Rozdział 18 - Złotko?! Skarbie?! Królowo?! Ona jest moja!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

《《Narrator》》

Brama

Zamieszanie

Chaos

Smoki...

Z bramy nieoczekiwanie wyszedł smok, tak jak powiedział Rouge z przyszłości, Lucy zamknęła bramę. Jednak nie było to zapowiedzeniem tragedii, wręcz przeciwnie. Dzięki temu zapobiegli dostanie się smoka do ich świata.

- Brawo, brawo Lucy... Jednak to za mało by mnie powstrzymać przed władzą nad światem. – Znikąd pojawił się Rouge.

- Okłamałeś nas. – Powiedziała Carla, bardziej stwierdzając niż pytając o prawdę.

Na jej słowa chłopak zaśmiał się melodyjnie.

- I tak już za późno, siedem smoków przedostało się. Witajcie w erze smoków, w której to ja jestem królem! – Pokazał za siebie a ich oczom ukazały się ogromne bestie. – Idę teraz po moją królową, która będzie rządzić razem ze mną. – Dodał, po czym wskoczył na grzbiet jednego ze smoków.

Jego poczynania przerwał różowowłosy chłopak, który najwyraźniej już się pozbierał po ostatniej małej '' walce ''.

- O, jeszcze żyjesz. – Powiedział z kpiną w głosie. – Ale nie na długo... Zabij. – Kazał jednemu z swoich podwładnych zająć się Dragneel'em. Sam przecież nie miał czasu na to. Musiał iść do Kitsune.

Wskoczył na Acnologię – najsilniejszego ze smoków. Tym razem ruszył już do wyznaczonego celu. Gdy był na miejscu, rozkazał królowi smoków zająć się wybijaniem ludzi. Przy czarnowłosej siedziała jego młodsza kopia. Zaśmiał się z niedowierzeniem pod nosem. Jaki to on był żałosny. Podszedł do nich bez żadnych skrupułów.

- Kim jesteś? – Jak na zawołanie odskoczył z dziewczyną na rękach. Sam chłopak był cały we łzach.

- Kimś, kto uratuje jej życie, więc łaskawie mi nie przeszkadzaj. – Warknął i zabrał dziewczynę z rąk czerwonookiego.

Położył Kitsune na ziemi, opierając jej głowę na swoich kolanach. Złączył ręce i zaczął trzeć nimi, po chwili przyłożył je do klatki piersiowej dziewczyny, w miejscu gdzie znajduje się serce.

- Co chcesz niby zrobić?... Ona nie żyje. Już za późno. – Wyszeptał z trudnością młody Cheney. Łzy znowu pchały mu się na wierzch. Nie wytrzymał i zaszlochał żałośnie.

- Możesz mi nie beczeć przy uchu? Staram się sprawić by moja królowa znowu wróciła do żywych. – Powiedział już wyraźnie zirytowany.

- Kim jesteś? – Zapytał zimno Rouge. Jaka JEGO królowa? To przecież on ją kocha!

- Tobą z przyszłości. Jesteś za słaby by uratować własny sens życia. Przez siedem lat opracowywałem technikę by ją ożywić. - Po jego słowach młody siedział cicho uważnie przypatrując się samemu sobie.

Stał się cud, dziewczyna zaczęła oddychać, co prawda z wielkimi trudnościami..., Ale oddychała! Rouge, który dalej ratował życie dziewczyny uśmiechnął się pod nosem. Był to niezwykle szczery i ciepły uśmiech. Młody Cheney patrzył z niedowierzeniem.

Dziewczyna wzięła głęboki oddech, jeden... Drugi... Trzeci i czwarty.

- Kitsune...- Odezwał się w końcu straszy Rouge, odezwał się tonem, jakiego nie używał od tych siedmiu lat. Był to ton bardzo zatroskany, pełny ciepła i miłości.

- R...ouge... - Wyszeptała bez silnie.

- Kitsune,... Żyjesz...!- Momentalnie podbiegł do dziewczyny także drugi Cheney.

- Ż-żyje, ... czemu jest w-was dwóch? – Zapytała zdezorientowana. Każde słowo wypowiadała z trudnością. W końcu, halo? Dopiero, co zmartwychwstała niczym Jezus! Podniosła się do siadu. – O-o co ch-chodzi? – Złotooka nie rozumiała, co się dzieje.

- Później ci wytłumaczę. - Odezwał się przybysz z przyszłości. Kitsune znowu chciała się odezwać.

Nie było jej to dane, ponieważ czarno-biało włosy zamknął ją w szczelnym uścisku.

- Rouge,... Nie chce nic mówić, bo lubię się przytulać, ... Ale nie ściskaj mnie tak, bo mnie udusisz... I proszę puść mnie. Kim ty jesteś? Wyglądasz jak Rouge, a jesteś jakiś... O wiele starszy, i inaczej wyglądasz. – Lekko odsunęła od siebie chłopca.

- Złotko, to ja... Tylko z przyszłości. – Powiedział przykładając swoją dużą rękę do bladego policzka dziewczyny.

- Złotko?!- Zapytał z złością Rouge z tyłu. – Co ty sobie myślisz?! – Był bardzo oburzony tą sytuacją, możliwe, że raczej przez zazdrość.

Dopiero teraz Kitsune odwróciła się do tyłu i spojrzała na ''swojego '' Rouge'a. Posłała mu szczery uśmiech. Zdenerwowany i zazdrosny straszy chłopiec odwrócił jej głowę w swoją stronę, patrzył lekko z złością, ale i widocznym w jego oczach pożądaniem. Ponownie złapał dłońmi za policzki liska. Zaczął kciukami delikatnie je głaskać.

- Kochanie, nawet nie wiesz ile czasu czekałem by cię znów zobaczyć. – Wyznał a czarnowłosa natychmiast spaliła buraka.

Chłopak zbliżył się jeszcze bardziej do twarzy Dragneel. Jego wzrok utkwił w małych, jeszcze sinych ustach dziewczyny. Odruchowo zwilżył wargi przejeżdżając po nich językiem. Nie dał nikomu ani chwili na reakcję, ponieważ niemal natychmiastowo wpił się w jej miękkie, i jeszcze zimne wargi. Coraz to bardziej pogłębiał pocałunek. Zszokowana Kitsune siedziała i nie wiedziała, co zrobić. Jej wybawcą okazał się drugi Rouge, który oderwał ich od siebie, po czym objął dziewczynę ramionami, jakby była jego skarbem.

- Chodź królowo ze mną, będziemy rządzić światem. A moja miłość będzie tylko i wyłącznie dla ciebie.- Odezwał się z zniewalającym uśmiechem, klęcząc jakby się oświadczał.

- Odejdź. – Powiedział surowo Wiśnia, który jeszcze mocniej przycisnął dziewczynę do swojego ciała.

《《Kitsune》》

Za nic nie rozumiem, co się dzieje. W jednej chwili mdleje, umieram, tragedia śmierć i te sprawy. W drugiej zostaje uratowana przez kogoś, kto jest Rouge'em tylko, że z przyszłości, ratuje mi życie. Nazywa złotkiem, skarbem, kochaniem i całuje. Chce bym była jego królową i chce ze mną rządzić światem. Teraz przytula mnie Wiśnia, jakbym miała zaraz zniknąć. Nazwijmy tego z przyszłości Play Boyem a naszego Wiśnią, albo po prostu Rouge'em, będzie łatwiej odróżnić.

A więc...

CO SIĘ KURWA DZIEJE?!

- Przestańcie. – Powiedziałam odchodząc od Wiśni. Zamrugałam energicznie kilkanaście razy jakby miało mi to pomóc zrozumieć, co się odpierdala.

- Chodź ze mną moja królowo. – Odezwał się znowu Play Boy. Spojrzałam na niego przelotnie,... Znaczy chciałam. Mój wzrok utkwił w nim i za żadne skarby nie chciał się oderwać. Dokładniej zatrzymałam się na jego wiśniowych ustach, ... naprawdę bardzo dobrze całuje...

Muszę przyznać, że taka wersja Rouge'a jest całkiem,... Niezła..

Poczułam pieczenie w policzkach, znowu się rumienie, zajefajnie.

- I co ja mam teraz zrobić. – Złapałam się za skronie próbując ogarnąć, co mam robić. – Dobra,... Play Boy przestaje się wydurniać, a ty Wiśnia,........ – Nastała nieprzyjemna cisza, którą szybko przerwałam moimi krzykami. - CHOLERA NIE WIEM, CO ROBIĆ!.... NIEWAŻNE! COKOLWIEK! – Puściły mi nerwy, usiadłam na ziemi po turecku chowając twarz w rękach, myśląc nad tym wszystkim. – Nie wiem.. Co mam zrobić, idźcie stąd obydwoje.

- Ale Kit... - Zaczął Play Boy, jednak nie było dane mu dokończyć

- Idźcie stąd! – Mądrzy chłopcy postanowili nie denerwować kobiety, i zostawili mnie samą, zanim jednak mnie upuścił Play Boy rzucił, jakiś czar, przez który może przejdź tylko on, czyli jestem bezpieczna od smoków, ale także się nigdzie stąd nie ruszę... Super,....

------------------------------

Heloł, jak widzicie Kitsune żyje C:

Play Boy vs Wiśnia, kto wygra serce złotookiej?

Mam nadzieje, że się podobało, i że chcecie kolejną cześć, tego czegoś, co chyba jest fanfiction XD C:

A więc bajo i do następnego <3

Niech Lisy, wiśnia i Play Boy będą z wami! <3 XD

I nie pamiętam czy już za to dziękowałam, w razie, czego zrobię to dwa razy. A więc

2,57 tys ☆247 💬139


Dziękuję ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro