12. Sobotnie przygody Billa Ciphera

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

.

.

.

-Jesteś słodki-powiedział całując moje czoło.

-Ty bardziej-zaśmiałem się.

.

.

.

Obudziłem się i pierwsze co ujrzałem to Bill, który siedział na moich udach.
Przyglądał mi się z zaciekawieniem.

-Sosenko, a kto to był?-spytał poważnie.

-Ale kto, bo nie rozumiem?-zaciekawiłem się.

-No ten z Twoich snów...ten co powiedział, że jesteś słodki-odparł Bill.

. . .

-Dobrze Ci radzę uciekaj puki możesz...-warknąłem.

Nie będzie mi przy snach grzebał!

-Oj Sosenko spokojnie... tylko się pytam-odparł z chytrym uśmieszkiem.

Zszedł ze mnie, usiadł obok mnie i poczochrał moje włosy.
Miałem ochotę go udusić... w sumie to nie wiem za co, ale miałem.
Gdy wtem na moich ustach zagościł uśmiech, ponieważ zdałem sobie sprawę, że dziś jest sobota.
Szybko zakopałem się pod kołdrą i poszłem spać, bo co innego miałbym robić w sobotę?

-Ej Sosenko...-Bill zaczął mnie szturchać.

-Spier... papier-odparłem przypominając sobie niewidzialne widelce.

WOLĘ NIE RYZYKOWAĆ.

/Per.Bill./

Niech mi ktoś łaskawie powie co ja mam robić?
Bez Sosenki jest nudno...
Na tym świecie nie ma nic ciekawego do roboty.

Jeszcze chwile wpatrywałem się w chłopaka próbując odczytać z jego myśli kim był ten człowiek ze snu.
Niestety nie mogłem dostać się do jego wspomnień.
Zrezygnowany wyszedłem z pokoju Dippera.

Zastanawiam się czy dzisiaj też coś zje. A raczej czy księżniczka w ogóle raczy wstać.

Udałem się w stronę kuchni i otworzyłem jedną z szafek, a tam ujrzałem "Dorito". Co prawda ja nie muszę jeść... ALE I TAK ZJEM. Sięgnąłem po paczkę wcześniej wspomnianych chipsów. To co zobaczyłem w paczce było najgorszym widokiem na świecie. Trójkąty były więzione w opakowaniu.
Szybko otworzyłem okno i wysypałem chipsy.

-Jesteście wolne moje trójkątne, jadalne dzieci!-powiedziałem.

Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie chciało mi się podchodzić do drzwi więc pstryknąłem palcami i pojawiłem się przed drzwiami.
I to wcale nie tak, że jestem leniem.
Otworzyłem drzwi i ujrzałem rudą, dość wysoką dziewczynę. Na jej widok chciało mi się zwymiotować, ale jakoś się powstrzymałem.

-Witam...-powiedziałem spoglądając na nią z wyższością.

-Dzień dobry... ja do Dippera. Zastałam go może?-spytała z uśmiechem na ustach.

Do Sosenki chmm? NOPE... MOJA SOSENKA.

-NIE-zamknąłem drzwi.

Nie będą mi tu Sosenki nachodzić!

Znowu zadzwonił dzwonek do drzwi.
Otworzyłem je.

-Tak?-spytałem lekko wkurzony.

-Ja do Dippera-powiedziała oschle.

-Dippera nie ma. A teraz zmiataj z tąd-odparłem.

Dziewczyna bez słowa wyminęła mnie w drzwiach.

Co do?!

Rudowłosa skierowała się na górę po schodach do pokoju Dippera.
Bez słowa poszłem za nią.
Położyła na biurku chłopaka kopertę z listem w środku po czym wyszła z domu. Stałem chwilę analizując sytuacje.

AHA?

Podniosłem kopertę.

Otworzyć?
Nie... to jest złe, a ja nie jestem już zły! Chcę się zmienić!

Kusiło mnie strasznie by otworzyć i przeczytać list.
Jednak nie zrobiłem tego... mam swoją godność. Odłożyłem kopertę.

-B-bill-usłyszałem cichutki głosik.

Obruciłem się na pięcie i podeszłem do łóżka chłopaka z szerokim uśmiechem.
Usiadłem na łóżku obok śpiącego Dippera. Dziwnie to zabrzmi, ale... wyglądał słodko.
Zamknąłem oczy i przyłożyłem rękę do jego czoła.

Dobra Cipher skup się... nie robiłeś tego dawno więc się nie wkurw jak ci nie wyjdzie...

Skupiłem się i w ułamku sekundy znalazłem się w umyśle Dippera.
Był tu długi korytarz i wiele drzwi ze wspomnieniami. Panował tu półmrok, a przy każdych drzwiach było małe światełko.
Otworzyłem jedne z drzwi.
Zobaczyłem sklep tylko, że do góry nogami, jakieś dwa stare duchy i Dippera.

-Znam taki jeden... owieczkowy walc-powiedział młody Dipper ze wspomnienia.

Okej to będzie napewno bardzo ciekawe, ale teraz mam limit czasowy więc niestety idę dalej...

Szłem korytarzem. Każde drzwi były podpisane więc mniejwięcej orientowałem się czego szukam.
Na przykład wspomnienie o wylaniu na mnie wody było podpisane jako "Zgaszony ogień"... no bardzo śmieszne.
Wkońcu po dłuższej drodze dotarłem do drzwi z napisem "Grób"

Otworzyć czy... a co tam! Nie mam czasu na wahanie!

Otworzyłem drzwi.
Ujrzałem Dippera stojącego nad grobem. Grobem jego siostry.

-Wiesz... ostatnio znalazłem sobie chłopaka-Dipper rozmawiał z Mabel, a raczej z grobem Mabel.

Zamknąłem drzwi i wzdrygnąłem się. Nie należę do typów, którzy lubią wysłuchiwać smutnych monologów samotnych ludków. (Pozdro dla kumatych)
I nie chciałem słuchać o żadnym "chłopaku".

Właśnie.... jaki chłopak?!?! Czemu ja nic nie wiem?!?!

Wkurzony poszłem dalej.
Moją uwagę przykuły drzwi z tabliczką "pierwsza miłość".
Chwyciłem za klamkę od drzwi i próbowałem je otworzyć.

Skubany zablokował to wspomnienie.

I w tym momencie powróciłem do świata żeczywistego.

Yh.... ale to i tak lepsze niż nic. Podsumujmy co wiem:
Dipper miał pierwszą miłość.
Dipper miał, albo ma CHŁOPAKA.
Dipperowi zmarła siostra.
Dipper zna owieczkowy walc, który kur*a MUSZĘ zobaczyć.

Spojrzałem na śpiącego chłopaka.
Posiedziałem tak dłuższą chwilę, a potem wziąłem coś co ludzie nazywają "telefonem" i zrobiłem mu zdjęcie. Wstałem i wyszłem z pokoju gapiąc się na zdjęcie, a przy okazji przydwoniłem głową w ścianę.

/Per.Dipper/

-aleeee się wyspałem!-powiedziałem przeciągając się na siedząco.

Była już 23 w nocy... tak ja potrafię spać tak długo.

-No wspaniale to teraz się posuń-powiedział Bill, który pojawił się z nikąd i wepchnął mi się do łóżka.

Przyciągnął mnie do siebie.
Zarumieniłem się lekko.

-Bill co ty robisz?-spytałem.

-Idę spać-odparł.

-Okej...ale...weź mnie puść-powiedziałem.

-Nie-prychnął.

On jest na mnie za coś zły?

-A żebyś wiedział, że tak-znowu czytał w moich myślach.

-Jesteś zły?-powtórzyłem tym razem na głos.

-Nie-odparł.

-To wkońcu tak czy nie?!-spytałem wkurzony.

-Nie wiem-prychnął.

No ja nie wytrzymam...

Jeszcze chwilę próbowałem się wyrwać z uścisku, ale nic z tego.
Zrezygnowany odpuściłem i próbowałem zasnąć.

Moje Ludki...
Przepraszam, ale wena wyjechała na dłuuuuuugie wakacje ;-;
Zostawcie gwiazdkę.
Bye! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro