapalała jeden z czerwonych lampionów, a następnie przystępowała do wielogodzinnej pracy. Z pomocą pęsety składała kilkumilimetrowe odłamki kryształów w celu odtworzenia przykuwających oko ornamentów. Niestety, nie ważne jak wiele starania wkładała w tę żmudną pracę nie posiadała wszystkich, barwnych fragmentów – jej pamięć także nie była fotograficzna, a ornament należał do tych bardziej skomplikowanych. Ale czy to powstrzymywało ją przed działaniem? Czyżby do tej pory nie dało się odpowiedzieć na to oczywiste pytanie?

Czy ktokolwiek uważa, że byłaby w stanie spojrzeć na płomiennowłosego Filara z myślą, że nie dotrzymała obietnicy?

Z myślą, że pozwoliła na destrukcję symbolu oddania tego niesamowitego mężczyzny. Kyōjurō od początku wkradł się na miejsce podziwianych przez nią osobistości. Patrząc na jego ekstrawagancki sposób bycia oraz czyste jak łza serce, czy ktoś mógłby go nie pokochać? Szczere powątpiewała. Za największe ze swych własnych osiągnięć uważała przekonanie tego mężczyzny do odrobiny egoizmu podczas tamtego starcia. Mogła wyłącznie naśmiewać się z tego jak słaba była. Żeby prosić rannego o pomoc, ponieważ samemu nie było się wystarczająco dobrym by zapobiec takiemu przebiegowi wydarzeń? Dobre sobie! Nikt tak naprawdę nie wiedział jak wiele podziękowań przekazała w skrywanych modlitwach za pomyślny przebieg zdarzeń. Gdyby nie to... Straciłaby jedynego mężczyznę, którego jest w stanie pokochać.

Wypieranie się tego uczucia byłoby co najmniej komiczne.

Po tym wszystkim co wspólnie przeszli, te dobre i te odrobinę mniej przyjemne chwile, stały się czymś czego nie chciała zamienić na nic innego. Zabawne jak wiele razy uświadamiał ją o momentach, w których 'ratowała' jego życie. Dlaczego? Ponieważ ten sam człowiek nie miał bladego pojęcia o tym co zdziałał samodzielnie. Od momentu rozczulających oświadczyn, które z początku zamieszały jej w głowie, przez romantyczne odniesienia w wymienianej codziennie korespondencji, aż do przyprawiającej o dreszcz nocy w ogrodzie rezydencji Rengoku. Wystarczyło, że zmrużyła oczy a już widziała ten promieniujący uśmiech a w uszach dzwoniło echo szczerych komplementów wypowiedzianych z tak żarliwą pasją, która przyprawiała kobietę o mały zawał.

Egoistycznie, nawet jak na własne standardy, chciała odnowić ozdobę by ukochany nie odrzucił wyznania, które wysłała dzień wcześniej.

Piękna spinka stała się symbolem namiętnego uczucia, które połączyło ich dwójkę. Utracenie go było dla niej zbyt wielką stratą. Żadna biżuteria nie będzie w stanie zastąpić tego prezentu, który otrzymała w trakcie pełnego czułości wyznania z jego strony. Po raz pierwszy w życiu, widziała tego nieustraszonego wojownika uginającego się przed kimś – dodatkowo przed nią! Skromny w opisach samego siebie, nie szczędził słodyczy gdy przywdziewał dziewczynę w różnorakie epitety. A każdy z nich, piękniejszy od poprzedniego, był szczerym wyrazem zachwytu jej osobą. Nie raz z rozbawieniem wspomina moment, w którym okrzyknął ją ziemską Boginią – choć gdy powiedział o tym głośno, mogła przysiąc, że wyzionęła ducha na miejscu.

Zakochanie się w nim było nie tylko kwestią czasu – (Y/N) wiedziała, że to przeznaczenie.

Choćby jako zadośćuczynienie za wszystkie okropne tragedie, które spotkały jej poprzednie wcielenia. Za każdą kropelkę krwi jaką wylały... Ona otrzymała najcudowniejszego mężczyznę o jakim mogła marzyć. Kogoś, kto nigdy nie zrobiłby nic co wywołało by jej gniew. Kogoś, kto czcił ją bardziej niż Bóstwa w świątyni. Kogoś, kto stał przy jej boku gdy cały świat dokoła runął. Nie tylko pocieszał ją własną prezencją, ale i działaniem. Jakby powoli odkładał każdy skruszony odłamek na prawowite miejsce, w tym samym czasie pomagając jej samodzielnie wrócić do naprawiania zaburzonej rzeczywistości.

Miała to szczęście, by skraść serce z prawdziwego złota.

Ten głos do tej pory przyprawią ją o ciarki na plecach. Wspomnienie o szerokim uśmiechu sprawiało, że mimowolnie rozpływała się od środka. Nie bez powodu uważała hipnotyzującą tęczówkę za śmiercionośną broń – była święcie przekonana, że spoglądając wprost na nią, traciła część świadomości. Wtedy, liczyło się wyłącznie tu i teraz. Ona i on, nikt inny nie miał znaczenia. Dzielili wiele złych wspomnień, ale żadne z nich nie wywoływało bólu. W końcu wszystkie stawiane przed nimi przeciwności losu pokonywali o wspólnych siłach. Miłość to komiczny koncept, który w jej oczach do tej pory ograniczał się wyłącznie do rodziny oraz przyjaciół.

A wtedy, zupełnie bez zapowiedzi, pojawił się Kyōjurō.

Tylko on był na tyle ambitny by otwarcie wyznać jej uczucia. Ba, zaproponować małżeństwo! Gdyby tylko miał pojęcie jak wdzięczna była za tak prostolinijne przekazanie swoich intencji. Nie ważne kiedy czy gdzie, zawsze miała w głowie pojawiające się znikąd wspomnienia o romantycznym południu. Dotyk jego dłoni nadal wywoływał w niej gorączkę, a myśl o tym, że mógł tak bezkarnie skraść jej pierwszy pocałunek... Cóż, niedługo mogła potrzebować lekarza! Głupiutki uśmiech zawsze nawiedzał lico dziewczyny, gdy kontemplowała o czułym geście pełnym wyrozumiałości oraz respektu z jego strony. Widziała jak dzielnie trzymał się na wodzy, upewniając się, że żaden z czynów nigdy jej nie odstraszał. Dogłębnie doceniała tak wielką dozę szacunku ze strony wybitnego wojownika!

Aczkolwiek, z perspektywy czasu... Zaczęła żałować, że tamtego dnia nie odważył się posunąć o krok dalej.

Delikatny rumieniec zawitał na policzkach ciężko pracującej szwaczki na myśl o takim przebiegu zdarzeń. Już wtedy miała dość mocne podejrzenia, że to ten jedyny... Czy gdyby odrzuciła na bok dotychczasowe zmartwienia, mogłaby oddać się tej niewinnej zachciance? Położyć dłonie na ramionach okrytych płomiennych haori oraz ująć jego usta w pocałunku jako odpowiedź na tak urocze wyznanie? Będąc osobą dumną, wciąż odczuwała zawstydzenie. A wyobrażenie sobie tej okoliczności kosztowało ją o niemały zawał.

Ale to wyłącznie 'dziecinne' fantazje!

Jeśli chodzi o odpowiedź płomiennowłosego na jej list... Była bardziej niż pewna, że okaże się ona pozytywna. Już od kilku miesięcy mogła wyczuć delikatne znaki w treści wymienianych przez nich wiadomości. 'Nasz sąsiad niedawno się ożenił – jego małżonka to naprawdę miła panna! Oczywiście w żadnym wypadku nie dorównuje twojej urodzie, (Y/N)'. Czy mógłby być bardziej dosadny? Jedyne nerwy, które towarzyszyły upartej dziewczynie były spowodowane wyłącznie stresem związanym z nieuniknioną konfrontacją z ukochanym. Wreszcie nadejdzie upragniony dla nich obojga moment. Moment, w którym wreszcie będą mogli oddać się egoistycznym pragnieniom pozostania w swoich ramionach już do końca życia.

Nazywanie łączących ich więzów prawdziwą miłością brzmiało jak niemałe niedopowiedzenie.

Nie miała pojęcia kiedy ani jak do tego doszło. W pewnym momencie swojego życia zrozumiała, że odnalazła osobę dla której jest gotowa poświecić własne życie bez najmniejszego wahania. Doskonale wiedziała, że płomiennowłosy byłby w stanie zrobić dla niej to samo. Wizja zobaczenia go w pełni krasy sprawiała, że chciała piszczeć jak mała dziewczynka, która dostała wymarzone kimono. Nigdy wcześniej, nie podjęła żadnej decyzji z tak dużą pewnością jak teraz.

Chciała oddać resztę swojego życia w ręce Kyōjurō, jeśli ten także podaruje jej swe własne.

Gdy do tego dojdzie, będzie chronić go przed każdym niebezpieczeństwem oraz niedogodnością. Upewni się, że da mu najlepsze życie jakie mógłby sobie wymarzyć. Codziennie będzie udowadniać, że zakochanie się w niej było najlepszą decyzją w jego życiu – podświadomą, ale jednak decyzją. Dzięki niemu stała się osobą, którą jest dzisiaj. Pewną, dumną oraz skrupulatną (Y/N). Zawdzięczała mu kierunek swojego rozwoju oraz wsparcie otrzymane w trakcie pokonywania każdej przeszkody.

Czas by spłaciła ten kredyt z nawiązką.

Ktoś tak ekstrawagancki jak pierworodny Rengoku zasługiwał na równie zapierającą dech w piersiach narzeczoną! A czy istniał ktoś bardziej przykuwający oko niż ona? HA! Nie próbujmy nawet siać takiej dezinformacji. Stała się osobą, która w pełni zasługiwała na jego uczucie. Jednak mimo tego, nie zamierzała też spoczywać na laurach! Bycie niepowtarzalnie olśniewającą wymagało wiele wysiłku oraz ogłady – coś z czym wyłącznie (Y/N) była w stanie sobie poradzić.

„KRA! WIADOMOŚĆ OD RENGOKU KYŌJURŌ!"

Głowa (h/c) włosej gwałtownie uniosła się do góry, kiedy jej właścicielka usłyszała niespodziewaną informacje połączoną z trzepotaniem znajomych skrzydeł. Nie zwlekając ani chwili dłużej pozwoliła znajomemu krukowi na zajęcie miejsca na jej przedramieniu. W podzięce za doniesiony kawałek papieru, wręczyła dzielnemu kurierowi krakersa, którego chrupał ze smakiem. Sama (e/c) oka, drżącymi rękami otworzyła starannie zwinięty list, skanując zawartą w nim treść. Z każdym słowem na lico dziewczyny wkradał się coraz to intensywniejszy rumieniec – a gdy doszła do ostatniego zdania, instynktownie przykryła usta dłonią w celu uciszenia mimowolnego piśnięcia.

„Jak to już jest w drodze!? Będzie tu jutro rano?!"

„KRA! Obudzisz sąsiadów, (L/N)-san! Oh, czy powinienem mówić Rengoku-san?"

„Skoro tak troszczysz się o sen sąsiadów, mógłbyś przestać wykrzykiwać plotki, wiesz!?"

»»————- ★ ————-««

Pierworodny syn rodu Rengoku był odrobinę niezadowolony z wymuszonej prezencji swoich bliskich. Nie dlatego, że żywił do nich jakąkolwiek urazę, w żadnym wypadku! Chodziło wyłącznie o egoistyczną zachciankę... Zachciankę, w której spędzi odrobinę czasu u boku (h/c) włosej. W samotności. A patrząc na dwójkę towarzyszących mu bliźnich... Szybko do tego nie dojdzie! Nie ważne jak wiele razy się sprzeciwiał, nic nie powstrzymało ich przed spakowaniem własnych rzeczy i ruszeniem w wspólną podróż ku rezydencji (L/N). Choć nie mógł ich winić, minęło zbyt wiele czasu! Każdy o zdrowych zmysłach już zacząłby tęsknić za tą niezwykłą osobistością.

Teraz, mógł bezkarnie nazywać ją swoją oficjalną narzeczoną.

Tylko on wiedział jak wielki rumieniec zawitał na jego policzkach po przeczytaniu pozytywnej odpowiedzi wyczekiwanej od prawie trzech lat. Nie tracił czasu, od razu wziął się za przygotowanie do podróży. Prawdę mówiąc to wywołany przez niego harmider okazał się zgubny w kwestii towarzyszących mu mężczyzn – ktoś pokroju Kyōjurō nie potrafił przeżywać swej radości wewnętrznie. Musiał wykrzyczeć ją światu! Zwłaszcza, że kosztowało go tak wiele wysiłku. W swoim pośpiechu nie zauważył, iż jego ojciec dostrzegł tajemniczą korespondencję bez pytania wczytując się w czułe wyznanie. Gdy młody Filar Płomieni spostrzegł do czego doszło, było już o wiele za późno. Do tej pory musiał poradzić sobie z zaczepkami ze strony ojca!

Choć nic nie było w stanie zepsuć tak błogiej dla mężczyzny chwili.

Wreszcie ją zobaczy! Na pewno stała się jeszcze piękniejsza! Pomijając fakt tego, że ostatnio zobaczyli się ponad miesiąc temu. Nie miał nic na swoje usprawiedliwienie, zwyczajnie, niczym dziecko, cieszył się na myśl o spotkaniu z ukochaną. Ciekawe jak wyglądała ta urocza buźka po zobaczeniu jego niespodziewanej odpowiedzi! Gdyby nie towarzyszący mu bliźni, na pewno zawitałby w jej progach tego samego dnia, którego otrzymał list! Do tej pory nie był w pełni przekonany, że to wszystko dzieje się naprawdę.

Dlatego potrzebował potwierdzenia. Potwierdzenia, w formie urodziwej panny o (e/c) oczach, która popatrzy na niego pełnym pasji wzrokiem.

Tak długo czekał na zdobycie najcenniejszego skarbu tego świata. Czegoś, co było cenniejsze niż złoto czy diamenty. O co walczyło tak wielu, godnych rywali. Mimo tego, żarliwa namiętność połączona ze szczerym oddaniem dała mu prowadzenie! Święcie przekonany, że patronat ukochanej matki także miał swój udział w tym sukcesie, modlił się codziennie dziękując za tak cudowny prezent w postaci błogosławieństwa tego skrytego marzenia.

Marzenia, w którym to on, Rengoku Kyōjurō, może bezkarnie przekazać to rodowe nazwisko tak bystrej, młodej damie, która skradła jego serce.

Budzenie się obok niej każdego poranka, słyszenie tego melodyjnego głosu częściej niż własnego oraz możliwość podziwiania jej rozwoju z pierwszego rzędu – z pozoru drobne błahostki, a mimo tego myśl o ich realizacji przyprawiała płomiennowłosego o niemałą gorączkę. Czy mógłby pozwolić sobie na tak egoistyczne myślenie? Na marzenia, w których jest wystarczająco dobrym mężczyzną by stać się godnym stania u boku tej zostawiającej po sobie ślad na kartach historii postaci. Mógł przysiąc, że każdy jej czyn wyglądał co najmniej heroicznie w jego oczach. Sposób w jaki mówiła, gestykulowała czy też dbała o swoją niezaprzeczalną urodę.

Kochał te drobne akcje ponad życie, jednak to nie one zadecydowały o ostatecznym kierunku tego namiętnego uczucia.

Wzrok, który kierowała w stronę każdej wymagającej pomocy osoby do tej pory przyśpieszał bicie serca jasnowłosego. Kojące słowa w formie matczynego wręcz karcenia nadal dzwoniło w jego uszach. Kultywowanie pamięci o ważnych w jej życiu postaciach, za którą nie wymagała żadnego poklasku – robiła to wyłącznie ze szczerej miłości w ich kierunku. Chciałby wierzyć, że ocalił wystarczającą ilość ludzkich żyć by zasłużyć na jeden uśmiech tych muśniętych czerwoną farbą ust.

Jednak wiara a fakty to zupełnie dwie różne rzeczy.

Teraz pozostało mu wyłącznie jedno – dozgonna wdzięczność za tak szaloną szansę od losu. Od kiedy odczytał pierwsze zdanie, zawierające w sobie nutkę pozytywnej odpowiedzi ze strony kobiety, przyjął do świadomości odpowiedzialność jaka na niego spadła. Musiał czcić oraz troszczyć się o kobietę swojego życia. Nigdy nie powinien jej rozwścieczyć, jeśli z jego powodu zapłacze – dobrowolnie odbędzie najcięższą z pielgrzymek, biczując się podczas całej drogi. Obiecał, że zapewni jej wszystko czegokolwiek sobie wymarzy. Materiał, ozdoba czy też drogie posiadłości – mężczyzna był gotowy pracować do upadłego by otrzymać pochwałę z jej ust.

Wciąż trudno było mu uwierzyć, że naprawdę otrzymał w prezencie głębokie, odwzajemnione z jej strony uczucie.

Wystarczyło, że w samotności wyszeptał jej imię, a delikatny rumieniec połączony z drżeniem rąk opanowywał całe jego ciało. Miłość to tak trudny do pojęcia koncept, zwłaszcza dla kogoś kto zdawał się nigdy wcześniej nie odczuć jej w tym romantycznym odniesieniu. Aczkolwiek, nawet taki nowicjusz jak Kyōjurō, był w stanie poznać moment, w którym wpadł w tę niekończącą się przepaść adoracji w stosunku do (h/c) włosej. Wiele wspólnych interakcji przyśpieszyło bicie jego serca, każdą z nich wspominał ciepło oraz z lekkim rozczuleniem.

Jeśli miałby być szczery, jedno wydarzenie głęboko utknęło w jego pamięci.

Nie były to zaręczyny, ich zawstydzające interakcje podczas nocnych przechadzek także mu nie dorównywały. Moment, który cenił najbardziej to przebudzenie się w Motylej Rezydencji. Widząc czuwającą nad nim (e/c) oką, zrozumiał jak wielką, żarliwą pasją pałał w jej kierunku. Ta śpiąca twarz był urocza oraz niewinna, to coś co pragnął chronić aż do śmierci. Rozwinęła się niesamowicie, czasem zastanawiał się czy kiedykolwiek zdąży za nią nadążyć! W chwilach niepewności, zawsze wydawała się zatrzymywać w miejscu, spoglądać za siebie i dumnie wykrzykiwać różne zaczepki.

Zaczepki, które od zawsze zmuszały go do podjęcia działania na nowo.

Miłość podobno obracała świat do góry nogami. Jeśli tak, Kyōjurō nigdy nie chciał wrócić do normalności. Niech okrzyknął go wariatem, póki ma przy sobie promyczek blasku zapierającej dech w piersiach ukochanej, pokona wszystkie przeszkody postawione mu przez los. Czy było to sztampowe? Oczywiście, że tak! Ale czy powstrzymało jasnowłosego przed powtarzaniem tak utartych schematów? Chyba wszyscy znają odpowiedź na to pytanie. Z opowieści własnego ojca miał tylko ułamek pojęcia co do wyglądu prawdziwego uczucia. Słowa Pana Domostwa były naprawdę ogólne oraz niezbyt egzaltowane... Ale jego oczy. Jego oczy mówił wszystko czego nie mogły wymówić usta.

Kyōjurō kilkukrotnie przyłapał się na posiadaniu tego samego wyrazu twarzy na myśl o (h/c) włosej.

O tym jak mimo swej pedantycznej troski o własny wygląd, nigdy nie patrzyła z obrzydzeniem na jego własne rany. Przecież całe ciało płomiennowłosego było skalane niewyobrażalnie głębokimi skazami nie do ukrycia! Tak restrykcyjna w stosunku do samej siebie, posiadała ogrom wyrozumiałości w stosunku do innych. Tym samym, sama krytykowała się za choćby drobne niedociągnięcie! Cóż za kolorowa postać! W zdrowiu czy w chorobie, nigdy nie zmieniła swojego stosunku do niego. Czasem, zwłaszcza w czasie swej rehabilitacji, odczuwał minimalny wstyd. Widziała go w tak słabej oraz kurującej się formie. Obawiał się, że może wywrzeć na niej złe wrażenie!

Jak widać po raz kolejny się mylił.

Zamiast zniechęcenia otrzymał wyłącznie troskę i wyrozumiałość. Zaznał coś, co do tej pory obserwował wyłącznie z drugiego planu. I był daleki od narzekania. Wielu nazwałoby go głupim, zbyt szybkim czy też po prostu szalonym. Ale tylko on wiedział jak naprawdę czuje się w jej towarzystwie. Jak zdążył pokochać to przyjemne mrowienie pojawiające się na myśl o niej. Tylko Kyōjurō zdawał sobie sprawę z niepowtarzalności i głębi tego uczucia.

„To nie czas na chodzenie z głową w chmurach." Zamrugał kilkukrotnie po usłyszeniu ochrypłego głosu swojego ojca, który szedł tuż obok odzianego w charakterystyczne haori mężczyzny. „Musisz się pokazać przed jej ojcem, nie zrób mi wstydu! Wyprostuj ten kołnierz! Co mówiłem o włosach!? Masz pokazać twarz!"

„Im więcej czasu spędzasz z (Y/N), tym więcej nawyków przejmujesz, otōsan..." Młodszy z rodzeństwa zaśmiał się pod nosem widząc jak rozgoryczony ojciec, narcystycznie poprawia aparycję swojego pierworodnego. „Sam też zacząłeś przykładać tyle starania co do własnego wyglądu... Czy ty chcesz wkupić się w łaskę (L/N)?"

„Od dawna nie mieliśmy kobiety w rodzinie, Senjurō! Trzeba przyjąć ją porządnie, nie jak banda niechlujów!" Pomimo agresywnego z pozoru tonu, emerytowany już od dawna wojownik z błogim westchnieniem spoglądał na dwójkę swoich synów – kto by pomyślał, że kiedykolwiek wyrosnął z nich tak porządne dzieciaki. Do tego jeden z nich niedługo się ożeni... Cóż za los. „Przebierać tymi nogami! Już na nas czekają!"

Dwójka młodszych synów skierowała spojrzenie w stronę wskazywaną przez wzrok ojca. Ku zdziwieniu dwójki, stojący przy bramie (h/c) włosy mężczyzna z przyjaznym uśmiechem machał w ich kierunku.

„Shinjurō, czyżby ktoś się zestarzał? Myślałem, że pojawisz się tu już wczoraj!" Ciepły głos gospodarza otwarcie negował nieprzyjemne z pozoru zaczepki. Zaskoczony obrotem wydarzeń pierworodny niemo obserwował jak dwójka wojowników, niczym bliscy przyjaciele, ściskają swoje dłonie w braterskim powitaniu. „Jak na kogoś kto został Hashirą, nadal brakuje ci wigoru!"

„Ha! Jak na kogoś kto zrezygnował z przyjęcia tytułu dla żony i dziecka dość sporo gadasz!" Szczery uśmiech na twarzy płomiennowłosego sprawił, że choć wciąż lekko skonfundowane, dzieci mężczyzny także pozwoliły sobie na rozluźnienie. „Potem podyskutujemy o tym kto lepiej się sprawował. Wierzę, że mamy ciekawszą sprawę do załatwienia, (L/N)."

„Czytasz mi w myślach, Rengoku."

★★★★★

Trójka bliźniaczo podobnych mężczyzn z lekką konsternacją spoglądało na kłaniającą się przed nimi kobietę. Żaden z nich nie rozumiał powodu tak dużej pokory. Szczerze mówiąc, wszyscy byli dość zaniepokojeni takim powitaniem ze strony urodziwej damy. Złote ślepia z czerwonymi tęczówkami uważnie śledziły każdy ruch (h/c) włosej, która postawiła przed nimi pudełko nieznanego pochodzenia. Lekko drżącymi rękami odkryła wieko, ukazując członkom rodu Rengoku pozostałości po rodzinnej pamiątce.

„Nie strzegłam jej wystarczająco dobrze. Sama nie wiem dlaczego uznałam, że dobrym pomysłem będzie założenie jej do tak niebezpiecznej walki... Próbowałam ją odtworzyć, ale nie mam wszystkich fragmentów." Każdy mógł zobaczyć skruchę w lekko zmrużonych, (e/c) ślepiach. Cały czas skupiała swe spojrzenie na zniszczonej ozdobnie, przeklinając się w myślach za własną niekompetencję. „Wiem, że wybaczenie mi tego jest naprawdę trudne... Dlatego obiecuję, że zrobię wszystko żeby ją naprawić. Znajdę materiały, które nadadzą się do jej odtworzenia i będę pracować każdego wieczora dopóki nie skończę!"

Krzyżując dłonie na kolanach, usiłowała nie wybuchnąć ze zdenerwowania. Właśnie przyznała się do tak zastraszającej niekompetencji! Przy całej rodzinie swojego wybranka! Co jeśli teraz będzie chciał odwołać ich małżeństwo?! Całe zdenerwowanie (h/c) włosej wyparowało w momencie, w którym duża dłoń zmierzwiła starannie ułożoną czuprynę. Podnosząc głowę, spotkała się z ogolonym bez zarzutu mężczyzną o jasnych tęczówkach.

„Zabrałaś na pole walki odrobinę pamięci o mojej żonie, dzieciaku. Ruka bardziej niż ktokolwiek inny chciała by ten świat wreszcie stał się sprawiedliwy i by ludzie słabi mogli zaznać spokojnego życia na nim. Wzięłaś ze sobą odrobinę pamięci o niej, walczyłaś w imieniu tak ważnej dla niej sprawy..." Słowa płomiennowłosej głowy rodu Rengoku powoli napełniał ciało dziewczyny ogromną dawką motywacji oraz ulgi. „Spinka nigdy nie będzie warta tyle co twoje życie, a o to się modliliśmy. Poradziłaś sobie tam, dobra robota (Y/N)."

„W takim razie... Pochwała w pełni zasłużona, choć cóż w tym dziwnego? Mowa o mnie."

„Uważaj, żebym tego nie cofnął."

Dwójka radośnie konwersujących szermierzy nie dostrzegła pewnej, niezadowolonej osobistości siedzącej za plecami wysuniętego do przodu ojca. Kyōjurō nie sądził, że w trakcie własnych zaręczyn zostanie zepchnięty na bok przez swojego ojca! To niedopuszczalne! To on powinien być osobą, która wywołuje uśmiech na twarzy przepięknej (h/c) włosej!

Choć prawdę mówiąc nie wiedział czy byłby w stanie przeżyć bliskie spotkanie z kobietą.

Tego dnia wyglądała o wiele urodziwiej niż kiedykolwiek wcześniej, widać było iż włożyła naprawdę wiele starań by osiągnąć zupełnie nowy poziom piękna. Myśl o tym, że zrobiła to ze względu na jego przyjazd przyprawiała mężczyznę o niemały zawrót głowy. Dopiero uderzyła go realizacja o niezwykłej zmianie w swoim życiu. Oficjalnie może bez przeszkód nazywać ją ukochaną. Nie musi ukrywać swoich awansy przed żadnym ciekawskim przechodniem, z dumą będzie prezentował prawdziwe relację łączące ich dwójkę! Nie musiał dzielić się tym skarbem z nikim innym...

Od dnia dzisiejszego, (Y/N) stała się jego narzeczoną!

Ukontentowany w swoim otwartym rozmarzeniu płomiennowłosy nie zauważył ciekawskich, (e/c) ślepi skupionych wprost na nim. Ocknął się z błogiego rozmarzenia w momencie, gdy znajome dłonie – szorstkie, drobne i ciepłe – ostrożnie ujęły jego lico. Zamrugał kilkukrotnie orientując się, że kobieta jego życia z dziecięcym grymasem na twarzy, spojrzeniem narzekała na brak poświęconej jej uwagi. Jak mógł doprowadzić do takiego zaniedbania! Niewybaczalne!

„Doczekam się w końcu odrobiny atencji, hm?" Uroczy uśmiech wkradający się na pyzatą twarz ukochanej kompletnie negował nacechowane negatywnie słowa, a czuły dotyk wyłącznie utwierdzał mężczyznę w przekonaniu, że to nie sen. To rzeczywistość. „Może pora włożyć odrobinę starań? Mogę jeszcze zrezygnować, wiesz?"

„Groźby na powitanie? Chyba naprawdę będę musiał się przyłożyć!" Słysząc to urocze parsknięcie śmiechem, znajome mrowienie otoczyło całą sylwetkę nieustraszonego wojownika. Ukochana niewiasta od razu stawiała przed nim wyzwania – na taką dynamikę liczył! „Może odpłacę za to zniewagę w postaci spaceru?"

„Wiem, że moja córka byłaby wręcz zachwycona taką propozycją, ale chciałbym jeszcze z tobą pomówić, młodzieńcze." Dwójka kochanków zwróciła się w kierunku (h/c) włosego gospodarza zasiadającego obok Shinjurō, który otwarcie karcił swojego syna wzrokiem za niekompetencję. Nie przyszedł tu na schadzkę, miał się zaprezentować do cholery! „Wiem, że zostałeś ciężko ranny. Na tyle by zrezygnować ze służby. Nawet jeśli demony zostały zgładzone, na świecie wciąż jest pełno niebezpieczeństw... I nie oddam mojej córki w ręce człowieka, który nie będzie w stanie jej ochronić."

„Otōsan, przecież jestem Filarem! Nie potrzebuję ochrony-„

„Potrafisz się bronić, wiesz jak walczyć – wiem o tym wszystkim kochanie. Ale to nie zmienia nic w moim postanowieniu. Do tej pory to ja miałem na barkach obowiązek zapewnienia ci bezpieczeństwa, teraz spada on na twojego męża. Muszę upewnić się, że będzie w stanie dać ci wszystko czego potrzebujesz. Czas by ktoś zatroszczył się o ciebie, (Y/N)." Skupione na (h/c) włosej spojrzenie ojca, momentalnie skierowało się na przełykającego nerwy Kyōjurō siedzącego obok ukochanej. Widział w nich surowość zmieszaną z odrobiną nadziei na to, że uda mu się sprostać tym wymaganiom. „Jeśli będziesz w stanie stanąć w równej walce ze mną, dostaniesz moje błogosławieństwo, Kyōjurō."

(e/c) ślepia dziewczyny rozszerzyły się w zaskoczeniu, kiedy duża dłoń należąca do ukochanego objęła jej własną. Spoglądając z ciekawością na twarz wybranka nie mogła powstrzymać delikatnego rumieńca wypływającego na jej policzki. Od kiedy potrafił wyglądać na tak zdeterminowanego?!

„Dam z siebie wszystko!"

★★★★★

Trójka zaciekawionych świadków dokładnie przyglądała się starciu dwóch sprawnych wojowników. Dźwięki zderzających się, bambusowych mieczy treningowych na pewno wywoływały niemałe zamieszanie wśród sąsiadów. Choć nikt z przesiadującej na werandzie widowni nie był w stanie się tym przejmować. Shinjurō z nadąsanym wyrazem twarzy okazywał odrobinę uznania staremu przyjacielowi z Korpusu, który do tej pory trzymał się znakomicie. Senjurō nadal nie był w stanie zobaczyć sensu posuwania się do tak brutalnych czynów, ale wiedział też, że to nie jego zdanie jest tu najważniejsze – w duchu modlił się o powodzenia swojego brata, chciałby widywać (Y/N) o wiele częściej!

Między dwójką zupełnie odmiennych płomiennowłosych, zasiadała Użytkowniczka Oddechu Tkaniny, która z adoracją obserwowała skupioną ekspresję na twarzy ukochanego.

Osobiście uważała to za niekonieczny ceremoniał, który można by z łatwością pominąć. W końcu Kyōjurō był Filarem, ba – ona sama nim była! Nie potrzebowała niczyjej pomocy! Choć rozumiała stanowisko ojca i w pewien sposób takie podejście rozczulało jej serce. Często zapominała, że tak naprawdę jest najbliższym członkiem jego rodziny – jest owocem miłości swoich rodziców. A wychodząc za mąż, nieodwracalnie utraci on część uwagi (Y/N). Sama będzie zakładać swoją malutką rodzinę... Nic więc dziwnego, że jeśli miał się zgodzić na takie wyjście, chciał upewnić się, że oddaje ją w najlepsze ręce na tym świecie. Niemożliwe by należały one do kogoś innego niż Kyōjurō.

Głowy wszystkich 'kibiców' gwałtownie skupiły się na upadającym na żwir mężczyźnie – Pan (L/N) na pewno będzie miał kilka siniaków.

(e/c) ślepia należące do Użytkownika Oddechu Wiatru gwałtownie posmutniały, gdy ich właściciel zrozumiał nieunikniony przebieg pojedynku. Właśnie przegrał w wyzwaniu, które sam zaproponował – co za wstyd! Tak łatwo oddać swoją ukochaną córeczkę w ręce zachłannego amanta, taki dyshonor! (h/c) włosy zamrugał kilkukrotnie, kiedy dostrzegł wystawioną w jego kierunku dłoń. Widząc szczery uśmiech na twarzy płomiennowłosego, czuł jak jego zmartwienie momentalnie ustępuje innemu, bardziej przyjemnemu uczuciu – uldze. Znał tego młodzieńca od jakiś czterech lat, nigdy nie kierował się zawiścią czy agresją. Zawsze wyrozumiale podchodził do różnego rodzaju spraw. Po spojrzeniu na werandę utwierdził się w przeczuciu, które towarzyszyło mu od pierwszego spotkania Filara Płomieni.

Ten człowiek da (Y/N) szczęśliwą przyszłość.

Szczery, honorowy oraz, wbrew pierwszemu wrażeniu, dość ułożony mężczyzna. Do tak licznych cnót należało także dodać ogromną potęgę oraz spory dobytek dziedziczony w tym znamienitym rodzie. A co najważniejsze, ten młodzieniec respektował i kochał jego córkę. Widząc jak wymieniali się spojrzeniami, mógł dostrzec w ich oczach znajomy blask. Blask, który towarzyszył bladofioletowym ślepiom jego małżonki za każdym razem, gdy choćby spojrzała na niego kątem oka. Prawdę mówiąc, to jedyne wymaganie jakie musiało zostać spełnione by (h/c) włosy przychylnie rozpatrzył prośbę dwójki zakochanych. Jeśli darzyli się głębokim uczuciem... Nic innego nie powinno mieć znaczenia.

„Jest Pan w naprawdę dobrej formie! Nie widziałem takiej techniki nigdy wcześniej! Starcie było naprawdę żarliwe!" Donośny głos nie ukrywającego zadowolenia młodzieńca sprawił, że usta gospodarza domostwa opuścił drobny rechot nim przyjął pomoc ze strony jasnowłosego adoratora. „Nie zawiodę, obiecuję! Moim obowiązkiem jest danie (Y/N) najlepszego życia jakie tylko jestem w stanie zapewnić!"

„Powierzam ci mój największy skarb, bądź dla niej dobry, Kyōjurō." Uśmiech na twarzy płomiennowłosego wojownika poszerzył się gwałtownie po usłyszeniu tak pozytywnych słów ze strony niedawnego przeciwnika. (e/c) oki położył rękę na okrytym charakterystycznym haori ramieniu, nim przystąpił do morderczej bitwy spojrzeń ze zdezorientowanym Hashirą. „Jeśli kiedykolwiek będzie przez ciebie płakać, samodzielnie urżnę ci łeb!"

„Nie będzie Pan musiał brudzić rąk! Samodzielnie popełnię samobójstwo!"

„Naprawdę ma same dobre odpowiedzi, (Y/N)!" Rozżalony z powodu nieudanej próby nastraszenia amanta rodzic, z dziecięcym grymasem zwrócił się w kierunku niedowierzającej z lekka córki. I to miał być ten dorosły, poważny mężczyzna, tak? „(Y/N) nie rób takiej miny...!"

„Ruszaj się, (L/N) – zanim rzuci się na ciebie z pazurami. Już to przeżyłem."

Zmęczony głos Shinjurō prologował dość dyskretne odejście trójki towarzyszących kochankom mężczyzn. Wraz z zamknięciem się przesuwanych drzwi na werandę, dwójka Filarów odetchnęła z ulgą. Nic nie było w stanie opisać euforii ogarniającej ciało (h/c) włosej, gdy niemal natychmiast została uniesiona do góry w pełnym ekscytacji objęciu. Ciepły śmiech ukochanego sprawił, że muśnięte czerwoną farbą usta opuściło drobne parsknięcie śmiechem wywołane tak dziecinną wręcz reakcją. Ostrożnie ułożyła dłonie na ramionach mężczyzny, który bez najmniejszego wysiłku trzymał ją na tyle wysoko by samemu być twarzą w twarz z okrytym wzorzastym haori torsem kobiety.

„Nawet po pojedynku rozpiera cię energia, hm? Mam się do tego przyzwyczaić?"

Gdyby tylko zdawała sobie sprawę jak każde słowo rozbudzało coraz więcej słodkiego uczucia, które do tej pory dusiło się w środku jasnookiego romantyka. Teraz, wreszcie pokonał wszystkie przeszkody oddzielające go od ukochanej. Demony, silnych rywali czy sprzeciw ojca wybranki – nic nie stało na drodze do serca tej niezwykłej niewiasty. Nie wiedział jak wiele szczęścia musiał mieć, by w zamian za własne, skradzione serce otrzymał przychylność Użytkowniczki Oddechu Tkaniny dosłownie na talerzu.

„Wiem, że jestem niczym wyciągnięta z marzenia, ale to rzeczywistość, hm?" Ostrożnie odgarnęła pasemka rozmierzwionych podczas walki loków z czoła skupionego na niej ukochanego. Musiał upewnić się, że to nie sen. Dlatego tak gwałtownie zamknął ją w czułym uścisku. „Jesteś głupiutki, wiesz?"

„Wybacz mi, miewam problemy z zebraniem własnych myśli, gdy jesteś w pobliżu!"

Słodki zapach Wisterii na skórze ukochanej przyprawiał go o dreszcze. Melodyjny głos bez przerwy rozbrzmiewał w jego uszach – nie ważne, że zamilkła już chwilę temu. Promieniujący uśmiech szkarłatnych ust zapierał mu dech w piersiach. Błyszczące radośnie, (e/c) ślepia wyrażały tak wiele miłości oraz czystej adoracji... Mógł przysiąc, że zemdleje na miejscu pod wpływem tak intensywnych emocji! Była piękniejsza niż w jego wspomnieniach. Nie dla tego, że włożyła dużo pracy w zaprezentowanie się dzisiejszego dnia. Swoją urodę w jego oczach zawdzięczała temu uczuciu, które odwzajemniła. Teraz, nawet gdyby błagała, nie byłby w stanie zostawić jej w spokoju.

(Y/N) stała się jego ukochaną, narzeczoną, kobietą jego życia, obiektem westchnień... Kimś z kim chciał spędzić resztę swojego istnienia.

Ostrożnie postawił nogi ukochanej na ziemi upewniając się, że stoi na gruncie z taką samą pewnością co zawsze. Egoizm uderzył w niego momentalnie. Nie był w stanie powstrzymać swoich ramion przed owinięciem się wokół talii ukochanej. Żadne słowa nie potrafiły opisać buzującej niecierpliwości, którą wywołały w nim smukłe ręce niewiasty opierające się na jego torsie. Niemal pytająco przeniósł jedną ze swoich dłoni na zarumieniony, pyzaty policzek ukochanej. Gdy ta, w odpowiedzi wyłącznie zmrużyła oczy, nie zawahał się – ujął szkarłatne usta w upragnionym od lat pocałunku.

I wraz z tym, mógł przysiąc, że cały świat nabrał odrobinę intensywniejszych kolorów.

Miłość, koncept z pozoru zupełnie obcy dla płomiennowłosego, uderzyła w niego niespodziewanie. Nie wiedział jak się obronić, ani co zrobić by zminimalizować jej destrukcyjne działania. Jednak nic nie było w stanie przygotować go na związane z tak czułym gestem emocje. Momentalnie poczuł jak wiele afekcji oraz adoracji kryło się w sercu ich obojga. Tęsknota, czysta radość, odrobina niecierpliwości oraz głęboka, nieprzerywalna więź – to tylko część uczuć przekazanych w trakcie tej słodkiej chwili dzielonej przez dwójkę zakochanych. Widząc jak wiele blasku uzyskały (e/c) ślepia po tym z pozoru drobnym geście, płomiennowłosy niemal natychmiast chciał go powtórzyć.

Oddanie się odrobinie samolubności raz na jakiś czas nikomu nie zaszkodzi, prawda?

Niektórzy nazywali go bohaterem. Inni, okrzyknęli pozbawionym egoizmu obrońcą uciśnionych, który był gotowy na poświecenie swojego życia jeśli tym aktem uratowałby choćby jedno istnienie. Sam Kyōjurō nie mógł już, przynajmniej we własnym mniemaniu, utożsamiać się z tym legendarnym herosem. Teraz miał w sobie odrobinę samolubności. Chciał żyć dla niej. Będzie walczył o każdą sekundę spędzoną u boku promieniującej kobiety jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie była słaba, a on urodził się po to by bronić mniej silnych od siebie – koncepcje wyjątkowo sprzeczne w swojej naturze.

Mimo tego, to (Y/N) górowała teraz na szczycie hierarchii priorytetów płomiennowłosego.

Zanim upewni się, że cywile w jego otoczeniu są bezpieczni... Zanim znajdzie dla siebie odpowiednią pozycję do zwalczenia niebezpieczeństwa... Dołoży wszelkich starań by ocalić właśnie tę jedyną. Od dziś, na zawsze, jego rola będzie wymagała od niego nieograniczonego poświęcenia. Poświęcenia, które zostanie odpłacone w postaci jednego, krótkiego uśmiechu – to wystarczające zapłata.

„Powiedziałem 'bądź dla niej dobry', a nie 'rzuć się na nią, gdy tylko zejdę z pola widzenia'." Nieprzyjemny dreszcz zawitał na plecach płomiennowłosego amanta, gdy powolnie obrócił głowę w kierunku (h/c) mężczyzny stojącego w progu werandy. „Oh tak, strach – moje ulubione uczucie. Jeśli chciałeś, żeby takie naruszenie uszło ci płazem, powinieneś zmyć czerwoną farbę z twoich ust, wiesz?"

Na policzki dwójki dość skrępowanych taką konfrontacją kochanków wpłyną delikatny rumieniec, gdy zorientowali się co do pozostawionego po zbrodni śladu. (e/c) ślepia zabłysnęły w rozbawieniu po zobaczeniu znajomego pigmentu rozmazanego na wargach wybranka ich właścicielki. Ostrożnie, stanęła na czubku palców składając ostatni, słodki pocałunek na ustach skonfundowanego przebiegiem wydarzeń mężczyzny.

„Powodzenia, Kyōjurō – jest tak szybki jak ja!"

Cóż, uogólniając całe wydarzenie... Dwójka zmęczonych pościgiem mężczyzn pojawiła się w domu dopiero wieczorem. Oczywiście zostali powitani przygotowanym przez (Y/N) oraz Senjurō posiłkiem. Jednak pewien płomiennowłosy amant każdej nocy, spędzonej w pokoju na przeciwległym biegunie do komnaty (h/c) włosej, mógł przysiąc, że ktoś obserwuje jego każdy ruch.

»»————- ★ ————-««

Czwórka dorosłych już mężczyzn niczym skomlące szczenięta podążało krok w krok za odzianą w luźną yukatę kobietą. Grymas na jej twarzy mówił tylko jedno – termin rozwiązania nadejdzie w ciągu najbliższych dni, jeśli nie godzin. W czasie tego czasu każdy z członków wyjątkowo 'męskiej' rodziny usiłował przekonać (h/c) włosą do wezwania lekarza, który był także małżonkiem jej dobrej przyjaciółki. Jednak nawet mimo tak błagalnej postawy, kobieta pozostawała nieugięta.

„Ile razy mam wam powtarzać, jest tylko jeden doktor, któremu pozwolę odebrać swój poród! I jest nim Aoi-chan, nikt inny!" (e/c) ślepia zgromiły grupkę szlajających się za nią mężczyzn, którzy na dobrą sprawę chcieli wyłącznie jak najlepiej dla zdrowia zarówno jej, jak i nienarodzonego dziecka. Kobieta była uparta w swoich przekonaniach, oznajmiła, że asystującymi jej osobami mogą zostać wyłącznie pracujące, w przekształconym w szpital, Motylim Dworze znajome. „Nie patrzcie na mnie z takim grymasem! To naprawdę nie dużo!"

„(Y/N)-chan...! Kanzaki-san poinformowała nas, że ma dużą ilość pacjentów, których nie może zostawić na więcej niż trzy dni!" Łamliwy głos najmłodszego młodzieńca z towarzystwa z biegiem lat stał się o wiele bardziej rozbrzmiewający, jednak wciąż tak samo niezdarnie wymawiał sylaby. „Sama droga tutaj zajmie jej cztery!"

„Dziecko może pojawić się w każdej chwili, złotko!" Cała gromadka przebywała aktualnie w Rezydencji Rengoku, (h/c) włosy mężczyzna przybył w odwiedziny parę dni temu specjalnie by zostać świadkiem narodzin najnowszego członka rodziny! „Co zrobimy jeśli nagle nas zaskoczy?"

„Poczekamy. Ja nie mam zamiaru rodzić bez Aoi. Koniec tematu, wracać do pracy!"

Karcące słowa znikającej za rogiem kobiety sprawiła, że każdy z mężczyzn westchnął głęboko po usłyszeniu tak nierealnego przebiegu wydarzeń. Najgorzej całą sytuację przeżywał przyszły ojciec, który musiał połączyć stres związany z wychowaniem nowego życia wraz z dziecinnymi zachciankami swej ukochanej. Próbował już kilkukrotnie przekonać ją do zmienienia zdania, nie do końca rozumiejąc dlaczego tak namiętnie upierała się przy własnej racji.

Każda głowa uniosła się gwałtownie po usłyszeniu osuwającej się po ścianie sylwetki.

Z przerażeniem odkryli ciężko oddychająca kobietę, która nie potrafiła dłużej odwlekać powagi własnego stanu. Wymieniając porozumiewawcze przytaknięcia z resztą swoich towarzyszy, przyszły ojciec z łatwością podniósł sylwetkę ukochanej zanosząc ją do zajmowanego przez nią pokoju.

„(Y/N), mówiłem ci...! Zaraz sprowadzimy położną, uspokój się!" Ojciec ciężarnej kobiety nie wiedział kogo próbował przekonać do dość trudnej sytuacji bardziej – siebie czy swą córkę. „Oddychaj, głęboko! Senjurō, przynieś ciepłą wodę i ręczniki-„

„Aoi... Tylko Aoi...!"

Wzrok wszystkich w pomieszczeniu z wielkim niedowierzaniem zwrócił się na mamroczącą pod nosem dziewczynę, która kurczowo trzymała się swojej racji. Najstarszy z rodziny Rengoku chciał skarcić ją za tak lekkomyślne podejście, ale po zobaczeniu stróżek łez wypływających ze zmrużonych (e/c) ślepi, wstrzymał się. Zamiast tego, złapał swojego oburzonego takim odciągnięciem od boku ukochanej za kołnierz wyciągając z pomieszczenia.

„Otōsan, muszę być przy (Y/N)-„

„Biegnij, zdążysz. Z twoim tempem wrócisz tu do wieczora." Płomiennowłosy młodzieniec zamrugał kilkukrotnie po usłyszeniu niezwykle dosadnego polecenia swojego ojca. „Poradzimy sobie. Mam dwójkę synów, (L/N) też przecież to przeżył. Kiedy twoja żona czegoś chcę, twoim obowiązkiem jest zapewnienie jej tego, dlatego ruszaj – już wysyłam kruka do Motylego Dworu, żeby powiadomił tę doktor o twoim przybyciu."

„Tak jest!"

★★★★★

Niepokojące dźwięki zza papierowej ściany wcale nie pomagały w opanowaniu zszarganych nerwów czwórki mężczyzn należących do nietypowej rodzinki. Dwaj, najstarsi z rodu w duchu modlili się do swoich żon by miały pod opieką tę rozbujałą dziewczynę. Najmłodszy z towarzystwa cierpiał z powodu ciarek przechodzących po jego plecach wraz z usłyszeniem każdego jęku, krzyku czy też szlochu z pomieszczenia.

Tuż przy drzwiach czatował małżonek cierpiącej kobiety.

Przywdziany w zakurzony mundur, zaczerwieniony z powodu zmęczenia – na pewno w płomiennej czuprynie znalazło się także kilka okolicznych liści. Nie zawiódł ukochanej, wykorzystując swoje dawne umiejętności udało mu się sprowadzić ciemnowłosą lekarkę na miejsce w ciągu niewyobrażalnie krótkiego czasu. Ciemnowłosa była z lekka oburzona takim podejściem (h/c) włosej, ale widząc powagę sytuacji zgodziła się na niekonwencjonalny transport. Wszyscy na moment ucichli, gdy zza papierowych ścian dało się słyszeć dziecięcy płacz. Płacz, który zaowocował w niewiarygodnej radości oraz uldze – wszystko poszło dobrze! Zniecierpliwiony ojciec musiał poczekać jeszcze kilka minut nim drzwi stanęły otworem, a stojąca w progu niebieskooka wycierała lekko przeszklone ślepia.

„Ona jest nie do wytrzymania, Rengoku-san..." Skonfundowany płomiennowłosy zajrzał przez ramię ciemnowłosej przez co jego wzrok momentalnie został zamglony z powodu napływających do oczu łez. „Pochwalisz się im, (Y/N)?"

„To nasza mała Shinobu!"

Blada z powodu utraty krwi, widocznie wyczerpana wielogodzinnym procesem kobieta trzymała w ramionach małe zawiniątko. Zawiniątko, które poruszało drobnymi rączkami oraz bezgłośnie prosiło o uwagę swojej matki. Oszołomiony realizacją co do wydarzenia mężczyzna nie czekając ani chwili dłużej natychmiastowo znalazł się u boku małżonki, która wyłącznie parsknęła śmiechem po zobaczeniu trzech kolejnych głów wyglądających zza framugi.

„Aoi musiała zobaczyć ją jako pierwsza...! Nie mogłam pozwolić by ktoś inny dostąpił tego zaszczytu!" (e/c) ślepia momentalnie złagodniały po zobaczeniu niemego zachwytu ukochanego. Badająco spoglądał na okryte materiałem dziecko, które wydawało się aż nazbyt ciekawskie. „Spójrz na to, ma twój kolor oczu. Mogę przysiąc, że ma też taką samą czuprynę co ty! Naprawdę... Córeczka tatusia, hm?"

Kyōjurō od lat nie uważał się za altruistę. Starał się wypełniać swoją powinność jako małżonka, to stawiał na pierwszym miejscu. Jednakże, po zobaczeniu tych rozbawionych ślepi odzwierciedlających jego własne... Ogłosił się największym egoistą jakiego znał ten świat. Teraz, chciał poświęcić całą swą siłę oraz moc by ochronić dwie najważniejsze kobiety w jego życiu. Obie pokochał od pierwszego wejrzenia, obu chciał zapewnić nieograniczone szczęście. (Y/N) dała mu życie jakiego nie potrafił sobie nawet wyobrazić. A teraz...? Otrzymał od niej kolejny skarb, który musiał chronić ponad wszystko.

„Nie siedź tak, weź ją na ręce, Kyōjurō." Zamyślony płomiennowłosy ocknął się momentalnie, niemal instynktownie wyciągając dłonie przed siebie. Gdy przechwycił drobną sylwetkę owiniętą w jasny materiał... Poczuł jak rozpiera go duma. Zapewnił tej drobnej istotce przyszłość bez demonów, od dziś stanie się dla niej najlepszym ojcem – nie może być inaczej. „Już od dawna czułam, że będziemy mieli kolejną, bystrą damę w naszych progach, wiesz? Mam nadzieję, że wda się we mnie! Wystarczy, że jesteście jak dwie krople wody...!"

(h/c) włosa zamarła momentalnie, po zobaczeniu stróżki łez spływającej wzdłuż policzka płomiennowłosego. Pociągnięcia nosem oraz lekko drżące dłonie utwierdziły ją w przekonaniu, że właśnie doświadczyła jednego z nielicznych momentów, gdy Filar Płomieni okazuje odrobinę słabości. Dała swojej córce najlepszego ojca jakiego tylko mogła... Była święcie przekonana, że mała Shinobu doceni to w stu procentach.

„Shinjurō, mamy wnuczkę...! Shinjurō!" Parsknęła śmiechem widząc swojego własnego ojca, który nie ukrywając łez potrząsał z pozoru niewzruszonym płomiennowłosym.

„Czyli naprawdę będę musiał przestać pić, huh..."

„Jestem wujkiem...? Ojejku... Ojejku...! Powinienem zrobić onigiri dla (Y/N)...! A może coś dla Shinobu..?! Kanazaki-san...!" Zaaferowany magicznym wydarzeniem młodzieniec wybiegł w poszukiwaniu ogarniającej cały bałagan związany z porodem lekarki. Musiał dowiedzieć się wszystkiego co związane z opieką nad swoją bratanicą!

„Wybacz mi, (Y/N)... Ale chyba znalazłem kobietę, która dorównuje ci urodą." Słysząc łagodny ton, donośnego zazwyczaj głosu, ukochanego nie mogła powstrzymać się przed szerokim uśmiechem. „Shinobu to naprawdę urodziwa panna...! Tak jak jej matka."

„Jestem w stanie ci wybaczyć... Ale to jedyny wyjątek, zrozumiano?"

SET MY HEART ABLAZE!

Szczerze przyznaje, nie widziałam jeszcze Mugen Train - ten seans zostawiam sobie na chwilę, w której będę chciała płakać przez 7-8 godzin bez przerwy ;u; rengoku, my dear... GET THE FUCK OUT THAT TRAIN- 

Kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go, kocham go - to w sumie cały mój przekaz na dziś, moi drodzy.

***** *** 

@yurugina

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro