Propozycja (nie)do odrzucenia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

NIESPRAWDZONE-TAK NAPISAŁAM, MOŻE TO KOGOŚ ZAINTERESUJE.

Wolnym krokiem przechadzała się po plaży, nakreślając swą dróżkę odciskami bosych, niewielkich stóp na mokrym pisaku. Burzowe niebo i fale uderzające z impetem, dawały jakoby znać, że nie chcą obecności "odmieńca"-tak jakby człowiek nie był wystarczającym zagrożeniem dla obumierającej już natury.

Z wyraźnym trudem i zmęczeniem szła dalej, nie zwracając uwagi na zmęczenie i wyziębienie. Nawet nie wiedziała dokąd zmierza, jednak widziała, iż musi podążać dalej przed siebie i odnaleźć swych braci.
W jej niewykształconym umyśle, tliła się gdzieś iskra nadziei, że na tym świecie istnieją istoty podobne do niej... Przecież widziała ICH jak była mała! Zanim Profesor Pines zadecydował o jej przeniesieniu i odizolowaniu od reszty jej gatunku.

Ta myśl napędzała ją do działania. Myśl, że w końcu przestanie być samotna, opuszczona, odrzucona przez ludzkie społeczeństwo. Przestanie być INNA.
Przez wiele lat żyła myślą, że w końcu powróci do swoich. Do tych, dla których nie jest tylko potworem, nie jest tylko bronią, eksperymentem.... Do tych, którzy ją przyjmą i zrozumieją. Do tych, dla których jest rodziną, jest jedną z NICH.

Mimowolnie myślami powróciła do czasu, gdy ukończyła 14 wiosen, gdy w jej zabezpieczonym, odizolowanym i ukrytym przed postronnymi osobistościami 'pokojem', znikąd zjawił się chłopiec w zbliżonym do niej wieku. Jakież było jej szczęście gdy Profesor oznajmił jej, że nie będzie już nigdy pozostawiona sama sobie, uwięziona wśród laboratoryjnych sprzętów, szpitalnej aparatury i ludzi w większości pozbawionych empatii, o wątpliwej moralności z ponadprzeciętną inteligencją.

Niestety jej szczęście nie trwało długo i gdy okazało się, że chłopak wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, okazał się należeć do grupy bezpłodnych Homo Immanins, to zaprzestano dalszej kontynuacji programu o rozmnażaniu i modyfikacji DNA naczelnych w fazie rozwoju embrionalnalnej. 

Tego dnia po kolejnym treningu psycho-fizycznym prowadzonym przez obojga pomysłodawców i wykonawców tego naukowego, nieetycznego i kontrowersyjnego rządowego przedsięwzięcia mającego na celu leczenie chorób genetycznych i poznanie możliwości modyfikacji ludzkiego genomu, w późniejszych fazach prowadzących być może do stworzenia najbardziej efektywnej broni jaką jest niezniszczalny, nieograniczony małymi możliwościami słabego ciała ludzkiego-absoluta i udało się. Powstała ONA, ale jakimś dziwnym trafem wszystkie zapiski dotyczące jej powstania bezpowrotnie przepadły, zaś naukowcy liczyli no to, że skoro jest płodna, to poczęcie i narodziny jej dziecka pozwolą na osiągnięcie założonego celu przez rząd Stanów Zjednoczonych. 

Wbrew woli Profesora Stanforda Pinesa chłopak o imieniu Smithe, a numerze identyfikacyjnym HI-152, został w bestialski i z pewnością niehumanitarny sposób zamordowany w trakcie nieludzkich testów wytrzymałościowych. Mężczyzna z pewnością zdawał sobie sprawę, że takie posunięcie ze strony jego przełożonych przełoży się na ich relację z An, ale nie podejrzewał, że na jego też. 

Tego dnia znienawidziła całą rasę ludzką, przyrzekając sobie, że jeśli pojawi się taka możliwość-to unicestwi wszystkich Homo sapiens. Przy każdym kontakcie zachowywała się opryskliwie. Stała się jak dzikie zwierzę, a jeśli ktoś przekroczył bezpieczną dla niej i innych granicę-kończył martwy lub poważnie okaleczony. 

Gdy pojawiła się szansa na ucieczkę, sprytnie ją wykorzystała od lat dopracowując plan ucieczki, lecz teraz utknęła w martwym punkcie. Gdzie ma się podziać ? Kogo szukać ? 
O ile zna jako tako kulturę ówczesnych czasów, historię, sytuację polityczną i wiele innych informacji, o których często przeciętny student nie ma nawet pojęcia-to nie ma ani tożsamości, ani środków do życia, czy też wiedzy, gdzie podziewają się jej pobratymcy.

Usłyszała mocny grzmot, a tuż przed nią doszło do wyładowania elektrostatycznego. Z przerażeniem odskoczyła w tył, podpierając się manodiamia o ziemię, przez co na chwilę zawisła w powietrzu, po to by spokojnie opaść na ziemię. 

Jej oddech przyśpieszył, kiedy w miejscu uderzenia pioruna, ujrzała blondwłosego, nietypowo ubranego mężczyznę odzianego w piękny, fikuśny, złoty frak, wystający spod odzienia kołnierzyk w odcieniu bieli, spod którego wyłaniała się czarna, nadająca elegancji muszka. Całość dopełniały czarne, obcisłe spodnie, częściowo schowane w lekko lakierowanych, skózanych botkach.  Z pewnością majestatu nieznajomemu dodawała drewniana laseczka, dzierżona w dłoni tego człowieka ? 
Elementem ubioru wprowadzającym "kobietę" jeszcze większe osłupienie i nieufność, był lewitujący nad złotą czupryną, mały cylinder i czarna opaska zakrywająca jedno z pary niecodziennych oczu miała starannie i symetrycznie wyszyte złotą tkaniną, tzw.oko opatrzności, które przedstawicielka człowieka potwornego kojarzyła z obecności podobnego symbolu na walucie USA-czyli dolarze. 

-Cóż za niespodziewane i długo oczekiwane przeze mnie spotkanie, Absolucie. Pozwól, że rozwieje wszystkie twoje wątpliwości i odpowiem na twe pytania, a być może nawet dam jakieś wskazówki? Wystarczy, że zechcesz podążać się ze mną, gdyż ja wiem wszystko...-oznajmił aksamitnym i głębokim głosem. Cała ta sytuacja wydawała jej się zaplanowana i dziwna. Czuła jakoby mężczyzna naprawdę znał odpowiedzi na nurtujące ją pytania, jednakże sam sposób jego pojawienia się i propozycja wydały jej się podejrzane, ale czy ma coś do stracenia ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro