Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{T.I}

Po plastyce miał być w-f. Dziewczyny uczył pan Gildats a chłopaków Aquarius.
-Ruszacie się jak muchy w smole! No jazada!- Krzyczała nauczycielka chłopców.
U nas było o wiele prościej. >A szkoda. Polubiłam Aquarius. Jest sobą i nikogo nie udaje.<. Dowiedziałam się że Gildats jest ojcem Cany.
-Dobra dzisiaj gramy zbijaka! Wybiera Laxus i nowa- powiedziała Aquarius z szatańskim uśmiechem.
W mojej drużynie wylądował Natsu, Lucy, Erza, Juvia, Wendy, Cana, Mirajane, Lyon, Lisanna, Elfman, Bickslow i Jet
W drużynie Laxus'a wyladowali Gray, Gajeel, Sting, Rogue, Jellal, Evergreen, Freed, Minerva, Yukino, Warrod, Levy i Doroy.
-Już przegraliście. Mam rację?- powiedział do nas Laxus a następnie zgromił groźnym spojrzeniem swoją drużynę.
-Tak.-
-Oj, ojojoj. Blondasku jesteś zbyt pewny siebie. Tylko się mydłem nie potnij kiedy przegrasz.- powiedziałam.
-To teraz przegrałem. Laxus jest najlepszy w zbijaku.- powiedział Sting
-BAKA. Jak się nie doceniasz to tak będzie.-powiedziałam. Rozpoczęła się gra. Laxus z początku wygrywał. Dałam mu tą satysfakcję. Kiedy zostały u nas ostatnie osoby stanęłam w lekkim rozkroku, wypięłam klatkę piersiową do przodu a dłonie splotłam za sobą. Rozciągnełam się i stanęłam normalnie.
-Natsu co ona robi?- Zapytała Erza.
-Bierze sprawę na poważnie.- powiedział. Wtedy Laxus otrzymał piłkę. Rzucił we mnie podkreconą. Spadła by na ziemię ale ja złapałam piłkę pod kolanem.
-Zaczynasz mnie wkurwiać suko.- powiedział i usiadł na ławce kiedy odrazu rzuciłam w niego piłką. Zaśmiałam się podle i na boisko wszedł Bickslow. Za każdym razem kogoś zbijaliśmy. Ja łapałam piłkę którą podawałam komuś a on zbijał. Kiedy została ostatnia osoba czyli Laxus który przed chwilą wszedł bo złapał piłkę Rogue który następnie został zbity. Laxus rzucił i zbił Lucy. Erza rzuciła Laxus'owi w nogi. Niestety nie trafiła. Następnie Laxus ją zbił. Dostałam piłkę w swoje ręce i zamiast podać komuś z mojej drużyny to rzuciłam w Laxus'a. Ten był zdziwiony tym zagraniem dlatego został zbity. Moja drużyna cieszyła się zwycięstwem. Wszyscy poszli się przebrać. Wszystkie dziewczyny wyszły pierwsze. Kiedy otworzyłam drzwi przebieralni dziewcząt to do środka wparował Laxus i zatrzasnął za sobą drzwi.
-Ty Suko najpierw kopnełaś mnie w krocze potem dźgnełaś ołówkiem a teraz mnie upokożyłaś. Tobie chyba życie nie miłe.- powiedział i walnął mnie w twarz. Byłam wkurwiona.
-Nie pozwalaj mhy!!- nie dał mi dokończyć bo mnie pocałował.
-Przed końcem roku cię przelece. Będziesz kolejną foczką do odchaczenia.- powiedział.
-Phi. Powodzenia.- powiedziałam trochę się trzęsąc.
-Ta już masz ciarki podniecenia.- powiedział nachylając się nade mną. Wtedy drogę ucieczki zagrodziła mi ścianą. Z pod brazoletki wyciągnęłam połamaną linijkę. Była cholernie ostra. Przyłożyłam mu do szyi.
-Jeszcze krok a się zabijesz.- powiedziałam już normalnie.
-Nie będziesz w stanie suko.-
-Tego nie jesteś pewny.- powiedziałam z rządzą mordu.
-Nie zrobisz tego bo się boisz.- powiedział a ja zacisnęłam szczęki i przeciełam mu policzek tylko dlatego że się przesunął. Znowu walnął mnie w twarz a potem z kolanka w brzuch. Upadłam na ziemię i zakasłałam krwią. Kiedy tak na mnie patrzył to złapałam go za nogę i pociągnęłam dzięki czemu upadł na podłogę i rąbnął się w głowę. Szybko wstałam, kopnełam go jeszcze w twarz 2 razy i w brzuch. Wziełam swoje rzeczy i z tamtąd wyszłam. Następna była matematyka z panią Carlą. (Ma normalną postać kota.) Oczywiście w klasie były pytania o tym co mi się stało. Nie odpowiadałam. W końcu sobie odpuścili.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro