Maraton cz.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Taki pomysł mi się w głowie zrodził na ten maraton. Powstał on dla wszystkich tu obecnych. Nie przedłużając. Zaczynamy!!!

{Toki Fullbaster}

-Erza jesteś pewna że się nimi zajmiesz? Jesteś w ciąży i się martwię.-
-Nie przejmuj się tym! Nacieszcie się sobą! Po za tym te szkraby są przeurocze!- powiedziała wesoła.
-Dobrze. Tylko trzeba na nie ciągle zaglądać. Może się ich magia wyrwać z pod kontroli. Zwłaszcza u Ur. Icea napewno ci pomoże jej pilnować. Silver raczej będzie wolał trenować. W razie czego odrazu informuj. Papa.- powiedziałam i wyszłam zostawiając dzieci.
-Gray mam złe przeczucie.-
-Nie przejmuj się tym kotku. ...- powiedział i mnie pocałował.
-... po za tym nie będziemy tak daleko z tąd.-
-Może masz rację.-. Szliśmy przez las. Poczułam wachanie Energi nas otaczającej.
-Gray wracamy! UR!- wykrzyczałam. On zrozumiał o co mi chodzi. Wyczarowałam skrzydła sobie i wziełam go za rękę. Polecieliśmy do domu Erzy. Płakała.
-Co się stało?!- zapytałam przerażona.
-Bo... Bo... Bo Ur zniknęła wraz z Iceą i Silver'em. Bawili się razem i nagle Ur machnęła rączką która była w fioletowej poświacie i zniknęła! Zadzwonilam po Natsu i Lucy. Zaraz tu będą. Przepraszam.- powiedziała szkarlatnowłosa płacząc.
-Ciiiiii. Nic się nie stało. Poradzimy sobie.-

{Toki}

(14 lat wcześniej)

Następnego dnia równo o 10:00 byliśmy na stadionie.
-Czyli kto dzisiaj idzie do 1 konkurencji?- Zapytał Gajeel.
Kiedy to zrobił to zobaczyłam że na trybunach gildi Kamakiri nie ma tego z peleryną.
-Ja idę!- powiedziałam wyskakując z trybu.
-Mam złe przeczucia.-

{Natsu}

-Ej przygotujcie się.- powiedziałe
-Zapałka ma rację. Toki ma złe przeczucia i w sumie to ja też.- powiedział Gajeel.

{Toki}

-W tej konkurencji biorą udział

Z BLUE PEGASUS
HIBIKI LATES

Z LAMIA SCALE
TOBY HORHOTA

Z MERMAID HEEL
KAGURA MIKAZUICHI

Z SABERTOOTH
MINERVA ORLANDO

Z QUATRO CERBERUS
BACCHUS GROH

Z SAME NO KOE
TOSHIO TENGOKU (Granatowewłosy)

Z FAIRY TAIL
TOKI

Z KAMAKIRI
ANIMOWANY (peleryna.)

Pierwsza konkurencja jest następująca. Uczestnicy wchodzą do labiryntu i mają z niego wyjść w ciągu 30 minut. Są rozstawione też potwory. Jeśli ktoś takowego spotka musi z nim walczyć. Start!!- powiedziała dynia a my zostaliśmy teleportowani pod ziemię. Zaczęłam pomału dreptać po labiryncie.

{Gray}

-Czemu wy nie jesteście w labiryncie?!?- Zapytał wszystkie drużyny dynia. Teleportowani zostali tylko Toki i ten gość w pelerynie.
Ekran śledził poczynania Toki.
-Dlaczego ona nie została tutaj teleportowana z powrotem?!?- pytała się maskotka igrzysk.
Wtedy podbiegł Iniya.
-Problem machina nas nie słucha. Ktoś się musiał włamać!!- powiedział białowłosy.

{Toki}

Nagle poczułam że coś się zbliża. Rozwaliło ścianę obok mnie. Był to facet z peleryną. Włożył mi rękę w brzuch. Poczułam piekielny ból. Zaczął wyciągać ze mnie magię. Nagle  naszyjnik z sercem matki odgrodził go ode mnie. Po chwili przyszła duża ilość potworów i mnie unieruchomiła.

{Gray}

-KURWA NO ZRÓBCIE COŚ Z TYM!!!- wydarłam się słysząc krzyk Toki. Następnie została otoczona przez potwory. Dostała z pięści w twarz tak że wraz z potworami poleciała kawałek dalej.
-Mamo!!!!!!- wykrzyczały jakieś dzieci które pojawiły się na arenie. Wszyscy spojrzeli na nie zdziwieni.
-Mamo czemu nie użyjesz mocy ognia lub jakiejś innej!! Nie możliwe! DZIADEK!!!?!?- wykrzyczała najstarsza. Była uderzająco podobna do Toki. Chłopiec był za to do mnie. Zeszłem do nich wraz z Natsu, Lucy, Erzą i Jellal'em.
-Kim jesteście?- Zapytałem a wtedy najmłodsza podbiegła i przytuliła Erzę.
-Czyli zabawa już skończona? Ciocio Erzo! Wujku Jellal'u wygraliście!- wykrzyczała wesoła.
-Och Ur. Ale ty masz pomysły...->Ur?<
-...Przepraszam Ciociu. Mam nadzieje że twojej ciąży nic nie jest.- powiedziała najstarsza z uśmiechem.
-Phi. Sama strata czasu. Tatko naucz mnie bardziej lodowego tworzenia.- powiedział chłopak.
-Tatko?- zapytałem zdziwiony.
-Już rozumiem. Silver to nie te czasy! Ur przeniosła nas w stecz! Co my zrobiliśmy?!-
-Ucisz się Icea. Że jesteś najstarsza to nie znaczy że jesteś lepsza i mondrzejsza!- krzyknął chłopak. Wtedy Toki pojawiła się znowu na Arenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro