Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{T.I}

Następnego dnia obudziłam się o 7:30 a lekcje miałam na 8:00.
Ubrałam się w białą bluzkę i spódnice od mundurka. Nałożyłam też materiałową brazoletke z motywem czaszki. Wziełam torbę a następnie wybiegłam z akademika i ruszyłam do szkoły. Dotarłam tam o 7:50. Szkoła była bardzo blisko od akademika. Kiedy szukałam klasy to wpadłam na jakiegoś blądwłosego typka a następnie on spadł na tyłek. Ja też miałam bliskie spotkanie z ziemią. Kiedy osoby na korytarzu to zobaczyły wciągnęły głośno powietrze.
-Przepraszam- powiedziałam i sięgnęłam po torbę. Kiedy miałam odejść on złapał mnie za rękę.
-Ty co ty sobie wyobrażasz Suko!?- Warknął groźnie. >Jak on może mnie tak nazywać! Nawet mnie nie zna!<
-Boże koleś masz nie pokolei w głowie? Przecież przeprosiłam!- powiedziałam już trochę zirytowana. Wtedy chciał mnie walnąć z pięści w twarz ale wygięłam się do tyłu. Kiedy to zrobiłam to on wykręcił mi rękę.
-Nie ładnie.- Warknął mi do ucha. Posłał mordercze spojrzenie widowni a oni schowali się za ścianą.
-Mnie się nie podskakuje. Czas na karę.- szepnął mi do ucha.
Wtedy przyszlił mnie do ściany. A ja kopnełam go z kolanka w krocze. Nie spodziewał się tego w końcu jestem szesnastolatką a mam 153 wzrostu. (Przepraszam Lubie pisać niskimi osobami.) On zawył i się skulił. Wtedy ja odeszłam z tamtąd szukać dalej mojej klasy. Było już dwie minuty po dzwonku ale znalazłam sale numer 105. Teraz trwała godzina wychowawcza. Kiedy miałam zapukać drzwi otworzyły się a z nich wyszedł mały staruszek.
-[Twoje imię i nazwisko]?-
-Tak to ja.-
-Jestem Macarov Dreyar. Poczekaj chwilkę.- wtedy staruszek wszedł do klasy. Po chwili otworzył drzwi i nakazał ręką abym weszła. Kiedy wykonałam polecenie to stanęłam pod tablicą.
-[T.I]? [T.I]!!!- wydarł się Natsu a następnie wybiegł ze swojej ławki i zaczął mnie tulić.
-Dawno nic razem nie spaliliśmy- powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
-Raczej to ty wtedy zbyt mocno się napaliłeś i podpaliłeś las.- powiedziałam.
-Oj tam. Oj tam.-
-Morderca! Zabiłeś jednorożca!-
-Oj tam. Oj tam.-
-Hahaha. Ghym. [T.I] opowiedz coś o sobie.- Powiedział wychowawca próbjąc się nie śmiać.
-Jestem [Twoje imię i nazwisko]. Pochodzę z [Miasto]
Lubie [To co lubisz] a nie lubię [To co nie lubisz.].- powiedziałam. Wtedy do klasy wszedł blądyn. Miał trochę czerwone oczy. Zaczęłam się trochę chihrać.
-Przepraszam nie panuje czasami nad moją siłą.- powiedziałam tak żeby się nie śmiać. Wtedy zauważyłam w tłumie Erzę i Cane.
-Możesz usiąść obok Juvii. To ta w niebieskich włosach. Mam nadzieje że przyjmiecie ją z otwartymi ramionami! W końcu ona od teraz też jest członkiem naszej rodziny!- powiedział Macarov a ja usiadłam do ławki za Erzą i Caną.
-Cześć jestem [Twoje imię] mam nadzieję że się dogadamy.-
-Ja też. Pewnie nie masz jeszcze swojego miejsca. Jak chcesz to możesz siedzieć ze mną na każdej lekcji po za muzyką i plastyką. Na tych lekcjach siedzę z paniczem Gray'em. Doszłam do tej szkoły miesiąc temu.- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Z chęcią skorzystam.- powiedziałam odwzajemniając gest.
-Laxus dlaczego się spóźniłeś?-
-A co cie to pierdolony staruchu?- Zapytał. Wtedy mój charakter dał o sobie znać.
-To moja wina. Wpadłam na niego. Przeprosiłam a ten zaczął mnie wyzywać. Odpyskowałam mu. Chciał mnie walnąć w twarz ale mu się nie udało. Przyszlił mnie do ściany wiec ja kopnełam tam gdzie słońce nie zachodzi.- powiedziałam wstając z niewinnym uśmiechem. >Cholera dlaczego ja taka jestem?!? Powinienen dostać opierdziel za to że jest takim mięczakiem który nawet nie potrafi wstać!!!!< Wtedy wszyscy na mnie spojrzeli z strachem w oczach.
-Usiądź [Twoje imie]. Dzisiejsza godzina wychowawcza jest przeznaczona na poznanie się lepiej. Dopóki nie będzie za głośno macie fory.- powiedział mistrz wzdychajac.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro